Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 25.08.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. To temat którego wszyscy unikają bo lepiej przymknąć oczy i udawać że nie widzę. Ale to jak reagujemy na wykorzystywanie koni do pracy ponad ich siły świadczy nie tylko o naszej świadomości i wrażliwości ale również daje przykład innym. Nie oceniam tych którzy korzystają z fasiągów ale gdybym ja nie potrafiła przejść kilku kilometrów po asfalcie to nie pchałabym się w góry tylko do lekarza bo to może być oznaką chorób układu krążenia albo narządów ruchu. Wiem że większość mówi o niepełnosprawnych i starszych ale przez wiele lat chodzenia tą trasą widziałam kto jeździ tymi fasiągami i w 99 % nie są to osoby chore i starsze. Na Słowacji nie ma tego typu praktyk i nigdy nie słyszałam głosów niezadowolenia z tego powodu. Mamy XXI wiek ze wszystkimi zdobyczami techniki nie potrafimy ogarnąć transportu bez udziału zwierząt ?
    3 punkty
  2. Fajne pytanie. Też chętnie dorzucę swoje trzy grosze... Choć na początek, troszkę się podroczę. Wybaczcie ? Nie z tych najwyższych, to prawda. Ale brak widoków? Oj, tutaj nie mogę się zgodzić. Ja akurat lubię stanąć na wierzchołku i się rozejrzeć. Z każdego miejsca, ta sama panorama wygląda inaczej. Fakt, z nieodległej Kopy, zobaczymy więcej, ale czy na pewno ciekawiej? Hmmm... ja bym polemizował. Zgadzam się, że tłok, chyba z tych największych w Tatrach, ale, jest na to prosty sposób. Wyjazd poza szczytem sezonu ? Ostatni raz na Giewoncie byłem coś w okolicach lutego. Cały szlak w obie strony, spotkałem max. 10 osób. Fakt, to inne wspinanie - raki, masa śniegu, monitorowanie zagrożenia lawinowego... ale warto. Polecam. Podobna rada do powyższej. Zapewniam Cię, jest wiele dni w roku (większość?) gdy nie uświadczysz tłumów. Choć zgadzam się. To jeden z bardziej obleganych celów, więc zwykle sporo innych wspinaczy się spotka. Nie zrażałbym się tym jednak. Widoki, satysfakcja z wejścia (dość wymagające jest to podejście). No i widok coraz dalszego Morskiego Oka, potem Czarnego Stawu... nie rezygnuj. Spróbuj choć raz. Jak wybierzesz odpowiedni dzień, możesz uznać, że warto... Tu bym się zgodził. Ale... co powiesz na inną perspektywę? Dla mnie to idealny cel dla malutkich piechurów... W tym roku, mój 3-letni synek sam, wszedł i zszedł. A tutaj suche liczby to nie wszystko. Sam początek to sporo frajdy, dla dzieciaków, z ich krótszymi nóżkami, pokonując kolejne metry, wcale niełatwego (dla nich) podejścia, można porównać do całkiem konkretnych podejść dla nas, mogących więcej... A widoki na górze... fajnie widać stamtąd Tatry. Nie mówcie, że nie. Minusem widoków z pozostałych, "fajniejszych" wierzchołków, jest to, że ich samych z nich nie widać. Tutaj masz odpowiednią perspektywę ? Granaty? Ojojoj tutaj muszę stanowczo zaprotestować ? To (wiem, wiem, dla mnie!) najfajniejszy odcinek Orlej! Uwielbiam. Nie rezygnuj. Nie rób błędu! Temat stary jak świat, istotnie ? Przyznaję, brak mi sensownych argumentów "za". Ja lubię. Bo lubię różnorodność. Raz (no dobra, raczej 3 razy) pochodzić po skałach, hen-hen na górze, a potem podreptać po Tatrach Zachodnich, czy właśnie Dolinach... Plus, jedno z niewielu miejsc gdzie nacieszyć się górami mogą dzieci (w wózkach), starsi, niepełnosprawni... choć oczywiście nie musisz z tego powodu lubić, nie to próbuję powiedzieć... Wiesz, mi się (zwłaszcza) Chochołowska kojarzy z długim marszem w rzęsistym deszczu (co lubię - raz na jakiś czas, odpowiednio ubrany...)... No i patrzę mocno sentymentalnie. Obie doliny to dla mnie początek cudownych, spokojnych i z dala od zgiełków i adrenaliny szlaków - Grześ-Rakoń-Wołowiec czy Starorobociański... Klimat, który pozwala nabrać sił i dystansu do wszystkiego. Hmmm... coś w tym jest, choć widoki z przełęczy też potrafią być piękne.. Jest tutaj gdzieś wątek, na temat ulubionych przełęczy... I akurat Krzyżne (podobnie jak Zawrat) pozwala naprawdę nacieszyć oko... No i tam kończy (i zaczyna się) Orla Perć, jeden z fajniejszych szlaków... Może wystarczy, bo uśniecie (jeśli doszliście aż tutaj ? Nie gniewajcie się. Nie chcę nikogo poprawiać. Fajnie, że dzielicie się swoimi wrażeniami. Miło poznać inne punkty widzenia ? A teraz ja. Pisałem już tu i ówdzie, że uwielbiam (chyba) wszystkie szlaki. Pewnie nie w każde miejsce wrócę, ale o każdym myślę ciepło. A gdzie mnie nie ciągnie? Jak tylko przeczytałem pytanie, od razu przyszło mi do głowy jedno - Słowacja. Wiele razy myślałem, kombinowałem, planowałem, ale... nie, zawsze wygrywają nasze Tatry. Wiem, zakładam klapki na oczy, stary jestem i sentymentalny... ale, dopóki wyjazdów mam w sumie raptem kilka - kilkanaście dni w roku, pewnie nieprędko się to zmieni. I doprecyzowując - lubię podróże. Bliskie i dalekie. W wielu miejscach świata byłem. I wiele jeszcze mam w planach, ale jeśli chodzi o góry, to nasze Tatry i Bieszczady nasycają mnie wystarczająco...
    3 punkty
  3. Prezencja ważna sprawa - w końcu jeśli się akurat nie rozglądamy dookoła, to widzimy własne buty ?
    3 punkty
  4. Ostatnie tygodnie, począwszy od połowy czerwca, obfitują u mnie w górskie wycieczki, co mnie niezmiernie cieszy. Czasem w towarzystwie, czasem samotnie, zawsze fajnie, z nowymi wspomnieniami, które z pewnością zostaną na długo. Tym razem udało mi się zrealizować plan, zakładający wyprawę z kuzynem na któryś z tatrzańskich szczytów, Termin dograliśmy pod koniec lipca i ustaliliśmy wyjazd na weekend 22-23 sierpnia. W teorii kiepsko -weekend, jeden z ostatnich weekendów szkolnych wakacji, (no ale przez wzgląd na pracę, inaczej się nie dało), ale uznaliśmy, ze ewentualne tłumy nie mogą stanowić dla nas ograniczenia i na pewno uda się zrobić dobrą wycieczkę. Kilka dni przed wyjazdem zaproponowałem Szpiglas, kuzyn dorzucił od siebie Wrota Chałubińskiego, na których jeszcze nie byłem, pozostało tylko zarezerwować parking na Palenicy i czekać na sobotę. Młodego odebrałem z dworca w piątek wieczorem, krótka odprawa przedwyjazdowa i idziemy spać. 4 godziny snu i trzeba wstawać, to była krótka noc... Ku mojemu zdziwieniu, wstałem pełen energii i gotowy na wyjazd. Przed 7 meldujemy się w okolicy parkingu, który jest już całkowicie zapchany. - ustawiają nas więc przy drodze dojazdowej i zaczynamy "spacerek" asfaltem. Da się słyszeć głośne "ufff", gdy za Wodogrzmotami skręcamy w prawo i wkraczamy w Dolinę Roztoki, w końcu góry (i doliny) a nie jakieś asfalty. Zgodnie twierdzimy, że jest to jedna z bardziej malowniczych dolin i zawsze jest tam dobrze wrócić. Tak jak nad nieco wyżej położoną Siklawę, wrażenia gwarantowane podczas każdej wizyty. Szybko "wpadamy" do Piątki i kierujemy się w stronę Szpiglasa, jest koło 10 a pogoda już nam mówi, że lekko nie będzie ? niestrudzeni idziemy w stronę przełęczy, czasem spoglądając do tyłu na przepiękną Piątkę. W końcu dochodzimy do łańcuchów, przy których utworzył się mały korek. Dobrze pamiętam to miejsce - 2 lata temu podczas pierwszej wycieczki tym szlakiem zdecydowanie nie polubiłem tego pierwszego łańcucha - tym razem na szczęście problemu nie było (co nieco widzę zmienione) a wejście na przełęcz była sporą przyjemnością - lubię, gdy łańcuchy są tylko podpowiedzią - nie koniecznością, z takim myśleniem dotarłem na górę, nie korzystając z żelastwa. Po krótkim odpoczynku wizyta na Szpiglasie, fotki foteczki i jazda na dół...zaraz, zaraz, ale tak już na pewno na dół? Przecież brat mówi, jeszcze Wrota ? Nie ma wyjścia idziemy. Słońce napier...a w twarz z nieopisaną siłą, my wyciskamy ostatnie poty i końcówkę kremu do opalania i lecimy dalej. Na Wrotach pusto, miła odmiana, widoki jak dla mnie bardzo miłe, to nieprawda, że tam nic nie ma ? po odpoczynku i posileniu się schodzimy do Morskiego, po drodze spotykając świstaka, kozicę.. trochę później jelenia, niedźwiedzia tylko w moich wspomnieniach ? ... Jeszcze tylko odpoczynek nad Morskim i lecimy asfaltem w dół. Demonami szybkości nie byliśmy, ale o 20 meldujemy się przy samochodzie i w tym samym momencie zaczyna się burza. Burza, która na szczęście szybko się skończyła i kolejne 20 kilka minut drogi powrotnej spędziliśmy przy suchych szybach. Dojazd na kwaterę i kolacja na Krupówkach to już mało górskie historie, także w tym momencie zakończę ? wspomnę tylko, że dzień był bardziej niż udany, szkoda, że nazajutrz lało i pozostał nam tylko powrót w korku do Krakowa....mimo tego niczego nie żałuję i czekam na więcej ?
    2 punkty
  5. Cześć jestem Krzysiek mieszkam w Giżycku (Warm -Maz) i niedługo jadę w góry ?
    2 punkty
  6. A mi przyszła taka myśl, że może to z sentymentu do małego księcia, który na swojej planecie miał trzy wulkany, w tym dwa czynne. Exupery byłby zachwycony.
    2 punkty
  7. @eire Passo Sella jest super! ? To własnie stamtąd zaczyna się szlak wokół Sassolungo - ze zdjęciami wychodzi nawet 8 godzin. Warto od niego zacząć, wszystko pooglądać z tego szlaku, a potem wybrać się na poszczególne masywy ?
    2 punkty
  8. Ja przyciągam burze.. Dosłownie.. Więc mam hopla z przerzutką na ich punkcie. ???
    2 punkty
  9. Mogliby po prostu zrezygnować z jakiegokolwiek dojazdu i po prostu trzeba się przejść. Udaje się to ogromnej ilości turystów, więc dlaczego wszyscy nie mogą tego iść na pieszo. Oczywiście pomijam pojazdy, gdzie napędem są nasze mięśnie jak rower. Rozumiem, że mogą na tym najbardziej ucierpieć osoby, które zarabiają na przewożeniu i nie są to małe pieniądze, bo by tak o to nie walczyli, ale wciąż myślę, żeby znaleźli inne trasy turystyczne, na których konie by tak nie cierpiały (bardziej płaskie) i zarobiliby podobnie.
    2 punkty
  10. Bardzo rzetelny i ciekawy artykuł. Podzielcie się proszę Waszymi spostrzeżeniami. https://podroze.gazeta.pl/podroze/7,114158,26235925,harnas-i-kuba-woza-turystow-nad-morskie-oko-to-nie-sa-konie.html#s=BoxOpMT
    2 punkty
  11. A to faktycznie żeś nie góral. Może to i lepiej ?
    2 punkty
  12. @Mnich Moderatorczemu te Twoje ostatnie butki takie ładne? ? Wypadek przy pracy? ???? @wjesna nawet jak niewygodne, ale ładne da się przeżyć - to do perfekcji kobiety opanowały. Brzydkie (choć wygodne) to pretekst do zakupów ?
    2 punkty
  13. @Luk_ kiedyś Ci zrobię na złość i całe lato przesiedzę w Tatrach ?
    2 punkty
  14. @Luk_ ale Ty jako Naczelny Forumowy Meteorolog znasz chyba jakieś sposoby na mgły??
    2 punkty
  15. Rycerka - Wielka Racza - Przegibek- Rycerka Mając kilka dni do dyspozycji naszą beskidzką przygodę chcieliśmy zacząć od Wielkiej Rycerzowej, ale im bliżej Rycerki byliśmy, tym bardziej się nam wydawało znajomo???... W końcu nas oświeciło, że już tu kiedyś byliśmy i w związku z tym postanowiliśmy wybrać się na Wielką Raczę. Auto zostawiliśmy na parkingu w Rycerce Kolonii. Wędrówkę zaczynamy żółtym, dość łagodnym, bardzo widokowym szlakiem. Mu naszemu zdumieniu po godzinie docieramy do schroniska na Wielkiej Raczy. Schronisko niedawno przeszło remont, ale nie robi na nas wrażenia przytulnego i zachęcającego. Obowiązkowy "popas" zaliczamy na ławach przed budynkiem. Potem spacerek na platformę widokową i ...."ucztujemy" ???. Choć chmur nie brakuje oglądamy Małą Fatrę, Niżne Tatry i zarys Tatr???, o Beskidach nie wspominając ???. Zaczyna zawiewać, więc powolutku schodzimy, by kontynuować wędrówkę szlakiem czerwonym. Kilka minut później wchodzimy na przepiękną halę. Wysokie, bujające trawy robią niesamowite wrażenie. Szlak biegnie teraz zboczem Małej Raczy. Idąc dalej dochodzimy najpierw do Przełęczy pod Orłem i dalej Przełęczy Śrubita. W tym miejscu gubimy szlak i dobry kwadrans "próbujemy" okolicznych ścieżek. W końcu wyciągamy przewodnik i raz jeszcze studiujemy opis szlaku. Nie szkodzi, że autor zamiast w lewo każe skręcać w prawo... ??? w ledwie widoczna ścieżynkę.... ?, która finalnie prowadzi na przepiękną halę Śrubita. Widoki zachęcają do odpoczynku, ale my idziemy dalej. Do chwili wchodzimy w przepiękny bukowy las , który jest ostają dzikiej zwierzyny i którego część stanowi rezerwat. Wychodzimy na grzebiet i z jednej strony widzimy Raczę, a z drugiej coraz bliżej hala, na której znajduje się schronisko Przegibek. Za nami 3 godziny drogi. W schronisku pyszne ciasto i kawa jak za dawnych czasów ?. Po odpoczynku powoli zmierzamy do Rycerki. W sumie trasa (20 km) zajęła nam nieco ponad 5 godzin. Bardzo nam przypadła to gustu. Jeśli ktoś ma ochotę na spacer bez tłumów, ale z pięknymi widokami to polecamy ?.
    2 punkty
  16. W środę postanowiłam wybrać się na Szpiglasowy Wierch, na którym do tej pory jeszcze nigdy nie byłam. O godzinie 6:00 zameldowałam się na Palenicy Białczańskiej, skąd ku mojemu zdziwieniu, już startowało niemało osób, chociaż tłumów jeszcze nie było. Pogoda zapowiadała się znakomicie, chociaż prognozy na ten dzień przewidywały rozwój chmur, ale bez burz. Szybkie przejście po znanej już prawie wszystkim Polakom asfaltówce (a może raczej ucieczka przed nią), minięcie Wodogrzmotów Mickiewicza i obranie szlaku do Doliny Pięciu Stawów. Poranek był rześki, jak to zwykle w Tatrach. Taki w sam raz na obudzenie się ? Początkowo zielonym szlakiem wędrowało całkiem sporo turystów, ale biorąc pod uwagę porę roku, to raczej niczego innego nie można się było spodziewać. Po jakimś czasie i delikatnym wypłaszczeniu terenu zrobiło się nieco swobodniej. Gdy zaczynały wyłaniać się zza drzew te "wielkie góry" moje oczy spoglądały coraz częściej w stronę nieba. "Gdzie jest Krzyżne? Tu czy tu? Już widać, czy jeszcze nie?". Te pytania zwykle pojawiają mi się w mojej głowie w tym miejscu. Zadziwiające dla mnie było to, że nagle zniknęli wszyscy ludzie. Zarówno przede mną, jak i za mną nie było nikogo. Oczywiście obrałam szlak przebiegający obok Siklawy, gdzie już parę osób się zatrzymało, by podziwiać to urokliwe miejsce. Nie wiem, może większość osób poszła szlakiem czarnym prosto do schroniska... W Dolinie Pięciu Stawów było dość chłodno, chmury spowiły niebo, ale w takich warunkach wędruje się bardzo przyjemnie. Chwila odpoczynku, napełnienie nieco głodnego już brzucha i pora iść dalej. W Dolinie było już naprawdę luźno, co jakiś czas widziało się osoby wędrujące w stronę Zawratu lub Koziego Wierchu, lecz tylko 1 osoba w kierunku Przełęczy Krzyżne. To chyba teraz faktycznie rzadko uczęszczany szlak, dlatego polecam go osobom, które chcą przebywać sobie samotnie w górach. Ja rozważałam tą opcję na ten dzień, ale mała ilość osób w Dolinie zachęciła mnie, by jednak uderzyć na Szpiglas. Początkowo wędrowało się bardzo przyjemnie. Szlak delikatnie stawał się coraz bardziej stromy i nabierało się wysokości. Warto jednak nie śpieszyć się zbytnio i zatrzymać do jakiś czas, by popodziwiać widoki. Kozi Wierch z tej perspektywy wydał mi się naprawdę groźny. Być może kiedyś zmierzę się z nim osobiście i ocenię, czy nie taki diabeł straszny ? Przy łańcuchach zebrało się kilka osób, zapewne by nieco odetchnąć i zastanowić się jak je "ugryźć". To był także mój pierwszy kontakt z łańcuchami i naprawdę mogę polecić wszystkim osobom, które chcą sprawdzić jak to się właściwie przy ich użyciu wędruje, aby ten pierwszy kontakt miał miejsce właśnie na szlaku na Szpiglasową Przełęcz. Mi się tam szło naprawdę dobrze, wręcz miałam wrażenie, że lepiej niż maszerując mozolnie do góry po kamiennych schodkach. A wszystkim początkującym polecam trzymać się jedną ręką łańcucha, a drugą podciągać się za skały, a nie trzymać się ich oburącz. To naprawdę ułatwia wychodzenie! ? Wracając do opisu szlaku, który już pewnie jest w tym miejscu za długi i jeśli ktoś to wciąż czyta, to serdecznie pozdrawiam ? Widoki z Przełęczy są piękne, ale ze Szpiglasowego Wierchu są naprawdę fantastyczne! Oczywiście w obu tych punktach było już trochę osób, ale wciąż nie nazwałabym tego tłumami. Szybkie przejście z przełęczy na szczyt i można podziwiać widoki, które z tej perspektywy są naprawdę niesamowite! Naprawdę, jeśli doszliście już na Szpiglasową Przełęcz, idźcie też na Wierch, gdyż podejście jest krótkie, moim zdaniem bez trudności technicznych, a warto. Pogoda udała mi się znakomita i wszystko było widać jak na dłoni. Mnich z tej perspektywy wygląda naprawdę dziwnie, sprawia wrażenie góry znajdującej się tuż obok Czarnego Stawu pod Rysami. Po pewnym czasie spędzonym na odpoczynku, podziwianiu widoków i zrobieniu kilku zdjęć nadeszła pora na zejście w kierunku Morskiego Oka. Szlak jest bardzo przyjemny do schodzenia, zwłaszcza, gdy ktoś ma problemy z kolanami- śmiało można używać kijków, jest na to sporo miejsca. Podczas schodzenia udało mi się usłyszeć nawołujące się świstaki- dźwięk, który do tej pory słyszałam jedynie z filmów ? Dolinka za Mnichem jest fantastyczna. Naprawdę, jeśli ktoś wybiera się nad Morskie Oko, warto dołożyć godzinę drogi i spędzić tam czas. Jest całkiem inaczej niż przy hałaśliwym schronisku. Cisza, spokój, dużo miejsca na odpoczynek, bardzo dobry widok na Rysy oraz na wspinaczy znajdujących się na Mnichu ? Miałam chwilę zawahania, czy nie przedłużyć tej wyprawy o Wrota Chałubińskiego, gdyż czas na to pozwalał, ale postanowiłam zostawić je sobie na później, żeby mieć pretekst by tam wrócić ? Niestety widziałam też helikopter TOPRu, który 4 razy leciał na Rysy, jak się później okazało- do śmiertelnego wypadku ... Pora była wracać. Ominęłam Morskie Oko i zaczęła się żmudna wędrówka do Palenicy. Ludzi było mnóstwo, ale niestety innego stanu rzeczy się nie spodziewałam. Jak ja nie lubię tych powrotów, a zwłaszcza asfaltówką! No ale cóż...wyjścia już nie było, a w drodze można było już planować kolejne wyprawy!
    1 punkt
  17. Z sieciówki to mam zwykle bieliznę - ze względu na cenę, jakoś wolę kupić reklamówkę koszulek termoaktywnych po 30pln w mountain warehouse, aniżeli jedną po 250 z 8a ? Po kilku godzinach noszenia wonia się równie donośnie, a że nie ma w składzie włókien z włosia aplaki? No trudno... Nie będzie żal, gdy się potarga lub spierze...
    1 punkt
  18. Ależ pogodę trafiliście? Zazdroszczę widoków ze szlaku i świetnych zdjęć, moje za każdym razem takie "mgliste" wychodzą?.
    1 punkt
  19. Dziękuje wszystkim za cenne porady ? bardzo się przydadzą.Nie kasujcie tematu tylko - to będzie moja sciągawka 12 września. I do zobaczenia na szlaku może lub jak ktoś będzie od 12 września blisko kalatówki to na piwko małe.pozdrawiam ?
    1 punkt
  20. @inmud jasne że się da. Jeśli będzie ładna pogoda to dosyć często jeżdżą ?
    1 punkt
  21. ...a mianowicie tego, że kiedyś, gdy będzie chodził nocą po górach, obudzi śpiącego rycerza i okaże się, że to już czas. Ale póki co...
    1 punkt
  22. Jasne że trzeba tylko ja jeszcze nie odkryłam jakie i jak się ich pozbyć dlatego ciągle błądzę we mgle. Sama w sobie ta mgła nie jest irytująca tylko mogłaby pojawiać się np. kiedy przechodzę koło zatłoczonego Moka albo w Chochołowskiej a nie na szczytach ??
    1 punkt
  23. A to dotyczy każdego, czy trzeba mieć jakieś specjalne cechy, że się przyciąga złą pogodę? ?
    1 punkt
  24. Ekstra! Dzięki wszystkim za odpowiedzi i sugestie! Jakiś kierunek już mam dzięki Wam, także planowo w styczniu powinienem na coś się wybrać ?
    1 punkt
  25. Super wycieczka, 22.08 byłem razem z \kuzynem na Szpiglasie, uwielbiam to miejsce ? tez spotkałem świstaka ? zahaczyliśmy w międzyczasie o Wrota, polecam ? jakby ktoś chciał, odsyłam do relacji... Nie ma co zaśmiecać tematu fotkami ?
    1 punkt
  26. Ja doszedłem do takiego wniosku po prawie 40 latach i jak już doszedłem to wyniosłem się w góry ?
    1 punkt
  27. Młoże to jakieś podejście na Osterwę, nieopodal czerwonego?
    1 punkt
  28. Wiem wiem. Widziałam co polecasz innym ? ale ja jak to uparta baba kupię sobie "ładniejsze" ?
    1 punkt
  29. Mieszkam.ale nie góral bo pochodzę z Limanowej ,?
    1 punkt
  30. ....a jak wiadomo już pradawni Słowianie wierzyli że Mgła jest sprzymierzeńcem upiorów, że pomaga im posiąść władzę nad człowiekiem i wiedzie na manowce. Ale @Mateusz Z nie wierzył w gusła i nie bał się Mgły. @Mateusz Z bał się tylko jednej jedynej rzeczy...........
    1 punkt
  31. Ja lubię twardsze buty i w zeszłym tygodniu obejrzałam kilka różnych firm i wybrałam ( na 90 % je kupię) takie
    1 punkt
  32. Cześć, pod koniec lipca w przerwie treningowej w austriackich Alpach, miałem okazję, choć na chwil kilka, przystanąć na Passo Sella.
    1 punkt
  33. Cześć, kontynuacja powiedzenia "...bo nie samymi Tatrami człowiek żyje". Kolejna wulkaniczna góra została pod stopami - Agri Dagi 5137 m. Mimo niesprzyjających okoliczności do wyjazdów, udało się zorganizować przeloty (i powrót) - i oto mój szósty wulkan został zdobyty :) Warunki mało sprzyjające, dla ludzi i zwierząt - a na górze zima trzyma ?
    1 punkt
  34. Mnie aktualnie najbardziej irytują spodnie i spodenki, które się "skurczyły" przez koronawirusa ??.
    1 punkt
  35. @Luk_ dzięki za polecenie szlaku Kozi Wierch - Granaty. Wybrałem wariant ze Skrajnym Granatem. Trasa nie sprawiła jakiś większych problemów, ale pod względem emocji super. Kościelec pozostaje jednak nr 1. Zrobiłem też dalszą część Zachodnich i jak się okazało do trzech razy sztuka. Pogoda fajna, ale nawet poza nią trasa Chochołowska - Starorobociański - Ornak - Kiry świetna dla chilloutu, spokojniejszego pochodzenia, porozglądania się, choć oczywiście kondycyjnie też na swój sposób wymagająca. W tej luźniejszej kategorii 1 miejsce przed Kopa - Kasprowy. Mam nadzieję, że we wrześniu będzie jeszcze Świnica i to byłoby tyle na ten rok. Rok temu tylko Śnieżka, dziś już większość polskich Tatr. Nie wiem czemu dopiero teraz je odkryłem. Dzięki za wszystkie wskazówki.
    1 punkt
  36. Najtaniej jest w Dolinie Roztoki. Uczą, co prawda postaw, ale po tym kursie korzystanie z lawinowego ABC będziesz miał w małym paluszku ?
    1 punkt
  37. @Andrzejb kursy lawinowe robi też szkoła górska przy Schronisku Samotnia w Karkonoszach http://szkolagorska.com/lawinowy.php#1
    1 punkt
  38. doskonały pomysł, 1000lat temu robiłem w Betlejemce i widzę że jeszcze mają w ofercie http://betlejemka.org.pl/kurs-zimowy-turystyki-wysokogrskiej/ jeździsz na nartach ?
    1 punkt
  39. To bardzo ciekawe zjawisko, zobaczyć siebie w tęczy, na żywo pewnie jeszcze bardziej niezwykle to wygląda. łowcy zachodów, łowcy wschodów, łowcy brockenu.
    1 punkt
  40. Ja się ujrzałem na chmurze w czerwcu ? w dole Jaworzynka.
    1 punkt
  41. Zapraszam do obejrzenia paru ruchomych obrazków. Może komuś się przyda ?
    1 punkt
  42. Dzień dobry. Podczytuje Was od pewnego czasu i pomyślałam, że fajnie byłoby do Was dołączyć. Jestem z Małopolski, w góry chodzę na jednodniowe wycieczki przeważnie niedzielami. Czasem są to Tatry, czasem Beskidy, Gorce, byleby było pod górę.
    1 punkt
  43. „Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Rozmowa o górach z wyszpejonym po uszy facetem, jedzącym zupę na stołówce. On: Za kilka miesięcy mam wyprawę na Mount Everest, to jest w Himalajach.’ Ja: O, to pan jest wspinaczem wysokogórskim! On: Nie. Tylko formę ćwiczę. Ja: A jak z wydolnością organizmu? On: No właśnie po to tu przyszedłem, żeby się sprawdzić. A może Pani by mnie wzięła latem na jakieś mocniejsze szczyty w Tatrach? Ja: Ale ja się chyba od Pana uczyć powinnam. On: No to może chociaż na Giewont, albo jakiś inny szczyt. Chciałbym się z liną obyć. Pasuje poćwiczyć wcześniej. Mam niewiele czasu.”
    1 punkt
  44. Czy wiecie, że w Dolinie Kościeliskiej jest w pewnym miejscu taki prześwit w skale, który nazywa się "Oko Zbójnika"?! Jeżeli kiedyś zdarzy Wam się wędrować doliną to poszukajcie go! Tak wygląda?
    1 punkt
  45. Nam się udało raz na Świnicy
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...