Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 12.07.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Pogoda chwilowo fajna , więc trzeba się ruszyć,a że od wielu, wielu , wielu lat nie byliśmy na Grzesiu więc padło na niego. Oczywiście pojawił się pewien drobny problem , a raczej kilka . Po pierwsze wakacje,po drugie niedziela,po trzecie Przeklęta. Jest tylko jedna metoda aby rozwiązać te problemy. Trzeba na Grzesia tylnymi drzwiami czyli od Latanej Doliny.Parkujemy przy Chacie Zverowka i około 8.35 zaczynamy. Jest trochę chmurek w górach jest sporo wody , ta co prawda płynie do Morza Czarnego,ale myślę ,że po naszej stronie jest podobnie dolina jest pusta i cicha , za rozdrożem w Zadnej Latanej zaczyna się podejście , szlak jest miejscami dość stromy ,a i z wodą nie ma tu kłopotów. po prawie godzinie podejścia docieramy do Polany Lucna , widoki są ekstra odpoczywamy chwilę i ruszamy w kierunku szczytu. Tu już zaczyna dość mocno wiać. Na szczycie spodziewaliśmy się więcej ludzi , jest parę osób ale jest sympatycznie. Nagroda jest super oczywiście herbatka , kanapka i na dół Przez cały dzień nie licząc Grzesia spotkaliśmy może 10 osób było super. W ogóle ludzi niewiele , parking prawie pusty.9 punktów
-
Pogoda taka sobie, w prognozach możliwy deszcz, a nawet burze, więc co tu z sobą zrobić w weekend ? Ano trzeba się wybrać gdzieś niedaleko, żeby choć zobaczyć górki. Jest niby lato, więc najlepsze połączenie to góry i woda, dlatego skierowaliśmy się nad Orawskie Jezioro, tym razem bez rowerów. Celem była kolejny raz Wyspa Sztuki. Wycieczka zaczyna się w Slanickiej Osadzie na przystani statku wycieczkowego (przy okazji polecam przystań nr2 i rejs mniejszym stateczkiem, atmosfera bardziej kameralna , sympatyczny Kapitan) Co to ma wspólnego z górami? Ano ma i to sporo bo podczas rejsu mamy widoki na Beskidy ( Babia Góra, Pilsko) , Małą Fatrę ( Wielki Rozsutec) no i oczywiście na Tatry. Samo jezioro też powstało w 1954 roku ze spiętrzenia wód górskich rzek Czarnej i Białej Orawy, więc wycieczka po jeziorze jest jak najbardziej .....górska Slanicky Ostrov był niewielkim wzniesieniem , dlatego po zalaniu zbiornika stał się wyspą. Zresztą historię tego miejsca można poznać bezpośrednio na miejscu, albo korzystając z wielu źródeł internetowych. Ja na zachętę wrzucę tylko kilka fotek z ostatniego pobytu. Kościół Podwyższenia Świętego Krzyża z roku 1843 go, obecnie galeria orawskiej sztuki ludowej z eksponatami zgromadzonymi z terenu całej Orawy. Wnętrze kościoła. Na zewnątrz po obu stronach galerii znajduje się słowackie Stonehenge, ekspozycja ludowego kamieniarstwa z terenu Orawy Malowniczo na tle wód jeziora prezentują się ocalałe przed zalaniem kapliczki Kalwarii slanickiej, w tym ta chyba najczęściej fotografowana, bez figurki wewnątrz, umiejscowiona na tle Babiej Góry. Skoro mowa o Królowej Beskidów , to nie mogło tu zabraknąć Jej zdjęcia.... No i to chyba na tyle. Miejsce urokliwe, warte polecenia i odwiedzenia przy okazji pobytu w okolicy, choćby w dniu wypoczynku po górskich wojażach. Statek kursuje w okresie wiosenno-letnim do końca września, bilet dla osoby dorosłej to w 2025 roku koszt 11 EUR. Na koniec jeszcze fotka zapory z Tatrami w tle9 punktów
-
8 punktów
-
No to jeszcze jedna aktualizacja tego tematu.. rano widząc jaka jest pogoda, to po wymeldowaniu się z hotelu zameldowałem się w innym by móc jeszcze jeden dzień spędzić w górach Dzisiejszy dzień zacząłem od zielonego szlaku na Nosal, ale nie od Kuźnic. Następnie będąc na Przełęczy Nosalowej postanowiłem sprawdzić żółty szlak do Olczyskiej Polany. Ludzi można było policzyć tam na palcach jednej ręki. Kolejnym punktem na trasie był Wielki Kopieniec, który miło mnie zaskoczył widokami. Potem poszedłem czerwonym szlakiem do Psiej Trawki, a tam zmieniłem kolor na czarny, którym już kierowałem się do Murowańca. Tam spotkałem sławnego lisa, ale długo nie pobył przy schronisku. Jednak raz jeszcze pokazał mi się idąc Halą Gąsienicową. Doszedłem w końcu do wyboru między żółtym, a niebieskim szlakiem do Kuźnic.. wybór padł na żółty, czyli Dolina Jaworzynka. Po dotarciu do Kuźnic coś się zjadło i wypiło, było już dość późno, bo po 19:15 i miałem wybierać się na termy, ale tak niebo ładnie wyglądało, że na spontanie postanowiłem zobaczyć zachód słońca na Nosalu. Przed pójściem jeszcze Pani z restauracji uzupełniła mi termos herbatką Mimo zmęczenia i jakiegoś małego urazu w kolanie nie żałuję tej decyzji o zobaczeniu zachodzącego słońca, bo był to piękny widok, który idealnie kończy moją 3-dniową wycieczkę. Niżej zostawiam kilka fotek z ostatniego dnia mojej wyprawy8 punktów
-
7 punktów
-
6 punktów
-
Ostatni dzień w Bieszczadach a od rana deszczowo. Ma się poprawić o jedenastej więc śpimy dłużej i na parkingu jesteśmy dopiero o 9.00. Jeszcze trochę kropi i oczywiście mgła taka że niewiele widać ale za to żadnego człowieka. Idziemy na Małą i Wielką Rawkę i jakby nam się chciało to na Krzemieniec na trójstyku granic. Szlak z Przełęczy Wyżniańskiej jest dość wymagający ale szybko nabiera się wysokości a mniej więcej w połowie drogi zaczynają się schody i prowadzą nas do szczytu Małej Rawki. Czułam się trochę jakbym zdobywała Pałac Kultury a nie bieszczadzką górę. Ani na Małej ani na oddalonej o 20 minut Wielkiej Rawce niczego nie widać więc idziemy na ten Krzemieniec. W powrotnej drodze chmury się podnoszą i coś już można zobaczyć i sfotografować. Ten obelisk na Wielkiej to pozostałości wieży triangulacyjnej. Na zejściu dopiero widzimy jak ostre było podejście i cieszymy się że wyszliśmy w deszczu bo już całkiem sporo osób idzie do góry.5 punktów
-
Ponieważ dzień byl jeszcze młody to zjechałem do Selvy, nastepnie do Ortisei, wjechalem wyciągiem na Siusi bo tam mozna robić ikoniczne zdjęcia: od lewej Cir, Passo Gardena, Grupa Sella, Sassolungo, w tym głębokim wcięciu jest schronisko Demetz, a to pochyłe to Sassopiato - na który prowadzi po tej stromej ścianie ferrata Oskar Schuster (ale to plan na kolejny wyjazd) później zostało tylko przejechać przez Saltrię, Monte Pana do Selvy - wyszło łącznie jakieś 30 km, to był jeden z lepszych dni wyjazdu:)5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
KGP skompletowana. Ostatnim szczytem była Tarnica i dzisiaj nareszcie została przez nas zdobyta. Pętelka niebieskim szlakiem z Wołosatego na Tarnicę i dalej przez Halicz i Rozsypaniec z powrotem na parking. Zajęło nam to ok. 6 godzin z przerwami na jedzenie i robienie zdjęć. Na podejściu minęliśmy 2 pary a na szczycie oprócz nas tylko jedna osoba robiła zdjęcia i zaraz uciekła. Na pozostałych szczytach po 2-3 osoby. Miła odmiana po zatłoczonych szlakach we wszystkich innych górach. Było gorąco ale tak wiało że nie odczuwało się upału i szło się całkiem przyjemnie.5 punktów
-
Wiesiek i Marta byli na Rohackich Stawach , właśnie przysłał zdjęcia na początek ciekawostka ,najpierw opis Ta Jeżogłówka Pokrewna występuje na jednym stanowisku w Tatrach (Toporowy Staw Wyżni). Również na sąsiedniej Słowacji roślina występuje jedynie na dwóch stanowiskach w Tatrach: w Niżnim Żabim Stawie Białczańskim w Tatrach Wysokich i w Rohackich Stawach w Tatrach Zachodnich. Jest rośliną, która znajduje się w Czerwonej Księdze Karpat Polskich. W Polsce podlega ścisłej ochronie gatunkowej. W Czerwonej Księdze Karpat Polskich została zakwalifikowana jako gatunek narażony na wyginięcie. i Traszka górska i kawałek dalej Kruk rezydent na Grzesiu5 punktów
-
Zdecydowanie poszedłem na całość, bo jeszcze nie zdarzyło mi się 3 dni pod rząd chodzić tyle po górach. Na pewno był to mój max na ten moment, bo dzisiaj trochę Achilles daje o sobie znać. Jednak jestem bardzo zadowolony, bo nie spodziewałem się po tych prognozach pogody przed wyjazdem, że uda się tyle tras zrobić. Będzie trzeba jeszcze sobie zaplanować jakiś mini urlop, albo dłuższy weekend i ponownie odwiedź Tatry, albo inne góry. Na sierpień/wrzesień na pewno mam plan wybrać się po raz kolejny na Babią Górę - wschód słońca. Co do zostania na forum, to oczywiście nigdzie nie zamierzam uciekać, bo można tu znaleźć wiele ciekawych rzeczy i przede wszystkim pomocnych ludzi5 punktów
-
4 punkty
-
Byłam i ja Zaczęło się niepewnie, bo mnie w sobotę użądliła pszczoły w paluszek u nóżki i zrobił się paluch. Ale wcisnął się w buta w niedzielę zatem wiooo w Tatry. Wymyśliłam, że żeby zaoszczędzić trochę czasu, to wyjedziemy kolejką. To mój pierwszy raz. To było coś okropnego i była to najtrudniejsza psychicznie część wycieczki i nie mam pojęcia jakie tam były widoki,bo wpatrywałam się w niebo. Wyjechaliśmy i chyba z tej radości że mam ziemię pod nogami dałam dyla do góry, aż się zasapalam i zreflektowałam po co ja tak pędzę. Brestowa bez tabliczki, a wydawalo mi się, ze była gdy tu wcześniej byłam. Może ja zwialo, bo tu u góry był dość spory wiatr, taki, że aż się zaczęłam zastanawiać czy będzie szansa przejść cały zaplanowany szlak. Czapka, kurtka I kaptur towarzyszyły mi przez całe przejście. Ale być może to kwestia wieku, bo takie mlode kazmiki co tez szły tym szlakiem mialy krótkie spodenki i bluzy i jakoś im wiaterek w uszach nie przeszkadzał. Ja żałowałam, że nie wzięłam rękawiczek Całe przejście bardzo fajne i ciekawe. Łatwo zejść że szlaku, bo idąc po skałach szuka się wzrokiem dogodnego przejścia i nim się kieruje. Na jednej skale trochę mruczałam, że moglibyśmy tu zamontować jakiś łańcuch bo nie moglam sie wyspindrac a okazało się, że łańcuch był pół metra w bok. Wiatr mnie trochę zmęczył i stojąc przed Pachołem i widząc jaki on jest wielki kątem oka popatrzyłam na ścieżkę którą można go obejsc. Wyglądała na uczęszczaną. Zatem wielkosc góry potrafi odstraszyc. Gnam dalej i ten Pachoł wcale nie był taki ciężki do wejścia jak mi się z dołu wydawalo. Osób na szlaku niewiele. Ale za to jacy! Spotkaliśmy na tym szlaku parę siedemdziesięciolatkow. Zatem miód na serce dla nas, co już młodość za sobą mamy, że i w takim wieku jeszcze można po skałach skakać. Pięknie byłoby taką formę w takich latach utrzymać. Stojąc na Pachole patrzymy na szlak który żeśmy przeszli i robi wrażenie. Naprawdę fajna wycieczka, nie tak trudna jak przez Banikow I Trzy Kopy. U gory wieje zatem schodzimy na Przełęcz Banikow żeby chwilę odpocząć i potem już w dół. Eno, nie chcą mi się zdjęcia dodać. Spróbuję potem Proszę oto zdjęcia4 punkty
-
4 punkty
-
to już ostatni dzień, sella ronda na mtb, poza tematem forum ale kilka zdjęć jest Piz Boe wjazd z passo Pordoi tamten krzyż w dalekim tle to Cima Pisciadu, obok schroniska gdzie kończy się ferrata Brigada Tridentina czyli dokladnie po przeciwnej stronie Selli. Prowadzi tam szlak przez ten księżycowy krajobraz (jakieś 2,40 h) - to na następny raz Val di Fassa Marmolada 2025 Marmolada 1985 i 2020 Piz Boe, ale w butach kolarskich się nie wybrałem... Dziękuję za uwagę.3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
kolejnego dnia wybrałem się (dojazd rowerem) na jedną z nowszych ferrat - Forcella Saslonch, najpierw gondolą Ciampinoi, widok na Alpe Siusi i charakterystyczną grupę Sciliar Passo Sella - po lewej grupa Sella a po prawej Sassolungo trzeba przebrnąć przez rogaciznę łażącą swobodnie wyciąg rower.mp4 zjechałem do wyciągu Gran Paradiso, który został przygotowany do przewozu rowerów - stąd już tylko kilkaset metrów dość płasko na Passo Sella.3 punkty
-
3 punkty
-
Tym razem z wycieczki e- rowerem na Passo Tremalzo XXL - 66 km, 2050 przewyższeń. Sama przełęcz (no nie do końca przełęcz tylko przejazd przejazd przez środek góry) to ten tunel widoczny na jednym zdjęciu - 1702 mnpm. Trzeba pamiętaćm że tafla wody jeziora jest na 68 mnpm, więc jest trochę jechania w górę... mam też jakieś filmiki ale nie wiem jak wrzucić bo mają po 115 mb. cdn3 punkty
-
@barbie609 moder może nie wygląda ale jak mój mąż go drapał za uchem to bardzo głośno mruczał. Bardziej się ożywił jak wyciągnęliśmy jedzenie.3 punkty
-
@Jędrekbyles moze ostatnio w Tatrach? Bo na fb ktoś pokazywał jako dziwoląga gościa pod parasolem. Dobrze, że nie lało jak byłam ostatnio, bo bym ten rossmanowski rozłożyła celem sprawdzenia jak sobie poradzi i też bym była gwiazdą na fb.3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
Mnie w tym temacie, poza niekontrolowaną agresją pewnych osobników, najbardziej zadziwia i przeraża totalny brak wyobraźni u niektórych. Takim ludziom chyba naprawdę się wydaje że życie to gra komputerowa i w razie czego zacznie się jeszcze raz...3 punkty
-
3 punkty
-
widać ,że poszedłeś na całość , ładny kawałek. Mam nadzieję,że to dopiero początek wędrówek. Weź też pod uwagę inne góry , jest naprawdę sporo fajnych miejsc. No i oczywiście mam nadzieję ,że zostaniesz na forum.3 punkty
-
3 punkty
-
2 punkty
-
z przełęczy rzut oka na Marmoladę tam na końcu rifugio Demetz, po prawej Sassolungo, po lewej Sassopiato można podejść do początku ferraty ale szybciej i ciekawiej jest wjechać tym wyciągiem i zejść 15 mnut: 20250710 coffin compressed.mp4 Sama ferrata dużo krótsza, wyceniana na B/C, widoki przednie ale ludzi dość sporo i w związku z tym przejście trwało aż 1,5 godziny (bez korków ludzkich pewnie w 1-1,10 h da sie zrobić spokojnie).2 punkty
-
Może mu dałaś sera na pierogi i się ślimak przekręcił do góry nogami.2 punkty
-
@Mnich Adminjak się domyślam to na ten hak bezprzewodowy. Może powstanie nowa wersja starego dobrego Ernesta ,, Mnich Admin i morze,,2 punkty
-
2 punkty
-
Muszę. Dziś miałem iść w góry, ale mama naciskała na targ staroci w Pszczynie to pojechaliśmy. Nie kupiłem nic. Tzn znalazłem piękną figurkę, ale żona ma dość figurek (że niby graciarnia), a już na pewno za 1,5kzł. Dodam, że cena nie z sufitu, ja niestety zauważam głównie ładne i drogie rzeczy2 punkty
-
No popatrz @Artur S a ja mam tak blisko i nigdy tam nie byłam, a tu taka perełka na "morzu" Oravskim, no i fak te piękne widoki na pobliskie pasma górskie. Super2 punkty
-
Jeżdżę, choć raczej poza miastem. Jeżdżę też samochodem. Ja rozumiem do czego zmierzasz, ale to tak samo, jakbym ja powiedział rowerzystom, że przecież ja jeżdżę normalnie (rowerzystę traktuję jak traktor i wyprzedzam drugim pasem) , większość jeździ normalnie i czego oni właściwie chcą? Raz jeszcze powiem. Tak jak kierowca ma obowiazek uważać na pieszych, i to na jezdni, która jest przede wszystkim dla samochodów, tak rowerzysta ma obowiązek uważać na pieszych, a już na pewno na chodniku, który dla rowerzystów nie jest. Jeśli ktoś zjeżdża że ścieżki i z dużą prędkością mija pieszych na centymetry, to naprawdę tego się obronić po prostu nie da. Ja nie mam obowiązku na chodniku patrzec czy on jedzie. Ja mogę nagle zrobić krok w prawo. I jak we mnie wjedzie, to kto będzie winny? Ja im na ścieżki nie wchodzę, więc na chodniku oczekuje ostrożności. Inna kwestia, że mając ścieżkę jaśnie pan nie ma prawa robić sobie skrótu przez chodnik (ścieżka objeżdża plac dookoła i na jechać ścieżką), ale ja nie jestem aż takim legalistą. Pamiętam czasy gdy ścieżek nie było, jeździło się (nielegalnie) po chodnikach i jakoś dało się koegzystować z pieszymi. Jak ktoś sobie powoli jedzie i uważa, to spoko. A jakbym tak swoim autem sobie zrobił taki skrót po chodniku między pieszymi? Czym to się różni? Tak, wyobraź sobie, że umiem jeździć na rowerze i uważam że tak jak kierowcy, rowerzyści też mają obowiązki, mają znać i przestrzegać przepisów i mają po prostu szanować i uważać na innych. Jeśli myślisz inaczej, to się nigdy nie zgodzimy. Innymi słowy, jeżeli Pan na rowerze ma prawo mnie mijać z dużą prędkością bardzo blisko na chodniku, to ja mam prawo mijać (lub wyprzedać) rowerzystę autem z dużą prędkością na żyletkę i nikomu nic do tego Powiesz, że autem można zabić? Rowerem też. Nie mam też nic przeciwko rowerom i rowerzystom, ale muszą nauczyć się koegzystować z innymi, a ostatnio zbyt wielu z nich uważa, że z racji bycia rowerzystą mają bezwzględne pierwszeństwo zawsze i wszędzie, jadąc np skosem przez skrzyżowanie. I do tego na każdą uwagę reagują agresją. Tą agresję świetnie widać też w (nierozwiązywalnych) sytuacjach, gdy ścieżka rowerowa przecina wyjazd z podporządkowanej. Kierowca jak się zatrzyma przed ścieżka, nie widzi ulicy, na którą chce wyjechać, a oczekując na możliwość przejazdu blokuje ścieżkę. I znów - większość to rozumie, ale nie brakuje takich, co atakują taki stojący samochód. Bo oni mają ścieżkę, która im zablokował intruz. To może być efekt ogólnie rosnącej w społeczeństwie agresji, ale problem z niektórymi rowerzystami po prostu istnieje.2 punkty
-
kurczę to robił Wiesiek , nie wiem co on teraz ma , ale na pewno coś z wyższej półki . Ustalę i napiszę.2 punkty
-
2 punkty
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Nie pamiętam takich przepisów, chyba, że pijesz do 60km/h nocą w zabudowanym, który zniesiono w 2021. Z resztą co ma prędkość do rzeczy, jadąc po drogach z limitem 90/100 jest bezpieczniej, gdyż zwykle są spore pobocza. Legalnej jazdy chodnikiem nie pamiętam, na innych zasadach, aniżeli obecne, czyli z dziećmi pod opieką. Za to widzę każdego dnia sporo facetów w ciąży jadących chodnikami - może da się to jakoś powiązać z liczbą turystów odwiedzających Tajlandię?1 punkt
-
Nie przesadzam, bo gość naprawdę byłby mnie zahaczył na chodniku. I widział że idę. Jak kierowca wyprzedza rowerzystę "na żyletki", to się rowerzystom nie podoba. Na drodze to rowerzysta jest "ten biedny niechroniony", i oczekuje się, żeby kierowcy uważali, to może jednak na chodniku to rowerzyści powinni uważać na pieszych? Bo w parku rowerzyści robią dokładnie to, o co na drodze mają pretensje do kierowców. Jak mówię, nie wszyscy, nawet nie większość. Ale wystarczająco dużo, żeby do tego parku z dzieckiem nie iść. A półmozg zasłużył, ja nie wyzywam ludzi bez sensu. To, że mnie nie zahaczył nie usprawiedliwia przejeżdżania tak blisko. I ja nie mam skłonności do paniki, jak mówię, że było blisko, to było. To jak jazda "szybko ale bezpiecznie", skoro nie było wypadku, to widać można było tu tyle lecieć...1 punkt
-
Dzień II - nogi poniosły mnie na Morskie Oko w towarzystwie deszczu, ale po dotarciu na miejsce zrobiło mi się fantastyczne okienko pogodowe, które musiałem wykorzystać. Obchodząc jezioro dookoła zdecydowałem się na Czarny Staw pod Rysami. Jedyny problem był z przejściem jeszcze obok Morskiego Oka przez nadmiar wody w potoku, ale nie było najgorzej. Gorzej na pewno miały osoby, które próbowały przejść to miejsce w adidasach, albo nawet na boso.. tacy też byli. W górę już dobrze było, a jedynie wracając trzeba było uważać, bo momentami było ślisko. Jednak było warto! Po zejściu pogoda nadal się trzymała, więc postanowiłem też sprawdzić propozycję @Jędrek i udałem się żółtym szlakiem do góry pod Mnicha. Niestety do samej Doliny za Mnichem nie dotarłem, bo pogoda nieco już zaczynała się zmieniać i postanowiłem kierować się w dół. Przeczucie nie zawiodło, bo po zejściu do schroniska zaczęło lada moment padać. Na koniec powrót do Palenicy Białczańskiej, ale po drodze jeszcze zajrzałem do schroniska w Dolinie Roztoki. W nogach jakieś 25 km, więc dzień oraz wyjazd uważam za pozytywny mimo braku pogody. Niżej zamieszczam kilka zdjęć z dzisiejszej wędrówki. Dziękuję wszystkim za pomysły z trasami!1 punkt
-
Hmm... Jak Dolomity to proponuję na dobry początek ferratę w rejonie Tre Cime di Lavaredo, ferrata Innerkofler, która prowadzi na Monte Paterno 2744 m.n.p.m. Na parking pod schronisko Auronzo można dostać się busem bądź też autem /droga płatna/. Do początku ferraty prowadzi zwykły szlak, można powiedzieć, że drogaNa początku ferraty trzeba pokonać sztolnie, czasami zalega tam lód, a więc czołówki i jakieś raczki by się przydały. Po przejściu sztolni zaczyna się łatwa ferrata po której pokonaniu zdobywamy przełęcz Kozic, a po krótkiej wspinaczce gdzie prowadzą dwie drogi wyjście to ferrata, a zejście zwykły szlak... jesteśmy już na szczycie. Ferrata nie jest wymagającą, a widoki na trzy wieże obłędne. Sam ocenisz czy pociechy dadzą radę w trudniejszym terenie, a w okolicy jest co wybierać. Ja sama polecam jako miejsce wypadowe Misurine, skąd busem można dotrzeć na parking pod sam szlak lub też Dobbiaco, San Candido bądź też Cortine.1 punkt
-
Nas do chaty zabrał pierwszy raz znajomy, który Słowackie Tatry znał jak własną kieszeń. Dawno temu... Mama do dziś kocha to miejsce, choć nie było jej dane wrócić. Ja wróciłem po latach. Jest... magiczne1 punkt
-
Dzień trzeci (25-06) - od dawna chodziła mi po głowie ta przełęcz - z Doliny Białej Wody daleko więc padło na Słowację według map google jest tam bezpłatny parking https://maps.app.goo.gl/MFUEiAEiJQwsKeJL6 Na miejscu okazało się że to przystanek - żadnego oznakowania że jest tam parking a przed przystankiem znak B-35 zakazu postoju Przeparkowałem za przystanek przy zjeżdzie w prawo - stało juz tam kilka samochodów - "przytuliłem" się do barierki Zielonym szlakiem idziemy po asfalcie - mijamy parkin płatny 15e z kodem QR do skanowania. Szczerze nie rozumiem tej polityki płatności - może ktoś mnie oświeci na czym to polega - ktoś to sprawdza czy parkujący wniósł opłatę? Przy mnie na słowackich blachach gościu zaparkował i poszedł bez skanowania ( może to zrobił po powrocie? - może był "zwolniony? nie wiem) pierwszy "skrót" po kamiennej ścieżce odpuszczamy ale przy kolejnym włazimy na ścieżkę Idzie się przez las cały czas pod górę - po drodze potok pierwsze widoki między drzewami ogólnie szlak męczący - żonka ledwo się doczłapała do polany wielickiej (a może to poprzednie 2 dni łażenia zaczęły dawać znać) spotkaliśmy włochatego "potwora" drugi odpoczynek pod hotelem i po kwadransie dalej w drogę wchodzimy na próg - jest pięknie pogoda jak widać dopisała ale im wyżej tym bardziej się dają w znaki silne podmuchy wiatru przyznać się kto był tego dnia na Gerlachu ? im wyżej tym porywy wiatru coraz silniejsze - po drodze koza wędrowniczka widać już przełęcz i Małą Wysoką podchodzimy jeszcze kawałek i decyzja podjęta z bólem serca- zawracamy - podmuchy momentami bardzo silne -trzeba się zgiąć w pół żeby nie przwróciło. Dodatkowo perspektywa łańcuchów i klamer przy tych podmuchach... jeszcze kilka fotek i schodzimy po drodze stadko kozic i chyba wierzchołek Małej Wysokiej Nie wracamy już zielonym szlakiem tylko schodzimy asfaltem - wiem że dalej ale wygodniej niż po tej kamienistej ścieżce a czas zejścia ten sam Szkoda - może następnym razem... zapraszam na relację z dnia czwartego1 punkt
-
Z Niedźwiedzia zielonym szlakiem na Turbaczyk, powrót kawałek czarnym, czerwonym i znowu zielonym. To moje pierwsze wyjście od dłuższego czasu, na sprawdzenie się. Szlo się całkiem fajnie. Z Niedźwiedzia jeszcze nie szłam więc padlo na tę trasę. Zaczęliśmy od Orkanowki. Piękne miejsce, cisza, widoki. Święty spokój. Potem poszliśmy asfaltem zielonym szlakiem do miejsca, w którym w końcu zaczął prowadzic przez las. Przyjemnie, chłodno od drzew . Na polanie kilka fajnych osób. Pogoda petarda, można było łapać promienie słońca.1 punkt