Fakt są takie miejsca w górach,które wzbudzają niekoniecznie pozytywne emocje. Jeśli człowiek o czymś czytał lub tego świadkiem to się mu potem kojarzy. A już jak idzie się samemu to w ogóle. Piszesz o Jaworowej tam to już w ogóle , ale nawet taki Wąwóz Kraków , często jestem tam sam to przypomina się historia kobiety , która spadła z wejścia do Smoczej Jamy i złamała obie nogi , to była zima , nikt do wąwozu przez dwa dni nie zajrzał ona nie dała rady wyjść , wychłodzenie i koniec. Jak lezę w górę do jamy to zawsze mnie ta myśl uwiera. Podobnie w Pieninach pod Durbaszką ta rodzina od pioruna , czasem podchodzę do krzyża i zapalam znicz , ale nie wchodzę głębiej i bez tego jak zamknę oczy to widzę jak tam leżą brrrrr. No i oczywiście Góry Sowie , są piękne ale jak się przeczytało ,, Za drutami śmierci.. ..Księstwo SS.. i trochę historycznych stron to też jest dreszczyk. A i jeszcze Beskid Niski i Bieszczady I światowa , II światowa ,,Operacja Wisła,, byłe wsie Łopienka , Bieliczna.