Skocz do zawartości

Wypadki i niebezpieczne sytuacje w Tatrach


Leszek Andrzej

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Niestety ostatnio zdarzyło się dużo niebezpiecznych i tragicznych wypadków w Tatrach. Wielu z Was pewnie czytało książkę Michała Jagiełły Wołanie w Górach. Ja ją kilka razy bo to niesamowite kompendium wiedzy i wciąż uaktualniane. Sam też kilka razy byłem w sytuacji niebezpiecznej więc może napiszmy o tym co przeżyliśmy bo skoro żyjemy to skończyło się szczęśliwie.😄

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak uważam bo najlepiej uczyć się na błędach innych aby uniknąć swoich ale z tym nieraz jest ciężko. Jedynym i to moim zdaniem dużym mankamentem tej książki jest to że nie obejmuje wypadków które zdarzyły się po stronie Słowackiej Tatr. Wyjątkiem jest kilka np śmierć Klimka Bachledy. Ale wróćmy do osobistych wspomnień. Chyba najbardziej niebezpieczne zdarzenie miało miejsce wiele lat temu gdy byłem na etapie eksploracji i dogłębnego poznawania Tatr które realizowałem z moim Przyjacielem z pierwszego końca liny. Wtedy nie miałem jeszcze kompletu przewodników W.H.Paryskiego a jedynie dość ciężki egzemplarz pt. Najpiękniejsze Szczyty Tatrzańskie który napisali Kurczab i chyba Wołoszański. To ciekawa książka ale dla taterników bo opisane są wybrane i narysowane takie trasy. Ale jest też kilka zdań na temat tras turystycznych. Jest też zestaw 60 szczytów który zainspirował nas do działania aby je zdobyć. Jednym z takich jest Kopa Popradzka. Więc poszliśmy rano około 6 do Doliny Złomisk gdzie byliśmy już wiele razy ale potem przetrawersowaliśmy trochę przedzierając się przez kosówkę do Dolinki Smoczej. Dla mnie rewelacja a Smocze Stawy są urocze .No i zaczęliśmy wspinaczkę całą granią Kop Poradzkich poczynając od Małej Kopy. Doszliśmy do Wielkiej Kopy ale nie mieliśmy opisu najłatwiejszego zejścia z niej do schroniska pod Wagą więc wróciliśmy do przełączki pod Małą Kopą . Tu spotkaliśmy grupę kozic które prychały na nas i były zdenerwowane kopiąc nogami. Zeszliśmy zboczem w dół w kierunku szlaku prowadzącego na Rysy i byliśmy już wśród niewysokiej kosówki gdy ruszyła z góry lawina kamienna. Prawdopodobnie małe kamienie zrzuciły kozice a te pociągnęły większe. Pobiegłem w lewo a kolega w prawo. Padłem na ziemię ale dość spory głaz dosłownie tylko dotknął mnie uderzając w plecak i prawy bok miednicy. Okropny ból i zerwane ramię plecaka. Na szczęście było tylko mocne stłuczenie . Bok mi spuchł ale jakoś dotarliśmy do szlaku i kolejki przy Popradzkim Stawie dopiero około północy. Rano wróciliśmy do bazy w Popradzie i autem do Krakowa. Pobyt został skrócony ale szczęście było z nami bo prześwietlenie wykazało tylko stłuczenie. Nie wiem dlaczego ruszyła ta lawina kamienna może sama bo miała ruszyć a może te kozice jej pomogły. Ale ważne że przeżyliśmy.

 

  • Lubię to ! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już tu parę razy wspominałem - najgorszy w skutkach upadek zaliczyłem w Chochołowskiej, niedaleko Starorobociańskiej. 🤣

Drugi - niedawno podchodząc z Kasprowego na Beskid 🙃

Parę innych przygód też było, ale tam kończyło się zwykle na szybszym biciu serca, bez kontuzji. No, raz dość mocno ucierpiał termos - ale nie puścił. 👍

  • Lubię to ! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...