Skocz do zawartości

Zośka

Użytkownik
  • Postów

    2 767
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    108

Treść opublikowana przez Zośka

  1. Zośka

    Poznajmy się!

    @Czorny Szpiglas na początek fajny a ta Świnica wcale nie taka trudna?
  2. @barbie609 ten świstak jest świetny. Nie wiem czy to sjesta czy obserwacja terenu ale pozycja genialna?
  3. Myślę że teraz należą się podziękowania dla tych wszystkich którzy postarali się o to żeby ta akcja miała sens. Dziękuję wszystkim którzy dbają o to żeby pod kamieniami, w krzakach, za drzewami, w kosówce i wielu innych miejscach było zawsze pełno śmieci, pustych opakowań i butelek, papierków i chusteczek. No i oczywiście petów! To dzięki temu że wnoszą te tony śmieci na własnych plecach wolontariusze mają ogromną frajdę w sprzątaniu gór i edukowaniu niewyedukowanych. Gdyby nie oni takie inicjatywy nie miałyby przecież racji bytu a więc ogromne brawa dla śmiecących flejtuchów ?
  4. Zośka

    Buty - dylemat

    @PawcioNiskie z membraną to nie taki problem ale w wysokich noga się gotuje.
  5. @Maciej1980 z Łysej Polany jeżdżą takie słowackie PKSy ale potem i tak musisz się przesiąść na kolejkę więc czasu trochę szkoda.
  6. Czekałam na zachód słońca po burzy w Istebnej ale chwilę przed chmury zakryły słońce.
  7. @ania71wro na razie Rozsutce i Krywanie a następnym razem jeszcze Stoh, Chleb, Zbójnicki Chodnik i może coś jeszcze.
  8. W ciągu tych dwóch dni spotykaliśmy głównie Polaków a rejestracje na autach były z całej Polski. Mimo wszystko ludzi mniej niż w Tatrach a szlaki i widoki fantastyczne.
  9. Dzień drugi Cel - Wielki Krywań. Słyszeliśmy od znajomych że widoki z niego są wspaniałe więc wyruszamy wcześnie rano żeby dłużej się nimi delektować. O godz. 7.30 meldujemy się w miejscowości Vratna na bezpłatnym parkingu przy dolnej stacji kolejki. Kolejka o tej porze jeszcze nie jeździ ale parking już prawie pełny czyli jednak tłoku nie unikniemy. Ruszamy szlakiem który pnie się dosyć ostro do góry. Zaczynamy z 740m. a po dojściu do górnej stacji sprawdzamy że jesteśmy ns wys. 1490m. Przewyższenie spore ale jakoś tego nie czuć. Teraz na szczyt już niedaleko. Po ok. 30 minutach podziwiamy już widoki ze szczytu ale tłum ludzi, głównie Polaków zniechęca nas do postoju. Robimy fotki i szybko schodzimy na przełęcz. Ponieważ zjedliśmy na górnej stacji nie zatrzymujemy się i idziemy w stronę Piekielnika. Zatrzymujemy się tylko żeby podziwiać przez chwilę widoki na Rozsutce i spacerkiem podążamy w stronę Małego Krywania. I tutaj dopiero rozsiadamy się wygodnie i rozglądamy dookoła bo widać dosłownie wszystko. Tatry, Beskidy, Niżne Tatry, Góry Choczańskie Wielką Fatrę....i jeszcze jakieś pasma których nie umiem nazwać. Tego nie da się opisać, to trzeba po prostu zobaczyć. Powrót tą samą drogą pozwolił cieszyć się widokami jeszcze przez długie chwile.
  10. @barbie609 te Rozsutce nie są trudne. To żelastwo pod szczytami przydaje się głównie przy schodzeniu. Na Wielkim było nawet kilka rodzin z dziećmi i spokojnie weszli i zeszli. Nie taki diabeł straszny...?. Jutro wrzucę wycieczkę na Krywanie a tam jest bardzo łatwo i przepięknie.
  11. Dzień pierwszy. W tym roku długi czerwcowy weekend postanowiliśmy spędzić w Małej Fatrze. Ze szczytów Beskidu Żywieckiego doskonale widać Wielki Rozsutec i to on był w piątek naszym celem. Wybraliśmy trasę przez Janosikowe Diery górne i o 8.00 zameldowaliśmy się na parkingu w miejscowości Stefanowa (dla zainteresowanych cena za cały dzień to 3 euro). Po ok. 20 minutach już podziwialiśmy wywóz i wspinaliśmy się po drabinkach wzdłuż potoku który pięknymi kaskadami spływał raz z jednej raz z drugiej strony szlaku. Powyżej wąwozu na szlaku dużo błota po wczorajszej burzy ale na szczęście powyżej linii lasu słońce osuszyło teren i można było nadrobić opóźnienie. Po dotarciu na polanę Medzirozsutce uzgodniliśmy że najpierw idziemy na Mały Rozsutec, wracamy i wdrapujemy się na Wielki. Podejście na Mały o wiele krótsze (20 min.)ale bardziej wymagające. Liny, łańcuchy i klamry bardzo przydatne, szczególnie po deszczach. Na Wielki wchodzi się około godziny a łańcuchy są pod samym szczytem. Tu już ludzi sporo więc nie siedzimy długo tylko schodzimy na drugą stronę na przełęcz Medziholie. Teraz łańcuchów jest więcej i idziemy powoli bo trzeba czekać w kolejce. Medziholie to ogromna polana i węzeł szlaków ale jest miejsce żeby zjeść i chwilę odpocząć. Po półgodzinnym postoju musimy jednak schodzić bo ludzi przybywa i robi się trochę jak w tatrzańskich dolinach. Teraz szlak prowadzi już cały czas lasem aż do parkingu. Jeszcze tylko kufel Kofoli i można wracać. Kilka fotek z wycieczki.
  12. Zośka

    Aleja Wulkanów

    @eire jak zwykle sztos? Dzięki za tę dawkę egzotyki. Który to już wulkan w kolekcji ?
  13. Zośka

    Zadni Granat

    No wiesz....na wycieczkę też mogę iść ale już upieczenie placka to wyższy poziom (przynajmniej dla mnie)?
  14. @poziom miałam Salewy niskie 6 lat a wysokie (kolejne już) mam już 4 lata i nic się nie dzieje. Mój mąż od 10 lat nosi tylko Salewy i nigdy nie narzekał. Mam też Montury. Są OK ale wolę Salewy
  15. Zośka

    Zadni Granat

    @wjesna kaczka rzeczywiście nie wygląda na profesjonalnego pilota ale już Twój placek wygląda na baaardzo profesjonalny smakołyk?
  16. @barbie609 bardzo udane "łowy". A ten Pstrykacz Karpacki to gatunek endemiczny ? No i czy jest pod ochroną ? ?
  17. Zośka

    Zadni Granat

    Rzadko się zgadzam z @J@n ale w tym wypadku przyznaję mu rację?.
  18. Je też tłoku w górach nienawidzę ale nie chodzi o ilość ludzi tylko o poziom (a raczej jego brak) zachowania. Większość z nich zachowuje się po prostu nieodpowiednio (eufemizm) do miejsca. Krzyczą, śmiecą, palą papierosy, piją alkohol i przeklinają jakby byli w knajpie a nie na szlaku. Chodzę po górach już wiele lat i zauważam coraz więcej przejawów zwykłego chamstwa, szczególnie w Tatrach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...