-
Postów
266 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
27
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Treść opublikowana przez pmwas
-
Zielone ludziki nad Czarnym Stawem
pmwas skomentował(a) Jerzy L. Głowacki wpis na blogu w Montes, quibus nomen est Tritri
Może nieco OT, ale uważam, że fajna historia. Mój sąsiad dawno temu w czasach PRLu uwielbiał narty na Kasprowym. Tam zresztą poznał swoją żonę. Raz we mgle nie ogarnęli i zjechali do Cichej. Potem dojechali do kwatery czechosłowackich pogranicznikow, dla których to dzień jak co dzień. Az że był weekend, to musieli spędzić tam noc albo dwie (nie pamiętam), na Łysą Polanę odwieziono ich w poniedziałek. Było super, miło, ciepło, Słowacy mieli bekę, tylko polska SG robiła potem dramę -
A tak z innej beczułki... Dziś wziąłem moją Giulię w trasę (Nowy Targ i z powrotem, ale niestety tylko do pracy) i... to auto lata. Niektórzy powiedzą, że to tylko 280KM, ale w codziennym ruchu drogowym to aż za dużo. To auto bardzo chce jechać i namawia do grzechu. Ja auta wybieram sercem a nie rozumem, ale - odpukać - Alfa ma 60000km i tylko drobny elektryczny problem z zaśniedziałym stykiem akumulatora. Auto jest... jeśli pominąć kiepski infotainment - doskonałe
-
Jeżdżę, choć raczej poza miastem. Jeżdżę też samochodem. Ja rozumiem do czego zmierzasz, ale to tak samo, jakbym ja powiedział rowerzystom, że przecież ja jeżdżę normalnie (rowerzystę traktuję jak traktor i wyprzedzam drugim pasem) , większość jeździ normalnie i czego oni właściwie chcą? Raz jeszcze powiem. Tak jak kierowca ma obowiazek uważać na pieszych, i to na jezdni, która jest przede wszystkim dla samochodów, tak rowerzysta ma obowiązek uważać na pieszych, a już na pewno na chodniku, który dla rowerzystów nie jest. Jeśli ktoś zjeżdża że ścieżki i z dużą prędkością mija pieszych na centymetry, to naprawdę tego się obronić po prostu nie da. Ja nie mam obowiązku na chodniku patrzec czy on jedzie. Ja mogę nagle zrobić krok w prawo. I jak we mnie wjedzie, to kto będzie winny? Ja im na ścieżki nie wchodzę, więc na chodniku oczekuje ostrożności. Inna kwestia, że mając ścieżkę jaśnie pan nie ma prawa robić sobie skrótu przez chodnik (ścieżka objeżdża plac dookoła i na jechać ścieżką), ale ja nie jestem aż takim legalistą. Pamiętam czasy gdy ścieżek nie było, jeździło się (nielegalnie) po chodnikach i jakoś dało się koegzystować z pieszymi. Jak ktoś sobie powoli jedzie i uważa, to spoko. A jakbym tak swoim autem sobie zrobił taki skrót po chodniku między pieszymi? Czym to się różni? Tak, wyobraź sobie, że umiem jeździć na rowerze i uważam że tak jak kierowcy, rowerzyści też mają obowiązki, mają znać i przestrzegać przepisów i mają po prostu szanować i uważać na innych. Jeśli myślisz inaczej, to się nigdy nie zgodzimy. Innymi słowy, jeżeli Pan na rowerze ma prawo mnie mijać z dużą prędkością bardzo blisko na chodniku, to ja mam prawo mijać (lub wyprzedać) rowerzystę autem z dużą prędkością na żyletkę i nikomu nic do tego Powiesz, że autem można zabić? Rowerem też. Nie mam też nic przeciwko rowerom i rowerzystom, ale muszą nauczyć się koegzystować z innymi, a ostatnio zbyt wielu z nich uważa, że z racji bycia rowerzystą mają bezwzględne pierwszeństwo zawsze i wszędzie, jadąc np skosem przez skrzyżowanie. I do tego na każdą uwagę reagują agresją. Tą agresję świetnie widać też w (nierozwiązywalnych) sytuacjach, gdy ścieżka rowerowa przecina wyjazd z podporządkowanej. Kierowca jak się zatrzyma przed ścieżka, nie widzi ulicy, na którą chce wyjechać, a oczekując na możliwość przejazdu blokuje ścieżkę. I znów - większość to rozumie, ale nie brakuje takich, co atakują taki stojący samochód. Bo oni mają ścieżkę, która im zablokował intruz. To może być efekt ogólnie rosnącej w społeczeństwie agresji, ale problem z niektórymi rowerzystami po prostu istnieje.
-
Nie przesadzam, bo gość naprawdę byłby mnie zahaczył na chodniku. I widział że idę. Jak kierowca wyprzedza rowerzystę "na żyletki", to się rowerzystom nie podoba. Na drodze to rowerzysta jest "ten biedny niechroniony", i oczekuje się, żeby kierowcy uważali, to może jednak na chodniku to rowerzyści powinni uważać na pieszych? Bo w parku rowerzyści robią dokładnie to, o co na drodze mają pretensje do kierowców. Jak mówię, nie wszyscy, nawet nie większość. Ale wystarczająco dużo, żeby do tego parku z dzieckiem nie iść. A półmozg zasłużył, ja nie wyzywam ludzi bez sensu. To, że mnie nie zahaczył nie usprawiedliwia przejeżdżania tak blisko. I ja nie mam skłonności do paniki, jak mówię, że było blisko, to było. To jak jazda "szybko ale bezpiecznie", skoro nie było wypadku, to widać można było tu tyle lecieć...
-
-
Januszing w Tatrach czyli najpopularniejsze stereotypy i sytuacje z życia wzięte
pmwas odpowiedział(a) na Bieszczadzki_tatromaniak temat w Hyde Park
Też jak stromy to jedno, a jak daleko można w razie czego spaść to drugie Największe zes... to miałem na zejściu z Rohatki. To był pierwszy śnieg, dosłownie spadł w nocy przed wyprawą. Nie byłem przygotowany na zimę, nie miałem nawet raczków. Ale że śnieg był mięciutki i szło się dobrze, poszedłem. Wejście bezproblemowe, kłopot był na zejściu. Miałem tylko ręce trzymające łańcuch, pod butem bardzo, bardzo śliską skałę. Nie bałem się bardzo, bo był łańcuch, ale była to prawdziwa siłownia, bo musiałem bardziej polegać na rękach niż nogach. Potem już jak z płatka - brodzenie po kolana w śniegu. A krzywdę sobie finalnie zrobiłem daleko poniżej granicy śniegu, na tych ich upiornych piargach. -
Januszing w Tatrach czyli najpopularniejsze stereotypy i sytuacje z życia wzięte
pmwas odpowiedział(a) na Bieszczadzki_tatromaniak temat w Hyde Park
Acha. Zeby doprecyzować. Ja wiem, że jestem trochę nieprawomyślny i nie chce, żeby ktoś przez moją niefrasobliwosc potem polecial w dół że Świnickiej. Warunki były dobre i w rakach byłby to spacerek. A w gołych górskich butach z kijkami - była to wyprawa. Dużo bardziej męcząca, dużo bardziej wymagająca, ale mnie to nawet cieszyło. Ocena terenu, macanie to kijem to butem, wspieranie się na kijach i wybór optymalnej ścieżki. Taki miałem wtedy pomysł i tak mi się pięknie udało. Czy uważam że to rozważne? Nie. Ale nie czułem się ani przez moment na tyle zagrożony, żeby zawracać czy siegac po inny sprzęt. -
Januszing w Tatrach czyli najpopularniejsze stereotypy i sytuacje z życia wzięte
pmwas odpowiedział(a) na Bieszczadzki_tatromaniak temat w Hyde Park
Ja bym powiedzial, że nie w miejscach, gdzie można zlecieć 300m w dół. Bo na stromych skokach dają radę. Tzn to, co w raczkach może się udać przy odpowiedniej dozie ostrożności, bez jest praktycznie niewykonalne -
Januszing w Tatrach czyli najpopularniejsze stereotypy i sytuacje z życia wzięte
pmwas odpowiedział(a) na Bieszczadzki_tatromaniak temat w Hyde Park
Wbrew pozorom daje bardzo dużo, choć wiadomo - nie na Swinicę. Jednak porządne raczki dają zupełnie inną przyczepność niż ich brak. Pamiętam Babią Górę zimą - zejście jest jednak dość strome, ale raczki i tak dają radę, tzn pół ekipy w raczkach mogła iść jak gdyby nigdy nic, a reszta tylko zjeżdżać na tyłku. Fakt, na Ornaku swego czasu i tak pojechałem i musiałem awaryjnie hamować, ale i tak koniec końców zszedłem, a bez... nie byłoby opcji. -
Kolejny odcinek o odpowietrzniku... Żeby nie mieć węża wychodzącego z podwozia do kabiny, postanowiłem przenieść odpowietrznik pod podłogę... Oczywiście tam jest ciasno, bo przecież zbiornik musi być nad skrzynią. Gdyby mógł być obok, byłoby prościej... Tak to wyszło. Tylko nie mam pewności czy - będąc tak nisko o prawie poziomo - nie będzie jednak się przelewał w trasie, ale to czas pokaże. Żółte jajko działało, to ten też powinien...
-
Ulewy dziś straszne i porobiły się dość głębokie rozlewiska. Peugeocik zalał się w trupa i stał zepsuty z kierowcą grzebiącym coś pod maską, inni kombinowali czy i którędy przejechać, a UAZ radośnie mył sobie podwozie
-
Nie chcę generalizować, ale w Polsce rowerzyści po pierwsze nie znają (i nie muszą wykazać się znajomością) przepisów oraz w pewnym momencie uznali, że są uprzywilejowani i zawsze i wszędzie mają pierwszeństwo. Mnie nawet nie denerwują te ich manewry, gdy jadą trochę jezdnia, trochę ścieżką jak im akurat wygodniej, byle nie ryli się pod samochód w miejscu, gdzie w ogóle nie powinni być. Tak samo w jednym z sosnowieckich parków. Póki jeżdżą po ścieżkach super, ale jak półmózg z dużą prędkością zjeżdża że ścieżki na plac dla pieszych i mija mnie dosłownie o centymetry to aż się prosi kopnąć w tylne koło, żeby się wy... no wywrócił. Przeoraszam, to nie hejt, to atawizm Dodam, że oczywiście tego dnia w parku większość rowerzystów jeździła spokojnie po ścieżkach, ale tych uprzywilejowanych było wystarczająco wielu, by skutecznie uprzykrzyć spacer. Ciągle rozglądanie się, czy ktoś nie jedzie... Dawno temu, bo gdy ja jeszcze byłem mały, 2 letnią córkę znajomych zabił na chodniku rowerzysta i ta opowieść rodzinna niestety wryła mi się w pamięć, jestem strasznie cięty na rowerzystów przejezdających szybko po chodnikach obok ludzi - zwłaszcza z dziećmi.
-
Ogólnie - jeśli się nie trafi na totalnie egzemplarz - to są fajne auta. Nie dobre, fajne. Ja się nie dziwię, że Patriot (zasadniczo to samo, tylko z cywilizowanym wnętrzem, klimą itp) ma w Rosji swoich fanów. Nawet Hunterem jeździ się spoko, a Patriotem ponoc znacznie lepiej. Jest nawet taki test na YT, gdzie pan sam przyznaje, że nastawiał się na bekę z paździerza, a to całkiem przyjemne auto...
-
Żona mówi, że mógłbym doktorat o UAZach napisać. Tak myślę... dr n. Brzmi dumnie
-
Januszing w Tatrach czyli najpopularniejsze stereotypy i sytuacje z życia wzięte
pmwas odpowiedział(a) na Bieszczadzki_tatromaniak temat w Hyde Park
Boooosz, taka hiperbolizacja przecież Chodzi o to, że mieli dobry profesjonalny sprzęt, łącznie z kurtka, spodniami, goglami itp. Wyglądali jak prawdziwa współczesna wyprawa zimowa. -
Nas do chaty zabrał pierwszy raz znajomy, który Słowackie Tatry znał jak własną kieszeń. Dawno temu... Mama do dziś kocha to miejsce, choć nie było jej dane wrócić. Ja wróciłem po latach. Jest... magiczne
-
Ja nie mam ulubionej pory dnia, roku ani pogody w Tatrach. Za każdym razem Tatry są inne. I zawsze piękne. Nawet spacer we mgle, gdy nie widać nic poza najbliższym otoczeniem jest piękny. Choć zieleń najpiękniejsza chyba w czerwcu... Wszystko takie piękne, świeże. Ale jesienną rudość też bardzo lubię. I śnieg na gałęziach... I... No tak, Tatry są zawsze piękne
-
Jedno muszę czarnemu oddać. A nawet dwa... 1. Nauczył mnie sporo z mechaniki samochodowej 2. Pokazał mi, że pomarańcza to udany egzemplarz mimo kompromitujacych nowe auto usterek
-
Dziś kolejny dzień ogarniania Pouszczelniałem połączenia wezykow odpowietrznika, żeby zmniejszyć utratę oleju. Przy okazji - ponieważ dalej rozważam przeniesienie odpowietrznika pod podłogę - zrobiłem test, żeby sprawdzić czy istnieje ryzyko przepełniania zbiorniczka. Wlałem olej do 2/3 pojemności i w drogę. Podczas jazdy oleju w zbiorniczku ubyło - spłynął do skrzyni. Zatem spokojnie można dać mniejszy skosem na powierzchni skrzyni pod podłogą. Pozostaje tylko temat, czy chce mi się znów ściągać tą podłogę... W sumie mnie to nie przeszkadza, chyba że znalazłby się kupiec, to może wtedy (nie zeby coś ukrywać, bo jestem z mojego odpowietrznika wręcz dumny, ale żeby wyglądało bardziej pro ) ... Choć naprawdę nie sądzę, abym kiedyś sprzedał go inaczej niż na części...
-
Nie ma się o co spierać To tylko mój pogląd i moje doświadczenia, może po prostu naturalnie ogarniam góry, ale ja osobiście uważam, że szlaki w Tatrach są proste. Natomiast już wspominałem, jak koleżanka na wejściu na Malolaczniak na łańcuchu dostała ataku paniki i nie chciała ani iść dalej ani zejść, więc może jej jednak więcej doświadczenia by pomogło
-
Być może jeśli ktoś nie ma podstawowej wiedzy to tak. Natomiast z moich - nomen omen - doświadczeń wynika, że mnie doświadczenie latem nigdy w niczym na szlakach turystycznych nie pomogło. W zimie tak. Im dłużej chodzę tym lepiej ogarniam zagrożenia. Ale latem? Nawet po pamiętnej trasie gdzie brakło mi pary i naprawdę ledwo dolazlem, nic się nie zmieniło, bo nie uważam, żeby tą trasa była za długa. Po prostu miałem zły dzień, ale nie miałem żadnych wyczuwalnych sygnałów, które olałem. Nauka? Nie wierzyć slepo w swoje siły, ale czy to oznacza, że przestanę chodzić? Po prostu te gory dały mi kilka razy w d*ę, ale nie w wyniku mojego błędu, którego mogłem uniknąć, tylko dlatego że ja nie jestem niestety przesadnie wysportowany i dwa... Bo to takie góry Dlatego ja bardzo rzadko oceniam tych, co mieli wypadek w górach. Albo przeszacowali swoje siły. W necie łatwo się ocenia, że to "debile", ale te góry po prostu bywają zdradliwe, a moment nieuwagi, chwilową utratę równowagi może zaliczyć każdy. I tu może dojdziemy do etapu, że jak raz się poslizgniesz na skale to już wiesz, że jednak trzeba się trzymać na wszelki wypadek. Naprawdę jeszcze 10 lat temu bym się pewnie aż tak nie cackał z przejściem po takiej skalnej mokrej płycie na Orlej, ale wiem, że na śliskiej skale można pojechać aż (nie)miło. Ale to Orla. Na większości szlaków nie ma takich rozkmin...
-
Przeszedłem całe Tatry Polskie z nielicznym brakami w okolicy Orlej perci. Nigdy nie było sytuacji żeby pomogło mi jakoś bardzo doświadczenie, natomiast bywało, że spektakularnie zawiodła mnie kondycja. I to w czasach, kiedy doświadczenie już miałem, ale... I tak nie pomogło. Ze na słowackich piargach można polecieć to też doskonale już wiedziałem, co mnie jednak przed wypadkiem i uszkodzonym kolanem nie uchroniło. Owszem, doświadczenie może pomóc w szybkiej ucieczce przed burzą. I być może w podjęciu decyzji, że już dość i trzeba schodzić. Natomiast wciąż uważam że latem w Tatrach najbardziej pomaga kondycja, z uwagi na męczące różnice wzniesien. Trasy są forsowne, ale stosunkowo krótkie. I może z wyjątkiem paru miejsc na Orlej - nie są w ogóle trudne, choć to kwestia indywidualna. Trzeba mieć po prostu "parę", żeby je sprawnie przejść. Nie żeby chodzić na wyścigi jak mój wujo, ale żeby trasa nie zamęczała na śmierć EDIT Z drugiej strony ja Tatry znam od 1 roku życia, więc może nie rozumiem, że coś może kogoś zdziwić czy zaskoczyć
-
Januszing w Tatrach czyli najpopularniejsze stereotypy i sytuacje z życia wzięte
pmwas odpowiedział(a) na Bieszczadzki_tatromaniak temat w Hyde Park
Ja ostatnio zrobiłem zimą trasę Swinicka przelecz - Kasprowy mając tylko butki i kijki, podczas gdy reszta ludzi wchodzących tą trasą była wyekwipowana jak na Everest, tylko butli brakowało. Fakt, to oni mieli rację, a i w rakach byłoby prościej, ale ze warunki pozwalały, to nie zakładałem, postanowiłem iść z kijami 4x4 i pyklo -
Nie znam się na taternictwie, ale jeśli ograniczymy się do szlaków turystycznych. Latem doświadczenie - moim zdaniem - ma znikome znaczenie. Większe ma kondycja fizyczna. Dziś jestem bardziej doświadczony ale mniej sprawny i nie latam jak kiedyś, chodzę bardziej "kontemplacyjnie" . Zwłaszcza w dół, bo uszkodzone kolano i 100kg masy nie pozwala mi już zbiegać "jak kozica". Doświadczenie może się przydać w razie burzy... Ew. gdy zastanie nas ciężko deszcz, śliska skala i niska widoczność. Natomiast na pewno ważne jest zimą, bo w śniegu jednak jest trudno i niebezpiecznie, powyżej granicy lasu nie ma już w zasadzie szlaków "turystycznych", jest walka z przeciwnościami. Tyle mojego zdania w temacie...
-
Dziś UAZ jeździ normalnie. Ktoś kiedyś pisał, że on potrzebuje szeptuchy, a nie mechanika...