Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 28.05.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Na 26 maja zapowiadane było piękne okno pogodowe, niestety nie miałem szans wybrać się tego dnia w Taterki. Postanowiłem pojechać dzień później, mimo, że prognozy nie były już tak łaskawe. Wybór padł na Gąsienicową z racji bliskości schroniska, które dałoby dach przed deszczem, do tego część trasy chciałem spróbować "na szybko" jako przygotowanie do większych wyzwań a szlak przez Boczań nadaje się do tego idealnie, zarówno w górę, jak i w dół. I tak, bez większych przerw, dotarłem do Hali po niecałej godzinie licząc od okolic Ronda Jana Pawła II, myślę, że całkiem nieźle ? Pogoda była bardzo przyjemna, przepiękne, kojące wszelakie nerwy widoki na ośnieżone szczyty sprawiły, że zwolniłem i to znacznie, przechodząc w tryb spacerowo-odpoczynkowy ? Podszedłem więc trochę w stronę Kasprowego, potem wróciłem nad Zielony Staw i dalej, w stronę Karbu. W górę się jednak nie piąłem, nie to było w planie. Po dłuższym odpoczynku nad stawem, który o tej porze roku jest przepiękny, wróciłem na Halę, gdzie spędziłem dodatkowe minuty wpatrując się w malowniczy krajobraz ? prawie 3 godziny w Dolinie zleciały nawet nie wiem kiedy. Zaczęło lekko kropić, więc uznałem, że to czas, aby wracać, chociaż siedziałbym tam w nieskończoność...znów włączyłem tryb biegowy i tym razem w dół na parking zeszło niecałe 45 minut. Gdy wsiadałem do samochodu, zaczęło poważniej padać, wstrzeliłem się więc idealnie ? wyjazd do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania, ale zdecydowanie nie żałuję, że jednak zwlokłem się z tego łóżka ?
    7 punktów
  2. Witajcie. W tym temacie chcę Wam przedstawić przewspaniałą wycieczkę z towarzyszami @karpasani @Medyk99 oraz R. Szerpą. 8 maja spotkaliśmy się standardowo o 5:30 na dworcu w Zakopanem. Cel wyprawy był ustalany wcześniej, każdy zawarty i gotowy - ruszamy na parking w Palenicy, skąd dalej do Doliny Pięciu Stawów. Śniegu jak na maj jest okropnie dużo! Śnieg jest mokry, przepadający, a nasze ciężkie plecaki nie pomagają. Powoli dochodzimy do schroniska. W Piątce chwila przerwy, przepakowanie plecaków i ruszamy dalej. Śniegu jest na prawdę bardzo dużo! Na mokry, ciężki śnieg spadła świeża warstwa puchu, idzie się bardzo ciężko. Zostawiamy ciężkie rzeczy i już na "lekko" idziemy w stronę Gładkiej Przełęczy. Nie przewidziałem tak trudnych warunków, stąd łapiemy opóźnienie. Po dłużej chwili docieramy na przełęcz. Kilka zdjęć, trochę wygłupów, szklanka piwa i ciśniemy dalej. Widząc nasz cel jednomyślnie stwierdzamy, że nie zrobimy całego planu. Cóż są priorytety, idziemy do celu. Widok z przełęczy Zawory: Gładki Wierch... Patrzymy na Cichy... Szczyt wydaj się dość ciężki, leży dużo śniegu, śnieg przepada, skała z jednej strony sucha, z drugiej lód... Nie ma wyjścia, idziemy granią. Było trochę lufiasto, przydały się ręcę, trochę adrenaliny było. Wszystko poszło zgodnie z planem, stanęliśmy na szczycie cali :) ciśniemy :D Widok na Koprowy Wierch, Cubrynę i Mięgusza \ Krywań Do celu jeszcze kawałek. Warunki są bardzo trudne, czasem zapadam się po pas, czasem jest beton, a czasem idzie się jak na wydmach na plaży. Męczy niemiłosiernie!!! Mamy sporą obsuwę w czasie, jesteśmy spóźnieni. Nici z zachodu z zaplanowanego miejsca. Widoki z trasy są coraz obszerniejsze, zdobywamy wysokość i "unikalność", skąd panorama powala. Dodam, że od kilku godzin nie ma żywej duszy oprócz nas :) Dolina Koprowa Mur Hrubego i Krywań - ciekawa perspektywa Łukaszenko fotografuje Tatry Nasz dzisiejszy cel Po bardzo ciężkiej i długiej wędrówce docieramy do celu. Otwieramy 40 % szampana i cieszymy się jak dzieci. Pogoda zrobiła się rewelacyjna, widoki KOSMOS!!! Staneliśmy na jednym z najpiękniejszych szczytów Tatrzańskich, serce Tatr! Znów Krywań, Krótka, Hruby Na Tatry, w tle z tyłu widać Kończystą Pan Krywań Grań Kop Liptowskich Świnica, Walentkowy i Kozi Wierch Na szczycie zabalowaliśmy zbyt długo. Trzeba cisnąć spowrotem. W trasie napotyka nas piękny zachód słońca z widokiem na czerwone wierchy i Giewont :) Siły się kończą, a jeszcze przed nami bardzo długa droga. Zachodzące słońce nad Wierchami. Małołączniak, Kopa Kondracka, Giewont i Kasprowy Ot słońce zaszło, zaraz będzie noc :D Różowe niebo nad Krywaniem i Murem Hrubego. W powrocie popełniliśmy bardzo duży błąd. Obawiając się nocnego przejścia grani Cichego Wierchy postanawiamy go trawesować. Natrafiamy na potężne zwały śniegu, 3-5 cm lodu, pod spodem mokry śnieg sięgający do pasa. Zmęczenie sięgło zenitu (przynajmniej dla mnie), noga za nogą dotrałem do Zaworów, dalej na Gładką, skąd jeszcze zejście do miejsca noclegowego :) Podsumowując wycieczka była przezajebista, męcząca, widoki zapierały dech w piersiach i spełniło się moje kolejne marzenie górskie :D Jeszcze zostały 2 "góry przeznaczenia". Dziękuję @karpasani, @Medyk99i Szerpa za wspaniałą wyprawę oraz wsparcie, kiedy miałem kryzys. BTW. pojechałem chory z kaszlem, katarem i na lekach :P Czekam panowie na Wasze wrażenia i zdjęcia, z pewnością macie ciekawe ujęcia niesamowitej wyprawy. Oczywiście na tym się nie skończyła nasze spotkanie, były jeszcze 2 dni pięknej pogody, ale to już na inny temat :)
    5 punktów
  3. Sprawa z partnerami to temat-rzeka(przynajmniej dla mnie) bo nie zawsze szedłem z żoną czy bratem lub psem?. Najwięcej razy byłem sam. Ale nie będę pisał o byłym partnerze bo szkoda nerwów...? A po lekturze postów w tym temacie to tak mi się zdaje, że Agent to właśnie ten partner 6 kolorów hehe...??
    5 punktów
  4. @Agent 01, cieszymy się, że dołączyłeś do naszego forum, że podzielasz naszą miłość do Tatr, jesteśmy pod wrażeniem Twojego górskiego doświadczenia. Super, że dzielisz się nim w swoich komentarzach. Ale byłbym Ci bardzo wdzięczny, gdybyś w swoich wpisach starał się jednak nie robić personalnych wycieczek do innych forumowiczów. Argumenty ad personam z reguły niczego dobrego nie wnoszą do dyskusji, a mogą tylko sprawić przykrość autorowi wątku. Nie we wszystkim musimy się zgadzać. Prawdziwą sztuką jest się pięknie spierać, z szacunkiem i empatią dla swojego rozmówcy. Czego wszystkim nam, w te piątkowe przedpołudnie życzę.
    5 punktów
  5. Gratulacje! Prawie himalajska wyprawa(nawet jakiegoś Szerpę mieliście?)!
    4 punkty
  6. Oczywiście czytam co piszą doświadczeni chociaż sama też jakieś doświadczenie mam. A czytając relację @szesc_kolorow miałam wrażenie że wszystko działo się za obopólną zgodą i po jakichś tam uzgodnieniach. Jakoś ludzie którzy eksperymentują na innych źle mi się kojarzą. I rozumiem że ta konstruktywna krytyka ma polegać na tym że Ty krytykujesz a my przyjmujemy krytykę i posypujemy głowę popiołem ? To też chyba już skądś znam....
    3 punkty
  7. Tępa - 2284 lub 2286m - zwornikowy szczyt w bocznej grani Tatr Wysokich położony między Kończystą a Osterwą. Warto się wybrać dla wspaniałych widoków(najszybciej od Przełęczy pod Osterwą ale można też od Magistrali). Można połączyć z wycieczką na Kończystą. W ścianie Tępej zginął legendarny Władysław Cywiński. Osterwa Popradskie Szczyrbskie Jej Wysokość Wysoka Wysoka i Ganek Klin i magistrala Klin Kończysta Żelazne Wrota i Przełęcz Stwolska Baszty i Koprowy wierzchołek Kończysta zbliżenie na Kowadło Wysoka ?
    3 punkty
  8. Dziwny dzień w górach? Rok temu pandemia pozmieniała nam życia. Gdy liczenie nowych przypadków koronawirusa w marcu przestało być interesujące, @Luk_ zmotywował mnie żebym zaczął ćwiczyć pod góry. Gdy śnieg stopniał postanowiłem ruszyć na swoją przygodę w Tatry. Żeby dodać smaczku postanowiłem jeszcze iść na wschód Słońca. Trasa: Chochołowska - Trzydniowiański Wierch – Kończysty Wierch – Jarząbczy Wierch – Wołowiec – Grześ – Chochołowska. Niestety wybrałem sobie nieodpowiedniego górskiego towarzysza z którym nigdy wcześniej nie byłem w górach… Dzień przed wyjazdem był bardzo zapracowany. Do wyjazdu zacząłem przygotowania około 20, żeby o 22 położyć się spać. Pamiętam, że podczas krótkiego snu śniły mi się niedźwiedzie. W końcu dzwoni budzik – północ. Czas się ubrać i czekać na transport. Jechałem wtedy z typkiem co towarzyszył mi przez całą wycieczkę. Myślałem, że zdrzemnę się jeszcze podczas jazdy ale kierowca nie był zbyt dobry, więc musiałem być dodatkową parą oczu i nawigacją. 2:00 dojechaliśmy na Parking na Siwej polanie. Byliśmy sami. Zawiało grozą ale niebo pełne gwiazd wzbudziło we mnie ogromny podziw. Im dłużej szedłem Chochołowską, tym niebo było bardziej gwieździste. Dosyć szybko doszliśmy do polany Trzydniówki. Chwila przerwy. Rzut oka na zegarek, jest późno ale nie najgorzej, damy rade wejść chwile przed wschodem. Zaczynamy iść, szlak robi się nieprzyjemny. Powycinane drzewa. Towarzysz zaczyna marudzić i zwalniać. Zwalniam razem z nim, nie chce się rozdzielać w nocy. Sam zaczynam zadawać sobie pytanie po co się pchać na tą górę po 2h snu, po nieprzyjemnym szlaku, bez widoków i klaskając co chwilę aby ustrzec się niedźwiedzia. Pojawia się pierwszy kryzys. Idziemy dalej. Czuję, że czołówka jest coraz mniej przydatna. Robi się szaro. Odwracam się zobaczyć jak się trzyma mój towarzysz. Moim oczom ukazuje się delikatna złota łuna na horyzoncie. Stoję chwile w bez ruchu podziwiając piękną pierwszą scenę tego spektaklu, a mój towarzysz pyta się czy mam jeszcze siłę, bo ustałem i nic nie mówię. Mówię mu, żeby się odwrócił ale reaguję zobojętnieniem na piękno budzącego się dnia. Wyłączam czołówkę i wiem, że muszę zapieprzać na szczyt, pozostało mało czasu. Motywuję towarzysza i idziemy dalej. Wychodzimy ponad granicę lasu. Łuna coraz mocniej się rozszerza. Pojawiają się pierwsze widoki. Narzucam tempo. Jednocześnie odwracam się co chwilę do tyłu aby obserwować istne ogniste niebo. W końcu jesteśmy na szczycie. Patrzę na telefon, jestem chwile przed wschodem. Niebo płonie. Nie wiem czy siadać, czy stać, czy robić zdjęcia. Chce podziwiać cały krajobraz Tatr. W końcu pojawia się Słońce. Oświetlają się wszystkie wierzchołki widoczne z Trzydnowiańskiego Wierchu. Tatry są złote. Nie mogę wyjść z zachwytu. Po chwili podziwiania wyciągam telefon i robię klika zdjęć. Spektakl nie trwał długo. Słońce wchodzi za chmury. Pożar został ugaszony. Momentalnie wszystko zrobiło się szare. Poczułem wiatr, który wcześniej był niedostrzegalny. Szukam miejscówki w której mogę ochronić się przed wiatrem i zjeść śniadanie. Kawa po tak intensywnym poranku smakuje wyśmienicie. Naładowany energią, rozmawiam z moim towarzyszem, który zastanawia się czy nie wrócić do schroniska. Jednak idziemy dalej. Następny szczyt to Kończysty Wierch. Idziemy już w szarym krajobrazie, gdzie nie gdzie leży śnieg. Idzie się całkiem dobrze. Podejście idzie całkiem sprawnie. Wchodzimy na wierzchołek. Pierwsze co rzuca się w oczy, to ogromny Starorobociański Wierch, aż kusi żeby na niego wejść. Jednak mając na uwadze brak snu, wolnego towarzysza i dalszą trasę odpuszczam. Patrzę na niebo, gdzie Słońce walczy z chmurami. Na tle Tatr Wysokich pojawiają się złote pasma chmur. Jest pięknie ale wietrzenie. Decydujemy, że nie robimy przerwy na jedzenie, tylko schodzimy. Zejście z Kończystego wydaje się dosyć długie. Idzie mi sprawnie. Stwierdzamy, że lepiej będzie iść nam w swoim tempie. W Tatrach lubię odpoczywać, więc mówię współtowarzyszowi, że poczekam na niego przed podejściem na Jarząbczy. Idę teraz samemu, czuje się świetnie, choć organizm mówi mi, że powonieniem dłużej spać w nocy. Jednak zakładam słuchawki i idę, a wręcz samemu czuję się teraz jakbym odlatywał. Przed kolejnym szczytem znajduję fajną miejscówkę, zrzucam plecak wyjmuję termos. Jem mały posiłek. Wychodzi również Słońce, czuję jak mnie ogrzewa, a wiatr ustał. Kładę się. Czuję, że zaraz zasnę, a mózg myśli, że zaraz spadnę. Zasypiam, szybko się budzę bo śniło mi się, że spadam. Patrzę na zegarek minęło 5 minut. Słońce mnie dalej ogrzewa, więc znów próbuje usnąć, tym razem budzi mnie towarzysz. Jest zmęczony i robi sobie przerwę, a ja zasypiam na jakieś 20 minut. Budzę się i wiem, że jutro będę cierpieć, moja skóra zaczęła się palić. No trudno, biorę łyka wody i czas wchodzić na Jarząbczy. Podejście mimo iż nie wydaje się straszne, ciągnie się niesamowicie długo. Twarz mnie piecze. Chciałbym jeszcze pospać. Towarzysz marudzi. Nie widać końca tego szlaku. Idziemy zatrzymując się co chwile. Nie pocieszają mnie też widoki. Wyjmuje czekoladę, ona zawsze pomaga. W końcu doczłapujemy się na szczyt. Zaczyna wiać i zrobiło się zimno. Zakładam czapkę i rękawiczki. Pije sobie szybko herbatkę. I zaczynamy schodzenie. Taktyka jak poprzednio, każdy swoim tempem. Teraz schodzenie mi się dłuży ale i tak idę szybciej niż towarzysz. Słyszę szum wiatru i „wycie gór”, zaczyna boleć mnie głowa. Żałuje, że spałem tylko te dwie godziny, a przede mną Wołowiec, który niespełna pół roku temu mnie pokonał fizycznie i kondycyjnie. Czuję, że znów wpadam w kryzys, a jeszcze nie wyszedłem z drugiego. Wiem, że jak się zatrzymam, to ciężko mi będzie wstać. Dzwonię do towarzysz. Umawiamy się, że spotykamy się na szczycie Wołowca. W głowie już mam tylko ten Wołowiec. Zaczynam się motywować, rzuciłem fajki, zacząłem ćwiczyć, nie jestem już niedzielnym turystą, coś robiłem. Dam radę! Przystaję na chwilę, herbatka, czekolada i kanapka. Idę dalej. Znów zaczynam czuć góry, jestem podekscytowany na myśl o moim Wołowcu. Mijam Łopatę i pojawia się jakiś skalny fragment. Nie wiem czy jest to Dziurawa Przełęcz. Patrzę na prawo i pojawia się przepaść. Mina mi zbladła, widzę zejście i wiem, że muszę użyć rąk. Jestem chłopem z Mazur. Pierwszy raz muszę użyć rąk aby zejść z czegoś w Tatrach, a po prawej stronie mam przepaść. Wcześniej góry kojarzyły mi się z ścieżkami i jakimiś pagórkami, a teraz jestem w górach i muszę myśleć. Przyznam się szczerze, że przez chwile zamarłem. Teraz się z tego śmieje ale wtedy moja mina za nic nie przypominała uśmiechu. Zastanawiałem się czy znów mnie Wołowiec pokona. No nic, napiłem się wody. I ruszam dalej, o dziwo poszło sprawnie. Ahh te demony w głowie (Moje wspomnienie na temat tego momentu mogę teraz opisać tylko jako XD). Teraz widziałem już tylko podejście na Wołowiec. Szedłem na Wołowiec ze skwaszoną miną. Zadawałem sobie pytanie czy w ogóle nadaje się w góry, po co ja to robię. Jakaś skałka mnie wystraszyła. Oj padały wtedy różne epitety. Za to nie zastanawiałem się nad podejściem. W mgnieniu oka znalazłem się na Wołowcu. Widok żółtej tabliczki jeszcze nigdy mnie tak nie ucieszył. Na szczycie było sporo osób. Znalazłem sobie miejsce z widokiem na mroczne Rohacze. Usiadłem sobie. Wyłączyłem myślenie i po prostu patrzyłem się na grań, czekając na mojego towarzysza. W końcu się pojawił. Zapytałem go o wrażenia z tych skałek. Jednak on to po prostu przeszedł. Znów nasunęły mi się pytania czy ja nadaję się w góry. No nic. Zacząłem schodzić, a on został żeby odpocząć. Gdy już byłem na dole Wołowca dzwoni telefon. Mój towarzysz nie ma motywacji aby schodzić, no to idę na górę. Znów Wołowiec. Schodzimy razem. I tak już żółwim tempem idziemy na Rakoń i Grześ. Ja cały zmieszany. Od Grzesia idę samemu i zaczynam swój monolog z Tatrami zastanawiając się czy góry są dla mnie. Błotniste zejście do Chochołowskiej nie polepszyło mojego nastawiania. W schronisku nawet deser chochołowski nie poprawił mojego humoru. Na polance, idę w kimę. Śpię chyba przez godzinę. W tym czasie mój towarzysz zszedł. Budzę się i idziemy razem doliną. Dłużył się niemiłosiernie. Myśli o górach mnie nie budują. Wcinam całe żelki. Wchodzimy na asfalt i jest dramat, stopy zaczynają parzyć, głowa od myśli zaraz eksploduje. Jest parking, teraz czeka mnie jazda z moim towarzyszem, który nie umie jeździć. W sumie chyba lepiej się czułem na tych skałkach, niż w tym samochodzie. Tak się pocieszam. Nareszcie w domu. @Luk_ mówi żeby kupić sobie browarka. Kupuje dwa. Biorę prysznic, trzy łyki piwka i zasypiam. Śpię jak dziecko. Budzę się, patrzę na zdjęcia. Wiem, że jeszcze muszę trenować ale wrócę w góry jeszcze nie jeden raz ?
    2 punkty
  9. Zgadłeś! Wiesz, jak wchodzę na forum to mi się poprawia humor, oglądam zajebiste zdjęcia, czytam relacje, czasem do niektórych wracam i wiem, że nie zobaczę tu zbędnej konstruktywnej krytyki, ale właśnie ten błogostan, który tu panuje. I to mi się podoba! Zdarza się wymiana zdań, czasem emocje sięgają zenitu jak w brazylijskiej telenoweli, ale wszystko jest w granicach rozsądku i kultury. Wasza wymiana zdań byłaby spoko, bez osobistych wycieczek, a zwrociłbyś uwagę na rzeczy oczywiste, jak to napisałeś wyżej. ? Ktoś tam wyżej wspomniał, że komentarze z fejsbuka przeniosły się na forum... Nie wiem co dzieję się w mediach społecznościowych, bo ich nie posiadam właśnie że względu na głupie dyskusje, hejt i osobiste wycieczki. I bardzo się z tego cieszę. Forum jest dla mnie jak dom, taki internetowy, cisza , spokój, można odpocząć. Ale jak mówi przysłowie najlepszy seks jest po kłótni ? Witam Cię @Agent 01 na forum, widzę, że masz duże doświadczenie, liczę na Twoje relację i pomoc tym początkującym jak i doświadczonym Tatromaniakom. Wszystkiegio dobrego! ?
    2 punkty
  10. Dzięki. Leżą, leżą od 1948 ?
    2 punkty
  11. Super wyprawa widoki przepiękne. Jednak te ośnieżone szczyty są magiczne i mega urokliwe i jeszcze ten zachód słońca .... bajkowy ?. Fotki już tradycyjnie najwyższa jakość ! Gratuluję kondycji i zacięcia w podejmowaniu tak trudnych zimowych wyzwań (mimo choroby) ??
    2 punkty
  12. Wiesz mam taki chytry plan żeby pociągnąć ile się da i to w miarę w dobrym zdrowiu?? . Ale ad rem czyli do miśków . W dniu dzisiejszym po rozmowie z kolegą Wieśkiem okazało się około 3 lata temu polując na Raptawickiej na tych swoich lataczy sfocił jednego/ną osobnika/czkę gatunku Ursus arctos.Pochwalenie się jakoś wypadło mu z głowy , no w końcu codziennie rozpychamy się wśród niedźwiedzi.? Na szczęście zdjęcia przetrwały w przepastnym archiwum kolegi , zgodził się na ich zamieszczenie. Zdjęcia zostały wykonane na górnej półce Raptawickiej miś był na skale ok 10 m wyżej i Wiesiek stwierdził że z tej wysokości raczej nie skoczy.Oczywiście nie ma żadnej gwarancji że to ten sam miś. A więc Kudłaty/kudłata z Raptwickiej Turni.
    2 punkty
  13. My pleasure! ? Krótko, jakieś pół godziny może bo zdjęcia robiłem...?
    1 punkt
  14. Naszła mnie taka refleksja że @Agent 01 który zna się na wszystkim po prostu chce oświecić biedne nicniewiedzące owieczki na forum a my tego nie doceniamy?. Coś mi się kojarzy że był tu już kiedyś na forum ktoś kto wszystko wiedział i wszystkich pouczał...?
    1 punkt
  15. @Agent 01 dużo jest błędów w Twoim rozumowaniu. Pozwól, że przedstawię Ci przykład. Piszesz mi, że nie wiem co to lojalne partnerstwo. Chyba kolego nie czytałeś mojego tekstu. Nic nie szkodzi, już przetaczam Ci przykład: Komentując to mogę użyć takiego dość znanego przysłowia. Zapewne je znasz. Po owocach ich poznacie... Zauważyłem, że jako społeczeństwo mamy dużą tendencję do idealizowania się w Internecie. Lojalność piękna cecha. Dużo osób twierdzi, że jest lojalnym partnerem, pokornym, miłym i pomocnym na szlaku. Kurde szkoda, że w rzeczywistości tego nie widać.... Ile zdrad, ile chamstwa, aż szkoda dalej wymieniać. Z krótkiego, doświadczenia górskiego zauważyłem, że te "zwykłe życie" ogromnie przekłada się na "życie w górach". Tylko w górach jesteśmy raczej bez masek, które nosimy nacodzień, a tym bardziej nie mamy tych Internetowych masek (idealnych). I właśnie taka była ta relacja. Szczera! Pokazałem radość, złość i wszystkie odczucia, które mi towarzyszyły. I co jest w tym złego? Nic ? Na koniec posłużę się fajnym cytatem:
    1 punkt
  16. Gratulacje i dzięki za wspaniałe foty. Czy Kopy Liptowskie nie leżą już w granicych rezerwatu ścisłego ?
    1 punkt
  17. O! @Agent 01 ale to nie do mnie tak, do mnie nie.... Pisząc ten tekst nie złamałem żadnych swoich zasad, ani zasad etyki pisarskiej. Twój post pozostawiam do oceny każdego czytającego ?
    1 punkt
  18. @Luk_ i @Fibi prawdopodobnie zboczyłem, ze szlaku. Szukałem tego momentu na filmach i zdjęciach w Internecie ale nie znalazłem. Musze się wybrać jeszcze raz i odnaleźć to miejsce. Jak się uda niedługo, to wrzucę fotkę ? @Zośka rzeczywiście Chochołowska w dwie strony stanowi ogromne wyzwanie ? Jednak polubiłem bardzo polankę obok schroniska! Spałem już tam trzy razy ? @Fibi rzeczywiście troszkę w tej relacji malkontenta, ale może w przyszłości wstawię relację z kolejnej po tej wyprawie, na Babią Górę, wtedy byłem cały w skowronach ? @Mateusz Z i @Krzysiek Zd Zaczynam dopiero swoją przygodę z Tatrami, to była moja 4 wizyta w tych pięknych górach. Jak coś pojawi się nieprzyjemnego, to lubię sobie ponarzekać ? Góry uczą mnie żeby narzekanie zamienić na fajne lekcje. Moja 5 wizyta w Tatrach, to był Kościelec pokonałem go bez jakiś trudności, bardzo przyjemnie było. Późnym latem zrobiłem też za jednym razem Zawrat od Gąsienicowej i Szpiglas od Piątki za jednym zamachem - mega mi się podobało i byłem dumny z tej wycieczki. Także małymi kroczkami idę do przodu ? Dzięki Wam bardzo za miłe słowa. Zrobiliście mi wieczór. Bardzo mi miło! ? PS @Mateusz Z Piona za rzucenie fajek. Mnie też góry skłoniły, żeby nie palić tego!
    1 punkt
  19. Lubię się w górach styrać, ale tylko latem. Jak zwykle kozacka wyprawa. Szacun!??
    1 punkt
  20. Bardzo dużo zależy od głowy, równie w górach i z nałogami :) Ja rzuciłem fajki na Świnicy prawie dwa lata temu... W górach jest to coś, że przekracza się własne granice, idziesz, nagle łapie kryzys, ale głowa mówi DAM RADĘ! jeszcze tylko 5 godzin marszu! To przekłada się na życie w mieście. Piękna wycieczka, zdjęcia bajka. Gratuluje silnej woli, twardy Gość z Ciebie.
    1 punkt
  21. @szesc_kolorow świetne te zdjęcia ze wschodu?. Wycieczka też super. Jak Ty po nieprzespanej nocy, nocnej jeździe, przejściu Chochołowskiej (w dwie strony?) i zaliczeniu tylu szczytów mówisz że góry nie są dla Ciebie to ja chyba powinnam siedzieć na plaży i robić babki z piasku a nie po górach chodzić, bo ja bym umarła jakbym tę dolinę przeszła więcej niż raz? I wielkie gratki za rzucenie palenia ?
    1 punkt
  22. "Zakopane, 1914. Czterech artystów budzi się po szalonej, narkotycznej imprezie nie dość, że zamieszani w rewolucyjną intrygę, to jeszcze z trupem na kanapie. W awanturniczej, czarnej komedii, z tarapatów próbują się wykaraskać: Joseph Conrad, Stanisław Witkacy, Tadeusz Boy- Żeleński i Bronisław Malinowski"... normalnie Zakokac... albo jak ktoś woli kac zakopane....? Co niby po tej imprezie mieli robić w jaskini... ? nie ogarniam... ?
    1 punkt
  23. @Michał1987 jak będziecie już na Hali polecam pójść jeszcze nad Czarny Staw Gąsienicowy. Widoki cudne a tylko 30 minut drogi od schroniska. Warto dopytać przed wyruszeniem o warunki na szlaku.Wczoraj w drodze nad Staw sporo mokrego,śliskiego śniegu zalegało.Raczki bardzo pomagają(możecie wypożyczyć) i czujecie się stabilniej. Udanej wycieczki Wam życzę ?
    1 punkt
  24. Dzięki chłopaki za wyczerpującą dyskusję :) Dużo się dowiedziałem, tak więc wiem czego szukać (zainwestuje w trailowe, na skałki mam podejściówki, a nie mam nic na szlaki na lato). Propo wysokich butów pod półautomaty to zdarzyło mi się w takim obuwiu przejść z Kir do Kuźnic zahaczając Giewont i Świnicę w 20-sto stopniowym upale (01-07-2019). Stopy po prostu mi umarły, śmierdzą do tej pory, tak więc nie polecam :D
    1 punkt
  25. Jakby mało wody było, dzis wodospady na Ścieżce nad reglami ? Na sekundę nie przestało padać ??
    1 punkt
  26. W dniu dzisiejszym ze względu na pogodę wybór padł na znaną chyba wszystkim górę Wdżar. Osobiście ją lubię za widoki , za skalne wyrobiska,za roślinność i za ścieżkę przyrodniczą zrobioną w skalnym wyrobisku.Ciekawie ukształtowana terenowo,łańcuchy na szlaku , wspaniała roślinność -takie góry w pigułce.Jak ktoś chce sprawdzić odporność na ekspozycję to polecam tamtejsze schody. Przyjechaliśmy ok 9.30 -nie padało. Wiesiek postawił zadanie odnalezienia rośliny ,która w Polsce rośnie tylko tutaj i jest gatunkiem krytycznie zagrożonym.Udało się ją odnaleźć -zdjęcia będą w wątku ,,Ci co skaczą...... ,, Niestety dopadł nas deszcz poncza były w robocie .Mimo to plan został zrealizowany. Po przejściu ścieżki podjechaliśmy na zamek w Niedzicy oraz na zaporę, ale to już zupełnie inna historia. Parę fotek Podejście od Przełęczy Snozka smok na szczycie panorama ze szczytu , oczywiście część zdjęć jest autorstwa Wieśka ścieżka w wyrobisku a takim widoczkiem zakończyliśmy dzisiejsze wojaże.
    1 punkt
  27. Jeszcze taki znalazłem - Wyżni Rohacki Wodospad bardzo stara fotka
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...