Fibi Opublikowano 11 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 11 Kwietnia 2023 Witojcie! Zapraszam na relację z mojego najgorszego wyjazdu w Tatry ever. Wróciliśmy już miesiąc temu, ale tyle właśnie czasu potrzebowałam by uporać się z traumą Dzień 1 Siwa Polana-Dolina Chochołowska-Schronisko na Polanie Chochołowskiej-Grześ-Rakoń(powrót tą samą drogą) Pierwszy dzień naszego długiego pobytu w Tatrach miał być ostatnim(bo wcześniej było z tydzień lampy) z dobrą pogodą i lawinową jedynką. Jako ceper bardzo nizinny wielokrotnie przekonałam się, że porywanie się pierwszego dnia na coś przesadnie ambitnego jest błędem. No , ale co robić, jak potem ma być szara doopa. Idziem na Wołowiec! A przynajmniej spróbujem Jedziemy wozem naszym własnym na parking na Siwej Polanie, nawet dużo nie podrożał, a może nawet wcale. Zapowiada się piękny dzień. Dolina Przeklęta ciągnie się w nieskończoność, ale cóż zrobić, taka już jest W schronisku robimy przerwę na jedzonko i siusiu, póki co nic nie zwiastuje katastrofy. Ale katastrofę zaczynam wyczuwać już od pierwszych metrów podejścia na Grzesia. Totalnie brak mi sił. Im wyżej, tym gorzej, czuję że z tego Woła to raczej nic nie będzie. Na szczyt docieramy co prawda pół godziny przed czasem, ale czuję się totalnie wyzuta z energii. Seba twierdzi, że niepotrzebnie tak pędzę, bo się zarżnę na początku. Tylko, że ja nie czuję bym jakoś pędziła, skoro inni ludzie mnie wyprzedzają. Tylko trochę zapomniałam, że Ci ludzie to mogą być od nas 20 lat młodsi a po Tatrach chodzić co weekend... Na Grzesiu chwilę odpoczywamy, widać że do Rakonia jest jeszcze kawał drogi. No to sobie idziemy trochę w górę trochę w dół, kawałek przed Rakoniem wyrasta przed nami taka tam sobie górka- latem pewnie nikt nie zwróciłby większej uwagi. Teraz można ją pokonać na 2 sposoby- na wprost, ale jest bardzo stromo lub trawersem po słowackiej stronie(spoko, mamy ubezpieczenie ;)) Widząc te górkę i mając na uwadze jaką męką było podejście grzesiowe decydujemy się na trawers. Tylko zapomniałam, że ja się zimą boję chodzić trawersami. ten odcinek kosztuje mnie tyle stresu, że ledwo mam siłę podejść na szczyt Rakonia. Nogi mam w postaci waciano-galaretkowej. Instrukcja jak nie trzymać czekana powyżej Wołowiec widziany z dołu wygląda strasznie i stromo. Na wacianych nogach raczej tam nie wejdę zresztą chyba i tak bałabym się zejścia. Stwierdzam, że ja chyba jednak nie lubię zimowego chodzenia- co innego pójść sobie doliną do schroniska, a co innego najwyższe partie. Seba twierdzi, że on by może i poszedł, ale też już ostatkiem sił. Z resztą i tak się n ie chcemy rozdzielać. Na zdjęciu to przyjemniaczek Czyli na Rakoniu decydujemy, że koniec wycieczki. Wracamy po własnych śladach. Tym razem schodzimy ze stromej górki, nie chce nam się babrać z trawersem. W schronisku robimy przerwę na obiad, który jest drogi i przeciętny w smaku. Na parking docieramy z czołówkami, bo późno wyszliśmy, no i od szczytu Grzesia wlekliśmy się. W pokoju okazuje się, że nasi skoczkowie narciarscy nie zdobyli medalu(była tego dnia drużynówka na MŚ). Medal nie zdobyty , Wołowiec nie zdobyty. Do niczego ta sobota. Pogoda to jednak nie wszystko. Dzień 2 Palenica Białczańska-Rusinowa Polana-Gęsia Szyja-Waksmundzka Rówień-Psia Trawka-Kopieniec Wielki-Polana Olczyska-Nosalowa Przełęcz-Nosal-Zakopane Ta wycieczka była wyjątkowa n a tle innych, gdyż nie zaliczyliśmy wycofu Jedziemy zatem busem na Palenicę. Poza nami jadą jeszcze 2 osoby. Takich pustek to jak żyję nie pamiętam, a ostatnio jeździmy tylko poza sezonem. Z parkingu wskakujemy na niebieski szlak. Nie jest stromo, ale trochę ślisko i żałuję, że nie wzięliśmy raczków. W końcu przed oblodzonymi stromymi schodami jesteśmy zmuszeni założyć raki. Pogoda miała być do niczego, ale jednak robi nam miłą niespodziankę. Na Rusinowej robimy długaśną przerwę, bo raczej nigdzie nam się nie spieszy. Poza nami jest tu jeszcze 4 innych turystów. Idziemy na Gęsią. Trochę się można zmęczyć, ale idzie się dobrze. Dzisiaj pewnie weszlibyśmy na Wołowiec. Ale byłoby to raczej bez sensu, bo pogoda się zaraz zepsuje Idziemy dalej, najpierw na Waksmundzką Rówień, a potem długo przez las. na początku jest pięknie: o jaki śliczny zimowy las, o jakie piękne ośnieżone drzewa! Ten leśny odcinek jest jednak długawy i pod koniec to raczej myślimy: No niech ten cholerny las się wreszcie skończy, nic nie widać zza tych krzaków! Na Psiej Trawce robimy przerwę na jedzenie, tu spotykamy też większą ilość turystów. 6 albo 7 mogło ich być Idziemy na Kopieniec, na którym pogoda już ostatecznie się psuje: Nie ma co robić przerwy, złazimy. Na Polanie Olczyskiej zaczyna padać śnieg, więc już w ogóle jest katastrofa. Na koniec został nam Nosal: Z którego zejście było koszmarem- co 2 zakos suchy, co 2 mocno oblodzony, więc chyba z 5 razy zakładaliśmy i zdejmowaliśmy raki. Zeszliśmy jednak do Zakopanego w 1 kawałku. Była to bardzo fajna wycieczka i może to właśnie ona lepiej nadawałaby się na pierwszy dzień Dzień 3 Kuźnice-Dolina Jaworzynki-Hala Gąsienicowa- Czarny Staw Gąsienicowy(powrót przez Boczań) Nie zapowiadało się na zmiany w pogodzie, ale gdzieś trzeba było iść. Wybieramy Murowaniec, bo blisko no i jakby co to można cały dzień w schronisku przesiedzieć. Do 1800 m. była jeszcze lawinowa jedynka, więc można było pokonać Jaworzynkę bez uszczerbku na zdrowiu Brzydko jest, ale coś tam jednak widać: Zatrzymujemy się w schronisku i decydujemy co dalej. Wyżej nie ma sensu iść bo ledwie co widać, no i mocno wieje(haha, jeszcze wtedy nie mieliśmy pojęcia co znaczy "mocno wiać"- ale już za kilka dni się dowiemy). W końcu decydujemy się iść nad Czarny Staw, a jak się uda to może i na Zmarzły? Zadni Granat sobie jednak darujemy Idziemy zimowym obejściem, które jest słabo przetarte, więc trochę się błąkamy. Ludzie idący letnim szlakiem patrzą na nas jak na półgłówki. Docieramy nad staw, ale w strasznej zamieci i trochę już mamy tego dosyć. Zmarzły Staw raczej sobie w tych warunkach darujemy, ale przejdziemy się do końca po zamarzniętym jeziorze. Wracamy do Muro, w którym wypijamy bombardinio(strasznie to jest dobre!) i poznajemy sympatycznych Warszawiaków z którymi razem zejdziemy do Kuźnic. A raczej do Zakopanego, bo busy do Kuźnic nie jeżdżą(remont drogi). Dzień 4 Kiry-Dolina Kościeliska-Hala-Ornak-Iwaniacka Przełęcz-kawałek szlaku na Ornak i z powrotem Pogoda miała być minimalnie lepsza, więc wyznaczamy sobie bardziej konkretny cel. Ornaki są dobre o każdej porze! Jedziemy znów swoim autem bo i tak zaczniemy i skończymy w Kirach. A busom nie ufam, szczególnie kiedy nie ma turystów. Musiała nastąpić mała odwilż: O drodze Kościeliską nie ma co się rozpisywać, półtorej godzinki i jesteśmy w schronisku. No to coś tam jemy i wyłazimy na szlak przez Iwaniacką Przełęcz. Nigdy tędy nie szliśmy, ani zimą, ani latem więc będzie coś nowego. Po drodze spotykamy leśniczego TPN, który mówi nam, że misie zaczęły się budzić. jeszcze by tylko miśka brakowało do tych wszystkich katastrof. Podejście na przełęcz może trochę dać popalić, ale my już nie jesteśmy tymi galaretami spod Wołowca Jak widać pogodowo jest całkiem dobrze. Z tej wycieczki jednak wcale nie mam zdjęć, czyżby je coś zeżarło?? Od Iwaniackiej Przełęczy idziemy zielonym szlakiem. No przetarte jest słabo, wersja letnia w ogóle nie przedeptana, ktoś przetrawersował bardziej na prawo, no to idziemy po jego śladach. Ale się trochę męczymy, fizycznie i psychicznie, bo śnieg jest prawie wcale niezwiązany z podłożem. (a jest tylko 2!)W końcu jednak decydujemy się na odwrót. Tak samo jak kilku chłopaków przed nami oraz kilku za nami. Złazimy i resztę dnia spędzamy w schronisku przy szarlotce Dzień 5 Kiry-Dolina Kościeliska-kawałek szlaku na Ciemniak(no tak z pół)-Hala Stoły i z powrotem Dziś nastąpi najbardziej ekstremalny z naszych wycofów Ale będzie ciekawiej, bo będziemy mieć towarzyszy niedoli. Dołączają do naszego grona @vatra i @Krzysiek Zd. Z Natalią i Krzysiem umawialiśmy się od dawna, że zimą pójdziemy razem na Czerwone Wierchy. Nasze plany przybierały różną formę: 1. Od Ciemniaka do Kopy ale jednak nie, bo w przeciwnym kierunku łatwiej, czyli: 2. Od Kopy do Ciemniaka Tyle, że po przygodach na Ornaku to się w ogóle zaczęliśmy obawiać Kopy, bo wszystkie szlaki na nią są lawiniaste. Zatem opcja: 3. Tylko Ciemniak Po cichu sobie trochę myślę, że jak warunki będą dobre, to się może i na Krzesanicę przejdziemy. Albo i nawet na Małołączniak, kto wie Wycieczkę zaczynamy w Kirach, na razie mocno wieje, a ma wiać jeszcze mocniej, ale liczymy, że się prognozy nie sprawdzą Na razie nie jest tak źle, a zdjęcie powinno być podpisane "Oni jeszcze nie wiedzą" Przy skałce Piec robimy sobie dłuższą przerwę. Idziemy dalej, im wyżej tym gorzej. Wiatr wieje tak, że ledwo jesteśmy w stanie ustać na nogach. Ja w szczególności, bom najlżejsza. Z góry schodzą ludzie i mówią, że dziś nie da się wyżej wejść, oni odpuszczają. My się na razie nie poddajemy. No ale po tej nierównej walce na wysokości około 1650-1700 m. decydujemy się na wycof. Znowu. Znowu przystanek przy piecu, który w ogóle nie grzeje. Tym razem pijemy piwko, bo tego przecież się na trzeźwo nie da wytrzymać. Z braku laku wymyślamy, że idziemy na Stoły. Sebastian, który jednak ma przerost górskich ambicji(co było powodem wielu konfliktów na tym wyjeździe), twierdzi, że on chce spróbować jeszcze raz. Może już nie wieje. No dobra. To niech idzie jak mu się chce. My za to w dół i dalej na Stoły. Jeszcze dobrze nie rozpoczęliśmy podejścia, dostaję wiadomość "jestem przy skałce i zaraz schodzę". No cóż, nie możliwe żeby zdążył wejść na Ciemniak i zejść w takim tempie. Okazało się, że nie doszedł nawet do Chudej Przełączki i miał problem z zejściem, bo wiatr go z powrotem na górę wpychał. Docieramy na Stoły gdzie jemy, pijemy i czekamy na Sebixa. Który dzwoni, że chyba mu się nie chce podchodzić, szczególnie, że zabrałam jego kijki(ale ona zabrał herbatę!). My jednak też schodzimy bo zaczyna padać deszcz. No i to tyle z marzeń o Białych Wierchach Dzień 6 Kuźnice-Polana Kondratowa i z powrotem Po przygodach w wiatrem mieliśmy kolejny dzień przesiedzieć w pokoju, ale, że usiedzieć nie mogliśmy, wybraliśmy się na krótką wycieczkę na grzańca Było paskudnie, więc nawet za bardzo nie robiliśmy zdjęć: Kondratowa zawsze ratuje przy brzydkiej pogodzie Dzień 7 Kuźnice-Boczań-Hala Gąsienicowa-Kasprowy Wierch(powrót tą samą drogą) Dziś pogoda ma być piękna. Ale nie cieszcie się frajerzy, bo ma być też lawinowa 3. No tak, biednemu zawsze wiatr w oczy. Czasem nawet dosłownie. Znów spotykamy się z @vatra i @Krzysiek Zd, tym razem przy budce biletowej w Kuźnicach. Idziemy sobie przez Boczań. Po drodze zostawiamy drogowskazy dla @jaaga76, która ma się tu pojawić wkrótce Jeszcze nam się może zgubić, biedaczka... Do Murowańca tym razem szliśmy strasznie długo. A dlaczego? Dlatego: Po prostu co chwila się zatrzymujemy, żeby podziwiać widoki Przerwę robimy na zewnątrz schroniska, bo nie chce nam się pitolić z rakami. N. i K. dziś wracają do domu, więc chcą jakąś krótszą wycieczkę- idą nad Czarny Staw. My byliśmy parę dni temu więc nie chcemy powtarzać, ale przez tą trójkę lawinową możliwości były ograniczone. Ale skoro pogoda jest to pójdziemy na Kasprowy, dawno do żadnego szczytu nie dotarliśmy Po drodze Seba robi milion zdjęć Kościelca, co chwilę mówiąc "No zobacz jaki ten Kościelec jest płaski" - ja wiem, on mnie chce urobić, żebym z nim kiedyś poszła, ale po moim trupie Po drodze jest nam tak ciepło, że większą część podejścia idziemy w samych bluzach. Chociaż było podobno -10, ale słońce bardzo grzało. Na Kasprowym jak zwykle miliony osobników ludzkich: Bardzo jesteśmy szczęśliwi, że tu przypełzliśmy . Moje szczęście jednak kończy się kiedy widzę zejście zielonym szlakiem. Jakieś takie strome i prawie wcale nie przetarte. Byliśmy już tu kiedyś zimą, ale wtedy śnieg był wywiany do kamieni i było nawet widać letni przebieg szlaku. Teraz wygląda to o wiele gorzej. Raczej nie chcę tędy schodzić, szczególnie, że pamiętam, że gdzieś w połowie zejścia jest trawers Suchej Czuby, a ja nie mam czekana bo nie chciało mi się go targać, skoro wycieczkę mieliśmy skończyć w Murowańcu Oczywiście S. chce schodzić przez Myślenickie Turnie, żeby zrobić pętelkę, i na początku niezbyt poważnie traktuje moje protesty. Kończy się to wszystko wielką awanturą i prawie rozwodem No to schodzimy z powrotem na Halę, bacznie wypatrując @jaaga76 która miała też dziś iść na Kaspro. Ale Agnieszki nigdzie nie ma, a nawet nikogo podobnego. Z Agą musieliśmy się minąć, ale może o 2 minuty, bo kiedy my zdejmowaliśmy raki przed Murowańcem, to @vatra @Krzysiek Zd i @jaaga76 robili sobie wspólne zdjęcie. Z drugiej strony Murowańca. Taki jeszcze pech na koniec. Schodzimy znów przez Boczań, raczej bez przygód, choć już w Kuźnicach na oblodzonym chodniku parę razy musimy się ratować przed glebą, dobrze, że chociaż kijki były. Reasumując było beznadziejnie. Wyjazd umęczył mnie psychicznie i do pracy wróciłam jako strzępek nerwów. A wydawało mi się, że we wrześniu to był pech do pogody. Na koniec dziękuję @vatra i @Krzysiek Zd za przemiłe towarzystwo!!!! 7 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
barbie609 moder Opublikowano 11 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 11 Kwietnia 2023 @Fibiwyrazy uznania , trochę tych tras było. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 11 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 11 Kwietnia 2023 1 godzinę temu, Fibi napisał: Reasumując było beznadziejnie. I to mi się podoba, wreszcie ktoś zaczął zniechęcać ludzi do Tatr. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jaaga76 Opublikowano 11 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 11 Kwietnia 2023 @Fibi nasze minięcie pozostaje dla mnie niewyjaśnione . Podobnie jak drogowskazy Wasze, których nie odnalazłam.. Dobrze, że choć z @vatrai @Krzysiek Zd się spotkałam w tych okolicznościach 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jaaga76 Opublikowano 11 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 11 Kwietnia 2023 @Fibi, ale rację masz... Pogoda była do bani... znowu... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zośka Opublikowano 11 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 11 Kwietnia 2023 @Fibi współczuję Ci bardzo bo faktycznie więcej było tych "plusów ujemnych" niż dodatnich Ale zdjęcia mimo pogody bardzo fajne 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pablo P Opublikowano 11 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 11 Kwietnia 2023 (edytowane) @Fibi mimo że nie udało się zrealizować planów, zdjęcia super. Góry nie zawsze są dla nas łaskawe, czasem trzeba podjąć decyzję o wycofaniu się. Ja i tak zazdroszczę wam tych częstych wyjazdów. W moim przypadku ze względu na wykonywaną pracę i inne obowiązki oraz sporą odległość od Tatr, wyjeżdżam raz w roku głównie latem. Kiedyś zdarzało się częściej. Fajnie się ogląda zdjęcia i czyta relacje . Ja też w ostatnich latach mam problem z "łaskawością" gór i pogody, jedynie w 2020 trafiłem fajnie bo na 10 dni 7 było z fajną pogodą. W innych latach albo regularnie w południe zaczynało padać, albo cały dzień padało. wtedy zero wyjścia Z reguły tak planuje trasy aby po południu już schodzić w dół. Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie . W tym roku planuje wyjazd na 16 dni okaże się jak będzie. Z tą pogodą jest coś nie tak i myślę że nie jest to sprawka natury. Edytowane 11 Kwietnia 2023 przez Pablo P 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 11 Kwietnia 2023 Autor Udostępnij Opublikowano 11 Kwietnia 2023 @Pablo P ale my jeździmy w Tatry aż dwa razy w roku, więc wcale szału nie ma. Mamy 650 km, więc na weekend nie da rady, jedynie na dłuższe urlopy które trzeba planować pół roku wcześniej. Z tą pogodą to rzeczywiście jest coś nie tak ostatnio. Chociaż we wrześniu 2021 mieliśmy 10 słonecznych dni na 10 dni pobytu. I już wtedy wiedziałam, że przyjdzie nam za to zapłacić, bo los, a zwłaszcza los górski nie może być zawsze aż tak łaskawy. W każdym razie liczę, że wrzesień 23 będzie lepszy 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 11 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 11 Kwietnia 2023 Pogoda na dłuższą metę zwykle się wyrównuje, np. po wyjątkowo pięknym czerwcu 2022 był wyjątkowo marny wrzesień - i średnia została zachowana 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pablo P Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2023 11 godzin temu, Fibi napisał: @Pablo P ale my jeździmy w Tatry aż dwa razy w roku, więc wcale szału nie ma. Mamy 650 km, więc na weekend nie da rady, jedynie na dłuższe urlopy które trzeba planować pół roku wcześniej. Z tą pogodą to rzeczywiście jest coś nie tak ostatnio. Chociaż we wrześniu 2021 mieliśmy 10 słonecznych dni na 10 dni pobytu. I już wtedy wiedziałam, że przyjdzie nam za to zapłacić, bo los, a zwłaszcza los górski nie może być zawsze aż tak łaskawy. W każdym razie liczę, że wrzesień 23 będzie lepszy Ja mam w granicach 400 km to znacznie bliżej. Kiedyś zdarzało się że jeździliśmy na wypady trzy dniowe , głównie we wrześniu do schronisk, Murowaniec i Roztoka, plan był aby przejść i wejść gdzie się da w pobliżu. Fajne wspomnienia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Q'bot Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Widać, że za mało browaru obaliłaś idąc pierwszego dnia - wtedy byś nawet nie zauważyła, że nie tylko Wołowiec zaliczony, ale i Łopata ;] 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Autor Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2023 13 godzin temu, Jędrek napisał: Pogoda na dłuższą metę zwykle się wyrównuje, np. po wyjątkowo pięknym czerwcu 2022 był wyjątkowo marny wrzesień - i średnia została zachowana To mam nadzieję, że będzie paskudny czerwiec w tym roku 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2023 56 minut temu, Fibi napisał: To mam nadzieję, że będzie paskudny czerwiec w tym roku Wypluj te słowa, kobieto. W czerwcowy długi weekend zaczynam urlop. A potem drugi urlop we wrześniu. Lipiec, sierpień - może lać 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Autor Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2023 @Jędrek ależ ja to pisałam żartem, też mam w czerwcu urlop, tyle, że akurat wtedy nie wybieram się w Tatry Ale już nie napiszę, że w lipcu i sierpniu może lać, bo się zaraz odezwie ktoś mający wtedy urlop 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pablo P Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2023 36 minut temu, Fibi napisał: @Jędrek ależ ja to pisałam żartem, też mam w czerwcu urlop, tyle, że akurat wtedy nie wybieram się w Tatry Ale już nie napiszę, że w lipcu i sierpniu może lać, bo się zaraz odezwie ktoś mający wtedy urlop No właśnie lepiej nie "krakać", Cytat Najwięcej dni z zachmurzeniem występuje na przełomie maja i czerwca, najmniej w październiku. Do najbardziej deszczowych dni należą czerwiec i lipiec, choć nie jest to reguła. To cytat z opisu klimatu tatrzańskiego. Powiem tak oby każdy trafił na fajne odpowiednie warunki pogodowe, chociaż to różnie bywa. Kiedyś w ciemno mogłem planować urlop w drugiej połowie sierpnia i w większości sytuacji pogoda była super. Wrześniowe wypady też były fajne, choć pamiętam w 2007 kiedy planowaliśmy wejście na Gerlach, na początku września spadł śnieg i to sporo. W rezultacie wejście przełożyliśmy na koniec sierpnia 2008 i było super. Od kilku lat jakby wszystko się pokręciło. Mimo wszystko sierpień to mój ulubiony miesiąc jeżeli chodzi o Tatry, wrzesień, październik też tylko wtedy dzień już jest sporo krótszy ale kolorystyka ciekawsza. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Autor Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Pamiętam sierpień 2014, kiedy to na 10 dni zrobiliśmy aż 4 wycieczki (z czego 2 kończyliśmy już w strugach deszczu). Przełom sierpnia i września to często jest duże ochłodzenie i te pierwsze ataki zimy. Ale ten śnieg się zwykle po krótkim czasie topi i chyba i tak wrzesień to mój ulubiony tatrzański miesiąc. Obecnie nie lubię już jeździć w sierpniu ze względu na dzikie tłumy turystów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pablo P Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Jeszcze odnośnie klimatu tatr wysokich https://www.meteoblue.com/pl/pogoda/historyclimate/climatemodelled/tatry-wysokie_słowacja_723120 fajna stronka Jeżeli chodzi o sierpień to jest sporo turystów, jednak całe szczęście nie wszędzie 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
J@n Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2023 4 godziny temu, Fibi napisał: Pamiętam sierpień 2014, Pamiętam lipiec 1970 - Giewont, Kościelec, Czerwone Wierchy, Morskie Oko i Czarny Staw 1 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jaaga76 Opublikowano 12 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 12 Kwietnia 2023 7 godzin temu, Fibi napisał: @Jędrek ależ ja to pisałam żartem, też mam w czerwcu urlop, tyle, że akurat wtedy nie wybieram się w Tatry Ale już nie napiszę, że w lipcu i sierpniu może lać, bo się zaraz odezwie ktoś mający wtedy urlop Na przykład ja...a biorąc pod uwagę, że mam zaplanowane 3 tygodnie, to bym jednak prosiła o więcej optymizmu 1 1 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pablo P Opublikowano 13 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 13 Kwietnia 2023 13 godzin temu, J@n napisał: Pamiętam lipiec 1970 - Giewont, Kościelec, Czerwone Wierchy, Morskie Oko i Czarny Staw Doceniam długoletni "staż tatrzański" Tatry pewnie nie były wtedy tak dostępne jak dziś, socjalistyczna Polska, Czechosłowacja. Dzisiejsze Tatry Słowackie były pewnie tylko dla nielicznych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Q'bot Opublikowano 13 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 13 Kwietnia 2023 12 hours ago, jaaga76 said: Na przykład ja...a biorąc pod uwagę, że mam zaplanowane 3 tygodnie, to bym jednak prosiła o więcej optymizmu Kurde, mnie nie zawsze się udaje z dnia na dzień w prognozę wstrzelić a Ta zaplanowała 3 tygodnie! 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 13 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 13 Kwietnia 2023 (edytowane) 13 godzin temu, Q'bot napisał: Kurde, mnie nie zawsze się udaje z dnia na dzień w prognozę wstrzelić a Ta zaplanowała 3 tygodnie! Robię tak samo, dłuższy urlop zwiększa szansę na trafienie w jakiś okres dobrej pogody. No i nie mam też wtedy tego parcia, że muszę gdzieś wejść bez względu na warunki - bo mogę pójść np. następnego dnia. Poza tym jeździć znad morza w góry na dwa, trzy dni to trochę słaba opcja. Wolę np. 3 razy w roku po dwa, trzy tygodnie. Ale gdyby w Polsce można było na autostradach grzać jak w Niemczech to być może kupiłbym jakieś Porsze i śmigał w Tatry również i na krótkie wyjazdy. Edytowane 13 Kwietnia 2023 przez Jędrek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 13 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 13 Kwietnia 2023 (edytowane) Dnia 12.04.2023 o 18:56, J@n napisał: Pamiętam lipiec 1970 - Giewont, Kościelec, Czerwone Wierchy, Morskie Oko i Czarny Staw A gdzie relacja? Póki coś pamiętasz Edytowane 13 Kwietnia 2023 przez Jędrek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pablo P Opublikowano 13 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 13 Kwietnia 2023 2 godziny temu, Jędrek napisał: Ale gdyby w Polsce można było na autostradach grzać jak w Niemczech to być może kupiłbym jakieś Porsze i śmigał w Tatry również i na krótkie wyjazdy. Niestety komunikacja w naszym kraju nie jest specjalnie rozwinięta, nawet gdyby można było grzać ile fabryka dała to i tak pozostają inne problemy, zatory, wyprzedzające się tiry. Mimo że kilka tych autostrad jest to przy obecnym natężeniu ruchu stają się zbyt wąskie, poza tym Zakopianka jest w dalszym ciągu wąskim gardłem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
barbie609 moder Opublikowano 13 Kwietnia 2023 Udostępnij Opublikowano 13 Kwietnia 2023 1 minutę temu, Pablo P napisał: Zakopianka jest w dalszym ciągu wąskim gardłem. i pozostanie nim już na zawsze , cywilizowana droga będzie kończyć się w NT Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.