staroń Opublikowano 8 Czerwca 2023 Udostępnij Opublikowano 8 Czerwca 2023 (edytowane) Kolejny urlop i znów te góry...znudzi ci się kiedyś? - pytają - odpowiadam - nie sądzę Chociaż ciągnie do robienia nowych rzeczy to trzeba jeszcze zaczekać, słowacka strona i Tatry Wysokie niedostępne o tej porze roku, przynajmniej dla mnie, majowo-czerwcowe wolne od pracy upłynęło więc pod znakiem dobrze znanych mi miejsc, można się śmiać, że znów to samo, ale powtórzę - znudzi ci się kiedyś? - nie sądzę To był dość spontaniczny tydzień, pierwotny plan zakładał wyjazd ze znajomymi w piątek, powrót w niedzielę. Tydzień wcześniej sprawdziłem jednak pogodę i na szybko zdecydowałem, że zajrzę w góry także w poniedziałek. Wybór padł na oklepaną co prawda, ale zawsze piękną trasę z Siwej Polany na Polanę Chochołowską a następnie niezawodne trio czyli Grześ - Rakoń - Wołowiec. Jeśli dobrze pamiętam to tylko raz byłem w tych rejonach w podobnym okresie, wypadało więc odświeżyć wspomnienia z tego pięknego widokowo czasu, kiedy zima jeszcze nie do końca odpuszcza, ale jest na tyle bezpiecznie, że można śmiało wędrować bez brodzenia w śniegu. U mnie to już chyba standard, że odcinek na Polanę Chochołowską przebiegam, potem w zależności od tego, co planuję, na Wołowiec idę szybciej lub wolniej. Tym razem nigdzie mi się nie spieszyło więc spokojnym krokiem ruszyłem do celu. Prognozy zapowiadały lekki deszcz, tak naprawdę tylko na Rakoniu lekko pokropiło, reszta wycieczki upłynęła pod znakiem bardzo przyjemnej pogody. Jeśli chodzi o śnieg to dwa śnieżne fragmenty w podejściu na Wołowiec to było wszystko, bardzo dobre warunki, biorąc pod uwagę, że okoliczne szczyty jeszcze przez jakiś czas na pewno śniegu się nie pozbędą. Po dotarciu na Wołowiec zszedłem kilkadziesiąt metrów w dół w stronę Jarząbczego Wierchu, skąd rozciąga się przepiękny widok na Tatry Zachodnie. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, by ruszyć dalej i wrócić przez Kończysty, jednak uznałem, że na ten moment wystarczy, nie wiedziałem, co będę robił w weekend, poza tym za 2 tygodnie planuję zdecydowanie dłuższą trasę, obejmującą właśnie Jarząbczy, Kończysty i dalej. Wróciłem więc na Wołowiec, zszedłem spokojnie na Rakoń i chcąc coś urozmaicić, zbiegłem na parking na Siwej Polanie - to bieganie to może za duże słowo, z Rakonia na Grzesia poszło sprawnie, z Grzesia na Chochołowską wolniej bo w sumie to dość wyboisty jak dla mnie teren, ale poszło nienajgorzej - z Rakonia na parking wyszło 1,5h, może być. Parę fotek z tego dnia: We wtorek wieczorem odezwała się do mnie przyjaciółka, z którą od jakiegoś czasu planowałem wejście na Giewont. Kierunek może i bardzo komercyjny, ale bardzo chciałbym zachęcić ją do częstszych wycieczek w góry, dotychczas byliśmy w Pięciu Stawach, nad Czarnym Stawem Gąsienicowym, na Sarniej Skale i nad Czarnym Stawem pod Rysami. Padła propozycja realizacji planu "Giewont", pogoda zapowiadała się bardzo dobrze, no to ok, jadę w Tatry kolejny raz Trasę przez Kuźnice i Halę Kondratową zna każdy, więc nie będę pisał o niej zbyt wiele, szliśmy spokojnym krokiem, korzystając z dnia. Wybraliśmy podejście na Kondracką Przełęcz, szlak na Przełęcz pod Kopą Kondracką był jeszcze częściowo zaśnieżony. To podejście mocno wymęczyło przyjaciółkę, więc robiliśmy częste przerwy, sam pamiętam, jak zaczynałem chodzenie po górach, więc oczywiście nie miałem pretensji, zresztą można było dłużej popatrzeć na widoki, cieszyć się chwilą. Do tego wyszło, że jest jakiś problem z wysokością, ekspozycją, przez to bałem się o jej reakcję na pierwsze w życiu łańcuchy, ale dzielnie dała radę. Na górze spędziliśmy jakąś godzinę, muszę przyznać, że mimo, że byłem kilka razy na Giewoncie to widoki z tego dnia to absolutna czołówka widoków ze szczytu Śpiącego Rycerza. Na szczycie było kilka osób, ale kiedy zaczęliśmy schodzić (była godzina 16) byliśmy tylko my i jedna turystka. Super, tłumy to największy minus Giewontu, ale jak się okazuje koniec maja + środek tygodnia + popołudniowa pora = cisza i spokój, nawet przy pięknej pogodzie Spokojny klimat wycieczki utrzymał się do końca, na dole byliśmy około 19 i w dobrych nastrojach wróciliśmy do Krakowa. Znów foty: Na deser planowany wcześniej weekendowy wyjazd ze znajomymi, którzy na urlop w góry przyjechali z Niemiec. Nie ustalaliśmy wcześniej, gdzie pójdziemy, wszystko miało zależeć od pogody. W piątek prognozowano deszcz, więc nasz wybór pad na Halę Gąsienicową - piękną o każdej porze roku, niezależnie od warunków. Chociaż ambicje były dużo większe, dotarliśmy tylko nad Czarny Staw Gąsienicowy, I choć bardzo chcieliśmy zobaczyć więcej, musieliśmy odpuścić i wrócić do Zakopanego. Nie ma co płakać, kolejny dzień zapowiadał się dużo lepiej widokowo. Wieczorem po burzliwych dyskusjach, gdzie pójść w sobotę, padło na Dolinę Pięciu Stawów - ja proponowałem Czerwone Wierchy, jednak wygrały argumenty koleżanki, która chciała pokazać chłopakowi Siklawę i przynajmniej niższe partie Tatr Wysokich. Na parkingu byliśmy koło 10, oczywiście w związku z sobotą o tej godzinie musieliśmy zaparkować na Łysej Polanie - tam chyba zawsze będzie tłum, bez względu na cenę biletu na parking (75 zł! przesada...). Na szczęście po minięciu Wodogrzmotów i obraniu szlaku przez Dolinę Roztoki, tłum zmalał, można więc było cieszyć się ciszą i piękną pogodą. Mimo że prognozy zapowiadały dużo niższe temperatury niż dzień wcześniej, ten dzień okazał się ciepły i słoneczny. Siklawa jak zwykle zachwyciła, potęga tego wodospadu to coś pięknego. Podejście do Doliny przyjemne, może ze 2 fragmenty ze śniegiem, całkowicie bezpieczne. W Pięciu Stawach mało ludzi, super, właściwie przez te wszystkie dni w górach tłumy zupełnie nie przeszkadzały, myślałem, że będzie gorzej. Pozwoliliśmy sobie na podejście w stronę Koziego Wierchu, ale wyżej było jeszcze sporo śniegu i mimo, że mieliśmy raczki w plecakach, zdecydowaliśmy, że trzeba zawrócić - dotarliśmy może do 1800 m. n. p . m. - cóż, widoki też piękne! Następnie wizyta w schronisku, zjadłem pyszny żurek, po czym zeszliśmy czarnym szlakiem do Doliny Roztoki i dalej na parking. Trochę szkoda tych Czerwonych Wierchów, ale widoki wynagrodziły wszystko. Ogólnie to ten tygodniowy urlop wyszedł naprawdę świetnie, w końcu trafiła się dobra pogoda, widoki o tej porze roku petarda, towarzystwo świetne, oby częściej taka kombinacja Edytowane 8 Czerwca 2023 przez staroń 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
barbie609 moder Opublikowano 8 Czerwca 2023 Udostępnij Opublikowano 8 Czerwca 2023 @starońsuper trasy , pozazdrościć.Zdjęcie z Siklawą jak dla mnie petarda. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fibi Opublikowano 8 Czerwca 2023 Udostępnij Opublikowano 8 Czerwca 2023 Siklawa o tej porze roku wygląda niesamowicie A za parking na Palenicy to chyba zaraz 1000 będą wołać Świetne wycieczki i pogoda, a na Czerwone Wierchy pewnie jeszcze nie raz pójdziesz 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 8 Czerwca 2023 Udostępnij Opublikowano 8 Czerwca 2023 3 godziny temu, staroń napisał: bez względu na cenę biletu na parking (75 zł! przesada...) Na stronie TPN teraz jest "od 45 zł" za osobówkę - czyli górna granica nie jest określona. Sprytnie ... W zeszłym roku ceny były jeszcze stałe, tyle że drożej w weekendy, taniej w tygodniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jędrek Opublikowano 8 Czerwca 2023 Udostępnij Opublikowano 8 Czerwca 2023 3 godziny temu, staroń napisał: urlop wyszedł naprawdę świetnie Nie sposób się nie zgodzić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.