-
Postów
610 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
32
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Odpowiedzi opublikowane przez Fibi
-
-
Ta mini relacyjka jest ze specjalną dedykacją dla @vatra
Trasa: Karpacz Biały Jar-Wilcza Poręba-Sowia Dolina-Sowia Przełęcz-Czarny Grzbiet-Droga Jubileuszowa-Dom Śląski-Spalona Strażnica-Słonecznik-Polana-Karpacz Biały Jar.
W poniedziałek, 9 sierpnia stała się rzecz niesłychana. Ja i mój mąż mamy jednocześnie dzień wolny. Takie sytuacje miały już czasem miejsce w przeszłości, ale zwykle w takie dni bywała nędzna pogoda. Tym razem zapowiadano jednak lampę, więc trzeba było wstać bladym świtem i podążyć w jedynie słusznym kierunku
Do Karpacza docieramy bez przeszkód, choć z małym opóźnieniem spowodowanym przez kombajny, jadące 20km/h po drodze krajowej Parkujemy na wielkim, płatnym parkingu nieopodal dolnej stacji kolejki linowej i idziemy zielonym, dość nudnawym szlakiem. Początkowo idziemy przez peryferyjne ulice Karpacza, potem wchodzimy do lasu.
Przechodzimy przez mostek:
I docieramy do czarnego szlaku prowadzącego przez Dolinę Sowią:
Czarny szlak początkowo jest spacerowy, ale potem "staje dęba". To chyba jedno z najbardziej stromych podejść w Karkonoszach, przynajmniej po polskiej stronie. Dość męcząca droga upływa nam w akompaniamencie dwóch małych, ryczących dziewczynek, których to żale brzmią mnie więcej tak:
"buuuu, zawracamy, buuu, tatusiu, tu już miało nie być pod górkę, buuuu my już nie chcemy, buuuu, dalej nie idziemy, buuuu tatusiu, pójdziemy na basen"?
Tak biadoląc dotarły na samą przełęcz i dalej na Skalny Stół, z mającym chyba wszystkiego dosyć ojcem
Ostatnie metry podejścia pokonuję już na lekkiej zadyszce.
Na przełęczy robimy odpoczynek, w towarzystwie pewnej pani, która upiera się, że na jej mapie jest czarny szlak, którego tu nie ma i pyta się mnie czy coś o tym nie wiem
-Ale czarny szlak się właśnie skończył, tu jest czerwony i niebieski.
-Ja zaraz pani pokażę na mojej mapie!
Rozkłada mapę, ja patrzę i wygłaszam:
-Ale to nie jest czarny szlak, tylko granica.
Kawałek za Sowią przełęczą znów się zatrzymujemy. Tym razem w czeskim schronisku Jelenka( @jaaga76, @barbie609, znacie?), a celem jest wypicie boskiego złotego napitku
Taki mamy widok z ławki przed schroniskiem:
Ten przystanek to chyba jednak był błąd, bo po piwie jakby odcina mi prąd. Mam ochotę położyć się tak i leżeć, a może i nawet umrzeć A trzeba zasuwać jeszcze jakieś 350 m. do góry. Jak nic upiłam się
Mimo trudności, trzeba iść, Karkonosze się same nie przejdą
Piwo na szczęście szybko wywietrzało i odzyskałam siły, mogę znów zasuwać
Fascynują nas fioletowe kwiatki:
Zatrzymujemy się na punkcie widokowym:
Nowe metalowe schody nie bardzo mi się podobają, są za wysokie i muszę wykonywać wymuszone ruchy mymi krótkimi kończynami przez co potem bolą mnie kolana.
Sebastian decyduje się wbiec na Śnieżkę, do której mamy pewnie z 10 minut, ja rezygnuję ze względu na podążające w stronę królowej Karkonoszy nieprzebrane tłumy. Idę prosto do schroniska Dom Śląski.
W okolicach Śnieżki i schroniska ludzi było chyba więcej niż na Krupówkach. Niektórzy to chyba Marsjanie, właśnie wylądowali i nie wiedzą gdzie są, po co i dokąd idą. Bez mapy, bez przygotowania...Prawdopodobnie to klasyczni przedstawiciele gatunku stonkus turistikus, który najczęściej żeruje w wakacje i długie weekendy w najpopularniejszych i najłatwiej dostępnych miejscach. Zwykle zapada w sen zimowy. Czytała Krystyna Czubówna
S. uciekł ze Śnieżki w popłochu, więc dalej idziemy razem. Większość ludzi skręca w stronę górnej stacji kolejki, więc znów możemy się cieszyć względną pustką, ciszą i spokojem na szlaku.
Czerwonym szlakiem, zwanym Drogą Przyjaźni Polsko-Czeskiej dochodzimy do punktu widokowego ponad kotłem Małego Stawu. To chyba moje ulubione widokowo miejsce w Karkonoszach:
Parę metrów dalej spoglądamy na Wielki Staw, ale nie jest on już tak malowniczy, jak jego mniejszy brat:
Kolejnym ciekawym miejscem na trasie jest formacja skalna Słonecznik. Nazwa wbrew pozorom nie pochodzi od rośliny, a od ekspozycji na słońce:
Nie siedzimy zbyt długo, bo trochę nas czas zaczyna gonić. Ze Słonecznika schodzimy żółtym szlakiem, który dość stromo sprowadza w dół- czasem po kamiennym chodniku, czasem po drewnianych mostkach:
Po około 40 minutach dochodzimy do miejsca zwanego Polanką. Bardzo tu ładnie i sielankowo:
Robimy dłuższą przerwę, gdyż kolana mi już skrzypią jakby były nienaoliwione i trochę bolą nas łydki i stopy. Po nabraniu sił zeszliśmy zielonym szlakiem do Karpacza(ale innym zielonym niż rano). Byliśmy tam już wcześniej jakiś milion razy, więc nie zrobiliśmy ani jednego zdjęcia. O innej porze roku wyglądał tak:
Do parkingu doszliśmy w całości, ogółem przeszliśmy 22 kilometry, a odpoczęliśmy następnego dnia w pracy
Do zobaczenia w górach lub przeczytania na forum!
- 6
- 1
-
-
Dziewczyny, piękną wycieczkę miałyście, chociaż pogoda na początku średnia. A dlaczego @vatra nie poszła na szczyt?
- 1
-
15 godzin temu, jaaga76 napisał:
@Fibi szacun za samozaparcie w chorwackich temperaturach.... Górki choć niezbyt wysokie, to okazały sie charakterne. Widoki przepiękne....❤ Bałkany mają to coś...., choć przyznam że ja wybrałam plażę
Ale ja tam byłam 2 tygodnie, ile można leżeć na plaży. Myślę, że większym problemem od temperatur jest wilgotność powietrza. Bo jak jest gorąco, ale sucho to mi się chodzi dobrze. Gorzej jak jest pogoda typu tropikalnego, wtedy to się na plażę nawet odechciewa iść
4 godziny temu, vatra napisał:@Fibi ależ piękna ta Twoja relacja, naprawdę świetnie się czyta Szkoda że ta górka taka mała bo byłoby więcej opisu Widoki ze szczytu super
Dziękuję Górka taka mała nie była, prawie 3 godziny na nią szłam, to jak z Kuźnic na Kasprowy
- 2
-
@Luk_ w Chorwacji jest dużo gór, na które da się wjechać samochodem, ale na tę akurat nie. Makłowicz musiał więc gotować na innym szczycie. A co do ubioru, to było rano, a ranki i wieczory bywały chłodne. Zresztą to jest taka bardzo cieniutka bluza. A Wy, faceci macie grubszą skórę to Wam cieplej @Q'bot tak, dzikich psów akurat się boję.
- 2
-
@Q'bot nocą chyba bym się bała, tam żyją kojoty i jadowite węże
-
Wycieczka miała miejsce już 1,5 miesiąca temu, ale do tej pory jakoś nie mogłam znaleźć chwili by ją opisać.
Tegoroczny długi urlop czerwcowy spędziliśmy na samym południu Chorwacji. Po ubiegłorocznych Tatrach i Beskidach w czerwcu raczej nie zdecyduję się już na długi pobyt w polskich górach w tym właśnie miesiącu(zbyt wiele mgły, chmur deszczu i burz). Ale wracając do tematu: Sv. Ilija jest najwyższym szczytem półwyspu Peljesac, który możecie kojarzyć stąd, że Robert Makłowicz ma tam letnią chacjendę
Wspomniany szczyt ma 961 m. npm., ale startuje się na niego z poziomu morza, więc przewyższenie jest całkiem konkretne. My wystartowaliśmy o 7 rano, z naszej przydomowej wtedy plaży:
Dopiero 7, a mi jest już tak gorąco, że muszę zdjąć bluzę i napić się wody. Po jakiś 40 minutach błądzenia po sennych ulicach miejscowości Orebić odnajdujemy wejście na szlak:
Droga początkowo biegnie przez las:
By po 20 minutach doprowadzić do asfaltówki, która z kolei zaprowadzi nas do zabytkowego klasztoru:
Jesteśmy całkiem nisko, bo nasza wysokość to jakieś 200 m. npm, ale mimo to widoki i tak są bardzo piękne:
Z
Za klasztorem kończy się astaltówka, wchodzimy na typową górską ścieżkę, usłaną milionem ruchomych kamyczków(nienawidzę ich
Podejście nie jest zbyt strome, więc idzie się bardzo przyjemnie, pomimo, że czerwcowe słońce daje popalić(i to dosłownie).
Idziemy głównie systemem mini-trawersików:
Następnie wchodzimy do lasu, tu podejście staje się bardziej strome i męczące:
Aż dochodzimy do takiego domku, który jest zamknięty na trzy spusty- nie jest to schronisko jakie znamy z Polski czy Słowacji, klucz do tego przybytku znajduje się gdzieś na dole w jakiejś tam organizacji turystycznej, piwa się tu więc na napijemy. Smuteczek
Za domkiem rozpoczynamy już bezpośrednie podejście na szczyt, które jest kamieniste, ale całkiem wygodne. Do przejścia zostało jakieś 100 m. w pionie.
Niezbyt zmęczeni, bo trasa nie była ani zbyt długa, ani zbyt trudna, dochodzimy na szczyt. Widoki są cudne:
Na szczycie spędzamy godzinkę, dłużej się nie da, bo atakują nas stada wściekłych żuków. Czuje się jak w horrorze. Uciekajmy stąd.
Ze szczytu schodzimy tą samą drogą gdyż inna nie istnieje, ale przy domku pseudo-schronisku wybieramy inny szlak niż ten, którym przyszliśmy. Lubimy pętelki, więc jeśli jest możliwość to zwykle na zejście wybieramy inny wariant.
Nasz szlak zejściowy okazuje się o wiele bardziej upierdliwy od wejściowego, bo ruchomych kamyczków jest tu znacznie więcej. Nie mam kijków, więc przez to upierdliwe podłoże ląduję na tyłku jakieś 7 razy.
Ale droga, bo za tym, że uciążliwa, jest też chyba bardziej widokowa od wejściowej:
Pod koniec wycieczki mam totalnie dosyć, jestem poirytowana kamyczkami i wywrotkami, zlana potem i zmęczona upałem. Na wycieczkę wybraliśmy najchłodniejszy dzień, czyli 26 stopni w cieniu, ale na słońcu to pewnie było z 40. Około 15 stej zameldowaliśmy się z powrotem na naszej kwaterce, gdzie od razu włączylismy klimatyzację i pochłonęliśmy hektolitry płynów z lodówki. To był wspaniały dzień.
- 8
-
Bardzo fajną opcją w Tatrach Zachodnich jest przejście grzbietem z Kopy Kondrackiej do Kasprowego Wierchu. Widokowo podobnie jak Czerwone Wierchy, ale sam szlak jak dla mnie ciekawszy. Jest trochę skałek(ale łatwiutkich do przejścia) i miejscami niewielka ekspozycja. Największy minus to chyba konieczność przeciśnięcia się przez tłumy na Kasprowym, ale jak będziesz tam wcześnie rano, powinno być ok
- 3
-
@vatra pewnie wymazałaś te tłumy w jakimś Photoshopie A tak na poważnie to sama nieraz doświadczyłam pustek w szczycie sezonu na całkiem popularnych szlakach. No ale tak to jest jak ludzie wygrzebią się na godzinę 10, idą na Giewont, Kasprowy lub Morskie a potem płaczą, że Tatry zdeptane
- 3
-
@Mateusz Z podobno przybytek nad przepaścią wyremontowali i jest teraz jakby luksusowy, byłeś?
-
Podziwiam, że Ci się Agnieszka chce chodzić w taką pogodę. Trzymam kciuki by jutro wreszcie słońce wylazło
- 2
- 1
-
1 godzinę temu, karpasani napisał:
Zgadzam się . Granaty to bardzo przyjemne miejsce. Można mieć ładne widoki
Zamknęli szlak na Skrajny, więc sprawy się trochę skomplikowały
- 1
- 1
-
Świetna opowieść, trzymająca w napięciu jak dobry thriller.
@szesc_kolorow więc to Ty jesteś tym kolegą @Luk_, który podczas wycieczek górskich śpi?
- 1
-
@Luk_ ale jak może być liczba misków odwrotnie proporcjonalna do liczby miśków? Popraw!
EDIT: widzę, że już widziałeś.
A o wykres poprosimy!
- 1
-
@Luk_ dokładnie o to mi chodziło, tylko jak zaczęłam to rozbierać na czynniki pierwsze to się pogubiłam
2 minuty temu, barbie609 napisał:jedyne co ich interesuje to uzyskanie jak najwyższego poziomu życia jak najmniejszym wysiłkiem.
To trochę tak jak mnie ale średnio wychodzi
- 4
-
O moja trasa z czerwca ubiegłego roku! Bardzo miło ją wspominam, choć nieźle dała popalić
@jaaga76 podejrzewam, że chodzi o tę płytę, co ją można obejść wydeptaną ścieżką dołem. No i w ogóle ten odcinek jest jak na Tatry Zachodnie dosyć eksponowany.
- 1
-
@Zośka zaczęłam Ci odpisywać wyjaśniając ta proporcjonalność, i się już tak zamotałam, że w końcu sama nie wiem Ale tu jest dużo facetów o ścisłych umysłach to niech nam wytłumaczą
- 3
-
Zadni Granat to moje przekleństwo
Pierwszy raz idąc tam 4 lata temu ubzdurałam sobie, że na pewno będzie burza i zginę. Zawróciłam trochę powyżej Zmarzłego Stawu
Oczywiście żadnej burzy nie było Rok później odwrót nastąpił prawie w tym samym miejscu. Tak mnie wtedy łapały skurcze w obie nogi, że ledwo byłam w stanie iść
Może się w tym roku uda, jako, że do 3 razy sztuka
- 2
- 4
-
Nigdy nie szłam zielonym szlakiem ma Liliowe a widzę, że chyba przyjemny @Zośka najgorsze jest to, że poziom bezludności jest wprost proporcjonalny do poziomu miśowości
- 3
-
1 godzinę temu, peter1 napisał:
Ja chodzę głównie po Słowacji od lat a tam bez samochodu nie istniejesz więc nie ma takiej opcji abym zostawił samochód i używał busów etc.
W Zachodnich to na pewno Wysokie da się ogarnąć elektriczką, zwłaszcza, że pierwsza jest coś koło 5 rano, a ostatnia po 22.(żeby busy w PL tak jeździły)
No i mi nie przeszkadza, że wolno jedzie
- 3
-
@Tatromaniak84 Ja wolę wchodzić przez Myślenickie Turnie(bardziej stromo), a schodzić do Gąsienicowej (lajcik i widoki lepsze). Zimą zagrożenie lawinowe może wystąpić powyżej Myślenickich Turni, żółty szlak na Halę raczej lawinowo bezpieczniejszy.
- 1
-
2 godziny temu, Andzia napisał:
Nie chce płacić za parking to korzystam z busów.
Poproszę o namiary na te darmowe busy
-
Lubię się w górach styrać, ale tylko latem. Jak zwykle kozacka wyprawa. Szacun!
- 2
-
7 godzin temu, Luk_ napisał:
No i bardzo fajnie się czytało Tylko... Coś Ty odwalił na tym trawersie Łopaty Przepaść po prawej stronie? Chyba gdzieś z szlakiem się rozminąłeś
No właśnie, idąc od tej strony to chyba przepaść jest po lewej Zresztą to najbardziej newralgiczne miejsce na tym szlaku można obejść bezpieczną ścieżką nieco poniżej szlaku. @szesc_kolorow super relacja i fotki też, choć miejscami wyczuwam jakieś "refleksje malkontenta" Ale ja mam czasami podobnie, jak się gdzie w górach poczuję niepewnie, to potem myślę, że pozostaje mi już tylko Gubałówka kolejką.
- 2
- 1
opcja nr 2 czyli Koprowy Wierch
w Wasze wycieczki
Opublikowano
@Zośka super wycieczki zrobiłaś w tym roku, chyba zazdroszczę A ci z psami to może był jakiś górski dogtrekking, mam kumpelę psiare i ona uwielbia takie imprezy.