Skocz do zawartości

Samotność na szlaku.


Fanka natury, fanka gór

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, Mnich Admin napisał(a):

Niezależność - piękna cecha. Brak wiary - zawsze można ją odzyskać 😇

Może dlatego tego pragnę, bo zawsze to ja musiałam być "lokomotywą". W wielu sprawach musiałam sama nadzorować nawet "fachowców", więc w praktyce połowę pracy musiałam sama wykonać jako laik - dlatego wolę oficjalnie robić coś sama. W górach polegam tylko na swojej kondycji, rozsądku (wszystko już pozdobywali - nie ma na mnie żadnej presji) i umiejętnościach także obsługi sprzętu (asekurację uważam za sztukę samą w sobie), no i to mi się podoba. 😉

  • Lubię to ! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Jędrek napisał(a):

 Zapewne większość z nas tak ma. Presję jakąkolwiek w górach odczuwam tylko wtedy gdy kogoś gdzieś prowadzę, bo np. obiecałem wejście na szczyt. Dochodzi też wówczas jakaś odpowiedzialność. Gdy idę sam, mam kompletny luz. 

No właśnie ta odpowiedzialność. Mogę narażać siebie, nie bardzo chcę nawet by ktoś mi bliski też ryzykował. Więc zwykle jak idę z kimś, to to jest wyjście bardzo "soft" - Typu Sarnia Skała. 

  • Lubię to ! 1
  • Przykro mi 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Gosia WU napisał(a):

le... wydaje się nam że jesteśmy nieśmiertelni

no właśnie nie .Zdarza mi się nawet dość często wyruszać samemu. Z tym ,że idę w miejsca , które znam i czuję się bezpiecznie, zdaję sobie sprawę z zagrożeń i jestem bardzo uważny. Lubię usiąść na Raptawickiej czy Czerteziku z herbatą w ciszy i samotności , to takie inne odczuwanie gór . N ie bardzo potrafię to opisać.

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.11.2024 o 21:38, Fanka natury, fanka gór napisał(a):

No właśnie ta odpowiedzialność. Mogę narażać siebie, nie bardzo chcę nawet by ktoś mi bliski też ryzykował. Więc zwykle jak idę z kimś, to to jest wyjście bardzo "soft" - Typu Sarnia Skała. 

A ja mam inaczej ,w ogóle nie lubię ryzykować i staram się to ryzyko minimalizować i dla siebie i dla towarzyszy wędrówki.Niezależnie od wybranego szlaku. Sam idę właśnie na to co niektórzy nazywają ,,softy,, a co jest nie do końca prawdą bo np Wysoka w Pieninach ma całkiem fajną statystykę wypadkową. W mojej firmie było takie powiedzenie : nie ma interwencji bezpiecznych ,są takie które na takowe wyglądają. Podobnie w mojej ocenie jest z górami , nie ma gór w pełni bezpiecznych.

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, barbie609 moder napisał(a):

Zdarza mi się nawet dość często wyruszać samemu. Z tym ,że idę w miejsca , które znam i czuję się bezpiecznie, zdaję sobie sprawę z zagrożeń i jestem bardzo uważny.

Ja też. Szklarska ze 2 godziny po tym, jak gospodarz domu w którym spałam powiedział mi żebym sama tam nie szła. Nie ciągnęłam tematu dlaczego sama nie miałam tam iść. Domyślnie podciągnęłam pod " sama kobieta w lesie 😱". Pytanie czy jest jakaś granica, której nie powinniśmy przekroczyć. Wcześniej wstawiłam i usunęłam (żeby już nie szkudzić pod tamtym tematem) link o tej Niemce, która miała wypadek będąc z psem na Słowacji. Była na teoretycznie dość uczęszczanym szlaku, z psiurem, z telefonem w garści. Z tego co kojarzę coś sobie złamała... No więc czy jest jakaś granica gdzie nie ma ryzyka?

image.thumb.jpeg.54fca48da319d6cb1025893e1991390b.jpeg

Edytowane przez Gosia WU
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Gosia WU napisał(a):

No więc czy jest jakaś granica gdzie nie ma ryzyka?

W mojej ocenie ryzyko jest zawsze , widziałem na Sarniej w lecie rozwalone kolano. Można powiedzieć,że poszkodowany sam sobie winien bo poszedł w ..adidaskach,, ,ale może gdzieś się dowiedział ,że to soft i nie ma co się przejmować. W lipcu 2012 na grzbiecie Małych Pienin czteroosobowa rodzina zginęła od uderzenia pioruna, a miejsce porównując chociażby do Sarniej już super soft. Tu zresztą jest odniesienie do sprawy samotności , ich była czworo ,zginęli wszyscy. Poszukiwania trwały ponad dni.Stało się tak dlatego,że ukrywając się przed burzą zeszli ze szlaku na południową stronę. Dopiero czesanie całego grzbietu pozwoliło ich odnaleźć. Dlatego w mojej ocenie ważne jest aby idąc samemu nie łazić po jakiś uroczyskach tylko znajdować się w miejscach łatwych do sprawdzenia chociażby z powietrza.

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze może czemu bywam sama na szlaku. Kiedyś lubiłam teraz mniej lubię, ale jeszcze bardziej nie lubię być z ludźmi których za dobrze nie znam i do których muszę się dostosowywać. Wszakże "góry to wolność" prawda? Przynajmniej chcielibyśmy żeby tak było. Z drugiej strony mam 24 letnią córę, która niestety ma podobne podejście i tu podczas jej wyjść siwych włosów mi przybywa. Szczególnie w Tatrach. Szczególnie, że obie nie lubimy chodzić w tłumie.

Wydaje mi się, że z wiekiem bardziej potrafimy ocenić ryzyko. Mamy też na ogół mniejszą skłonność do ryzyka, ale i potrafimy ocenić to ryzyko wieloaspektowo. I w takich sytuacjach wiemy, że idąc samemu musimy się zabezpieczyć czyli znajomość drogi, powiadomienie kogoś odpowiedzialnego i najlepiej znającego teren gdzie idziemy, niezmienianie trasy jeśli nie możemy o tym poinformować, odpowiednie przygotowanie w aspekcie sprzętu i ubrania plus adekwatnej do trasy kondycji. No, ale góry to góry. Często stromo, ślisko można na czymś pojechać, uderzyć głową w kamień złamać sobie otwarcie nogę...

Dlatego uważam, że nastawianie się na samotne wędrówki "z założenia", że tak jest lepiej jest po prostu błędem - który może dużo kosztować.

  • Lubię to ! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Gosia WU napisał(a):

Dlatego uważam, że nastawianie się na samotne wędrówki "z założenia", że tak jest lepiej jest po prostu błędem - który może dużo kosztować.

Ale wtedy dokładnie wiesz, że możesz liczyć tylko na własne odbicie w stawie 😉 

To raczej wyjście w towarzystwie mogłoby powodować złudną iluzję bezpieczeństwa - no chyba, że wszyscy związaliby się liną jak na seraku 

 

Teraz, Gosia WU napisał(a):

Wydaje mi się, że z wiekiem bardziej potrafimy ocenić ryzyko. Mamy też na ogół mniejszą skłonność do ryzyka

To nie wiek, a liczba doświadczeń 😜

A apetyt na ryzyko rośnie, gdyż mamy coraz mniej żywota do stracenia... 

 

Edytowane przez Q'bot
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Q'bot napisał(a):

Ale wtedy dokładnie wiesz, że możesz liczyć tylko na własne odbicie w stawie 😉 

To raczej wyjście w towarzystwie mogłoby powodować złudną iluzję bezpieczeństwa - no chyba, że wszyscy związaliby się liną jak na seraku 

No nie - wtedy jest szansa, że np. ktoś zatamuje krwotok jeśli osoba, której coś się wydarzyło straci przytomność czy też dojdzie do miejsca gdzie będzie zasięg żeby wezwać pomoc. Poza tym jest jeszcze tak, że osoby po wypadku szybko się wychładzają a nie zawsze są w stanie same zapewnić sobie wystarczająco ciepło żeby przetrwać np do rana kiedy będzie szansa, że ktoś będzie przechodził w danym miejscu.

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Q'bot napisał(a):

 

To nie wiek, a liczba doświadczeń

 

Bo ja wiem...? Raczej powiedziałabym, że kiedyś miałam o wiele - nieporównywalnie większą skłonność do ryzyka niż obecnie. W ogóle nie wyobrażałam sobie w szczegółach co może pójść nie tak i jakie mogą być w związku z tym konsekwencje. Faktem też jest, że w moim środowisku górskim jakiś dramatów nie bywało. Fejsa nie było, człowiek nie ładował tyłu głowy informacjami co kto inny odwala...i z jakim skutkiem. No i wydaje mi się że właśnie jak młody człowiek jest realnie sprawny fizycznie to korzystanie z tej sprawności daje takie niesamowite wyrzuty endorfin że to jest nie do zatrzymania. A z czasem, z latami to hm...no cóż. Życie.

A te parę lat górskich chciałabym jeszcze pochodzić - ja nie odczuwam tego tak, że jeśli teraz stracę swój czas to strata będzie mniejsza 😉

 

  • Lubię to ! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Gosia WU napisał(a):

Wydaje mi się, że z wiekiem bardziej potrafimy ocenić ryzyko. Mamy też na ogół mniejszą skłonność do ryzyka, ale i potrafimy ocenić to ryzyko wieloaspektowo.

prawda , dlatego najlepsi żołnierze piechoty to 19/20 lat a specjalsi to 30+. Zupełnie naturalne zjawisko.

Godzinę temu, Gosia WU napisał(a):

No nie - wtedy jest szansa, że np. ktoś zatamuje krwotok jeśli osoba, której coś się wydarzyło straci przytomność czy też dojdzie do miejsca gdzie będzie zasięg żeby wezwać pomoc. Poza tym jest jeszcze tak, że osoby po wypadku szybko się wychładzają a nie zawsze są w stanie same zapewnić sobie wystarczająco ciepło żeby przetrwać np do rana kiedy będzie szansa, że ktoś będzie przechodził w danym miejscu.

dlatego pisałem nie łazić po uroczyskach

Godzinę temu, Q'bot napisał(a):

A apetyt na ryzyko rośnie, gdyż mamy coraz mniej żywota do stracenia...

z tym się nie zgodzę,ale może to ja nietypowo się starzeję.

 

2 godziny temu, Gosia WU napisał(a):

nastawianie się na samotne wędrówki "z założenia", że tak jest lepiej jest po prostu błędem - który może dużo kosztować.

może być błędem, wiele zależy od planowanej trasy , warunków, przygotowania. Chociaż jak pisał Naczelnik Jagiełło ,, zawsze dziwiła mnie łatwość umierania. Godzinę od Kir, przystanku ,od ludzi ,od życia,,

  • Lubię to ! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, barbie609 moder napisał(a):

A ja mam inaczej ,w ogóle nie lubię ryzykować i staram się to ryzyko minimalizować i dla siebie i dla towarzyszy wędrówki.Niezależnie od wybranego szlaku. Sam idę właśnie na to co niektórzy nazywają ,,softy,, a co jest nie do końca prawdą bo np Wysoka w Pieninach ma całkiem fajną statystykę wypadkową. W mojej firmie było takie powiedzenie : nie ma interwencji bezpiecznych ,są takie które na takowe wyglądają. Podobnie w mojej ocenie jest z górami , nie ma gór w pełni bezpiecznych.

W pełni nie ma. Zawsze trzeba być czujnym, ale są miejsca, gdzie ta czujność musi być włączona bez przerwy kilka godzin. Tyle, że te miejsca są zwykle najpiękniejsze...

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Gosia WU napisał(a):

Jeszcze może czemu bywam sama na szlaku. Kiedyś lubiłam teraz mniej lubię, ale jeszcze bardziej nie lubię być z ludźmi których za dobrze nie znam i do których muszę się dostosowywać. Wszakże "góry to wolność" prawda? Przynajmniej chcielibyśmy żeby tak było. Z drugiej strony mam 24 letnią córę, która niestety ma podobne podejście i tu podczas jej wyjść siwych włosów mi przybywa. Szczególnie w Tatrach. Szczególnie, że obie nie lubimy chodzić w tłumie.

Wydaje mi się, że z wiekiem bardziej potrafimy ocenić ryzyko. Mamy też na ogół mniejszą skłonność do ryzyka, ale i potrafimy ocenić to ryzyko wieloaspektowo. I w takich sytuacjach wiemy, że idąc samemu musimy się zabezpieczyć czyli znajomość drogi, powiadomienie kogoś odpowiedzialnego i najlepiej znającego teren gdzie idziemy, niezmienianie trasy jeśli nie możemy o tym poinformować, odpowiednie przygotowanie w aspekcie sprzętu i ubrania plus adekwatnej do trasy kondycji. No, ale góry to góry. Często stromo, ślisko można na czymś pojechać, uderzyć głową w kamień złamać sobie otwarcie nogę...

Dlatego uważam, że nastawianie się na samotne wędrówki "z założenia", że tak jest lepiej jest po prostu błędem - który może dużo kosztować.

Tak, tylko właśnie jak ktoś tu wspomniał - idąc samotnie nie mam złudzeń, że jestem bezpieczniejsza. Co pomoże mi partner, jeśli ześliźnie mi się noga? Dlatego nie wybieram się na Orlą Perć. 😄 Chyba, że "zjem ją" po kawałku, a dopiero potem całość. Ale przecież nie wchodzę bez asekuracji na drogi wspinaczkowe czy jakiś Gerlach. Jestem wyjątkowo zachowawcza - wiele osób by powiedziało, że tchórzliwa.

  • Lubię to ! 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Jędrek napisał(a):

A w planach jakieś Mą Blanki czy inne Kazbeki 

można to zrobić bez zbędnego ryzyka a po za tym @Fanka natury, fanka górnie pisała ,że tam pójdzie sama

 

 

8 minut temu, Jędrek napisał(a):

w okolicach Liliowego.

o ile pamiętam to pisał o dwóch młodych kobietach w Dolinie Miętusiej

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Gosia WU napisał(a):

nastawianie się na samotne wędrówki "z założenia", że tak jest lepiej jest po prostu błędem

Około 70-80 %  moich wycieczek w Tatry to wyjścia jednoosobowe, "z założenia". Z tym że oczywiście rzadko są to wycieczki samotne  🙃  no chyba że w Zachodnich Słowackich, tam jeszcze miejscami można i przez parę godzin żywej duszy nie spotkać. 😎

A jeśli idę z kimś, prawie zawsze jest to kobieta. Jedna 😍, czasem więcej. 

Nie przepadam za chodzeniem w większych grupach na dłuższe trasy. Spacer doliną spoko, można i w 10 osób się wybrać, ale coś wyżej? Niechętnie. 

Edytowane przez Jędrek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Jędrek napisał(a):

Ja wspomniałem o sytuacji sprzed paru tygodni. 

oczywiście kojarzę , chodziło mi o to,że tamte zginęły na dnie doliny z której droga jezdna prowadzi do Kościeliskiej czyli w miejscu w zasadzie bezpiecznym  , Liliowe to jednak trochę  wyżej jest.

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...