Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 12.02.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Dzień dobry. Na Kozi wchodziłem jesienią przy średnim śniegu w raczkach od Pięciu Stawów. Raczki dały radę, aczkolwiek przy zejściu, gdzie pojawiła się skała to łańuszek z raczków poszedł się ... pęknąć. Ale nie było źle. ;) Wróciłem cały i zdrowy. Ale fakt, lepiej mieć typowy sprzęt zimowy
    3 punkty
  2. Że niby ja byłam? Nie kojarzę. Te góry są z twarzy podobne do nikogo ?
    3 punkty
  3. Właśnie miałem odpisać ? Jak byliśmy w styczniu to myślę,że w raczkach dałoby rady wejść ale pewniej i bezpieczniej będzie w rakach.
    2 punkty
  4. To ja was pogodzę. Bo ja zbieram śmieci po drodze ze szlaku i zrzucam do schroniska jak jest. Ostatnio na Moko jak szedłem to do schroniska cały worek uzbierałem, a i tak nie wszystko podnosiłem. W sumie nie powinno się rzucać skórek po owocach bo zwierzyna podchodzi pod szlak i potem misia spotkasz i może Ciebie będzie chciał zjeść ? Najbardziej mnie wkurzają puszki po piwie. Totalne januszostwo. Ostatnio pod Giewontem podeszwę od buta znalazłem na szlaku...
    2 punkty
  5. @Natala W Bieszczadach najlepszą bazą wypadową są Ustrzyki Górne bo stamtąd łatwo dostaniesz się na większość najciekawszych szlaków. Obowiązkowo na Tarnicę z Wołosatego i zejście do Ustrzyk albo odwrotnie. Wychodząc z Ustrzyk możesz przejść Połoninę Caryńską i Wetlińską. Kilka kilometrów za Ustrzykami jest Przełęcz Wyżniańska, z której wejdziesz na Małą i Wielką Rawkę i miejsce które ja osobiście bardzo lubię czyli Kremenaros (Krzemieniec) gdzie stykają się granice Polski, Słowacji i Ukrainy. Z Rawki też można zejść do Ustrzyk. I jeszcze ciekawa trasa tutajhttps://www.traseo.pl/trasa/wolosate-przelecz-bukowska-rozsypaniec-halicz-tarnica-wolosate Kiedyś chodziłam bardzo dużo w Bieszczadach ale to było kilka lat temu. Myślę że mogło się trochę zmienić pod względem baz noclegowych. Wiem, że schronisko jest na szlaku pod Rawkami i Chatka Puchatka na Połoninie Wetlińskiej! Ja zawsze zatrzymywałam się w Ustrzykach. Stąd też masz dobry dojazd busami na szlaki.
    2 punkty
  6. "W górach jest wszystko co kocham" - ks. Tischner Tak mi się skojarzył ten cytat. Bardzo go lubię i często do niego wracam. Dla mnie góry są jak dom rodzinny, do którego ciągle wracam i w którym czuję się najlepiej.
    2 punkty
  7. Przyznam szczerze, że jestem trochę jak niedźwiedź! Buszuję w Tatrach od wiosny do jesieni. Natomiast kiedy pojawiają się pierwsze oznaki zimy, zapadam w jakiś stan hibernacji naturalnej, która objawia się okresowym zanikiem aktywności górskiej! Wtedy zaszywam się na forum Tatromaniaka i podziwiam genialne foty tych, którzy mają szczęście i umiejętności poruszania się po górskich szlakach w warunkach zimowych. A jest co podziwiać! Zdarza się jednak, że i ja czasem się przebudzam! Wyruszam zwykle na jakąś łatwiejszą trasę (Rusinowa Polana, Kopieniec Wielki i takie tam) sprawdzając dokładnie warunki, wszystkie komunikaty TPN, prognozy pogody i oczywiście własne, aktualne możliwości. Tak, tak! Góry już zdążyły mnie nauczyć pokory i respektu wobec natury. Tym razem wybrałam się nad Morskie Oko. Ale przygoda!? Czym tu się chwalić?! Morskie Oko! Dla górskich koneserów, miejsce konsekwentnie omijane, zwłaszcza w wysokim sezonie letnim. Sama wiele razy latem przemykałam tak, żeby idąc gdzieś wyżej, ominąć hałaśliwy tłum. Jeżeli zatrzymywałam się na chwilę, to zwykle w jakimś zacisznym kącie skąd można się zapatrzeć... zasłuchać... zamarzyć... zatęsknić... Bo trudno temu miejscu odmówić nadzwyczajnego uroku! Trudno też i darmo dziwić się i marudzić, że przyciąga jak magnes te nieprzeliczone ilości sezonowych fanów. Ostatecznie góry są dla wszystkich nie tylko dla niektórych. Droga była dosyć śliska ale raczki, nakładki na buty i kijki dawały komfort bezpiecznego i przyjemnego dreptania. Spokojny relaks i gapienie się na ośnieżone i osłonecznione szczyty. Niestety, chyba dużo mniejszy komfort mieli posiadacze eleganckich, markowych ale niczym nie zabezpieczonych adidasków, którzy w niektórych, mocno oblodzonych miejscach, ślizgali się co kilka kroków. Lekko przejęta weszłam na zamarzniętą taflę największego tatrzańskiego jeziora, które przecież tyle razy oglądałam mieniące się różnymi odcieniami błękitu i zieleni, falujące i igrające ze światłem i wiatrem. Ciekawe wrażenie! Stojąc na środku stawu mogłam podziwiać majestat, potęgę i niewiarygodne piękno!!! Okraszone śniegiem dostojne Mięgusze... tajemniczy, zakapturzony Mnich... Cubryna... Piękne... W czasie sesji zdjęciowej na środku jeziora, powiał nagle bardzo silny i mroźny wiatr. Foty się nie udały ale ciekawie jest poczuć na sobie siłę żywiołu. Ją dumna zdobywczyni kolejnych tatrzańskich szczytów, sama w tym momencie czułam się zdobyta i ogarnięta, prawie pochłonięta przez potęgę i piękno gór!!! Żeby przeżyć coś naprawdę ciekawego wystarczy czasem niewiele. Trzeba tylko dokładnie przeszukać swoje możliwości bo może się okazać, że mamy to w zasięgu ręki! No i oczywiście prawdziwa frajda jest wtedy, kiedy umiemy się tym ucieszyć! Powodzenia!!!
    1 punkt
  8. Jedna z najbardziej rozległych i najpiękniejszych dolin Tatr Wysokich. Szlak turystyczny biegnie wzdłuż potoku Białka na Polanę pod Wysoką, skąd oczywiście można kontynuować wędrówkę do przełęczy Rohatka i dalej do Doliny Staroleśnej lub na Polski Grzebień, Małą Wysoką i do Doliny Wielickiej. Dolina Białej Wody ze swoim alpejskim krajobrazem i bajecznie piękną, różnorodną roślinnością jest tatrzańskim cudem! Ale ja nikogo nie zachęcam do tego, żeby właśnie tam wybrać się na spacer!? Nie zamierzam nikogo przekonywać, że może to być doskonała alternatywa dla zmęczonych turystycznym rozgardiaszem na pobliskim deptaku nad Morskie Oko. Niech to miejsce na długo pozostanie takie jak jest! Prawie bezludne, spokojne, ciche i urzekająco piękne! Bielovodską odkryłam kilka lat temu jadąc na Słowację przez Łysą Polanę! Kiedy pierwszy raz byliśmy tam ze znajomym, tak samo zielonym jak arbuz w temacie tatrzańskim jak ja, spotkaliśmy Słowaków, którzy pracowali w lesie i zapytaliśmy czy jest tu jakieś schronisko?! A oni na to, że jak jesteśmy głodni to oni chętnie podzielą się z nami swoimi kanapkami, bo tak inaczej to tu nic nie ma! Trzeba by jeszcze zobaczyć ten poczciwy błysk w ich oczach, żeby już na zawsze pokochać Słowaków! Od tamtej pory Bielovodska pozostaje jednym z moich ulubionych zakątków. Przychodzę tutaj kiedy po kilku intensywnych wypadach w Wysokie Tatry, nie mam siły i motywacji żeby ruszyć się gdziekolwiek wyżej. Albo wtedy gdy pada deszcz i szlaki są mokre, albo kiedy po prostu zatęsknię za czymś pięknym! Ten malowniczy kawałek Tatr o każdej porze roku wygląda cudnie, jednak jego zimowa odsłona ma wyjątkowy urok. Tajemnicza cisza uśpionego lasu... iskierki słońca rozrzucone po białym śniegu... groźne, majestatyczne szczyty przysłonięte delikatną mgiełką... i dostojnie szumiąca Białka, pełna kamieni w śniegowych czapach... Wystarczy! O górach nie trzeba dużo gadać! Góry trzeba przeżywać, doświadczać, chłonąć wszystkimi zmysłami! Kochać... Tak na serio! Bardzo polecam wszystkim, którzy w swoich tatrzańskich wędrówkach, jeszcze nigdy nie zabłądzili w to urocze miejsce. Bielovodska Dolina zaprasza!
    1 punkt
  9. Chyba kiedyś skutecznie udało mi się przekonać samą siebie, że w zimie w górach chodzić nie potrafię! Jeżeli wyszłam na Halę Kondratową i nie wpadła na mnie żadna lawina to powinnam posiadać jakiś stopień zimowej satysfakcji? i to już wystarczy! Tak było do czasu zanim znalazłam się na Forum Tatromaniaka. Teraz, siedząc wieczorami z filiżanką mojej ulubionej zielonej herbaty, przeglądam po sto razy wpisy i zdjęcia z zimowych wyczynów moich forumowych kolegów i koleżanek? Wreszcie za którymś nieziemsko pięknym zdjęciem i kolejnym super ciekawym opisem zimowej przygody z górami, zaczęła w mojej głowie pulsować myśl: właściwie dlaczego nie ja?! Dlaczego nie mogłabym przełamać swojego stereotypowego myślenia o zimowym chodzeniu po górach, zarezerwowanym tylko dla wybitnych?! Kto powiedział, że nie mogę wreszcie przekroczyć granicy swojego strachu przed lawinami, śliskimi szlakami i niespodziewanie obudzonymi niedźwiedziami?!? Nie muszę przecież zaczynać od Rysów, nawet nie od Kasprowego! Ale coś tak małego i sympatycznego jak Gęsia Szyja?! Dlaczego nie?! I w taki oto sposób, we wczorajszy słoneczny poranek, znalazłam się na Rusinowej Polanie i bez wahania ruszyłam w górę na Gęsią Szyję. Jak się później okazało, szlak był dziecinnie prosty a ja, podziwiając bajeczne widoki, rumieniłam się od słońca i wstydu, że jestem tutaj dopiero pierwszy raz. Pierwszy ale nie ostatni! Moja przygoda z zimowymi Tatrami dopiero się rozpoczyna i mam nadzieję że pozwoli mi przekroczyć kolejne granice strachu i stereotypy myślenia, które niejednokrotnie sama sobie wyznaczyłam. Oczywiście z zachowaniem zdrowego rozsądku bo przecież jakiś marudny miś naprawdę może się obudzić w środku zimy!?
    1 punkt
  10. Brawo!!! Zdjęcia super A opis jeszcze lepszy ? z podobnym myśleniem też ostatnio się zmierzyłam i również zaczęłam od tego szczytu ( dolinki w zimę jakieś były i Morskie, ale to jednak nie to samo co szczyt choćby "mały") .... I tutaj wszystko co zimowe się zaczęło... bo to dopiero początek ☺? Życzę zimowego szaleństwa w Tatrach i powodzenia ?
    1 punkt
  11. Zdjęcia WOW zima nad Morskim Okiem to zupełnie inna bajka ? widać majestat, srogość i nietuzinkowość naszych gór. A Mięgusze zawsze czarują ☺
    1 punkt
  12. Jeśli chodzi o marsz w tej dolinie to ciężko się zanudzić, ale gdyby ktoś chciał iść na przykład z dzieckiem to odradzam ? Najgorzej było w pełnym słońcu na powrocie..nie chciała się skończyć ?
    1 punkt
  13. Więcej odpadów organicznych = żyźniejsza gleba w parku ? Może nasi potomni będą mogli podziwiać naturalnie rosnące azalie w Tatrach, tak jak teraz kwitną w Alpach. A co do śmietników - wszystkie schroniska prócz piątki posiadają możliwość transportu kołowego w dół i w górę. Do schronisk musi przyjechać zaopatrzenie w prowiant, artykuły gospodarcze (jak na hotel przystało), do Murowańca to i catering. A co wraca? No właśnie, zwykle parę pustych kegów po piwie i opróżnione butle gazowe. Na śmieci jest spooro wolnego miejsca, a transport i tak jest wykonywany, niezależnie, czy traktor pociągnie przyczepę w połowie pustą czy z workami pełnymi odpadów. Swego czasu, chyba w 2014 przeprowadzano na terenie TPN'u ankietę wśród turystów i tam można było zaznaczyć elementy, których brakuje w parku - i wybrałem właśnie kosze na śmieci i toalety przy szlakach. Zabezpieczone przez zwierzętami, w większym stopniu by się przysłużyły przyrodzie, aniżeli zaszkodziły. Jedynie nad aparycją trzebaby popracować, gdyż klasyczne ToiToi do urodziwych nie należą, ale już drewniana latryna z bali w stylu zakopiańskim ujdzie ?
    1 punkt
  14. @karpasani no nie dziwię się że udany, szczyt zacny i to w zimie ... gratki ?
    1 punkt
  15. Rejon Suchych Czub Kondrackich w drodze z Kasprowego Wierchu na Kopę Kondracką.
    1 punkt
  16. Dolina Małej Zimnej Wody ze szlaku do Terinki?
    1 punkt
  17. Z widokiem na piątkę ?
    1 punkt
  18. Po południowej stronie, masz na myśli na Słowacji?
    1 punkt
  19. Zajebisty warun. Super fotki. W sobotę 08-02 byłeś?
    1 punkt
  20. Każdy pasjonat ma taki moment, w którym dochodzi do wniosku, że dana aktywność jest tą, której chce się poświęcić, bez której nie może żyć. Nie inaczej jest z górami, nikt z tą miłością się nie rodzi, przychodzi ona z czasem, zostając na zawsze. Zapewne każdy z Was pamięta taki moment, wyjazd, który wszystko zmienił, który zaowocował masą wspomnień i pięknych widoków z wielu kolejnych wyjazdów. Ja cofnę się wstecz niby niedaleko, bo do września 2017. Półtora roku wcześniej zameldowałem się w górach po raz pierwszy od dawien dawna, wtedy nie zdając sobie sprawy, jak bardzo mnie to wciągnie. Po jednodniowych wizytach w Dolinie Pięciu Stawów, na Hali Gąsienicowej, na Kasprowym przez Myślenickie Turnie oraz na Sarniej Skale przyszedł czas na dłuższy wypad ze znajomymi. Wtedy jeszcze niewiele wiedziałem o Tatrach, niewiele też miałem zaplanowane, ot, pójdziemy przed siebie. Te 4 dni spędzone na szlaku okazały się jednak jednym z najlepszych wyjazdów w tamtym roku a konkurencja była spora, bo odwiedziłem wtedy kilka krajów europejskich, byłem też po raz pierwszy w Afryce i Azji…góry mają jednak moc ? Gdy teraz wracam do tych chwil to z uśmiechem wspominam, jak długa i męcząca wydała mi się wycieczka na Kopieniec Wielki przez Nosal… …Jak pełna pozytywnych emocji była wyprawa na Halę Gąsienicową i Czarny Staw Gąsienicowy, nad brzegami którego zamarzyło mi się wejść na Kościelec, co uczyniłem po raz pierwszy i na razie jedyny, lecz nie z ostatni z pewnością, rok póżniej... …Jak będąc pewnym trasy poprowadziłem ekipę na Kasprowy, lądując w końcu na Kalatówkach (to dobrze pokazuje skalę tego, jak słabo kojarzyłem wtedy Tatry) ? wracać się nie chciało, więc skończyliśmy na Giewoncie, stykając się po raz pierwszy z łańcuchami, były chwile grozy wśród znajomych, choć mi się bardzo podobało, dużym plusem był fakt, że było dość późno i na szczycie spotkaliśmy dosłownie dwie osoby, super! …Jak ledwo idąc (teraz zakwasów nie miewam, wtedy było zgoła inaczej) wybraliśmy się na Morskie Oko, jak w okolicy Włosienicy damska część wycieczki dostałą takiej mocy, że nie było mowy o dojściu do schroniska i powrocie, odwiedziliśmy więc Czarny Staw pod Rysami, takiej ciszy i spokoju dawno nie doświadczyłem…jak wracając i patrząc na Mięgusze obiecałem sobie, że będę w Tatrach duuużo częściej…
    1 punkt
  21. Kanapka z serem i ogórkiem konserwowym, kabanosy, baton typu Snickers, żelazna tabliczka czekolady, termos z herbatą, woda mineralna. Zimą kabanosy i mleczko w tubce (jeszcze nigdy mi nie zamarzło) i 2 termosy z herbatą z sokiem malinowym. W schroniskach fasolka po bretońsku ? oraz obowiązkowo szarlotka. W 5 Stawach 2 szarlotki, niezależnie od wszystkiego.
    1 punkt
  22. Dzięki @Kacha za ten temat? Kiedy byłam bardzo, bardzo młoda? i zaczynałam moją przygodę z górami moja znajoma, starsza ode mnie, góralka i wielka pasjonatka gór, która na serio zaraziła mnie tą chorobą, powiedziała mi, że w wysokie góry chodzą tylko szlachetni ludzie, z charakterem bo leniuchy nie dadzą rady! Wtedy jeszcze nie bardzo rozumiałam o co chodzi z tą szlachetnością ale wierzyłam w każde jej słowo i przyjęłam, że jak tak mówi to tak jest!!! Wiele razy w życiu miałam okazję przekonać się, że tak naprawdę jest!!! Kiedy Was czytam to znowu cały czas mam z tyłu głowy te słowa Kasi: szlachetni ludzie z charakterem!!!? Dodam do tego jeszcze: bardzo wrażliwi ludzie??? Wrażliwi na piękno, na drugiego człowieka!!! Super, że jesteście!!! I proszę, jak cokolwiek piszecie tak jak @Anuś to dawajcie tutaj, bo to jest super? Miło się czyta bo to jest takie "nasze"!?
    1 punkt
  23. Dla mnie góry to przede wszystkim doświadczanie niewiarygodnego piękna! Tak! W górach szukam piękna, ciszy, spokoju... Mam taki zwyczaj, że często zatrzymuję się na szlaku i odwracam się za siebie żeby popatrzeć... Czasem stoję i stoję... słucham ciszy, słucham szumu wodospadu, patrzę jak zachodzi słońce... Lubię zdobywać nowe szczyty i chętnie powracam na te, które już zdobyłam. Kiedy staję na szczycie jestem dumna z siebie i cieszę się, bo znowu mi się udało pomimo strachu! Boję się niedźwiedzia i burzy!? W miarę wchodzenia coraz wyżej, udaje mi się pokonywać lęk wysokości dzięki czemu czuję się w górach coraz swobodniej? Lubię szlaki na których są ludzie (może nie za dużo?) bo często spotykam bardzo miłych, ciekawych takich prawdziwych ludzi gór. Ale zdecydowanie bardziej lubię takie miejsca, gdzie nie ma nikogo. Skała, woda, trochę zielonego... cisza... ja i moja miłość do Tatr!!! W górach trzeba być bardzo uważnym bo piękno jest czasem ukryte w jakimś zakamarku albo pojawia się niespodziewanie... jakiś moment... chwila, która nigdy już nie powróci...
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...