Niestety proces chamienia społeczeństwa postępuje w dość szybkim tempie. Widać to w górach zwłaszcza w sezonie letnim : samiec z piwskiem w łapie -żeby było tematycznie to Harnaś, jego kobieta z tipsami i rozwrzeszczany śmiecący przychówek. Klasyczny widok w na drodze do MOK-a. Dzisiaj już się nie da wezwać pomocy klasycznie dźwiękiem , po prostu nikt nic nie usłyszy.
Co do indolencji przewodnika to odpowiedź jest prosta: kasa, kasa ,kasa .
Kiedyś podchodziliśmy z kolegą na Kopieniec od południowej strony w mglisty dzień , nagle z mgły wypadł kamień , jeden ,drugi , trzeci . lekko się zdziwiliśmy , nie słyszeliśmy żeby w maju z Kopieńca samoistnie kamienie leciały. Po podejściu okazało się że na górze siedzi ekipa dzieciaków z podstawówki a jakże z opiekunami i przewodnikiem tylko że fakt zachowania podopiecznych mają głęboko gdzieś .Dopiero jak się kolega wydarł to raczyli się zainteresować.
Nie jest dobrze , będzie gorzej. Jedyne co można zrobić to promować ten inny ,, nasz,, sposób bycia w górach.?