pmwas Opublikowano 7 Lipca Udostępnij Opublikowano 7 Lipca Turystyka zimowa w górach to dla mnie swego rodzaju extremum i nie zaliczam się do ekstremalnych zimowych turystów. Na zimę wybieram cele niskie, łatwe, a zagrozenie lawinowe absolunie nie moze przekraczać 2. stopnia. Jednak Tatry zimą też są piękne i - od czasu do czasu - wybrać się można. Zwłąszcza gdy pogoda dopisuje. Na pierwszy ogień pójdzie Kasprowy Wierch.No bo gdzie w Tatry zimą, jak nie na Kasprowy? Nie, od dawna już nie jeżdżę na nartach, a uszkodzone kolano sprawia, ze nawet za bardzo nie myślę o powrocie do "zimowego szaleństwa". Krowa ze mnie cieżka, jeżdżę kiepsko i jeszcze się uszkodzę, a.. w sumie po co mi to, skoro mozna chodzić? Fakt - czasem marzy mi się jakiś proty zjazd. Ot - choćby Doliną Suchej Wody... Ale... musiałbym kupic sprzęt. Cóż... moze wszystko już za mną... a może jeszcze przede mną. Dziś - Kasprowy pieszo. Moze tego nie widać, ale podejście oblodziło. Chcąc nie chcąc -już na wejściu na szlak w Kuźnicach - cofnąłem się po raczki na buty. Tak, nie miałem, nie znałem, byłem wtedy totalnie "zielony" jeśli chodzi o turystykę zimową, ale iśc się po prostu nie dało. Skupniów Upłąz i już pięknie. Zmia ma swoje wady i zalety. Wady - jest ślisko, idzie się wolno, męczy, łatwiej się uszkodzić, a zalety? Jak już się dojdzie, to jest jeszcze piękniej, a satysfakcja jeszcze większa. Pewnie nie kazdy podzieli mój entuzjazm, ale ja lubię zimę. Szczerze mówiac znacznie bardziej lubię smagającą zimnym wiatrem zimę, niż lato smazące piekielnym upałem. Ja nie jestem ciepłolubny. Ani trochę. Zima jest piękna. Po zimnym spacerze mozna wejść, ogrzać się przy zimowej herbatce i - najlepiej - piecu czy kominku, a latem>? nie dośc, ze smaży, żyć się odechciewa, to potem wlezę schłodzić się w klimatyzowanym pomieszczeniu i zaraz choruję. Nie. Nie lubię lata. Natomiast lubię zimę! Choć to czase masochistyczna przyjemnosc Sniegu jest - jak widać - wcale niemało. Jest ubity, wiec można po nim iać, ale grubość pokrywy robi wrażenie. A tam cel - Kasprowy Wierch Ruszam na zachód w stronę rozejscia szlaków... Idzie mi się dobrze. Jest dosc zimno, ale bez wiatru. Dobra -do tej pory - pogoda psuje się na podejściu i robi się mgliście... W takich warunkach zaczyna powoli dopadać mnie zmęczenie, gdy nagle osiagam grań! Szybko i ledwo zdążyłęm poczuć pierwsze zmęczenie! Kasprowy okazał się "bułką z masłem", prosta, niska górka! Wkrótce osiagam obserwatorium i stację kolejki i naprawde jestem zdumiony, z jaką łątwościa mi to przyszlo. Do tej pory byłem na Kasprowym 2 razy. Raz z Czerwonych Wierchów, wiec mogłem być nieco zmęczony, a raz wchodziłęm mozolnym, zielonym szlakiem z Kuźnic i dał mi dziadyga popalić. A tym razem... jak jakiś Stożek, czy inna Czantoria. Na luzie! Pogoda się poprawiła i mam w końcu zimowe widoki! Czas wcale niezły. Ruszam w dół zielonym. Ogólnie jest on przetarty, choć pod szczytem nieco zgubiłem trop (tzn wybrałem nie te ślady) i wlazłęm na zbocze, na którym wcale nie chciałem być . Niby zagrożenie lawinowe niskie, ale ten śnieg, który musiałem zresztą przejsc w poprzek zbocza, wcale mi się nie podobał... Zejście zielonym jest długie i - na znacznym odcinku - raczej monotonne, ale schodzi się tym przyjemniej niż wchodzi. Wkrótce byłem w Kuźnicach i nazad do hotelu w Kościelisku. Następnego dnia poszedłem na spacer na Halę Ornak by celebrować pierwsze zimowe zwycięstwo (wiem,że nieładnie, ale wszak tam jest kącik dla palących )... I to by chyba bylo na tyle, gdyby nie to, ze wybrałem się na Kasprowy raz jeszcze, z żoną, obiecując jej, że Kasprowy to taki "mały pierdziek" i łatwo wejdziemy. Chyba się góra obraziła, bo tych słów miałem jeszcze pożałować... Pogoda tego dnia byla dobra. Można by rzec - lepsza niż poprzednio. Trasa to kopia poprzedniej wędrówki - przez Boczań na Halę Gąsienicową, dalej żółtym na Kasprowy i w dół. Widok na Kalatówki. Piękny widok, piekne, zimowe barwy. Moim zdaniem jeszcze piękniej niż latem. Co tu dużo mowić - jest bajka. Tylko jest też... zimno. Bardzo zimno. Ale wsza zima to i zimno. Trudno. Po to się idzie zimą... Jest wcześnie i słonce wisi jeszcze nisko nad górami, co daje niesamowity widok! Wkrótce dochodzimy - niepokojąco w sumie zmęczeni - nado Murowańca. W Murowańcu jeszcze pusto. Mozna spokojnei usiąść jak człowiek, zjeść drugie śniadanie i napić sie ciepłej herbaty. Byłęm pewny, ze ciepła herbata mi pomoże i dalej ruszę jak poprzednio, jak na Czantorię, ale idzie mi si,e niespodziewanie źle, i to pomimo wciaz nieprawdopodobnych widoków... Na szczycie pwinniśmy być wczesnym popołudniem. To niedluga trasa, taka na pól dnia. Jednak trasa w śniegu męczy diś bardzo, a na ostatnim podejsciu na grań, które ostatnio pzreszedłem zupełnie niezauważajac jak blisko celu jestem, wiał zimny, przeszywajacy wiar gotów niemal łeb urwać. Wiem, wiem, wygląda pięknie, wygląda niewinnie, ale było tak cholernie zimno, że nawet nie robiłem zdjeć - nieprzecietnych tego dnia - widoków. Gnaliśmy resztkami sił by ogrzać się w stacji kolejki, bo było tak strasznie, strasznie zimno. Nie przesadzam, nie dramatyzuję. Pojejście na grań w tym przeszywającym wietrze, dajacym dodatkowo po twarzy śniegiem z grani to były chyab najbardziejh ekstremalne warunku, na jakie się w górach natknąłem. Byłem ubrany ciepło. Wychodząc zastanawiałem się nawet, czy nie na wyrost. A mimo to i ja, i Marta i chyba wszyscy tam wówczas obecni walczyliśmy z niesamowitym zimnem niesionym przez silny, zimny wiatr. Nie wiem, jak była wówczas odczywalna temperatura na Kasprowym, ale nie pamiętam takiego zimna. Nie trafiłem na coś podobnego ani wcześniej, ani później. Koniec końców "mały pierdziek" zemścił się strasliwie za zniewagę, a my siedzieliśmy zziębnięci w stacji kolejki. Decyzja? Zjeżdżamy. O wyjściu na ten ziąb, by póśc na dół - przetartym pewnie i komfortowym - zielonym nie mogło być mowy. Nosa byśmy już nie wyściubili na szczycie. Bilety z gatunku droższych, ale są, więc... zjeżdżamy. Muszę powiedzieć, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Pierwszy - i póki co ostatni - raz jechałem kolejką na Kasprowy i... tak, polecam. Jest moc, jak to mówią. Zjazd bardzo mi się podobał i - jak nie ja - ani trochę nie żałowałem, żę nie drałuję teraz w dół zielonym na własnych nogach,. zmęczony, ale za darmo. Nawet nie dlatego, że naprawdę nie miałem siły, po prostu załapałem się- dzięki gniewowi góry - na zupełnie fajne doświadczenie zjhazdu kolejką, którą do tej pory ostentacyjnie ignorowałem. W krótkim czasie dotarliśmy do Hotelu. Potem tzw "obiadokolacja" w knajpie nieopodal i znów do hotelu i... chyba dopiero okolo 19 uświadomiłęm sobie, ze wciaż jestem przemarznięty do szpiku kości. Bo dopiero wtedy powoli zaczęło mi to puszczać. Góra okazała się mściwa, ale w sumie sobie na to zasłużyłem, bo obelga była szpetna. Nigdy tak nie przemarzłem. I mam nadzieję, ze nigdy tak nie przemarznę. Ot - jednak góra, tu zima, wtedy zima i dwa zupełnie różne oblicza! 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 7 Lipca Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 46 minut temu, pmwas napisał: Nie lubię lata. To odwrotnie niż ja. Dla mnie lato mogłoby być cały rok. Zresztą to nasze, polskie lato też nie jest jakieś przesadnie gorące. Zaś im jestem starszy tym mniej lubię zimę. Ona jest fajna jedynie na zdjęciach. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
barbie609 moder Opublikowano 8 Lipca Udostępnij Opublikowano 8 Lipca 8 godzin temu, pmwas napisał: mały pierdziek" no to nawet gorsze niż nazywanie Królowej Bejbi. A tak przy okazji polecam zimową Babią Górę. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pmwas Opublikowano 8 Lipca Autor Udostępnij Opublikowano 8 Lipca Przed chwilą, barbie609 moder napisał: no to nawet gorsze niż nazywanie Królowej Bejbi. A tak przy okazji polecam zimową Babią Górę. Byłem kiedyś w zimie piękna jest :)! 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 8 Lipca Udostępnij Opublikowano 8 Lipca 9 godzin temu, Jędrek napisał: To odwrotnie niż ja. Dla mnie lato mogłoby być cały rok. Zresztą to nasze, polskie lato też nie jest jakieś przesadnie gorące. Zaś im jestem starszy tym mniej lubię zimę. Ona jest fajna jedynie na zdjęciach. No właśnie, ja chyba po pierwszym zachwycie zimą w Tatrach trochę ostygłam(hehe). O ile na pierwszym wyjeździe podobało mi się chodzenie po tych łatwych szlakach, to próby chodzenia po czymś trudniejszym pokazały że to jednak za duży hardcore dla mnie i kompletnie nie czuję tego. To znaczy na Babią Górę (nigdy tak w życiu nie zmarzłam jak tam) albo w Karkonosze mogę zimą iść, ale w Tatry powyżej schronisk to już niekoniecznie. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
barbie609 moder Opublikowano 8 Lipca Udostępnij Opublikowano 8 Lipca 12 minut temu, Fibi napisał: To znaczy na Babią Górę (nigdy tak w życiu nie zmarzłam jak tam) albo w Karkonosze mogę zimą iść, ale w Tatry powyżej schronisk to już niekoniecznie. Zapraszam w Gorce i Pieniny . 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wjesna Opublikowano 8 Lipca Udostępnij Opublikowano 8 Lipca 5 godzin temu, barbie609 moder napisał: no to nawet gorsze niż nazywanie Królowej Bejbi. A tak przy okazji polecam zimową Babią Górę. I Małą Babią też 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 8 Lipca Udostępnij Opublikowano 8 Lipca 10 godzin temu, Fibi napisał: za duży hardcore A ja po prostu nie lubię się grubo ubierać. Wolę ciepełko, krótkie spodnie itp. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 8 Lipca Udostępnij Opublikowano 8 Lipca 21 godzin temu, pmwas napisał: wciaż jestem przemarznięty do szpiku kości Jakieś 30 lat temu wracałem z Niemiec do Polski zimą, ponad 1000 km w aucie bez ogrzewania. Nie mieliśmy nawet zimowych ciuchów, więc opatuliliśmy się we wszystko co się dało. Na granicy celnicy przyglądali się nam dziwnym wzrokiem A odmarzać zacząłem dopiero w wannie z gorącą wodą. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wjesna Opublikowano 8 Lipca Udostępnij Opublikowano 8 Lipca Mnie się zima w górach podoba, chociaż dlugo nie mogłam się odważyć na tatrzański zimowy szlak. Oczywiście nie są jakieś ekstremalne wyjścia, w miarę bezpieczne, ale bardziej mnie cieszą niż te latem. Góry są wtedy takie piękne, szlaki wygodne, kamienie spod nóg nie uciekają. Drzewa przybierają cudne figury. A kiedy czasem trzeba się przedzierać przez zasypane szlaki po mniejszych Gorcach czy Beskidach i jest w tym wysiłek, który czuć jeszcze na drugi dzień, to jest też jakaś satysfakcja, że ciągle daję rade i ciągle mi się chce. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
J@n Opublikowano 8 Lipca Udostępnij Opublikowano 8 Lipca 23 godziny temu, pmwas napisał: Dziś - Kasprowy pieszo. to w tym roku były te wycieczki ? kiedy dokładnie, bo zupełnie narciarzy tam nie widzę ? co masz konkretnie z tym kolanem ? może jakiś dobry ortopeda podjął by się naprawy ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pmwas Opublikowano 8 Lipca Autor Udostępnij Opublikowano 8 Lipca (edytowane) 41 minut temu, J@n napisał: to w tym roku były te wycieczki ? kiedy dokładnie, bo zupełnie narciarzy tam nie widzę ? co masz konkretnie z tym kolanem ? może jakiś dobry ortopeda podjął by się naprawy ? Nie, wycieczki były w 2018 i 2021 roku. Co do kolana. Schodziłem z polskiego grzebienia i pojechałem na piargu. Przeprostowałem kolano i... dalej schodziłem kustykając. Chwilę było źle, potem bolało mnie na zejscjach, potem w zasadzie przestało. Podejrzewam, że to łąkotka, ale diagnostyki nie robiłem, bo jest stabilne, działa i już nie boli, ale... 1. Nie zaryzykuję jazdy na nartach (może jakieś biegówki po płaskim to tak), zwłaszcza że nigdy nie bylem mistrzem i nie pokochałem tego sportu... 2,. Skończyło się zbieganie że szczytów, choć tu nie tylko o kolano ale i o nadwagę chodzi. Muszę schodzić rozsądnym tempem i trudno. Naprawiać nie ma czego, póki działa i nie boli... nie tykać Żywe naprawia się trudniej i mniej przewidywalnie niż nieożywione, a od ładnych kilku lat w zasadzie już się nie odzywa nawet na długich trasach... Edytowane 8 Lipca przez pmwas Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 9 Lipca Udostępnij Opublikowano 9 Lipca 14 godzin temu, Jędrek napisał: A ja po prostu nie lubię się grubo ubierać. Wolę ciepełko, krótkie spodnie itp. To też i lubię sobie na szczycie godzinkę posiedzieć w ciepełku, zimą to raczej średnio możliwe. @wjesna o, brak ruszających się kamieni to zdecydowanie jest plus zimy. I jeszcze brak burzy i śpiące miśki. Ale żeby te plusy nie przysłoniły nam minusów, to pomarudze trochę z perspektywy człowieka planującego urlop z dużym wyprzedzeniem skazanego na takie warunki jakie zastanie. Czyli co mnie zniechęca: 1. Lawiny. Prawie zawsze trafiam na lawinową 3, niezależnie czy jestem w styczniu, lutym czy marcu. 2. Wiatr. Podobnie jak w punkcie 1, trafiam na halny niezależnie od miesiąca 3. Warunki śniegowe: wygodnie chodzi się tylko po twardym i zmrożonym śniegu, jak jest maślany albo sypki to się żadne raki tego trzymać nie będą i robi się niebezpiecznie. 4. Ograniczenia terenowe. Niektóre szlaki zamknięte, innymi nie zaleca się chodzić z powodu lawin, poza tym wszystko ma na ogół inny przebieg, i przeważnie zamiast lekkich zakosow mamy pionowo do góry. I znów się robi niebezpiecznie. Czekana nie ogarniam.(,, może chcecie kupić ,W porównaniu z latem to mało jest takich miejsc gdzie przeciętny turysta może iść. 5. Babranie się ze sprzętem - zdejmowanie/zakładanie raków/raczków, a może wezmę czekan, a może kijki, a może wszystko. Jeszcze zimowe ABC i można do targania sprzętu zatrudnić szerpe. A po wycieczce suszenie i czyszczenie tego wszystkiego. Zawsze podczas pierwszej wycieczki w sezonie letnim nie mogę uwierzyć jak lekki może być plecak. Widokowo to owszem bardzo mi się białe góry podobają,ale zimą to dla mnie "za dużo zachodu) 1 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pmwas Opublikowano 9 Lipca Autor Udostępnij Opublikowano 9 Lipca Wrzucę wam kiedyś inny pouczający opis wycieczki, która mnie wystraszyła, ale i tak nie zniechęciła całkiem do zimowych gór. Ja wciąż uważam że widoki i samo taplanie się w śniegu... ...jest warte szarpania się że sprzętem 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wjesna Opublikowano 9 Lipca Udostępnij Opublikowano 9 Lipca 2 godziny temu, Fibi napisał: Lawiny. Prawie zawsze trafiam na lawinową 3, niezależnie czy jestem w styczniu, lutym czy marcu. No to jest zniechęcające jeśli przejechałaś kawał drogi a wyjść się nie da na szlak. Mam prościej bo mogę rano pojechać, wieczorem wrócić. A gdy jest 3 to po prostu nigdzie nie jadę. 2 godziny temu, Fibi napisał: Wiatr. Podobnie jak w punkcie 1, trafiam na halny niezależnie od miesiąca Wiatr jest tym, co w górach lubię. Nie wiem czemu, ale lubię. 2 godziny temu, Fibi napisał: To też i lubię sobie na szczycie godzinkę posiedzieć w ciepełku, Też lubię Można się niechcący o(s)palić od tego siedzenia. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 9 Lipca Udostępnij Opublikowano 9 Lipca @wjesna ja się zgadzam, że wiatr można lubić, ale raczej nie taki 150 km/h przy którym nie da się zejść w dół bo Cię z powrotem wpycha na górę Nie sądzę, żebyś była miłośniczką aż TAKIEGO wiatru. 1 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wjesna Opublikowano 9 Lipca Udostępnij Opublikowano 9 Lipca (edytowane) 31 minut temu, Fibi napisał: taki 150 km/h Tyle ja to nawet autem nigdy nie jechałam Ale wiatr duży byl. Nie wiem ile na godzinę. Kiedy nadchodził podmuch wbijaliśmy kijki w śnieg, trzymaliśmy sie ich i siebie prawie że leżąc na śniegu. To ten był juz za duży i nie było mi do śmiechu. Ale wspomnienia zostawił. Edytowane 9 Lipca przez wjesna 1 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 9 Lipca Udostępnij Opublikowano 9 Lipca Mój ostatni hardcorowy wiatr był w lutym, w trakcie podejścia na Grzesia-które było w tych warunkach ekstremalnym przeżyciem. Ponieważ na dole była mżawka założyliśmy sobie na plecaki przeciwdeszczowe pokrowce. No i podczas pobytu na szczycie(który może trwał minutę) tak mi się ten pokrowiec napowietrzył, że towarzysz niedoli mi go zdjął, bo się bał, że odlecę jak balon 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wjesna Opublikowano 9 Lipca Udostępnij Opublikowano 9 Lipca 1 godzinę temu, Fibi napisał: napowietrzył, że towarzysz niedoli mi go zdjął, bo się bał, że odlecę jak balon Ale co to byłby za lot ... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
J@n Opublikowano 9 Lipca Udostępnij Opublikowano 9 Lipca 4 godziny temu, pmwas napisał: Wrzucę wam kiedyś inny pouczający opis wycieczki, to gdzie byłeś zimą 2019, 2020, 2022, 2023, 2024 ? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pmwas Opublikowano 9 Lipca Autor Udostępnij Opublikowano 9 Lipca 49 minut temu, J@n napisał: to gdzie byłeś zimą 2019, 2020, 2022, 2023, 2024 ? Ornak, Karb, dolina chochołowska. Kilka razy hala ornak. Nosal. Łazi się 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 9 Lipca Udostępnij Opublikowano 9 Lipca 6 godzin temu, wjesna napisał: Wiatr jest tym, co w górach lubię. Nie wiem czemu, ale lubię. Ja też, nawet bardzo. No ale jako (obecnie były) żeglarz, trudno żebym go nie lubił. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wjesna Opublikowano 10 Lipca Udostępnij Opublikowano 10 Lipca 13 godzin temu, Jędrek napisał: Ja też, nawet bardzo. No ale jako (obecnie były) żeglarz, trudno żebym go nie lubił. Żeglarzu, dlaczegóż to porzuciłeś tak piekne hobby? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 12 Lipca Udostępnij Opublikowano 12 Lipca Dnia 10.07.2024 o 11:22, wjesna napisał: Żeglarzu, dlaczegóż to porzuciłeś tak piekne hobby? Pływałem regatowo, czyli od kwietnia do października wszystkie weekendy zajęte, plus parę tygodni na dłuższe imprezy typu Mistrzostwa Polski. Nie był to jeszcze w Polsce czas zawodowych żeglarzy, więc trzeba było pracować. A nie da się pogodzić dobrego poziomu sportowego z pracą na cały etat. Potem doszły inne sprawy - no i last, but not least ... Tatry. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wjesna Opublikowano 12 Lipca Udostępnij Opublikowano 12 Lipca 59 minut temu, Jędrek napisał: nie da się pogodzić dobrego poziomu sportowego z pracą na cały etat. Nie szkoda Ci nie korzystac z wlasnych umiejetnosci ? Nie masz chęci raz w toku na tydzień pod żaglami? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.