Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 18.09.2021 uwzględniając wszystkie działy
-
Popradske Pleso -> Waga -> Przełączka pod Kogutkiem -> Ławica -> Przełączka w Wysokiej -> Wysoka -> Dolina Złomisk -> Popradske Pleso Suma podejść: 1327 m. Długość trasy: 18,08 km. Tydzień po sierpniowych opadach śniegu postanowiliśmy ruszyć w Tatry po raz pierwszy w tym roku. Pogoda zapowiadała się żyleta i liczyliśmy na to, że śnieg zdążył się już wytopić. Podejśćie na Wagę, Grań Baszt Waga Pogoda wciąż idealna, rzut oka na trasę i wygląda na to, że śnieg na grani zdążył się wytopić, nieco niżej trochę go jeszcze zalegało, ale nie w takiej ilości, która by nas zblokowała, więc ruszamy na Przełączkę pod Kogutkiem. Po drodze spotykamy chłopaka, który schodzi i mówi, że musiał się wycofać, bo w żlebie zalega lód i bez raków ciężko będzie wejść. Stwierdzamy, że wejdziemy pod Kogutka i zobaczymy co dalej. Przełączka pod Kogutkiem: Dalsza część trasy wygląda dobrze, jest może trochę więcej śniegu. Postanawiamy spróbować wejść trochę innym wariantem: zamiast Ławicą podejść pod żleb, chcemy odbić wcześniej na Przełęcz pod Wysoką i stamtąd wbić się na grań. Potężne ściany Ciężkiego Szczytu, w tle Rysy: Dalej w stronę grani: Niestety warun staje się coraz gorszy, nawiało chmur, które praktycznie przykryły wszystko, nie widać szczytów, coraz więcej śniegu powoduje, że mamy już przemoczone buty. Docieramy pod grań, ale decydujemy się wycofać, wrócić na Ławicę i podejść klasycznym wariantem. Docieramy do żlebu prowadzącego pod Przełączkę w Wysokiej i tu sytuacja wygląda bardzo słabo. Środek żlebu jest przykryty praktycznie w całości śniegiem, dodatkowo płynie nim strumień z wytapianego przez słońce śniegu. Próbujemy wejść bokiem, ale tu z kolei jest stromo, mokro i praktycznie nie ma się czego łapać ani gdzie założyć asekuracji. Z tego odcinka nie mam żadnych zdjęć, bo to była walka o każdy krok ? W końcu docieramy na szczyt: Rysy w chmurach: Powrót do żlebu: Zejście do Smoczej Dolinki:7 punktów
-
7 punktów
-
ODCINEK 3. WROTA CHAŁUBIŃSKIEGO+NIESPODZIANKA ? PALENICA BIAŁCZAŃSKA-WODOGRZMOTY MICKIEWICZA-MORSKIE OKO-CEPROSTRADA-DOLINKA ZA MNICHEM-WROTA CHAŁUBIŃSKIEGO(POWRÓT TĄ SAMĄ DROGĄ, ZE SKOKIEM W BOK DO SCHRONISKA W ROZTOCE) Zwykle po górach chodzę z mężem, ale ponieważ stan ten trwa już 10 lat, najwyższa pora odciąć pępowinę ? Tym razem wybierzemy się na zwiedzanie Tatr całkowicie osobno. Umawiam się z Natalią, znaną na forum jako @vatra na Wrota Chałbińskiego. Natalia tam nie była, a ja chciałam jakiś łatwiejszy szlak z Tatr Wysokich, więc będzie w sam raz. Seba wraz z kolegą Markiem Idą na Cubrynę i MSW. Gdyby jakaś sierota znów zaplątała się przypadkiem na forum, to informuję, że taka wycieczka jest całkowicie legalna ? Dzień zaczął się dla mnie dziwnie- wychodząc rano z kwatery nadziewam się na jelenia. Uliczka jest wąska a zwierz duży i jak ja mam teraz koło niego przejść??? Na szczęście jeleń okazuje się być na tyle uprzejmy, że skręca w czyjeś podwórko. Uff. Mogę w spokoju iść na busa. To znaczy, pewien niepokój jest, bo pierwszy raz idę w góry z kimś znanym do tej pory tylko z internetu. S. nawet wyraził wcześniej ubolewanie, że ma internetowa koleżanka, to może wcale nie Natalia, tylko jakiś Arab ? @vatra okazała się jednak 100% Natalią, a nie żadnym Arabem, i nawet zajęła mi miejsce w busie. Pierwsze chwile spędzamy na rozmowach zapoznawczych. Czuję, że nadajemy na tych samych falach i to będzie dobry dzień ? Wycieczkę rozpoczynamy o mojej tradycyjnej porze czyli trochę przed 8. Pół godzinki energicznego marszu i jesteśmy na Wodogrzmotach: Tym razem droga asfaltówką w ogóle mi się nie dłuży, raz dwa i jesteśmy na skrótach przez las: Potem zaraz Włosienica: I koło 10 tej jesteśmy w Morskim Oku, gdzie robimy sobie krótką przerwę. Poranek był strasznie zimny, ale w końcu zrobiło się cieplej. Startujemy w dalszą drogę Ceprostradą: Zgodnie postanowiłyśmy, że obóz I powstanie gdzieś na początku Dolinki za Mnichem. Rozglądamy się za wygodnym kamieniem, a szlak na Wrota z tej perspektywy wydaje się karkołomny i niemal pionowy: Ale ja już na Wrotach kiedyś byłam i nie przypominałam sobie niczego strasznego. @vatra twierdzi, że ma tu gdzieś swój ulubiony kamień i to na nim rozbijemy obozowisko. No, ale pojawia się niespodziewany problem, bo kamień obecnie wygląda tak: Nie mamy kajaka, musimy rozbić się gdzieś nieco wyżej. Odnajdujemy jakiś inny kamień i robimy małe plażowanko ? Szlak przez Dolinkę za Mnichem jest na długim odcinku płaski i wygodny, dopiero pod koniec zaczynamy stromo podchodzić: Tu jeszcze były eleganckie schody, ale na samej górze szlak to tylko luźne kamienie i ziemia, co w połączeniu z dużą stromizną tworzy niemiły efekt. Ale tym będziemy martwić się głównie na zejściu ? Oprócz piargowiska są też elementy skaliste, ale niewiele: Po krótkiej walce z osypującymi się spod nóg kamieniami wychodzimy na przełęcz. Widoki, owszem są ładne, ale nie umywają się do panoramy z Krzyżnego czy też Zawratu. Posiedziałyśmy z pół godzinki, ale nieco stresowało nas zejście tym parszywym terenem, więc złazimy. Btw. byłam na tym szlaku 4 lata temu i nie przypominam sobie, by był on aż tak zdegradowany. No dobra, złazimy. W najbardziej dziadowskich miejscach korzystamy z piątego punktu podparcia jakim jest tyłek i szczęśliwie docieramy z powrotem do Dolinki za Mnichem. Odnajdujemy nasz kamień, czyli obóz I i urządzamy kolejne plażowanko ? Teraz mamy luz- weszłyśmy, zlazłyśmy, nigdzie nam się nie spieszy. Możemy się rozkoszować krajobrazem, bo chociaż Wrota okazały się celem takim sobie, to Dolinka za Mnichem jest urocza i właściwie sama w sobie może stanowić cel przyjemnego spaceru. Przed nami jeszcze Ceprostrada: I około 16 jesteśmy w Morskim Oku. Nie zatrzymujemy się tym razem, gdyż postanowiłyśmy zejść na obiad do Roztoki. W międzyczasie dostaję sms-a od chłopaków: Byliśmy na Mięguszu, schodzimy do zejścia na przełęcz. No i tak sobie myślę, że jak oni już schodzą, a chodzą szybko, a my będziemy się jeszcze pitolić w Roztoce z obiadem, to może zejdziemy o podobnej porze na parking i razem wrócimy do Zako(Yyyyhyyy). Po przejściu stu kilometrów asfaltem i jakiegoś dziwnie długiego odcinka lasem meldujemy się w Roztoce na pysznym obiadku. W drodze powrotnej wydaje nam się, że buczy w krzakach niedźwiedź, więc @vatra na te odgłosy dostaje takiego przyspieszenia, że nie mogę jej dogonić ? Na parkingu jesteśmy około 19. Dzwonię do części męskiej, a oni mówią, że jeszcze nawet do Przełęczy pod Chłopkiem nie dotarli. Eh, no to czekać na nich nie zamierzamy. Wsiadamy do busa, robi się ciemno, a ja sobie myślę jak oni z tego Chłopka zlezą w tych okolicznościach..... Podobno w górach bardziej niż sam cel, liczy się droga do celu. Ja bym powiedziała, że jeszcze bardziej liczy się towarzystwo. Wrota okazały się celem średnim, za to droga do nich i towarzystwo były super. Jeszcze raz dzięki @vatra za wspaniały dzień ! ? Na koniec parę fotek z wycieczki chłopaków(czyli obiecana niespodzianka ? : Chłop marnotrawny wrócił na kwaterę około 1 w nocy, po prawie 20 godzinach od wyjścia. Opóźnienie wyniknęło z faktu, iż coś im się tam pomyliło na zejściu i gdzieś błądzili naokoło. Po 22 byli w Morskim Oku, podobno zamkniętym na 3 spusty, zaś w starym schronisku odbywała się libacja ? W związku z powyższym następnego dnia naszą jedyną wycieczką było piwo z @Bieszczadzki_tatromaniak :D(Pozdro, Marcin!). Z piwa jednak relacji nie będzie. cdn. ?6 punktów
-
Z Krzyżnem porachunki miałam z lipca, kiedy to pogoda zmusiła mnie i @Karol Kliński do "spektakularnego" wycofu na samym początku szlaku. Za nic nie chciało się nam moknąć... Tym razem poza tym, że pogoda była przecudna, to jeszcze Towarzystwo wyborowe ?. @vatra @Fibi @Karol Kliński i Seba bardzo Wam dziękuję ze ten dzień ❤. Na szlak ruszamy późno, bo mój autobus dojeżdza do Zako dopiero przed 7.00. Po drodze dosiada sie @vatra , a na miejscu czeka pozostała ekipa. Szybka kawka, przepakowanie plecaka i biegniemy na busa. Po drodze zbieramy @Fibi i Sebę. Mamy komplet. Palenica wita nas spokojem. Bileciki i lecimy w stronę Wodogrzmotów i szlaku na 5 Stawów. Droga mija nam na poznawaniu siebie ☺, opowiadaniu o planach. Milutko. Przed 11.00 jesteśmy przy schronisku. Coś na ząb, dywagacje co ubrać i ruszamy. Szybko docieramy do rozejścia szlaku i zaczynamy trawersować pod Buczynowymi Turniami. Nie wiem dlaczego, ale zapamiętałam, że szlak pnie się w górę, a my bardziej schodzimy niż wchodzimy ?. No nic. W końcu docieramu do Źlebu pod Krzyżnem i zaczyna sie mozolne drapanie w górę i podziwianie panoramy. Koło 14.00 meldujemy się na przełęczy. Nie ma zbyt dużo ludzi, nie ma wiatru, aż się nie chce iść dalej.... Schodzi nam kolejna godzina...Czas jest nieubłagany, a przed nami ze 3 godziny schodzenia. Zbieramy się. Schodząc co chwila zerkamy na ludzi na Orlej i na grę słońca w jej grani. Na mnie górna część Doliny Pańszczycy robi ogromne wrażenie. Bardzo mi się podoba. Moja miłość będzie trwała mniej więcje do Czerwonego Stawku... potem będę już tylko chciała być w Murowańcu ??. Nocka w autobusie da mi się we znaki. Do Murowańca dochodzimy zmordowani. Jedzonko, herbatka i dalej. Choć tego nie planowaliśmy dzień zamykamy zachodem słońca. Wtedy uświadamiam sobie, że poza zachodem zaliczyłam też wschód. Co prawda z okien autobusu, ale był.5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
ODCINEK 2. CZERWONE WIERCHY KIRY-DOLINA KOŚCIELISKA-HALA ORNAK-DOLINA TOMANOWA-CHUDA PRZEŁĄCZKA-CIEMNIAK-KRZESANICA-MAŁOŁĄCZNIAK-KOPA KONDRACKA-PRZEŁĘCZ POD KOPĄ-HALA KONDRATOWA-KALATÓWKI-KUŹNICE Zielony szlak przez Dolinę Tomanową na Ciemniak był ostatnią drogą dojściową na Czerwone Wierchy jaka została nam do przetestowania. Zawsze wydawało nam się, że ten szlak jest strasznie długi, naokoło i bezsensu. Był to wielki błąd, że go przez lata omijaliśmy, bo droga jest absolutnie rewelacyjna widokowo. No, może poza odcinkiem przez las, ale to przecież norma. Na szlaku jesteśmy znów późno, parę minut przed 8. Ale mamy komfort, że zejdziemy w Kuźnicach, to nawet jak bus nam zwieje, to się już jakoś do domu doczłapiemy. Idziemy początkowo dość tłoczną, a potem prawie zupełnie pustą Doliną Kościeliską. Większość idzie na Czerwone Wierchy, ale szlakiem czerwonym(za którym akurat nie przepadam). Idziemy dość szybko i po godzinie i 5 minutach jesteśmy już na Hali Ornak. Do schroniska nie idziemy, siadamy na kamieniu pod szlakowskazem i jemy pierwsze z naszych chyba 5 dzisiaj śniadań? Skręcamy do lasu w pełną dla nas tajemnic Dolinę Tomanową. Nikogo nie ma, więc tradycyjnie moja niedźwiedziofobia się uaktywnia ? Szlak na odcinku leśnym niczym szczególnym się nie wyróżnia, więc zastanawiam się o co tyle hałasu? Wszystko zmienia się kiedy dochodzimy do Tomanowych Polan- Niżnej i Wyżnej. Na polankach znowu jemy, jakaś nienażarta byłam tego dnia ? Od polanek zaczynamy w końcu nieco stromiej podchodzić, szlak robi się bardzo ciekawy. Po drodze odpoczywamy( i oczywiście jemy) w miejscu, które na mapie nazwane jest Kazalnicą. Idziemy dalej, tu już blisko Chudej Przełączki: Na Przełączce o dziwo nie jemy a odpoczywamy tylko 5 minut, bo nie czujemy się jeszcze zmęczeni. Widząc tabliczkę "Ciemniak 50 minut", myślę sobie: Phi! Wejdziemy w max 35! Ostatnie podejście na Ciemniak okazało się jednak upierdliwe, kamienne schody ciut za wysokie na moje nogi, okrutnie się umordowałam ? Na pocieszenie mogę powiedzieć, że spotkaliśmy stadko kozic: Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy dotarłam na szczyt Ciemniaka, i to w czasie szybszym niż szlakowskazowy, pomimo sapania i zatrzymywania się co 3 kroki. Szczęście jednak nie trwało długo, bo okazało się, że to nie Ciemniak a Twarda Kopa? W tle domniemany Ciemniak, a na pierwszym planie podejście na Ciemniak właściwy ? Na szczycie robimy wreszcie dłuższy odpoczynek i chyba już ostatnie śniadanie ? Nie wiem czy istnieje coś takiego jak syndrom górskiego dnia drugiego, ale ja z pewnością to mam, zawsze drugiego dnia wędrówek moja forma jest najsłabsza. Z Ciemniaka bardzo efektownie prezentuje się Krzesanica: Odpoczęłam na Ciemniaku i idzie mi się już dobrze, ze szczytu Krzesanicy obserwowaliśmy akcję ratunkową na Ciemniaku: Idziemy dalej, w stronę Małołączniaka. Na Kopie ostatni dłuższy przystanek, wykorzystuję czas, by przed zejściem ostatecznym założyć sobie opaski na kolana(wygodniej się w nich schodzi). Do tej operacji muszę zdjąć buty, co doprowadza do destabilizacji wiązania ? Raz mam zasznurowane za mocno, raz za luźno, co w końcu doprowadza do tego, że obcieram sobie stopę i do schroniska na Hali Kondratowej dochodzę w roli umordowanej cierpiętnicy ? Zejście zielonym szlakiem na Halę Kondratową jest dość krótkie, ale też strome w górnej części. Przy dużej ilości ludzi dla mnie dość problematyczne, bo w dół idę wolno, wolniej niż przeciętny osobnik. Ścieżka jest dość wąska i żeby nie czuć presji napierającego tłumu, to prawie wszystkich przepuszczam. Seba, który jest ze mną na większości wycieczek wkurza się, że jak będę puszczać wszystkich to nigdy nie zejdziemy. Ale mnie bardzo stresuje robienie czegokolwiek pod presją, czy jest to zejście stromą górską ścieżką, czy cokolwiek innego ? Nyka twierdzi, że ten szlak to jest "18 monotonnych zakosów", wydaje mi się, że kiedyś naliczyłam więcej. A co do przepuszczania ludzi, to zdarzyło mi się 5 razy puszczać tych samych. Nie wiem, po co tak szybko idą, skoro co 5 minut się zatrzymują. Szczególnie irytujący są jak dzwonią kijkami, wtedy czuje się jak poganiana na pastwisku krowa ? Dobrze, ponarzekałam sobie, więcej nie będę. W końcu, mimo przeciwności losu doczłapujemy do schroniska, w którym robimy sobie pół godzinki przerwy ? Na koniec godzinka z hakiem zejścia do Kuźnic. Drogą klasyczną iść nie można, bo coś remontują, trzeba przez Kalatówki, co daje nam 5 minut zbędnego podchodzenia. Dzień kończymy w knajpce na rondzie, gdzie stwierdzamy, że chyba jest za zimno na picie zimnego piwa, ale kto by się tym przejmował ? cdn.?5 punktów
-
@Zośka dzięki! @jaaga76 to teraz brzmi śmiesznie, ale jak na początku S. powiedział, że to może być Arab, a za chwilę N. napisała, że nie dzwoni, bo ma słaby zasięg, to brzmiało to podejrzanie ? @vatra Wrota nie były aż takie złe ?4 punkty
-
To był nasz 12 długi pobyt w Tatrach(w tym 3 zimowe) i po raz pierwszy zdarzyła nam się pewna anomalia pogodowa ? Przez cały 10 dniowy pobyt było słonecznie i bezdeszczowo? Momentami nawet żałowaliśmy, że nie wykorzystaliśmy tych dni w pełni, ale jesteśmy starzy i kolan ze stali nie posiadamy ? Ponieważ wypad był długi, wycieczki były długie oraz było ich jednak sporo, podzielę moje wypociny na krótkie odcinki, co by się nikt nie zanudził ? ODCINEK 1. ORNAK PO LATACH Polana Huciska-Przełęcz Iwaniacka-Ornak-Siwa Przełęcz-Dolina Starorobociańska-Polana Huciska Na Ornaku już kiedyś byliśmy, było to już ponad 8 lat temu. Wtedy celem był Starorobociański Wierch. Pogoda jednak nie była najlepsza, cały "ornakowy" grzbiet pokonywaliśmy we mgle i ulewie, a Starego Robota odpuściliśmy. Nie było nam dane podziwiać widoków. 2 lata później Starorobociański został zdobyty, ale przez Trzydniowiański i Kończysty, tak więc nieszczęsny Ornaczek musiał długo czekać na swoją kolej. Bardzo chciałam iść tam przy dobrej pogodzie, ale ciągle się jakoś nie składało. Aż do tego wyjazdu. Przed godziną 8(późno, ale to dlatego, że traktor ? ) parkujemy na Siwej Polanie i ładujemy się do ciuchci. Dzień zapowiada się wspaniale: Traktor wyrzuca nas na Polanie Huciska, skąd kilkanaście minut idziemy Doliną Przeklętą ? po czym skręcamy w lewo na żółto-czarny szlak. Był to czas po sporych opadach, więc trochę obawialiśmy się, że będziemy zmuszeni do wycofu na samym początku wycieczki z powodu zagrożenia utonięciem w potoku błota. Ale nic takiego nie nastąpiło ? Na żółtym szlaku przez Dolinę Iwaniacką nie spotkaliśmy nikogo, na szczęście niedźwiedzia też nie ? Lekko problematyczne bywały przejścia przez wezbrane potoki: Podejście na Iwaniacką Przełęcz jest nudne i męczące: Na przełęczy, która jest zarośniętą polanką bez żadnych widoków robimy pierwszy dłuższy odpoczynek. Jest tu trochę osób, wszyscy przyszli od strony Doliny Kościeliskiej. Po przerwie wchodzimy na zielony szlak, na którym co chwilę się zatrzymujemy, by podziwiać widoki. Podejście na Ornak jest dość męczące, schody ułożone stromo, dzięki czemu szybko zdobywamy wysokość, ale można po drodze wyzionąć ducha ? Ten odcinek nie jest jednak zbyt długi, po kamiennych mękach wychodzimy na grzbiet. Jest pięknie? W tych okolicznościach rozbijamy obozowisko. Jest trochę zimno, ale ludzi niewielu, więc chłoniemy górską ciszę spokój, samotność i te piękne krajobrazy. Oczywiście siedzieć w nieskończoność nie można, w końcu ruszamy w dalszą drogę. Najciekawszym miejscem na szlaku są Siwe Skały. Właśnie się przez nie gramolę ?(jak ktoś nie lubi, można obejść dołem). Chyba gdzieś w tym miejscu wypada mi butelka z plecaka, ale orientuję się, że jej nie mam dopiero na Siwej Przełęczy? Z wspomnianej przełęczy schodzimy Doliną Starorobociańską: Znów mamy delikatne obawy, czy na dole nie będzie potoków błota, ale teraz to już trudno, jakoś trzeba do końca dojść. Cóż, sucho nie jest, ale przejść się da: A na samym dole błota praktycznie nie ma, więc sprawnie docieramy do autostrady wiodącej przez Chochołowską. Jeszcze tylko 15 minut do Hucisk, ze 20 minut oczekiwania na traktor( trochę zagęściła się atmosfera i mieliśmy obawy czy się zmieścimy), parę minut jazdy i jesteśmy z powrotem na Siwej Polanie. Jak na pierwszy dzień, uznaliśmy, że taka średnio długa wycieczka wystarczy ? cdn.?3 punkty
-
Udało mi się w tym roku ponownie odwiedzić Dolomity, trasa Passo Giau -> Cinque Torri Pierwsze podejście nieudane, z uwagi na pogodę musieliśmy się wycofać zaraz na początku po dotarciu na Passo Giau (2 233 m.n.p.m.) Następnego dnia się udało, choć na powrocie i tak nas zlał deszcz do skarpet i gaci włącznie ?3 punkty
-
3 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Mi się czasamu udaje z męza zrobić szerpę, ale przez dwie pierwsze godziny na szlaku jakoś dziwnie się czuję. Potem jest już dobrze, zwłaszcza jak można sie opalać w trasie ?2 punkty
-
@Fibi najpierw dzięki za cudną relację? naprawdę czytam jak najciekawszą książkę przygodową ?? Ale tak jak napisałaś, najpiękniejsze są te nasze spotkania, wspólne wędrowanie, przebywanie razem blisko Tatr i za to Ci naprawdę bardzo dziękuję ?Bardzo się cieszę że Cię poznałam i już nie mogę się doczekać kolejnych wspólnych wypraw możemy iść gdziekolwiek tylko nie na Wrota ???1 punkt
-
1 punkt
-
Jest to jeden z powodów dla których, gdy idę sam, to staram się schodzić jak najpóźniej. Zwykle kończy się to dłuższym lub krótszym spacerem z czołówką. Ale co zrobić, młodszy nie będę, a biegać po górach nigdy nie lubiłem. ? A na kijki, gdy tylko sytuacja pozwala, zawsze zakładam gumowe końcówki, bo mnie samego też ten hałas denerwuje. Co innego po zmroku, wówczas stukanie jest nawet wskazane.1 punkt
-
No i nie muszę robić relacji, bo powyższe wycieczki bardzo podobne do moich sprzed paru dni ? Podejście przez Tomanową jest fajne też w tym sensie że nawet gdy w Tatrach są tłumy (tak jak ostatnio) to tam i tak spotyka się sporo mniej ludzi niż na innych szlakach w okolicy. Ot, taka różnica że parę lat temu mijałem tam zwykle 5-10 osób, a w tym roku do Chudej Przełączki może z 30. Owszem, jest to wzrost o co najmniej 300%, ? ale z drugiej strony co to za tłum, 30 osób w trzy godziny. Tym bardziej że w zdecydowanej większości byli to sympatyczni ludzie, z którymi miło się wymieniało po kilka (lub więcej) zdań.1 punkt
-
Dokładnie. W sumie nie jest to żadne utrudnienie, rejestracja na ich stronie to kilka minut, kwit o szczepieniu to też przecież tylko chwila. Oby nie było gorzej.1 punkt
-
@jaaga76 super ralacja i fotki? A wycieczka bardzo fajna i w dodatku w takim przezacnym gronie Tatromaniaków ??? I jeszcze ten zachodzik słońca na deser pięknie udało Ci się uchwycić, brawo! ?☺1 punkt
-
po co tak sapać ? Jest sporo opisów w internecie, i jak kwestię pozaszlaków regulują przepisy począwszy od wpisów do książki po wypowiedzi strażników TPN, gdyby było tak zero jedynkowo jak piszesz to Taternictwo nie miało by w praktyce racji bytu.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
To była super wycieczka, choć męcząca. A jak zobaczyłam podejście pod stromą górę za Czerwonym Stawem, to miałam ochotę umierać? Kiedyś, dawno temu byłam już na Krzyżnem, ale wtedy pokonywaliśmy trasę w kierunku przeciwnym i pamiętam, że mnie zirytował ten trawers ponad Piątką, bo padałam ze zmęczenia a tu jeszcze trzeba podchodzić(wtedy miałam nieco gorszą kondycję niż obecnie). A tak w ogóle to Seba ustrzelił nam fotkę z góry, znajdziecie się i rozpoznacie? ? W pomniejszeniu za bardzo ie widać, ale to był moment kiedy szykowaliśmy się do rozłożenia kocyka na kamieniu. @jaaga76 @vatra @Karol Kliński Jeszcze raz dzięki za świetną wyprawę! ?1 punkt
-
Doedukuj się i dopiero zadawaj pytania. Jak nie znasz drogi to są dokładne opisy.1 punkt
-
@azzaron posyłam linka z wywiadem, po którego lekturze powinieneś nieco ochłonąć https://portaltatrzanski.pl/publicystyka/wywiady/jak-legalnie-chodzic-poza-szlakiem,3141 punkt
-
Panie kochany, wpisałem nas do książki Taternickiej, droga WHP922. Daj namiary na strażnika to wyślę1 punkt
-
@Zośka W Kościeliskiej nie ma traktorka, dlatego przegrała na starcie ? @Q'bot tam była tylko nędzna resztka wody, ale zmartwiło mnie, że zaśmiecam TPN? Nawet jeśli było to nieświadomie i niechcący ? @Krzysiek Zd Potrzebowaliśmy krótkiej wycieczki na rozchodzenie, więc Ornaczek na pierwszy dzień był w sam raz. Chociaż gdybym wiedziała, że idziecie tam tydzień później, to może wybralibyśmy inny cel i poszlibyśmy z Wami. Mam nadzieję, że następnym razem lepiej się zorganizujemy ?1 punkt
-
1 punkt
-
Byłam dwa tygodnie temu czerwonym szlakiem z Międzygórza. Szlak bardzo łatwy bo z początku idzie drogą przeciwpożarową a potem robi się taki "górski". W schronisku pyszny bigos i przesympatyczny lokator który pozwolił usiąść obok i podrapać się za uchem. Na szczycie powstaje nowa wieża widokowa, sami oceńcie czy tam pasuje?.1 punkt
-
1 punkt