Skocz do zawartości
  • wpisów
    80
  • komentarzy
    44
  • wyświetleń
    29 806

Annapurna po latach


Jerzy L. Głowacki

1 436 wyświetleń

Annapurna po latach

          W Pouczającej lekcji dla wnuka wspomniałem o Annapurnie i jej zdobyciu, wrócę raz jeszcze do Annapurny, ale w innym aspekcie. Otóż zdarzało się nie raz w historii alpinizmu, iż jakąś górę czy ścianę otaczał swoisty nimb niedostępności czy też zabójcy. Klasycznym przykładem jest tu wyrastająca z idyllicznych łąk nad Grindelwaldem ponura, tysiąc osiemset metrowa północna ściana Eigeru znana jako Eiger – Nordwand, którą przezywano jeszcze stosunkowo niedawno Eiger – Mordwand. Po pierwszych, tragicznie zakończonych próbach jej przejścia rząd Kantonu Bern obłożył w 1936 Nordwand administracyjnym zakazem atakowania, a miejscowi przewodnicy oświadczyli, iż nie będą organizowali akcji ratunkowych na tej ścianie. W tym samym roku pomimo tego zakazu zespół austriacko – niemiecki dokonał pierwszego przejścia tej ściany, a członkowie tego zespołu otrzymali z rąk Adolfa Hitlera złote medale olimpijskie, jako że Berlin był wówczas organizatorem kolejnej olimpiady. Legendę Eigeru podbudowywały kolejne tragedie, które były tak liczne, iż długo liczba przejść była mniejsza od liczby ofiar – w dodatku tragedie te miały szeroką widownię, ponieważ spod hotelu na Kleine Scheidegg (2061 mnpm) łatwo dostępnego kolejką górską mamy idealny wgląd w tę ścianę. Gdy nadszedł czas samotnych wspinaczek na trudnych alpejskich ścianach legendę tę wzmocniły pierwsze trzy próby samotnego jej zdobycia zakończone tragicznie. Do dziś na różnych kanałach telewizyjnych oglądać można film Clinta Eastwooda Akcja na Eigerze, nakręcony w 1975 roku na kanwie powieści Rodneya Whitakera The Eiger Sanction, wydanej w milionowym nakładzie.

          Jesteśmy dziś wręcz zasypywani najrozmaitszymi rankingami, skoro tak, to można sobie zadać pytanie, która z gór jest najniebezpieczniejszą? Gdyby mi ktoś zadał takie pytanie podczas wspomnianej już wycieczki z wnukiem to odpowiedziałbym bez specjalnego wahania: K2 w Karakorum. I byłaby to, przynajmniej w sensie statystycznym odpowiedź błędna, jak to można wnosić z opracowań Eberharda Jurgalskiego, niemieckiego kronikarza górskiego publikującego na stronie internetowej 8000ers.com.

          Pierwszym kronikarzem himalajskich wydarzeń był urodzony we Wrocławiu w roku 1887 Günter Oskar Dyhrenfurth, geolog, wspinacz (także taternik) i eksplorator, profesor tamtejszego uniwersytetu. Warto tu przypomnieć, iż opuścił on Niemcy po dojściu Hitlera do władzy i osiadł w Szwajcarii. Żona Dyhrenfurtha, Hettie była w latach trzydziestych posiadaczką kobiecego rekordu wysokości (Sia Kangri 7422 mnpm, wspólnie z mężem), a ich syn, mieszkający później w USA Norman Günter, himalaista, operator i reżyser filmowy brał udział w szeregu wyprawach himalajskich, między innymi na Everest, Lhotse i Dhaulagiri. Wśród ścisłego i mało licznego grona himalajskich kronikarzy wymieniani są też Polacy, Zbigniew Kowalewski i Józef Nyka, ale dopiero Eberhard Jurgalski zaprzągł do pracy arkusz kalkulacyjny tworząc odpowiednie zestawienia statystyczne.

          Z natury rzeczy największym wyzwaniem są góry wysokie, a liczba wejść na ośmiotysięczniki, najbardziej cenione wśród himalaistów pozwala już na wnioskowanie natury statystycznej. Ryzyko wejść na nie można ocenić na podstawie danych aktualnych na dzień 19-tego czerwca roku 2008. W poniższej tabeli w kolumnie A podany jest wyrażony w procentach stosunek liczby alpinistów, którzy weszli na dany ośmiotysięcznik i zginęli podczas zejścia do liczby wspinaczy, którzy stanęli na wierzchołku. Odpowiednio w kolumnie B przedstawiono wartość stosunku liczby alpinistów, którzy zginęli podczas akcji górskiej na danym ośmiotysięczniku do całkowitej ilości wejść na wierzchołek, wartość ta jest również podana w procentach. W kolumnie C umieszczono całkowitą liczbę himalaistów, którzy stanęli na wierzchołku. Opracowanie to odnosi się zatem do liczby 10229 indywidualnych wejść szczytowych, z których 151 zakończyło się tragicznie co daje średnią około 1.5% przy całkowitej liczbie ofiar wynoszącej 711.

          Z tabeli tej wynika, iż właśnie Annapurna jest najniebezpieczniejszym z ośmiotysięczników (w sensie statystycznym, kolumna B), natomiast najbardziej ryzykownym jest zejście z wierzchołka K2 (kolumna A). Jak to można wytłumaczyć, skoro K2 jest drugim co do wysokości ośmiotysięcznikiem, w dodatku nie najłatwiejszym technicznie, a Annapurna nie należy do grupy tzw. wysokich ośmiotysięczników (Everest, K2, Kangchenjunga, Lhotse, Makalu)?  Czynnikiem decydującym są w tym przypadku charakterystyczne dla jej masywu obfite opady śniegu podnoszące ponad zwykłą miarę zagrożenie lawinowe, blisko 60% ofiar Annapurny to ofiary lawin. W lawinach na Annapurnie zginęli między innymi dwaj znani alpiniści szkoccy, Ian Clough i Alexander MacIntyre. Ian Clough, partner Jana Długosza z Filara Freney w masywie Mont Blanc, był jednym z pionierów nowoczesnej techniki wspinaczki w lodzie, a zginął w końcowej fazie przełomowej w himalaizmie wyprawy pod wodzą Chrisa Bonnigtona (również uczestnik pierwszego przejścia Filara Freney), która zdobyła w 1970 roku blisko trzykilometrową południową ścianę Annapurny zapoczątkowując w Himalajach erę zdobywania wielkich ścian.

          Alexander MacIntyre to też jeden z pionierów wspinania się w wielkich ścianach gór wysokich, tworzący w swoim czasie wręcz idealny zespół z Wojciechem Kurtyką, a także jeden z himalajskich partnerów Jerzego Kukuczki. To, że Annapurna nie jest wysokim ośmiotysięcznikiem nie oznacza, iż na jej stokach nie grożą doświadczonym himalaistom zagrożenia bardziej typowe dla wyższych szczytów. W 2008 roku tamże zakończył z powodu wysokościowego obrzęku płuc swoją błyskotliwą karierę baskijski alpinista Ochoa De Olza, któremu do Korony Himalajów brakowało jedynie Annapurny i Dhaulagiri. Ochoa w przeciwieństwie do np. Piotra Pustelnika programowo nie używał butli tlenowych twierdząc, iż: Jeśli używasz tlenu to nie jesteś alpinistą, a raczej astronautą lub nurkiem! Wprawdzie wszedł na Cho Oyu używając tlenu, ale potem powtórnie wszedł na ten ośmiotysięcznik już tlenu nie używając. Dla porównania – Piotr Pustelnik zdobył Koronę Himalajów używając tlenu na siedmiu z czternastu ośmiotysięczników, w tym na Annapurnie, co świadczy, że nie bardzo go było fizycznie czy psychicznie stać na ową Koronę. Nie mniej okolicznością łagodzącą dla Pustelnika jest to, iż dzięki temu zapewne żyje. Po dzień dzisiejszy mistrzem stylu zdobywania Korony jest Jerzy Kukuczka – jego wejście z Arturem Hajzerem na Annapurnę było jednocześnie i pierwszym polskim wejściem i pierwszym zimowym.

          Dla kronikarskiej ścisłości dodam, iż podczas szczytowego ataku na Annapurnę zginęła z chłodu i wyczerpania wraz ze swą partnerką druga żona aktualnego (od lat) prezesa Polskiego Związku Alpinizmu i znanego polityka Janusza Onyszkiewicza, Alison Chadwick – Onyszkiewicz.

          Niska pozycja Everestu w powyższej tabeli wynika z prostego faktu, iż Everest stał się areną dobrze przygotowanej pod każdym względem turystyki himalajskiej czyli wprowadzania, a czasami wręcz wciągania na wierzchołek zdrowych, a zasobnych w kasę amatorów zaliczenia najwyższej góry świata. Gdyby wszyscy ci uczestnicy everestowskich  ekskursji spróbowali w pełni samodzielnie wejść na szczyt to ostateczna liczba ofiar zapewne wzrosłaby o rząd wielkości.     

Pytanie – jak te dane się zmieniły w przeciągu ostatniej dekady.

 

 

 

corel.jpg

  • Lubię to ! 1
  • Dziękuję 1

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...