Skocz do zawartości

Fibi

Użytkownik
  • Postów

    610
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    32

Odpowiedzi opublikowane przez Fibi

  1. @Jędrek ale to właśnie nie był ryk, tylko bardziej takie buczenie. Może to jednak był misiek. Albo miałam halucynacje że zmęczenia🤣

    @barbie609w Pieninach to ja może nie marudziłam na głos, ale w duchu przeklinałam Krainę Błota i zejście z Wysokiej. Oraz tego kto ten szlak wymyślił 😉

    @wjesnaale to nigdy nie jest tak, że marudzę cały czas, przeważnie dopiero na końcówce zejścia kiedy zwykle masakrycznie bolą mnie stopy. 

     

    • Haha 3
  2. No właśnie chyba z początku nie marudziłam, a na końcu po prostu sobie powtarzałam : "nie będę marudzić". Ale ja marudzę też na wycieczkach, na których mi się podoba🤣 Ja w Białej Wodzie nie byłam nigdy wcześniej i bardzo chciałam poznać. Ta górna część z Litworowym Stawem bardzo mi się podoba, ale trochę to to jest długie.

    • Lubię to ! 1
    • Haha 2
  3. Czwartek

    Spożycie trunków w ogrodzie. Nabieranie sił przed długą wycieczką.

    nl48.jpg.01f68a9d8c7b7b4f24aafbd7ebaef0f8.jpg

    Piątek

    Polski Grzebień i Mała Wysoka

    Kolejna wycieczka z cyklu- przemierzamy Tatry w poprzek 🙂 Muszę przyznać, że w tym wypadku mieliśmy dylemat co do optymalnego wyboru trasy. Po klęsce pod Jagnięcym zwątpiłam w swoje możliwości i protestowałam przeciwko Dolinie Białej Wody. Przecież ona taka długa, na szczycie będziemy późno, to za daleko i nie dam rady. Najszybsza opcja to "w te i z powrotem" przez Dolinę Wielicką, no, ale jakoś nie bardzo lubimy schodzić po własnych śladach jeśli mamy inne możliwości zejścia. Wcześniej, jeszcze w domu była brana pod uwagę wersja z przejściem Rohatki, ale jak się naoglądałam filmów na YT to mi się odechciało(bo się od samego patrzenia spociłam. Także jednak godzę się z losem i tym samym autobusem co poprzednio zmierzamy w kierunku Łysej Polany. Jesteśmy tu po 7, a szlak do przejścia jeszcze dłuższy. No, ale na elektriczkę o 22.42 to chyba zdążymy 😉

    nl49.jpg.505a06ae9d554f1e52bed45697599025.jpg

    Pierwsze widoki pojawiają się na Polanie Biała Woda. Jesteśmy tu pierwszy raz, więc wszystko nas zachwyca.

    nl50.jpg.9771123c5e654adbddcd55f2b89b3304.jpg

    Dalej idziemy ciągle po płaskim i trwa to chyba wieczność. Dolina jest bardzo piękna, chyba nawet ładniejsza od Jaworowej, ale to również niekończąca się opowieść.

    nl51.jpg.bd600b4ca857fd5228774b9cb3fa3759.jpg

    nl52.jpg.735dbeb17de88d3a500928d88f55ec5b.jpg

    Idziemy oczywiście bardzo wolno, bo co chwilę się zatrzymujemy rozdziawiając gęby z zachwytu.

    Nie wiem ile czasu minęło zanim w końcu zaczęliśmy piąć się do góry, ale na pewno były to minimum 2 godziny a może nawet 3.

    No to teraz będziemy mozolnie zdobywać kolejne piętra:

    nl53.jpg.fb2b74bcbf4171380d56476a1fdd5c60.jpg

    Sapiąc lekko i pocąc się dochodzimy do Litworowego Stawu. Znów zachwyt.

    nl54.jpg.228457784b0b4444f5690bd2abc72e50.jpg

    Szkoda, że nie mamy więcej czasu, bo jest tu prawdziwa plaża! I ludzie sobie leżą i się opalają.

    nl55.jpg.0cff1313ffc878709011e0643712dbe8.jpg

    Za Stawem dalej pniemy się w górę, bo jeszcze sporo metrów w pionie zostało.

    Spotykamy jedyny łańcuch na szlaku:

    nl56.jpg.58081b40c2ac1f7aee9f5eeb605a247a.jpg

    I dochodzimy do Zmarzłego Stawu pod Polskim Grzebieniem:

    nl57.jpg.c6a459ae2e17f7c73119a0f7845439e6.jpg

    Staw przez większość roku jest zamarznięty, ale nam się akurat trafił w wersji zupełnie letniej.

    Nieopodal stawu znajduje się dość nietypowy szlakowskaz:

    nl58.jpg.7809b771ccaf498832ee9a8065c1c4ae.jpg

    W lewo na Rohatkę, w prawo na Grzebień. My skręcamy w prawo, na strome drewniane schody, które są bardzo solidne(a nie jak na Lodowej Przełęczy;)

    Oczywiście ułożone są niewygodnie, ale to tylko paręnaście minut i jesteśmy na przełęczy:

    pg.jpg.dc981c652c32259a78824139cbfda22a.jpg

    Robimy długi odpoczynek, ja już domagam się "kofoli zwycięstwa", bo uważam, że ten Grzebień to częściowe zwycięstwo, ale S. mówi, że dopiero na szczycie. Niech mu będzie.

    W czasie odpoczynku obserwuję ludzi na zejściu po łańcuchach. Szczerze mówiąc to właśnie zejście z Polskiego Grzebienia na stronę Doliny Wielickiej budziło me największe obawy. I rzeczywiście widać, że niektórzy strasznie się tam mordują. Ja się będę martwić później, chyba jakoś zlezę bez pomocy HZS 😉

    nl59.jpg.098b7ddf3d90b7b4c61eb0d2f85f5765.jpg

    Czas na atak szczytowy. Oczywiście szlak z dołu wygląda trochę strasznie, ale może jakoś pójdzie. Początek jest skalisty i występuje na nim pierdyliard małych rynienek, ale w tej części idzie się akurat w miarę dobrze.

    nl60.jpg.b54dcfe25eb5a0bddf03697cdbebf0d7.jpg

    Bliżej szczytu jest znacznie gorzej, bo występuje tam wiele odcinków po bardzo upierdliwym piargu. Trochę mi się nie uśmiecha zejście tędy, no ale Navrat tou istou cestou!

    nl61.jpg.a47fd5be3bf665b37b19753f00b7c242.jpg

    W międzyczasie Gerlach zaczął się chować w chmurach, a jak będziemy na szczycie to będzie on całkowicie zakryty 😞

    Po 40 minutach od startu na Grzebieniu meldujemy się na szczycie. Czuję, że na Kofolę zasłużyliśmy jak nigdy 😉

     

    mw.jpg.7f71198f5a8c04ca8119bca141e314e9.jpg

    Czy jest na forum przedstawiciel Kofoli? Należy mi się dola za reklamę🤣

    To teraz widoczki ze szczytu, ciut zachmurzone:

    nl62.jpg.6f0602b920769ee5ae44c4dd0b17aba5.jpg

    Staroleśny to jest góra z charakterkiem, robi na mnie ogromne wrażenie. W chmurach skrył się nieśmiały Sławomir 😉

     

    nl63.jpg.26bfffae35556193719ff9a53d382b59.jpg

    Dolina Staroleśna i Łomnica- akurat nie w chmurach.

    Na szczycie siedzimy pół godziny- dość krótko, ale jest już dosyć późno, trzeba rozpocząć schodzenie.

    nl64.jpg.0676cb69dc8b3e10b382d27c19ff48cf.jpg

    Po kruchym podłożu idzie się dosyć źle, skalne rynienki idą trochę lepiej- w jednym miejscu jestem znów zmuszona do zejścia tyłem a nie widzę stopnia, więc trochę jest to mało komfortowe 😛

    W każdym razie zejście zajęło nam więcej czasu niż wejście. Dotarliśmy jednak na Polski Grzebień na którym znów coś jemy i pijemy. Rozpoczynamy mrożące krew w żyłach zejście po łańcuchach.

    nl65.jpg.94b1faef90a433cffed34973a3c7c310.jpg

    Dochodzimy do bardzo wyślizganego miejsca, które nam się nie podoba, więc kawałek się wracamy i schodzimy za Słowakami alternatywną ścieżką, która jest genialnie urzeźbiona. Jest tam nawet klamra więc to chyba legalne 😛 Wychodzimy przy klamrach, które udało nam się zgrabnie ominąć- jeszcze 2 łańcuchy i koniec trudności.

    Niestety za łańcuchami jest bardzo nieprzyjemny odcinek szlaku- znów jest dramatycznie krucho.

    nl66.jpg.9f81b4a5c827c343e8a0bad2caeef24c.jpg

    Ciekawe co ja wtedy myślałam🤣

    Za piargami, które szczęśliwie nie ciągną się zbyt długo szlak zmienia się już w bardzo przyjemny spacerek. Nachylenie nie jest zbyt duże, a ścieżka ułożona z bardzo wygodnych kamieni.

    nl67.jpg.4d4b7c8b7921671a6fa26bc099fe86d0.jpg

    W dalszej części schodzimy do Wielickiego Ogrodu. Który ma nieadekwatną nazwę, bo powinien nazywać się Koziczkowy Ogród:

    nl68.jpg.e44dd1a090f540338fdf7919b116cf83.jpg

    nl69.jpg.142384203dcda0236420b405f655c7b4.jpgnl70.jpg.6fc3023c00c40c1894d336adeed50227.jpg😍

     

    Za kozicami mamy jeszcze troszkę zejścia, ale już niewiele. Ostatnia prosta i zaraz będziemy w schro....przepraszam, w luksusowym hotelu 😉

    nl71.jpg.ab16fc3769a1a75d0dfcc5a5640436f3.jpg

    Nie jestem pewna czy jesteśmy godni przestąpić próg Domu Śląskiego, gdyż jesteśmy spoceni i brudni po całym dniu, ale trudno nam odmówić sobie bilinkovego czaju po takiej wyrypie. Herbata jest o 1 euro droższa niż gdzie indziej- do przełknięcia znaczy. Odpoczywamy tak z pół godzinki i rozpoczynamy zejście asfaltem. Jest chyba ciut dłuższe niż szlakiem, ale po kamieniach to my się dziś już wystarczająco nachodziliśmy, więc podziękujemy 😉

    Pod koniec zejścia, kiedy zaczyna zapadać zmrok słyszę jakieś buczenie w krzakach. Przyspieszam wtedy nieludzko, na wszelki wypadek wmawiając sobie, że to rykowisko jeleni 😄

    Do stacji elektriczki dochodzimy już w ciemnościach.

    nl72.jpg.6b79d18f8c101139bf111ec2933d6ff9.jpg

    I to wcale nie jest ta ostatnia elektriczka.

    To była przesuper wycieczka. Teraz sobie tak myślę, że gdybyśmy poszli w odwrotnym kierunku, to byłaby większa szansa na lepsze widoki ze szczytu, bo jeszcze nie byłoby chmur. Ale byłaby też spora szansa by nie zdążyć na ostatni autobus z Łysej Polany. Czyli jakby nie patrzeć, dupa jest zawsze z tyłu 😛

    CDN.

     

     

     

     

     

    • Lubię to ! 6
  4. Wtorek

    Batyżowiecki Staw

    Po Lodowej Przełęczy byliśmy trochę zmęczeni i przede wszystkim chcieliśmy dłużej pospać. Dlatego, pomimo lampy nie planujemy dziś niczego ambitnego. Takim sposobem na szlaku jesteśmy dopiero przed 11 😄

    Wymyśliłam, że pójdziemy żółtym szlakiem z miejscowości Vysne Hagi, przejdziemy się kawałek magistralą i innym żółtym szlakiem zejdziemy do Tatranskiej Polianki. Po wyjściu z elektriczki mamy pewne problemy z odnalezieniem szlaku, ale w końcu jest.

    nl29.jpg.18e9737414a4c55a15565c477c20e09d.jpg

    Początek jest lajtowy i idzie się całkiem przyjemnie.

    nl30.jpg.6a8543466674eeae8dd90a3b5477fc25.jpg

    Za to wyżej jest już znacznie gorzej. Szlak jest zarośnięty, bo chyba nikt nim nie chodzi, a kamienne schody są bardzo wysokie i niezbyt wygodnie się po nich idzie. Oczywiście się wleczemy. Ja marudzę- normalka 😉

    nl31.jpg.8ef952898a882208b1e344a69cdf7107.jpg

     

    Wreszcie jesteśmy nad stawem, ale wyjątkowo mało zdjęć mamy z tej wycieczki.

    nl32.jpg.d3f5b36bc6660e3965e0fe2a29e22083.jpg

    To znaczy zdjęcia jakieś są, ale one są do niczego- Seba po prostu fotografował domniemane ścieżki na Gerlach i Kończystą.

    nl33.jpg.2da5cb158c7e4cb32e53520c333a1d83.jpg

    Nad Stawem siedzimy bardzo długo, bo i nigdzie nam się dziś nie spieszy.

    W końcu schodzimy Magistralą. Znów zajmuje to więcej czasu niż trzeba.

    nl34.jpg.700ddc7cf391a810351915c1c490b6e4.jpg

    Potem skręcamy na żółty szlak, który prowadzi przez rumowiska z wielkich kamieni, znowu się ślimaczę, wszyscy mnie wyprzedzają(S. oczywiście pędzi w dół jak kozica), co powoduje, że trochę wpadam w górską depresję. Czuję się beznadziejna i gorsza od innych, że tak wolno idę(nie śmiejcie się🤣)

     

    nl35.jpg.c58bbb314ca429842ca95e621dd63388.jpg

    Tu już za kamieniami- można poczuć się lepiej:

    nl36.jpg.441bde7fc3312edef768f13bc149d318.jpg

    W końcu dochodzimy do asfaltu, który jest wybawieniem.

    Tak teraz myślę, czy nie trzeba było jednak zrobić resetu w tym dniu.(ale szkoda pogody) A następnego dnia byłam już pewna, że jednak trzeba było.

    Środa

    Jagnięcy Szczyt(wycof)

    Dzień, który zaczął się marnie, marnie skończy się. Tak mogłaby zaczynać się opowieść o Jagnięcym. Od samego początku wszystko było nie tak. Najpierw w nocy nie mogę spać. Tzn. budzę się w środku nocy mając przeczucie graniczące z pewnością, że zaraz zadzwoni budzik. No, ale tak leżę i leżę a budzik nie dzwoni i ie dzwoni. Potem rano mam jakiś dziwny ścisk żołądka i nic nie mogę zjeść. Następnie idąc na przystanek  spotykamy ślicznego kotka. Problem w tym, że kot lezy w rowie i jest całkiem martwy. Prawie się "pochorowałam" na jego widok- w sumie wszystko jedno czy coś jadłam czy nie 😉

    Wysiadamy z autobusu na przystanku Biała Woda(Kieżmarska) i idziemy doliną. W międzyczasie zjadam śniadanie i trochę mi lepiej. Trochę marudzimy na wysypane kamienie, które są obłe i znów źle się idzie. Halo! Tanap! Poproszę o szlak z lepszych kamieni!

    Samopoczucie poprawia mi się tylko na chwilę, ale dość szybko docieramy do schroniska.

    nl37.jpg.cfbbf96b001fbc598bafd5f49c0bd100.jpg

    Pijemy czaj, a ja jestem tak śpiąca, że mam ochotę powiedzieć, że ja tu zostanę na ławce i poczekam, a S. niech tam sobie idzie. No, ale nie za bardzo mi się chce na niego czekać 5 godzin 😉 Jakoś się mobilizuję do wyjścia.

    Aleee, cooo tuu się dzieje dzisiaj? Tłum ludzi, wrzaski, jakieś zorganizowane jakby szkolne wycieczki. Czy my idziemy na Giewont?

    Szlak od samego startu jest bardzo upierdliwy. Stromy i niewygodny, a nawet występują miejsca na których trzeba pomagać sobie rękami.

    nl38.jpg.2836fd5434d69cd5a4c23d70e9373724.jpg

    Przy tych stromych skałkach mam moment zawahania. A może jednak się wrócić? A nie jednak może jeszcze trochę pójdę.

    W końcu wygramoliliśmy się na próg Doliny Jagnięcej. Miałam nadzieję, że od tego miejsca będzie szło mi się lepiej.

    nl39.jpg.f6e03a300ad686f32662f45ece2f8035.jpg

    Nadzieja jednak matką głupich. Nadal jest mi jakoś źle a dodatkowo jeszcze zaczyna mnie boleć kolano. No ale lezę, coraz wolniej wymyślając coraz głupsze powody by zrobić przerwę.

    nl40.jpg.08fd9f61d5fcb885604d7f17d2447130.jpg

    Tam gdzie kończy się ścieżka widoczna na zdjęciu czuję się już tak rozmemłana, śpiąca i zmęczona, że decyduję się jednak nie kontynuować wycieczki. Tzn. gdyby to miał być jakiś prościutki szlak bez trudności, to poszłabym. Ale w takim stanie nie czuję się na siłach by walczyć z łańcuchami i ekspozycją. W dodatku w terenie, którego żadne z nas kompletnie nie zna.

    No, to trudno. Z dwuosobowego zespołu to Sebastian zostaje wytypowany do ataku szczytowego 😉 A ja sobie idę z powrotem nad Czerwony Stawek. Oczywiście zaliczając glebę po drodze, bo krucho.

    nl41.jpg.fe65ee1d88df9a3b8898c9361e40bfee.jpg

    S. twierdzi, że łańcuchy łatwiutkie, dopiero końcówka po grani trudniejsza. Będzie trzeba wrócić kiedyś i osobiście sprawdzić 😉

    nl42.jpg.5b94ffd537cf3f2949bd503b6e4273c6.jpg

     

    nl43.jpg.4a4176486f345a6c84bf98e791f153df.jpg

    Na zdjęciu poniżej chyba najbardziej straszące miejsce- długi i wąski kominek, który podobno tylko tak strasznie wygląda 😉

    nl44.jpg.dc6fae45d22916d33df6881d5a649048.jpg

    A to już chyba końcówka i wejście na szczyt:

    nl45.jpg.141ecebfd075a5e149d9cbafc2a976df.jpg

    Oraz widoki:

    nl46.jpg.3aab1daf065b56c0fe1a7ac788a348b8.jpg

    nl47.jpg.1838dc30016acc95ce227dc61e7b34ce.jpg

    Na zejściu S. popełnia klasyczny błąd- nie złazi z grani tam gdzie trzeba, ale podobno szybko się zorientował i wrócił do szlaku. Spotykamy się nad Czerwonym Stawem nad którym już zdążyłam się opalić na kolor owego Stawu 😛

    Pijemy "kofolę zwycięstwa" chociaż nie byłam na szczycie i schodzimy już razem do schroniska. Tutaj kolejny czaj. A potem zejście po obłych kamieniach na przystanek. Oczywiście teraz kamienie o wiele bardziej dają się we znaki niż rano 🙂 Wycieczkę kończymy zasłużonym obiadem w knajpce w Nowej Leśnej. Jutro- po 3 dniach chodzenia- w końcu odpoczynek!

    CDN.

    Napiszę jeszcze 2 odcinki- tamte będą znacznie bardziej optymistyczne 😉

     

     

     

     

     

     

     

     

    • Lubię to ! 8
  5. Ahoj!

    Wreszcie znalazłam chwilę by wyspowiadać się z tegorocznego pobytu w Tatrach 😉 Pogoda udała się znakomicie, dzięki czemu udało się przejść 2 bardzo długie szlaki, jednemu z nas(ale nie mi) udało się zdobyć bardzo konkretny szczyt pozaszlakowy, oraz kilka szlaków krótszych. Nastąpił też jeden wycof, ale nie można mieć wszystkiego. Relację podzielę na 3 części, co by się zdjęcia zbyt długo nie ładowały 😉

    Sobota- Tatrzańska Magistrala od Łomnickiego Stawu do Chaty Zamkovskiego.

    Plany na początek urlopu były trochę inne. Wycieczka miała mieć większy skład(my oraz @vatra i @Krzysiek Zd), cel miał być bardziej ambitny- Lodowa Przełęcz, niektórzy się nawet na jakieś Baranie Rogi napalali, ale w ostatniej chwili popsuły się prognozy- w sobotę po południu ma padać, a w niedzielę to już totalna pogodowa klęska. Wymyślamy zatem krótszą wycieczkę- do tego przejścia zainspirowała mnie kiedyś @Zośka mówiąc, że to najładniejszy odcinek Magistrali. Cóż, zaraz sami sprawdzimy. Jedziemy do Łomnicy elektriczką(bo mieszkamy chwilowo w Nowej Leśnej) i startujemy zielonym szlakiem.

    nl1.jpg.1f0681f5a38685618bf35fed91b08ee7.jpg

    Początek szlaku raczej niczym się nie wyróżnia, jak to zwykle początki. Za to w dalszej części jest stromy, nieciekawy i jeszcze można sobie wybić potykając się o kable 😉nl2.jpg.60059f8ab463c734370094062a7073df.jpg

    nl3.jpg.71431e845aaa45d94247ab4e10e25e06.jpg

    Po jakimś czasie mordęgi dochodzimy do skrzyżowania zielonego szlaku z Magistralą. Tu robimy sobie przerwę na jedzenie, picie i podziwianie Łomnicy

    nl4.jpg.e40fba365b314ebf150e170f8f2ad08c.jpg

    Możemy w pięć minut dojść do Łomnickiego Stawu, ale chyba nam się dzisiaj nie chce. Skręcamy od razu na Magistralę. Na której uświadamiam sobie, że jej jednak nie lubię- widoki są takie sobie, bo głównie na słowackie pola i niższe górskie pasma, Tatry zaś pokazują się z rzadka.

    nl5.jpg.9a76cbfd41abdc2e66690ee488bcafd4.jpg

    Najciekawszym miejscem na szlaku jest Łomnicka Vyhliadka, ale dziś widok nieco zachmurzony.

    nl6.jpg.9b8328cbe83f149acb6af09ff3fef0a5.jpg

    Od tego miejsca jest już blisko do schroniska , o czym świadczy poziom wyślizgania kamieni 😛

    Pogoda jest może taka sobie, ale czego nie widać na zdjęciu jest strasznie duszno a momentami wręcz gorąco, a my się akurat dziś naubieraliśmy jak na Syberię. W Chacie Zamkovskiego marzymy zatem o zimnej Kofoli.

    nl7.jpg.31e63a2fe1ba9ae5c113b82f79b5fe56.jpg

    Schronisko jest w remoncie, ale działa zewnętrzny bufet, restauracja oraz wychodek. Natychmiast korzystamy z zimnej Kofoli i z wychodka też 😉

    Po dość długiej przerwie w schronisku schodzimy szlakiem, który nazywam "wykręcacze kostek", jednak tym razem nie daje mi się aż tak bardzo we znaki jak poprzednio.

    nl8.jpg.1616d2e5eaff7bf90e8eb9164f5e9d8f.jpg

    Jeśli ktoś miał jeszcze złudzenia, że na Słowacji jest cisza, spokój i pustki, to przy Wodospadach Zimnej Wody może spokojnie się z tymi złudzeniami pożegnać. Hordy trampkowiczów jak na Moku, albo gorzej. Nie chce nam się schodzić przez Hrebienok więc idziemy żółtym szlakiem do Tatrzańskiej Leśnej. Tu hord już nie ma a sam szlak bardzo malowniczy.

    nl9.jpg.a97924939e1dca66c83e2e96d5df4bf1.jpg

    nl10.jpg.281e9bb691dac6ca80415df0afaad990.jpg

    Kiedy dochodzimy do stacji elektriczki zaczyna padać deszcz. Może się jakoś szczególnie nie zmęczyliśmy, ale na rozgrzewkę w sam raz 😉

    Niedziela- leje i grzmi, jedziemy do Popradu po Tatratea I Kofolę 😄

    Poniedziałek

    Lodowa Przełęcz

    Przejście w poprzek Tatr przez najwyżej położoną przełęcz dostępną szlakiem marzyło mi się od dawna, ale zawsze coś stało na przeszkodzie- pogoda, zerwany po ulewach mostek i zamknięty szlak, covidove ograniczenia, potem znów pogoda. Ale co się odwlecze....

    No i tak pewnego wrześniowego poranka pakujemy się do pierwszego porannego autobusu w Nowej Leśnej. Przed 7(dosyć późno jak na tak długi szlak, ale co tam, ostatnią elektriczkę mamy o 22.56 :P) jesteśmy w Jaworzynie. Dość żwawym krokiem startujemy, bo zimno.

    nl11.jpg.c9cfd6f278d6b828f3a704d9556c8ad7.jpg

    Dolina Jaworowa jest błotnista po opadach deszczu, totalnie dzika i bezludna( boję się misia 100 razy bardziej!) a przede wszystkim  bardzo piękna.

    nl12.jpg.f8da6bb3d49164d725a025271b296854.jpg

    nl13.jpg.234e3d7029e8e00acc822836fa32e90c.jpg

    Ale też ciągnie się w nieskończoność. Owszem, można się tym pięknem napawać, ale trzeba się wdrapać prawie na 2400 npn. To kiedy to podejście nastąpi?

    Podejście owszem jest:

    nl14.jpg.0d1188a89cf9bb196af5d76119edd836.jpg

    I to całkiem wygodne. Gdzieś w górnej części schodów robimy sobie popas, ale jest tak zimno, że zbyt długo nie wytrzymujemy(nie idzie nam dogodzić, ostatnio było za gorąco 😛

     O dziwo to Seba jest tym razem tym bardziej marudnym, strasznie na to zimno narzeka, ale ja mu robię wykład:

    - A na jaką przełęcz idziemy?

    - Lodową!

    -A jaka tam jest pod nią dolinka?

    -Lodowa!

    - a stawek?

    -Lodowy?

    No to jakim cudem miałoby być tam ciepło ? 😉

    My tu gadu gadu, a tymczasem poprawia nam się pogoda:

    nl15.jpg.eb8306ace0406587982a0376e3f771b9.jpg

    Końcówka podejścia jest dość krucha, więc założyliśmy sobie kaski, bo parę osób już schodzi.

    nl16.jpg.c692250034944825b089bbe2ebea9a14.jpg

    Po długaśnym spacerze ja już widzę przełęcz, już jestem w ogródku, już witam się z gąską(nawet widzę już zwisający łańcuch do zejścia!), tymczasem mąż mój docierający do celu jakieś 2 minuty po mnie oświadcza:

    Strasznie się dziś wleczemy! Bo to jeszcze nie jest Lodowa Przełęcz! To jakieś Sedielko!

    🤣

    Coś mu się pomerdało, przez te słowackie nazwy.

    nl17.jpg.a2fa31f23100c6c606bdcc3f30d0ad67.jpg

     

    Na przełęczy pijemy Kofolę zwycięstwa, ale zostaje nam ponad pół butelki, bo strasznie zimno jest nadal(chociaż po tej stronie gór świeci słońce), a Kofola jest z lodówki jaworowej.

    nl18.jpg.f5483dcf3b303eedc99eaf80ad01e661.jpg

    Teraz nastąpi najgorsze. Trzeba zejść po łańcuchu. Nie mam w tym za dużo doświadczenia, bo szlaki raczej planuję tak by łańcuchami wchodzić a nie schodzić. No ale tym razem wygodniejszy logistycznie był marsz w stronę "domu". Najgorzej, że trzeba zejść tyłem, do czego w ogóle nie mam przekonania, ale miejscami jest za stromo na zejście przodem. No to godzę się z losem, i akurat jak już zaczęło mi się podobać schodzenie tyłem, to się łańcuch skończył 😛 Dla bojących się którzy jeszcze nie byli powiem, że ekspozycji tam żadnych nie ma, w przepaść nie da się spaść.

    Po krótkim odcinku z łańcuchem schodzimy po stromych piargach.

    nl19.jpg.e52b39a46b0219ab761ab9282fe442ac.jpg

    Ludzie w "internetach" bardzo narzekają na degradację drewnianych schodów, ale w rzeczywistości wcale nie jest tak źle i nam schodziło się po nich bardzo wygodnie.

    O, już zeszliśmy:

    nl20.jpg.37ecd72b7cbe57dffad5eb7283132e17.jpg

    Najtrudniejsze(choć wcale nie trudne) za nami. Spacerujemy w stronę Teryho Chaty. Lisek tylko czeka na czyjąś kanapkę z plecaka:

    nl21.jpg.87019942dd09b0c45bb1fdf2ae2d8701.jpg

    My podziwiamy widoki:

    nl22.jpg.5bbafef458fcc3e1a9fe5aba9806fa2c.jpg

    I jakoś tak niespodziewanie wyrasta przed nami łańcuch:

    nl23.jpg.b66c8ebb9d47aa5ccf366a445d8ab2db.jpg

    Ale przy dobrych warunkach jakoś nie jest specjalnie potrzebny.nl24.jpg.0d8b7ed9f6dfb4f8949c76ce112455d9.jpg

    Wreszcie dopadamy schronisko! Strasznie jesteśmy zmarznięci, więc nosiczki czaj, to jest miód na nasze serca i żołądki. Nie wiem czy akurat herbata w Terince jest aż tak dobra, czy był to efekt zimna i zmęczenia. Marudzimy tak z 45 minut przy herbatce, w końcu trzeba zejść.

    Nie wiem dlaczego, ale zejście z Terinki juz po raz drugi zajmuje mi o wiele więcej czasu niż te mapowe, chociaż schodzi się tam całkiem dobrze. No, ale jakieś to takie długie i mozolne.

    nl25.jpg.fe61d9e9e995b24f812758b554cefffb.jpg

    nl27.jpg.bcf1f70eb8c4236061870dd94277b2e2.jpg

    nl26.jpg.6ab30702abf1b5dfa807e72e3c2ccc79.jpg

    W Chacie Zamkovskiego robimy dłuższą przerwę(może stąd takie ślamazarne zejście :P) ponieważ poza łańcuchami, piargami, i długością szlaku czeka nas jeszcze jedna trudność: wykręcacze kostek! Tym razem idę rzeczywiście wolniej niż poprzednio, ponieważ mam w nogach więcej kilometrów.

    nl28.jpg.b3cece693ea79c268cc0c92af7a0f943.jpg

    Końcówka upływa nam na marudzeniu jak bardzo bolą nas stopy i mamy już tego dość, czyli klasyk 😉

    W Smokovcu idziemy na pizzę i musimy być bardzo głodni i zmęczeni, ponieważ cebula wydaje nam się najpyszniejszą rzeczą na świecie.

    Jutro trzeba będzie odpocząć, ale że ma być pogoda, to na krótką wycieczkę pójdziemy.

    CDN.

     

     

     

     

     

     

     

     

     

    • Lubię to ! 13
  6. 1 godzinę temu, Zośka napisał:

    @Fibi ja przez 10 lat używałam tych samych perfum aż w końcu przestali je produkować i teraz testuję różne zapachy ale żaden mnie nie olśnił?

    Ja też przez 10 lat używałam tych samych, które w końcu mi się tak znudziły, że wpadłam w ten perfumowy szał. Ale modne obecnie nowości też mi się nie podobają, bo wszystko pachnie jak cukierki.

    A wiecie, że Pulp fiction obejrzałam dopiero w tym roku? Jakoś tak miałam chwilowo fazę, że obejrzę wszystkie klasyki, ale już mi przeszło.

    @wjesnaale w moich buteleczkach też jest alkohol. Aż mi się scena z "Misia" przypomniała ? 

    Taki do spożycia to też lubię i też nie w górach.

    • Lubię to ! 1
  7. Ja lubię tak ogólnie zwiedzać nowe miejsca, nie tylko góry, a najbardziej pasjonuję się Chorwacją 

    IMG_20230615_111746197.thumb.jpg.2d24762c6f09e1db532fa66b29be0db7.jpg

    Moja inna pasją to perfumy , ciągle coś wącham, testuję, analizuję a zbiórek się ciągle powiększa 

    IMG_20230111_143403471.thumb.jpg.5b2c86d95e8350d1624612e07094c0a5.jpg

    Kolejna to gotowanieIMG_20200618_224158519.thumb.jpg.87fc33a91a5dbefdf1aca17fb797f541.jpg

    Po za tym książki o górach i kryminały, bardzo lubię też pisać relacje z podróży/wycieczek. Ale weny nie mam czasami ?

    Przepraszam za zdjęcia do góry nogami (znowu!!!) Ale czasem nie umiem znaleźć porozumienia ze swoim telefonem ?

    • Lubię to ! 5
×
×
  • Dodaj nową pozycję...