Na weekend pogoda miała się popsuć , więc wypadało wykorzystać ładny środek tygodnia i pokręcić trochę pod Tatrami. Jako, że mam podobnie jak inżynier Mamoń i lubię melodie , które już kiedyś słyszałem, więc kolejny raz poniosło mnie nad Orawskie. Człowieków oczywiście popołudniu w środku tygodnia całkowity brak , widoczność dobra , wiec cóż więcej potrzeba do szczęścia ?
Może właśnie widoku na Krywań?
Początek Tatr też niczego sobie ( jakoś tak lata temu przyjąłem, że początek to rejon Bielskich a koniec to Siwy Wierch i tak mi zostało )
Dla porządku jeszcze pohľad jak mawiają bracia Słowacy na środek......no i to by było na tyle