Miał być wschód na Świnicy, jednak ze względu na warunki - mocne oblodzenie i chęć wyspania się chociażby na mrozie (poprzednia noc w busie) wygrywa. Wycieczkę zaczynamy rano, na spokojnie, nigdzie się nie śpiesząc. Znów od rana gdzie nie gdzie oblodzenie, a w okolicach stawów w Zielonej Gąsienicowej cienka warstwa non stop. Jakoś tam się idzie, szkoda mi było raczków zakładać, tak więc wsio na żywca :) Cel - Świnicka Przełęcz.
Gąsienicowa rano. Jest tak pusto i spokojnie. Piękne miejsce o tej godzinie i o tej porze.
Wychodzi słoneczko. Z podejścia na Świnicką Przełęcz.
Ślisko nad przepaścią, ale raczków się nie chce zakładać. :D
Na Świnickiej przełęczy spotykamy kilka osób, kilka podchodzi już na szczyt Świnicy. Dalsza trasa wygląda na w miarę bezpieczną. Po dłuższej (a nawet bardzo długiej) chwili ruszamy w górę. Tatry zachodnie prezentują się NIESAMOWICIE!!!
Gdzieś z okolic Świnickiej Przełęczy
Coraz wyżej. Całe Tatry Zachodnie jak na dłoni.
W żlebie Blatona spotykamy oblodzenie. Część osób zawraca świadoma niebezpieczeństwa. My jednak się nie poddajemy i ostrożne z pomocą łańcuchów dostajemy się na drugą stronę. Adrenaliny troszkę było, bo faktycznie jechało się jak na łyżwach :) Dalej bez problemów, słońce zaczęło oświetlać szlak, oblodzenie wyżej puściło i bezpiecznie wchodzimy na szczyt. Widoczki kozak. Piwko na szczycie i podziwianie najpiękniejszych gór na świecie. Jedyny minus, to to, ze ciężko zrobić panoramę bez czyjejś głowy w kadrze. Taki urok tej Świni.
Tatrzańskie Kolosy.
Panorama od Kołowego Szczytu, przez Lodowy, Pośrednią Grań, Staroleśny, Gerlach, Rysy, Wysoką, Mięguszę, Koprowy aż po Krywań.
Gdyby było ciut więcej czasu poszedłbym jeszcze na Wierchy. Ale może i dobrze, że tego nie zrobiłem, bo w okolicach Beskidu dopadł mnie ból kolana. Glukozamina oraz -10 kg wagi pomogło, jednak wędrówka z całym wyposażeniem (sprzęt biwakowy + woda na cały dzień itp.) daje jeszcze odczuć kolanom, szczególnie przy zejściu. Tak więc znów się nigdzie nie śpieszę, wracam na Liliowe i na piwo do Murowańca.
Świnica i jej grań widziana z Pośredniej Turni.
Na Kasprowy, Czerwone Wierchy i Giewont. W tle Bejbi i Pilsko.
W takich okolicznościach schodzić to ja lubię. Żywej duszy nie ma! :D
Wyprawa kończy się szczęśliwie w Zakopanem. Było super. Teraz chyba trzeba wyczekiwać zimy w górach, jeszcze jeden halny i ... :D Już nie mogę się doczekać. Do zobaczenia na szlaku!