-
Postów
610 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
32
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Odpowiedzi opublikowane przez Fibi
-
-
Nadeszła wiosna, więc czas zacząć spisywać zimowe wspomnienia. Tegoroczny, marcowy wyjazd do Zakopanego nieco różnił się od poprzednich, bo oprócz Tatr, odwiedziliśmy też inne pasma. Ale wszystko po kolei
Dzień 1
Toporowa Cyrhla-Wielki Kopieniec-Polana Olczyska-Nosalowa Przełęcz-Nosal-Zakopane
Na pierwszą wycieczkę wybieramy lajtowy cel, co by się za bardzo nie zmęczyć na wstępie. Kopieniec był celem rozruchowym także w zeszłym roku, ale z powodu halnego i padającego deszczu, nawet na tak niepozorną górkę nie dało się wejść. Tym razem halnego nie ma, a zamiast deszczu pada śnieg, więc powinno pójść lepiej
Wsiadamy w miejski autobus, który zawozi nas na Toporową Cyrhlę i wchodzimy do zaśnieżonego lasu.
Szlak jest krótki i szybko dochodzimy do Polany Kopieniec:
Za polaną parę metrów podejścia i jesteśmy na szczycie. Widoki niestety jakieś zamglone
Robimy przerwę na herbatkę z termosu i coś słodkiego, ale nie za długą, bo zimno. Wypatruję szlaku zejściowego, ale coś mi nie pasuje
No gdzie to niby jest? Aha, już widzę. Strasznie stromy jest początek zejścia z Kopieńca, aż się cieszę, że wzięłam raki a nie raczki.
Złazimy. Teraz czeka nas długi spacer po płaskim, który umilamy sobie jedzeniem czekolady i obserwowaniem kosmitów w trampkach
Podejście na Nosal jest trochę strome i skaliste, ale króciutkie i raz dwa jesteśmy na szczycie.
Widoki niestety nadal zamglone:
Fota szczytowa musi być!
Złazimy stromym szlakiem do Zakopanego.
No i to tyle z tej chmurnej wycieczki bez przygód
Dzień 2
Siwa Polana-Dolina Chochołowska-Polana Trzydniówka-Trzydniowiański Wierch-Dolina Jarząbcza-Polana Chochołowska-Siwa Polana
Prognozy na ten dzień znów nie były zbyt zachęcające. Jakieś małe okienko pogodowe w okolicy godziny 12-13 i w sumie tyle. No, ale gdzieś musimy iść, bo kolejnego dnia ma być jeszcze gorzej i wtedy zrobimy dzień "krupówkowy"
Na Trzydniowiański Wierch wybieraliśmy się już w trakcie poprzednich wyjazdów, ale coś nam zwykle nie pasowało, a to pogoda, a to chmury, halny, albo nie chce nam się dwa razy w tygodniu chodzić Chochołowską. No, ale co się odwlecze itd., więc i ten szczyt doczekał się wreszcie na swoją kolej.
Na Siwą Polanę jedziemy transportem własnym, gdyż nie wiadomo jak to tam po sezonie z busami, a z Chocho wracać Ścieżką pod Reglami to ciut daleko jednak.
Idziemy najnudniejszą doliną świata....
.....która w zimowej scenerii o dziwo nie jest taka zła
Dochodzimy na Polanę Trzydniówka, gdzie zjadamy bananowe śniadanie nr 2 i zakładamy raki. Chwila spaceru po względnie płaskim, a potem zaczyn a się mordęga. No stromo jest i męcząco bardzo
Pamiętam, że w warunkach bezśniegowych są tu wysokie niewygodne schody. Teraz jest równia pochyła, ale ktoś wydeptał całkiem komfortowe dziury. Tak sobie myślę, że schodzić tędy to jednak chyba za bardzo nie chcę.
Widoki dalej zamglone
Na koniec szlak trochę się wypłaszcza- już tak się nie mordujemy
Akurat na wyjście na grań ktoś nam zaświecił lampę:
Na Trzydniowiańskim jest sporo ludzi, więc podchodzimy kawałek dalej w stronę Czubika, gdzie pijemy herbatę ze śniegiem i podziwiamy widoki.
Dosyć szybko się zachmurza, więc nie zawracamy sobie już głowy wejściem na Kończysty. Zresztą mi tak dało popalić wejście Krowim żlebem, że już mi się nie chce. Żeby było ciekawiej, ze szczytu zejdziemy inną drogą. Kierujemy się w stronę Doliny Jarząbczej:
I nie był to chyba najlepszy pomysł. O ile w górnej części idzie się w miarę dobrze mimo, że jest stromo, to im dalej jest coraz gorzej. Ślady gdzieś znikają i nie wiemy jak iść(latem byliśmy tu tylko raz), śnieg jest miękki i zapadający się, raki chyba nic nie dają....
Toczę nierówną walkę z wkurzającym śniegiem
Właściwie to nie wiem po co się było mordować, trzeba było raki zdjąć i zjechać na tyłku. No, ale zawsze mądra jestem po szkodzie
Jakoś jednak złazimy na dno doliny, teraz pozostaje nam nudny spacer po względnie płaskim do schroniska.
W schronisku robimy sobie długą przerwę, by zjeść tam obiad. Zapomniałam zrobić zdjęć jedzenia dla @Mnich Moderator
Na koniec dłuuuuugie i nuuuudne zejście Doliną Przeklętą i wracamy do Zako.
W następnym odcinku wyprawimy się poza Tatry.
CDN.
- 13
- 1
-
2 godziny temu, Lexi napisał:
W góry owszem ...w Tatry już chyba w pobożnych życzeniach.
TOPR podaje ze obecnie na Rysy dziennie w lecie wychodzi więcej ludzi niż 40 lat temu rocznie.
Dlatego unikam popularnych miejsc typu Rysy, Giewont, Kasprowy itp. Poza sezonem i w środku tygodnia nie jest tak źle, a przy brzydkiej pogodzie to już w ogóle
- 8
-
Idę przede wszystkim dla widoków, ale nie tylko. Żeby nabrać dystansu do wszystkiego, żeby pobyć na łonie natury, dla spokoju i samotności trochę też, bo na co dzień mam więcej kontaktu z ludźmi niż potrzebuję i muszę to potem odreagować. No i lubię się czasem "styrać"
- 7
-
Robot wygląda na zdjęciach na taki "mięciutki" i łatwy do wejścia, aż trochę zazdroszczę(to znaczy wejścia Krowim Żlebem to nie) Mnie Kopa w ten weekend jednak pokonała, więc za rok wycieczka poprawkowa!
- 1
- 1
-
@vatra zdjęcia jak zwykle przepiękne, ale ja chcę poznać więcej szczegółów tej wycieczki
- 1
-
Za łatwe to było
Twoja kolej @Kasia K
- 1
-
Na jakim szlaku spotkałyśmy się z kaczuszką ?
- 1
-
Przed chwilą, Mateusz Z napisał:
Czekam na zagadkę
Jutro, całkiem zapomniałam, że coś zgadłam
-
Ale fajny temat W tym roku obchodzę okrągłą rocznicę tatrzańskiego debiutu, bo w lipcu minie 10 lat. Podobnie jak @Karol Kliński zaczynałam późno, choć miałam końcówkę wieku z cyferką 2 z przodu
Pierwszą wycieczką była Palenica-D5SP- Świstówka-Morskie Oko Palenica. Myślałam,że będzie cały czas po płaskim, bo przecież idziemy do doliny
Po Świstówce, od razu następnego dnia były jaskinie, które totalnie nie przypadły mi do gustu. Zdecydowanie lepiej czułam się na otwartych przestrzeniach niż w ciemnych dziurach
Następnego dnia były Czerwone Wierchy i to ta wycieczka najbardziej utkwiła mi w pamięci. Byłam wtedy strasznym cieniasem kondycyjnym i wejście na Ciemniak, a potem kolejne wejścia i zejścia wykończyły mnie totalnie. Nawet nazwałam Tatry "pieprzoną górą zasranych kamieni"
Także moja relacja z Tatrami była z początku trudna, a miłość do nich narodziła się w bólach
Po ochłonięciu, na tym samym wyjeździe był jeszcze Kasprowy w deszczu i mgle, Łomnica kolejką i Grześ-Rakoń-Wołowiec. Pod koniec pobytu już wiedziałam, że za rok znowu chcę tu przyjechać.
Parę fotek z debiutanckiego wyjazdu:
- 10
-
Zazdroszczę pogody, bo mój zimowy Kasprowy wyglądał tak:
- 4
-
Taki prezent na urodziny to rozumiem Dla mnie raczej nieosiągalny, bo urodziny mam w nadzwyczaj niesprzyjającym terminie Fotki super, a najbardziej ta ze świstakiem
- 1
-
To musi być Krizevac, lub też bardziej po polsku Góra Krzyża ?
-
@Mnich Moderator to pewnie z tej świętej góry w Bośni, ale ja nie wiem jak ona się nazywa?
-
@vatra tylko jak długo się idzie do tego widoku, bo jak 20 minut, to inwestycja w busa lub parking się nie opłaca
-
Pięknie tam jest. Wstyd się przyznać, ale nigdy nie byłam. Jak daleko tam można legalnie dojść zimą? Bo się może w marcu wybiorę.
- 2
-
Z Kasprowego w stronę Czerwonych to tak chyba zimą nie bardzo. Tam jest miejscami wąsko i przydałby się czekan i umiejętność hamowania nim. Ewentualnie może być sam Kasprowy od Murowańca i powrót tak samo(ale to już dłuższa wycieczka) albo zjazd kolejką. Więcej nie wymyślę, bo chłopaki powyżej dali fajne propozycje
- 2
-
@Zośka ja się trochę pocieszam, że te tłumy to przez bon turystyczny i w przyszłym roku już tego nie będzie. Rozważam też więcej pracujących sobót, żeby mieć wolne w tygodniu i wtedy jeździć w góry. Ale rzeczywiście czegoś takiego jak w tym roku, to jak żyję nie pamiętam. @barbie609 te czasy z tabliczek w Karkonoszach są często przesadzone. Jest taki jeden odcinek blisko Śnieżki, który niby powinno się iść 25 minut, a ja tam zawsze idę 40 a jakoś wolno nie chodzę
- 2
-
Szklarska Poręba-Schronisko pod Łabskim Szczytem-Ścieżka nad Reglami-Śnieżne Stawki-Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem-Śnieżne Kotły-Schronisko pod Łabskim Szczytem-Wysoki Most-Szklarska Poręba
Nasza kolejna karkonoska wycieczka miała miejsce w połowie października. Troszkę liczyłam na złotą polską jesień, ale było jeszcze całkiem zielono. Nic to jednak, nie szkodzi, bo pogoda trafiła nam się idealna. Tym razem rozpoczęliśmy wyprawę już o 8 rano, ponieważ przyjechaliśmy do Szklarskiej Poręby dzień wcześniej.
Na początku idziemy żółtym szlakiem, który w dolnej części jest dość płaski i nudny.
Idziemy szybko, bo raz, że zimno, dwa, kondycja wyrobiona 10 dniowym pobytem w Tatrach nie może się zmarnować
Spoglądamy na Szrenicę i schronisko na niej, ale tam byliśmy w maju, więc dziś pójdziemy w innym kierunku:
Dosyć szybko meldujemy się w schronisku. O poranku jest jeszcze pustawo, to sobie posiedzimy z pół godzinki podziwiając widoczki:
Po przerwie ruszamy dalej. Na początku czeka nas kilkuminutowe, strome podejście, a potem skręcamy na zielony szlak, zwany Ścieżką nad Reglami(skojarzenia z Tatrami słuszne).
Nasza droga trawersuje zbocza Łabskiego Szczytu i miejscami jest przysypana okrutnie niewygodnym do przejścia głazowiskiem. Trochę przypomina mi to Magistralę Tatrzańską, ale tylko ja wiem ile się tych kamulców naprzeklinałam
Na szczęście szlak jest niewygodny tylko na krótkim odcinku, potem już spaceruje się lajtowo, a widoki robią się coraz ciekawsze:
Dochodzimy wreszcie do stawków(jakoś strasznie długo szliśmy, na pewno nie 45 minut, które były na szlakowskazie). Zrobimy sobie przerwę na jedzenie i opalanko, jednak nie za długą, bo temperatury to takie bliżej zera były, nawet pozamarzane kałuże mijaliśmy.
Teren przy stawach jest również niezbyt wygodny, ale o ile wielkie kamienie nie są akurat pozalewane, to da się przejść. Za stawkami czeka nas jeszcze mały kawałek Ścieżki nad Reglami, potem będzie trzeba się troszkę spocić, by wbić się na główny grzbiet.
Śnieżne Kotły w górnej części wyglądają całkiem ciekawie:
Śnieżne Stawki z góry:
Ta wycieczka miała jedną wadę, która nie jest widoczna na zdjęciach. O ile rano w schronisku i potem w południe przy stawach było względnie kameralnie, to na grzbiecie jest prawdziwy armagedon. Część z tej hordy ludzkiej prawdopodobnie przybyła tu kolejką.
Z powodu tych tłumów zmodyfikowaliśmy nieco dalszą trasę- mieliśmy zejść czerwonym szlakiem przez Halę Szrenicką i Wodospad Kamieńczyka, jednak uznaliśmy, że skoro na tej trasie jest większość schronisk, to te całe hordy pójdą właśnie tam(jedź w góry po sezonie, będą pustki!). No więc schodzimy sobie powoli żółtym szlakie. Znów do schroniska Pod Łabskim Szczytem. Prawda, że klimat troszkę tatrzański?
Tu już bliżej schroniska, atmosfera się zagęszczała z każdym krokiem, bo z drugiej strony przyleźli kolejkowicze.
Główna część wycieczki zakończona, nigdzie nam się nie spieszy, bo do domu wracamy dopiero jutro po południu, więc można poświęcić godzinkę na schroniskowe piwko. Ale piwko to marzenie ściętej głowy, w schronie nawet do kibla nie idzie się dopchać(chyba jednak muszę zainwestować w ten lejek turystyczny do sikania na stojąco)
Nie lubimy tłumu, ani czekania w godzinnych kolejkach, więc złazimy jednak na dół. Na początku żółtym szlakiem, którym przyszliśmy rano, a potem zielonym, który jest jeszcze bardziej płaski i jeszcze bardziej nudny
Na koniec jeszcze przeprawa przez błoto i kałuże i lądujemy w pensjonacie, który mamy tuż przy szlaku.
To tyle, teraz czekam już na góry w kolorze białym
- 4
-
Uchodźcy
-
Eh, trudny to był wybór, bo z niektórych szczytów to ja tylko mgłę i chmury widziałam
- 1
- 5
-
Murowaniec podąża w dziwnym kierunku
- 2
-
Burza
-
Szkoda, że nie wiedziałam, że będziecie w schronisku aż 2 godziny Nie mieliście przypadkiem do Chocho schodzić?
I co ostatecznie wygrało? Rosół czy pomidorowa?
- 1
- 3
-
Dnia 14.10.2021 o 23:16, jaaga76 napisał:
@Fibi ja bym wchodziła od Kir przez Ciemniak i schodziła przez Przełecz pod Kopą. Tam zwykle jest założony zimowy szlak. Uważać trzeba na fanów "dupozjazdów". Tomanowa jest ryzykowna, Kobylarzowy podobnie.
Tomanowa jest zimą zamknięta, więc nie biorę pod uwagę, Kobylarza zresztą też nie. Bardziej mój dylemat sprowadza się do tego czy lepiej przez Przełęcz pod Kopą, czy przez Kondracką Przełęcz(w sensie żółtym szklakiem z Kopy i potem niebieskim do schroniska)
Gorce
w Inne góry
Opublikowano
To tam już nie ma tego śniegu co niedawno jeszcze był?