Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.11.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
Nam też ostatnio udało się zrobić szybki spontaniczny wypad na Diablak. Piękna pogoda, super widoki, prawie bez ludzi i wiatru. A poniżej taki szybki przegląd trasy:3 punkty
-
Tak sobie jeszcze myślę..... nowy regulamin jest potrzebny choćby dlatego, że ten poprzedni już dawno stracił ważność. Gdyby Słowacy podeszli do tego z głową a nie "po polsku" to byłaby szansa na wprowadzenie kilku rozsądnych zapisów. Jestem w stanie zaakceptować fakt, że zwierzęta w Tatrach powinny mieć swoje ostoje i takie miejsca jak Dolina Świstowa, Rówienek, cze Niefcyrka niechby były rezerwatami całkowicie niedostępnymi dla turystów czy wspinaczy. Mogę też zrozumieć, że takie szczyty jak Gerlach, Lodowy, Staroleśny czy Wysoka mogły by zostać dostępne tylko dla osób z odpowiednim doświadczeniem i kwalifikacjami. Ale nie pojmuję dlaczego nie można udostępnić dla bardziej zaawansowanych i chętnych turystów takich szczytów jak Kończysta, Świstowy, Płaczliwa Skała czy Baranie Rogi - rezerwat na Płaczliwej to i tak fikcja, a na pozostałe chyba i tak niewiele osób zamawia przewodnika. Skoro rozważana jest możliwość udostępnienia części szlaków dla turystyki zimowej, to dlaczego nie można by pozwolić na kontrolowaną turystykę pozaszlakową latem? Wszyscy piszą o lobby przewodnickim - ciekawe czy faktycznie mają aż taką siłę przebicia w urzędzie w Preszowie, czy może chodzi też o to, że HZS obawia się że nie będzie w stanie zabezpieczyć ratowniczo o wiele większego ternu niż teraz? Mimo konieczności posiadania ubezpieczenia Horska jest podobno jeszcze bardziej dotowana przez państwo niż u nas TOPR. Swoją drogą ciekaw jestem, czy są gdzieś dostępne statystyki ile w ostatnich latach było wejść z przewodnikiem na tatrzańskie szczyty inne niż Gerlach? Włóczę się często po różnych słowackich pagórach, a przewodników z klientami spotkałem jak na lekarstwo.2 punkty
-
Witajcie! Czy ktoś z szanownych forumowiczów wychodził może na ww. szczyt? Czy faktycznie końcówka to jak orla, czy bardziej Koscielec ? Jakieś informacje? Zdjęcia? Filmy? To co można znaleść na YT to jakaś porażka, poza widokami, żadnych informacji.1 punkt
-
Jak wyglądają wasze posiłki w dniu długich wędrówek? Czym się żywicie na trasie? Co pijecie? My np. wstając o 4 i wyjeżdżając na szlak nie za bardzo jesteśmy zainteresowani jedzeniem śniadania. Dopiero tak po pół godziny na szlaku chwytamy się za drożdżówkę albo przygotowaną kanapkę. Zazwyczaj na taką 6-8 godzinną wędrówkę wystarczają nam na osobę - 2 drożdżówki, dwie bułki, pół czekolady, litr czegoś ciepłego w termosie i 1,5l wody. Często nie zjadamy aż tyle ale wato być przygotowanym. Po powrocie jakiś pożądny obiad, najczęściej już bez kolacji? A jak jest u was?1 punkt
-
Zwykle nie chwale się jakoś za bardzo swoimi trasami, ale ta będzie wyjątkiem. Bo nie codziennie robi się samotnie drogę Lublin-Zakopane, 10-godzinną trasę po górach i powrót Zakopane-Lublin w ciągu 24 godzin. To było czyste szaleństwo ale jestem z tego dumny, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem pasonatem :D Start 0:45 z Lublina, 6:15 Zakopane, 6:45 Kuznice, nastepnie Przełęcz Miedzy Kopami przez Boczan -> Murowaniec -> Czarny Staw -> Zawrat -> D5S -> Szpiglasowa Przelecz i Szpiglasowy Wierch - Morskie Oko -> 16:45 Palenica Bialczanska, bus do Zakopanego, 18:00 wyjazd do Lublina, 23:45 na miejscu :)1 punkt
-
Opisujemy i rozpływamy się nad bezsprzecznie pięknymi naszymi Tatrami. Ale chyba każdy ma jakiś taki szlak, że jak ma tam, iść to trafia go szlag. Jak tam u was? Bezwarunkowo kochacie każdy odcinek? ? U mnie tę listę wygrywa oczywiście szlak nad Moko. Ostatnio robiliśmy trasę na Szpiglasowy Wierch przez D5S, ale ten powrót z z Morskiego - ? No i drugie miejsce które prowadzi w równie piękne rejony, ale przejście go - osłabia. Oczywiście dolina Chochołowska. Można wypożyczyć rower wiem, ale o 5 rano jeszcze takiej opcji nie ma ? Temat z przymrużeniem oka, wiec jak się komuś podoba Chochołowska to nie wieszajcie mnie ?1 punkt
-
1 punkt
-
Ten "Nowy regulamin" jest zapowiadany już któryś rok z rzędu, a jakoś wersji ostatecznej nie możemy się doczekać i nie wiadomo, czy od nowego sezonu ten projekt wejdzie w życie, czy zostanie znów całkowicie zmieniony jak to już wcześniej bywało. Niby dla turystów ta wersja jest korzystniejsza niż poprzednie, ale byłbym rad gdyby faktycznie znalazł się tam zapis o mozliwości uprawiania turystyki pozaszlakowej latem w niektórych rejonach np. tam gdzie wolno iść dziś z przewodnikiem. Niech ubezpieczenie kosztuje w takim przypadku więcej, może być konieczność wpisu wyjścia przez Internet do książki w hzs. Mogą sobie przecież wyznaczyć rejony rezerwatów ścisłych całkiem niedostępnych dla nikogo ( także dla przewodników) i niech tam strażnicy pilnują. Większość ludzi ( pewnie z 99%) i tak nie zejdzie że znakowanej ścieżki, więc argument o ochronie środowiska nie ma racji bytu.1 punkt
-
No nie mogę powiedzieć, że mi to odpowiada... ? Ale z perspektywy Słowaków: Mają sporo pagórów na powierzchni ponad połowy kraju - więc nie traktują ich ze zbytnim 'namaszczeniem', lecz traktują użytkowo. I tak lepsze to niż stawianie między graniami słupów wysokiego napięcia, jak ma to miejsce choćby w Alpach, czy rumuńskich Karpatach ;|1 punkt
-
1 punkt
-
Już to kiedyś na forum rozgryzaliśmy - szlaki po zmroku zamknięte, lecz wystarczy z nich zejść i już jest otwarte ? Poza tym robiąc graniówkę przekraczasz słupek graniczny i już jesteś pod jurysdykcją TANAP'u1 punkt
-
Lepiej wchodzić po zmroku, gdyż wtedy jest mniejszy ruch na trasie. A idąc ze Świnicy na Rysy przecież mijasz Zawrat bokiem? ?1 punkt
-
1 punkt
-
Ciekaw jestem, ilu narciarzy przekraczających Żleb Marcinowskich wie i pamięta o tragedii, jaka tam się wydarzyła przed laty. Tu przytaczam ciekawy tekst z Internetu. 321góry Forum górskie Góry - Historia, kultura, sztuka - Czy ktoś pamięta Dom Polaka? Iwona S - 2006-05-02, 07:57 Temat postu: Czy ktoś pamięta Dom Polaka? O istnieniu Domu Polaka dowiedziałam się Sie od Ojca. Ilekroć wchodziliśmy na Kasprowy, Ojciec zatrzymywał się i wskazując na miejsce byłego schroniska, mówił: tu stal kiedyś Dom Polaka. Zabrała go lawina. Tyle pamiętam z dzieciństwa a teraz znalazłam artykuł w Tygodniku Podhalańskim, opisujący tamte zdarzenia. Polecam. Tatry bywają okrutne. Nikt nie doświadczył tego bardziej niż ród Marcinkowskich. „Dnia 28 Lutego 1856 r. zasypał pięciu górników śnieg. Ci nieszczęśliwi powracali z bani Ornak w Dolinie Kościeliskiej i idąc zapewne żlebem, trafili na moment, kiedy właśnie uwiózł się śnieg z szczytów Dziewiątej i Ornackich… Między nimi był Ojciec z dwoma małoletnimi synami - oprócz tego zostawił w domu sześcioro dzieci prawie niemowląt - prawdziwych sierot - nazywał się Wojciech Gąsienica. Drugi - Jan Gąsienica zostawił dwa małoletnie dziewczęta. Ci 4 byli od Kasprusia. Piąty był Józef Pawełko, syn Hutmana z Morawy rodem, liczył lat 16”. Tak wspomina ksiądz Stolarczyk tragedię, jaka zdarzyła się w rodzinie „hamerników”, czyli górników tatrzańskich. Dokładnie, w sto lat później w tym samym rodzie podobne nieszczęście powtórzyło się w Dolinie Goryczkowej. Zachowało się to zdarzenie w moich wspomnieniach z lat dziecinnych. Ciotka Zofia Gąsienica Marcinowska schodziła z przysiółka Gładkie z plecakiem i bambusowymi kijami narciarskimi. Zatrzymała się i jak zwykle ukochała mnie, pucyła ku sercu, całowała, o coś pytała i obdzieliła słodkimi miętusami. Lubiłem te powtarzane ukochiwania, po czym do wieczora jeździłem na sankach. Na drugi dzień wczesnym rankiem ojciec podniesionym głosem oznajmił mamie: - Jezus Maryjo, babo, Morcinowscy nie zyjom. Zosie, Władka i granicnyk zabrała lawina. Słowo „lawina”, którego znaczenia nie rozumiałem, wyzwoliło we mnie lęk. Tata zaopatrzony w jedzenie i łopatę ruszył, jak wielu zakopiańczyków, szukać swoich najbliższych krewnych i pozostałych. Z końcem dnia powracał zmęczonym krokiem. Oto strzęp przekazywanych matce wrażeń: - Nie zyjom syćka. Kie by ik tam nie było. Lawina! Uciec przed niom nie było jako. Schronisko zdrzyzdzone het. Coz tyz to z tymi Morcinowskiemi? Ujek Jan zginon na austryjackiej wojnie, Wojtek na Zamarłej Turni, a Władek ze Zosiom w Goryckowej. Modlenie rodziców i siódemki dzieci na nic się zdało. Strach przed lawiną pozostał. W rodzinnych zbiorach zachował się wiersz ojca, Stanisława Gąsienicy Byrcyna. Poznajmy jego fragment: Lawina wiecór z turni runyna, Z posumem wiatru i groźnyk chmur, A przed niom z gwizdem sunyła Płania powietrza i śniegu mur… I śmierzć, wśród trzasku łomanyk smrekow, Gasieła ludzkie zywoty, Na Goryckowej, wśród nocy cienia I zimnej śnieznej psoty…. Historię tego zdarzenia można odtworzyć w oparciu o materiały rodzinne córki Marcinowskich, Marii Gąsienicy Jaszewskiej. O północy z 2 na 3 marca 1956 r. placówka WOP ogłosiła alarm, gdyż trzej żołnierze nie powrócili z patrolu. Poszukująca ich kolejna trójka trafiła w śnieżycy na Halę Goryczkową i stwierdziła w świetle wystrzelonej rakiety rozległe lawinisko w miejscu znanych im schronisk: Polaka i Króla. Ponadto zwały śniegu pochłonęły dwa szałasy, stojące tu od niepamiętnych czasów. Z Kondratowego Wierchu, obecnie nazywanym Żlebem Marcinowskich, spadła potężna lawina. Zmieniła odwieczny swój tor i wydzierając całe płaty kosówkowej zapory oraz starego drzewostanu, zniszczyła wszystko na swojej drodze. Plątanina połamanych czy wyrwanych z korzeniami smreków, skał oraz rozwalonych schronisk i szałasów sięgała poza Goryczkowy Potok. Zmiana pogody, odwilż i silne wichury, tworzące wielkie śnieżne nawisy, umożliwiły powstanie śmiertelnego niebezpieczeństwa. Tadeusz Pawłowski, ówczesny naczelnik GOPR-u, sprawnie zorganizował akcję ratowania, którą bezpośrednio kierował Ludwik Ziemblic przy wsparciu WOP. Już od godziny 5.30, jak zanotowano w księdze z przebiegu akcji, w poszukiwaniach na Goryczkowej brali udział: Józef Gąsienica Gładczan, Szymon Gąsienica Wawrytko, Stanisław Gąsienica Roj I, Stanisław Marusarz, Adam Gąsienica Sieczka i Józef Gąsienica Janik Firek. Później dotarło wielu innych. Wymieńmy chociaż niektórych, w podzięce za ich ofiarność: Stanisława Skupnia, Stanisława Grandysa, Jana Spławińskiego, Antoniego Krzyżaka, Józefa Bukowskiego, Stanisława Gąsienicę Giewonta, Eugeniusza Strzebońskiego, Jakuba Gąsienicę Wawrytko, Artura Prosałowskiego, Stanisława Urbańskiego, Władysława Gąsienicę, Józefa Krzeptowskiego oraz Józefa Zubka. Właściwie całe Zakopane ruszyło, aby pomagać. Łącznie przekopywało lawinisko ponad 800 osób. W ciągu kilku godzin odnaleziono ciała Władysława i Zofii Gąsieniców Marcinowskich oraz żołnierzy WOP: Józefa Tomińskiego, Tadeusz Rutkowskiego i Eugeniusza Żerańskiego. Zapowiadana wycieczka na skutek wichury i śnieżycy nie dotarła w góry, zatrzymała się szczęśliwie w Zakopanem. Przebieg całego zdarzenia przedstawiał się następująco. Władysław Marcinowski przebywał 2 marca na Hali Goryczkowej jako gospodarz tzw. schroniska Polaka. Jego żona tego dnia, po odwiedzeniu domu na Gładkiem, późno skończyła zakupy w Zakopanem. O zmierzchu z koniecznym prowiantem zjawiła się w Kuźnicach. Nie zdążyła na ostatni kurs kolejki, jednak okazało się, że będzie jeszcze jazda na Myślenickie Turnie i z niej skorzystała. Nie była świadoma, że wtedy ważył się prawdopodobnie los jej żywota. Utartą perć od stacji kolejki ku schronisku nawet z ciężarem przemierzała w kilkanaście minut. O podobnej porze trzej żołnierze, patrolujący wówczas granicę państwową, ruszyli z Kasprowego Wierchu w kierunku Hali Goryczkowej. Przy schronisku, osłaniającym przed wiejącym wiatrem i śniegiem, spoczęli na ławce. Tutaj dopadł ich biały żywioł. Odnaleziona Zofia miała na ręku zegarek, który wskazywał godzinę 19.30. Jeśli ten czas wskazywał na zejście lawiny, to zapewne droga z Kuźnic na piechotę uratowałaby jej życie. Władysław przygnieciony został belkami stropu. Żołnierze byli przysypani zwałami śniegu. Zofia ze Stopków Olesioków i Władysław Gąsienicowie Marcinowscy pochodzili ze starych, podhalańskich rodów, zasiedziałych w Zakopanem. Marcinowscy dziedziczyli spore współwłasności w Hali Kasprowej i Hali Goryczkowej. Na tej ostatniej odkupili od rodziny Polaków z Poronina niewielkie schronisko i tu zajęli się gospodarzeniem. Ich działalność była bardzo chwalona przez turystów, a najbardziej przez narciarzy. Przypomnijmy tych ciekawych ludzi. Władysław (ur. w 1913 r.) był po kądzieli potomkiem sławnego przewodnika Tytusa Chałubińskiego, Wojciecha Gąsienicy Roja. Obok prowadzonej na dawnej Polanie Gładkie dużej gazdówki, podejmował się on różnych prac w Tatrach. Był ratownikiem tatrzańskim, członkiem TOPR od 1950 r. i uczestniczył w kilkunastu wyprawach ratunkowych. Jeszcze w okresie międzywojennym uprawiał turystykę, taternictwo oraz narciarstwo. Jego bardzo zdolny brat Wojciech, student prawa UJ, zginął podczas wspinaczki w południowym urwisku Zamarłej Turni. Władysław należał do operatywnych przedsiębiorców. Zofia (ur. w 1910 r.) należała do pokolenia, które przynosiło chlubę polskiemu narciarstwu obok Stanisława Marusarza, Bronisława Czecha czy Bronisławy Staszel Polankowej. Ta niezwykła dziewczyna swoją karierę narciarską rozpoczynała w latach 20. XX w., startując jeszcze w spódnicy góralskiej. Była świetną zawodniczką Sekcji Narciarskiej PTT. W zawodach o mistrzostwo Polski w 1932 r. zdobyła I miejsce w biegu kobiet, a w 1935 r. w kombinacji alpejskiej. Na zawodach FIS w 1939 r. osiągnęła, jak oceniano wówczas, świetne ósme miejsce w biegach pań. Zofia była również bardzo dobrą taterniczką. W 1931 r. uczestniczyła z Bronisławem Czechem i Janem Gnojkiem w próbie przejścia głównej grani Tatr Wysokich. W ciągu czterech dni przeszli oni odcinek pomiędzy Przełęczą Liliowe a Polskim Grzebieniem. Z tymi samymi taternikami zdobyła w 1931 r. południową ścianę Zamarłej Turni, a w 1932 r. z Bronisławem Czechem i Stanisławem Marusarzem zachodnią ścianę Kościelca. Marcinowscy cieszyli się dużym szacunkiem ludzi, wśród których żyli. Pozostawili jedyną córkę Marię, którą zaopiekowała się szczerze babcia Bronisława. Mała poprawka, Wojciech Gąsienica – Marcinowski zginął w 1932 roku razem z Tadeuszem Bośniackim nie na południowej ścianie Zamarłej Turni, a na sąsiednim urwisku, jakim opada do Dolinki Pustej Zmarzła Przełęcz.1 punkt
-
Trochę to trwało, ale udało się coś zmontować z wycieczki ? - kto lubi oglądać ładne widoczki, to zapraszam.1 punkt
-
1 punkt
-
Taki sobie szlak zrobiliśmy zaraz po przybyciu w góry. Ale ogólnie wszyscy przeżyli. Trudności większych nie ma, dopiero przed szczytem trochę wchodzenia po skałach, czasem trzeba użyć wszystkich dostępnych kończyn ? Starujemy o 5:45 z tri studnicky, zielonym szlakiem. Atakujemy szybko bo deszcz w planach na popołudnie. Na szczycie jesteśmy 9:10. Widoki mocno średnie, ale też miały swój urok. Trzeba było użyć trochę wyobraźni i od razu pojawia się w głowie piękna panorama ?. Jako, że jestem zwolennikiem pętelek, idziemy dłuższym szlakiem, schodząc trzymamy się niebieskiego, potem w Jamskim Plesie odbijamy na czerwony szlak i na parking. No i pogoda się sprawdziła. Dolało nam niemiłosiernie! 5 min! tyle trwało oberwanie chmury. Jeszcze 10 min i byliśmy w samochodzie. Ale szczyt zdobyty, wszyscy żyją to najważniejsze ?. Obrazki statyczne i ruchome poniżej ?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Dużo kawy, ale też taka adrenalina, że człowiek nie czuł zmęczenia, mimo, że był kierowcą :)1 punkt
-
Taka oto trasa. https://mapa-turystyczna.pl/route/mcy3 z Palenicy idziemy do D5S, a dalej na Kozi Wierch. Miał być powrót, ale spontanicznie ruszyliśmy na Buczynową Strażnice i tam w dół Żlebem Kulczyńskiego, fantastyczny szlak jak chce się poczuć dreszczyk emocji. Potem już Kozia dolinka, murowaniec i Kuźnice. Minus tej spontaniczności to to, że trzeba po auto wracać na Palenicę Trasa na 10 godzin, wiec wyjść trzeba zdecydowanie rano. A tu krótka relacja:1 punkt
-
1 punkt
-
Aplikacja na telefon Relive, która robi taką animacje z przebytej trasy, dane zbiera z telefonu, zegarka czy czym tam się rejestruje trasę. Jest darmowy okres na miesiąc wiec można się pobawić.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Ann, @staroń o który wam odcinek chodzi ? Już na czarno czerwonym szlaku przed wierzchołkiem? Czy pod koniec samego czarnego ?1 punkt
-
"W górach jest wszystko co kocham, góry to przystań, niekończąca się nadzieja, że można żyć życiem i wierzyć nie dotykając." Ksiądz Tischner No i jeszcze nie o górach, ale góralskie: - Ksiądz Tischner mówił, że górale mają trzy prawdy: Święta prawda, tyż prawda i gówno prawda. ?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Nie miałem wątpliwej przyjemności iść tym szlakiem do Murowańca, ale dzięki Twojej rekomendacji chyba go nie zobaczę ?1 punkt
-
1 punkt
-
Może nie same Tatry, ale góry, i blisko ? Taka alternatywa dla Słowackiego Raju i dużo mniej ludzi. Przynajmniej my przez cały dzień spotkaliśmy w sumie 14 osób. Całodniowa wycieczka Zakopane => Janosikowe Diery => Zakopane. Całość na spokojnie można w 10 godzin zrobić. TRASA: https://mapa-turystyczna.pl/route/cyws Film z wycieczki, którą popełniliśmy niedawno.1 punkt
-
Ostatnio zaliczyliśmy dwa dni w tych pięknych górach, idealnie trasy na aktywny weekend. Jeden szlak, taki typowo spacerowy, (ale wózka to raczej bym tam nie brał) Szczawnica - Czerwony klasztor - Szczawnica. Druga trasa już zdecydowanie ciekawsza, => Krościenko - Trzy Korony - Sokolica1 punkt
-
To już ma wymienną optykę, może coś bardziej uniwersalnego np. COOLPIX A900, tańszy, z mega zoomem. Obraz może nie będzie taki plastyczny jak z bezlusterkowca, ale jak @piterson777 sam się określił, nie jest pro ?1 punkt
-
Wg mnie lepiej jak kupisz gimbal do obecnego telefonu niż tanią kamerkę. P8L kręci niezłe filmy, wątpię że znajdziesz coś lepszego w tej podanej kwocie.1 punkt
-
Oczywiście, że każdy system pomagający chronić zdrowie czy życie jest mile widziany. Pod takim systemem musiałaby być jeszcze jakaś obszerna instrukcja obsługi, regulamin. Jak napisał @Luk_ do edukacji nikogo nie zmusisz, ale w tym kierunku chyba też warto próbować.1 punkt
-
Nie wiem czy to dobry pomysł. W dzisiejszych czasach, gdzie roszczeniowość ludzi zaczyna przechodzić wszelkie granice, postawienie takiej tablicy może wzbudzić lawinę pozwów. Załóżmy, że taki napalony „turysta” usłyszał, że jest coś takiego jak Orla Perć, zobaczył na tablicy słonko z chmurką i idzie zadowolony, a po 6 godzinach przyjdzie załamanie pogody, może nawet nie burza, ale go zleje. I co? Miało nie padać. zniszczyły mi się buty, TPN oddaj kasę, bo miało nie padać. Takie zagrożenie widzę.1 punkt
-
1 punkt
-
A jak sprawdzają te bilety? I jak z kolejką do okienka? Pokazujesz i idziesz i inni pożerają Cię wzrokiem? czy Pan z okienka musi odpalić specjalistyczne urządzenie które oczywiście się zawiesi? Jak wchodzę wcześnie rano to albo budka zamknięta, albo jest jedna czy dwie osoby, więc i tak w kolejce nie stoję. Raz kupiłem to i tak budka była zamknięta, wiec nikt nie sprawdził, dlatego się pytam. Ciekawi mnie to, bo nie używam praktycznie gotówki, wiec chciałbym wiedzieć na przyszłość.1 punkt
-
1 punkt
-
My oprócz mapy turystycznej do planowania tras, używamy jeszcze PogodaRadar do patrzenia na pogodę. Dosyć dobrze się sprawdza, zwłaszcza przydatna jest symulacja ruchu chmur, z której można lepiej przewidzieć np. w którą stronę idzie burza.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Jak dla mnie nie jest rozsądne. A nawet powiedziałbym - nieodpowiedzialne. Na Szczeliniec z tego co pamiętam idzie się po kładkach i schodkach. Na Rysy nawet od słowackiej strony trzeba się na szczyt wspiąć. A wejście na szczyt nie jest miłe i komfortowe, i drugi raz bez kasku bym się tam nie wybrał, bo kamienie często lecą spod butów. Macie jeszcze kupę innych szczytów z KGP do zrobienia, a Rysy to myślę, że dopiero z dobrze przygotowanym kondycyjnie, zapoznanym z wyższymi partiami gór ośmiolatkiem. Koniecznie z kaskiem. Góry są wspaniałe i super że chodzicie, ale trzeba dostosowywać trasy do umiejętności tych najsłabszych. Życzę wielu pięknych tras, ale jeszcze cierpliwości ?1 punkt
-
Ja mam podobne to tych. Mojego modelu już nie ma, ale cena i zasada podobna. Odpinane nogawki w taki sposób, że nie trzeba ściągać butów. Wygodne, wytrzymałe, śmigam już drugi rok. https://www.decathlon.pl/spodnie-2w1-trek-500-mskie-id_8501895.html pozdrawiam.1 punkt
-
Trasa nie wymagająca, trochę kondycji trzeba mieć. W 8-9 godzin na spokojnie można zrobić. => https://mapa-turystyczna.pl/route/61r2 Jak dziecko daje radę, to chyba każdy starszy przejdzie ? Chociaż nie, jak się ktoś zaprze to nie... http://portaltatrzanski.pl/aktualnosci/swistowka-turystka-z-blokada-psychomotoryczna-konieczny-byl-smiglowiec,2479 Ale to wyjątkowe sytuacje, trudno oceniać jak się tam nie było. No a tu jeszcze wizualizacja trasy:1 punkt
-
Z kiedy to zdjęcie? Ja robiłem mu zdjęcie w tamtym roku i siedział w tym samym miejscu. To chyba taki piesek na etacie ?1 punkt
-
Zależy co komu leży ? Najpiękniejsza widokowo dla mnie to chyba Chata Teryego, rano gdy się jest jeszcze samemu. A jeśli chodzi o samo przejście to chyba Orla Perć, daje najwięcej wrażeń ?1 punkt