Skocz do zawartości

Nie samymi górami żyje człowiek ?


Mnich Admin

Rekomendowane odpowiedzi

5 minut temu, Zośka napisał:

Wiem że dobry kryminał ciężko napisać. Jeśli ktoś lubi ten gatunek to polecam coś Macieja Siembiedy. To oczywiście rzecz gustu ale moim zdaniem jest napisane bardzo dobrze.

Znam i jego twórczość Macieja, jak j samego autora z czasów, kiedy kierował redakcją „Dziennika Bałtyckiego”. Ma świetne pióro, a jego książki rzeczywiście są charakterytyczne. 
 

@Zośka, a kryminały Krajewskiego znasz? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem pierwszy odcinek "Forsta"  i kawałek drugiego. Poddałem się. Misterne dialogi, fatalny montaż, niedopracowany scenariusz. I chyba nie zaskoczę nikogo pisząc, że w fabułę wpleciono homo wątek. Żeby była jasność; nie mam żadnych uprzedzeń, jestem bardzo tolerancyjny, ale coraz bardziej zaczyna mnie irytować ta polityczna poprawność Netflixa. Tym bardziej, że rozmawiałem dziś z moją przyjaciółką Sabiną, która w przeciwieństwie do mnie  jest wielką fanką prozy Mroza, przeczytała wszystkie jego kryminały od deski do deski i zapewniła mnie, że w książce nie ma nawet o tym wzmianki...

Jedyny plus tego serialu to całkiem niezłe zdjęcia gór. Ogólnie - nie polecam.

  • Lubię to ! 1
  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Zośka napisał:

Coś tam czytałam ale to nie moje klimaty. Słyszałam o nim dużo dobrego ale mnie jakoś nie wciągnął.

Bo styl Krajewskiego jest bardzo charakterystyczny. W jego kryminałach bardzo dużo jest brutalnych opisów, alkohol leje się strumieniami, a mordercy najczęściej ukazani są jako sadystyczni psychopaci. Nawet główni bohaterowie, stróżowie prawa nie są postaciami krystalicznie czystymi. Myślę @Zośkaże z Eberhardem Mockiem to nie chciałabyś nawet pójść na spacer Kościeliską 😉

Prawdą jest natomiast, że jego pierwsze książki (najlepsze według mnie) - ze słowem Breslau w tytule - to klasyka polskiego kryminału. Krajewski zaczął pisać, kiedy nikt jeszcze nie słyszał o Mrozie, Bondzie, Chmielarzu, czy Miłoszewskim. Dość napisać, że jego powieściami zachwycał się sam mistrz S. Lem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mnich Admin najpierw małe sprostowanie, nie Frost tylko Forst. I to chyba jedyna seria Mroza którą przeczytałam. Pewnie dlatego że akcja zawsze dzieje się w Tarach. I już każda kolejna część była coraz bardziej oderwana od rzeczywistości. A jeżeli chcesz obejrzeć na Netflixie coś niepoprawnego politycznie to "1670". 

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Zośka napisał:

@Mnich Admin najpierw małe sprostowanie, nie Frost tylko Forst. I to chyba jedyna seria Mroza którą przeczytałam. Pewnie dlatego że akcja zawsze dzieje się w Tarach. I już każda kolejna część była coraz bardziej oderwana od rzeczywistości. A jeżeli chcesz obejrzeć na Netflixie coś niepoprawnego politycznie to "1670". 

Tak, tak - Forst. Pisałem szybko, więc wkradła się literówka. A do "1670" zachęcać mnie nie musisz, sam go rekomendowałem w tym wątku kilka tygodni temu:

Znakomity serial, bardzo inteligentne dialogi, mnóstwo analogii do współczesności. Momentami brzuch mnie bolał od śmiechu 😉

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Zośka napisał:

@Mnich Admin gdzieś mi  umknęła Twoja rekomendacja. Dopiero w sobotę go odkryłam i oglądaliśmy całą rodziną. Aż trudno uwierzyć że Netflix coś takiego wyprodukował. Mam nadzieję że to jeszcze nie koniec.

Nie no, i na Netflixie znaleźć można czasem perełki. Jeśli spodobał Ci się "1670" to ja Ci bardzo polecam "After life". Mieszanka czarnego, wyrafinowanego humoru połączona z tęsknotą, nostalgią i odwiecznym pytaniem o sens życia. To jeden z tych filmów, podczas oglądania których człowiek raz śmieje się, raz wzrusza. 

Głównę rolę zagrał R. Gervais, brytyjski komik i stand-uper. I uwierz mi, nawet dla stworzonej przez niego kreacji warto obejrzeć ten serial. Dla mnie cud malina. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już niebawem premiera polskiego filmu "Kos", luźno nawiązującego do historii T. Kościuszki. Recenzje ma nawet niezłe, krytycy porównują ten film do "Nienawistnej ósemki" Tarantino. A niektórzy piszą wprost, że jest to najlepszy, polski  film historyczny, jaki powstał w ostatnim czasie. Zwiastun daje nadzieję na to, że nie będzie to raczej sztampowa, edukacyjna historia, zrealizowana "ku pokrzepieniu serc". 

 

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 12.01.2024 o 18:39, Mnich Admin napisał:

Jeśli spodobał Ci się "1670"

Obejrzałem, produkcja niegodna nowoczesnej platformy streamingowej. Jestem zdegustowany,a dlaczego już mówię . Żadnych przedstawicieli ras innych niż biała, zbyt mało LGBT a to co jest nie jest poważnie pokazane. Problematyka ekologiczna wręcz karygodnie wykpiona. Wszędzie dominujący biali samcy , obrzydliwość. O powszechnym spożywaniu zwłok biednych zwierząt gospodarskich to już nawet strach mówić.

A tak na poważnie to bardzo nam się podobało!

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, barbie609 moderator napisał:

Obejrzałem, produkcja niegodna nowoczesnej platformy streamingowej. Jestem zdegustowany,a dlaczego już mówię . Żadnych przedstawicieli ras innych niż biała, zbyt mało LGBT a to co jest nie jest poważnie pokazane. Problematyka ekologiczna wręcz karygodnie wykpiona. Wszędzie dominujący biali samcy , obrzydliwość. O powszechnym spożywaniu zwłok biednych zwierząt gospodarskich to już nawet strach mówić.

A tak na poważnie to bardzo nam się podobało!

Tak czułem, że Ci się spodoba 🙂 To teraz zabierz się za "After life". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak btw, wiecie, że dziś jest Blue Monday, ponoć najbardziej depresyjny dzień w roku? 🙂

Choć nie jest to potwierdzone naukowo, to właśnie w trzeci poniedziałek stycznia możemy odczuwać znaczny spadek energii, przygnębienie czy smutek.

Prawdę mówiąc kompletnie w to nie wierzę. I nie czuję się jakoś gorzej niż np. wczoraj. Inna rzecz, że jako człowiek, który od lat zmaga się z depresją uważam, że tego typu "akcje" trywializują trochę problem. Bo trzeba wiedzieć, że czym innym jest depresja, a czym gorszy nastrój. Wciąż jeszcze pokutuje pogląd, w którym depresja traktowana jest jako synonim gorszego dnia. Człowiekowi będącemu w depresji nie pomogą dobre rady w stylu: "weź się w garść", "wstań z łóżka", "wyjdź do ludzi". Ba, nie pomoże nawet przyjacielska rada "spakuj się i jedź w góry". Jak odetnie, to już na amen. 

Pocieszające jest natomiast to, że depresja nie jest już czymś wstydliwym, nie jest tematem tabu. I trudno się temu dziwić, Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że do 2030 r. depresja będzie najczęściej występującą chorobą na świecie.

  • Lubię to ! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mnich Admin współczuję. Miałam epizod depresyjny, trwał około pół roku ale to było najgorsze 6 miesięcy w moim życiu. Wiem jak to jest budzić się rano i myśleć tylko o tym żeby dotrwać do wieczora i znowu spać, spać....i najlepiej się nigdy nie obudzić. I wiem że jak ktoś z depresją mówi że nie ma siły żyć to mówi prawdę. Myślę że ludzie nadal boją się albo wstydzą szukać profesjonalnej pomocy ale też bardzo ciężko znaleźć dobrego, mądrego i empatycznego specjalistę. 

  • Przykro mi 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Zośka napisał:

@Mnich Admin współczuję. Miałam epizod depresyjny, trwał około pół roku ale to było najgorsze 6 miesięcy w moim życiu. Wiem jak to jest budzić się rano i myśleć tylko o tym żeby dotrwać do wieczora i znowu spać, spać....i najlepiej się nigdy nie obudzić. I wiem że jak ktoś z depresją mówi że nie ma siły żyć to mówi prawdę. Myślę że ludzie nadal boją się albo wstydzą szukać profesjonalnej pomocy ale też bardzo ciężko znaleźć dobrego, mądrego i empatycznego specjalistę. 

Ja akurat trafiłem na świetnego specjalistę, od dwóch lat jestem w terapii. Będąc DDA mierzę się z demonami od wielu lat. Niestety, jak mawia mój terapeuta, wszyscy jesteśmy ofiarami swojego dzieciństwa...

Z pozytywnych informacji: te epizody (a miałem ich już wiele) nie trwają wiecznie. Doskonałą terapią są dla mnie właśnie góry; nic tak nie oczyszcza głowy jak trekking z wypchanym plecakiem, ludzie, których spotykamy na drodze, czy długie rozmowy w mojej ukochanej Roztoce. 

Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że moja twórczość na forum poniekąd również jest formą terapii. 

Domyślam się @Zośkaprzez co przeszłaś. Ja, jak mnie odetnie, zaszywam się w swoim łóżku na kilka tygodni. Nie jestem w stanie pracować, jeść, utrzymywać relacji z bliskimi. Nic nie cieszy, absolutnie nic. Ani książka, ani film, ani nawet ukochane góry. A  takie zwykłe czynności, jak umycie zębów, czy zrobienie sobie kanapki są jak walka o życie. Są jak zimowe wejście na Mount Everest. 

Zdaje sobie sprawę z tego, że dla osoby zdrowej może się to, co pisze, wydawać irracjonalne, głupie. Dorosły facet i tak się użala nad sobą i swoim życiem. Ale uwierzcie mi, nikomu, nawet największemu wrogowi nie życzyłbym takiego stanu. Ból istnienia jak tak samo intensywny jak ból fizyczny. I niestety - o tym też trzeba głośno powiedzieć - może doprowadzić do śmierci. 

Żeby trochę zobrazować problem pozwolę sobie zamieścić krótki film zrealizowany przy udziale Światowej Organizacji Zdrowia. 

 

 

  • Lubię to ! 1
  • Przykro mi 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wjesna - śmieszny kawałek, doceniam intencję i bardzo Ci dziekuję. Chociaż myślę, że gdybym na okrągło tego słuchał, moja depresja by się tylko pogłębiła 😆

@Zośka- dziękuję Ci za Twoją szczerość. Nie każdy ma w sobie tyle odwagi, by publicznie pisać o tym, że zmagał się w życiu ze stanami depresyjnymi. Bardzo jestem ci za to wdzięczny.

Już nigdy nie napiszę niczego złego o Salewach. A jeśli złamię dane Ci przyrzeczenie sam sobie dam ostrzeżenie, a w ramach pokuty trzy razy przejdę  całe Krupówki 🙃

  • Wow 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Mnich Admin napisał:

a w ramach pokuty trzy razy przejdę  całe Krupówki 

rozumiem potrzebę odpokutowania za błędy,uciszenie wyrzutów sumienia , ale to już przesada to jakiś pęd ku samozagładzie. Może wystarczy jak w środku ferii zimowych  podczas ładnej pogody postoisz trochę przy Wodogrzmotach , albo przejdziesz przez Kościeliską do schroniska i z powrotem . To powinno być wystarczająco bolesne.

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro już pojawił się temat depresji, to witajcie w klubie.

Długo odsuwałam od siebie diagnozę i leczenie. Było coraz gorzej. Tyle że ja jestem raczej osobą dobrze funkcjonującą - jest na to jakieś określenie, choć w moim przypadku to było jedno wielkie aktorstwo, które finalnie okazało się dodatkowym ciężarem psychicznym. W moim otoczeniu mało kto uwierzył w diagnozę. Nie pokazywałam po sobie, nie lubię się nad sobą użalać. Przyszedł taki czas, że miałam zaplanowany swój koniec, od a do z. I tylko myśl o moim kochanym siostrzeńcu mnie powstrzymywała. A gdy zawaliłam w końcu pracę, zdecydowałam się na leczenie. Farmakoterapia trwa prawie pół roku i w tej chwili mój stan jest powiedzmy stabilny. Nie lubię się poddawać, walczę o siebie. Pracę już zaczynam od 7, więc jest postęp, bo do niedawna nie byłam w stanie wstawać i zaczynałam o 9.30 na leżąco (pracuję głównie zdalnie). 

Od najbliższego otoczenia usłyszałam chyba wszystkie najgorsze złote rady, jakich nie powinno się mówić do osoby w depresji. I dopiero gdy w odpowiedzi siedziałam bez słowa i płakałam, to cokolwiek dotarło. Cieszę się, że mam ogromne wsparcie w dwóch najbliższych osobach oraz w moim przełożonym. 

Echh straszne to. Kiedyś pełna energii, bardzo dobrze zorganizowana w pracy, a teraz wycofana i bez siły do życia..Ale wierzę, że z każdym dniem, miesiącem, będzie tylko lepiej. 

A jak to jest? 

Pustka totalna gdzieś w środku, totalny brak sensu życia, brak siły żeby wstać, wykąpać się, pracować, na niczym mi nie zależy, nic nie cieszy, zerowe poczucie sprawczości i zerowe perspektywy na to, że moje życie kiedykolwiek zmieni się na lepsze - i przy tym wszystkim jeszcze dodatkowo traciłam siły by to wszystko ukryć, żeby tylko nikt się nade mną nie użalał, bo przecież ja zawsze daję radę.. 

Miałam taki moment, że jak pojechałam sama w góry, to już mi było wszystko jedno, szłam po ciemku, nie czułam strachu, i myślałam sobie, że pewnie jestem aż tak beznadziejna, że nawet gdybym spróbowała "przejść na drugą stronę", to zapewne i to bym spieprzyła, jak wszystko w swoim życiu. 

O, tak się czułam. Jak nic. Jak za ścianą, niewidzialna, jakby życie toczyło się obok mnie, a ja byłam widzem za jakąś szybą. 

Jak dobrze, że są odpowiednie leki, i że działają. Wychodzę na prostą, choć pewnie za najbliższym pagórkiem znów będzie ostro w dół, a potem znowu mozolne podejście... 

...ale warto czasem spojrzeć z głębokiej depresyjnej doliny na tę potężną górę do zdobycia, z innej perspektywy.. A potem z każdym metrem w górę jest coraz większa satysfakcja. I szczęście. Czyste szczęście. 

Taka mała metafora, coby pozostać jednak w górskim klimacie 🙂

Kończąc ten wywód chciałabym podkreślić: jeśli ktokolwiek z czytających jest w podobnym stanie - nie czekaj. Zacznij leczenie. Ja się przed tym broniłam, ale teraz widzę, że to było jedyne dobre wyjście. Ten stan naprawdę można zmienić, choć sama w to nie wierzyłam, teraz to widzę. 

I pamiętaj:

Jesteś silniejsza/y niż myślisz. 

 

IMG-20230522-WA0085.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Zakochana w górach napisał:

Skoro już pojawił się temat depresji, to witajcie w klubie.

Długo odsuwałam od siebie diagnozę i leczenie. Było coraz gorzej. Tyle że ja jestem raczej osobą dobrze funkcjonującą - jest na to jakieś określenie, choć w moim przypadku to było jedno wielkie aktorstwo, które finalnie okazało się dodatkowym ciężarem psychicznym. W moim otoczeniu mało kto uwierzył w diagnozę. Nie pokazywałam po sobie, nie lubię się nad sobą użalać. Przyszedł taki czas, że miałam zaplanowany swój koniec, od a do z. I tylko myśl o moim kochanym siostrzeńcu mnie powstrzymywała. A gdy zawaliłam w końcu pracę, zdecydowałam się na leczenie. Farmakoterapia trwa prawie pół roku i w tej chwili mój stan jest powiedzmy stabilny. Nie lubię się poddawać, walczę o siebie. Pracę już zaczynam od 7, więc jest postęp, bo do niedawna nie byłam w stanie wstawać i zaczynałam o 9.30 na leżąco (pracuję głównie zdalnie). 

Od najbliższego otoczenia usłyszałam chyba wszystkie najgorsze złote rady, jakich nie powinno się mówić do osoby w depresji. I dopiero gdy w odpowiedzi siedziałam bez słowa i płakałam, to cokolwiek dotarło. Cieszę się, że mam ogromne wsparcie w dwóch najbliższych osobach oraz w moim przełożonym. 

Echh straszne to. Kiedyś pełna energii, bardzo dobrze zorganizowana w pracy, a teraz wycofana i bez siły do życia..Ale wierzę, że z każdym dniem, miesiącem, będzie tylko lepiej. 

A jak to jest? 

Pustka totalna gdzieś w środku, totalny brak sensu życia, brak siły żeby wstać, wykąpać się, pracować, na niczym mi nie zależy, nic nie cieszy, zerowe poczucie sprawczości i zerowe perspektywy na to, że moje życie kiedykolwiek zmieni się na lepsze - i przy tym wszystkim jeszcze dodatkowo traciłam siły by to wszystko ukryć, żeby tylko nikt się nade mną nie użalał, bo przecież ja zawsze daję radę.. 

Miałam taki moment, że jak pojechałam sama w góry, to już mi było wszystko jedno, szłam po ciemku, nie czułam strachu, i myślałam sobie, że pewnie jestem aż tak beznadziejna, że nawet gdybym spróbowała "przejść na drugą stronę", to zapewne i to bym spieprzyła, jak wszystko w swoim życiu. 

O, tak się czułam. Jak nic. Jak za ścianą, niewidzialna, jakby życie toczyło się obok mnie, a ja byłam widzem za jakąś szybą. 

Jak dobrze, że są odpowiednie leki, i że działają. Wychodzę na prostą, choć pewnie za najbliższym pagórkiem znów będzie ostro w dół, a potem znowu mozolne podejście... 

...ale warto czasem spojrzeć z głębokiej depresyjnej doliny na tę potężną górę do zdobycia, z innej perspektywy.. A potem z każdym metrem w górę jest coraz większa satysfakcja. I szczęście. Czyste szczęście. 

Taka mała metafora, coby pozostać jednak w górskim klimacie 🙂

Kończąc ten wywód chciałabym podkreślić: jeśli ktokolwiek z czytających jest w podobnym stanie - nie czekaj. Zacznij leczenie. Ja się przed tym broniłam, ale teraz widzę, że to było jedyne dobre wyjście. Ten stan naprawdę można zmienić, choć sama w to nie wierzyłam, teraz to widzę. 

I pamiętaj:

Jesteś silniejsza/y niż myślisz. 

 

IMG-20230522-WA0085.jpg

Piękne i szczere świadectwo. Nie jest żadną tajemnicą, że z Kasią od znamy się osobiście (notabene poznaliśmy się na tym forum) i wiem, z jakimi stanami się boryka, dlatego bardzo, ale to bardzo gratuluję odwagi! 

Siły i determinacji. Wszystko kiedyś przemija, nawet największa żmija. 

Gdzieś kiedyś przeczytałem, że depresja oznacza, że każdy dzień rozpoczyna się od aktu odwagi i nadziei. Czyli od wstania z łóżka. Właśnie takich poranków Tobie @Zakochana w górach, sobie, jak i innym borykającym się z tą chorobą z całego serca życzę. 

  • Lubię to ! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...