-
Content Count
82 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
6
Content Type
Profiles
Forums
Blogs
Calendar
Everything posted by Jerzy L. Głowacki
-
Ostatni Mohikanin Otwieram kolejny, pięćdziesiąty sezon tatrzański towarzyską przechadzką ze znajomymi z Łodzi. Idziemy z Tatrzańskiej Kotliny przez schronisko Plesnivec (Szarotka), Wspólną Pastwę i Przednie Koperszady do Białych Stawków. Dla moich towarzyszy to pierwszy wypad w Tatry Bielskie, dla mnie pierwszy wiosną. Na rozległej polanie zwanej Wspólną Pastwą pozostałości po potężnym lawinisku, ścięte lub połamane smreki. Nasza eskapada rozpoczęła się też od lawinowego akcentu. Samochód postanowiliśmy zostawić pod małym pensjonatem na skraju Tatrzańskiej Kotliny. Weszliśmy do
-
Czerwone Wierchy jesienią. Część II.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Czerwone Wierchy jesienią. Część II. Wędrując z Przysłopu Miętusiego na Małołączniak raz jeszcze patrzę na środkową i najwyższą partię Doliny Miętusiej. Piękne polany poprzedzają próg zasypany ogromnymi wantami porośniętymi starodrzewem, to Wantule, jedna z największych osobliwości tatrzańskich długo podsycająca dyskusje specjalistów od rzeźby górskiej. Eugeniusz Romer (1871 – 1954), twórca nowoczesnej kartografii i sława polskiej geografii, profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, a później Uniwersytetu Jagiellońskiego twierdził, iż Wantule są efektem zlodowacenia, blo -
Czerwone Wierchy jesienią. Część I.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Czerwone Wierchy jesienią. Część I. Pierwsza niedziela października 2011 roku. W niedzielę nikt w Podsarniu nie wykonuje żadnych prac poza zwykłymi, codziennymi obrządkami w gospodarstwie – my też się do tej tradycji stosujemy, ale w Tatry ruszyć można, to już nie sezon, może zbytniego tłoku tam nie będzie. Ruch na drodze niewielki, po czterdziestu minutach jazdy parkuję samochód w Kirach. Mam z dawnych lat sentyment do Czerwonych Wierchów, przez wiele lat je omijałem, wróciłem w nie za sprawą Mieszka. Chcę przejść przez Przysłop Miętusi, Kobylarz, Małołączniak i Kopę Kondracką -
Przyczynek do atawistycznych lęków.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Przyczynek do atawistycznych lęków i tatrzańskiego lasu Trzeciego dnia na Starorobociańskiej Równi wysunąłem się ze śpiwora o piątej piętnaście, wpół do siódmej ruszyłem w drogę ku Siwej Polanie. Na jednej z polan napotkałem dwóch górali, którzy właśnie podjechali tam traktorem, aby zająć się wycinką drzew. Zdziwili się bardzo, iż o tak wczesnej porze schodzę na dół, wytłumaczyłem im pokrótce, w czym rzecz. Dalsza rozmowa przybrała dość szczególny tok. Przyznali, iż czasem nocują tutaj, gdy roboty wiele, ale samemu to tak bojno, nie baliście się wilka? Wystarczająco dobrze znam -
Początek sezonu Nadszedł czas, aby rozpocząć kolejny, pięćdziesiąty drugi sezon tatrzański. Wsiadam do busa w Podsarniu i jadę do Nowego Targu, tam przesiadam się do autobusu jadącego do Zakopanego, potem kolejny bus i jestem już na Siwej Polanie. Piwo z sokiem, drugie śniadanie i wsiadam do chochołowskiej kolejki, aby oszczędzić mojemu kręgosłupowi dźwigania niezbyt lekkiego plecaka przez najnudniejszy fragment drogi, która mnie dzisiaj czeka. Tu krótkie objaśnienie – w swoim czasie władze PRL-u zapomniały wykupić tereny w Dolinie Chochołowskiej od ich prawnych właścicieli co z
-
Czarna Jaworowa W tej dolinie wszystko jest czarne, począwszy od góry, od Czarnej Przełęczy poprzez Czarny Bańdzioch, Czarne Młaki, Czarne Spady, Czarny Ogród i Czarny Staw, z którego wypływa Czarny Potok zdążający poprzez Czarny Las w dół do Jaworowego Potoku. Tak mówi pismo, czyli przewodnik „Tatry Wysokie” tom XVIII. I to wszystko jest nieprawdą, ponieważ w tej dolinie nie ma nic czarnego…w tej dolinie wszystko jest jasne, przesycone słońcem, jasna, bujna zieleń, płaskie dno doliny, migotliwy staw i potok czysty, przezroczysty. [Góry mojej młodości, Jerzy Hajdukiewicz, Iskry
-
Jak to z dziewczynami w Tatrach bywa. Część II.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
ak to z dziewczynami w Tatrach bywa. Część II. Propozycja czy licentia poetica? Dwa dni po wycofie z grani Cubryny wychodzimy na spacer do Doliny za Mnichem we troje, Gaba, Janusz i ja. W dolince Janusz stwierdza, iż ma pewien pomysł i rusza samotnie w stronę Mnichowych Stawków. Gaba i ja podchodzimy na Wrota Chałubińskiego przygarniając po drodze jakąś samotną dziewczynę. W wietrze i mgle, moczeni do czasu do czasu gęstą mżawką, w temperaturze bliskiej zeru pniemy się granią na Szpiglasowy Wierch. Gdy stoimy na wierzchołku silniejszy podmuch wiatru rozgania na chwilę mgłę i ukazują -
Jak to z dziewczynami w Tatrach bywa… Część I.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Jak to z dziewczynami w Tatrach bywa… Część I. Czytelnika Kroniki może zastanawiać, dlaczego tak dużo opowieści dotyczy zdarzeń, które miały miejsce w terenie rozciągającym się od Doliny za Mnichem poprzez Cubrynę i Mięguszowiecki aż po Przełęcz pod Chłopkiem. Odpowiedź jest prosta, autor Kroniki należy do tych tatrafilów, którzy bardzo wysoko cenią sobie otoczenie Morskiego Oka. Dodać do tego należałoby coś, co już se nevrati – niezapomnianą atmosferę MOka w czasach komuny, dającą nam wówczas, słusznie czy niesłusznie, poczucie swoistej eksterytorialności. Polecam pod tym wzglę -
Jak złamałem granicę państwową.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Jak złamałem granicę państwową. W 1954 roku podczas zjazdu z jednej z igieł grani Pośredniego Mięgusza nad Wyżnią Przełęczą Mięguszowiecką wypada z klucza zjazdowego Adam Milówka – jest ciężko ranny i niestety nie przeżyje tego wypadku. Rozpoczyna się chaotyczna akcja ratunkowa przebiegająca w bardzo ciężkich warunkach atmosferycznych z opadami śniegu włącznie. W akcji tej zginie kolejny wspinacz, Tadeusz Westwalewicz odpadając z blokiem ze ścianki, która dziś nosi jego imię na Drodze po Głazach (lepiej ją omijać górą w banalny sposób) Z MOka wyrusza z pomocą dwud -
Orawa i Orawiacy Osiedlając się na Orawie stwierdziliśmy, iż należy uzupełnić swoją wiedzę na temat historii tej części Orawy, na której mieszkamy. I poczyniliśmy w tym względzie odpowiednie wysiłki. Proces kolonizacji doliny Czarnej Orawy, a więc terenów leżących na północ od dzisiejszego Morza Orawskiego, sztucznego zbiornika zalewowego utworzonego u zbiegu Czarnej i Białej Orawy, rozpoczął się mniej więcej w połowie XVI wieku. Jego animatorami byli ówcześni władcy Zamku Orawskiego i dziedziczni żupani orawscy, rodzina Thurzonów (lata 1556 – 1621). Pierwszym żupanem był Franc
-
Opowieść o kwiatkach i śniegach.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Opowieść o kwiatkach i śniegach Pewnego dnia w Podsarniu szukałem znaczenia jakiegoś słowackiego słowa, wziąłem do ręki stary słownik, a wtedy spomiędzy jego kartek wypadła mała, zasuszona niezapominajka. Ponieważ niesłychanie rzadko zdarzało mi się w Tatrach zerwać jakiś kwiatek to nie miałem wątpliwości, jaka była historia tej niezapominajki. Deszczowe i burzowe lato 1975 w Tatrach, niezbyt udany sezon wspinaczkowy, bo i pogoda nie taka, jak trzeba, złamane we własnej wannie tuż przed wyjazdem żebro, szesnastoletni braciszek Ali jako partner na drugim końcu lin -
Baśniowa Polana (2008) Świeci słońce i wieje wiatr, a wiatr oboje z Alą uwielbiamy. To dobrze, że uwielbiamy, bo nasz dom stoi na linii zachodnich wiatrów, wiejących od Babiej Góry. Ktoś, komu szum wiatru przeszkadza w zasypianiu nie czułby się w nim dobrze. Ruszamy na spacer trasą, którą lubimy. Wprost z domu w górę zbocza i przez linię drzew, zwaną Wierchowiną na grzbiet Działku, praktycznie bezleśny. Działkiem w prawo aż na jego kulminację, potem nieco w dół i znowu do góry przez pola i łąki, brzozowy zagajnik aż do zwartego lasu. Lasem na ciąg wielkich polan na bocznym grzbiecie Wielk
-
Dużo wody w Białej Wodzie. Część III.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Dużo Wody w Białej Wodzie. Część III. Czas kończyć wspomnienia, czeka mnie nie tylko podejście na tabor, ale i rozbicie namiotu, a wrześniowe dni nie są takie długie. Wciągam goretexowe portki i takąż kurtkę, ruszam w dalszą drogę, która staje się węższą i bardziej stromą. Trochę zaczynam już odczuwać ciężar plecaka, ostatecznie dopiero trzeci raz w tym sezonie idę z takim obciążeniem. Wreszcie wkraczam z uczuciem ulgi na tabor, jak dobrze, iż na jego środku stoi okrągła, wielka wiata z paleniskiem, stołami i ławami. Pal sześć palenisko, bo brak suchego drewna, ale osło -
Dużo wody w Białej Wodzie. Część II.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Dużo wody w Białej Wodzie Część II. Korzystając z przerwy w taksowaniu drewna podczas załadunku witam się z miejscowym leśniczym, osiadłym tu od lat. Martin Stodola, zwany powszechnie Martinem to leśnik o imponującej posturze i brodzie, rozpoznawalny z daleka, zawiaduje taboriskiem. Po paru minutach jestem już formalnie zameldowany na taborze za jedyne 10 euro – po dwa i pół euro za noc, pozostaje tylko tam dojść i rozbić namiot. Niebo zasnute jest ciemnymi chmurami o niskim pułapie, jest chłodno i wilgotno, nie muszę się śpieszyć, na przedwieczorny, relaksujący spacer nie -
Dużo wody w Białej Wodzie. Część I.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Dużo wody w Białej Wodzie Część I. Wysiadam z busa na Łysej Polanie, przechodzę graniczny most na Białce i skręcam w prawo, w stronę Doliny Białej Wody. Moim celem jest na dziś taborisko na Polanie pod Wysoką, gdzie zamierzam spędzić cztery najbliższe noce. W takim przypadku zwykle dzielę dystans między Łysą Polaną, a taboriskiem na trzy etapy. Pierwszy etap to dotarcie szeroką drogą jezdną wiodącą brzegiem Białki na Polanę Białej Wody, drugi etap kończy się na Polance pod Aniołami, a trzeci, najatrakcyjniejszy to trawers masywu Młynarza. Większość z nas, tatrafilów ma -
Annapurna po latach W Pouczającej lekcji dla wnuka wspomniałem o Annapurnie i jej zdobyciu, wrócę raz jeszcze do Annapurny, ale w innym aspekcie. Otóż zdarzało się nie raz w historii alpinizmu, iż jakąś górę czy ścianę otaczał swoisty nimb niedostępności czy też zabójcy. Klasycznym przykładem jest tu wyrastająca z idyllicznych łąk nad Grindelwaldem ponura, tysiąc osiemset metrowa północna ściana Eigeru znana jako Eiger – Nordwand, którą przezywano jeszcze stosunkowo niedawno Eiger – Mordwand. Po pierwszych, tragicznie zakończonych próbach jej przejścia rząd Kantonu Bern obłożył
-
Pouczająca lekcja dla wnuka (2011)
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Pouczająca lekcja dla wnuka (2011). Parę minut po ósmej parkuję samochód na Siwej Polanie, po kwadransie jedziemy już z Mieszkiem chochołowską kolejką na Polanę Huciska. Krótki marsz pod dawne schronisko Blaszyńskich i już taplamy się w błocie aż po Polanę Iwanówkę, gdzie błoto się kończy, a my wybieramy perć wiodącą na Iwaniacką Przełęcz. Mieszko pierwszy raz idzie z własnymi kijkami, radzi sobie z nimi nieźle, choć na samym wstępie spada ze ścieżki z metr niżej, bo jeszcze nie przyzwyczaił się do tego, iż jej obramowania wykonane z bali są bardzo śliskie, jeśli jest ch -
Goprówka na Danielkach. Na niektórych mapach Orawy widnieje obok Danielek miniaturka emblematu GOPR-u. Ten znak ma swoją historię. Cofnijmy się w lata osiemdziesiąte. Pewnego dnia schodząc z moreny Morskiego Oka zobaczyłem coś, co przypomniało mi natychmiast słowa Wieszcza: Hej Gerwazy, daj gwintówkę…! Gerwazego u mego boku nie było, gwintówki takoż, a palec wskazujący prawej ręki zgiął się bezradnie nie natrafiając na przepisowy opór dwudziestu niutonów. Co wyzwoliło u mnie tak ciepłe uczucia? Ano kilkunastu zomowców tuptających w ordynku po ceprostradzie. Profanacja!!!
-
Mieszko i Biała Woda (2010). Część II.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Mieszko i Biała Woda (2010). Część II. Noc na Polanie pod Wysoką w wygodnym namiocie i przy dobrych warunkach atmosferycznych nie mija mi dobrze. Kiedyś zdarzało mi się sypiać w górach na różnych wysokościach bez żadnego materaca, na deskach taboru, na gołej ziemi, na wantach również. Teraz leżę na karimatce i co pewien czas budzi mnie dyskomfort w okolicach stawu barkowego i biodrowego, organizm już nie ten, co przed laty. Ostatnie dwie noce na tym taborze spędziłem dwa lata temu w czerwcu, wyżej leżał jeszcze śnieg, nie miałem namiotu, ale leżałem na lekkim materacyku pne -
Mieszko i Biała Woda (2010). Część I.
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Mieszko i Biała Woda (2010). Część I. Marzy nam się Biała Woda. Pakujemy to, co konieczne do trzech plecaków i ruszamy we trójkę: Mieszko, Magda i ja. Jedziemy samochodem najdogodniejszą trasą unikając korków – przez Nowy Targ, Białkę, Jurgów, Podspady i Jaworzynę. Na Łysej Polanie wypakowujemy plecaki z samochodu, Magda i Mieszko zostają, a ja wracam do Jaworzyny, gdzie pozostawiam samochód na parkingu dawnego ośrodka rządowego, a dziś hotelu o wdzięcznej nazwie Polana. W swoim czasie czerwoni władcy Czechosłowacji pozazdrościli dawnemu władcy tzw. państwa jaworzyńskiego, księc -
Zaćma i góry plus raz jeszcze szkolenie towarzysko-rodzinne. Będąc na V roku fizyki UŁ jesienią 1967 roku znalazłem się wraz z kolegą (też Jurkiem) w zaczątku Pracowni Komór Iskrowych, mieszczącej się w zgrabnym budyneczku łódzkiego oddziału Instytutu Badań Jądrowych w Świerku przy ulicy Uniwersyteckiej 5, kierowanej przez duszę-człowieka i fizyka, dr Ryszarda Firkowskiego, niestety nieodżałowanej już pamięci, promotora zarówno mojej pracy magisterskiej, jak i doktorskiej. Z miejscem tym byłem mniej lub bardziej związany przez następne lat dziewiętnaście. Pora teraz wyjaśnić niezorient
-
Lubię nocne powroty. Gdy bazą było schronisko w Roztoce to powroty takie latem zdarzały mi się często, a późną jesienią i zimą były codziennością. Przed laty Ala wymyśliła kapitalny slogan reklamowy dla Roztoki: Z Roztoki wszędzie blisko! To stwierdzenie zawiera w sobie pewien szyfr, dla spacerowicza z Roztoki wszędzie jest daleko, dla tatrzańskiego zaś długodystansowca to punkt na mapie Tatr, z którego można wyruszyć na szereg długich wyryp o różnym stopniu trudności. Przykładowo wymienię dwie skrajne. Łatwa pętla o charakterze spacerowym wiedzie przez Łysą Polanę i Tatrzańską Kotli
-
Stara gwardia się nie poddaje...
Jerzy L. Głowacki posted a blog entry in Montes, quibus nomen est Tritri
Stara gwardia się nie poddaje, chociaż czasami mówi: merde czyli nieco niespodziewanego luksusu na Babiej Górze i w dolinie Złomisk. Trzecia dekada września 2007. Zapowiada się piękny dzień i feeria jesiennych barw. Dla odmiany mgła towarzyszy mi prawie od Podsarnia, w Lipnicy kręcę slalom między krowami podążającymi środkiem drogi we mgle na pastwisko, w Przywarowce już mgły ani śladu. Śniadanie jem po pierwszej godzinie marszu, jeszcze w lesie. Wchodzę w strefę kosodrzewiny i dostrzegam przed sobą pomykające w górę trzy sylwetki, garbate dość dużymi plecakami. Dochodzę do nich po -
Wojna pod Tatrami. Wysoka nad Spytkowicami 1939 – pro memoria. Kampania wrześniowa 1939 roku Tatry oszczędziła – główne siły niemieckie ruszyły na Jabłonkę i dalej, wojska slowackie wkroczyły na teren Polski przez most na Białce na Łysej Polanie. Z przewodnika W.H. Paryskiego: Zawratowa turnia lewą częścią wsch,. ściany, droga nadzwyczaj trudna (techniką hakową), skały miejscami kruche, 2 ½ godziny. Pierwsze przejście: Zdzisław Dziędzielewicz, Stanisław Wrześniak, 1 IX 1939. Obaj wspinacze słyszeli z dala „grzmoty” czyli odgłosy artylerii, ale sądzili, iż to burza. Miałem ten honor, że da
-
Mieszko i Czerwone Wierchy (2009) Część III i ostatnia. Prezentowany tu sposób opowiadania o wspólnej z Mieszkiem wyrypie dobrze koresponduje z nią samą, gdy perć jest łatwa i nie wymaga koncentracji to najczęściej się gada w marszu wspominając niegdysiejsze przewagi i klęski. Od czasu do czasu opowiada się też jakieś górskie makabreski, co po pierwsze ma aspekt dydaktyczny, a po drugie tłumi własny lęk przed tym, co się w górach zawsze może zdarzyć bez względu na doświadczenie i umiejętności. Ktoś kiedyś na łamach Taternika opowiadał, jak podczas prelekcji o wspinaniu i górach