Skocz do zawartości

staroń

Użytkownik
  • Postów

    252
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    21

Treść opublikowana przez staroń

  1. staroń

    Mieszkańcy Tatr

    A dzisiaj takie oto spotkanie.
  2. staroń

    Dolina Gąsienicowa

    Dzisiaj Gąsienicowa tak mnie przywitała... cóż, za 3 tygodnie kolejny wyjazd, może wtedy warunki dopiszą i znów zachwycę się Dolina w pełnej okazałości ?
  3. staroń

    Spotkania przy wodospadzie!

    Pozdrowienia ? na Sarniej niestety nie było sensu robić zdjęć, Giewont widziałem tylko oczyma wyobraźni ? moze być kiepsko z widokami w tym tygodniu, ale i tak cieszę się z powrotu na szlak ?
  4. staroń

    Sarnia Skała

    Sarnia Skała jest dobra na każdą okazję :) 20 lat temu była pierwszym "poważnym" :) zdobytym o własnych siłach szczytem :) 3 lata temu była celem jednodniowego wyjazdu z Krakowa, kiedy na trudniejsze wierzchołki nie było kondycji, teraz jest świetnym miejscem na rozruch, lekką trasę podczas dłuższego wyjazdu, zapoznanie znajomych z pięknem Tatr. Jutro ruszam po raz kolejny w nasze najwyższe góry a Sarnią obrałem jako pierwszy cel, by "przywitać" się z Tatrami po dłuższej przerwie :) i to, mam nadzieję, biegiem :) Pogoda zdecyduje, na ile będę mógł sobie pozwolić przez najbliższe 6 dni :)
  5. Zdarzyło mi się iść tamtędy we wrześniu zeszłego roku po wcześniejszym dotarciu do Piątki z Kuźnic przez Zawrat. Pogoda i godzina były na tyle dobre, że postanowiłem wrócić przez Świstówkę, bo zawsze coś stawało na przeszkodzie, żeby tamtędy przejść. A zdecydowane warto, super widoki. Podczas najbliższej wizyty w Dolinie planuję znów wrócić na ten szlak ? zdjęcia mam tylko z telefonu, bo podczas tamtej wyprawy padł aparat a powerbanka też zapomniałem ?
  6. staroń

    2291 m.n.p.m.

    Lubię czasem usiąść i przejrzeć zdjęcia z konkretnego wyjazdu, przypomnieć sobie, jak to było, jakie emocje mi wtedy towarzyszyły. Dziś trafiłem do folderu ze zdjęciami sprzed prawie roku, kiedy to pod koniec czerwca wybrałem się w Tatry na kilka dni. Plany były ambitne, jednak większość z nich zweryfikowała bezlitosna pogoda. Przez pierwsze dwa dni tak lało, że cudem udało się wybrać na krótki spacer do Doliny Strążyskiej (nocowałem akurat przy wejściu do tejże doliny). Kolejny dzień też nie powalał warunkami, chociaż, nauczony doświadczeniami poprzednich wyjazdów, czerpałem z niego to, co najlepsze. Ostatniego dnia, gdy już pogodziłem się z beznadziejnością sytuacji, trafiły się jednak warunki idealne. Aż za idealne, takiego słońca i opalenizny się nie spodziewałem ? udało się więc zrealizować najważniejszy plan wyjazdu, a mianowicie wejście na Kozi Wierch. Niby wysoko, ale w moim odczuciu, bardzo przyjemnie, bez najmniejszych problemów dotarłem na szczyt, jest to zdecydowanie jedno z tych miejsc, które bez chwili namysłu polecę każdemu, widoki nieziemskie. W lipcu powtórka, mam nadzieję ?
  7. staroń

    Tęcza w Tatrach .

    Prawie 2 lata temu po tym jak burza zaskoczyła wszystkich w Piątce...i po około 3 godzinach udało się doczekać wypogodzenia i wrócić na parking.
  8. staroń

    Dolina Gąsienicowa

    Było blisko ? no właśnie wziął się znikąd. Akurat podczas chwili przerwy nie patrzyłem w dół w stronę Jaworzynki, skąd przyszedł, Możliwe, że gdybym to zrobił, to ja bym był na miejscu tej dwójki bo pewnie gdzieś tam siedział już wcześniej.
  9. A dziś szlak cud miód! Pierwszy raz po remoncie bez sporej warstwy śniegu. Ocena bardzo podskoczyła. @Kamžík dobrze, że nie widziałem Twojego posta wcześniej bo nie byłbym pewien czy iść dzisiaj tamtędy a tak zero błota praktycznie ? Chociaż odpowiadając na pytanie z tematu - raczej dalej Jaworzynka w drodze na, początek spokojny więc luz, potem można się zmęczyć, rozgrzać mięśnie, potem do Murowańca luz i potem znowu pod górę ? aczkolwiek przez Boczań też szybko się dziś szło, więc pewnie będę mieszał szlaki ? Natomiast z powrotem nowy Boczań jak najbardziej, lepiej dla moich kolan po całym dniu, w przeciwieństwie do starego ?
  10. staroń

    Dolina Gąsienicowa

    Ok, czwartek się kończy, więc i po wycieczce ? Padło na opcję bliższą memu sercu ? Hala piękna jak zwykle, po drodze ludzi jak na lekarstwo, przy Murowańcu też praktycznie pustki, kilka osób co najwyżej. Na drogach też spokój, dawno mi się tak dobrze nie jechało, może to kwestia towarzystwa, może nowych fragmentów Zakopianki, przez które trasa jest nieco mniej uciążliwa, może radości, że wracam w Tatry ? pewnie wszystkiego po trochę tak na prawdę. Mogłoby być nieco cieplej, szkoda też, że nie można było wstąpić do schroniska na coś ciepłego, ale nie to jest najważniejsze. Ważne jest to, że znów poczułem ten spokój, który towarzyszy praktycznie każdej wizycie w górach, nawet tej najprostszej (ze względu na obuwie kumpla i śnieg na szlaku do Zielonej Doliny i na Kasprowy, odpuściliśmy dalszą wycieczkę). Niby wyjazd jak każdy inny. Na Hali Gąsienicowej byłem wielokrotnie, teoretycznie górski dzień jak co dzień. Jednak po drodze wydarzyło się coś, co zostanie w mojej pamięci na długo... Otóż szlak przez Boczań., miejsce: Skupniów Upłaz, do Przełęczy między Kopami dosłownie kilka minut. Chwila przerwy w jednym z miejsc widokowych, szybko coś jemy, parę zdjęć Giewontu (jedno wrzucam poniżej) i czas iść dalej, na nasze miejsce podchodzi chłopak z dziewczyną. Kilkadziesiąt metrów dalej słyszę rumor z tyłu, odwracam się, widzę, wspomniana para zeskakuje po skałach, jakby się potknęła, sekundę później słyszę ryk i wielkie cielsko NIEDŹWIEDZIA przelatuje przez grań i zbiega na drugą stronę. Wyglądało to przerażająco, szczególnie, że nie tak wyobrażałem sobie to spotkanie, gdzieś tam ma się tę świadomość, że można go spotkać, ale tak rozjuszonego/przestraszonego? Z bardziej bezpiecznego miejsca poczekałem na nich i zapytałem, jak to się stało, ponoć wyłonił się znikąd,stanął z nimi twarzą w twarz (pyskiem w twarz ? ) i ruszył w ich stronę. Skąd się tam wziął, nie mam pojęcia, z Przełęczy ktoś to pewnie widział, ale szczerze, byłem tak oszołomiony, że nie zapytałem tam obecnych turystów. Przy Murowańcu już ich nie widziałem, możliwe, że zeszli z powrotem, bo dziewczynę trochę bolała noga.Jeśli ktoś z czytających forum to widział, dajcie znać, sytuacja co najmniej dziwna według mnie, dobrze, że zakończona dosyć szczęśliwie. No ale nie polecam... Garstka zdjęć:
  11. staroń

    Dolina Gąsienicowa

    Czwartek to nie weekend, więc może będzie ok ? w ogóle gór i weekendów staram się ze sobą nie łączyć, właśnie przez tłumy, a praca na szczęście na to pozwala, żeby wyskoczyć gdzieś w tygodniu ? I tak i nie ? Szedłem w styczniu jak szlak był schowany pod śniegiem, więc tak czy siak było gładko ? ale widziałem zdjęcia po remoncie, stąd mój pomysł pójścia tamtędy. Bo Jaworzynką to mój mało górski kumpel na pewno by nie dał rady ? Dziękuję za sugestie, zobaczę jak się sytuacja rozwinie. Nawet jeśli nie tym razem to powrót w Tatry po dłuższej przerwie jest tylko kwestia czasu (i pogody ?), co mnie bardzo cieszy ?
  12. staroń

    Dolina Gąsienicowa

    Jak teraz wygląda szlak przez Boczań? Macie zdjęcia? W czwartek planuję się z kumplem gdzieś wybrać, on mówi Turbacz, ja bym wolał w Tatry ? z jednej strony on nie ma żadnego doświadczenia tatrzańskiego, z drugiej Gąsienicowa nie jest wymagająca. Tylko nie wiem jak to teraz tam wygląda po drodze, bo sama Hala na kamerkach wygląda ok. Sam bym poleciał chociażby dziś, bez zastanowienia a tak wolę zapytać, żeby potem nie słuchać narzekań kumpla ?
  13. Uwielbiam ten zakątek ? podoba mi się to, że w odróżnieniu od Hali Gąsienicowej, zwykle jest po prostu pusto. 2 lata temu podczas czerwcowego wyjazdu, kiedy pogoda płatała figle, właśnie nad Zielonym Stawem uznałem, że w sumie, mimo słabej widoczności, takie góry też są bardzo spoko ?
  14. U mnie sezon górski zaczyna się gdzieś w marcu/kwietniu a kończy październik/listopad. Z zimą jest tak, że na jednodniowe wypady nie bardzo mi się opłaca jechać te 100 km w te i 100 we wte bo dzień jest krótki a dłuższe wolne wolę zostawić na cieplejsze miesiące ? plus nie czuję się jeszcze specjalnie na siłach, żeby szaleć po zaśnieżonych szczytach. W tym roku zrobiłem wyjątek i wybrałem się w styczniu i było pięknie ? Zimą to zupełnie inne miejsce, nie żałuję ani trochę, że pojechałem. Na dodatek ten wyjazd to jak do tej pory jedyny w 2020 r., całe szczęście, gdyby nie to to przez tę całą kwarantannę i bez gór byłbym już zupełnym wrakiem emocjonalnym ? Dalej jednak uważam, że w swoim żywiole jestem jak jest już ciepło i z małą ilością śniegu, jeśli już. Wrzesień jest najlepszy, co roku jak dotąd dopisuje pogoda, jest mniej ludzi, super po prostu. Jeżdżę też często w czerwcu, ale tu z kolei nie mam szczęścia do pogody, za miesiąc znów wyruszam, może tym razem szczęście się do mnie uśmiechnie ?
  15. staroń

    Giewont

    Ja na Giewoncie byłem raz, 3 lata temu, podczas pierwszego od lat dłuższego wyjazdu w góry, wchodziliśmy od Hali Kondratowej przez Przełęcz pod Kopą Kondracką. W tamtych czasach człapaliśmy po szlakach tak powoli, że na szczyt dotarliśmy gdzieś koło 17 a że był wrzesień to o tej godzinie na wierzchołku już praktycznie nie było ludzi. Dzięki temu, gdy słyszę "Giewont", nie widzę tych słynnych kolejek na szczyt, tylko nasuwają się same dobre emocje. Wszak po raz pierwszy miałem okazję poznać potencjał widokowy tych okolic (choć mogło być trochę mniej chmur) oraz dotknąć tatrzańskich łańcuchów ? Od tamtego czasu Giewont mijałem wielokrotnie, ale nie zdecydowałem się na ponowne wejście. Na pewno jeszcze tam zawitam, ale zapewne wcześnie rano, żeby dalej nie kojarzyć tego miejsca z tłumami ?
  16. Wiem, że już tu było (i też coś wygrało ?), ale, jak do tej pory najbardziej je lubię, mimo, że nie zrobione w Tatrach a ponad nimi ?
  17. ...A po nocy przychodzi dzień a po burzy spokój... Deszczowo i burzowo było 2 lata temu podczas mojego pierwszego samotnego wyjazdu w Tatry. Nie poddałem się i wyszedł super wypad. Dziś, gdy nad nami burza i chmury, nie poddawajmy się również, a znów będzie super ? Spokojnych Świąt i czasu, który po nich nastąpi!
  18. staroń

    TATRY

    Ja się doliczyłem 34...jeszcze sporo do zrobienia ?
  19. staroń

    Tatry na koniec kwietnia

    2 lata temu kwiecień wyglądał tak: Wtedy wszedłem na Kopę i do Piątki bez raczków, teraz nigdzie się bez nich nie ruszam, jeśli istnieje ryzyko śniegu/lodu ? U mnie plan jest na połowę kwietnia, oby pogoda dopisała ?
  20. staroń

    Wiosennie...

    Tatry są piękne o każdej porze roku, tu nie ma wątpliwości. Okres zimowy jest atrakcyjny widokowo, ale bez wątpienia mniej bezpieczny, jeśli chodzi o wyższe partie, niż pozostała część roku. Na pierwszy w pełni zimowy wyjazd zdecydowałem się dopiero w tym roku, jednak myślami wracam często do pewnego wiosennego wyjazdu, podczas którego po raz pierwszy poznałem znane mi już miejsca z zupełnie innej perspektywy. Jak to w górach bywa, mimo końca kwietnia, zima w wielu miejscach nie odpuszczała, idąc w zapomnienie dopiero kilka tygodni później. Był to czas sporego stresu i dużej ilości problemów w moim życiu, jednak w górach i dobrym towarzystwie jak zwykle znalazłem ukojenie.
  21. Każdy pasjonat ma taki moment, w którym dochodzi do wniosku, że dana aktywność jest tą, której chce się poświęcić, bez której nie może żyć. Nie inaczej jest z górami, nikt z tą miłością się nie rodzi, przychodzi ona z czasem, zostając na zawsze. Zapewne każdy z Was pamięta taki moment, wyjazd, który wszystko zmienił, który zaowocował masą wspomnień i pięknych widoków z wielu kolejnych wyjazdów. Ja cofnę się wstecz niby niedaleko, bo do września 2017. Półtora roku wcześniej zameldowałem się w górach po raz pierwszy od dawien dawna, wtedy nie zdając sobie sprawy, jak bardzo mnie to wciągnie. Po jednodniowych wizytach w Dolinie Pięciu Stawów, na Hali Gąsienicowej, na Kasprowym przez Myślenickie Turnie oraz na Sarniej Skale przyszedł czas na dłuższy wypad ze znajomymi. Wtedy jeszcze niewiele wiedziałem o Tatrach, niewiele też miałem zaplanowane, ot, pójdziemy przed siebie. Te 4 dni spędzone na szlaku okazały się jednak jednym z najlepszych wyjazdów w tamtym roku a konkurencja była spora, bo odwiedziłem wtedy kilka krajów europejskich, byłem też po raz pierwszy w Afryce i Azji…góry mają jednak moc ? Gdy teraz wracam do tych chwil to z uśmiechem wspominam, jak długa i męcząca wydała mi się wycieczka na Kopieniec Wielki przez Nosal… …Jak pełna pozytywnych emocji była wyprawa na Halę Gąsienicową i Czarny Staw Gąsienicowy, nad brzegami którego zamarzyło mi się wejść na Kościelec, co uczyniłem po raz pierwszy i na razie jedyny, lecz nie z ostatni z pewnością, rok póżniej... …Jak będąc pewnym trasy poprowadziłem ekipę na Kasprowy, lądując w końcu na Kalatówkach (to dobrze pokazuje skalę tego, jak słabo kojarzyłem wtedy Tatry) ? wracać się nie chciało, więc skończyliśmy na Giewoncie, stykając się po raz pierwszy z łańcuchami, były chwile grozy wśród znajomych, choć mi się bardzo podobało, dużym plusem był fakt, że było dość późno i na szczycie spotkaliśmy dosłownie dwie osoby, super! …Jak ledwo idąc (teraz zakwasów nie miewam, wtedy było zgoła inaczej) wybraliśmy się na Morskie Oko, jak w okolicy Włosienicy damska część wycieczki dostałą takiej mocy, że nie było mowy o dojściu do schroniska i powrocie, odwiedziliśmy więc Czarny Staw pod Rysami, takiej ciszy i spokoju dawno nie doświadczyłem…jak wracając i patrząc na Mięgusze obiecałem sobie, że będę w Tatrach duuużo częściej…
  22. Pewien słoneczny październikowy czwartek na Kościelcu...
  23. Też czuję w tej materii lekki niedosyt, dwa lata temu w kwietniu było super, w zeszłym roku nie trafiłem z pogodą niestety. Ten rok to jeszcze niezapisana karta, więc kto wie ? Nie ma nic lepszego ?
  24. A propos adidasków i sukienek (nie wiem jak mogłem to pominąć), pamiętam jeszcze jak szedłem sobie kiedyś szlakiem prowadzącym z Kuźnic m.in. na Kalatówki, przy kasie TPN trafiłem na taka kolorową parkę, (szacunek bo te kamulce tam to mocny sprawdzian), no i tam spora tragedia, bo trzeba zapłacić za wejście do Parku a przecież nie płaciliśmy przy kolejce na Kasprowy bo idziemy na nogach to dlaczego tutaj trzeba placić?? Jakoś tak to było ? zawrócili, może i dobrze, chociaż kto wie, może na Kondratową by jakoś dotarli ? I tu mi się przypomina jeszcze jeden temat, gdzie ktoś mówił w wagoniku kolejki na Kasprowy, że jaki sens jest wchodzić tyle godzin jak kolejka raz dwa i jesteś. Ale jak to gadałem ostatnio z napotkanym na Kasprowym tatromaniakiem, "nie wiedzą co tracą, ale nie oceniajmy, w końcu góry są dla wszystkich".
  25. Tatrzańska pogoda bywa przewrotna. Słoneczny styczeń, śnieżny maj, mglisty, deszczowy czerwiec - pogodowe koło fortuny kręci się nieustannie, nigdy nie pytając mnie o zdanie, w jakich warunkach chciałbym dreptać po najwyższych polskich górach przy okazji najbliższego wyjazdu. Oczywiście, bywają wycieczki z totalnie nietrafionymi warunkami, ale dziś nie o tym. Był sobie bowiem pewien piękny październik, który na zawsze zmienił mój punkt widzenia na to, co w kwestiach pogodowych się w górach dzieje i że okres jesienno-zimowy wcale nie musi być nudny bo ciemno, zimno i smutno. Takie wyjazdy najbardziej lubię, nieplanowany dużo wcześniej, ot, taki spontaniczny, samotny wypad, co by zrobić twardy reset, zdystansować się od problemów w pracy bo mam już po prostu dość. Koniec września 2018, rzucam wszystko, za dwa tygodnie melduję się na szlaku a jak będzie padać to się pomyśli, byle być blisko gór. To, na jaką pogodę trafiłem i jak udało mi się odpocząć, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Grubo ponad 100 km po górach tak mi pomogło, że wróciłem do Krakowa jak nowo narodzony. Co bardzo cieszy to fakt, że udało się zrobić dokładnie wszystko to, co zaplanowałem. A nawet więcej, bo zostałem dwa dni dłużej niż przewidywałem ? Myślę, że długo będę pamiętał słuchanie ukochanej kapeli Iron Maiden po wejściu na Nosal, błogą ciszę i pierwsze w życiu spojrzenie na Czarny Staw i Morskie Oko ze szlaku na Rysy, pszeniczne piwo na Kasprowym przed wyprawą na Czerwone Wierchy czy przełamanie strachu przy wejściu na Kościelec (wielkie ukłony dla mej wybawicielki, Kamili z Rzeszowa, która pojawiła się na mej drodze tego dnia i dzięki której to wejście (i, przede wszystkim, zejście) na zawsze będzie mi się kojarzyć bardzo pozytywnie, coś się wtedy we mnie odblokowało, pokazując, że jak się chce i walczy to można, dziękuję! ? Nosal, Wielki Kopieniec, Morskie Oko, Czarny Staw pod Rysami, Kasprowy Wierch, Kopa Kondracka, Małołączniak, Krzesanica, Ciemniak, Sarnia Skała, Kościelec, Czarny Staw Gąsienicowy – tam można mnie było spotkać podczas tej wyprawy, niezapomniane chwile, dla których warto żyć. No i zdjęcia, które przypominają o tym, jak było pozytywnie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...