Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.01.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. No i super ? Nie ma tu tematów przeterminowanych bo Tatry się nie starzeją?? Zawsze możesz kogoś sprowokować swoją relacją, zdjęciami choćby do wspomnień. Nie tak dawno bo w listopadzie byliśmy ta samą trasą przedłużoną właśnie o Beskid, Liliowe i powrót przez Gąsienicową. Bardzo ciekawa i przyjemna trasa zwłaszcza jeśli chce się coś zrobić a ma się niezbyt dużo czasu.
    5 punktów
  2. Odgrzewam trochę stare tematy, ale przeglądam stopniowo co tu ciekawego się znajduje. A mnie się udało 9 stycznia trafić okienko pogodowe na Kasprowym. Pogoda rewelacja, temperatura odczuwalna ok. -20 stopni, ale warunki świetne. Wejście z Kuźnic przez Myślenickie Turnie i powrót tą samą trasą. W planach był jeszcze Beskid, Liliowe i powrót przez Gąsienicową, ale niestety miałem ograniczenia czasowe i nie wyrobiłbym się.
    5 punktów
  3. I na zachód łatwiej się wybrać. Mimo to poluję na wschody, może właśnie dlatego, że trzeba wstać przed świtem, a nie zabalować do późna... To zachód z Pilska, skąd można popatrzeć na wszystkie strony, sierpień 2019
    4 punkty
  4. A tu z Turbacza, wrzesień 2021, wschód nieporównywalnie lepszy (pierwsze zdjęcie) od zachodu (drugie zdjęcie)
    3 punkty
  5. No i będę tą trasę chciał zrobić ale już w lecie. Teraz szedłem sam (tak wyszło), ale już chętni są ?
    2 punkty
  6. No i mam traskę na luty Starasznie dawno zimą na Kasprowym nie byłam (chyba z 15 lat....?). Jak się trochę warunki poprawią, że w kierunku Kopy się przejdę. Dzięki za inspiracje @vatra i @Matus
    1 punkt
  7. O, chmury to potrafią znacznie poprawić widok. Widziałam na Waszych zdjęciach wspaniałe chmury. Mgłę też lubię, wprowadza taki tajemniczy nastrój. Ale lepsza chyba w naturze, niż na zdjęciu. Ze zdjęcia nie można jej wdychać.
    1 punkt
  8. Gdybyś nie napisała to bym nie wiedział, dla mnie wschód wygląda jak zachód. Oczywiście jak Ci chmury schrzanią widok te lepszy wschód niż zachód i odwrotnie.
    1 punkt
  9. Chyba mam tu spore zaległości bo zdjęcie jest jeszcze z listopada ale lepiej późno...? Takie wieczorne zachwyty nad Czarnym Gąsienicowym ?
    1 punkt
  10. Marzę o wschodzie w Tatrach, może uda się w tym roku, bardzo mnie zachęciliście. Tymczasem widok znanej sylwetki Babiej widzianej z Pilska. Sierpień 2019.
    1 punkt
  11. Spójrz na to z drugiej strony - takie obiekty działają jak lep na muchy - doliny bez zabudowań nie przyciągają tłumów. Ja to bym proponował poświęcić jakąś dolinę stricte dla wprowadzenia tam rzeszy ceprów - z kolejką, melexami, tramwajem, marszrutkami, zaprzęgami konnymi i tyrolką, tak, by 90% ruchu było przekierowane właśnie w taki punkt. To pozwoliłoby 'odetchnąć' pozostałym obszarom parku ?
    1 punkt
  12. Znowu działamy w Tatrach. W tym roku udaje się to znacznie częściej ? co oczywiście cieszy. Zrodził mi się w głowie taki pomysł zrobienia sporego koła przez Dolinę Pięciu stawów i Morskie Oko ? Przeglądając mapę zatrzymałem się na szlaku niebieskim prowadzącym właśnie przez Świstówkę. Nigdy tędy nie szedłem. Wydawało mi się to połączenie dolin jakieś takie mało atrakcyjne może nawet niepotrzebne ? Przyklepane, padło więc na ten szlak, a że porę roku mamy już bliską zimy wczas zachodzi słońce. Kolejny pomysł, może by tak wdrapać się na Szpiglasowy Wierch i z niego ten owy zachód obserwować. Tak więc plan wyjścia mamy już gotowy. Po szybkim spacerze asfaltem odbijamy na Świstówkę. Początkowo szlak wiedzie pomiędzy dosyć wysoką kosówką by później nieco uchylić rąbka widoków i tu moje zdziwienie było nie małe ? Odwracam się a tam "grań Morskiego Oka" widoczna pięknie w całości i cześć Tatr słowackich również. Robię kilka fotek z najwyższego punku w którym szlak przecina ramię Opalonego Wierchu. Przewijamy się na stronę Doliny roztoki. Jesteśmy po zacienionej stronie na dodatek zaczyna wiać bardzo silny wiatr. Idziemy jak najszybciej w stronę Świstowej Kopy gdzie było widać już słońce i schodzimy do schroniska. Tuż przed zejściem zatrzymujemy się na kolejne kilka zdjęć. Z tego miejsca fantastycznie widać stawy w dolinie za to podmuchy wiatru są coraz mocniejsze. Spokojnym krokiem schodzimy i spędzamy dobre 40 min w schronisku. Stojące dość długo chmury nad Szpiglasowym Wierchem wzbudzają nasze wątpliwości czy wchodzimy tam ,a może na Kozi Wierch który cały czas skąpany jest w słońcu. Ostatecznie jednak wybieramy początkowo wyznaczony cel. Chmury wraz z upływem dnia rozwiewają się i na szczycie mamy bajeczne widoki zakłócane jedynie przez potężne podmuchy wiatru które finalnie nie dają nam zostać do całkowitego zachodu słońca. Wyjście uważam za bardzo udane. Poznawanie nowych zakamarów Tatr może sprawić dużo frajdy ? Tego dnia po zejściu do schroniska w Morskim Oku przez jakieś 30 min obserwowaliśmy czołówki migające w Hińczowym żlebie. Wzbudzały sporo zainteresowania i kontrowersji w schronisku dlaczego tak się grzebią po nocy w miejscu. Jak się okazało następnego dnia była to grupa 4 turystów słabo przygotowanych do zastanych warunków. Całą noc trwała akcja ratunkowa TOPRu. Szczęśliwie nikomu nic się nie stało. Pamiętajcie żeby mierzyć swoje siły na zamiary zwłaszcza teraz kiedy jest coraz zimniej, mamy krótszy dzień i miejscowe oblodzenia. Materiał wideo z pięknymi widokami ? ?️ Dolina Pięciu Stawów przez Świstówkę i Morskie oko przez Szpiglasową Przełęcz Podejście niebieskim szlakiem Widok na Dolinę Pięciu Stawów ze Świstowej Kopy W głąb Doliny Pięciu Stawów Kozi Wierch z podejścia na Szpiglasową Przełęcz Wielki Staw Polski Widok ze Szpiglasowego Wierchu na Cubrynę , Mięguszowiecki Szczyt Wielki, Wysoką, Rysy, Niżne Rysy, Mnicha Szpiglasowy Wierch zachodzące słońce Ostatnie promienie słońca padające na Rysy i Niżne Rysy
    1 punkt
  13. 11.10 Kozi Wierch Pogoda wymarzona,na szczycie pusto. 12.10 Kasprowy Wierch Przy zejściu z Kasprowego spotkałyśmy dwa jelenie które dostarczyły nam sporo adrenaliny. Dzięki nim mogę poszczycić się pierwszym zejściem dużo poniżej czasu tabliczkowego ??. 13.10 Hala Ornak i Wąwoz Kraków 14.10 Szpiglasowy Wierch Takimi pięknymi widokami i warunkami po raz kolejny ugościły nas Tatry ❤
    1 punkt
  14. ODCINEK 5. PALENICA BIAŁCZAŃSKA-WODOGRZMOTY MICKIEWICZA-DOLINA ROZTOKI-DOLINA 5 STAWÓW POLSKICH-KRZYŻNE-DOLINA PAŃSZCZYCY-HALA GĄSIENICOWA-BOCZAŃ-KUŹNICE(+ KAWAŁEK ORLEJ ;)) Nasza kolejna wycieczka była już na forum opisywana, więc za bardzo nie wiem co jeszcze mogłabym dodać, ale dorzucę od siebie jakieś 3 grosze ? Tym razem nasz skład znacznie się powiększa, ponieważ poza mną i S. na Krzyżne idą: @vatra @jaaga76 i @Karol Kliński. W Palenicy lądujemy o skandalicznej porze, bo chyba o 8.30, ale jesteśmy uzależnieni od autobusu dziewczyn. Odcinek do Wodogrzmotów, na którym zawsze cierpię z nudów i łapię 80 pierwszych zadyszek pokonujemy całkiem szybko. Pogoda zapowiada się wspaniale: Spacer Doliną Roztoki upływa na zapoznawczych pogawędkach, szybko pojawiają się widoki. Widać nawet nasze miejsce docelowe: Idziemy czarnym szlakiem do schroniska, a ponieważ jest nas dużo, szlak został wybrany drogą głosowania ? W schronie robimy przerwę na śniadanko i zwiedzanie świeżo wyremontowanych toalet, które zyskały wymiar niemal luksusowy ? Za bardzo nie ma się jednak co rozsiadać, bo do przejścia mamy jeszcze bardzo dużo. Przemierzamy dolinę: I skręcamy w prawo na żółty szlak, który zaprowadzi nas na przełęcz. W dolnej części idziemy długaśnym trawersem, którym nie wiadomo po co, ciągle się schodzi. Widoki mogą urwać różne części ciała ? Za trawersem szlak robi się stromy i upierdliwy: To była najbardziej męcząca część wycieczki, Krzyżne wydawało się być na wyciągnięcie ręki, a tymczasem... szliśmy i szliśmy, a cel wciąż był daleko. Daleko jeszcze???? Po tych męczarniach, wreszcie wychodzimy na przełęcz. Zrób mi zdjęcie z tą panoramą!! Zgodnie z życzeniem dostaję zdjęcie z panoramą oraz dodatkowo z obcym kolesiem(później go wytnę)? Na Krzyżnem siedzimy jakoś długawo, może z godzinkę. Zaczynamy zejście, ale tylko w 4, gdyż chłop znów urywa mi się ze smyczy i idzie na Orlą. No dobra, niech mu będzie spotkamy się w Murowańcu. Tymczasem złazimy Doliną Pańszczycy, która jest piękna, dzika i surowa. Zejście jest znacznie mniej upierdliwe niż z drugiej strony, ale niesamowicie długie. Idziemy do tego Murowańca chyba z 18 godzin, a jego ciągle nie widać ? W momencie kiedy już mam dosyć i jedynym marzeniem jest zalec na jakiejś schroniskowej ławce, wyrasta przed nami kawałek podejścia. Całkiem stromego i wcale nie krótkiego. Tymczasem na Orlim Szlaku: W Murowańcu dopadamy do baru z zimnymi napitkami i robimy dłuższy odpoczynek przed zejściem ostatecznym. Tym razem nie trzeba było robić głosowania, bo nikt nie miał ochoty dobijać się Jaworzynką na sam koniec. Idziemy. Seba gdzieś utknął w korku, więc nie czekamy, ma nas dogonić. W końcu S. dogania nas gdzieś za Przełęczą między Kopami. Chciałam powiedzieć, że od teraz idziemy znów w pełnym składzie, ale przypomniałam sobie, że @vatra uciekła, żeby dogonić @Krzysiek Zd. Chyba dogoniła ? Po drodze obserwujemy zachód słońca: I znowu schodzimy przez las z czołówkami. Było super, dzięki @vatra @jaaga76@Karol Kliński za wyprawę i super towarzystwo? ?
    1 punkt
  15. ODCINEK 2. CZERWONE WIERCHY KIRY-DOLINA KOŚCIELISKA-HALA ORNAK-DOLINA TOMANOWA-CHUDA PRZEŁĄCZKA-CIEMNIAK-KRZESANICA-MAŁOŁĄCZNIAK-KOPA KONDRACKA-PRZEŁĘCZ POD KOPĄ-HALA KONDRATOWA-KALATÓWKI-KUŹNICE Zielony szlak przez Dolinę Tomanową na Ciemniak był ostatnią drogą dojściową na Czerwone Wierchy jaka została nam do przetestowania. Zawsze wydawało nam się, że ten szlak jest strasznie długi, naokoło i bezsensu. Był to wielki błąd, że go przez lata omijaliśmy, bo droga jest absolutnie rewelacyjna widokowo. No, może poza odcinkiem przez las, ale to przecież norma. Na szlaku jesteśmy znów późno, parę minut przed 8. Ale mamy komfort, że zejdziemy w Kuźnicach, to nawet jak bus nam zwieje, to się już jakoś do domu doczłapiemy. Idziemy początkowo dość tłoczną, a potem prawie zupełnie pustą Doliną Kościeliską. Większość idzie na Czerwone Wierchy, ale szlakiem czerwonym(za którym akurat nie przepadam). Idziemy dość szybko i po godzinie i 5 minutach jesteśmy już na Hali Ornak. Do schroniska nie idziemy, siadamy na kamieniu pod szlakowskazem i jemy pierwsze z naszych chyba 5 dzisiaj śniadań? Skręcamy do lasu w pełną dla nas tajemnic Dolinę Tomanową. Nikogo nie ma, więc tradycyjnie moja niedźwiedziofobia się uaktywnia ? Szlak na odcinku leśnym niczym szczególnym się nie wyróżnia, więc zastanawiam się o co tyle hałasu? Wszystko zmienia się kiedy dochodzimy do Tomanowych Polan- Niżnej i Wyżnej. Na polankach znowu jemy, jakaś nienażarta byłam tego dnia ? Od polanek zaczynamy w końcu nieco stromiej podchodzić, szlak robi się bardzo ciekawy. Po drodze odpoczywamy( i oczywiście jemy) w miejscu, które na mapie nazwane jest Kazalnicą. Idziemy dalej, tu już blisko Chudej Przełączki: Na Przełączce o dziwo nie jemy a odpoczywamy tylko 5 minut, bo nie czujemy się jeszcze zmęczeni. Widząc tabliczkę "Ciemniak 50 minut", myślę sobie: Phi! Wejdziemy w max 35! Ostatnie podejście na Ciemniak okazało się jednak upierdliwe, kamienne schody ciut za wysokie na moje nogi, okrutnie się umordowałam ? Na pocieszenie mogę powiedzieć, że spotkaliśmy stadko kozic: Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy dotarłam na szczyt Ciemniaka, i to w czasie szybszym niż szlakowskazowy, pomimo sapania i zatrzymywania się co 3 kroki. Szczęście jednak nie trwało długo, bo okazało się, że to nie Ciemniak a Twarda Kopa? W tle domniemany Ciemniak, a na pierwszym planie podejście na Ciemniak właściwy ? Na szczycie robimy wreszcie dłuższy odpoczynek i chyba już ostatnie śniadanie ? Nie wiem czy istnieje coś takiego jak syndrom górskiego dnia drugiego, ale ja z pewnością to mam, zawsze drugiego dnia wędrówek moja forma jest najsłabsza. Z Ciemniaka bardzo efektownie prezentuje się Krzesanica: Odpoczęłam na Ciemniaku i idzie mi się już dobrze, ze szczytu Krzesanicy obserwowaliśmy akcję ratunkową na Ciemniaku: Idziemy dalej, w stronę Małołączniaka. Na Kopie ostatni dłuższy przystanek, wykorzystuję czas, by przed zejściem ostatecznym założyć sobie opaski na kolana(wygodniej się w nich schodzi). Do tej operacji muszę zdjąć buty, co doprowadza do destabilizacji wiązania ? Raz mam zasznurowane za mocno, raz za luźno, co w końcu doprowadza do tego, że obcieram sobie stopę i do schroniska na Hali Kondratowej dochodzę w roli umordowanej cierpiętnicy ? Zejście zielonym szlakiem na Halę Kondratową jest dość krótkie, ale też strome w górnej części. Przy dużej ilości ludzi dla mnie dość problematyczne, bo w dół idę wolno, wolniej niż przeciętny osobnik. Ścieżka jest dość wąska i żeby nie czuć presji napierającego tłumu, to prawie wszystkich przepuszczam. Seba, który jest ze mną na większości wycieczek wkurza się, że jak będę puszczać wszystkich to nigdy nie zejdziemy. Ale mnie bardzo stresuje robienie czegokolwiek pod presją, czy jest to zejście stromą górską ścieżką, czy cokolwiek innego ? Nyka twierdzi, że ten szlak to jest "18 monotonnych zakosów", wydaje mi się, że kiedyś naliczyłam więcej. A co do przepuszczania ludzi, to zdarzyło mi się 5 razy puszczać tych samych. Nie wiem, po co tak szybko idą, skoro co 5 minut się zatrzymują. Szczególnie irytujący są jak dzwonią kijkami, wtedy czuje się jak poganiana na pastwisku krowa ? Dobrze, ponarzekałam sobie, więcej nie będę. W końcu, mimo przeciwności losu doczłapujemy do schroniska, w którym robimy sobie pół godzinki przerwy ? Na koniec godzinka z hakiem zejścia do Kuźnic. Drogą klasyczną iść nie można, bo coś remontują, trzeba przez Kalatówki, co daje nam 5 minut zbędnego podchodzenia. Dzień kończymy w knajpce na rondzie, gdzie stwierdzamy, że chyba jest za zimno na picie zimnego piwa, ale kto by się tym przejmował ? cdn.?
    1 punkt
  16. @AndziaAndzia widac, że fajna wycieczka,pogoda udana, góry jeszcze trochę śniegiem przykurzone. Wypatruję czegoś ciekawego w chmurach, bo a nuż znowu upolowałaś słonia, ale chyba nie tym razem ?
    1 punkt
  17. Ok, czas na Cubrynę.? Piękny szczyt, wspaniałe widoki z góry. Wchodziłem od strony słowackiej, od Hińczowych Stawów przez Przełęcz Hińczową. Na przełęczy można już spotkać wchodzących od Morskiego(bo to jedna z polskich dróg). Pod przełęczą jeden trudny fragment(można iść kominkiem lub stromym żlebem, schodzić lepiej żlebem) i na grani jeden b.trudny fragment(można stracić równowagę przy ciężkim plecaku). Wystająca skała umożliwia zarzucenie liny i zrobienie sobie poręczy. Można też ominąć ten fragment schodząc z grani na lewo i kierując się do kominka, który wyprowadza bezpośrednio na szczyt. Wejście od słowackiej jest dość dzikie, nie ma żadnych kopczyków, spotkaliśmy tylko parkę Słowaków. Fotek mam dużo, więc będę co jakiś czas dorzucał.? na przełęczy, MO na dole Grań Cubryny Niżni Ciemnosmreczyński Staw To chyba każdy pozna Morskie Zbliżenie na Mięgusze(Pośredni i Czarny), z tyłu kawałek Rysów, Gerlach, Wysoka i Kończysta Mięgusz Wielki Mnich Zadni Mnich Morskie Mięgusz Zbliżenie na Lodowy Hińczowy Staw Koprowy
    1 punkt
  18. Cześć. Ja na przełęczy byłem 22 sierpnia 2018 i jest to prawdopodobnie najlepsza trasa jaką miałem okazję zrealizować. Właściwie wejście na MPpCh była częścią wycieczki i mam nadzieję, że nikt mnie stąd nie powiezie jak opiszę całość trasy, bo pierwszym celem były Rysy, Ale od początku: Palenica około 3.00 po północy, najpierw parking (obsługa spała - chciałem zapłacić, ale nie było komu), asfalt, cisza częściowo przerywana szumem potoków i kilkanaście minut przed 5.00 Moko. Jedzonko, chwila oddechu, krótka rozmowa z napotkaną turystką, z która wydawałoby się będę podróżował pod górę, ale wyrwała jak kozica do przodu ? więc niespiesznym krokiem skierowałem się w kierunku Czarnego stawu. Było już nieco po 5.00. Rano to jednak najlepsza pora dnia, chociaż słonko jeszcze nie wstało- sami zobaczcie, Dochodząc do Czarnego stawu cały czas zastanawiałem się nad celem swojej wycieczki: Rysy - jeszcze mnie tam nie było, jednak to najwyżej w kraju, czy MPpCh, bo tyle o tym czytałem. że bez ludzi a widoki lepsze niż na alternatywnej trasie. Decyzja - Rysy, a potem się zobaczy. I tak powolutku do góry chłonąłem trasę podobnie jak duże porcje powietrza, słońce nieśmiało podświetliło szczyty dodając otuchy w pokonywaniu kolejnych metrów. Kilkanaście minut po 9.00 byłem już na Rysach, a tam bardzo kameralnie - o to mi chodziło, zdążyć przed największą falą z dołu. To był czas dla mnie, Ale z upływem czasu zaczęło robić się coraz gęściej, więc czas było zmykać, żeby nie utknąć w korkach w trudnych miejscach. To była dobra decyzja - w dół jeszcze luźno. Nad Czarnym Stawem chwila odpoczynku i.... właśnie co to dalej robić - jest coś około, jestem już tak wysoko, więc decyzja mogła być tylko jedna - na przełęcz. W momencie gdy dochodziłem do rozejścia szlaków na stawem było już całkiem sporo ludzi na trasie, ale gdzie - właśnie na Rysy. A kiedy odbiłem na zielony szlak - pustki. Tylko co jakiś czas mijałem schodzących już z góry. A sam szlak dla mnie super, może dlatego że sporo trzeba operować na rękach co osobiście mi odpowiada. Z Kazalnicy to pięknie było widać ogonek ciągnący na Rysy - taka kolejność wejścia to była dobra decyzja. A na dole przy Moku to plażing - dobrze że parawanów nie da się wbić, Dalsze wchodzenia na przełęcz to już poezja widoków i ten spokój, W końcu osiągnąłem cel wycieczki W końcu był czas żeby zjeść prowiant, żeby nie zanieść z powrotem na dół. W międzyczasie nadleciał śmigłowiec - TOPR pomagał taternikom na MSW, Po nakarmieniu ciała i duszy, przede wszystkim duszy droga w dół - było coś około 17.00. Ale szło się z taką lekkością i radością ile tego jednego dnia zobaczyłem. Jeżeli ktoś zastanawia się nad takim duetem, to jest to możliwe, dla rannych ptaków oczywiście ? !!!
    1 punkt
  19. Ja tę przepiękną przełęcz odwiedziłam 13.09.20 i dla mnie ta trasa była dużym zaskoczeniem. Po niektórych opisach w internecie trochę się stresowałam, a na miejscu okazało się, że chociaż trasa do najłatwiejszych nie należy, to albo niektóre opisy są mocno przesadzone, albo ja zdążyłam się trochę przyzwyczaić do ekspozycji, bo żaden z fragmentów szlaku nie sprawił mi jakichś większych trudności. Mimo tego, chciałabym podkreślić, że nie polecałabym się tam wybierać osobie, która nigdy nie miała styczności z przepaściami. Wędrówki nie ułatwiają spore przewyższenie i wielgachne stopnie, które o ile przy podchodzeniu są dosyć wygodne, przy zejściu mocno przeciążają kolana. Rano trzeba szczególnie uważać w tych miejscach, w których kamieni nie doświetla słońce - są bardzo śliskie. Do naszego powrotu zdążyły już na szczęście wyschnąć ? Warto zabrać kask. U mnie ten szlak wylądował (razem z Granatami) w TOP 1 tatrzańskich ścieżek, które do tej pory odwiedziłam - widokowo obłędny, a na dodatek trochę sportowy - wszystkie te piękności wokół i adrenalina robią swoje ? 13 września 2020 roku Morskie Oko tylko potwierdziło, że może spokojnie konkurować z widokami najpiękniejszych alpejskich jezior.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...