Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.08.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Czesc. Jestem Darek mieszkam w Rabce.Cóż jestem w górach co tydzień jeśli pogoda tylko pozwala, Kocham góry i to łazikowanie.Pozdrawiam!
    5 punktów
  2. Czytam, myślę... myślę, czytam... ja jakiś dziwny jestem. Lubie góry, wszystkie szlaki, zawsze, w każdej pogodzie, o każdej porze roku. ..Na (dosłownie!) każdym szlaku potrafię znaleźć coś wyjątkowego, coś co lubię, coś co nie pozwala mi o nim źle myśleć... Jasne, są miejsca do których pędzę, jak na skrzydłach, ale uwielbiam tą różnorodność. Mnogość wyboru, mnogość widoków, mnogość barw, odczuć, wrażeń... Jak tu siedzę, to tęsknię nawet do znienawidzonego przez większość asfaltu nad Morskie Oko. Nawet z nim wiążą się wspaniałe wspomnienia (pierwszy dłuuuugi szlak małego synka, całkowicie na własnych nóżkach, jego zachwyt nad tym, co zobaczył na końcu, duma z pokonanych kilometrów, ekscytacja na odcinkach ze schodami, gdzie zyskiwał przewagę nad bryczkami...). Jasne. Asfalt. Ale... gdzie zasmakować gór może ktoś na wózku inwalidzkim? Co dziwniejsze, na co dzień jestem raczej pesymistą, świat widzę w smutnych barwach...to w górach odżywam... Takie moje odczucia. Ale oczywiście nikogo nie zamierzam przekonywać, krytykować. Rozumiem Was doskonale. Różnimy się. Jak te wszystkie szlaki ?
    5 punktów
  3. Ja się ujrzałem na chmurze w czerwcu ? w dole Jaworzynka.
    4 punkty
  4. Najbardziej wyczekiwany wyjazd w roku w końcu nadszedł! Noclegi zaplanowane w Kościelisku, pogoda zamówiona (aczkolwiek początkowo prognozowano burze i deszcze) nic tylko ruszać w góry ? W dzień przyjazdu w niedzielę, nie mogliśmy z żoną wysiedzieć na miejscu, więc postawiliśmy na szybką wizytę w Dolinie Kościeliskiej i przejście Wąwozu Kraków. W Dolinie byliśmy koło 15 i większość ludzi o dziwo wracała na parking i każdy patrzył się na nas jak na typowych urlopowiczów pt. "co oni chcą tu zobaczyć wchodząc o 15 na szlak?"? Szybkim marszem, manewrując pomiędzy grupkami ludzi dotarliśmy do odbicia na szlak żółty w kierunku Wąwózu . A na szlaku pustki ? minęliśmy jedynie jedną grupkę u wylotu z jaskini. Wąwóz Kraków to bardzo piękne i tajemnicze miejsce z dala od masy turystów. Polecam wszystkim którzy nie byli tą trasę, szczególnie na rozruszanie przed dłuższymi wędrówkami. Drugi dzień to pobudka po 4-tej, przejazd na parking przy Siwej Polanie i start o 5-tej drogą na Wołowiec, przez Grześ i Rakoń. Czytałem wcześniej o żmudnej przeprawie betonem przez dolinę, ale miałem nadzieję, że nie jest tak źle. Nudno było w jedną stronę, ale schodząc to jest prawdziwa udręka. Dołączamy się z żoną do narzekających ?Sam szlak robi się ciekawy przed Grzesiem (Polana Chochołowska rano też jest ekstra, po południu z racji tłumów już ciężko czerpać przyjemność), a później to już tylko przepiękne widoki, które napędzają człowieka żeby szedł dalej (aczkolwiek podejście na Wołowiec przetestowało naszą kondycję?). Na Wołowcu byliśmy koło 10-tej także licząc przerwy, nie był to najgorszy czas. Ludzi było mało, na szczycie jakieś 10 osób. Widokowo Wołowiec mnie zachwycił na maksa! Bardzo niechętnie schodziliśmy w dół. Po Wołowcu, dzień odpoczynku i wizyta w Zakopanem, co tylko mnie utwierdziło, żeby nocleg rezerwować poza miastem ? Kolejny dzień to długo oczekiwany Kozi Wierch. Wymarsz z Palenicy o 5:10 drogą do MOKa. Tutaj trochę ludzi było ale na pewno nie były to tłumy. Szybko doszliśmy do Doliny 5 Stawów, szlak jest bardzo przyjemny a minięcie Siklawy tylko napędza na ostatnim odcinku. Krótka przerwa na posiłek przy głazie nad Wielkim Stawem i ruszyliśmy na Kozi Wierch. W pewnym momencie miałem obawy pogodowe, bo zaczęło wiać a na górze pojawiły się ciemnoszare chmury, ale mniej więcej przed dojściem do pojawienia się czerwonego szlaku z orlej zaczęło się przejaśniać. Muszę przyznać, że szlak jest bardzo przyjemny, w pewnych miejscach trzeba się po prostu trochę bardziej skupić, ale samo wejście nie przysporzyło ani mi ani żonie większych trudności. Nabraliśmy jednak dużo respektu patrząc na Świnicę. Widoki z Koziego mieliśmy przepiękne, gdyż będąc na szczycie kompletnie się wypogodziło. Zejście praktycznie tą samą drogą, z małym odbiciem na schronisko i szybką zupkę pomidorową. W ostatni dzień wyruszyliśmy na Małołączniak przez Kobylarzowy Żleb. Wyjście z Nedzówki przez Przysłop Miętusi jest od samego dość wymagające kondycyjnie (albo może wcześniejsze trasy dały o sobie znać?). Samo przejście przez żleb nie było bardzo trudne, aczkolwiek na ostatnim odcinku łańcuchów, żona musiała mocno się nagimnastykować... Trudy wynagrodziły kozice z którymi mamy fotki i selfie (a co!). Z Czerwonych Wierchów przeszliśmy czerwonym szlakiem na Kasprowy. Bardzo fajna trasa, piękne widoki, które sprawiają, że co chwile chce się człowiek zatrzymać i sobie po prostu posiedzieć. Rozpisałem się niemiłosiernie, więc czas na foty!
    3 punkty
  5. Drodzy, serdeczna prośba o trzymanie się tematu, jeśli chcecie podyskutować o Chochołowskiej, zapraszam do innego wątku. Trzymajmy się proszę tematu, bo robi się coraz większy bałagan na forum. Na nowicjuszy to może przymknąłbym nawet oko, ale Wy - starzy wyjadacze - powinniście świecić przykładem ?
    3 punkty
  6. Testowałem różne marki, w większości na podeszwach Vibram i powiem Wam jedno - mokra skała to mokra skała, nie ma cudów będzie ślisko (mniej lub bardziej, ale będzie). Chyba, bardziej zależy to od rodzaju podłoża niż rodzaju podeszwy. Oczywiście chodzenie na zjechanym bieżniku to proszenie się o wypadek, ale nie szukałbym "świętego graala" w postaci super przyczepnych butów - bo takie nie istnieją. Zalecam chodzenie z głową i budowanie doświadczenia w różnych warunkach ? I tak trochę historycznie ? Zobaczcie na jakich podeszwach chodzili taternicy w latach 30stych ? Zdjęcie: NAC
    3 punkty
  7. A ja mam takiego malucha, waga z kartuszem około 400 g. Sprawdzone w warunkach zimowych ?
    2 punkty
  8. Mam palnik optimusa, palnik z kartuszem mieszczą się w rondelku który ma jakieś 12x16 cm, całość waży może z 0,5 kg, osłonka od wiatru po złożeniu jest płaska. Żadnych problemów nie ma, a ciepłe jedzonko robi robotę ?
    2 punkty
  9. Wszystko super jak jest ładna pogoda. Ja w lipcu chciałam wejść na MSC ale na Przełęczy widoczność zerowa, temperatura też spadła do zera i musiałam się wycofać niestety.
    2 punkty
  10. 2 punkty
  11. Lubie tę trasę, jakoś tak fajnie mi sie z tej strony idzie, przez Staników Żleb, doliną Miętusią, z Czerwonego Grzbietu lubię patrzeć na Giewont. może się im podobacie, że tak patrzą, a nie, że ich obchodzi, gdzie i po co i o której godzinie idziecie ? A ja nie byłam i z polecenia skorzystam
    2 punkty
  12. Ale dyskusja! Chyba Chochołowska i wybór butów w góry to dwa tematy, które nigdy się nie kończą z tego co widzę ? @Q'bot opcja z piwem brzmi bardzo sensownie. Pewnie wtedy może się pojawić to zauroczenie o którym pisze @jaaga76? będę się starał unikać, ale pewnie jeszcze tam wrócę ?
    2 punkty
  13. Tak masz rację...irytacja, zniesmaczenie, rozdrażnienie, frustracja, bezsilność...?
    2 punkty
  14. Cześć. W poprzedni weekend korzystając z przepięknej pogody udałem się w Tatry. Cel - grań Rohaczy. Wyprawę zaczęliśmy jeszcze w piątek w nocy, marsz do schroniska w Chochołowskiej na nocleg. Rozgwieżdżone niebo pomogło przetrwać monotonną wędrówkę. Kominiarski nocą z polany chochołowskiej: W sobotę wstajemy na śniadanie, poranne piwko i deser chochołowski. Nie śpieszymy się, gdyż czekamy na kolegę, który miał dotrzeć do nas około 11. Kiedy jesteśmy już w komplecie również bez pośpiechu ruszamy w stronę Grzesia. Na szlaku trochę ludzi, jednak idzie się przyjemnie. Dalszy etap wędrówki to Rakoń i ominięcie szczytu Wołowca - byłem tam już kilka razy, a chcieliśmy poczuć już moc adrenaliny wspinając się na Rohacz Ostry. Tak więc trawesujemy Woła i po chwili dochodzimy do Jamnickiej Przełęczy. Widok na Rohacze z trawesu: W końcu przychodzi ten moment. Szlak robi się stromy, urwisty. Trzeba pomagać sobie rękami. Pojawiają się pierwsze łańcuchy. Wspinaczka nie jest trudna. W końcu pojawia się Rohacki Koń. Kawałek grani robi wrażenie, choć technicznie jest bardzo łatwy. Jeszcze ciekawy kominek i stajemy na szczycie Ostrego Rohacza. Poniżej panorama ze szczytu w kierunki Płaczliwego. Niestety przy większym obciążeniu doskwiera mi znów ból kolana. Już wiem, że dziś nie zrobimy całego planu... Idziemy powoli na Rohacz Płaczliwy. Szlak trochę łagodnieje, choć są miejsca eksponowane. Czasem przydają się ręce :) Jest jeden kominek z łańcuchem do zejścia, jednak nie jest ciężko. Po pewnym czasie meldujemy się na szczycie. Kolano mocno boli, schodzenie okazuje się mordęgą. Robimy długi odpoczynek. Kontuzja nie pozwala iść dalej. :P Ze szczytu: Udaje nam się zaobserwować przepiękny zachód słońca. Złota godzina umożliwia nam zrobienie fajnych fotek. Nagle ni stąd i zowąd zrobiło się ciemno. Zostaliśmy całkowicie zaskoczeni! Już wiem co czuli ci ludzie nam Morskim Okiem. Coś strasznego! Noc była krótka, czas na spektakl, którym jest wschód słońca. Nie było jakoś wyjątkowo, ot zwykły wschód, jednak w górach odbiór budzącego się dnia napawa energią. Po wschodzie schodzimy na Smutną Przełęcz. Kolano nadal boli, schodzimy wolno. Decydujemy, że ze względu na moją kontuzję nie kończymy całej grani, a schodzimy na piwo to Tatliakowej chaty :) Wyprawa kończy się szczęśliwie. Cali i zdrowi wracamy do samochodu na Chochołowską.
    1 punkt
  15. Wschodzące Słońce oświetlające Tatry Bielskie godzina 5 37 - 2 sierpnia 2020. Widok przez okno samochodu. Z Tatrzańskiej Polanki udajemy się zielonym szlakiem w kierunku Śląskiego Domu. Gdy zbliżamy się do Wyżniej Wielickiej Polany po raz pierwszy pokazuję nam się masyw Gerlacha. Od tej pory będzie on widoczny praktycznie cała wyprawę. Mijamy Śląski Dom i Wielicki Staw. Podążamy Doliną Wielicka na północ. Idziemy spokojnie. Na szlaku pojawia się więcej turystów. Spokojnie ale systematycznie zdobywamy wysokość. Często odpoczywamy bo Słońce daje się mocno we znaki. Na każdym postoju warto się rozejrzeć. Tam jest pięknie. Gerlach robi olbrzymie wrażenie szczególnie z bliska. Ostatni odpoczynek przed łańcuchami. W tle Długi Staw Wielicki... ...herbatka i znowu Gerlach. s Mijamy płaty śniegu i dochodzimy do coraz trudniejszych odcinków, na wszelki wpadek zakładamy kaski. Pierwsze łańcuchy. Im wyżej tym trudniej. Zasłużony odpoczynek. Polski Grzebień 2200 m n p m. Przez chwilę obserwujemy co udało nam się przejść i ruszamy na Małą Wysoką. Po 45 minutach meldujemy się na szczycie. Widok na Wysoką i Rysy. Świstowy Szczyt. Przy grupowym Gerlach już w chmurach. Przypadkowe spotkanie ze znajomym który pracował jakiś czas temu w tej samej redakcji.. Góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem na górze ? W tle Sławkowski(w chmurach na środku) i Staroleśny (nad moja głową) Szczyt. Rohatka i Mała Wysoka z perspektywy Polskiego Grzebienia. Polski Grzebień. Zmarzły Staw pod Polskim Grzebieniem. Wracamy bardzo zmęczeni. 2 dni odpoczynku, ale było warto. Zejście z Polskiego Grzebienia w jednym miejscu było problematyczne dla córki, żona pomogła jej zejść na klamrach. Po fakcie muszę stwierdzić, że zbyt szybko podnieśliśmy poziom trudności. Więcej nie popełnimy tego błędu. Jeżeli fotorelacja się podobała to mam jeszcze kilka z dwutygodniowego "odpoczynku w Zakopanem". ps. Pracuję jako fotoreporter w lokalnej gazecie, ale w góry wziąłem tylko telefon. Całość zrobiona Samsungiem s10e.
    1 punkt
  16. Giewont to zuo no i musisz mieć jakiś skuteczny sposób na odstraszenie konkurencji... Trzy tygodnie temu na wschód tam bieżyło około 30-40 osób (liczyłem będąc na przęłeczy kondrackiej). I generalnie widok będzie kiepski, ze względu na położenie tego szczytu względem Tatr - tylko plaskaty horyzont z gubałówką w tle... A czym dalej wysunięty szczyt na południe, tym pierwszy plan będzie bardziej interesujący ? Paaanie, kto by szlakiem chodził? Jak turysta jakiś...
    1 punkt
  17. No trochę hardcore ale do Przełęczy było w miarę sensownie bo inaczej bym tam nie właziła. Ale dalej już się bałam w takich warunkach.
    1 punkt
  18. @ZośkaAle hardcore ? pięknie oszronione skały i rośliny. Bodajże tego dnia wchodziłem na Sławka... ?
    1 punkt
  19. Drogi Janie, dziękuję za informację znam ją. Z opisu mojego posta mogłeś wywnioskować co chce zrobić i dziękuję za Twoje mądrości.
    1 punkt
  20. @reckeendziękuję za głos równowagi ?
    1 punkt
  21. Cześć. Wschód z Giewontu może być całkiem spoko, tym bardziej, że na jutro prognozowana jest piękna pogoda. Teoretycznie im bardziej wybitny szczyt tym wschody słońca ładniejsze (przykładowo Diablak). W okolicy Giewontu sporą wybitnością cieszy się Świnica i Krzesanica. Myślę, że Krzesanica byłaby lepszym wyborem na oglądanie wschodu. Albo z innej strony - Kozi Wierch. O tej porze roku słońce powinno wstawać z Koziego gdzieś przy Tatrach Bielskich.
    1 punkt
  22. To bardzo ciekawe zjawisko, zobaczyć siebie w tęczy, na żywo pewnie jeszcze bardziej niezwykle to wygląda. łowcy zachodów, łowcy wschodów, łowcy brockenu.
    1 punkt
  23. Oczywiście. Sukces był taki, że mój mąż jedząc krupnik w termosu nad Litworowym stawem powiedział z zachwytem ,,to ty umiesz taką zupę ugotować?" Wreszcie docenił moje gotowanie.
    1 punkt
  24. ....w kosodrzewinie przed strażnikami tatrzańskiej przyrody ponieważ nie posiadali licencji na łapanie zachodów a nałapali ich już tyle że przez następne dwa tygodnie na sfotografowanie jakiegoś turyści nie mieli co liczyć..... A @Luk_nieSkywalker biegł dalej......
    1 punkt
  25. U mnie w ciągu kilku ostatnich lat wytworzył się w zasadzie standard, którego staram się zawsze trzymać. Ze względu na to, że należę do osób, których ekwipunek pozwala na przetrwanie każdej pogody i nocy, niezależnie od pory roku z jedzeniem mam podobnie ? Zaznaczam, że poniższa lista dotyczy całodniowych wyjść ? Do picia: - termos z herbatą 1l - camelbak z wodą 2,5l (przy okazji polecam wszystkim zamiast wody w butelkach!!) Do jedzenia: - owsianka, musli na śniadanie - ładnie zapycha i daje energię - czekolada / baton proteinowy, orzechy, banan, kabanos - kanapka albo bułka I konserwa - kluczowy element, które odmienił moje wyjścia, zwłaszcza w zimie: palnik + kartusz, a do niego coś do zjedzenia na ciepło - np. gulasz, zupa, danie liofilizowane (miny ludzi w zimie przed schroniskiem na Kondratowej w którym nie ma już miejsca, widzących jak podgrzewam zupkę i gotuję herbatę - bezcenne :D)
    1 punkt
  26. Generalnie nie przepadam, w dolinie nie testowałem spaceru z flaszką ? Ale jeśli zacząłeś dnia poprzedniego, to na powrót doliną starczą już spokojnie dwie butelki zupy chmielowej ? A dźwiganie uszlachetnia - kto nie nosi, tego suszy ?
    1 punkt
  27. @Luk_ że niby mam taki swoisty "syndrom sztokholmski" ? ??? Chochołowską przerobiłam na tyle sposobów, że na swoj sposób ją lubię. Jest taka brzydka, że aż ładna. W końcu to też wrota do tych lepszych szlaków. Dużo bardziej mnie męczy (wręcz mogę napisać, że nienawidzę) asfalt do Moka, chyba o każdej porze....
    1 punkt
  28. A mnie tam jakoś Chochołowska nie rusza ? Zwłaszcza, gdy nią schodzę o poranku po nocy w górach z piwem w ręku. O wiele bardziej mnie irytuje np. podejście Roztoką, które dłuży się za każdym razem coraz bardziej. Tak samo asfalt do Tatliakovego Bufetu...
    1 punkt
  29. @Luk_ między "nudno" a " nienawidzę" jest cała gama uczuć ?? @Andrzejbda z pewnością Chochołowskiej drugą szansę ?
    1 punkt
  30. Zapraszam do obejrzenia paru ruchomych obrazków. Może komuś się przyda ?
    1 punkt
  31. Od jutra (20.08) szlak na Krzyżne otwarty już w całości! ?
    1 punkt
  32. Schodziłam kiedyś z Morskiego Oka a przede mną szła mama z kilkuletnim synem (tak na oko około 6-7 lat). Maluch zapytał czy mogą pojechać wozem a mama bardzo fajnie mu odpowiedziała że dla konia to nie jest przyjemność tylko bardzo ciężka praca. Chłopczyk znowu zapytał czy inni o tym nie wiedzą i dlatego jadą a na twierdzącą odpowiedź mamy powiedział "to ja teraz wszystkim będę to mówił". Masz rację że edukacja jest najważniejsza bo zwiększenie liczby świadomych turystów to zmniejszenie liczby tych jeżdżących.
    1 punkt
  33. Czyli wszyscy będziemy mieć wkład w Twój sukces ? ??
    1 punkt
  34. Ogromny cień i lekko widoczna aura ? w końcu się udało. Edit. Żeby nie było odwróciłem się i spojrzałem jeszcze 2 razy ?
    1 punkt
  35. Nam się udało raz na Świnicy
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...