Skocz do zawartości
  • wpisów
    80
  • komentarzy
    44
  • wyświetleń
    29 806

Wpisy na tym blogu

Jeszcze o Jaszczu, zakopiańczykach i jedynie słusznej ideologii

Jeszcze o Jaszczu, zakopiańczykach i jedynie słusznej ideologii Hajdukiewicz naświetlił tylko część prawdy o Jaszczu i Jasiu Sawickim oraz innych zakopiańczykach. Ojcem Jaszcza był Ludwik Szczepański, literat, publicysta, dziennikarz, poeta, ojciec Stanisława Motyki był stelmachem, partner Jasia, Jan Gnojek był synem kowala i góralki, Stanisław Wrześniak był elektromonterem – wszyscy oni nie byli kolegami dla Jaszcza. Po wojnie Jaszcz rozwinął skrzydła zostając nawet szefem działu litera

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Wędrując z Przysłopu...

Wędrując z Przysłopu…   Wędrując z Przysłopu Miętusiego na Małołączniak raz jeszcze patrzę na środkową i najwyższą partię Doliny Miętusiej. Piękne polany poprzedzają próg zasypany ogromnymi wantami porośniętymi starodrzewem, to Wantule, jedna z największych osobliwości tatrzańskich długo podsycająca dyskusje specjalistów od rzeźby górskiej. Eugeniusz Romer (1871 – 1954), twórca nowoczesnej kartografii i sława polskiej geografii, profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Pochwała Babiej Góry

Pochwała Babiej Góry – ona najbardziej przypomina Tatry.           Babia Góra w lapidarnym ujęciu podręcznikowym: Najwyższy szczyt w polskich Beskidach i najwyższy poza Tatrami. Jedyny masyw górski w Polsce, za wyjątkiem Tatr, charakteryzujący się prawie kompletnym układem pięter roślinności z reglem dolnym, górnym, piętrem kosodrzewiny i piętrem halnym(alpejskim). To ostatnie zredukowane do mniej więcej 75 metrów, brak jedynie piętra turniowego. Układ pięter jest na tyle wyrazisty, iż wpi

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Trzeci krąg wtajemniczenia - MSW.

Trzeci krąg wtajemniczenia – Mięguszowiecki    (1963). Matura i egzamin wstępny na fizykę na Uniwersytecie Łódzkim przeszły bez historii i w połowie lipca znalazłem się w Tatrach, gdzie zacząłem grać swoje standardy. Drugiego sierpnia wyruszam na przydługi spacer w Tatry Zachodnie. Ze Skibówek per pedes do Drogi Pod Reglami i nią aż do Kir, Doliną Kościeliską na Halę Ornak, skąd na Iwaniacką Przełęcz, Ornak i Starorobociański Wierch, skąd schodzę przez Kończystą nad Jarząbczą i Trzydniowi

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Jaworowa - część II.

Jaworowa – część II. Zwijam namiot, pakuję plecak i ruszam dalej. Blisko podstawy progu, jakim podcięte jest następne piętro doliny zatrzymuję się na dłużej. Powodem jest stado kozic, które wykorzystując nieobecność turystów o tak wczesnej porze pasie się w pobliżu ścieżki, siadam na kamieniu, zapalam fajkę i na zmianę przypatruję się to kozicom, to ścianom Jaworowego Muru dobrze podświetlonym porannym słońcem. Stara jak taternictwo rozrywka intelektualna, wybieranie w myśli różnych sposob

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Wspomnienie o Klimku. Część I.

Wspomnienie o Klimku – Część I.           Czwartego sierpnia 1910 roku w Dolinie Jaworowej układają się do snu trzej taternicy – Józef Bizoń, Jan Jarzyna i Stanisław Szulakiewicz, członkowie Akademickiego Klubu Turystycznego we Lwowie, założonego w 1906 roku na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Józef Bizoń to jeden z prekursorów narciarstwa sportowego w Polsce i działacz AKT. Osiemnastoletni Jan Jarzyna, świeżo upieczony student Politechniki Lwowskiej to bardzo utalentowany narciarz, w marcu

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Wspomnienie o Klimku. Część II.

Wspomnienie o Klimku. Część II.           Wróćmy do Doliny Jaworowej, rano, piątego sierpnia dochodzi według relacji Jarzyny do sprzeczki między Szulakiewiczem, a Bizoniem, ten ostatni rezygnuje ze wspinaczki i schodzi na dół. Pozostała dwójka rozpoczyna wspinaczkę. Początkowo idą tak, jak bracia Komarniccy rok później, ale w środkowej partii ściany kierują się bardziej wprost ku wierzchołkowi w sposób mniej więcej odpowiadający drodze Slámy, co sprawia, iż wchodzą w znacznie trudniejszy t

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Kwietny biwak.

Kwietny biwak.           W latach dziewięćdziesiątych bardzo polubiliśmy z Alą przejście przez grań główną Tatr z Tatrzańskiej Kotliny do Jaworzyny Spiskiej przez Przełęcz pod Kopą. Ten idylliczny, górski spacer ma swoje niebagatelne zalety estetyczne, bo wiedzie  przez kwietne latem  łąki Wspólnej Pastwy, Przednich i Zadnich Koperszadów okraszone piękną panoramą doliny Kieżmarskiej, jest to inny świat w porównaniu z surowym pięknem większości dolin Tatr Wysokich.  Wielokrotnie zdarzało s

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Fatum

Fatum Z przyzwyczajenia śledzę warunki w Tatrach, podobnie, jak to czyniłem w Łodzi na parę tygodni przed zimowym wyjazdem w Tatry. Mały komentarz na ten temat. Codziennie ogłaszany jest przez TOPR komunikat lawinowy, ale komunikat ten daje jedynie uśrednioną ocenę zagrożenia lawinowego nie oddając z natury rzeczy rzeczywistego zagrożenia w danym miejscu i w danym czasie. Taką ocenę trzeba wypracować samemu, a jej podstawą jest znajomość terenu i warunków, w jakich w ostatnim okresie czasu

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Lawiny.

Lawiny.           Lawiny – temat jak rzeka, rzeka śniegu. Znawcy tego tematu lubili ongiś nadawać swoim opracowaniom górnolotne tytuły, jak na przykład Lawiny – biała zagadka przyrody (Stefan Myczkowski, Wierchy, rok XXVI). Dziś unika się takich sformułowań, bo wiemy na ten temat znacznie więcej i to w ścisłej, matematycznej formie. Konia jednak z rzędem albo i dwa temu, kto potrafi przewidzieć, gdzie, kiedy i z jakim skutkiem. Pierwszy wypadek lawinowy już dziś mieliśmy – ale złamana noga

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Żleb Marcinkowskich.

Ciekaw jestem, ilu narciarzy przekraczających Żleb Marcinowskich wie i pamięta o tragedii, jaka tam się wydarzyła przed laty. Tu przytaczam ciekawy tekst z Internetu. 321góry Forum górskie        Góry - Historia, kultura, sztuka - Czy ktoś pamięta Dom Polaka?   Iwona S - 2006-05-02, 07:57 Temat postu: Czy ktoś pamięta Dom Polaka?   O istnieniu Domu Polaka dowiedziałam się Sie od Ojca. Ilekroć wchodziliśmy na Kasprowy, Ojciec zatrzymywał się

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Krótki wstęp do parapsychologii górskiej - część I.

Krótki wstęp do parapsychologii górskiej – część I.           W 1964 roku, dwa lata po śmierci autora, ukazuje się Komin Pokutników pióra Jana Długosza, taternika i alpinisty, który na pewien czas stał się legendą swojego środowiska. Nie był fenomenalnym wspinaczem, ale miał serce i głowę do rozwiązywania problemów, jak ongiś nazywało się w taternickiej gwarze wytyczanie nowych dróg na trudnych formacjach skalnych. Wprowadził w Tatry technikę osadzania w skale nitów, dzięki której rozwiąza

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Krótki wstęp do parapsychologii górskiej - część II.

Krótki wstęp do parapsychologii górskiej – część II. Kiedyś uważano, iż wracanie do schroniska lub namiotu po zapomnianą rzecz przynosi pecha na wspinaczce. Schyłek wspinaczkowego lata 1968, Hala Gąsienicowa. Razem z Jankiem z Bydgoszczy mamy ochotę na Komin Drege’a na Granatach. W ostatniej chwili zmieniamy plany ze względu na niezbyt pewną pogodę, zamieniamy formację wklęsłą na wypukłą, decydujemy się na Filar Staszla na Zadnim Granacie. W Murowańcu Janek zamienia niechcący swój plecak n

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

In memoriam.

In memoriam               Niestety, Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski dołączyli do długiej listy tych himalaistów, którzy pozostali na zawsze w górach.               Rok 1941, Szwajcaria. W małym hoteliku w Winterthur mieszka dwóch kaprali podchorążych z 2 Dywizji Strzelców, która w wyniku klęski Francji przekroczyła granicę szwajcarską i została tam internowana. Owi dwaj kaprale to Jerzy Hajdukiewicz i Jan Sawicki, ci sami, którzy w lipcu 1939 roku pokonali Klimkowy Żleb.  

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Sygnały - do trzech razy sztuka.

Sygnały – do trzech razy sztuka               Po tragicznym finale zimowego sukcesu na Broad Peak-u rozpętało się, niestety, typowe piekło Polaków, choć nie już tak jednoznaczne, jak po akcji na Małym Jaworowym i śmierci Klimka Bachledy. Po pierwsze zabierają głos znani himalaiści, w tym i partnerzy Macieja Berbeki, brat Maćka, Jacek Berbeka, członkowie rodziny Tomka Kowalskiego oraz  znawcy lub nie himalaizmu zimowego nie licząc tzw. publiki. Najsurowiej skrytykował realia wyprawy Ry

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Morskie Oko i Popradzki Staw 1964. Część III.

Morskie Oko i Popradzki Staw 1964. Część III.             Wejście na Mnicha „przez Płytę” nie sprawia „warszawskiej ekipie” problemów – na wierzchołku chwila zastanowienia. W 1962 TOPR, a właściwie Grupa Tatrzańska GOPR zamontowała w Tatrach w paru miejscach stałe haki wykonane z pręta stalowego z koluchem, osadzane na ołów. Jeden z nich umieszczony nad przełączką między wierzchołkami służył mi w następnych latach jako hak zjazdowy – wystarczyło przewlec linę przez jego „oczko”. Ale z głów

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Morskie Oko i Popradzki Staw 1964. Część IV.

Morskie Oko i Popradzki Staw 1964. Część IV.               Zbliża się koniec sezonu, Darek wraca do Warszawy, a Ewa, Andrzej i ja wsiadamy na Łysej Polanie do autobusu jadącego do Popradu. W Popradzie kupujemy linę – już wykonaną z nowoczesnego włókna, 10 mm średnicy i 60 m długości. Ale wciąż nie mamy haków i karabinków. Poprad, Szczyrbskie i Popradzki Staw, sześcioosobowy pokój w górskim hotelu, a mamy za sobą noce w sianie bez śpiworów na strychu starej, góralskiej chałupy i prycz

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Morskie Oko i Popradzki Staw 1964. Część V.

Morskie Oko i Popradzki Staw 1964. Część V.             Dzień piąty nad Popradzkim Stawem.  W piękną pogodę wyruszamy we troje kierując się ku Dolinie Batyżowieckiej. Krótki odpoczynek nad Batyżowieckim Stawem, podejście w górę doliny i już pniemy się ku Batyżowieckiej Próbie. Nikt poza nami nie podchodzi na Gerlach, ani  nikt  z niego nie schodzi więc szybko osiągamy wierzchołek. To jeszcze nie czasy tłumnych wejść na „Króla Tatr” – na wierzchołku zastajemy tylko kilka osób.        

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Jak się drzewiej wspinało - patenty. Część I.

Jak się drzewiej wspinało – patenty. Dziś w górach patentuje się drogi, kiedyś prawie wszystko. W dawnych, już dziś zamierzchłych dla wspinającej się młodzieży czasach tylko nieliczni z nas szczęśliwcy mogli się znaleźć w Chamonix. I jak bajki o żelaznym wilku słuchaliśmy ich opowieści, jak tam można było ot tak po prostu wejść do sklepu i poprosić o skompletowanie sprzętu na taką, a taką drogę na jednej ze ścian masywu Mont Blanc. Sklepów internetowych oczywiście nie było, a zarabialiśmy te

Jak się drzewiej wspinało - patenty. Część II.

Jak się drzewiej wspinało – patenty. Część II.      W czasach, gdy zaczynałem się wspinać wiązanie się liną w pasie wyszło już na szczęście z mody, w czym zapewne miał swój udział wypadek zespołu Biel – Żuławski podczas akcji poszukiwania „Mojżesza” czyli Stanisława Grońskiego w masywie Mont Blanc. Lawina seraków „zabetonowała” Wawrzyńca w szczelinie, a lina zawiązana w pasie Staszka Biela zmasakrowała mu wnętrzności. Nastąpiła era wiązania się „nad biustem”, o czym zawsze początkując

Rodzinne wspinanie – preludium.

Rodzinne wspinanie – preludium.               Ciąg wydarzeń absolutnie przypadkowych. Lato 1963 – dochodzę na Mnichowe Plecy zastanawiając się, czy skręcić w lewo na Mnicha czy w prawo, na Mięgusza. Czasy to takie, iż chodzimy „umundurowani” – solidne wibramy, grube skarpety z „góralskiej”, wełny, pumpy, flanelowa koszula i na plecach słowacki plecak wspinaczkowy zwany horolezką, na głowie czerwona „marusarka”. Podchodzi do mnie rudowłosa, mniej więcej trzydziestoparoletnia dziewczyna,

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Kronika turystyczna za rok 1905.

Miłośnikom wejść przeróżnych, a poza szlakowych polecam Kronikę Wyryp Rozmaitych zamieszczoną w pierwszym numerze Taternika wydanym we Lwowie 1 marca 1907. Kronika turystyczna za rok 1905. 15./I. Prof. Dr. Karol Jordan i Janusz Chmielowski z przewodnikami: Klimkiem Bachledą, Janem Franz’em sen. i Pawłem Spitzkopfem na Szczycie Gierlachu. Wchodzono »Żlebem Karczmarza*, schodzono do Doi. Batyżowieckiej (I. wyjście w zimie). i./V I. Dr. Alfred Martin (sam)

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Rodzinne wspinanie – część II.

Rodzinne wspinanie – część II.             Dziewiątego sierpnia ruszamy na słowacką stronę Tatr, wpierw autobusem na Łysą Polanę, przesiadka do „czechosłowackiego” autobusu, ČSAD, a jakże i wysiadamy w Matlarach, skąd zaczynamy podejście do schroniska nad Zielonym Stawem Kieżmarskim, wtedy znanego jako „chata, známa aj ako Brnča, Brnčala, alebo Brnčalka” od Alberta Brncala (1919-1950), profesora wychowania fizycznego, wychowanka tatrzańskiego Klubu Wspinaczkowego IAMES, który 1 sierpnia 19

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Rodzinne wspinanie – część III.

Rodzinne wspinanie – część III.                Warunki wyraźnie się pogorszyły, coraz więcej śniegu zalega w wysokich partiach, coraz bardziej granie są oblodzone. A sprzętu mamy niewiele, dwie liny wprawdzie, ale tylko cztery stalowe karabinki i pięć haków, w dodatku kompletnie nieprzydatnych jako haki stanowiskowe – są to tzw. simondy wykonane tylko z nieco grubszej blachy. Postanawiamy z Doliny Dzikiej przetrawersować do Doliny Jastrzębiej, wejść na Czarny Przechód i w zależności

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

Rodzinne wspinanie – część IV. Rok 1965, MOko.

Rodzinne wspinanie – część IV. Rok 1965, MOko.             Opuszczamy niespiesznie  gościnną Brnčalkę i pod wieczór przekraczamy granicę w Łysej Polanie w sam raz, aby zdążyć na ostatni autobus jadący do MOka. To jeszcze ten czas, gdy ostatni z przystanków jest przed Wozownią vel Starym Schroniskiem vel FranzHiltonHotelem. Wszystkie miejsca w Wozowni zajęte, ale przed nią stoją dwa wojskowe namioty z pryczami, materacami i kocami. Sklepik spożywczy na Łysej był już zamknięty co zmusza nas

Jerzy L. Głowacki

Jerzy L. Głowacki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...