Fibi Opublikowano 16 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 16 Września 2021 To był nasz 12 długi pobyt w Tatrach(w tym 3 zimowe) i po raz pierwszy zdarzyła nam się pewna anomalia pogodowa Przez cały 10 dniowy pobyt było słonecznie i bezdeszczowo Momentami nawet żałowaliśmy, że nie wykorzystaliśmy tych dni w pełni, ale jesteśmy starzy i kolan ze stali nie posiadamy Ponieważ wypad był długi, wycieczki były długie oraz było ich jednak sporo, podzielę moje wypociny na krótkie odcinki, co by się nikt nie zanudził ODCINEK 1. ORNAK PO LATACH Polana Huciska-Przełęcz Iwaniacka-Ornak-Siwa Przełęcz-Dolina Starorobociańska-Polana Huciska Na Ornaku już kiedyś byliśmy, było to już ponad 8 lat temu. Wtedy celem był Starorobociański Wierch. Pogoda jednak nie była najlepsza, cały "ornakowy" grzbiet pokonywaliśmy we mgle i ulewie, a Starego Robota odpuściliśmy. Nie było nam dane podziwiać widoków. 2 lata później Starorobociański został zdobyty, ale przez Trzydniowiański i Kończysty, tak więc nieszczęsny Ornaczek musiał długo czekać na swoją kolej. Bardzo chciałam iść tam przy dobrej pogodzie, ale ciągle się jakoś nie składało. Aż do tego wyjazdu. Przed godziną 8(późno, ale to dlatego, że traktor ) parkujemy na Siwej Polanie i ładujemy się do ciuchci. Dzień zapowiada się wspaniale: Traktor wyrzuca nas na Polanie Huciska, skąd kilkanaście minut idziemy Doliną Przeklętą po czym skręcamy w lewo na żółto-czarny szlak. Był to czas po sporych opadach, więc trochę obawialiśmy się, że będziemy zmuszeni do wycofu na samym początku wycieczki z powodu zagrożenia utonięciem w potoku błota. Ale nic takiego nie nastąpiło Na żółtym szlaku przez Dolinę Iwaniacką nie spotkaliśmy nikogo, na szczęście niedźwiedzia też nie Lekko problematyczne bywały przejścia przez wezbrane potoki: Podejście na Iwaniacką Przełęcz jest nudne i męczące: Na przełęczy, która jest zarośniętą polanką bez żadnych widoków robimy pierwszy dłuższy odpoczynek. Jest tu trochę osób, wszyscy przyszli od strony Doliny Kościeliskiej. Po przerwie wchodzimy na zielony szlak, na którym co chwilę się zatrzymujemy, by podziwiać widoki. Podejście na Ornak jest dość męczące, schody ułożone stromo, dzięki czemu szybko zdobywamy wysokość, ale można po drodze wyzionąć ducha Ten odcinek nie jest jednak zbyt długi, po kamiennych mękach wychodzimy na grzbiet. Jest pięknie W tych okolicznościach rozbijamy obozowisko. Jest trochę zimno, ale ludzi niewielu, więc chłoniemy górską ciszę spokój, samotność i te piękne krajobrazy. Oczywiście siedzieć w nieskończoność nie można, w końcu ruszamy w dalszą drogę. Najciekawszym miejscem na szlaku są Siwe Skały. Właśnie się przez nie gramolę (jak ktoś nie lubi, można obejść dołem). Chyba gdzieś w tym miejscu wypada mi butelka z plecaka, ale orientuję się, że jej nie mam dopiero na Siwej Przełęczy Z wspomnianej przełęczy schodzimy Doliną Starorobociańską: Znów mamy delikatne obawy, czy na dole nie będzie potoków błota, ale teraz to już trudno, jakoś trzeba do końca dojść. Cóż, sucho nie jest, ale przejść się da: A na samym dole błota praktycznie nie ma, więc sprawnie docieramy do autostrady wiodącej przez Chochołowską. Jeszcze tylko 15 minut do Hucisk, ze 20 minut oczekiwania na traktor( trochę zagęściła się atmosfera i mieliśmy obawy czy się zmieścimy), parę minut jazdy i jesteśmy z powrotem na Siwej Polanie. Jak na pierwszy dzień, uznaliśmy, że taka średnio długa wycieczka wystarczy cdn. 16 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zośka Opublikowano 16 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 16 Września 2021 @Fibi ale Wam się pofarciło z pogodą. Lubię Ornak bo są z niego fajne widoki ale ja zawsze wchodzę od Kościeliskiej bo Dolina Przeklęta niezmiennie mnie przeraża. 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Q'bot Opublikowano 16 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 16 Września 2021 7 hours ago, Fibi said: Chyba gdzieś w tym miejscu wypada mi butelka z plecaka, ale orientuję się, że jej nie mam dopiero na Siwej Przełęczy I jak przeżyłaś bez piwa? Chyba, że to był niewielki procent niesionych zapasów... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek Zd Opublikowano 16 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 16 Września 2021 7 godzin temu, Fibi napisał: Jest trochę zimno, ale ludzi niewielu, więc chłoniemy górską ciszę spokój, samotność i te piękne krajobrazy. @Fibi Bardzo fajna wycieczka ☺ też lubię bardzo 'Ornaczek'. Najczęściej jednak chodzę tam od Kościeliskiej i zazwyczaj stanowi jedynie fajne miejsce pośrednie do dalszej wędrówki np. na Bystrą czy Starego Robota i dalej.... Ostatnio okazał się celem wspaniałej wędrówki z jeszcze wspanialszymi ludzmi .... ☺ 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 17 Września 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Września 2021 (edytowane) @Zośka W Kościeliskiej nie ma traktorka, dlatego przegrała na starcie @Q'bot tam była tylko nędzna resztka wody, ale zmartwiło mnie, że zaśmiecam TPN Nawet jeśli było to nieświadomie i niechcący @Krzysiek Zd Potrzebowaliśmy krótkiej wycieczki na rozchodzenie, więc Ornaczek na pierwszy dzień był w sam raz. Chociaż gdybym wiedziała, że idziecie tam tydzień później, to może wybralibyśmy inny cel i poszlibyśmy z Wami. Mam nadzieję, że następnym razem lepiej się zorganizujemy Edytowane 17 Września 2021 przez Fibi Błąd 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 17 Września 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Września 2021 ODCINEK 2. CZERWONE WIERCHY KIRY-DOLINA KOŚCIELISKA-HALA ORNAK-DOLINA TOMANOWA-CHUDA PRZEŁĄCZKA-CIEMNIAK-KRZESANICA-MAŁOŁĄCZNIAK-KOPA KONDRACKA-PRZEŁĘCZ POD KOPĄ-HALA KONDRATOWA-KALATÓWKI-KUŹNICE Zielony szlak przez Dolinę Tomanową na Ciemniak był ostatnią drogą dojściową na Czerwone Wierchy jaka została nam do przetestowania. Zawsze wydawało nam się, że ten szlak jest strasznie długi, naokoło i bezsensu. Był to wielki błąd, że go przez lata omijaliśmy, bo droga jest absolutnie rewelacyjna widokowo. No, może poza odcinkiem przez las, ale to przecież norma. Na szlaku jesteśmy znów późno, parę minut przed 8. Ale mamy komfort, że zejdziemy w Kuźnicach, to nawet jak bus nam zwieje, to się już jakoś do domu doczłapiemy. Idziemy początkowo dość tłoczną, a potem prawie zupełnie pustą Doliną Kościeliską. Większość idzie na Czerwone Wierchy, ale szlakiem czerwonym(za którym akurat nie przepadam). Idziemy dość szybko i po godzinie i 5 minutach jesteśmy już na Hali Ornak. Do schroniska nie idziemy, siadamy na kamieniu pod szlakowskazem i jemy pierwsze z naszych chyba 5 dzisiaj śniadań Skręcamy do lasu w pełną dla nas tajemnic Dolinę Tomanową. Nikogo nie ma, więc tradycyjnie moja niedźwiedziofobia się uaktywnia Szlak na odcinku leśnym niczym szczególnym się nie wyróżnia, więc zastanawiam się o co tyle hałasu Wszystko zmienia się kiedy dochodzimy do Tomanowych Polan- Niżnej i Wyżnej. Na polankach znowu jemy, jakaś nienażarta byłam tego dnia Od polanek zaczynamy w końcu nieco stromiej podchodzić, szlak robi się bardzo ciekawy. Po drodze odpoczywamy( i oczywiście jemy) w miejscu, które na mapie nazwane jest Kazalnicą. Idziemy dalej, tu już blisko Chudej Przełączki: Na Przełączce o dziwo nie jemy a odpoczywamy tylko 5 minut, bo nie czujemy się jeszcze zmęczeni. Widząc tabliczkę "Ciemniak 50 minut", myślę sobie: Phi! Wejdziemy w max 35! Ostatnie podejście na Ciemniak okazało się jednak upierdliwe, kamienne schody ciut za wysokie na moje nogi, okrutnie się umordowałam Na pocieszenie mogę powiedzieć, że spotkaliśmy stadko kozic: Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy dotarłam na szczyt Ciemniaka, i to w czasie szybszym niż szlakowskazowy, pomimo sapania i zatrzymywania się co 3 kroki. Szczęście jednak nie trwało długo, bo okazało się, że to nie Ciemniak a Twarda Kopa W tle domniemany Ciemniak, a na pierwszym planie podejście na Ciemniak właściwy Na szczycie robimy wreszcie dłuższy odpoczynek i chyba już ostatnie śniadanie Nie wiem czy istnieje coś takiego jak syndrom górskiego dnia drugiego, ale ja z pewnością to mam, zawsze drugiego dnia wędrówek moja forma jest najsłabsza. Z Ciemniaka bardzo efektownie prezentuje się Krzesanica: Odpoczęłam na Ciemniaku i idzie mi się już dobrze, ze szczytu Krzesanicy obserwowaliśmy akcję ratunkową na Ciemniaku: Idziemy dalej, w stronę Małołączniaka. Na Kopie ostatni dłuższy przystanek, wykorzystuję czas, by przed zejściem ostatecznym założyć sobie opaski na kolana(wygodniej się w nich schodzi). Do tej operacji muszę zdjąć buty, co doprowadza do destabilizacji wiązania Raz mam zasznurowane za mocno, raz za luźno, co w końcu doprowadza do tego, że obcieram sobie stopę i do schroniska na Hali Kondratowej dochodzę w roli umordowanej cierpiętnicy Zejście zielonym szlakiem na Halę Kondratową jest dość krótkie, ale też strome w górnej części. Przy dużej ilości ludzi dla mnie dość problematyczne, bo w dół idę wolno, wolniej niż przeciętny osobnik. Ścieżka jest dość wąska i żeby nie czuć presji napierającego tłumu, to prawie wszystkich przepuszczam. Seba, który jest ze mną na większości wycieczek wkurza się, że jak będę puszczać wszystkich to nigdy nie zejdziemy. Ale mnie bardzo stresuje robienie czegokolwiek pod presją, czy jest to zejście stromą górską ścieżką, czy cokolwiek innego Nyka twierdzi, że ten szlak to jest "18 monotonnych zakosów", wydaje mi się, że kiedyś naliczyłam więcej. A co do przepuszczania ludzi, to zdarzyło mi się 5 razy puszczać tych samych. Nie wiem, po co tak szybko idą, skoro co 5 minut się zatrzymują. Szczególnie irytujący są jak dzwonią kijkami, wtedy czuje się jak poganiana na pastwisku krowa Dobrze, ponarzekałam sobie, więcej nie będę. W końcu, mimo przeciwności losu doczłapujemy do schroniska, w którym robimy sobie pół godzinki przerwy Na koniec godzinka z hakiem zejścia do Kuźnic. Drogą klasyczną iść nie można, bo coś remontują, trzeba przez Kalatówki, co daje nam 5 minut zbędnego podchodzenia. Dzień kończymy w knajpce na rondzie, gdzie stwierdzamy, że chyba jest za zimno na picie zimnego piwa, ale kto by się tym przejmował cdn. 14 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jaaga76 Opublikowano 17 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2021 Uwielbiam Tomanową, ale wolę nią schodzić, niż wchodzić. @Fibisuper relacja 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zośka Opublikowano 17 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2021 @Fibisuper relacja. Ja też nie cierpię stukania kijkami za plecami a jeszcze bardziej machania nimi na wszystkie strony. A Tomanową polubiłam już po pierwszym wejściu 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek Zd Opublikowano 17 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2021 @Fibipiękna relacja i fotki ☺ a Wasza wędrówka to tatrzanski mega klasyk też lubię tą trasę. A Tomanowa dla mnie jest super i to zarówno do podchodzenia jak i schodzenia 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 17 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2021 No i nie muszę robić relacji, bo powyższe wycieczki bardzo podobne do moich sprzed paru dni Podejście przez Tomanową jest fajne też w tym sensie że nawet gdy w Tatrach są tłumy (tak jak ostatnio) to tam i tak spotyka się sporo mniej ludzi niż na innych szlakach w okolicy. Ot, taka różnica że parę lat temu mijałem tam zwykle 5-10 osób, a w tym roku do Chudej Przełączki może z 30. Owszem, jest to wzrost o co najmniej 300%, ale z drugiej strony co to za tłum, 30 osób w trzy godziny. Tym bardziej że w zdecydowanej większości byli to sympatyczni ludzie, z którymi miło się wymieniało po kilka (lub więcej) zdań. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 17 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2021 (edytowane) 20 godzin temu, Fibi napisał: A co do przepuszczania ludzi, to zdarzyło mi się 5 razy puszczać tych samych. Nie wiem, po co tak szybko idą, skoro co 5 minut się zatrzymują. Szczególnie irytujący są jak dzwonią kijkami Jest to jeden z powodów dla których, gdy idę sam, to staram się schodzić jak najpóźniej. Zwykle kończy się to dłuższym lub krótszym spacerem z czołówką. Ale co zrobić, młodszy nie będę, a biegać po górach nigdy nie lubiłem. A na kijki, gdy tylko sytuacja pozwala, zawsze zakładam gumowe końcówki, bo mnie samego też ten hałas denerwuje. Co innego po zmroku, wówczas stukanie jest nawet wskazane. Edytowane 18 Września 2021 przez Jędrek 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 18 Września 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 18 Września 2021 14 godzin temu, Jędrek napisał: No i nie muszę robić relacji, bo powyższe wycieczki bardzo podobne do moich sprzed paru dni Podejście przez Tomanową jest fajne też w tym sensie że nawet gdy w Tatrach są tłumy (tak jak ostatnio) to tam i tak spotyka się sporo mniej ludzi niż na innych szlakach w okolicy. Ot, taka różnica że parę lat temu mijałem tam zwykle 5-10 osób, a w tym roku do Chudej Przełączki może z 30. Owszem, jest to wzrost o co najmniej 300%, ale z drugiej strony co to za tłum, 30 osób w trzy godziny. Tym bardziej że w zdecydowanej większości byli to sympatyczni ludzie, z którymi miło się wymieniało po kilka (lub więcej) zdań. Oj tam, coś mógłbyś napisać Na szlaku rzeczywiście było max. 30 osób, może nawet bardziej 20 Ale trochę się obawiam co to będzie dalej patrząc na to co się w tym roku działo np. w Kobylarzowym Żlebie. Przecież to był parę lat temu szlak, którym prawie nikt nie chodzi. Nakładki gumowe na kijki szanuję bardzo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 18 Września 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 18 Września 2021 (edytowane) ODCINEK 3. WROTA CHAŁUBIŃSKIEGO+NIESPODZIANKA PALENICA BIAŁCZAŃSKA-WODOGRZMOTY MICKIEWICZA-MORSKIE OKO-CEPROSTRADA-DOLINKA ZA MNICHEM-WROTA CHAŁUBIŃSKIEGO(POWRÓT TĄ SAMĄ DROGĄ, ZE SKOKIEM W BOK DO SCHRONISKA W ROZTOCE) Zwykle po górach chodzę z mężem, ale ponieważ stan ten trwa już 10 lat, najwyższa pora odciąć pępowinę Tym razem wybierzemy się na zwiedzanie Tatr całkowicie osobno. Umawiam się z Natalią, znaną na forum jako @vatra na Wrota Chałbińskiego. Natalia tam nie była, a ja chciałam jakiś łatwiejszy szlak z Tatr Wysokich, więc będzie w sam raz. Seba wraz z kolegą Markiem Idą na Cubrynę i MSW. Gdyby jakaś sierota znów zaplątała się przypadkiem na forum, to informuję, że taka wycieczka jest całkowicie legalna Dzień zaczął się dla mnie dziwnie- wychodząc rano z kwatery nadziewam się na jelenia. Uliczka jest wąska a zwierz duży i jak ja mam teraz koło niego przejść??? Na szczęście jeleń okazuje się być na tyle uprzejmy, że skręca w czyjeś podwórko. Uff. Mogę w spokoju iść na busa. To znaczy, pewien niepokój jest, bo pierwszy raz idę w góry z kimś znanym do tej pory tylko z internetu. S. nawet wyraził wcześniej ubolewanie, że ma internetowa koleżanka, to może wcale nie Natalia, tylko jakiś Arab @vatra okazała się jednak 100% Natalią, a nie żadnym Arabem, i nawet zajęła mi miejsce w busie. Pierwsze chwile spędzamy na rozmowach zapoznawczych. Czuję, że nadajemy na tych samych falach i to będzie dobry dzień Wycieczkę rozpoczynamy o mojej tradycyjnej porze czyli trochę przed 8. Pół godzinki energicznego marszu i jesteśmy na Wodogrzmotach: Tym razem droga asfaltówką w ogóle mi się nie dłuży, raz dwa i jesteśmy na skrótach przez las: Potem zaraz Włosienica: I koło 10 tej jesteśmy w Morskim Oku, gdzie robimy sobie krótką przerwę. Poranek był strasznie zimny, ale w końcu zrobiło się cieplej. Startujemy w dalszą drogę Ceprostradą: Zgodnie postanowiłyśmy, że obóz I powstanie gdzieś na początku Dolinki za Mnichem. Rozglądamy się za wygodnym kamieniem, a szlak na Wrota z tej perspektywy wydaje się karkołomny i niemal pionowy: Ale ja już na Wrotach kiedyś byłam i nie przypominałam sobie niczego strasznego. @vatra twierdzi, że ma tu gdzieś swój ulubiony kamień i to na nim rozbijemy obozowisko. No, ale pojawia się niespodziewany problem, bo kamień obecnie wygląda tak: Nie mamy kajaka, musimy rozbić się gdzieś nieco wyżej. Odnajdujemy jakiś inny kamień i robimy małe plażowanko Szlak przez Dolinkę za Mnichem jest na długim odcinku płaski i wygodny, dopiero pod koniec zaczynamy stromo podchodzić: Tu jeszcze były eleganckie schody, ale na samej górze szlak to tylko luźne kamienie i ziemia, co w połączeniu z dużą stromizną tworzy niemiły efekt. Ale tym będziemy martwić się głównie na zejściu Oprócz piargowiska są też elementy skaliste, ale niewiele: Po krótkiej walce z osypującymi się spod nóg kamieniami wychodzimy na przełęcz. Widoki, owszem są ładne, ale nie umywają się do panoramy z Krzyżnego czy też Zawratu. Posiedziałyśmy z pół godzinki, ale nieco stresowało nas zejście tym parszywym terenem, więc złazimy. Btw. byłam na tym szlaku 4 lata temu i nie przypominam sobie, by był on aż tak zdegradowany. No dobra, złazimy. W najbardziej dziadowskich miejscach korzystamy z piątego punktu podparcia jakim jest tyłek i szczęśliwie docieramy z powrotem do Dolinki za Mnichem. Odnajdujemy nasz kamień, czyli obóz I i urządzamy kolejne plażowanko Teraz mamy luz- weszłyśmy, zlazłyśmy, nigdzie nam się nie spieszy. Możemy się rozkoszować krajobrazem, bo chociaż Wrota okazały się celem takim sobie, to Dolinka za Mnichem jest urocza i właściwie sama w sobie może stanowić cel przyjemnego spaceru. Przed nami jeszcze Ceprostrada: I około 16 jesteśmy w Morskim Oku. Nie zatrzymujemy się tym razem, gdyż postanowiłyśmy zejść na obiad do Roztoki. W międzyczasie dostaję sms-a od chłopaków: Byliśmy na Mięguszu, schodzimy do zejścia na przełęcz. No i tak sobie myślę, że jak oni już schodzą, a chodzą szybko, a my będziemy się jeszcze pitolić w Roztoce z obiadem, to może zejdziemy o podobnej porze na parking i razem wrócimy do Zako(Yyyyhyyy). Po przejściu stu kilometrów asfaltem i jakiegoś dziwnie długiego odcinka lasem meldujemy się w Roztoce na pysznym obiadku. W drodze powrotnej wydaje nam się, że buczy w krzakach niedźwiedź, więc @vatra na te odgłosy dostaje takiego przyspieszenia, że nie mogę jej dogonić Na parkingu jesteśmy około 19. Dzwonię do części męskiej, a oni mówią, że jeszcze nawet do Przełęczy pod Chłopkiem nie dotarli. Eh, no to czekać na nich nie zamierzamy. Wsiadamy do busa, robi się ciemno, a ja sobie myślę jak oni z tego Chłopka zlezą w tych okolicznościach..... Podobno w górach bardziej niż sam cel, liczy się droga do celu. Ja bym powiedziała, że jeszcze bardziej liczy się towarzystwo. Wrota okazały się celem średnim, za to droga do nich i towarzystwo były super. Jeszcze raz dzięki @vatra za wspaniały dzień ! Na koniec parę fotek z wycieczki chłopaków(czyli obiecana niespodzianka : Chłop marnotrawny wrócił na kwaterę około 1 w nocy, po prawie 20 godzinach od wyjścia. Opóźnienie wyniknęło z faktu, iż coś im się tam pomyliło na zejściu i gdzieś błądzili naokoło. Po 22 byli w Morskim Oku, podobno zamkniętym na 3 spusty, zaś w starym schronisku odbywała się libacja W związku z powyższym następnego dnia naszą jedyną wycieczką było piwo z @Bieszczadzki_tatromaniak :D(Pozdro, Marcin!). Z piwa jednak relacji nie będzie. cdn. Edytowane 18 Września 2021 przez Fibi 13 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zośka Opublikowano 18 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 18 Września 2021 @Fibi coraz fajniejsze te Twoje relacje. Świetnie się czyta. 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jaaga76 Opublikowano 18 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 18 Września 2021 @Fibi mistrzostwo! Uśmiałam się! Natalia jako Arab 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
vatra Opublikowano 18 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 18 Września 2021 1 godzinę temu, Fibi napisał: Podobno w górach bardziej niż sam cel, liczy się droga do celu. Ja bym powiedziała, że jeszcze bardziej liczy się towarzystwo. Wrota okazały się celem średnim, za to droga do nich i towarzystwo były super. Jeszcze raz dzięki @vatra za wspaniały dzień ! @Fibi najpierw dzięki za cudną relację naprawdę czytam jak najciekawszą książkę przygodową Ale tak jak napisałaś, najpiękniejsze są te nasze spotkania, wspólne wędrowanie, przebywanie razem blisko Tatr i za to Ci naprawdę bardzo dziękuję Bardzo się cieszę że Cię poznałam i już nie mogę się doczekać kolejnych wspólnych wypraw możemy iść gdziekolwiek tylko nie na Wrota 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 18 Września 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 18 Września 2021 @Zośka dzięki! @jaaga76 to teraz brzmi śmiesznie, ale jak na początku S. powiedział, że to może być Arab, a za chwilę N. napisała, że nie dzwoni, bo ma słaby zasięg, to brzmiało to podejrzanie @vatra Wrota nie były aż takie złe 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
vatra Opublikowano 19 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 19 Września 2021 Jeszcze załączam parę fotek z naszej wyprawy 10 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bieszczadzki_tatromaniak Opublikowano 19 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 19 Września 2021 @FibiRelacja mistrzostwo świata, a piwko bylo bardzo dobre 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek Zd Opublikowano 19 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 19 Września 2021 @Fibi Fotki i relacja pierwsza klasa, super się to czyta I jeszcze ta niespodzianka @vatra Twoje fotki rewelacyjne, jak zwykle zresztą Piękną wycieczkę miałyście dziewczyny i pogoda jak na zamówienie 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 19 Września 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 19 Września 2021 @Luk_ Ad. 1. Nie uważam, żeby to było "coś z chama", raczej szczerość i ja to doceniam(sama raczej też zwykle walę prawdę prosto w oczy Ad. 2. Biegania szczerze nienawidzę, więc na razie muszę podziękować za radę Ad. 3. Ale co ty byś chciał o piwie czytać? To jest forum Tatromaniaka, a nie Piwomaniaka Może jutro dopiszę dalszą część Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 20 Września 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 20 Września 2021 (edytowane) ODCINEK 4. ZADNI GRANAT Kuźnice-Dolina Jaworzynki-Hala Gąsienicowa-Czarny Staw Gąsienicowy-Zmarzły Staw-Kozia Dolinka-Zadni Granat(powrót, tak samo tylko, przez Boczań)+Żleb Kulczyńskiego dla odważnych Zadni Granat był moją górą przeklętą, szłam na niego wcześniej już 2 razy. 2 razy zakończyły się dwoma wycofami Trzeba było wyrównać porachunki. Tym razem nic nie stało na przeszkodzie- pogoda idealna, forma i motywacja jest. To się nie może nie udać. Tymczasem w dzień wyjścia budzę się z bólem kolana. Takim nieprzyjemnym, z boku. Ale jak to? Przecież po wycieczce na Wrota nie bolało mnie nic, a wczoraj był dzień na regenerację. A kolano w ten sposób bolało mnie ostatnio 7 lat temu. Czyżby ten Granat mnie aż tak nie chciał? O, nie tym razem mu się nie dam! Tzn. taka postawa jest na zewnątrz, ale w środku czuję, że to może jednak być problem. Idziemy. Mieliśmy być o 7 w Kuźnicach, tymczasem znowu wchodzimy na szlak chwilę przed 8. Zawsze lubiłam chodzić przez Boczań, ale coś mi się porobiło na starość i teraz jestem #teamjaworzynka Po prostu lepiej się rozgrzać po płaskim, a potem jest moc na stromym podejściu. Na Boczaniu zwykle sapię już po 15 minutach. Niezależnie czy idziemy żółtym czy niebieskim szlakiem, jest to nasze pierdyrialdosiemnaste przejście, więc nie ma się co nad nim rozpisywać Widok na otoczenie Hali nigdy się nie znudzi: W Murowańcu śniadanko, rzut oka na mapę(ojej, strasznie daleko jeszcze!). Kolano pod górę działa w miarę sprawnie, w dół muszę robić duże kroki na prawie prostej nodze, wtedy też jest spoko. Idziemy nad Czarny Staw Gąsienicowy: Nie robimy przerwy, odstrasza nas ilość plażowiczów Zresztą mam pomysł na plażę w innym miejscu. Obchodzimy staw dookoła i wchodzimy w surowe i skaliste otoczenie: Zawsze czuję się tu przytłoczona potężnymi ścianami... A plażing urządzimy nad Zmarzłym Stawem, który jest bardzo uroczy i akurat mamy go tylko dla siebie Później nastąpił kawałek dość stromego podejścia, na którym spotkaliśmy starszą parę. Pytamy czy byli na szczycie, a babka odpowiada, że nie, bo się wystraszyła jakiegoś żeberka, że nie będzie umiała zejść. Nie wiem czemu, ale zupełnie zignorowałam jej wypowiedź, ale jeszcze sobie przypomnę Widać rozstaj szlaków: Ponieważ S. chce mieć trochę adrenaliny, za rozstajem rozdzielimy się. Ja zaatakuję szczyt drogą klasyczną, czyli łatwym szlakiem zielonym, S. pójdzie Żlebem Kulczyńskiego, którym jeszcze nigdy nie szedł. -Pamiętasz, czy było coś trudnego na tym zielonym szlaku? -Nie, nic tam takiego nie ma, same schody, momentami przysypane piargiem. Po bardzo krótkim czasie, może 10 minutach wyrasta przede mną jednak coś stromego i skalistego.(Same schody miały być) Aaaa, więc to musi być to miejsce gdzie starsza kobitka postanowiła zawrócić. Żeberko czy też rynienka nie powinna stwarzać problemów, ale ja mam niebywały talent do stwarzenia sobie problemu tam gdzie go nie ma. Zamiast iść bardziej na prawo, idę całkiem na lewo po czym będąc po środku stwierdzam, że tu za stromo i nie wejdę Nadchodzą jacyś ludzie- podają mi rękę, przełażę na prawą stronę gdzie wygodniej. Tak się zaaferowałam, że nie zrobiłam zdjęcia, ale chodzi mi o to miejsce: Źródło: natatry.pl W zejściu, jak już poszliśmy z lewej strony(bo od góry to już była lewa ;), miejsce okazało się banalnie proste Idę dalej, S. strzela mi fotkę z dystansu: Ja to ta różowa kropka na środku, powyżej moi niedawni towarzysze A tymczasem w Żlebie Kulczyńskiego: S. twierdzi, że czarny szlak mu się podobał, ale za Chiny nie chciałby nim schodzić. Melduję się na szczycie pół godzinki przed mężem, który twierdzi, że strasznie zasuwam, ale nie wydaje mi się Godzinę marudzimy na czilaucie i podziwianiu widoków ze szczytu: Zrób mi zdjęcie jak siedzę na tym Granacie! Byłam niesamowicie szczęśliwa z dogonienia uciekającego króliczka, ale w końcu trzeba było z niego zejść, co nie nastrajało zbyt optymistycznie. S. czuł się ciągle zmęczony po topograficznie wykańczającej wycieczce na Mięgusza, ja bałam się jak moje kolano zniesie 1200 metrów zejścia. No to złazimy: Szlak ułożony z dużych kamieni, niezbyt stromy, więc schodzi nam się początkowo całkiem wygodnie, nawet idziemy zgodnie z czasem z mapy, więc aż tak źle chyba z nami nie jest. Bardziej niewygodnie robi się w okolicach Koziej Dolinki i Zmarzłego Stawu, ale nie mamy wyjścia, jak doczłapać się do Murowańca Dochodzimy z powrotem do Czarnego Stawu, cieszy mnie to, że nie będzie już stromych zejść Jest dość późno, więc obiad zjemy w Murowańcu. I teraz nie wiem czy pizza z Muro jest? A. Nie taka zła B. Człowiek po całodziennej wycieczce zje wszystko ??? Odpowiedzi piszcie w komentarzach Znowu zmarudziliśmy godzinę, czas schodzić, tym razem przez Boczań. Liczne i długie przerwy, ślamazarne tempo zejścia i dość długi obiad w schronisku, a także późne wyjście rano sprawiły, że odcinek leśny pokonaliśmy już przy świetle czołówek. Ale na busa zdążyliśmy cdn. Edytowane 20 Września 2021 przez Fibi 12 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zośka Opublikowano 20 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 20 Września 2021 Szczerze i subiektywnie stwierdzam że prawidłowa odpowiedź to B . 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piterson777 Opublikowano 21 Września 2021 Udostępnij Opublikowano 21 Września 2021 19 godzin temu, Luk_ napisał: @Fibi co do kolana, to nie jestem ekspertem, ale z tego co opisujesz to brzmi to typowo jak kontuzja ITBS. To jest na tyle upierdliwe, że dopóki nie wzmocnisz słabszych partii to ona może nawracać, nawracać i nawracać, nawet lata później. Sugeruję pogadać z fizjo, by rozpoznał słabości (bardzo często pośladek w tym wypadku jest osłabiony) i wdrożył "program naprawczy" Dokładnie, lepiej skonsultować to ze specjalistą. I nigdy nie ignoruj bólu w kolanach! chyba nie ma bardziej newralgicznej części nogi, no może jeszcze ścięgno Achillesa A wiem o czym mówię, bo od prawie 15 lat bujam się z lewym kolanem, a pasja do gór nie pomaga a i tak jest lepiej bo od 5 lat chodze na siłownię i znacząco wzmocnilem okolice kolan tylko u mnie to już inna kwestia gdyż miałem zerwane więzadła krzyzowe i poboczne, taka drobna kontuzja meritum jest takie - trzeba dbać o kolana i ogólnie o nogi, w górach mogą sie przydać 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 26 Września 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Września 2021 ODCINEK 5. PALENICA BIAŁCZAŃSKA-WODOGRZMOTY MICKIEWICZA-DOLINA ROZTOKI-DOLINA 5 STAWÓW POLSKICH-KRZYŻNE-DOLINA PAŃSZCZYCY-HALA GĄSIENICOWA-BOCZAŃ-KUŹNICE(+ KAWAŁEK ORLEJ ;)) Nasza kolejna wycieczka była już na forum opisywana, więc za bardzo nie wiem co jeszcze mogłabym dodać, ale dorzucę od siebie jakieś 3 grosze Tym razem nasz skład znacznie się powiększa, ponieważ poza mną i S. na Krzyżne idą: @vatra @jaaga76 i @Karol Kliński. W Palenicy lądujemy o skandalicznej porze, bo chyba o 8.30, ale jesteśmy uzależnieni od autobusu dziewczyn. Odcinek do Wodogrzmotów, na którym zawsze cierpię z nudów i łapię 80 pierwszych zadyszek pokonujemy całkiem szybko. Pogoda zapowiada się wspaniale: Spacer Doliną Roztoki upływa na zapoznawczych pogawędkach, szybko pojawiają się widoki. Widać nawet nasze miejsce docelowe: Idziemy czarnym szlakiem do schroniska, a ponieważ jest nas dużo, szlak został wybrany drogą głosowania W schronie robimy przerwę na śniadanko i zwiedzanie świeżo wyremontowanych toalet, które zyskały wymiar niemal luksusowy Za bardzo nie ma się jednak co rozsiadać, bo do przejścia mamy jeszcze bardzo dużo. Przemierzamy dolinę: I skręcamy w prawo na żółty szlak, który zaprowadzi nas na przełęcz. W dolnej części idziemy długaśnym trawersem, którym nie wiadomo po co, ciągle się schodzi. Widoki mogą urwać różne części ciała Za trawersem szlak robi się stromy i upierdliwy: To była najbardziej męcząca część wycieczki, Krzyżne wydawało się być na wyciągnięcie ręki, a tymczasem... szliśmy i szliśmy, a cel wciąż był daleko. Daleko jeszcze??? Po tych męczarniach, wreszcie wychodzimy na przełęcz. Zrób mi zdjęcie z tą panoramą!! Zgodnie z życzeniem dostaję zdjęcie z panoramą oraz dodatkowo z obcym kolesiem(później go wytnę) Na Krzyżnem siedzimy jakoś długawo, może z godzinkę. Zaczynamy zejście, ale tylko w 4, gdyż chłop znów urywa mi się ze smyczy i idzie na Orlą. No dobra, niech mu będzie spotkamy się w Murowańcu. Tymczasem złazimy Doliną Pańszczycy, która jest piękna, dzika i surowa. Zejście jest znacznie mniej upierdliwe niż z drugiej strony, ale niesamowicie długie. Idziemy do tego Murowańca chyba z 18 godzin, a jego ciągle nie widać W momencie kiedy już mam dosyć i jedynym marzeniem jest zalec na jakiejś schroniskowej ławce, wyrasta przed nami kawałek podejścia. Całkiem stromego i wcale nie krótkiego. Tymczasem na Orlim Szlaku: W Murowańcu dopadamy do baru z zimnymi napitkami i robimy dłuższy odpoczynek przed zejściem ostatecznym. Tym razem nie trzeba było robić głosowania, bo nikt nie miał ochoty dobijać się Jaworzynką na sam koniec. Idziemy. Seba gdzieś utknął w korku, więc nie czekamy, ma nas dogonić. W końcu S. dogania nas gdzieś za Przełęczą między Kopami. Chciałam powiedzieć, że od teraz idziemy znów w pełnym składzie, ale przypomniałam sobie, że @vatra uciekła, żeby dogonić @Krzysiek Zd. Chyba dogoniła Po drodze obserwujemy zachód słońca: I znowu schodzimy przez las z czołówkami. Było super, dzięki @vatra @jaaga76@Karol Kliński za wyprawę i super towarzystwo 10 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.