Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 29.09.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Dzień 8, sobota Wstąpienie do piekieł, czyli przeprowadzka do Zakopanego.... Dzień 9, niedziela Palenica Białczańska-Wodogrzmoty Mickiewicza-Dolina Roztoki-Siklawa-Dolina 5 Stawów Polskich-Szpiglasowa Przełęcz-Szpiglasowy Wierch-Ceprostrada-Morskie Oko-Wodogrzmoty- Palenica Co was podkusiło żeby ze Słowacji "przeprowadzać" się do Polski? Takie pytanie zadał nam kolega @Mateusz Z Otóż kusiło kilka rzeczy. W warunkach letnich nie byliśmy po polskiej stronie Tatr od 3 lat i trochę się stęskniliśmy. Najbardziej za równymi chodnikami ułożonymi z kamieni, czasami przejść dostosowanymi do możliwości zwykłego człowieka i szaloną jazdą z busiarzami Co prawda Sebastianowi zostało już bardzo niewiele do przejścia w tej części Tatr, ale ja mam jeszcze parę miejsc w których nie byłam, a niektóre chcieliśmy powtórzyć. Na niedzielną wycieczkę wybieramy Szpiglasowy Wierch, na którym co prawda byliśmy, ale było to ponad 10 lat temu, więc z chęcią zobaczymy co się tam zmieniło. Startujemy z Palenicy wraz z tłumem innych turystów: Przy Wodogrzmotach tradycyjnie przerwa, obowiązkowy Toi Toi, bo do schroniska w Stawach iść nie zamierzamy i skręcamy na zielony szlak, licząc ze hordy pójdą nad Morskie Oko. Dawno nie szliśmy Doliną Roztoki więc byle kwiatek, krzaczek i kamień wywołują nienormalny zachwyt. Natomiast w porównaniu ze Słowacją przeżywamy lekki szok. Dlaczego tu jest tyle ludzi? Im wyżej tym tłum się coraz bardziej zagęszcza, w okolicach Siklawy to w ogóle nie za bardzo jest miejsce żeby gdzieś się postawić. Nie czuję się w takich warunkach zbyt komfortowo. Taaa, ja wiem, że zaraz przyjdzie @Jędrek i powie, że się sami do tego tłumu przyczyniliśmy. I trochę się zgodzę, ale trochę jednak nie, bo 10, 8, 5, 3 lata temu- też tu byliśmy i takich tłumów jednak nie było. Jakiś suchawy ten wodospad.... Przy stawach robimy przerwę. Na szczęście większość gawiedzi chyba poszła do schroniska, od tej pory raczej będziemy mieć na szlaku względny luz. Przemierzamy Dolinę 5 Stawów mijając odejścia na kolejne szlaki, w końcu odnajdujemy i nasz skręt: Mamy długi odcinek po płaskim, więc idzie się bardzo przyjemnie. Na dodatek jest bardzo widokowo: Dopiero pod koniec zakosy robią się bardziej strome i na tym odcinku można się troszkę zmęczyć. Zakosy kończą się miejscem strategicznym, czyli naszymi ulubionymi łańcuszkami. Na szczęście nie stoimy w kolejce zbyt długo, może maksymalnie z 5 minut. Ale ten odcinek szlaku jest trochę problematyczny ze względu na złażących i przy takim natężeniu ruchu jaki jest obecnie mógłby być jednokierunkowy. My fragment szlaku poszliśmy obok łańcucha- wiem, że niektórzy uważają że to straszne przestępstwo, ale wydaje mi się, że zatory na takich szlakach robią się przez to , że większość ludzi musi kurczowo szarpać żelastwo za wszelką cenę Trochę też miałam wrażenie, że łańcuchów jest więcej niż 10 lat temu i przejście odcinka z biżuterią trwa teraz dłużej. Albo po prostu się postarzałam Na przełęczy nie robimy nawet przerwy, od razu idziemy na Szpiglasowy Wierch, który jest świetnym punktem widokowym. Na szczycie jest jednak tyle ludzie, że ciężko znaleźć jakieś wygodne miejsce do odpoczynku i kontemplacji widoków. Troszkę też zepsuła się pogoda i spadły na nas ze 3 krople deszczu. Po dość długim pobycie na szczycie przychodzi pora na zejście. Schodzimy w kierunku Morskiego Oka kosmicznie długim(dość płaskim) chodnikiem zwanym Ceprostradą. Idzie się bardzo wygodnie, jest też całkiem widokowo, ale pod koniec szlak zaczyna nużyć. Gdzieś w połowie zejścia jest coś czego 10 lat temu nie było- a jakże, łańcuch. Da się go obejść dołem, ale my jakoś bezwiednie wpakowaliśmy się na obwieszoną skałę to już przeszliśmy. Ja oczywiście z marudzeniem, że mało tam miejsca na nogi Pod koniec nie mogę się już doczekać asfaltu, bo marsz po kamieniach przez kosówki i las stał się już na tym odcinku walką o nieskręcenie kostki(szczególnie, że idę w niskich butach). Na ławkach przy schronisku robimy sobie dłuższą przerwę, zwiedzam też luksusową niemal toaletę z bardzo miłym panem klozetowym Został ostatni odcinek- dobijający stopy asfalt. I tak jak pod koniec ceprostrady chciałam asfaltu, tak teraz idąc skrótami, żałuję, że tych skrótów nie ma więcej. Przy Wodogrzmotach robimy ostatnią przerwę i w tłumie ludzi schodzimy na parking. Wycieczka z przerwami zajęła nam 10 godzin, więc z porównaniu ze Słowacją to całkiem dobry wynik Kolejnego dnia załamanie pogody, więc będziemy mieć 1 dzień chcianego oraz drugi wymuszonego odpoczynku CDN.6 punktów
-
6 punktów
-
@Fibi przypomniała mi się moja wycieczka na Szpiglasowy 6 lat temu. Ludzi do Piątki szło niewiele, na przełęcz to może z dziesięć osób a na szczyt oprócz nas dwie. Chyba się starzeję bo coraz częściej myślę "kiedyś to było...."4 punkty
-
A ja pamiętam dziesięć lat temu bez problemu parkowaliśmy na Palenicy o 7.00 i było jeszcze pół parkingu wolnego a na Rysach (na szczycie) razem z nami było może 10 osób. To samo na Kościelcu czy Świnicy.3 punkty
-
słuszne słowa @Fibibardzo słuszne. Na szczęście nie mam kont w tzw social mediach. jedynym miejscem gdzie jestem w necie to nasze forum , kiedyś byłą Nasza Klasa , forum owczarka niemieckiego i forum służbowe , ale to było wiele lat temu.2 punkty
-
No dokładnie! Kiedyś to było! Na szlakach luźno nawet w sezonie, nie było tych debilnych grup fejsbukowych, Instagrama, lansu i wyścigu kto w jak najkrótszym czasie przebiegnie Orlą. Mam wrażenie że ludzie obecnie to już nie chodzą w góry dla widoków, nie stopniują trudności tylko od razu pędzą na Rysy(koniecznie z kartką!) To szczególnie widać po polskiej Stronie. Na szczęście z miejsc w których nie byłam i nie boję się iść został mi jeszcze Kozi i Świnica (ewentualnie Kościelec ale jego się jednak boję) i to będzie raczej koniec kariery2 punkty
-
Ale to przecież nie zmienia faktu że tak czy owak tłumy te współtworzyliście.2 punkty
-
@Jędrek no może przesadziłam z tym "luźno" ale na pewno było luźniej, tak jak mówisz w czerwcu i wrześniu. Ale jak zaczynałam chodzić po Tatrach 12 lat temu to raczej nie do pomyślenia były korki w Kobylarzowym Żlebie, a ostatnio znajomi utknęli tam na 1,5 godziny1 punkt
-
Nie ma czego, jedno nieco trudniejsze miejsce pod samym szczytem - i tylko w zejściu. Ale nawet jeśli szłabyś sama, to tam zawsze znajdzie się jakaś pomocna dłoń.1 punkt
-
Z tym "luźno" to bez przesady, luźniej niż obecnie, ale zatory na OP czy Rysach 20-30 lat temu też się zdarzały, o Giewoncie nawet nie wspominając. Jednak największą różnicę widać moim zdaniem w czerwcu i wrześniu - kiedyś naprawdę te miesiące były dużo spokojniejsze niż wakacyjne, teraz różnica bardzo się zmniejszyła, szczególnie gdy trafi się parę dni pogody. Od paru lat liczę że moda na Tatry choć trochę się zmniejszy , ale póki co nici. A dochodzą jeszcze coraz liczniejsi obcokrajowcy, często kompletnie bez pojęcia - jak te kobiety z Litwy ratowane ostatnio przez TOPR. Życie ...1 punkt
-
Gdy byłem tam ostatnio, obsługiwała pani, również bardzo miła1 punkt
-
trzech Azjatów w Tatrach , mieli fart ,i przynajmniej trochę samokrytytki https://24tp.pl/n/1221481 punkt
-
W zeszłą sobotę w drodze na Rycerzową słyszeliśmy dwa ryczące jelenie i widzieliśmy jednego.1 punkt
-
Do wodospadu Skok na pewno dojdziesz z rodzicami bez problemu tylko będzie trzeba wrócić tą samą drogą. I jak pisała @Fibi możecie iść do Popradskiego Plesa i na przełęcz pod Osterwą.1 punkt
-
Może Skrajne Solisko? Albo ze Szczyrbskiego do Popradzkiego i stamtąd na Osterwe. Można zejść tą samą drogą albo pójść dalej Magistralą Tatrzańską do Batyżowieckiego Stawu(przepiękne miejsce) i Śląskiego Domu. Albo Koprowy Wierch, ale to już trochę dłuższa wycieczka (ale nie dłuższa niż Czerwone Wierchy)1 punkt
-
Czytajcie dokładnie OWU. Koleżanka wykupiła Generali. Zgubiła się. HZS przyleciało pomimo braku wypadku. Ma zapłacić koszt lotu. OWU obejmowało alcję poszukiwawczą, ale twierdzą, że nie było zdarzenia nagłego (czyli wypadku). Generalnie sprawa jest rozwojowa, bo jednakże chcielibyśmy wiedzieć z jaką firmą ubezpieczeniową możemy czuć się w górach za granicą bezpiecznie. I czy w ogóle taka istnieje.1 punkt
-
Myślę że spokojnym tempem i przy ładnej pogodzie rodzice nie będą mieli problemu z wejściem. Widywałam tam osoby starsze a raz nawet całą grupę seniorów.1 punkt
-
Zawsze można skrócić wjeżdżając(i zjeżdżając) kolejką na Hrebienok. Można też dojść do Chaty Zamkovskiego i tam zdecydować czy mamy siłę na więcej. Dolina Zimnej Wody jest na początku dość płaska, dopiero potem wyrasta stromy próg. Tu znowu można dojść pod próg i się namyślić czy idziemy dalej. A sama dolina to też bardzo ładne miejsce. A łańcuch to tam nawet jest przy wodospadzie, ale raczej niepotrzebny, jak tam byłam pierwszy raz to go nawet nie widziałam. Kondycyjnie ta końcówka podejścia jest dość wymagająca, ale nie żeby mordercza1 punkt
-
Na Szpiglasowym byłem w 2014 roku (rany 10 lat !). Na rozgrzewkę CZerwone Wierchy z Giewontem na dokładkę i tu macie rzadki widok - prawie pusty Giewont w sezonie! Ale - jak pisałem - to tylko była rozgrzewka. Tego roku "daniem głównym" był właśnie Szpiglasowy... Trochę chmurek, ale pogoda - jak rzadko w przypadku moich relacji - ładna. Wyruszamy w stronę Mnicha... ..i tak sobie idziemy. Widoki jednak nienajlepsze z powodu chmur, w których chowają się okoliczne szczyty. To przed nami to Wrota Chałubińskiego - w sam raz na krótki wypad po drodze. W dawnych czasach można było tamtędy przejść do Stawów Ciemnosmreczyńskich, ale szlak po słowackiej stronie jest (podobnie jak na Przełęcz pod Chłopkiem) dawno zamknięty. Jak do tego doliczyć Gładką, Tomanową, Pyszniańską (choć ta ostatnia jest technicznie dostepna z Ornaku przez Siwy Zwornik) zobaczyć można ile dawnych przejść na Liptów zamknięto dla ruchu. A szkoda -mnie by się marzyło kółko z doliny Cichej przez Kasprowy i powrót Tomanową, ale... tego własnie obawiali się Słowacy, gdy złośliwie Tomanową zamknęli. Złosliwie, bo - umówmy się - skoro ludzie przez tyle lat tej znalezionej w dolinie roślinki nie zadeptali, nie zrobiłaby również tego ta garstka wędrowców, którzy na takie "kółko - killer" by się zdecydowali, ale... wiem, TANAP wie, co robi). Tym bardzoej marzyłoby mi się zejscie z Wrót nad Wyżni Staw Ciemnosmreczyński i powrót przez Gładką, ale - jak pisałem, też zamknięte i raczej nic się w tej kwestii nie zmieni, a Pan Bryniarski czuwa Ale... dośc odpływania w inne rojony Tatr, wracamy na szlak. Na Wrota prowadzi szlak czerwony, zrazu prawie płasko... Potem dość stromo, czego zdjęcia absolutnie nie oddają... I w krótkim cvzasie osiągam Wrota Chałubińskiego. "Szeroko otwarte" jak powiedział mi pan schodzący ze Szpiglasowej, gdy pytałem, czy szlak otwarty, bo wiem, ze w historii róznie z tym bywało Zejście tą samą drogą i dalej na Szpiglasową Przełęcz... W tzw. międzyczasie chmury się rozproszyły i pojawiły się wierzchołki okolicznych szczytów... Przepięknej urody szlakiem wchodzimy na Szpiglasową Przełęcz i dalej na Szpiglasowy Wierch... Widoki - cudowne... I zejscie do "piątki". Trochę łąńcucha, stosunkowo niewielki ruch... Do Doliny Roztoki schodziłem bardzo zmęczony i uszkodzony, bo naciagnąłem sobie coś w pachwinie i bolało. Niestety wycieczka była forsowna i łatwo o kontuzję. Tyleż niegroźną, co bardzo nieprzyjemną i bolesną. I powrót na parking w Palenicy. Ogólnie była to jedna z najpiękniejszych wycieczej, na jakich byłem w Tatrach. NIezapomniane widoki, piękne tereny i pogoda się udała jak rzadko. Szybko pewnie nie wrócę, bo na Słowacji mam sporo zaległosci do nadrobienia, ale zapomnieć się tego nie da1 punkt
-
Moja wycieczka na Zadni - pogoda super, sobota - w górach tłumy - startujemy z Brzezin piękny Kościelec i korek na Zawrat na Orlej też "gęsto" spojrzenie z Koziej Dolinki na Zadni rzut oka na słynną drabinkę Kasprowy z Giewontem w stronę wierzchołka też dużo narodu i w końcu "mamy to" miała być pętla do Skrajnego ale się zakorkowało i odpuściliśmy jeszcze kilka fotek i wracamy tą samą trasą CDN1 punkt