Skocz do zawartości

Fibi

Użytkownik
  • Postów

    610
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    32

Odpowiedzi opublikowane przez Fibi

  1. 2 minuty temu, Luk_ napisał:

    Przecież tak bezchmurne dni w Tatrach to można niemalże policzyć na palcach jednej ręki ? Na moich X wyjść w Tatry to pogodę jak żyleta miałem może z 4 razy ?

    Ja podobnie, no może 5. Dlatego doceniam to co mi się rzadko przytrafia ?

    • Lubię to ! 1
  2. @Luk_ dobra, masz rację jak na tatrzańskie standardy to ładna ?

    Ale dla mnie ładna pogoda to taka:

     

    pog.jpg.383c1697d2904422f00d892508e046b5.jpg

     

    Sorki, że nie na temat, bo to nie z Gęsiej Szyi. A to moje pierwsze zdjęcie z Gęsiej było zrobione w dniu kiedy non stop lało, przejaśniło się może na 5 minut ?

    • Lubię to ! 4
  3. Też coś dorzucę. Dopiero po zdjęciach widzę, że zawsze jestem tam w brzydką pogodę. Ładną zwykle wykorzystuję na coś konkretniejszego:

    Wiosna:

    wiosna.jpg.49b576952e490819cbb61fe3d2b4f110.jpg

    Lato(późne):

    lato.jpg.cab189c2107c568aacd443d62351d58e.jpg

    Jesień(wczesna):

    jesien.jpg.7b13620be4766648a339727f2756a57b.jpg

    Zima:

    zima.jpg.0f3eeed83cb4408dcdc8be1df982ad7d.jpg

    • Lubię to ! 6
  4. 30 minut temu, vatra napisał:

     dosyć ciekawe dla kogoś kto lubi kręcić się zakosami w prawo i w lewo? Widoki z przełęczy naprawdę świetne!
    Szlak na Osterwę to fragment Tatrzańskiej Magistrali, która prowadzi dalej nad Batyżowiecki Staw, do Doliny Wielickiej i przez Hrebieniok do Starego Smokowca. Ale ta trasa to już plan na najbliższe wakacje?

     

    Szczególnie ciekawie było w zeszłym roku, po pierwszym wrześniowym ataku zimy. Co drugi zakos oblodzony. Nawet wypadek mały miałam ? Ja doszłam tylko do Śląskiego Domu i potem w dół do Tatranskiej Polanki, już nie miałam siły, żeby jeszcze iść na Hrebienok.ppo.jpg.34ffa9054d4f3e193f71c567acb52169.jpg

    ppo1.jpg.4706eaf9ceeb66de0369f048c6628570.jpg

     

    ppo2.jpg.a95c6d847e91f5a54651f300bf05316a.jpg

    A z całej trasy najlepszy jest Batyżowiecki Staw:

    ppo3.jpg.ba716908a040614a6b0a963f9037e1cb.jpg

     

    • Lubię to ! 6
  5. 7 minut temu, Zośka napisał:

    Na Babiej najładniej jest pod koniec lata. Koniec sierpnia i wrzesień. Wtedy prawie zawsze jest dobry widok. 

    Ja ostatnio zachwyciłam się widokiem na Tatry z Pilska ?

    Na Pilsku byłam 2 dni przed Babią i tam niestety walczyłam z Ostrym Cieniem Mgły? A do tego jeszcze był popłoch czy nie złapie nas straż graniczna oraz brodzenie po kolana w błocie.

    • Lubię to ! 1
  6. 49 minut temu, Mnich Moderator napisał:

    @Fibi -

    Mega wygodne i lekkie są także kultowe Scarpy Mojito.

    Tożto są podejściówki do baru i dlatego nazywają się jak drink ? Dla mnie za ładne, ja za bardzo tyram buty po górachi potrzebuję czegoś bardziej pancernego do chodzenia po krzywych kamieniach w tarach Słowackich ?

    • Haha 2
  7. W końcu udało się i mnie dotrzeć na Babią Górę. Było bardzo zimno(choć na dole ciepło), wiało tak, że łeb urywało, widoki były przeciętne(a prognoza zapowiadała lampę),a Perć Akademików okazała się nie tak straszna, jak straszyli ?

     

    bg4.jpg

    bg6.jpg

    bg7.jpg

    bg8.jpg

    bg11.jpg

    bg14.jpg

    bg16.jpg

    bg18.jpg

    bg19.jpg

    bg21.jpg

    • Lubię to ! 3
  8. Polana Huciska-Polana Chochołowska-Grześ-Rakoń-Wołowiec-Łopata-Jarząbczy Wierch-Kończysty Wierch-Trzydniowiański Wierch-Dolina Jarząbcza-Schronisko w Dolinie Chochołowskiej-Siwa Polana

     

    Jarząbczy Wierch był moim ostatnim nieodwiedzonym szczytem po polskiej stronie Tatr Zachodnich(no, dobra jeszcze został nieszczęsny Giewont?) Ale z której strony go ugryźć, by było to jak najmniej bolesne? Otóż z żadnej, gdyż Jarząbek usytuowany jest w takim miejscu, że z każdej strony na niego daleko. Trzeba po prostu wstrzelić się w jakiś dzień ze stabilną pogodą, najlepiej by był to dzień czerwcowy(czytajcie: długi). No i taki dzień nadarzył się 06.06.2020.

    Ponieważ należę do forumowego klubu "nienawidzę Chochołowskiej", zawsze staram ją sobie skrócić traktorem, przynajmniej w jedną stronę. I tak to o godzinie 8 z minutami wsiadamy na przyczepę, która kilkanaście minut później wypluwa nas na Polanie Huciska. Stąd do schroniska jest około godzinki drogi.

    ft1.jpg.c7e314a3bb97dac8b92446bd353f0a2a.jpg

    Przy schronisku(nie wchodzimy do środka, szkoda czasu) robimy pierwszy odpoczynek po czym ruszamy na Grzegorza szlakiem żółtym(zielony to w dolnej części potok błota, w górnej prawie pełnia zimy-stan na 06.06)

    Idzie mi się jakoś wybitnie ciężko i przed Grzesiem prawie wypluwam płuca. Chyba, kurde nie dam rady ?

    ft2.jpg.6f9c2ee27429acdbe474d8f75d0a3ba9.jpg

    Na Grzesiu jedzenie picie, fotki i siły wracają. I jeszcze ludzie mówią, że podobają im się kolor moich spodni więc humorek mam dobry ?

    Szlak Grześ-Rakoń-Wołowiec był jednym z pierwszych jakie przeszłam w Tatrach i z wycieczki sprzed 8 lat zapamiętałam, że odcinek od Grzesia do Rakonia to płaska i szeroka autostrada. Tymczasem jakieś mniejsze górki i dołki się zdarzają. Na podejściu na Rakoń znów wypluwam płuca i marudzę. Ale odkrywam też przyczynę niedyspozycji- targam w plecaku jakieś półtora kilo żelastwa(dla takiego kurdupelka jak ja 1,5 kg na pleckach to dużo). Przypadkowo idę jednak z tragarzem(czytajcie: z towarzyszem moim górskich i nie tylko wędrówek). Tragarz proponuje, że zabierze ode mnie te cholerne raki(on swoich ze sobą nie brał). Noo, tak to mogę iść ?

    ft3.jpg.475d757ea68c7f2aa5596f77d7dae814.jpg

    Jetem na siebie trochę zła, bo jak zwykle trzęsę portkami, bo komunikaty, że w wyższych partiach zima. Tymczasem warunki na szlaku były prawie letnie. Miejscami tylko trafiał się jakiś płat śniegu, zwykle zupełnie bezproblemowy do przejścia.

    ft4.jpg.1e577edd0a15f84f8bb7eb960a2031c5.jpg

     

    Na podejściu na Wołowiec już nie wypluwam płuc, bez zbędnego balastu idzie mi się o wiele lżej. Na szczycie obowiązkowa przerwa na podziwianie widoków.

    ft5.jpg.ac28268a3004eca10b08d83a4cbc5904.jpg

    Zwykle przed wycieczką czytam opisy innych osób, tym razem nie było inaczej. No i przez te opisy ogromnie bałam się zejścia z Wołowca- miał być niekończący się piarg na którym nie idzie ustać na dwóch nogach. Tymczasem szlak został wyremontowany i obecnie wygląda tak:

    ft6.jpg.1e08ddb2a7878922e87557dfdfdd8a74.jpg

    Ja wiem, że te jutowe worki są tu jakby od czapy, dziwnie to dość wygląda...Ale jak szybko i wygodnie się po nich schodzi! ?

    Szlak okazał się najciekawszy właśnie na odcinku Wołowiec-Łopata. Idzie się tutaj wąską granią, i jak na standardy Tatr Zachodnich to jest tu całkiem przepaściasto. Czasem musiałam powiedzieć  sobie dla świętego spokoju "nie patrz w dół". Zarejestrowałam też ze 2 trudniejsze technicznie miejsca, ale tak naprawdę to łatwe ?

    Przede wszystkim droga jest fenomenalna widokowo. Rohacz Ostry z tej perspektywy prezentuje się jak Matternhorn :

    ft7.jpg.16722f8b8324551a345654a09eca971b.jpg

    Wierzchołek Łopaty trawersuje się po słowackiej stronie(czy to teraz legalne??), ale my jesteśmy czasem sieroty i oczywiście przegapiamy znak i pakujemy się na grań po jakiś niewygodnych, mokrych skałach. W końcu udaje się odnaleźć właściwą ścieżkę:

    ft8.jpg.30e7a3d2e90c7a112517c5160ddfc81d.jpg

    Najgorsze dopiero przed nami. Jarząbczy Wierch(a w zasadzie wejście na niego) z okolic Niskiej Przełęczy prezentuje się niezwykle dołująco ?ft9.jpg.8c6035eb6f2a23b81d938f0a1dc11485.jpg

    W rzeczywistości jednak nie jest takie złe. Szlak jest dość wygodny, z równych kamiennych schodków, więc myślę, że całkiem dobrze się tędy schodzi(ja akurat lubię zejścia typu schodkowego, nie lubię takich stromych "równi pochyłych", szczególnie jak są przysypane piargiem).

    Trochę trzeba się jednak wysilić, po raz ostatni tego dnia wypluć płuca i oto jesteśmy na Jarząbczym. Z którego widoki są bardzo przyjemne:

    ft10.jpg.2cd64f5aad1c66ad80861cb8abe90ce0.jpg

    Oczywiście znów długa przerwa, w takim tempie to my na parkingu będziemy o 23. Ale kto by się tym przejmował. Dalsza droga to już w zasadzie miły spacerek po grani, po tej stronie jest nieco więcej śniegu, ale przeważnie w płaskich miejscach.

    ft11.jpg.767f5f3afe301b4a24c138c18e0fc494.jpg

    Odcinek od Kończystego do Trzydniowiańskiego jest nam już znany z wycieczki na Starego Robota 5 lat temu, toteż nie zachwycamy się już jakoś bardzo ?

    ft12.jpg.5e313f23cdb6b4479fc377108080b81d.jpg

     

    Wierzchołek Trzydniowiańskiego mijamy bokiem, bo się da, po czym schodzimy w stronę Doliny Jarząbczej, którą również jeszcze nigdy nie szliśmy. Na początku jest stromo(worki jutowe już się trochę zdezelowały na tym odcinku) więc marudzę ?

    ft13.jpg.16c3a5cfd5053f2223ac14a652a52842.jpg

     

    Pod koniec zejścia zaczynają już bardzo boleć mnie stopy więc marudzę nieco bardziej ?

    Jestem też głodna, skończyła nam się woda i w ogóle spadły wszystkie nieszczęścia. Ale najgorsze jest to, że nasz szlak nie kończy się tuż przy schronisku. Trzeba kawałek się cofnąć i podejść na górkę. Jakieś pięć minut, ale to o pięć za dużo ?

    Daleko jeszcze?

    ft14.jpg.56be21638c89a6638531b7e0ec71c3a9.jpg

    W schronisku, ku utrapieniu innych turystów zdejmuję buty ? Za to piwko i schabowy po takim spacerku smakują jak ósmy cud świata. Siedzimy tu jakąś godzinkę, no ale w końcu trzeba zejść. O ile do Hucisk idzie mi się w miarę dobrze, to już ostatni, asfaltowy odcinek Doliny Przekletej, tfu, Chochołowskiej jest prawdziwym pasmem udręki. W końcu jednak doczłapujemy do samochodu i tak kończy się nasza wycieczka.

    Tatry nas nieco sponiewierały, ale tego było nam trzeba!

    Do zobaczenia lub przeczytania ?

     

     

     

     

    • Lubię to ! 13
    • Wow 1
  9. @vatra mnie się już wiele razy zdarzyło podobnie jak Tobie- nadchodzi burza to schodzę. I prawie zawsze gdy zejdę na dół to robi się piękna pogoda. I jakoś nigdy nie żałuję, góry poczekają ? Ostatnio, chociaż bardzo nie lubię wstawić wcześnie rano skorzystałam z klasycznych porad antyburzowych? Wstałam o 3.15, 4.40 byłam przy wejściu do TPN, 7.50 na Kopie Kondrackiej, o 10.15 w schronisku na Hali Kondratowej, a o 11.30 zamierzałam już na obiad w Zakopcu. O dziwo nie było to traumatyczne przeżycie, a nowe i bardzo ciekawe doświadczenie.

    • Lubię to ! 2
  10. @Anuś Karkonosze są małe i ja mam wrażenie, że tam wszystkie szlaki prowadzą na Śnieżkę ? (ja to chyba już z 6 razy byłam, o różnych porach roku, w różnych warunkach). Taki must have to dla mnie Śnieżne Kotły- ale to ze Szklarskiej. Idąc ze Śnieżnych Kotłów można się zapuścić na czeską stronę do Źródeł Łaby  i czeskich wodospadów. Lubię też czarny szlak z Karpacza na Sowią Przełęcz-stromy i wyciskający poty ? Jakbyś jednak chciała się znów wybrać na Śnieżkę, to bardzo fajny jest szlak czerwony  przez Kocioł Łomniczki, trochę przypomina szlaki w Tatrach. Ze Słoneczników można zamiast Śnieżki pójść w drugim kierunku-do Schroniska Odrodzenie i czeskich schronisk-molochów ;). Nade wszystko polecam Karkonosze zimą ?

     

    sk.jpg

    zl.jpg

    zl1.jpg

    sp.jpg

    kl.jpg

    po.jpg

    sz.jpg

    sz1.jpg

    sz3.jpg

    szz.jpg

    szz1.jpg

    • Lubię to ! 4
×
×
  • Dodaj nową pozycję...