Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 18.06.2025 w Odpowiedzi
-
Otarta noga nas pokonała i trzeba było zmienić plany. Miało być lżej i było, bo poszliśmy sobie obejrzeć wodospady i dalej do Chaty Teryho. Szlak przyjemny, ale ilość ludzi nieustannie przywoływała na myśl wycieczki nad Czarny Staw. Samo otoczenie Chaty przyjemne. Takie w sam raz, żeby przez dłuższą chwilę nic nie robić. PS. Na stacji czekał zabytkowy zestaw kolejkowy PS. 2. Byliśmy w Chacie w rocznicę wycieczki @zinox10 punktów
-
Ostatniego dnia Kościeliska (wybrana specjalnie żeby w drodze powrotnej kupić oscypki ). Kiedyś po Smoczej Jamie czułyśmy duży niedosyt więc z Kościeliskiej odbiłyśmy do Jaskini Mroźnej. Jaskinia wspaniała, pod koniec widziałyśmy nawet nietoperza My ciepło ubrane z czołówkami podziwiamy jaskinie a masa ludzi w krótkich spodenkach i z latarką w telefonie uciekających szybko i nawet nie zwracających uwagi na otoczenie... Te kilka dni szybko minęło, pogoda była super bo tylko pierwszego dnia padało. Teraz zostały cudowne wspomnienia i plany na kolejne wyjazdy Szkoda tylko, że ze Szczecina jest aż tak daleko w Tatry10 punktów
-
W piątek padło na wycieczkę do Piątki Kiedyś doszłam do wodospadu i trzeba było się wracać bo towarzystwo wymiękło a mam zasadę żeby w górach się nie rozdzielać. Szkoda mi było no ale cóż... Teraz przyszła okazja na zrealizowanie marzenia. Szlak Roztoką cudowny, dzięki potokowi nie odczuwało się wysokiej temperatury. Przy Siklawie prawie nie było ludzi co mnie bardzo zdziwiło. Ale to dobrze bo dzięki temu są ładne zdjęcia Kiedyś będę musiała jeszcze z Piątki odbić na Świstówkę więc mam motywację żeby szybko wrócić. Od schroniska zeszłyśmy czarnym szlakiem omijając wodospad. W drodze powrotnej doczepiła się do nas orzechówka ale niestety musiała się obejść smakiem naszych kanapek.10 punktów
-
Pogoda chwilowo fajna , więc trzeba się ruszyć,a że od wielu, wielu , wielu lat nie byliśmy na Grzesiu więc padło na niego. Oczywiście pojawił się pewien drobny problem , a raczej kilka . Po pierwsze wakacje,po drugie niedziela,po trzecie Przeklęta. Jest tylko jedna metoda aby rozwiązać te problemy. Trzeba na Grzesia tylnymi drzwiami czyli od Latanej Doliny.Parkujemy przy Chacie Zverowka i około 8.35 zaczynamy. Jest trochę chmurek w górach jest sporo wody , ta co prawda płynie do Morza Czarnego,ale myślę ,że po naszej stronie jest podobnie dolina jest pusta i cicha , za rozdrożem w Zadnej Latanej zaczyna się podejście , szlak jest miejscami dość stromy ,a i z wodą nie ma tu kłopotów. po prawie godzinie podejścia docieramy do Polany Lucna , widoki są ekstra odpoczywamy chwilę i ruszamy w kierunku szczytu. Tu już zaczyna dość mocno wiać. Na szczycie spodziewaliśmy się więcej ludzi , jest parę osób ale jest sympatycznie. Nagroda jest super oczywiście herbatka , kanapka i na dół Przez cały dzień nie licząc Grzesia spotkaliśmy może 10 osób było super. W ogóle ludzi niewiele , parking prawie pusty.9 punktów
-
Pogoda taka sobie, w prognozach możliwy deszcz, a nawet burze, więc co tu z sobą zrobić w weekend ? Ano trzeba się wybrać gdzieś niedaleko, żeby choć zobaczyć górki. Jest niby lato, więc najlepsze połączenie to góry i woda, dlatego skierowaliśmy się nad Orawskie Jezioro, tym razem bez rowerów. Celem była kolejny raz Wyspa Sztuki. Wycieczka zaczyna się w Slanickiej Osadzie na przystani statku wycieczkowego (przy okazji polecam przystań nr2 i rejs mniejszym stateczkiem, atmosfera bardziej kameralna , sympatyczny Kapitan) Co to ma wspólnego z górami? Ano ma i to sporo bo podczas rejsu mamy widoki na Beskidy ( Babia Góra, Pilsko) , Małą Fatrę ( Wielki Rozsutec) no i oczywiście na Tatry. Samo jezioro też powstało w 1954 roku ze spiętrzenia wód górskich rzek Czarnej i Białej Orawy, więc wycieczka po jeziorze jest jak najbardziej .....górska Slanicky Ostrov był niewielkim wzniesieniem , dlatego po zalaniu zbiornika stał się wyspą. Zresztą historię tego miejsca można poznać bezpośrednio na miejscu, albo korzystając z wielu źródeł internetowych. Ja na zachętę wrzucę tylko kilka fotek z ostatniego pobytu. Kościół Podwyższenia Świętego Krzyża z roku 1843 go, obecnie galeria orawskiej sztuki ludowej z eksponatami zgromadzonymi z terenu całej Orawy. Wnętrze kościoła. Na zewnątrz po obu stronach galerii znajduje się słowackie Stonehenge, ekspozycja ludowego kamieniarstwa z terenu Orawy Malowniczo na tle wód jeziora prezentują się ocalałe przed zalaniem kapliczki Kalwarii slanickiej, w tym ta chyba najczęściej fotografowana, bez figurki wewnątrz, umiejscowiona na tle Babiej Góry. Skoro mowa o Królowej Beskidów , to nie mogło tu zabraknąć Jej zdjęcia.... No i to chyba na tyle. Miejsce urokliwe, warte polecenia i odwiedzenia przy okazji pobytu w okolicy, choćby w dniu wypoczynku po górskich wojażach. Statek kursuje w okresie wiosenno-letnim do końca września, bilet dla osoby dorosłej to w 2025 roku koszt 11 EUR. Na koniec jeszcze fotka zapory z Tatrami w tle9 punktów
-
dzień czwarty - Zbójnicka Chata - meldujemy się na parkingu przy kościele https://maps.app.goo.gl/SBGB8dHF4fLVEVH87 koszt co "łaska" 5e - starszy pan wydał ładny bilecik i pokazał miejsce do parkowania na zasadzie jedżcie tam i se stańcie jako że to juz czwarty dzień z rzędu to postanowiliśmy zaszaleć i wjechac na Hrebieniok kolejką - trzeba w końcu sprawdzić jak to jest O dziwo nie można było kupić biletu online - dzień 26 był nieaktywny do wyboru Po 9 ruszamy z parkingu - po dojściu do budynku kolejki okazało się że jest awaria i nie wiadomo czy i o której pojedzie - nosz urwał nać - dlatego się nie dało kupić online Kolejka jeździ co 30minut - decyzja - jak nie będzie o 10 to idziemy z buta - część ludzi poszła część została 9-45 komunikat że o 10 pojedzie - bilet w kasie góra/dół 16e - online 15e (nie można było kupić! ) a kupując z wyprzedzeniem 2dni przed - po 13e (tylko że 2 dni wcześniej nie wiedziałem że się skuszę na zbójnicką - miałem pomysł na Osterwę lub Koprowy ) Jedzie się jak na Gubałówkę - 7minut później już na górze Kolejna niespodzianka - czerwony szlak zamknięty z powodu zerwania - cóż począć? idziemy zielonym koło Bilikowej Chaty i dalej ścieżką przy wodospadach Wodospady już kilka lat temu zwiedzaliśmy ale fajnie było znów zobaczyć dalej przy Rainerowej Chacie aż do rozejścia nad Rainerową - tam o dziwo spotkaliśmy turystkę schodzącą czerwonym szlakiem Dalej niebieskim i jest fajnie - pogoda piękna - zero podmuchów wiatru coraz piękniej są na trasie 2 miejsca ubezpieczone łańcuchami ale nie ma problemów z przejściem dochodzimy do ostatniego metalowego mostka gdzie rozpoczyna sie bardziej strome podejście tym razem mnie dopada niemoc - to już czwarty dzień z rzędu - co chwila odpoczynek i powolutku dalej wreszcie widać schronisko jeszcze pół godzinki i jesteśmy Można odpocząć - wreszcie czuć lekkie podmuch wiaterka - w schronisku duszno - na dworze w cieniu muchy czy inne owady nie dają żyć idziemy nad schronisko - bajka aż się nie chciało wracać Po godzinie wyruszyliśmy z powrotem - trzeba zdążyć na kolejkę Decydujemy sie na powrót czerwonym szlakiem - z informacji jakie uzyskałem od tej turystki co szła tamtędy (słowaczka ale się dogadaliśmy) da się przejść - może to nie było zbyt rozsądne ale okazało sie że szlak jest zerwany w 2 miejscach juz przy końcu dojścia na Hrebieniok - odcinki o szerokości 1,5 metra na długości 3 -4 metrów przy całkowitej szerokości całego szlaku powyżej 3 metrów Myślałem że to jakieś świeże i całkowite oberwanie - w zeszłym roku szedłem do chaty Terycho Chaty to juz tak było - więc od zeszłego roku nic z tym nie zrobili tylko postawili tablice na górze - na dole ktoś przewrócił. Nosicze też chodzą czerwonym Nie zdążyliśmy na kolejkę o 16-30 a dodatkowa niespodzianka to taka, że o 17 zjeżdża ostatni kurs (według rozkładu powinien o 18-30) Tak więc już bez przeszkód zjechaliśmy na dół - na parking i na kwaterę do Murzasichla na zasłużony odpoczynek W piątek trochę pogoda się zepsuła i się nigdzie się nie wybieraliśmy pieszo - podjechaliśmy tylko na Bachledówkę A w sobotę - cóż trzeba było wracać do domciu9 punktów
-
9 punktów
-
8 punktów
-
No to jeszcze jedna aktualizacja tego tematu.. rano widząc jaka jest pogoda, to po wymeldowaniu się z hotelu zameldowałem się w innym by móc jeszcze jeden dzień spędzić w górach Dzisiejszy dzień zacząłem od zielonego szlaku na Nosal, ale nie od Kuźnic. Następnie będąc na Przełęczy Nosalowej postanowiłem sprawdzić żółty szlak do Olczyskiej Polany. Ludzi można było policzyć tam na palcach jednej ręki. Kolejnym punktem na trasie był Wielki Kopieniec, który miło mnie zaskoczył widokami. Potem poszedłem czerwonym szlakiem do Psiej Trawki, a tam zmieniłem kolor na czarny, którym już kierowałem się do Murowańca. Tam spotkałem sławnego lisa, ale długo nie pobył przy schronisku. Jednak raz jeszcze pokazał mi się idąc Halą Gąsienicową. Doszedłem w końcu do wyboru między żółtym, a niebieskim szlakiem do Kuźnic.. wybór padł na żółty, czyli Dolina Jaworzynka. Po dotarciu do Kuźnic coś się zjadło i wypiło, było już dość późno, bo po 19:15 i miałem wybierać się na termy, ale tak niebo ładnie wyglądało, że na spontanie postanowiłem zobaczyć zachód słońca na Nosalu. Przed pójściem jeszcze Pani z restauracji uzupełniła mi termos herbatką Mimo zmęczenia i jakiegoś małego urazu w kolanie nie żałuję tej decyzji o zobaczeniu zachodzącego słońca, bo był to piękny widok, który idealnie kończy moją 3-dniową wycieczkę. Niżej zostawiam kilka fotek z ostatniego dnia mojej wyprawy8 punktów
-
Dziękuję wszystkim za pomysły. Dzisiejszy dzień mimo deszczu mogę uznać za udany, bo wybrałem się do jaskini Dziury i czarnym szlakiem doszedłem też do skoczni. Trasa bez żadnych problemów jedynie w drodze do jaskini część szlaku była trochę zalana, ale do przejścia. Ludzi ze mną nie było, bo jak zauważyłem większość podążała w stronę Doliny Strążyskiej. Co do jutra to jeszcze zobaczę, gdzie nogi poniosą, ale na ten moment cieszą informacje o poprawie pogody. Niżej zostawiam kilka zdjęć z dzisiaj8 punktów
-
Nadszedł dzień kiedy to po 1,5 roku przerwy znowu mogłam zobaczyć ukochane góry Nocka i pierwszy poranek były mocno deszczowe, prognozy na przejaśnienie przesuwały się aż w końcu koło 14stej przestało lać. Z racji godziny nie było dużego wyboru więc padło na Nosal. Na początku na górze było pusto, z czasem zaczęli zbierać się ludzie a na zejściu to już szły tłumy. Po drodze mnóstwo pięknych kwiatków, między skałami wygrzewała się żmija ale niestety za szybko uciekła i nie ma zdjęcia.8 punktów
-
Jakoś bliżej mi do Fatry tej mniejszejale odkryłam ostatnio uroki i tej większej... łup padł na Zvolen, szczyt zacny liczący nieco ponad 1400 m.n.p.m. Pogoda jak na maj prima sort na sam szczyt można wejść lub wjechać kolejką z ośrodka narciarskiego Donovaly, ale wejście czy też wjazd, to istna przyjemność, a potem już tylko widoki na pobliskie "pagórki"8 punktów
-
Jutro ma coś polać , zresztą dzisiejsza przepowiednia też mówiła o deszczu i chmurach rano ,a potem coraz lepiej . Moje szczęście wymyśliło plan na dzisiejsze okno pogodowe . Brzeziny -Dolina Suchej Wody -Murowaniec - Czarny Gąsienicowy - Kuźnice. Oczywiście do rozstrzygnięcia pojawił się tatrzański dylemat :przez Boczań czy przez Jaworzynkę.Od razu powiem padło na Boczań. Oczywiście liczyliśmy się ze wzmożonym ruchem.To już wakacje. Z parkingu ruszyliśmy ciut po 8-mej , parę ekip szło z nami. Było chmurnie i mokro . w miarę upływu czasu i przebytego dystansu zaczęło się polepszać chmury kłębiły się w żlebach posiedzieliśmy chwilę przy Murowańcu i ponieważ pogoda cały czas szła ku lepszemu , podstawa chmur szła w górę zdecydowaliśmy się na Czarny Staw , tym bardzie ,że ruch się nasilał. Pogoda była coraz lepsza szlak jeszcze nie bardzo obłożony , nad Stawem trochę ludzi było , ale to byli tacy ,,nasi,, więc było fajnie było tak malowniczo na grani trwała już walka o szczyt posiedzieliśmy dłuższą chwilę , coraz więcej ludzi docierało z dołu więc ruszyliśmy na szlaku i w rejonie rozdroża przy Betlejemce już sporo ludzi.Gąsienicowa pożegnała na widoczkiem z Boczania też miłe pejzaże nawet udało się wrócić bez korków8 punktów
-
8 punktów
-
7 punktów
-
7 punktów
-
Dzień trzeci (25-06) - od dawna chodziła mi po głowie ta przełęcz - z Doliny Białej Wody daleko więc padło na Słowację według map google jest tam bezpłatny parking https://maps.app.goo.gl/MFUEiAEiJQwsKeJL6 Na miejscu okazało się że to przystanek - żadnego oznakowania że jest tam parking a przed przystankiem znak B-35 zakazu postoju Przeparkowałem za przystanek przy zjeżdzie w prawo - stało juz tam kilka samochodów - "przytuliłem" się do barierki Zielonym szlakiem idziemy po asfalcie - mijamy parkin płatny 15e z kodem QR do skanowania. Szczerze nie rozumiem tej polityki płatności - może ktoś mnie oświeci na czym to polega - ktoś to sprawdza czy parkujący wniósł opłatę? Przy mnie na słowackich blachach gościu zaparkował i poszedł bez skanowania ( może to zrobił po powrocie? - może był "zwolniony? nie wiem) pierwszy "skrót" po kamiennej ścieżce odpuszczamy ale przy kolejnym włazimy na ścieżkę Idzie się przez las cały czas pod górę - po drodze potok pierwsze widoki między drzewami ogólnie szlak męczący - żonka ledwo się doczłapała do polany wielickiej (a może to poprzednie 2 dni łażenia zaczęły dawać znać) spotkaliśmy włochatego "potwora" drugi odpoczynek pod hotelem i po kwadransie dalej w drogę wchodzimy na próg - jest pięknie pogoda jak widać dopisała ale im wyżej tym bardziej się dają w znaki silne podmuchy wiatru przyznać się kto był tego dnia na Gerlachu ? im wyżej tym porywy wiatru coraz silniejsze - po drodze koza wędrowniczka widać już przełęcz i Małą Wysoką podchodzimy jeszcze kawałek i decyzja podjęta z bólem serca- zawracamy - podmuchy momentami bardzo silne -trzeba się zgiąć w pół żeby nie przwróciło. Dodatkowo perspektywa łańcuchów i klamer przy tych podmuchach... jeszcze kilka fotek i schodzimy po drodze stadko kozic i chyba wierzchołek Małej Wysokiej Nie wracamy już zielonym szlakiem tylko schodzimy asfaltem - wiem że dalej ale wygodniej niż po tej kamienistej ścieżce a czas zejścia ten sam Szkoda - może następnym razem... zapraszam na relację z dnia czwartego7 punktów
-
Czwartek popołudniu miała być burza więc lajtowa wycieczka na Sarnią Skałę wydawała się dobrym pomysłem. O tym, że się myliłyśmy przykonałyśmy się już na podejściu na Kalatówki. Powietrze było tak ciężkie, że już przy kasie lał się z nas pot, szłyśmy mega długo i byłyśmy bardziej zmęczone niż na podejściu na Gęsią. Na Sarniej zrobiłyśmy tylko szybkie zdjęcia i uciekłyśmy do cienia. Tego dnia więcej odpoczywałyśmy niż szłyśmy, nawet nie bardzo chciało nam się robić zdjęcia. Start był z Kuźnic a powrót Doliną Białego (pierwszy raz miałam okazję iść bo zawsze wracałam Strążyską). Po zejściu do Drogi pod Reglami odbiłyśmy do wylotu Strążyskiej w nadziei, że złapiemy busa. Tam się okazało, że busy już od dawna nie dojeżdżają i trzeba zamawiać taksówkę.7 punktów
-
Kolejny dzień to spacer z Wierch Poroniec na Rusinową Polanę i Gęsią Szyję, powrót do Łysej Polany. Ilość wycieczek szkolnych mnie zszokował i to w jakim tempie opiekunowie gonili dzieci, które ledwo podchodziły na Gęsią... Trasa krótka więc był czas na relaks na polanie. Urozmaiceniem była polująca pustułka, która kilka razy wracała.7 punktów
-
W zeszłym roku wyprawiliśmy się z Grażyną na Sedlo Zabrat , deszcz ze śniegiem zgonił nas z przełęczy. Od pewnego czasu Sedlo było planowane już od dłuższego czasu.Dziś przyszła pora na realizację. Po polskiej stronie tłok korki i tym podobne weekendowe przyjemności a pod Spalenou na parkingu luzy . Ruszamy ok 8.30. W Latanej ruch znikomy , @Werniksma ambitny plan na Wołowiec więc idzie przodem a my we dwoje spokojnie spacerujemy szlakiem. zachmurzenie jest zmienne , chwilami wieje zimny wiatr , chwilami w słońcu jest mocno ciepło. W końcu wychodzimy ponad las i zaczynają się nagrody docieramy do przełęczy ,widok aż po Wyspowy ehhhh te Rohacze , no piękne są popasamy dość długo , chwilami temperatura jest taka,że trzeba sięgnąć po rękawiczki oczywiście pozdrowienia dla tych co na szlaku od strony Rakonia pojawia się Ignacy , jeszcze chwila odpoczynku i na dół na Kofolę piękne jest to zejście w Tatiakowej bierzemy Kofolę i przysiadamy na stawkiem , schodzimy na parking , wypad kończymy jak zwykle w Perle.7 punktów
-
6 punktów
-
Dzień II - nogi poniosły mnie na Morskie Oko w towarzystwie deszczu, ale po dotarciu na miejsce zrobiło mi się fantastyczne okienko pogodowe, które musiałem wykorzystać. Obchodząc jezioro dookoła zdecydowałem się na Czarny Staw pod Rysami. Jedyny problem był z przejściem jeszcze obok Morskiego Oka przez nadmiar wody w potoku, ale nie było najgorzej. Gorzej na pewno miały osoby, które próbowały przejść to miejsce w adidasach, albo nawet na boso.. tacy też byli. W górę już dobrze było, a jedynie wracając trzeba było uważać, bo momentami było ślisko. Jednak było warto! Po zejściu pogoda nadal się trzymała, więc postanowiłem też sprawdzić propozycję @Jędrek i udałem się żółtym szlakiem do góry pod Mnicha. Niestety do samej Doliny za Mnichem nie dotarłem, bo pogoda nieco już zaczynała się zmieniać i postanowiłem kierować się w dół. Przeczucie nie zawiodło, bo po zejściu do schroniska zaczęło lada moment padać. Na koniec powrót do Palenicy Białczańskiej, ale po drodze jeszcze zajrzałem do schroniska w Dolinie Roztoki. W nogach jakieś 25 km, więc dzień oraz wyjazd uważam za pozytywny mimo braku pogody. Niżej zamieszczam kilka zdjęć z dzisiejszej wędrówki. Dziękuję wszystkim za pomysły z trasami!6 punktów
-
6 punktów
-
6 punktów
-
6 punktów
-
Byłam w końcu i ja. Od Zwierówki na Przełęcz pod Osobitą, dalej na Grzesia I zejście Doliną Łataną. Podejście pod przełęcz jest dość strome, cały czas lasem więc przyjemny mokrolimat. Chmury nisko, przed Grzesiem lekko pokropiło ale nawet nie zdążyłam wyjąć peleryny i już przestało. Widoki ograniczone chmurami ale całe przejscie było całkiem przyjemne, tyle, że końcówka już po asfalcie. Ogólnie bardzo zielono I muchowo. Mogłabym tę trasę nazwać ,,z mchu, paproci i much" bo paprocie były ogromne a much czy komarów było dużo. Ilość osób na szlaku mała, nawet u gory nie było wiele, idących w stronę Rakonia też nie było widać.6 punktów
-
... Na dzień drugi (wtorek 24-06) wymyśliłem Smutną Dolinę. Po poprzednim dniu nóżki trochę obolałe więc dłużej pospaliśmy i na parking Spálená docieramy w samo południe. Koszt 8e - samochodów mało (jakieś 1/5 zajęte z całego parkingu) - Pogoda dobra - chłodniej niż dzień wcześniej - idziemy asfaltem i pierwsze widoki po trasie wypatruje wodospad - nie będziemy tamtędy wracać ale o tym póżniej.. W Ťatliakova chata obiadek - ja haluszki - żona naleśniki - zupełnie inne i nie takie smaczne jak w Kieżmarskiej Dolinie (opinia żony) lecim dalej.. i wyżej tym piękniej nad kolejnym stawem kaczuszki kolejny staw nie możemy się napatrzeć Wołowiec (jeszcze nie byliśmy) i ostatni staw jest juz po 15 - od pewnego małżeństwa z którymi mijaliśmy się przy drugim? stawie dowiedzieliśmy się że zejście nie jest widokowe i jest strome -zapadła decyzja żeby wrócić tą samą trasą - chcieliśmy oszczędzić nogi na dzień następny Odpoczynek i wracamy poniżej ostatniego stawu stadko kozic zapraszam na dzień trzeci6 punktów
-
6 punktów
-
Garść refleksji parkingowych po powrocie - stan na połowę czerwca 2025: 1. Parking Tri Studnicky (ten przy rozejściu szlaków nadal obsługiwany jest przez parkingowego (w naszym przypadku parkingową - bardzo miła i uczynna Pani bardzo dobrze rozumiejąca po polsku). Równocześnie dementuję pojawiające się tu i ówdzie plotki, jakoby po godz. 18:00 i zakończeniu pracy parking był ogradzany i były problemy z jego opuszczeniem - wróciliśmy z Krywania po godz. 19:00 i oprócz naszego stały spokojnie jeszcze trzy samochody - nie było żadnego grodzenia. 2. Parking Tri Studnicky "przy hotelu" należący do TANAP - parking ten znajduje się jadą w kierunku Tatr Zachodnich za zakrętem po prawej stronie - połozone przy drodze gruntowej prowadzącej do hotelu klepisko z wyraźnym oznaczeniem na słupku płacenia przez aplikację. Z tej opcji nie korzystaliśmy, natomiast z zaczerpniętych informacji wiem, że jest to system parkingowy QRPark, który obsługuje więcej parkingów TANAPu w Tatrach (ponadto parkingi: Tatranska Javorina, Biela Voda, Poljanka, Lesna). 3. Parking przy początku wejścia do dolin: Raczkowej i Jamnickiej w Tatrach Zachodnich (skąd można wybrać się m.in. na Baraniec, Jarząbczy (słowacka nazwa: Hruby), Otargańce z Jakubiną, Starorobociański (słowacka nazwa Klin) czy Bustrą. Ten parking to prawdziwe kuriozum. Płatność przez aplikację ale już w innym systemie niż w Tatrach Wysokich - tutaj parking obsługuje system ParkDots.. Po przyjechaniu na miejsce parkingowe trzeba zeskanować smartfonem kod QR i zostaje się przekierowanym na stronę internetową, gdzie można dokonać płatności kartą. Problem polega na tym, że na miejscu najczęściej ... nie ma zasięgu :))) Dziwny jest widok kierowców wbiegających ze smartfonami w ręku pod najbliższą górkę dla łapania zasięgu. Żeby oddać sprawiedliwość - przy odpowiedniej pogodzie zasięg się zdarza i na miejscu (hurrrrra). Można jedna obejść ten problem w inny sposób - zainstalować wcześniej na telefonie aplikację ParkDots (jest do pobrania za darmo w google play - ma w ikonce zielone kółko na białym tle i w środku niebieską kropkę). Wówczas można zapłacić za wybrany parking wcześniej i wjechać już z zakupionym biletem. Ja tak zrobiłem. To tyle na gorąco po powrocie. Jeśli kiedyś uzyskam nowe informację parkingowe ze słowackich Tatr to odświeżę wątek. Pozdrawiam6 punktów
-
Po bardzo długiej przerwie spowodowanej niestety problemami zdrowotnymi udało mi się nareszcie pojechać w góry. Co prawda tylko spacer na Rysiankę ale cieszę się że jest jakiś progres bo już myślałam że góry będę oglądać tylko na zdjęciach. Pogoda była idealna, w słońcu ciepło, w lesie przyjemny chłód a na szczycie orzeźwiający wiaterek. Byłoby idealnie gdyby nie tłum który pojawił się nagle koło południa nie wiadomo skąd ( jakby jakiś desant zrzucili). Ale wcześniej przez 2 godziny mieliśmy halę prawie na wyłączność. Mój telefon ostatnio robi coraz słabsze zdjęcia ale widoki były wspaniałe : Babia, Pilsko Tatry, Mała Fatra....6 punktów
-
6 punktów
-
Ostatni dzień w Bieszczadach a od rana deszczowo. Ma się poprawić o jedenastej więc śpimy dłużej i na parkingu jesteśmy dopiero o 9.00. Jeszcze trochę kropi i oczywiście mgła taka że niewiele widać ale za to żadnego człowieka. Idziemy na Małą i Wielką Rawkę i jakby nam się chciało to na Krzemieniec na trójstyku granic. Szlak z Przełęczy Wyżniańskiej jest dość wymagający ale szybko nabiera się wysokości a mniej więcej w połowie drogi zaczynają się schody i prowadzą nas do szczytu Małej Rawki. Czułam się trochę jakbym zdobywała Pałac Kultury a nie bieszczadzką górę. Ani na Małej ani na oddalonej o 20 minut Wielkiej Rawce niczego nie widać więc idziemy na ten Krzemieniec. W powrotnej drodze chmury się podnoszą i coś już można zobaczyć i sfotografować. Ten obelisk na Wielkiej to pozostałości wieży triangulacyjnej. Na zejściu dopiero widzimy jak ostre było podejście i cieszymy się że wyszliśmy w deszczu bo już całkiem sporo osób idzie do góry.5 punktów
-
Ponieważ dzień byl jeszcze młody to zjechałem do Selvy, nastepnie do Ortisei, wjechalem wyciągiem na Siusi bo tam mozna robić ikoniczne zdjęcia: od lewej Cir, Passo Gardena, Grupa Sella, Sassolungo, w tym głębokim wcięciu jest schronisko Demetz, a to pochyłe to Sassopiato - na który prowadzi po tej stromej ścianie ferrata Oskar Schuster (ale to plan na kolejny wyjazd) później zostało tylko przejechać przez Saltrię, Monte Pana do Selvy - wyszło łącznie jakieś 30 km, to był jeden z lepszych dni wyjazdu:)5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
KGP skompletowana. Ostatnim szczytem była Tarnica i dzisiaj nareszcie została przez nas zdobyta. Pętelka niebieskim szlakiem z Wołosatego na Tarnicę i dalej przez Halicz i Rozsypaniec z powrotem na parking. Zajęło nam to ok. 6 godzin z przerwami na jedzenie i robienie zdjęć. Na podejściu minęliśmy 2 pary a na szczycie oprócz nas tylko jedna osoba robiła zdjęcia i zaraz uciekła. Na pozostałych szczytach po 2-3 osoby. Miła odmiana po zatłoczonych szlakach we wszystkich innych górach. Było gorąco ale tak wiało że nie odczuwało się upału i szło się całkiem przyjemnie.5 punktów
-
Wiesiek i Marta byli na Rohackich Stawach , właśnie przysłał zdjęcia na początek ciekawostka ,najpierw opis Ta Jeżogłówka Pokrewna występuje na jednym stanowisku w Tatrach (Toporowy Staw Wyżni). Również na sąsiedniej Słowacji roślina występuje jedynie na dwóch stanowiskach w Tatrach: w Niżnim Żabim Stawie Białczańskim w Tatrach Wysokich i w Rohackich Stawach w Tatrach Zachodnich. Jest rośliną, która znajduje się w Czerwonej Księdze Karpat Polskich. W Polsce podlega ścisłej ochronie gatunkowej. W Czerwonej Księdze Karpat Polskich została zakwalifikowana jako gatunek narażony na wyginięcie. i Traszka górska i kawałek dalej Kruk rezydent na Grzesiu5 punktów
-
Zdecydowanie poszedłem na całość, bo jeszcze nie zdarzyło mi się 3 dni pod rząd chodzić tyle po górach. Na pewno był to mój max na ten moment, bo dzisiaj trochę Achilles daje o sobie znać. Jednak jestem bardzo zadowolony, bo nie spodziewałem się po tych prognozach pogody przed wyjazdem, że uda się tyle tras zrobić. Będzie trzeba jeszcze sobie zaplanować jakiś mini urlop, albo dłuższy weekend i ponownie odwiedź Tatry, albo inne góry. Na sierpień/wrzesień na pewno mam plan wybrać się po raz kolejny na Babią Górę - wschód słońca. Co do zostania na forum, to oczywiście nigdzie nie zamierzam uciekać, bo można tu znaleźć wiele ciekawych rzeczy i przede wszystkim pomocnych ludzi5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
Może chodzi o zachłanność by jak najwięcej przejść? Coś jak w tym kawale: Przychodzi baba do apteki -niech mi pan da jakies tabletki na chciwość. Tylko DUZO! DUŻO!5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
Jest upał więc trzeba trochę lasu , jest koniec długiego weekendu więc trzeba gdzieś bockiem bockiem a jak tak to decydujemy się na krótki spacer na Szczebel , tyle razy patrzyliśmy na niego z różnych miejsc a nigdy tam nie byliśmy. Ruszamy z Przełęczy Glisne. Jest całkiem sympatycznie widok na Luboń i cienisty szlak na górze niewiele ludzi , to oczywiści się zmieni w miarę upływu czasu ,przysiadamy na herbatę widok całkiem fajny chociaż najładniej jest z miejsca startu lotniarzy , którzy lubią tą górę korzystamy z tego ,że jest pusto powolutku schodzimy , wracamy przez Skomielną i zakopianka już zatkana przed tunelem.Nasz kierunek luźny.5 punktów
-
5 punktów
-
Byłam i ja Zaczęło się niepewnie, bo mnie w sobotę użądliła pszczoły w paluszek u nóżki i zrobił się paluch. Ale wcisnął się w buta w niedzielę zatem wiooo w Tatry. Wymyśliłam, że żeby zaoszczędzić trochę czasu, to wyjedziemy kolejką. To mój pierwszy raz. To było coś okropnego i była to najtrudniejsza psychicznie część wycieczki i nie mam pojęcia jakie tam były widoki,bo wpatrywałam się w niebo. Wyjechaliśmy i chyba z tej radości że mam ziemię pod nogami dałam dyla do góry, aż się zasapalam i zreflektowałam po co ja tak pędzę. Brestowa bez tabliczki, a wydawalo mi się, ze była gdy tu wcześniej byłam. Może ja zwialo, bo tu u góry był dość spory wiatr, taki, że aż się zaczęłam zastanawiać czy będzie szansa przejść cały zaplanowany szlak. Czapka, kurtka I kaptur towarzyszyły mi przez całe przejście. Ale być może to kwestia wieku, bo takie mlode kazmiki co tez szły tym szlakiem mialy krótkie spodenki i bluzy i jakoś im wiaterek w uszach nie przeszkadzał. Ja żałowałam, że nie wzięłam rękawiczek Całe przejście bardzo fajne i ciekawe. Łatwo zejść że szlaku, bo idąc po skałach szuka się wzrokiem dogodnego przejścia i nim się kieruje. Na jednej skale trochę mruczałam, że moglibyśmy tu zamontować jakiś łańcuch bo nie moglam sie wyspindrac a okazało się, że łańcuch był pół metra w bok. Wiatr mnie trochę zmęczył i stojąc przed Pachołem i widząc jaki on jest wielki kątem oka popatrzyłam na ścieżkę którą można go obejsc. Wyglądała na uczęszczaną. Zatem wielkosc góry potrafi odstraszyc. Gnam dalej i ten Pachoł wcale nie był taki ciężki do wejścia jak mi się z dołu wydawalo. Osób na szlaku niewiele. Ale za to jacy! Spotkaliśmy na tym szlaku parę siedemdziesięciolatkow. Zatem miód na serce dla nas, co już młodość za sobą mamy, że i w takim wieku jeszcze można po skałach skakać. Pięknie byłoby taką formę w takich latach utrzymać. Stojąc na Pachole patrzymy na szlak który żeśmy przeszli i robi wrażenie. Naprawdę fajna wycieczka, nie tak trudna jak przez Banikow I Trzy Kopy. U gory wieje zatem schodzimy na Przełęcz Banikow żeby chwilę odpocząć i potem już w dół. Eno, nie chcą mi się zdjęcia dodać. Spróbuję potem Proszę oto zdjęcia4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty