ak to z dziewczynami w Tatrach bywa. Część II.
Propozycja czy licentia poetica?
Dwa dni po wycofie z grani Cubryny wychodzimy na spacer do Doliny za Mnichem we troje, Gaba, Janusz i ja. W dolince Janusz stwierdza, iż ma pewien pomysł i rusza samotnie w stronę Mnichowych Stawków. Gaba i ja podchodzimy na Wrota Chałubińskiego przygarniając po drodze jakąś samotną dziewczynę. W wietrze i mgle, moczeni do czasu do czasu gęstą mżawką, w temperaturze bliskiej zeru pniemy się granią na Szpigl
Jak to z dziewczynami w Tatrach bywa… Część I.
Czytelnika Kroniki może zastanawiać, dlaczego tak dużo opowieści dotyczy zdarzeń, które miały miejsce w terenie rozciągającym się od Doliny za Mnichem poprzez Cubrynę i Mięguszowiecki aż po Przełęcz pod Chłopkiem. Odpowiedź jest prosta, autor Kroniki należy do tych tatrafilów, którzy bardzo wysoko cenią sobie otoczenie Morskiego Oka. Dodać do tego należałoby coś, co już se nevrati – niezapomnianą atmosferę MOka w czasach komuny, dając
Opowieść o kwiatkach i śniegach
Pewnego dnia w Podsarniu szukałem znaczenia jakiegoś słowackiego słowa, wziąłem do ręki stary słownik, a wtedy spomiędzy jego kartek wypadła mała, zasuszona niezapominajka. Ponieważ niesłychanie rzadko zdarzało mi się w Tatrach zerwać jakiś kwiatek to nie miałem wątpliwości, jaka była historia tej niezapominajki.
Deszczowe i burzowe lato 1975 w Tatrach, niezbyt udany sezon wspinaczkowy, bo i pogoda nie taka, jak trzeba, złamane we wł
Baśniowa Polana (2008)
Świeci słońce i wieje wiatr, a wiatr oboje z Alą uwielbiamy. To dobrze, że uwielbiamy, bo nasz dom stoi na linii zachodnich wiatrów, wiejących od Babiej Góry. Ktoś, komu szum wiatru przeszkadza w zasypianiu nie czułby się w nim dobrze. Ruszamy na spacer trasą, którą lubimy. Wprost z domu w górę zbocza i przez linię drzew, zwaną Wierchowiną na grzbiet Działku, praktycznie bezleśny. Działkiem w prawo aż na jego kulminację, potem nieco w dół i znowu do góry przez pola i
Dużo wody w Białej Wodzie Część II.
Korzystając z przerwy w taksowaniu drewna podczas załadunku witam się z miejscowym leśniczym, osiadłym tu od lat. Martin Stodola, zwany powszechnie Martinem to leśnik o imponującej posturze i brodzie, rozpoznawalny z daleka, zawiaduje taboriskiem. Po paru minutach jestem już formalnie zameldowany na taborze za jedyne 10 euro – po dwa i pół euro za noc, pozostaje tylko tam dojść i rozbić namiot. Niebo zasnute jest ciemnymi chmurami o niskim
Dużo wody w Białej Wodzie Część I.
Wysiadam z busa na Łysej Polanie, przechodzę graniczny most na Białce i skręcam w prawo, w stronę Doliny Białej Wody. Moim celem jest na dziś taborisko na Polanie pod Wysoką, gdzie zamierzam spędzić cztery najbliższe noce. W takim przypadku zwykle dzielę dystans między Łysą Polaną, a taboriskiem na trzy etapy. Pierwszy etap to dotarcie szeroką drogą jezdną wiodącą brzegiem Białki na Polanę Białej Wody, drugi etap kończy się na Polance p
Annapurna po latach
W Pouczającej lekcji dla wnuka wspomniałem o Annapurnie i jej zdobyciu, wrócę raz jeszcze do Annapurny, ale w innym aspekcie. Otóż zdarzało się nie raz w historii alpinizmu, iż jakąś górę czy ścianę otaczał swoisty nimb niedostępności czy też zabójcy. Klasycznym przykładem jest tu wyrastająca z idyllicznych łąk nad Grindelwaldem ponura, tysiąc osiemset metrowa północna ściana Eigeru znana jako Eiger – Nordwand, którą przezywano jeszcze stosunkowo niedawno Eiger
Pouczająca lekcja dla wnuka (2011).
Parę minut po ósmej parkuję samochód na Siwej Polanie, po kwadransie jedziemy już z Mieszkiem chochołowską kolejką na Polanę Huciska. Krótki marsz pod dawne schronisko Blaszyńskich i już taplamy się w błocie aż po Polanę Iwanówkę, gdzie błoto się kończy, a my wybieramy perć wiodącą na Iwaniacką Przełęcz. Mieszko pierwszy raz idzie z własnymi kijkami, radzi sobie z nimi nieźle, choć na samym wstępie spada ze ścieżki z metr niżej, bo jesz
Mieszko i Biała Woda (2010). Część II.
Noc na Polanie pod Wysoką w wygodnym namiocie i przy dobrych warunkach atmosferycznych nie mija mi dobrze. Kiedyś zdarzało mi się sypiać w górach na różnych wysokościach bez żadnego materaca, na deskach taboru, na gołej ziemi, na wantach również. Teraz leżę na karimatce i co pewien czas budzi mnie dyskomfort w okolicach stawu barkowego i biodrowego, organizm już nie ten, co przed laty. Ostatnie dwie noce na tym taborze spędziłem dwa lata
Mieszko i Biała Woda (2010). Część I.
Marzy nam się Biała Woda. Pakujemy to, co konieczne do trzech plecaków i ruszamy we trójkę: Mieszko, Magda i ja. Jedziemy samochodem najdogodniejszą trasą unikając korków – przez Nowy Targ, Białkę, Jurgów, Podspady i Jaworzynę. Na Łysej Polanie wypakowujemy plecaki z samochodu, Magda i Mieszko zostają, a ja wracam do Jaworzyny, gdzie pozostawiam samochód na parkingu dawnego ośrodka rządowego, a dziś hotelu o wdzięcznej nazwie Polana. W swoim c
Stara gwardia się nie poddaje, chociaż czasami mówi: merde czyli nieco niespodziewanego luksusu na Babiej Górze i w dolinie Złomisk.
Trzecia dekada września 2007. Zapowiada się piękny dzień i feeria jesiennych barw. Dla odmiany mgła towarzyszy mi prawie od Podsarnia, w Lipnicy kręcę slalom między krowami podążającymi środkiem drogi we mgle na pastwisko, w Przywarowce już mgły ani śladu. Śniadanie jem po pierwszej godzinie marszu, jeszcze w lesie. Wchodzę w strefę kosodrzewiny i dostr
Wojna pod Tatrami. Wysoka nad Spytkowicami 1939 – pro memoria.
Kampania wrześniowa 1939 roku Tatry oszczędziła – główne siły niemieckie ruszyły na Jabłonkę i dalej, wojska slowackie wkroczyły na teren Polski przez most na Białce na Łysej Polanie. Z przewodnika W.H. Paryskiego: Zawratowa turnia lewą częścią wsch,. ściany, droga nadzwyczaj trudna (techniką hakową), skały miejscami kruche, 2 ½ godziny. Pierwsze przejście: Zdzisław Dziędzielewicz, Stanisław Wrześniak, 1 IX 1939. Obaj wspinacze
Mieszko i Czerwone Wierchy (2009) Część III i ostatnia.
Prezentowany tu sposób opowiadania o wspólnej z Mieszkiem wyrypie dobrze koresponduje z nią samą, gdy perć jest łatwa i nie wymaga koncentracji to najczęściej się gada w marszu wspominając niegdysiejsze przewagi i klęski. Od czasu do czasu opowiada się też jakieś górskie makabreski, co po pierwsze ma aspekt dydaktyczny, a po drugie tłumi własny lęk przed tym, co się w górach zawsze może zdarzyć bez względu na doświadczenie i
Mieszko i Czerwone Wierchy (2009) Część II.
10 sierpnia przychodzi pora na zachodnią połać Czerwonych Wierchów i wejście na najwyższy ich wierzchołek, Krzesanicę. Krótka analiza, mamy dwa szlaki do dyspozycji, pierwszy z nich wiedzie z Hali Ornak przez Halę Tomanową, drugi z Polany Zahradziska przez Halę pod Piecem. Oba szlaki łączą się nieopodal Chudej Turni na bocznym ramieniu Ciemniaka. Przez wiele lat drugi z tych szlaków cieszył się niechlubną sławą najbardziej nudnego i mozo
Mieszko i Czerwone Wierchy (2009)
Dylemat: gdzie zabrać Mieszka w Tatry? Szczyt sezonu, droga do Morskiego Oka w remoncie, wypady z Roztoki odpadają. Pięć Stawów i Hala Gąsienicowa to nienajlepsze miejsce, na Orlej Perci łatwo oberwać kamieniem albo całym ceprem, na biwakowy proceder Mieszko jest jeszcze za mały. Jaki masyw w Tatrach Polskich poza Tatrami Wysokimi jest najciekawszy – bez wątpienia Czerwone Wierchy. A więc działanie z doskoku, wczesny wyjazd z Podsarnia samochodem,
Przypominając aforyzmy Mieczysława Świerza okazałem się niestety złym prorokiem, to, co się wydarzyło stało się tragiczną ilustracją pierwszego z nich. Life is brutal.
Aforyzmy Mieczysława Świerza III.
I ostatni z aforyzmów, niestety proroczy dla jego autora: Z liną na wspinaczce bywa tak, jak z przyjaźnią w życiu – w chwili potrzeby najczęściej pęka. No i pękła Świerzowi na zachodniej Kościelca, bo jego partner, nota bene inżynier z zawodu, zapewne przes
Siła argumentu. Czworo, tak na oko studentów wybiera się tam, gdzie być nie powinni, bo popołudnie jest bardzo lawinowe. Tzw. rzeczowe argumenty nie skutkują, ruszają. Gdy są już w odległości kilkunastu kroków rzucam za nimi: Tylko dziewczynę zostawcie, bo ładna i szkoda jej. Zawrócili.
Warto wrócić jeszcze do aforyzmów Mieczysława Świerza opublikowanych na łamach Taternika w 1925 roku.
Największą trudnością drogi skalnej jest określenie jej trudności. Aż do końca lat sześć
Wybieram się na emeryturę” – te słowa słyszy się najczęściej z ust ludzi w pewnym, nic nikomu nie ujmując, wieku. Ja zastąpiłem te słowa stwierdzeniem: „Wybrałem wolność !”, wypowiedziałem je parokrotnie, nawet na pożegnalnej dla mnie Radzie Wydziału. Skąd te słowa ? Nie byłem tu zbyt oryginalny, góry nieodmiennie kojarzą się z wolnością dla tych, którzy zostali obdarzeni przez Opatrzność tym, co starzy górale nazywali ongiś maturą do gór. Góry kojarzyły mi się z wolnością od zawsze, a to za sp
Oczekując na moment, kiedy Słowacy otworzą po zimie Tatry zastanawiam się, od czego by tu w Tatrach zacząć sezon 2008. Wygodnie i miło byłoby znaleźć się w poczciwej Roztoce, ale oznaczałoby to zderzenie się z tłumem ludzi na asfalcie prowadzącym do Morskiego Oka i licznymi wycieczkami podchodzącymi do Pięciu Stawów. A od tłumu odzwyczaiłem się w Podsarniu, oj odzwyczaiłem. Wiele lat wyruszałem, jak inni, w Tatry wiosną korzystając z dobrodziejstwa tzw. długiego, majowego weekendu. Ale po serii
Aforyzmy Mieczysława Świerza – odcinek IV i ostatni. Ale nie odgrażając się ciąg dalszy opowieści wkrótce nastąpi.
Cztery lata później lina zwana kablem przydała mi się naprawdę. A było to tak. Hala Gąsienicowa, spędzamy ten sezon na taborisku [obozowisko taternickie] nazywanym powszechnie Rąbaniska. Hala wita nas długim okresem niepogody, czas wypełniamy miłym życiem obozowym i turystyką. W końcu pogoda się poprawia i możemy zacząć się wspinać. Na drugą wspinaczkę w sezonie wybiera
Goprówka na Danielkach.
Na niektórych mapach Orawy widnieje obok Danielek miniaturka emblematu GOPR-u. Ten znak ma swoją historię. Cofnijmy się w lata osiemdziesiąte. Pewnego dnia schodząc z moreny Morskiego Oka zobaczyłem coś, co przypomniało mi natychmiast słowa Wieszcza: Hej Gerwazy, daj gwintówkę…! Gerwazego u mego boku nie było, gwintówki takoż, a palec wskazujący prawej ręki zgiął się bezradnie nie natrafiając na przepisowy opór dwudziestu niutonów. Co wyzwoliło u m
Dużo Wody w Białej Wodzie. Część III.
Czas kończyć wspomnienia, czeka mnie nie tylko podejście na tabor, ale i rozbicie namiotu, a wrześniowe dni nie są takie długie. Wciągam goretexowe portki i takąż kurtkę, ruszam w dalszą drogę, która staje się węższą i bardziej stromą. Trochę zaczynam już odczuwać ciężar plecaka, ostatecznie dopiero trzeci raz w tym sezonie idę z takim obciążeniem. Wreszcie wkraczam z uczuciem ulgi na tabor, jak dobrze, iż na jego środku stoi okrągła,
Orawa i Orawiacy
Osiedlając się na Orawie stwierdziliśmy, iż należy uzupełnić swoją wiedzę na temat historii tej części Orawy, na której mieszkamy. I poczyniliśmy w tym względzie odpowiednie wysiłki. Proces kolonizacji doliny Czarnej Orawy, a więc terenów leżących na północ od dzisiejszego Morza Orawskiego, sztucznego zbiornika zalewowego utworzonego u zbiegu Czarnej i Białej Orawy, rozpoczął się mniej więcej w połowie XVI wieku. Jego animatorami byli ówcześni władcy Zamku Orawsk
Jak złamałem granicę państwową.
W 1954 roku podczas zjazdu z jednej z igieł grani Pośredniego Mięgusza nad Wyżnią Przełęczą Mięguszowiecką wypada z klucza zjazdowego Adam Milówka – jest ciężko ranny i niestety nie przeżyje tego wypadku. Rozpoczyna się chaotyczna akcja ratunkowa przebiegająca w bardzo ciężkich warunkach atmosferycznych z opadami śniegu włącznie. W akcji tej zginie kolejny wspinacz, Tadeusz Westwalewicz odpadając z blokiem ze ścianki, która dziś nosi jego imię na Dr
Czarna Jaworowa
W tej dolinie wszystko jest czarne, począwszy od góry, od Czarnej Przełęczy poprzez Czarny Bańdzioch, Czarne Młaki, Czarne Spady, Czarny Ogród i Czarny Staw, z którego wypływa Czarny Potok zdążający poprzez Czarny Las w dół do Jaworowego Potoku. Tak mówi pismo, czyli przewodnik „Tatry Wysokie” tom XVIII. I to wszystko jest nieprawdą, ponieważ w tej dolinie nie ma nic czarnego…w tej dolinie wszystko jest jasne, przesycone słońcem, jasna, bujna zieleń, płaskie dno d