Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 19.06.2021 w Odpowiedzi

  1. 1. - przejdź wszystkie znakowane szlaki w Tatrach Polskich latem 2. - przejdź wszystkie znakowane szlaki w Tatrach Słowackich latem 3 - zapisz się na kurs taternicki letni 4 - zapisz się na kurs taternicki zimowy 5 - przejdź wszystkie znakowane szlaki w Tatrach Polskich zimą 6 - przejdź wszystkie znakowane szlaki w Tatrach Słowackich zimą 7 - zrób Wielkę Koronę latem 8 - zrób Wielkę Koronę zimą 9 - zapisz się na kurs Przewodników Tatrzańskich 10 - zapisz się na kurs Przewodników UIAGM/IVBV
    4 punkty
  2. Dość spontanicznie udało mi się wyskoczyć na 3 dni w moje ukochane góry ? Wyjazd zorganizowałam w tydzień i pomimo, że prognoza zapowiadała 2 dni deszczowe to nie spadła ani jedna kropla deszczu. Dojazd do Zakopanego był tragedią bo pociąg przyjechał z 3godzinnym opóźnieniem przez co nie zdążyłyśmy w Krakowie na przesiadkę na autobus. Na szczęście kierownik pociągu był na tyle uczynny, że nam pomógł i ZKA na nas poczekała, pomimo, że bilet miałyśmy na autobus prywatnego przewoźnika. W przeciwnym razie nockę musiałybyśmy spędzić na dworcu a jechałyśmy znad morza ? Trasy były mega lajtowe bo zabrałam ze sobą mamę i ciocię, która bardzo chciała ponownie zobaczyć góry a jest po dwóch operacjach na biodra. Pierwszego dnia Kalatówki, przy zejściu kupiłyśmy bilet na kolejkę i wjechałyśmy na Kasprowy. Na górze jeszcze sporo śniegu i temp. 0 stopni ? W drodze powrotnej z Kalatówek obok szlaku pasła się łania Nawet ulepiłam bałwanka ? Hala Gąsienicowa widziana z Kasprowego Po powrocie do pensjonatu mogłyśmy z okna podziwiać piękny Giewont
    2 punkty
  3. Trasy były gównie dobierane pod nie bo ja sobie odbiję na początku września ? Dla mnie najważniejsze było samo przebywanie w górach no i to żeby one dały radę i były zadowolone ? Pogodę faktycznie mieliśmy znakomitą bo było słonecznie ale jeszcze nie było mega upałów tak jak zapowiadają na koniec tygodnia...
    2 punkty
  4. Trzeci dzień był luźniejszy a temperatura coraz wyższa. Rano Strążyska, później odpoczynek w pokoju i po południu wjazd wagonikiem na Gubałówkę Dojście do wodospadu Taki ptaszek siedział na skalnej ścianie (udało mi się zrobić tylko jedno zdjęcie nie do końca wyraźne bo zaraz uciekł) Panorama z Gubałówki Mój ukochany Kościelec i Świnica
    2 punkty
  5. Drugiego dnia wybrałyśmy się na Chochołowską. Droga w jedną stronę zajęła nam wolnym tempem 4,5 godziny ale ciocia dzielnie dała radę. Z powrotem wróciłyśmy już bryczką (co mi nie do końca pasowało ale trzeba było się dostosować do najsłabszego) Moje dzielne turystki Kapliczka
    2 punkty
  6. Nie wiemy czego oczekujesz od gór. Ja tam odnajduję przyjemność z obcowania pośród krajobrazów dopiero poza szlakiem ? Albo chociaż na nieczynnym szlaku... Polecam zrobić trasę granią Zachodnich np. od Tomanowej Przełęczy do Bystrej.
    1 punkt
  7. @martuś traski lajtowe ( dla większości z nas), ale dla Starszych Pań szacun, że dały radę ??. Świetną pogodę trafiłaś i fotki fajne wyszły. Balwanek w czerwcu skradł moje serce ?
    1 punkt
  8. @martuś ale fajna pogoda Ci się trafiła. I na wędrowanie i na robienie fotek?
    1 punkt
  9. 16 dzień czerwca zapowiadał się bardzo pogodnie a w połączeniu z wolnym dniem od pracy stanowił wręcz idealną okazję do odwiedzin w ukochanych Tatrach. Mam co prawda opłacony nocleg w Zakopanem od najbliższej niedzieli, jednak prognozy nie są na razie nazbyt optymistyczne...obawiam się, że znów wyjdzie na to, że spontaniczne jednodniowe wypady mają dużo większy sens niż dłuższy wyjazd planowany z wyprzedzeniem...no ale jak inaczej wyjechać na kilka dni niż zgłaszając urlop dużo wcześniej? Ale tu nie o tym... ? Budzik nastawiłem na 4:30, normalnie byłaby to jakaś nieludzka pora na pobudkę, ale nie w przypadku gór, oj nie ? kawa, spakowanie samochodu i w drogę ? po drodze śniadanie, krótka wizyta na stacji i koło 7:15 przekraczam kasę w Dolinie Kościeliskiej. Prawie 3 godziny na nogach, ciało obudzone, można biec ? Dawno nie byłem w Kościeliskiej a to taaaka przyjemna dolinka...szum potoku, poranny wiatr, może trochę za mocny, ale z drugiej strony nieźle pobudzający...te 6 km nie dłużyło się zupełnie. Po 35 minutach melduję się na Hali Ornak...w sumie nie wiem po co ? cykam fotkę i ruszam z powrotem do rozwidlenia szlaków chwilę przed schroniskiem... Przy rozwidleniu skręcam w prawo, jak się później okazało za bardzo w prawo ? ciało obudzone, ale umysł chyba jeszcze nie...po kilku minutach ogarniam, że obrałem nie ten kierunek, doskonale przecież wiem, że przez Dolinę Tomanową prowadzi zielony a nie czarny szlak...rzut oka na mapę i wszystko jasne, nad Smreczyński się nie wybieram! Trzeba wracać, choć w sumie szkoda, bo nad tym stawem nie byłem ze 20 lat...cóż, może następnym razem ? ten zielony szlak jest bardzo spoko, kiedyś chodziłem tylko czerwonym bo wydawał się krótszy, ale wiązał się tylko ze złymi emocjami ? zielony za to różnorodny, najpierw przez las, delikatnie pnie się w górę więc znów podbiegam, potem mozolnie do góry, ale idę w dobrym nastroju. Wraz z nabieraniem wysokości za plecami wyrastają szczyty Tatr Zachodnich, ciesząc oko. Blisko Chudej Przełączki chwila grozy, coś brązowego pojawia się poniżej szlaku, na szczęście kozica ? A za nią całe stado.... Zeszłoroczne spotkanie z niedźwiedziem totalnie zabiło we mnie poczucie beztroski w górach, jak sam napieram z rana pod górę, to czasem za co drugim drzewem czai się misiek...kozica też mi niegdyś krwi napsuła, więc również traktuję ze sporym dystansem, krwiożerczych świstaków jeszcze nie spotkałem, więc te najchętniej (nie krwiożercze, te zwykłe) bym widział na szlaku, no ale ciężko o taki obrót spraw każdego dnia ? Tak czy inaczej w całości docieram na Chudą Przełączkę i od razu kieruję się na Ciemniak, który osiągam przed 10:00 czyli dużo szybciej niż mapowe wskazania. Na szczycie jem drugie śniadanie a po nim zaczynam wycieczkę przez Czerwone Wierchy, gdzieniegdzie leży śnieg, na podejściu na Małołączniak znów spotykam kozicę, której moje towarzystwo chyba nie odpowiada, widoki powalają więc wyciągam aparat - tryb zdecydowanie spacerowy, aczkolwiek przy podejściach cisnę bez chwili wytchnienia. Niecała godzina i jestem na Kondrackiej Kopie, odpoczywam i podejmuję decyzję. W pierwotnym planie był od razu szlak na Kasprowy, jednak chęci, siły i pogoda pozwoliły na małą wycieczkę fakultatywną ? Giewont - symbol Zakopanego, góra znana przez wszystkich, nawet tych, którzy niespecjalnie wiedzą, gdzie są te Tatry. Byłem raz, pięknego kwietniowego popołudnia, zaraz przed zachodem słońca, wtedy było pusto, teraz po raz drugi melduję się pod krzyżem - ludzi trochę, ale bez przesady, spore tłumy na Kondrackiej Przełęczy, tym lepiej, że biegnę tudzież szybko idę, zostawiłem te tłumy w tyle ? przy wejściu jestem sam, idzie gładko, przy zejściu trochę więcej towarzyszy przy łańcuchach, ale w dobrej odległości ode mnie, nikt nie wyrywa żelastwa jak np przed rokiem na Świnicy, jednym słowem kulturka. Złe wrażenie z pierwszego wejścia (a raczej zejścia) w 2017 zatarte, ale wydaje mi się, ze wtedy nie było tych łańcuchów? Pewnie dodane po tej tragicznej burzy albo przy innej okazji, jak się mylę to poprawcie. Wracam na dwukierunkowy szlak i idę znowu na Kopę, inaczej się nie da. Trochę to daje w tyłek, mam już w nogach 20 km, przewyższenia nawet nie wiem, bo uszkodziłem pasek w smartwatchu i wylądował w plecaku, ale zbliżam się do 1.8-2 tys...wycieczka na Giewont trwała 2 godziny, koło 13 jestem więc z powrotem na Kondrackiej Kopie, pozwalając sobie na dłuższą przerwę. Czas iść na ten Kasprowy...gładko docieram na Przełęcz pod Kopą Kondracką, szlakowskaz mówi 1:40h, patrzę na zegarek, a właściwie telefon - 13.30, niby dobrze, ale z tego co kojarzę to w zeszłym roku o 15:00 zamykali restaurację i robili ozonowanie - raz mnie nawet prawie zaozonowali przez przypadek... ? a miałem sporą chęć z restauracji skorzystać, więc ruszyłem przed siebie - lekki plecak i biegowe buty zrobiły swoje - po godzinie jestem na szczycie ? Na Kasprowym pozwoliłem sobie na spory chillout - ludzi było sporo, ale mam swój sposób, słuchawki na uszy i zapominam o świecie ? - dopiero po godzinie ruszyłem dalej ? w 40 minut zbiegłem na Halę Gąsienicową, robiąc tylko krótkie przerwy na kilka fotek. Przy wejściu na Halę powtórzyłem zabieg sprzed 2 tygodni - siadam na uboczu, znów słuchawki idą w ruch i tak rozmyślam 15-20 minut, jeśli kiedyś spotkacie dziwnego gościa pasującego do opisu to mogę być ja ? Potem nie zostaje nic innego jak ruszyć szybko w stronę Kuźnic - uwielbam ten odcinek przez Boczań, szczególnie jego wyremontowaną niedawno końcówkę, gdzie można cisnąć, ile ma się ochotę ? do punktu końcowego docieram w 40 minut, jeszcze tylko truchtem na Dworzec bo inaczej nie zdążyłbym na busa... Chwilę po 18 jestem znów na parkingu w Kirach, wsiadam w auto, tankuję kawę i wracam do Krakowa, rozmyślając, jak dobrze wyszedł ten dzień ? po powrocie zgrywam ledwo żywy zegarek - 36 km w 10,5 godziny, ok. 2400 m przewyższenia - całkiem nieźle, jest ogromna satysfakcja, że powoli osiągam swój cel, którym jest nieco szybsze przemierzanie szlaków, w końcu w normalnym tempie w tym czasie zrobiłbym co najwyżej Czerwone Wierchy ? a tu w bonusie jeszcze Giewont i Kasprowy:) Wkrótce kolejne trasy, nie mogę się doczekać ?
    1 punkt
  10. Maleństwo na Kasprowym
    1 punkt
  11. 1 punkt
  12. 1 punkt
  13. Witajcie. W tym temacie chcę Wam przedstawić przewspaniałą wycieczkę z towarzyszami @karpasani @Medyk99 oraz R. Szerpą. 8 maja spotkaliśmy się standardowo o 5:30 na dworcu w Zakopanem. Cel wyprawy był ustalany wcześniej, każdy zawarty i gotowy - ruszamy na parking w Palenicy, skąd dalej do Doliny Pięciu Stawów. Śniegu jak na maj jest okropnie dużo! Śnieg jest mokry, przepadający, a nasze ciężkie plecaki nie pomagają. Powoli dochodzimy do schroniska. W Piątce chwila przerwy, przepakowanie plecaków i ruszamy dalej. Śniegu jest na prawdę bardzo dużo! Na mokry, ciężki śnieg spadła świeża warstwa puchu, idzie się bardzo ciężko. Zostawiamy ciężkie rzeczy i już na "lekko" idziemy w stronę Gładkiej Przełęczy. Nie przewidziałem tak trudnych warunków, stąd łapiemy opóźnienie. Po dłużej chwili docieramy na przełęcz. Kilka zdjęć, trochę wygłupów, szklanka piwa i ciśniemy dalej. Widząc nasz cel jednomyślnie stwierdzamy, że nie zrobimy całego planu. Cóż są priorytety, idziemy do celu. Widok z przełęczy Zawory: Gładki Wierch... Patrzymy na Cichy... Szczyt wydaj się dość ciężki, leży dużo śniegu, śnieg przepada, skała z jednej strony sucha, z drugiej lód... Nie ma wyjścia, idziemy granią. Było trochę lufiasto, przydały się ręcę, trochę adrenaliny było. Wszystko poszło zgodnie z planem, stanęliśmy na szczycie cali :) ciśniemy :D Widok na Koprowy Wierch, Cubrynę i Mięgusza \ Krywań Do celu jeszcze kawałek. Warunki są bardzo trudne, czasem zapadam się po pas, czasem jest beton, a czasem idzie się jak na wydmach na plaży. Męczy niemiłosiernie!!! Mamy sporą obsuwę w czasie, jesteśmy spóźnieni. Nici z zachodu z zaplanowanego miejsca. Widoki z trasy są coraz obszerniejsze, zdobywamy wysokość i "unikalność", skąd panorama powala. Dodam, że od kilku godzin nie ma żywej duszy oprócz nas :) Dolina Koprowa Mur Hrubego i Krywań - ciekawa perspektywa Łukaszenko fotografuje Tatry Nasz dzisiejszy cel Po bardzo ciężkiej i długiej wędrówce docieramy do celu. Otwieramy 40 % szampana i cieszymy się jak dzieci. Pogoda zrobiła się rewelacyjna, widoki KOSMOS!!! Staneliśmy na jednym z najpiękniejszych szczytów Tatrzańskich, serce Tatr! Znów Krywań, Krótka, Hruby Na Tatry, w tle z tyłu widać Kończystą Pan Krywań Grań Kop Liptowskich Świnica, Walentkowy i Kozi Wierch Na szczycie zabalowaliśmy zbyt długo. Trzeba cisnąć spowrotem. W trasie napotyka nas piękny zachód słońca z widokiem na czerwone wierchy i Giewont :) Siły się kończą, a jeszcze przed nami bardzo długa droga. Zachodzące słońce nad Wierchami. Małołączniak, Kopa Kondracka, Giewont i Kasprowy Ot słońce zaszło, zaraz będzie noc :D Różowe niebo nad Krywaniem i Murem Hrubego. W powrocie popełniliśmy bardzo duży błąd. Obawiając się nocnego przejścia grani Cichego Wierchy postanawiamy go trawesować. Natrafiamy na potężne zwały śniegu, 3-5 cm lodu, pod spodem mokry śnieg sięgający do pasa. Zmęczenie sięgło zenitu (przynajmniej dla mnie), noga za nogą dotrałem do Zaworów, dalej na Gładką, skąd jeszcze zejście do miejsca noclegowego :) Podsumowując wycieczka była przezajebista, męcząca, widoki zapierały dech w piersiach i spełniło się moje kolejne marzenie górskie :D Jeszcze zostały 2 "góry przeznaczenia". Dziękuję @karpasani, @Medyk99i Szerpa za wspaniałą wyprawę oraz wsparcie, kiedy miałem kryzys. BTW. pojechałem chory z kaszlem, katarem i na lekach :P Czekam panowie na Wasze wrażenia i zdjęcia, z pewnością macie ciekawe ujęcia niesamowitej wyprawy. Oczywiście na tym się nie skończyła nasze spotkanie, były jeszcze 2 dni pięknej pogody, ale to już na inny temat :)
    1 punkt
  14. Dalszą rozmowę uważam za zbędną.
    1 punkt
  15. I tu jest różnica , bo ja bardzo sobie cenię kulturalną wymianę poglądów, no ale nie każdy jest do takiej zdolny. Wyobraź sobie młody człowieku ,że to nie Ty i nie Tobie podobni geniusze wynaleźli chodzenie po górach i dobieranie sprzętu.A resztę bardzo zgrabnie opisał Ci @Agent 01.
    1 punkt
  16. Nie przejmuj się, nigdy nie jest za późno, żeby czegoś się dowiedzieć ?
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...