Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 05.10.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Niedzielna wycieczka na Pilsko (trochę okrężną drogą) jedną z moich ulubionych tras ? w Beskidzie Żywieckim: Sopotnia W. wodospad - Romanka - Rysianka - Pilsko - Hala Miziowa - Sopotnia W. Na Rysiance to już wiało konkretnie a na Pilsku to....łby chciało pourywać ale mimo wszystko było przepięknie ??
    5 punktów
  2. W ostatnim czasie góry musiały pójść w odstawkę, najpierw mocne przeziębienie wykluczyło wypad na Słowację, potem bolące stopy nie pozwalały podejmować większych aktywności przez kolejne tygodnie. Jednak co się odwlecze... ? Od dawna myślałem, żeby w końcu przejść się szlakiem z Zawratu na Świnicę. na Świnicy byłem dwa razy z Kasprowego a na Zawracie od Doliny Gąsienicowej - raz - tamten wypad 3 lata temu nie zapisał się jednak w mojej pamięci jakoś szczególnie pozytywnie. Była piękna pogoda, ani jednej chmurki na niebie, w nogach miałem sporo mocy, poszedłem wtedy jeszcze przez Świstówkę nad Morskie Oko i dopiero stamtąd na Palenicę. Jednak w głowie nie wszystko chyba było ok ? te łańcuchy pod koniec podejścia były straszne, po raz pierwszy zastanawiałem się, co ja w tych górach robię... W końcu przyszedł czas sprawdzić, co mnie tak wtedy psychicznie zniszczyło ? Pojawiła się ku temu doskonała okazja, trochę wolnego i sprzyjające prognozy, wstałem więc wcześnie rano, wsiadłem w samochód i ruszyłem ? Sama trasa z Kuźnic przez Boczań do Czarnego Stawu to już rutyna, ale za każdym razem bardzo przyjemna - uwielbiam Dolinę Gąsienicową , widoki nie przestają zachwycać, nawet jeśli nie jestem już w stanie zliczyć, ile razy odwiedziłem tamte rejony. Jesienna Hala to jedno z moich ulubionych wydań tego miejsca, zawsze jest też miło odpocząć nad Czarnym Stawem. Tym razem jednak był to wyjątkowo krótki odpoczynek - od Upłazu zaczęło wiać a nad Czarnym Stawem sytuacja była nie do zniesienia. Po okrążeniu stawu, zanim jeszcze szlak zaczął piąć się wyraźnie w górę znalazłem miejsce na tyle spokojne, żeby zrobić sobie dłuższą przerwę. Cały czas miałem lekkie wątpliwości, czy iść dalej czy jednak zawrócić. Okolice Zawratu były momentami mocno zachmurzone, nie przestawało wiać, jednak szlak ten ma to do siebie, że jest mocno osłonięty i ostatecznie wiatr z tej strony przełęczy nie stanowił problemu a i rozpogodziło się nad pierwszym celem mojej podróży. Do momentu pojawienia się pierwszych łańcuchów szło się bardzo przyjemnie, podejście nie stanowiło problemu - dobrze, że górska kondycja siedzi w człowieku dłużej niż ten cały wrzesień spędzony bez zbytniego przemęczania się ? Od łańcuchów pełna koncentracja - w końcu trzeba zatrzeć złe wrażenie sprzed 3 lat i zastanowić się, co wtedy poszło nie tak. I co? Na końcu dziwiłem się sobie, że aż tak źle odebrałem to podejście. Wchodziło się świetnie, właściwie to żałowałem, że przełęcz pojawiła się tak szybko ? Wtedy dłużyło się w nieskończoność, ale chyba znam odpowiedź, dlaczego. Nie wiedzieć czemu przy pierwszym razie z Zawratem, uznałem, że trzeba koniecznie korzystać z każdego wiszącego po drodze zabezpieczenia, do tego wtedy wchodził prawdziwy tłum, czułem na sobie oddech ludzi idących za mną, co wprowadzało dość nerwową atmosferę, dużo ludzi też schodziło. Tym razem na szczęście zarówno przede mną, jak i za mną, było na tyle luźno, że spokojnie mogłem skupić się na wejściu, postawieniu kolejnego kroku i w efekcie łańcuchów praktycznie nie dotykałem ? w efekcie trudność szlaku w mojej ocenie spadła bardzo mocno, bardzo go polubiłem. Chyba dziwny jestem ? Chwilkę przed przełęczą pojawiły się chmury, na samym Zawracie nic nie było widać, wiało niemiłosiernie, momentami ledwo mogłem ustać. Pierwotny plan wejścia na Świnicę musiał oczywiście ulec zmianie, po chwili zastanowienia postanowiłem więc zejść do Piątki, co było strzałem w dziesiątkę bo kilkadziesiąt metrów pod przełęczą wiatr zdecydowanie zmalał, pojawił się też widok na Dolinę. I tak, w pięknym otoczeniu stawów i okolicznych szczytów, spokojnym krokiem dotarłem do rozejścia szlaków i ruszyłem do Doliny Roztoki przez Siklawę a stamtąd na Palenicę, skąd busem dotarłem do Zakopanego. Mimo, że nie udało się w pełni wykonać planu dnia, na pewno nie zapomnę tej wycieczki, cały szlak jest piękny, no i w końcu udało się wyrównać rachunki z Zawratem. Kiedy tylko będzie okazja, na pewno tam wrócę, żeby dotrzeć na Świnicę od tej strony ?
    4 punkty
  3. Śliczne zdjęcia, niebo podzieliło się kolorem ze stawem. Ruda jesień trawy wybarwiła. A halny widać nie tylko w głowach mącie ale i w stawach.
    4 punkty
  4. Ale pięknie napisałaś ? Tak było naprawdę, rozsądek nakazywał wracać bo wiatr się wzmagał ale trudno się było oderwać od tych widoków?
    3 punkty
  5. Kilka zdjęć z wczorajszego halnego spaceru nad Zmarzły Staw. Taniec fal na Czarnym Stawie Gąsienicowym to był niesamowity spektakl? szkoda że nie udało mi się dokładniej uchwycić tego na fotkach ale na żywo po prostu piękne?? Na zdjęciach są naturalne kolory.
    3 punkty
  6. W Tatrach zameldowaliśmy się we wtorek rano. Jadąc w nocy autobusem z niedowierzaniem potrzyliśmy na kamerki.... padał śnieg, a my jechaliśmy się wspinać na Cubrynę i MSW. Nasze snute od grudnia poprzedniego roku plany pokrzyżowała pogoda. Znowu.... Jak nie deszcz, to śnieg i lód ...??? No cóż... co się odwlecze, to nie uciecze. Chyba. Ale skoro byliśmy, po postanowiliśmy wykorzystać czas na maksa. Na rozgrzewkę, po zrzuceniu plecaków w Roztoce, poszliśmy nad Morskie Oko. Nocna jazda dawała się nam we znaki, więc czysto rekreacyjnie obeszliśmy staw. Ośnieżone szczyty, kolorowe jarzębiny robiły klimat. W środę zgodnie z prognozą od rana lało (ZNOWU!!!), ale trzeba twardym być, a nie "miętkim", więc niewiele myśląc ruszyliśmy na szlak. Celem była Gęsia Szyja. Ostatnie minuty podejścia szliśmy w regularnej śnieżycy ?. Spotkaliśmy za to uroczego bałwanka ?. Schodząc na Rusinową Polanę nie mogłam wprost uwierzyć, że tydzień wcześniej wygrzewałam się w słońcu z Agą, Edytą, @Mnich Moderator, @karpasani, @Karol Kliński. ... ehhh... gdzie to lato?! W czwartek dla odmiany i zgodnie z tradycją znowu wyszło słońce ☺. Wybraliśmy się do Pięciu Stawów i dalej przez Świstówkę do Morskiego Oka. Śniegu było całkiem sporo, lekko podtopiony dawał momentami niezły poślizg. Widoki były nieziemskie, cieszyła pustka na szlaku. I niby wszystko bylo cudnie, ale pewien niedosyt pozostał... Cóz Cubryna i MSW muszą poczekać....
    2 punkty
  7. Może i wieje w uszach, ale kto jak nie halny potrafi zrobić takie przejrzyste powietrze?
    2 punkty
  8. Co prawda już nieco po gwarancji, bo już po zachodzie, ale dzisiejszy wschód też był przyjemny ?
    2 punkty
  9. Dzisiaj w planie było wydłużenie ostatniej wycieczki , czyli wejście na Brestową. Wyruszyliśmy w 7-mio osobowym składzie. Podjechaliśmy kolejką i zaczęliśmy podejście na grań Przedniego Salatyna.Wczoraj na spacerze z psem z pewnym niepokojem obserwowałem formujący się nad Tatrami wał chmur.Miałem nadzieję ,że jeszcze w niedzielę wytrzyma , niestety halny miał własne plany. Poczuliśmy już w trakcie podjazdu że buja , przy górnej stacji chwilami mocno powiewało , ale nie było tragicznie. Pełni nadziei , że to wszystko na co halniaka stać ruszyliśmy w górę. Na podejściu duło ale jeszcze akceptowalnie. Zauważyliśmy spory ruch w dół i to ekip , które gdzieś tam na stoku były szybsze od nas.Niebawem okazało się dlaczego........Po wejściu na grań okazało się że wieje i to moim zdaniem około100km/h. Przy mojej słusznej wadze były momenty , że parę razy poczułem się niestabilnie a uszach był tylko huk wiatru i trzepot ubrania.W zaistniałej sytuacji uznaliśmy, że dalsza wędrówka granią nie będzie miała wiele wspólnego z przyjemnością i z pewnością będzie mało komfortowa i trochę mało bezpieczna.Podjęliśmy z bólem decyzję o wycofie .Zeszliśmy nieco w dół przypadliśmy we wgłębieniu , które na osłoniło i chwilę pooddychaliśmy atmosferą gór. Mimo halnego było słonecznie i widoczki były zacne.Ostatnio jak tam byliśmy zapomniałem o jednej sprawie.Otóż na ten obszar przez Przełęcz Łuczniańską w nocy z 11/12 lutego 1945 wkroczyła najtrudniejsza chyba wyprawa Pogotowia . Przemknęli stokami Salatyna , Brestowej ,zapakowali w tobogany ciężko rannych partyzantów, przeniknęli obok patroli niemieckich i trawersem Osobitej wrócili do Chochołowskiej. Szkoda że nikt nie nakręcił porządnego filmu o tej wyprawie. Zresztą o kurierach też tylko leciwa,,Trzecia Granica,,.Dobra dość smęcenia pora na parę fotek , oczywiście część to dzieło Wieśka. na podejściu ubieramy się góry już się kolorują podchodzimy ..... wieje i wieje na grani Niech Was Szlak prowadzi schowaliśmy się widoczność była super , wypatrzyliśmy przez lornetkę Trzy Korony i całe pasmo Jaworzyny Beskidu Sądeckiego oraz wieżę na Lubaniu w Gorcach -niestety nie wyszły na zdjęciach niestety schodzimy ale ta Góra na pewno tutaj będzie a my mamy jeszcze trochę czasu........ gdyby nie ten Halny ale i tak warto było.
    2 punkty
  10. 2 punkty
  11. To wszystko działo się w ciągu kilkunastu minut przejścia wzdłuż stawu. Zabawa się skończyła kiedy weszłam w tłum, który na szczęście gromadzi się tylko w jednym miejscu, tam gdzie kończy się dojście do stawu. Ciekawe, bo kilkanaście metrów dalej już są pustki a ludzie tłoczą się w tym jednym miejscu. Ale to dobrze ? Oczywiście im wyżej tym pustki coraz większe ?
    1 punkt
  12. Świetne widoki? Też wczoraj byłam w Tatrach nad Zmarzłym Stawem. Oczywiście im wyżej tym gorzej wiało i trzeba było uważać. Przyznam jednak że ciekawie było obserwować jak przy takim wietrze zachowuje się przyroda. Goniące chmury nad Orlą Percią albo taniec fal na Czarnym Stawie Gąsienicowym, super?? Najważniejsze jednak jest żeby w takich warunkach zachować ostrożność dlatego gratuluję decyzji?
    1 punkt
  13. Mał być Giewont ale za bardzo wiało.
    1 punkt
  14. 1 punkt
  15. Nimsdai Purja ,,Poza Możliwe,, -14 8 -tysięczników w 7 miesięcy . Od razu uprzedzam nie jest to wybitne dzieło literackie, dodatkowo chyba coś z przekładem nie tak ale to moje wrażenie. Widać że książkę pisał żołnierz , ale co jest fajne to podkreślenie roli zespołu w sukcesie i takie trochę naruszenie poglądu,że w strefie śmierci niemożliwe są akcje ratunkowe.
    1 punkt
  16. @Krzysiek Zd chyba te 60 procent to lekka przesada, no chyba że liczysz bez odpoczynków i prawie biegiem ? Tak na spokojnie to myślę, że 8,5-9h trzeba liczyć.
    1 punkt
  17. Nie masz doświadczenia , więc załóż sobie margines bezpieczeństwa , z moich doświadczeń wynika że ta witryna dość realnie podaje czasy , ale to tylko sam czas marszu , dorzuć jeszcze 1,5 lub 2 h na podziwianie ,popasy i odpoczynki.Jeśli to zrobisz zauważysz , że ocierasz się o zmierzch tak więc się na to przygotuj/spadek temperatury , światło/ .Moi przedpiścy to wymiatacze? ,ja piszę z pozycji starzejącego się amatora.A tak w ogóle to jestem zwolennikiem stopniowego zdobywania górskich doświadczeń i na pierwszy raz w Tatrach takiej trasy bym nie wybrał.
    1 punkt
  18. Pozostając w temacie kaczek ? Niby kaczki a jednak gęsiego ? Na Wyżnim Stawie Rohackim
    1 punkt
  19. Tatrzańskie kaczki to chyba już zasłużyły na osobny temat ?. Na fotce generał z Moka.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...