Skocz do zawartości

Fibi

Użytkownik
  • Postów

    610
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    32

Odpowiedzi opublikowane przez Fibi

  1. Odcinek 5

    Tri Studnicky-Przehyby-Wielki Krywański Żleb-Krywań-Wielki Krywański Żleb-Pawłowy Grzbiet- Jamski Staw-Tri Studnicky

    Pogoda na piątek zapowiadała się nie najgorzej. To znaczy o żadnej lampie nie mogło być mowy- miało być jak co dzień, czyli pochmurno z przejaśnieniami, ale była jedna zasadnicza różnica. Padać miało dopiero późnym wieczorem. Skoro tak, to nie będzie trzeba się spieszyć z zejściem uciekając przed opadem, a i z godzinkę na szczycie będzie można zmarudzić ?

    W Tatrach mieliśmy być jeszcze 2 dni, ale miało padać całą sobotę i większość niedzieli, więc to na względnie dobry pogodowo piątek trzeba było wybrać jakiś wyjątkowy cel, na którym zakończymy wyjazd z przytupem ? I tu Święta Góra Słowaków wydała nam się celem w sam raz. Były też inne pomysły, np. Ciemnosmreczyśkie Stawy- to w razie totalnego załamania pogody. S. coś kwękał o Rohatce, twierdząc, że tam widoki nie mają większego znaczenia. No, ale jak dla mnie Rohatka bez Małej Wysokiej to się tak średnio opłaca, a tam już widoki mają znaczenie. Po za tym ja się przecież boję iść na Rohatkę(już coraz mniej, ale jednak) ?

    Dobrze. Była elektriczka, był autobus, to teraz czas na własny samochód, którego za bardzo nie lubimy ruszać na wakacjach, no ale czasem nie ma wyjścia.

    Jakoś po 6.30 meldujemy się na parkingu. Pogoda na razie jest okropna. W ogóle nie zachęca do wyjścia i zaczynam mieć smętne myśli, że po co nam to w ogóle?

    sl69.jpg.f709432c49f655286cb3a9782c4e2b13.jpg

    Zielonym szlakiem idzie się bardzo dobrze, nie wiem dlaczego wszyscy tak narzekają. Ścieżka jest tak w sam raz nachylona. Na tyle stroma, by szybko zdobywać wysokość i na tyle łagodna, by się jakoś bardzo nie zmęczyć.

    Kiedy zbliżamy się do górnej granicy lasu, zaczynamy wyłazić ponad chmury. Jest dla nas nadzieja!

    sl70.jpg.88445ca0fb945461a1874979f9fe761e.jpg

    I nawet Krywań zechciał pokazać swoje oblicze:

    sl71.jpg.f098d9609160df96827ba7992d09bb3a.jpg

    Dochodzimy do rozejścia szlaków w Krywańskim Żlebie....

    sl73.jpg.bfa5c42e533ac958e49efa4682afc80f.jpg

    ....gdzie zaczynają się trudności...orientacyjne??

    Tak, tak, zaraz za drogowskazem gubimy szlak. Ładujemy się w jakieś strome i mokre trawki, marudząc, że jakoś tu kurde trudno, no i szlak taki zaniedbany, a to góra narodowa? Ale przed nami też idą ludzie, ci z kolei marudzą, że dlaczego tu nie ma łańcuchów, podczas gdy na łatwiutkim Giewoncie są.

    W końcu wyłazimy na Mały Krywań, nie wiem jak, ale na pewno nie szlakiem. Tutaj robimy sobie 20 minut przerwy przed atakiem szczytowym ?

    sl74.jpg.b9b8a396147468336950b33325fe4f0d.jpg

     

    Idziemy dalej, tyle za nami. Wygląda zupełnie jak szlak na Sławkowski:

    sl75.jpg.e7591089eb3badcaa0268b27f7084936.jpg

    Pod samym szczytem zaczyna robić się lekko trudniej, ale bez przesady. Zarejestrowałam chyba 2 trudniejsze miejsca- takie dość gładkie płyty, ale wydaje mi się, że główną trudność stanowi ich wyślizganie. Dlatego my obeszliśmy płyty z lewej strony po kamieniach- to raczej nie jest opcja łatwiejsza, ale przynajmniej jest szorstko. Nienawidzę ślizgawicy na kamieniach, dlatego ciągle mam opory przed wejściem na Giewont. ?

    Kiedy już uporamy się z odcinkiem "wspinaczkowym" ? do szczytu pozostaje parę kroków.

    sl76.jpg.695997d322bba60e05a20a4a92650417.jpg

    Po tych kamulcach w zasadzie można wspinać się w stylu dowolnym, każdy idzie tak jak mu bardziej pasuje.

    Przeszkody zostały pokonane i około 10.30 zameldowaliśmy się na szczycie:

    sl77.jpg.6674e72827b478bf7da38bd2dc65e637.jpg

     

    Oczywiście wtargaliśmy ze sobą kofolę- to nasza nagroda za wejście. Umowa jest taka, że kofolę może wypić tylko zdobywca szczytu, więc stanowi to dodatkową motywację ?

    sl78.jpg.48d0dc8b61431a1997a2c8151f1b19f2.jpg

    Nie zgubiliście przypadkiem czekana? ?

    sl79.jpg.24d92557f9663f7e9894e07bf4045e7c.jpg

    Na panoramę 360 nie ma w tych warunkach co liczyć, ale i tak jest całkiem nieźle:

    sl80.jpg.0998e4866a206f607b7cb717f5459362.jpgsl81.jpg.9cc75a5d97f597e4ecc3d501c610fb41.jpg

    Tak jak planowaliśmy, spędzamy na szczycie godzinkę, podczas której spalamy sobie twarze na czerwono-kremy z filterm 50 zostały w pokoju ?

    Bardzo jest pięknie, ale ja się trochę obawiam zejścia. Przecież wejść zawsze łatwiej. No to złazimy. Początkowo idzie sprawnie, ale potem w jednym miejscu dochodzi do konfliktu, bo jak zwykle upieram się na zejście przodem, mąż mnie zmusza do zejścia tyłem, bo bezpieczniej, a przodem to zaraz stracę równowagę i obije sobie gębę. Jakiś Słowak mówi, że poda mi rękę, ale ja nie ufam nikomu i nigdy nie chcę w górach ręki od kogoś obcego. W końcu godzę się z losem i złażę twarzą do skały, ale nie widzę stopnia(przecież nie mam z tyłu oczu), więc S. mnie ciągnie za nogę, żeby ją ustawić  w dobrym miejscu?

    Chyba pamiętam to miejsce z drogi do góry i w tamtą stronę też wymagało podania mi ręki. To jest taki trochę problem kurdupla w górach- podejrzewam, że wyższa osoba nawet by nie zauważyła tam nic trudnego ?

    sl82.jpg.e9b7ec39ed5c366e3b450c0ee9187d87.jpg

    sl83.jpg.f12ae025c5936083d8cfb52c84dd49c3.jpg

    Z zejścia mamy widoczki całkiem ciekawe, no był ten Krywań dla nas jednak łaskawy. Za Małym Krywaniem oczywiście znów się gubimy, znów idziemy jeszcze inaczej, i znów nie szlakiem. W końcu szlak odnajdujemy, ale on nam się nie podoba, bo jakoś tak idzie za bardzo górą. Wszyscy złażą jakąś dziką ściezką, to i my robimy wycof ze szlaku i za nimi. Dzika ścieżka jest stroma i bardzo krucha, więc trzeba uważać, raz prawie zaliczam glebę, ale jakoś się tam ratuję. Dzika ścieżka nie doprowadza do drogowskazu w Krywańskim żlebie, tylko trochę poniżej- do niebieskiego szlaku.

    Tak to zejście wyglądało:

    sl84.jpg.8d23eac1418bf875b4f34b78fc19d9a2.jpg

    Chyba wszystko najgorsze za nami. Niebieski szlak to już w zasadzie sama przyjemność. Widokowy i niezbyt stromy, w sam raz na zejście.

    sl85.jpg.37ff7703b84cf28c66a6c24a41d6fae7.jpg

     

    sl86.jpg.6179496d56cd8ee914d9859096b89075.jpg

    Zejście jest jednak dość długie i blisko odcinka leśnego zaczyna mnie już lekko nużyć...

    sl87.jpg.681fcc6f131a4ef77a39e9059fe4fcdc.jpg

    Dochodzimy do upragnionego ? Jamskiego Stawu, ale odpoczywamy tu tylko 5 minut, bo przerwa jedzeniowa była już trochę wcześniej i kierujemy się na magistralę. Która to na tym odcinku jest bardzo przyjemna i przypomina mi niebieski szlak zejściowy z Babiej Góry.

    sl89.jpg.c0968aaccc175c2b2ab61c16d81208f1.jpg

    Na koniec mamy trochę zejścia i jakoś tak niespodziewanie wyrasta przed nami parking.

    Reasumując było super. Bardzo lubię takie wycieczki w formie pętelek. Początkowo trochę obawiałam się tego Krywania, bo niektórzy twierdzili, że to taki Kościelec, inni, że jest trudniejszy od Rysów od Morskiego Oka, bo nie ma łańcuchów. Nie wiem, bo na żadnym z powyższych nie byłam, ale jak dla mnie to może było minimalnie trudniej niż na Rysy od Słowacji. Co do trudności kondycyjnych(z parkingu 1400 metrów przewyższenia), to jakoś ich specjalnie nie odczuliśmy- nie sapaliśmy przystając co 5 minut, nie czuliśmy się umordowani ani po wejściu na szczyt, ani po zejściu na parking, ale o umordowaniu kondycyjnym może świadczyć jeden fakt: wypiliśmy najwięcej wody w historii naszych wyjść.

    Tak jak przewidywaliśmy- sobotę spędziliśmy na lenistwie bo padało, w niedzielę poszliśmy tylko na spacer nad Wielicki Staw(oczywiście zmokliśmy), ale nie zabieraliśmy plecaków, ani nawet aparatu, więc z tej króciutkiej wycieczki relacji nie będzie.

    Nie był to pogodowo najbardziej udany wyjazd, a nawet można powiedzieć, że był nędzny. Ale wydaje mi się, że i tak wycisnęliśmy z tej pogody ile się dało i większość zaplanowanych wycieczek doszła do skutku. No i dla mnie ten wyjazd był trochę przełomowy, bo pochodziłam po nieco trudniejszych szlakach i może w końcu się odważę iść na Świnicę ?

                                                                                                        KONIEC

     

     

    • Lubię to ! 7
  2. 3 godziny temu, Zośka napisał:

    @Fibi to faktycznie najtrudniejszy odcinek magistrali ( w sensie że najbardziej pod górkę) ale za to ten następny będzie najładniejszy?

     

    To koniecznie muszę się wybrać. Mam nadzieję,że są tam równiejsze kamienie?

    3 godziny temu, Zośka napisał:

    Ja też mam lęk kolejkowy ale im jestem starsza tym jest coraz mniejszy, więc dla Ciebie też jest nadzieja?. Jest szansa że na emeryturze pojeździmy?

    Ja ogólnie się nie boję kolejek, boję się tylko krzesełkowych chyba dlatego, że siedzi się na powietrzu. W dzieciństwie nie przepadałam za jazdą na karuzeli więc chyba chodzi o coś takiego.

    Ok. za 20 lat jedziemy razem na Lomnickie Sedlo ? !

    • Lubię to ! 2
  3. Odcinek 4

    Biała Woda-Dolina Kieżmarska-Zielony Staw Kieżmarski-Rakuski Przechód-Rakuska Czuba-Łomnicki Staw-Tatrzańska Łomnica

    Jest środa. Prognozy z niedzieli twierdziły, że w środę najlepiej. No to trzeba gdzieś iść. Tyle, że do środy prognozy się pogorszyły i zaczęły wieszczyć deszcz o 13. Lampa miała być o 6-7 rano, a potem to tak znowu 50/50. Ale iść trzeba, bo w czwartek ma być burza, armagedon i chyba nawet śnieg.

    Tym razem zdradzamy elektriczke i jedziemy autobusem o 5.58 ?

    Z okien podziwiamy nasz dzisiejszy cel- przy tatrzańskich kolosach Velka Svistovka prezentuje się jak nędzny wypierdek, ale przecież i tab będzie to kolejny dwutysięcznik do kolekcji.

    Wysiadamy na pustym parkingu. Mój zmysł sknery rejestruje, że parkowanie od marca podrożało o 2 euro. Idziemy spokojną Doliną Kieżmarską do schroniska.

    sl51.jpg.6c42a51f108ac25bf8fba2723550a3ea.jpg

    Zawsze dziwi mnie tu tabliczkowy czas przejścia(a na mojej mapie, która ma bardziej wyśrubowane czasy niż tabliczkowe, jest jeszcze dłuższy?)

    W każdym razie nawet idąc niezbyt szybko, da się urwać sporo czasu.

    Otoczenie Zielonego Stawu Kiezmarskiego zachwyca za każdym razem(jesteśmy tu 3 raz- 2 raz jesienią, a raz był zimą)

    sl52.jpg.aab23890b5c358df73ab32fc17e94b73.jpg

    Podczas spaceru debatujemy z jakich dobroci skorzystamy w schronisku. Może gorące maliny. A może bilinkovy czaj? A może kofola?. To jednak marzenia ściętej głowy, bo w schronie jesteśmy grubo przed 9 i kuchnia jest zamknięta i nie widać żadnych oznak życia?

    No to sobie siedzimy jakieś pół godzinki na ławeczce, bo zaoszczędziliśmy czas to możemy mieć chwilę wolnego.

    Potem ruszamy na czerwony szlak, który jest częścią magistrali- podobno najtrudniejszą częścią tego w sumie spacerowego szlaku, ale to się jeszcze zobaczy.

    Po drodze mijamy Czerwony Stawek:

    sl53.jpg.c823d7c8b998150b966440191cb9e0c6.jpg

    Schronisko coraz dalej:

    sl54.jpg.185c2205138b7dcc64214e7ebff00a2b.jpg

    Kiedy byliśmy jeszcze nad stawem, trochę niepokoju zasiała w mojej głowie tabliczka: "Uwaga! Zarwana droga". Trochę się więc obawialiśmy jakiś ponadprogramowych trudności, ale z drugiej strony gdyby szlak był nie do przejścia to chyba by go zamknęli. Być może chodziło o to miejsce:

    sl55.jpg.15025b96cdd6a4e17db8a495b4a035d0.jpg

    Dochodzimy do ciekawszego miejsca na szlaku. Musimy pokonać taki oto żlebik:

    sl56.jpg.77ecf441ba6982aecd04273430b2cf02.jpg

    A tak wygląda teren z bliska:

    sl57.jpg.ec5948070d5e2bdede3b62630ff9492f.jpg

    Zdjęcie nie oddaje stromizny, ale ta gładka i w dodatku mokra płyta nie zachęcała do wejścia. Postanowiliśmy zatem olać żelastwo i iść bardziej z prawej strony- tam wygodnych stopni i chwytów mnóstwo, no ale istnieje większe ryzyko spierdzielenia się do środka żlebu, więc nikogo nie namawiam ?

    Tak wygląda żleb z góry, teraz ktoś inny będzie się z nim męczył ?

    sl58.jpg.5dab54b33671494dc1b29164d0b4ba4f.jpg

    Za tym technicznym miejscem następuje seria monotonnych zakosów, które zaprowadzą nas na przełęcz. Trudności na dalszym odcinku już brak.

    sl59.jpg.c4513ac1c346bbacaf5e61e33723c465.jpg

    Jak widać powyżej, pojawiły się malutkie niewinne chmurki, ale niestety zaczyna mi to przypominać sytuację z Koprowego sprzed kilku dni.

    sl60.jpg.1daef98e1464a3671d2acdad82e6cfe7.jpg

    Kieżmarski już się chowa:

    sl61.jpg.464ff144502b85dac281ad968d8f1c98.jpg

     

    Nasz szlak z góry:

     

    sl62.jpg.2c89daa262d95916a74b1e956086673e.jpg

    Oficjalnie szlak wprowadza na Rakuski Przechód, ale jest ścieżka na szczyt Rakuskiej Czuby- oznakowana czerwonymi trójkącikami, więc chyba wejście na nią jest legalne.

    Oto i nasz 2-tysięczny wypierdek:

    sl63.jpg.4844582afec250a72040c5c67a6615d0.jpg

    Muszę mieć zdjęcie z serii "byłam tu" ?

    sl64.jpg.3c6fb085b161138ef88bd7fa65612670.jpg

    No tak, rozgościliśmy się na szczycie więc nie mogło być inaczej- zaraz wszystko przykryły chmury?

    DSCN8541.thumb.JPG.ca02740cc31c1af52eba323ff83453e2.JPG

     

    Siedzimy tam ze 40 minut, ale sytuacja nie ulega poprawie. Wręcz przeciwnie.

    No to złazimy. Wg mapy zejście wygląda na prawie płaskie, i owszem takie jest, bo na odcinku od Rakuskiego Przechodu do Łomnickiego Stawu wytracimy ledwo 250 metrów. Ale ostatnie co można o tym zejściu powiedzieć to to, że jest wygodne. Szlak prowadzi przez rumowiska i w wielu miejscach istnieje olbrzymie nagromadzenie wykręcaczy kostek. Uświadamiam sobie, że magistrali to ja chyba jednak nie lubię.

    sl66.jpg.55e412c429005fb43ee4220e2fe98346.jpg

    Trochę już jestem zmęczona kilkudniowym łażeniem, więc zaczynam wchodzić w mój tradycyjny tryb marudny. Stópki bolą. I kolana. I te kamienie mnie irytują. Czy to zejście się kiedyś skończy? Przecież krótkie miało być. Tak to marudząc i wlekąc się, docieramy do Łomnickiego Stawu z półgodzinnym opóźnieniem. A może to nie staw tylko Łomnicka Kałuża?

    sl67.jpg.ce617985313e17c7a81f25e1928c72ad.jpg

    Wobec zmęczenia i goniącej nas czarnej chmury obmyślam bardzo chytry plan? Zjadę kolejką!

    I może to był błąd. Bo gdybym z 20 minut odpoczęła to przecież zlazłabym w końcu na dół spokojnym tempem i to prawdopodobnie bez przygód.

    Gdybym wtedy wiedziała.......

    No ale napalam się na tą kolejkę jak szczerbaty na suchary, a ja jak sobie coś umyślę to koniec ?

    S. nie chce jechać kolejką bo mu szkoda 20 euro. A mi się nie chce iść szlakiem z jeszcze jednego powodu- naczytałam się, że brzydki, stromy i kable wystają ?

     

    Wsiadam sobie do gondoli zatem, bardzo szczęśliwa, że za chwilę bez wysiłku znajdę się na dole. Wysiadam na stacji pośredniej "Start" i tam doznaję szoku.

    AAAA Raaatunkuuu! Dlaczego ta kolejka jest krzesełkowa?

    Jechaliśmy kiedyś kolejką na Łomnicę, było to bardzo dawno temu, ale na 100% jechało się gondolą. W żadnych internetowych źródłach tez nie znalazłam, żeby to była kolejka w takiej akurat formie.

    To dla mnie traumatyczne przeżycie, bo nigdy w życiu nie jechałam kolejką krzesełkową. Z prostej przyczyny. Boję się kolejek krzesełkowych.

    Żeby było jeszcze gorzej- w gondolce jechałam z sympatyczną parą Słowaków i byłam pewna, że na to nieszczęsne krzesełko również władujemy się w trójkę.

    Niestety pan z obsługi wydzierał się "maksymalno dwoje!!!", więc dla zwiększenia traumy zostałam całkiem sama ?

    Ja wiem, że to może śmieszne, ale cały czas wydawało mi się, że z tej kolejki wypadnie mi plecak, a ja w odruchu wyskoczę za nim. Oczami wyobraźni widziałam już siebie na dole z połamanymi kośćmi i wybitymi zębami. Nawet czułam już smak krwi w ustach... I nie mówcie, że z kolejki nie da się wypaść, bo chyba nie dalej niż miesiąc temu ktoś wypadł.

    Kolejka jechała strasznie wolno i na dole jestem około 13.45. Zlądowałam gdzieś w środku niczego i nie wiedziałam dokąd iść, ale szedł jakis koleś z plecakiem więc uznałam, że zapewne idzie na dworzec to pójdę za nim- nie pomyliłam się.

    sl68.jpg.3281b582feaf57524c50774075b02671.jpg

    S. do dworca dotarł jakoś po 14.30, więc zejście zajęło mu 1,5 h. Ze mną to by raczej było 2,5 ? Deszcz oczywiście zaczął padać wcześniej.

    Doświadczenie z kolejką nie zmieniło mnie aż tak, żebym była teraz innym człowiekiem. Ale na pewno jestem człowiekiem wyleczonym na jakiś czas z jazd kolejkami:P

    Podsumowując: znów mieliśmy pecha do pogody- to już zaczynało być naprawdę irytujące. Ale sam szlak jest bardzo ciekawy i mam wrażenie że niezbyt popularny. Pewnie się jeszcze kiedyś tam wybierzemy, ale może z zejściem do Hrebienoka- wtedy w ramach samoumartwiania odhaczymy kolejny odcinek magistrali ?

    CDN.

     

     

    • Lubię to ! 6
  4. Odcinek 3

    Stary Smokowiec-Hrebienok-Chata Zamkovskiego- Dolina Małej Zimnej Wody-Dolina 5 Stawów Spiskich(powrót tak samo)

    Pomysł na zwiedzenie tej części Tatr był zupełnie inny. Miała być przeprawa w poprzek przez główną grań, a konkretnie przez Lodową Przełęcz. Chcieliśmy wystartować w Javorinie i przez Dolinę Jaworową wejść na wyżej wspomnianą przełęcz, z której zeszlibyśmy w kierunku Smokovca. Ale to długaśna wycieczka, wymagająca całego dnia stabilnej pogody. Prognozy jednak wskazywały, że na taki dzień nie mamy co liczyć do końca naszego pobytu ? Zmieniamy zatem plan- odwiedzimy schronisko Teryego, w którym zresztą nigdy wcześniej nie byliśmy. Startujemy dość wcześnie i o 7 jesteśmy na słowackiej Gubałówce, czyli Hrebienoku:

    sl37.jpg.f8acf4dfcd5e57d0424c7c3c3fa18f93.jpg

    Schodzimy trochę w dół, do wodospadów- wcale mi się nie chce tam iść, no ale niech będzie.

    sl38.jpg.b99016ef3775a34ffcd854b6be1b711a.jpg

    Dalej wchodzimy do nieznanego nam świata, czyli na szlak do Chaty Zamkovskiego. Szlak jest typowo słowacki- złożony praktycznie z samych wykręcaczy kostek ? Jest niby płasko, ale idzie się niewygodnie.

    Spotykamy taki osobliwy znaczek:

    sl39.jpg.61d050650ddd0f3c4044c3db91566a17.jpg

    Przed schroniskiem robimy pierwszą dłuższą przerwę, dzisiaj ma być dzień lajtowy i nigdzie się nie spieszymy.

    sl40.jpg.5c237a01109d693b72205826db9c7a4b.jpg

    Za schroniskiem odkrywamy kolejny nieznany nam świat, czyli Dolinę Małej Zimnej Wody, która zachwyca nas absolutnie.

    sl41.jpg.8d02b975ef2d36d3b5340c8b099250a2.jpg

    Bardzo długo idzie się tu po płaskim, więc jest przyjemnie, szczególnie że pogodę na razie mamy całkiem dobrą.

    sl42.jpg.332315ed1bfc4ac011805f85a897a929.jpg

    sl43.jpg.0ad482cbc73030dd3bf71a6cd3f9b59e.jpg

    Tyle już przeszliśmy:

    sl44.jpg.0bc60afad584c88183e06c5f21d04165.jpg

    Wszystko co dobre kiedyś się kończy, skończył się więc płaski odcinek. Teraz zaczniemy ostre podejście na próg doliny, ale tym razem nie czuję się już tak umordowana jak na Bystrej Ławce. Klątwa dnia drugiego znaczy się, minęła ?

    sl45.jpg.0a8d28901ab9d600bd4a85a69173b50b.jpg

    sl46.jpg.ddd29803180497d12cc953bf6f37ec95.jpg

    Kiedy dochodzimy do celu, to oczywiście wszystkie szczyty zaczynają się chować w chmurach- powinniśmy raczej zacząć się przyzwyczajać.

    sl47.jpg.e7b4997b6e3ce7b2af3469d046fe8876.jpg

    Idziemy do schroniska, bo co nam zostało?

    sl48.jpg.b3d241476bfc48710447919adf554990.jpg

    Przy bilinkovym czaju spędzamy jakąś godzinkę, po czym udajemy się na krótki obchód Doliny 5 Stawów.

    sl49.jpg.c0e91b63d4d6227fdd8f462d11921a7c.jpg

    W końcu trzeba zejść. Jest jeszcze przed południem więc w naszym kierunku nie spotykamy zbyt wielu osób. Za to w kierunku schroniska ciągną prawdziwe hordy.

    Gdzieś na zejściu poprawia się pogoda, ale trwa to max 10 minut. I akurat w tym 10 minutowym oknie pogodowym nasi sąsiedzi wchodzą na Sławkowski. Niektórzy to mają szczęście(los się wkrótce odmieni :P)

    sl50.jpg.6d904817dd77f398b62acfec45da191a.jpg

    Zejście jak to zejście strasznie mi się dłuży. O wiele bardziej wolę podchodzić, schodzenie jest jedynie dość przykrą koniecznością.

    Prognozy zapowiadały deszcz na godzinę 14, ale liczyłam, że podobnie jak wczoraj się nie sprawdzą. Ale kiedy siedzieliśmy sobie na ławce pod Chatą Zamkovskiego była godzina może 13.15 i już coś zaczęło na nas kapać. Nawet miałam myśl, czy może nie przeczekać deszczu w schronisku, ale nie wyglądał jakby miał się za chwilę skończyć. Złazimy. Wykręcacze kostek w deszczu robią się jeszcze bardziej upierdliwe. Mam wszystkiego dość i gorąco mi w kapturze. Trzeba było siedzieć w pokoju i oszczędzać siły na jutro ?

    Innego wyjścia jak zejście i tak nie mieliśmy więc do Smokovca docieramy w strugach deszczu. Najśmieszniejsze jest to, że był to jedyny raz kiedy porządnie zmokliśmy i jedyny raz kiedy założyłam niskie buty bez membrany.

    Opis wyszedł chyba w tonie marudnym, ale szlak nam się bardzo podobał. Tylko łażąc 3 dzień z rzędu z kiepską pogodą zaczynaliśmy mieć powoli dość.

    CDN.

     

     

     

     

    • Lubię to ! 8
  5. Odcinek 2

    Szczyrbskie Jezioro-Dolina Młynicka-Wodospad Skok-Bystra Ławka-Dolina Furkotna-Szczyrbskie Jezioro

    Dzisiaj będziemy mądrzejsi. Przechytrzymy pogodę!(haha, pogoda się z nas śmieje). Z wielkim trudem wstajemy coś ok. 3.45 żeby zdążyć na pierwszą elektriczkę, która odjeżdża o 5.05. Z Nowej Leśnej w której chwilowo zamieszkujemy pociąg do Szczyrbskiego Jeziora jedzie jakąś godzinkę. Zatem po 6 wyłazimy z pociągu. Najpierw trzeba odnaleźć szlak, a potem przeasfaltować dość znaczną część tej snobistycznej miejscowości. W końcu wchodzimy do lasu:

    sl20.jpg.9388f8edd3cda8e8b12440901230f646.jpg

    Niezbyt męczącą ścieżką przez las dochodzimy do wodospadu Skok, gdzie robię przerwę na śniadanie, bo o 4 rano miałam tylko ochotę napakować sobie chleba w policzki jak chomik ?

    sl21.jpg.ee0679482169b5adf2a63d9259824b3a.jpg

    Za wodospadem zaczyna robić się ciekawie. Najpierw pokonujemy gładką płytę:

    sl22.jpg.a605ec98a229407fbf2b07d001a1e0b8.jpg

    Potem z pomocą długiego łańcucha wygramolimy się na próg doliny:

    sl23.jpg.b239bca9c8579c36dcb3831660fa8bcb.jpg

    Skały były mokre, dlatego nie było tu zbyt przyjemnie. Nawet poczułam się trochę niepewnie i przez całą dalszą drogę prześladowała mnie myśl, że nie przejdę przez Ławkę i co wtedy? Tędy przecież nie chcę schodzić.

    Dalej szlak nie jest zbyt stromy i powinno się iść szybko i przyjemnie...

    sl24.jpg.676a2ad4c906b4722ae7dcfaa99d87b8.jpg

    ...ale w wielu miejscach kamienie są wielkie i nierówne, takie wykręcacze kostek więc zamiast przyspieszyć na płaskim odcinku, to spowalniam.

     

     

    sl25.jpg.4b6ebc9e4f6dc9b9c78fc2dc52814e76.jpg

    Mijamy miejsce katastrofy śmigłowca, jaka wydarzyła się tutaj pod koniec lat 70-tych:

    sl26.jpg.a80ae38702daded9ce483598da7a11e6.jpg

    W końcu naszym oczom ukazuje się Capi Staw. Jesteśmy już całkiem wysoko a do celu niedaleko.

    sl27.jpg.b3df37188351e4c2c3f29f9036152c5a.jpg

    Zawsze podczas dłuższych wyjazdów, drugie wyjście w góry jest dla mnie tym najbardziej kryzysowym. I tym razem nie było inaczej. Nie dość, że przejście po mokrych łańcuchach trochę mnie zestresowało, to jeszcze czuję się jakoś umęczona fizycznie. I ciągle głodna, chociaż co chwile jem ?

    Daleko jeszcze?

    sl28.jpg.397b53e6e908b249abd6f28faf12efa0.jpg

    Pod koniec wlekę się już tak straszliwie, że wyprzedzają mnie wszyscy turyści spotkani na szlaku, a było ich całe 4 sztuki.

    Jesteśmy już prawie na przełęczy ale zanim tam wejdziemy zatrzymuje nas taki oto znak:

    sl29.jpg.868453c6033a7f77af9cba54e6200287.jpg

    Sebastian robi sobie szybką pozaszlakową wycieczkę, ja odpuszczam. Trochę mój stan psychofizyczny na to nie pozwala, a trochę się jednak obawiam, że to może być dla mnie za trudne. Nie mam ochoty z pierwszej w życiu pozaszlakowej wycieczki wracać śmigłem HZS ?

    Także mam w tym miejscu godzinę na chillout. Pierwsze pół godziny kontempluję w samotności, kolejne już razem z mężem, który z tajemnego miejsca i tak miał słabe widoki, więc przynajmniej nie jest mi smutno, że nie byłam.

    Teraz razem wejdziemy na Bystrą Ławkę. Która jest obwieszona żelastwem jak choinka:

    sl30.jpg.8c3bb14e64072a1b29adb5646887198e.jpg

    Jakieś 4 kroki w kominku(stromo jest, ale łatwo raczej) i jesteśmy po drugiej stronie:

    sl31.jpg.97c1935bf7239e416c543c6c4b47a0ad.jpg

    Najgorszy jest ostatni łańcuch- skała przy nim bardzo wyślizgana, ale dwa kroki na prawo od łańcucha jest bardzo dobrze urzeźbiona rynienka, którą całkiem wygodnie się schodzi, zatem w tym miejscu żelastwem pogardzimy ?

    sl32.jpg.38cf0aa38717fbe0fe6210ae349123b3.jpg

    Dolina Furkotna to już w zasadzie spacer bez żadnych trudności. Niestety także bez widoków.

    sl33.jpg.8169a784f383d0e2ab446a2aadd65597.jpg

    sl34.jpg.818831716634c94b80ed744c0089a48e.jpg

    Tu już bliżej cywilizacji:

    sl35.jpg.86be8bd529f010ddb7d448e2e1f71ee1.jpg

    Pod koniec wycieczki zaczyna nas gonić wielka chmura, ale ostatecznie chyba deszczu jednak nie było.

    sl36.jpg.ad9a1dfb855da96162dde108bc7c6db3.jpg

    Może i nie zmokliśmy, ale elektriczka nam uciekła i trzeba było czekać pół godziny na kolejną.

    Okazało się, że tego dnia na Bystrej Ławce byli także nasi sąsiedzi z pensjonatu. Weszli na przełęcz 2 godziny po nas i jakieś przebłyski widoków mieli- podobnie jak my. Czyli pobudka w środku nocy zdała się psu na budę.

    Jutro będzie jeszcze gorzej, ale na wycieczkę pójdziemy ?

    CDN.

     

     

     

     

     

     

     

    • Lubię to ! 9
  6. Cześć wszystkim! ? Dawno mnie tu nie było, ale jako, że z racji odległości rzadko bywam w Tatrach, to przez jakiś czas nie miałam za wiele do powiedzenia ? W poniedziałek wróciliśmy z dłuższego pobytu na Słowacji, więc mam potrzebę troszkę się uzewnętrznić.

    Wyjazd pogodowo był do dupy, ale mimo niesprzyjających warunków udało się zdobyć kilka nowych szczytów i przełęczy oraz poznać nieznane nam do tej pory szlaki.

    Odcinek 1

    Stacja elektriczki Popradske Pleso-Chata Pri Popradskom Plesie- Rozstaj Szlaków nad Żabim Potokiem-Dolina Hińczowa-Wyżnia Koprowa Przełęcz-Koprowy Wierch(powrót tą samą drogą).

    Prognozy na ten dzień nie były zbyt ciekawe- miało być pochmurno z przejaśnieniami, oczywiście naiwnie sądziliśmy, że największe przejaśnienia spotkają nas na szczycie ?

    Jako, że to pierwszy dzień, nie chce nam się wstawać na pierwszą elektriczkę wraz ze słowackimi kurami, a i szlak nie jest zbyt długi, więc nie ma sensu się zrywać(czas pokaże, że to jednak był błąd). W każdym razie wstajemy sobie na luzie i na szlaku jesteśmy dopiero o 8.30, co jak na Tatry jest dramatycznie późno, ale kto by się tym przejmował, jak ostatnia elektriczka powrotna jest o 22.30 ?

    Rozpoczynamy asfaltowanie, a wraz z nami cały peleton turystów. Jeśli ktoś jeszcze wierzył w mit spokojnej Słowacji, to na tym szlaku pozbędzie się złudzeń ?

    sl1.jpg.7bfe16b4ebbcf77d24606bf2125eefc2.jpg

    Jak na razie jest lampa, więc humory mamy dobre. Liczymy tylko, że ten peleton pójdzie sobie zaraz na Rysy czy inną Osterwę ? W schronisku nie robimy przerwy, bo jeszcze będzie dziś okazja, idziemy dalej niebieskim szlakiem przez las.

    sl2.jpg.39867d4ab21fc168f0f69ef076267b17.jpg

     

    Przy rozejściu szlaków peleton rzeczywiście częściowo się odłącza, ale wraz z nami na Koprowy i tak podąża całkiem spora grupka- cóż, jest sobota, a prognozy na niedzielę są do niczego.

    Pniemy się mozolnie na kolejne piętra:

    sl3.jpg.67634e1c57fa3d908fe08cc667f8d131.jpg

     

    Chmurek niestety coraz więcej ?

    sl4.jpg.698e52cc3072a9b835c94859c95afa58.jpg

    Trochę zaczynam jak zwykle marudzić, bo znowu porwaliśmy się na dość ambitny cel bez aklimatyzacji, ale mi po prostu szkoda czasu na chodzenie po lesie w pierwszy dzień, już wolę trochę pocierpieć ?

    Dochodzimy do Doliny Hińczowej, gdzie mamy spory odcinek po płaskim, więc nawet idąc można odpoczywać.

    sl5.jpg.9ce1ef95e7e9f556e140ee5bcf324a3c.jpg

    Widać Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem, stary słowacki szlak na nią wydaje mi się z tej perspektywy nieco karkołomny ?

    Za stawami czeka nas niedługi kawałek podejścia na Koprową Przełęcz Wyżnią:

    sl6.jpg.ebad6f4151d3380b042765ae6f9e91dc.jpg

    sl7.jpg.8c815c6760af4a9781a1d2d5ec87d5e0.jpg

    Idziemy monotonnymi zakosami, niestety chmury pożarły większość widoków ?

    sl8.jpg.47e34af19786d626c97cda3ef863124e.jpg

    Na przełęczy zakładamy ostatni obóz przed atakiem szczytowym ?

    Z tego miejsca do szczytu zostało nam może z 40 minut, droga wygląda dość prosto:

    sl9.jpg.cc7b790d5a9a82ec52451fe7fa5057f0.jpg

    Tu jeszcze były jakieś resztki widoków:

    sl10.jpg.defbaaa40049e949e3180957cb0b8ea4.jpg

    A tak wygląda szlak z bliska:

    sl11.jpg.fc3b7bb00850dc1b8f51db3db7bf285e.jpg

    Od tego miejsca zaczyna robić się ciekawiej, gdyby nie chmury, to chyba byłaby tam nawet jakaś ekspozycja ?

    sl12.jpg.ef6f4964ef499d4056b3384e69715a10.jpg

    Czasem trzeba użyć 4 kończyn, ale wejście większych trudności nie sprawia:sl13.jpg.d07e5a075ae8e2b2e86aaa4a9398ac37.jpg

    Meldujemy się na szczycie, na którym jest tłum turystów, oraz totalne mleko na 4 strony świata ?

    sl14.jpg.dcf2ac89d3624b3327ec9f0a54425a5d.jpg

    Siedzimy z pół godziny licząc, że może się coś rozwieje, ale nic takiego nie ma miejsca, więc smętnie rozpoczynamy proces zejścia.

    Zdjęć za bardzo nie robimy, bo pogoda siadła, a z resztą byliśmy tu już dzisiaj ?

    sl15.jpg.b0fcb27b65f31753e2ffa7bc6f83deef.jpg

    Tym razem w schronisku marudzimy aż godzinę, bo postanowiliśmy wypić Kofolę i zjeść obiad- podczas którego o mało nie udławiłam się ziemniakiem, ale to już inna historia ?

    Nakarmieni złazimy szybciutko asfaltem do stacji elektriczki i tak kończymy pierwszą tegoroczną przygodą. Jak zwykle mądry Polak po szkodzie- gdybyśmy wyszli te 2 godziny wcześniej to widoki zapewne by były. Ale jakoś mnie to specjalnie nie martwi, bo będę jak Treminator i Ja tu jeszcze wrócę. Oczywiście dopiero w przyszłym roku, ale zamierzam przetestować szlak przez Dolinę Koprową i Hlińską.

    CDN. ?

     

     

     

    • Lubię to ! 11
  7. Przełęcz Krowiarki-Sokolica-Kępa-Gówniak-Babia Góra Diablak-Przełęcz Brona-Schronisko Markowe Sczawiny-Górny Płaj-Przełęcz Krowiarki

    Dzień po Turbaczu zrobiliśmy sobie przerwę, chociaż nie byliśmy zmęczeni, ale cały dzień sypał śnieg więc nawet na Krupówki za bardzo nie chciało się iść. Natomiast kolejny dzień(chyba to był czwartek) zapoczątkował pogodę wyżową która potem bardzo długo nie miała końca. Ponieważ ciągle się jakoś trochę boję najwyższych partii Tatr w zimie, zaczęłam szukać, co by tu zwiedzić mniej strasznego w okolicy ?

    Babia Góra, przez niektórych pieszczotliwie zwana Bejbi? chodziła mi po głowie od jakiegoś czasu(byliśmy tam wcześniej tylko raz, w czerwcu), ale jakoś zawsze daleko było i nie po drodze ?

    Ale co się odwlecze, to wiadomo i tak oto w ten słoneczny czwartek lądujemy na Przełęczy Krowiarki. Startujemy czerwonym szlakiem, który jest ekstra przetarty. Na parkingu samochodów mało, więc mamy nadzieję na względny spokój.

    bg1.jpg.a6bcb01de075b5ab9f92a949c56eea66.jpg

    Należę do osób, które wiecznie prześladuje cała masa drobnych nieszczęść, więc i tu mnie dopada. Gdzieś w połowie podejścia na Sokolicę zaczynam czuć, że chyba zaraz będę mieć atak grypy żołądkowej?(którą miałam w ogóle raz w życiu, żeby było śmieszniej- też w górach?)

    O losie parszywy, czemu mi to robisz w lesie, na mrozie, a papier toaletowy dopiero za jakieś 4 godziny w schronisku? Oczywiście wpadam w panikę, bo do tego mam skłonność nadmierną, dlatego na Orlą Perć to chyba będę się nadawać po terapii u psychologa...

    No cóż, aby zająć myśli czymś innym zakładam raki, bo i tak się już trochę ślizgam. Miałam wejść na szczyt w raczkach a raki założyć dopiero na zejście. Ale jakoś tak coś mnie tknęło i stwierdziłam, że jak na górze będzie zimnica i wiatr, to pitolenie się w takich warunkach z rakami to nie bardzo. To sobie w nich pójdę od razu.

    Po założeniu raków i ponownym zarzuceniu plecaka na barki okazuje się, że chyba miałam za ciasno zapięty pas i stąd ten dziwny skręt kiszek?

    Teraz już w formie doskonałej mogę radośnie zmierzać na górę ?

    bg2.jpg.85ca35dca745041c177c505ddcf6b4c6.jpg

    Na Sokolicy pierwsze podziwianie widoków i przerwa na tankowanie mojego paliwa bananowego ?

    bg3.jpg.d47e4226ea3726de0264e78391a1e00e.jpg

    Dalej idziemy spokojnie grzbietem, czujemy się trochę jakbyśmy szli na Małołączniak albo Sławkowski, bo ciągle mamy wrażenie, że ta następna kopka "to już tu".

    bg4.jpg.780592284416f59714295421f67b5422.jpg

    bg5.jpg.ca623304ef0e0c41e50b2c6f1ed9a987.jpg

    Daleko jeszcze?

    Chociaż Bejbi nęci nas wspaniałą lampą to niestety nad Taterkami jakoś dupowato ?

    bg6.jpg.9107523bcf2a2bdf5f915e93e16739b4.jpg

    No nic, jeszcze przez jakiś czas pójdziemy granią to się może wypogodzi(nadzieja matką głupich)

    W końcu stajemy na szczycie:

    bg7.jpg.eeab02e87e1b3e4de9265eace44cfb32.jpg

    Taterek nadal ani widu ani słychu

    bg8.jpg.83d1fc8066379a773331b33e9e215d45.jpg

    W ogóle to nie mamy szczęścia do tych szczytów z których widać Tatry. W czerwcu z Babiej też nic nie było widać mimo nienajgorszej pogody. Podobnie jak z Pilska, Turbacza, Wielkiej Raczy, Wysokiej w Pieninach...W sumie to raz w życiu widzieliśmy tatry z innego miejsca- z Trzech Koron dawno temu?

    O ile szlak wejściowy był doskonale przedeptany, to z drugiej strony jest trochę gorzej. Widzę w dole ścieżkę granią, tylko nie widzę do niej dojścia. Wszędzie jakoś za stromo... No, ale w końcu złazimy ze szczytu, teraz już tylko milutki spacerek po grzbiecie, będzie relakisik(tja, haha)

    Babią Górę jakoś tak zdobywało się lekko, łatwo i przyjemnie, więc chyba trochę zaczęliśmy ją lekceważyć, a ona dopiero po zejściu pokazała nam swoje wredne oblicze. No to idziemy sobie tym wymarzonym spacerkiem i nagle urocza Bejbi przywala nam w twarz i wszystkie kończyny lodem??

    Nawet nie to, że wieje, bo wiaterek jak na tutejsze warunki to słabiutki jest. Problemem jest temperatura. Realnie chyba miało być jakieś -12, ale ja odczuwam -45. Najgorsze jest to, że mi chłop zaczyna marudzić, a przecież to ja w naszym teamie mam monopol na marudzenie!

    Żeby się trochę rozgrzać wymyślam nową dyscyplinę sportu- bieg w rakach?

    Z bieganiem przez całe życie to ja mam tyle wspólnego co z samochodami drogimi czyli nic, więc poziom mej desperacji musiał być ogromny ?

    bg9.jpg.15fbad9f35d99508affc564d154523e7.jpg

    Najzimniej jest mi w ręce, ale moje grube narciarskie rękawice są na dnie plecaka, więc zanim do nich sięgnę, to mi te łapy z zimna odpadną.

    bg10.jpg.9bfc082b67cb790166b169ff8978a00d.jpg

    Wchodzimy między drzewa, tu wreszcie zaczyna robić się cieplej:

    bg11.jpg.aaaba8d022b4ab6a9d109cbb86e19ecb.jpg

    Dochodzimy do Przełęczy Brona skąd do schroniska mamy jakieś 20 minut(albo z pół godziny). Zejście jest krótkie, ale mega strome, raki z kijkami sprawdzają się idealnie.

    bg12.jpg.626906b562709f2fbe0f5ec6a1f270c0.jpg

    Jesteśmy w schronisku:

    bg13.jpg.bcd4c55a35cdd93bbb1a44423cb74ec1.jpg

    Początkowo mieliśmy zjeść tu obiad, ale raz, że pora trochę wczesna, bo z Bejbi mimo wszystko uporaliśmy się dość szybko, dwa, że jesttu jakaś dziwna dopłata do frytek, a pyrów to nie chcemy ?

    Poprzestajemy na szarlotce, serniczku i herbatce i tak sobie siedzimy z godzinkę.

    Złazimy na dół niebieskim szlakiem, który jest płaski, zalesiony i nudny.

    bg14.jpg.897aa36ec3b2e90b755af04a5148aafd.jpg

    Bardzo mi się podobała ta wycieczka, szkoda że widoki na Tatry mieliśmy dopiero z drogi do Zakopanego.

    Morał z tego taki: trzeba to będzie powtórzyć!

    CDN.

    W następnym odcinku będzie wycieczka zagraniczna ?

    ?️

     

    • Lubię to ! 8
  8. 25 minut temu, barbie609 napisał:

    Jedynie słuszny zielony ,ten stromy odcinek to pewnie ,,golgotka,, , fajny wypad , może następnym razem skusicie się na Pieniny oczywiście razem z @vatra.A może Gorce od wschodniej strony?

     

    Do Pienin się troszkę zraziliśmy, kiedy w czerwcu 2020 prawie utonęliśmy tam w błocie? A Gorców w ogóle  nie znam, więc chętnie się kiedyś wybiorę. Oczywiście z @vatra i może nawet z @barbie609  ?

    • Lubię to ! 2
  9. Turbacz

    Lubię na początku napisać sobie przebieg trasy. Tym razem jednak nie jestem w stanie, gdyż nie umiem powiedzieć nic po za tym, że na Turbacz weszliśmy zielonym szlakiem ? Mieliśmy luksus nie zawracania sobie głowy szczegółami topograficznymi, gdyż w Gorce wybraliśmy się w towarzystwie prywatnej przewodniczki ? Którą była nasza przesympatyczna forumowa koleżanka @vatra ?

    To idziemy. Szlak chyba startuje gdzieś w centrum Nowego Targu, ale my parkujemy auto najwyżej jak się da, więc trochę sobie skrócimy drogę ? Pierwszy odcinek jest dość stromy, więc cała nasza Trójca Święta ? od razu zakłada raczki. Po stromym kawałku dalej już do końca będzie łagodnie, więc wycieczka jest przyjemnym spacerkiem ? Niestety pogoda jest taka sobie, choć mamy nadzieję, że chmury się podniosą.

    z145.jpg.6901ea504eb4513733c4f8941878e1a6.jpg

     

    z146.jpg.925b03911f407af2f61fecc3ef7d29e1.jpg

    Po drodze mijamy kilka polanek widokowych, ale widoki musimy sobie wyobrazić....

    z147.jpg.47877977ace09e8a6c684e7ca2d79c4e.jpg

    Widoków może i nie ma i będzie trzeba kiedyś zaliczyć poprawkę, ale za to jest coś innego!

    Są piękne ośnieżone drzewa, którymi się zachwycamy co chwilkę:

    z148.jpg.abbc475414a6e981ad3f155907808a68.jpg

    Coś tam widać, ale to nie Tatry?

    z149.jpg.b259f9f50e220276075cdd0c9c55533b.jpg

    Podobno Turbacz jest strasznie popularny i zazwyczaj nie idzie tu wcisnąć szpilki. Cóż mamy inne wrażenia. Spotkaliśmy chyba 3 osoby, a może 5. Pewnie to kwestia wtorku i brzydkiej pogody(która jednak nie jest jakaś tragiczna)

    z150.jpg.11e8fd747b76ae1f21220aa721c131db.jpg

    Dochodzimy do schroniska, ale na razie je omijamy, bo przecież trzeba zdobyć szczyt. Idzie się tak sobie, bo wieje a śnieg nie jest za dobrze ubity. Parę męczącyxh minut i jesteśmy na szczycie. Oczywiście nadal nic nie widać.

    z151.jpg.7b8c1813fc69330be12d5d60a67fdc37.jpg

    Widoków zero, ale kolejna zdobycz do KGP jest ?

    No to teraz idziemy do schroniska, gdzie siedzimy sobie godzinkę przy herbatce i pysznej szarlotce z jagodami?

    Na zejście wybieramy tą samą drogę, bo liczymy na jakieś widoki z polanek(taaa, jasne)

    z152.jpg.b838391558575777023f7347a5c7f9e6.jpg

    Za bardzo to się jednak nie poprawiło...

    z153.jpg.7cdf4fad0bb54a82aed1071da4f212ee.jpg

    Zejście mija nam jakoś za szybko i pozostaje najbardziej stresujący element wycieczki- musimy zjechać z góry samochodem i się nie zabić?

    Wszystko poszło dobrze, zjechaliśmy w 1 kawałku- my i nasz kiosk na 4 kółkach ?

    Szkoda, że nie było widoków, ale cóż zrobić- nie można mieć wszystkiego.

    @vatra jeszcze raz dziękujemy za super spędzony dzień ?

    • Lubię to ! 8
    • Dziękuję 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...