Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 29.08.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
Po Tatrach Słowackich trochę już pochodziłam, ale nigdy wcześniej nie pomyślałam o Osterwie. Dopiero teraz podczas pobytu w SK oświeciło mnie, że tego szlaku jeszcze nie znam. I rzeczywiście bardzo urokliwy i całkiem przyjemny szlak. Jak to ktoś opisał :tup tup tup - zakos itd. Troszkę zdjęć przesyłam3 punkty
-
To nie było założenie tylko sarkazm ? A co do zgromadzeń to uważasz że lepiej poświęcić ten kawałek Tatr żeby zmniejszyć destrukcyjny wpływ "niby turystów "na inne kawałki ?1 punkt
-
Chcesz Waść powiedzieć, że w Chochołowskiej jest pusto? ? Dobra pogoda jest niestety gwarantem wysokiego zagęszczenia turystów - a czym więcej człowieków dookoła, tym niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu wyższe. Ja tam akurat z istnienia drogi Oswalda Balzera się cieszę. Dość skutecznie służy w charakterze 'lepu na muchy', który przyciąga tłumy, które w przeciwnym wypadku mogłby mi stanąć na drodze w ciekawszych zakątkach Tatr. Nie ma co marudzić, po prostu należy omijać i tyle ?1 punkt
-
Ale ja nie mowilem nic takiego ani o sobie ani nier usprawiedliwialem nikogo z powodu brzydkiej pogody, jedynie kwestie zdrowotne ktore mogly by byc nastepstem pozniejszych wiekszych problemow. W calych to moze nie , bo wystarczy pojsc na wszystkie szlaki odbijajace w dolinach to ludzi jak na lekarstwo w porownaniu samej dolinki. A morskie hm chyba tylo zewzgledu na wode bo gdyby tam nic nie bylo jak w chocholowsdkiej np to juz by tak tlumnie sie moze nie wybierali. Chodz i tak wiecej by bylo niz na typowych szlakach. Im trudniejszy szlak tym mniej ludzi i to widac nawet w tym roku przy zwiekszonej ilosci turystow. Co do koni i przewozu hm nie chca zeby nie byli niezadowoleni turysci a czy jak zastapia konie czyms nawet na wzor z chocholowskiej czy ludzie beda niezadowoleni watpie poniewaz wjada nie wejda. Wszystko sie da wystarczy chciec troche najpierw zainwestowac w jakies meleksy czy co tam. Albo cos takiego jak widzialem po raz pierwszy w tym roku co jezdzilo po zakopanem jak przechodzilem jedna ulica. Moze ktos kojarzy z was ?1 punkt
-
@Zośka co do istoty rzeczy się zgadzamy - konie nie powinny być przeciążane. Skoro można to zrobić w Kościeliskiej, na Krupówkach (choć dla mnie to też mocno dyskusyjne "miejsce pracy"), to jest to do zrobienia na MO. Edukacja i skuteczna kontrola fiakrów to drogą do celu.1 punkt
-
@podroznik nie mówię że mi odpowiada chodzenie w deszczu tylko że brzydka pogoda to nie jest usprawiedliwienie. Poza tym jak to możliwe że w całych Tatrach da się chodzić na własnych nogach a na trasie do Moka nie ? Moim zdaniem nie ma żadnego usprawiedliwienia dla fasiągów ale każdy ma swoje zdanie na ten temat. A żeby było merytorycznie to zacytuję zdanie jednego z pracowników TPN w programie telewizyjnym " ....nie chcemy żeby turyści byli niezadowoleni..." i drugie "...wiemy że nie wszystko w temacie fasiągów jest ok ale narazie nie mamy alternatywy...".1 punkt
-
@Zośka @Mnich Moderator zgodzę się z Wami, że buty i plecak to podstawa. To inwestycje na lata i warto nawet odłożyć, ale mieć coś, co w 100% spełnia nasze wymagania. Reszta - co kto lubi. Moje koszulki techniczne głównie pochodzą z pakietów startowych różnych biegów ?. Simond podoba mi się wizualnie ?.1 punkt
-
....ale ponieważ sama nie dałaby rady jej zrealizować postanowiła poprosić o pomoc dwóch najszybszych tatrzańskich (i nie tylko) biegaczy. Byli to oczywiście @Luk_nie Skywalker i @staroń którzy jednak nic o swoim udziale w niespodziance nie wiedząc dalej biegali po górach ciągle się mijając. @wjesna postanowiła więc poczekać na któregoś z nich i wtajemniczyć Go w swoje plany. Musiała jednak być ostrożna bo gdzieś po Tatrach chodził @Mnich Moderator który gdyby poznał Jej plan z pewnością chciałby go zmoderować?. Ukryła się więc w trawie i czekała..........1 punkt
-
Mam Ortovox Traverse 38 l. To wersja damska i faktycznie czuję różnicę bo trochę inne wyprofilowanie pleców i rozłożenie masy. Mam też większy ale rzadko używany Thule Capstone. Obydwa dopasowałam sobie do mojego wzrostu i wagi i teraz nie mam żadnych problemów nawet po 12 godzinnym marszu. To oczywiście bardzo indywidualna sprawa bo każdy ma inne preferencje i poczucie komfortu więc nie będę polecać ani odradzać żadnego plecaka. Najlepiej kiedy kupujemy włożyć do niego coś ciężkiego i sprawdzić jak nam "leży"?1 punkt
-
@jaaga76 masz rację tylko że konie na Krupówkach czy w Kościelisku nie ciągną pod górę 20 turystów. To właśnie konie które jeżdżą nad Morskie Oko są najbardziej obciążone i najkrócej żyją. I tu nawet nie chodzi o traktowanie tylko o nadmierną eksploatację. Kiedyś spałam w pensjonacie w Kościelisku gdzie mąż właścicielki miał konie i organizował przejażdżki i kuligi. Bardzo ciekawie opowiedział mi o tym jak o nie dba, jak one pracują i dlaczego nigdy nie kazałby im jeździć z turystami do Moka, chociaż miałby z tego dużą kasę i nie musiałby pracować na etacie.1 punkt
-
No do Ciężkiej to i bez nawigacji dojdziesz bezproblemowo ? Pora odwiedzić, to sama ocenisz... brzydka nie jest, ale ja tam zawsze zastawałem kiepską pogodę...1 punkt
-
1 punkt
-
Złatna Huta - Hala Rysianka - Hala Liptowska - Hala Boracza - Hala Redykalna- Hala Liptowska - Złatna Huta Po wczorajszych 30 km wokół Istebnej na rowerach szukaliśmy czegoś niezbyt męczącego i przyjemnego. Wybór padł na szlak przez hale. Miały być dwie, zrobiły się w sumie cztery. Bo kto bogatemu zabroni...?? Zaczynamy w Złatnej Hucie, która w XIX wieku była sporym ośrodkiem hutniczym (wypalano szkło), o czym świadczą pozostałości pieca przy wejsciu na czarny szlak, którym zaczynamy naszą wędrówkę. Początkowo szlak prowadzi asfaltem, by po przekroczeniu potoku stać się leśną drogą, miejscami mocno kamienistą. Obok drogi co kilkaset metrów kolejne stacje Drogi Krzyżowej. Lekko podchodząc zdobywamy wysokość. Wokół nas lasy świerkowe, dzis mocno zniszczone. Podobnie, jak i w Tatrach również tu prowadzi się działania na rzecz przywrócenia tutejszym lasom charakteru bukowo- jodłowych ( jak to bylo zanim w Beskidzie ludzie nie zaczęli karczować i wypalać lasów najpierw w celu wypasu owiec, a potem rozwoju hutnictwa). Mijamy kolejne rodziny i dochodzimy do wniosku, że bez dziecka i psa trochę "psujemy" klimat szlaku. ???Po blisko godzinie wychodzimy na przepiękną Halę Rysiankę. Widok zapiera dech ???. Docieramy do schroniska i spędzamy kilkanaście minut na kontemplowaniu otoczenia. Ponieważ godzina jeszcze młoda postanawiamy zmodyfikować nasz plan i "zahaczyć" również o Halę Boraczą. Rzut oka na mapę i decydujemy się na zielony szlak. Po drodze mijamy schronisko na Hali Lipowskiej, które urodą nie grzeszy, ale jedzonko z niego wynoszone wygląda apetycznie. Zielony szlak wiedzie lasem bukowym trawersem najpierw Lipowskiego, a potem Boraczego Wierchu. Momentami oglądamy imponujące urwiska, ale również panoramę ze Skrzycznym, Baranią Górą i Workiem Raczańskim w roli głównej. W gorący dzień znajdziemy tam spokój i ochłodę. Po godzinie dochodzimy do skrzyżowania z czarnym szlakiem. Planujemy nim wrocić, ale opisany na drogowskazie czas powoduje u nas maly popłoch... nasza mapa "mówiła" o 20 minutach - tu jest godzina... ?. Z tą zagadką docieramy do schroniska na Hali Boraczej. Jeśli tam będziecie skuście się na jagodzianki. Koniecznie! Krótki odpoczynek (bo wieje niemiłosiernie) i zbieramy się do powrotu. Mimo wątpliwości odbijamy na czarny szlak, który po 30 minutach (kto opisuje te szlaki???) stromego (miejscami) podejścia, na Hali Redykalnej łączy się ze szlakiem zółtym, którym i my od teraz idziemy. Sama hala jest przepiękną. Podziwiąc widoki nie wiemy jeszcze, że równie piękny krajobraz będzie nam towarzyszyć niemal do Hali Liptowskiej. Wedrówka grzbietem, wśród falujących traw, z widokiem na Mała Fatrę i wydające się być na wyciągnięcie ręki Tatry robią wrażenie ?. Ale nic nie trwa wiecznie... Docieramy do Hali Liptowskiej. Nie chcemy trasy powtarzać, więc decydujemy się na zejście "nowym" (ale jednak starym) szlakiem. Po kilkudziesięciu metrach gratulujemy sobie, że idąc w górę nie daliśmy się nabrać na "liptowski marketing" w postaci zachęt do wejścia tym szlakiem (by ominąć Rysiankę???). Powiedzieć o nim, że jest okropny, to nic nie powiedzieć. Jedyne co pociesza, to widok na Tatry, w górnej części szlaku. Po godzinie dochodzimy do parkingu. Podsumowując: miała być wycieczka "light" - wyszło jak zwykle: 20 km i prawie 7 godzin na szlaku ???. Rysianka i żółty szlak od Hali Redykalnej do Hali Liptowskiej to nasz "number ONE".❤❤❤1 punkt
-
@Zośka tylko, że obecność koni na Podhalu nie ogranicza się tylko do MO. Konie stoją na Krupówkach, są w Kościelisku, zimą ciągną kuligi. Żeby sytuacja się zmieniła nie wystarczy zlikwidować fasiągi. Trzeba też pamiętać, że nie wszyscy fiakrzy źle traktują swoje konie.1 punkt
-
1 punkt
-
Dlatego piwo kupię wcześniej i wstawię do lodówki, żeby już czekało zimne ? a ewentualne zakwasy przechodzę zanim się pojawią ?1 punkt