-
Postów
610 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
32
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Odpowiedzi opublikowane przez Fibi
-
-
2 minuty temu, Luk_ napisał:
Przecież tak bezchmurne dni w Tatrach to można niemalże policzyć na palcach jednej ręki Na moich X wyjść w Tatry to pogodę jak żyleta miałem może z 4 razy
Ja podobnie, no może 5. Dlatego doceniam to co mi się rzadko przytrafia
- 1
-
@Luk_ dobra, masz rację jak na tatrzańskie standardy to ładna
Ale dla mnie ładna pogoda to taka:
Sorki, że nie na temat, bo to nie z Gęsiej Szyi. A to moje pierwsze zdjęcie z Gęsiej było zrobione w dniu kiedy non stop lało, przejaśniło się może na 5 minut
- 4
-
Też coś dorzucę. Dopiero po zdjęciach widzę, że zawsze jestem tam w brzydką pogodę. Ładną zwykle wykorzystuję na coś konkretniejszego:
Wiosna:
Lato(późne):
Jesień(wczesna):
Zima:
- 6
-
http://portaltatrzanski.pl/aktualnosci/niebezpieczna-sytuacja-w-dolinie-jaworowej-szlak-zamkniety,3458 szlak przez Dolinę Jaworową na Lodową Przełęcz zamknięty do odwołania
- 1
- 1
-
30 minut temu, vatra napisał:
dosyć ciekawe dla kogoś kto lubi kręcić się zakosami w prawo i w lewo Widoki z przełęczy naprawdę świetne!
Szlak na Osterwę to fragment Tatrzańskiej Magistrali, która prowadzi dalej nad Batyżowiecki Staw, do Doliny Wielickiej i przez Hrebieniok do Starego Smokowca. Ale ta trasa to już plan na najbliższe wakacjeSzczególnie ciekawie było w zeszłym roku, po pierwszym wrześniowym ataku zimy. Co drugi zakos oblodzony. Nawet wypadek mały miałam Ja doszłam tylko do Śląskiego Domu i potem w dół do Tatranskiej Polanki, już nie miałam siły, żeby jeszcze iść na Hrebienok.
A z całej trasy najlepszy jest Batyżowiecki Staw:
- 6
-
Obawiam się, że w tym roku z pogodą w Tatrach to jest tak:
- 6
-
Z Koprowego?
- 1
-
32 minuty temu, vatra napisał:
@MałaMi Super! Następnym razem proponuję podejść na Wysoką, z tego miejsca gdzie stoisz to już niedaleko
Tylko nie w taką pogodę, jaka była ostatnio
- 3
-
-
7 minut temu, Zośka napisał:
Na Babiej najładniej jest pod koniec lata. Koniec sierpnia i wrzesień. Wtedy prawie zawsze jest dobry widok.
Ja ostatnio zachwyciłam się widokiem na Tatry z Pilska
Na Pilsku byłam 2 dni przed Babią i tam niestety walczyłam z Ostrym Cieniem Mgły A do tego jeszcze był popłoch czy nie złapie nas straż graniczna oraz brodzenie po kolana w błocie.
- 1
-
25 minut temu, Zośka napisał:
@Fibi fajne miałaś widoki. Kiedy byłaś na Babiej ?
3 czerwca. A co do widoków, to liczyłam, że zobaczę wyraźniejszy zarys Tatr, ale i tak źle nie było.
- 1
-
49 minut temu, Mnich Moderator napisał:
@Fibi -
Mega wygodne i lekkie są także kultowe Scarpy Mojito.
Tożto są podejściówki do baru i dlatego nazywają się jak drink Dla mnie za ładne, ja za bardzo tyram buty po górachi potrzebuję czegoś bardziej pancernego do chodzenia po krzywych kamieniach w tarach Słowackich
- 2
-
-
4 godziny temu, Luk_ napisał:
najgorszy fragment całej trasy to ta chora Dolina Chochołowska Niech ją w końcu TPN zburzy, przebuduje, bądź zamknie, żyć się nie da!
Podpisuję się obiema ryncami! Może jakąś petycję napiszemy do tych ośmiu wsi, czy jak to się tam nazywa?
- 3
-
Dziewczyny, a czy te wasze butki mają membranę? Szukam na lato czegoś bez Gore-Texu i wszystko co mi się podoba go ma
-
@Mnich Moderator @Zośka @vatra dziękuję Wam za miłe słowa Zapomniałam o jednym ważnym spostrzeżeniu. Szlak jest dość mało uczęszczany, szczególnie na odcinku Wołowiec-Jarzabczy. Po prostu nikomu się chyba nie chce tak daleko chodzić. Spotkaliśmy może 5 osób, a była sobota i pogoda żyleta. Także polecam, jeśli szukacie w górach spokoju.
- 4
-
Polana Huciska-Polana Chochołowska-Grześ-Rakoń-Wołowiec-Łopata-Jarząbczy Wierch-Kończysty Wierch-Trzydniowiański Wierch-Dolina Jarząbcza-Schronisko w Dolinie Chochołowskiej-Siwa Polana
Jarząbczy Wierch był moim ostatnim nieodwiedzonym szczytem po polskiej stronie Tatr Zachodnich(no, dobra jeszcze został nieszczęsny Giewont) Ale z której strony go ugryźć, by było to jak najmniej bolesne? Otóż z żadnej, gdyż Jarząbek usytuowany jest w takim miejscu, że z każdej strony na niego daleko. Trzeba po prostu wstrzelić się w jakiś dzień ze stabilną pogodą, najlepiej by był to dzień czerwcowy(czytajcie: długi). No i taki dzień nadarzył się 06.06.2020.
Ponieważ należę do forumowego klubu "nienawidzę Chochołowskiej", zawsze staram ją sobie skrócić traktorem, przynajmniej w jedną stronę. I tak to o godzinie 8 z minutami wsiadamy na przyczepę, która kilkanaście minut później wypluwa nas na Polanie Huciska. Stąd do schroniska jest około godzinki drogi.
Przy schronisku(nie wchodzimy do środka, szkoda czasu) robimy pierwszy odpoczynek po czym ruszamy na Grzegorza szlakiem żółtym(zielony to w dolnej części potok błota, w górnej prawie pełnia zimy-stan na 06.06)
Idzie mi się jakoś wybitnie ciężko i przed Grzesiem prawie wypluwam płuca. Chyba, kurde nie dam rady
Na Grzesiu jedzenie picie, fotki i siły wracają. I jeszcze ludzie mówią, że podobają im się kolor moich spodni więc humorek mam dobry
Szlak Grześ-Rakoń-Wołowiec był jednym z pierwszych jakie przeszłam w Tatrach i z wycieczki sprzed 8 lat zapamiętałam, że odcinek od Grzesia do Rakonia to płaska i szeroka autostrada. Tymczasem jakieś mniejsze górki i dołki się zdarzają. Na podejściu na Rakoń znów wypluwam płuca i marudzę. Ale odkrywam też przyczynę niedyspozycji- targam w plecaku jakieś półtora kilo żelastwa(dla takiego kurdupelka jak ja 1,5 kg na pleckach to dużo). Przypadkowo idę jednak z tragarzem(czytajcie: z towarzyszem moim górskich i nie tylko wędrówek). Tragarz proponuje, że zabierze ode mnie te cholerne raki(on swoich ze sobą nie brał). Noo, tak to mogę iść
Jetem na siebie trochę zła, bo jak zwykle trzęsę portkami, bo komunikaty, że w wyższych partiach zima. Tymczasem warunki na szlaku były prawie letnie. Miejscami tylko trafiał się jakiś płat śniegu, zwykle zupełnie bezproblemowy do przejścia.
Na podejściu na Wołowiec już nie wypluwam płuc, bez zbędnego balastu idzie mi się o wiele lżej. Na szczycie obowiązkowa przerwa na podziwianie widoków.
Zwykle przed wycieczką czytam opisy innych osób, tym razem nie było inaczej. No i przez te opisy ogromnie bałam się zejścia z Wołowca- miał być niekończący się piarg na którym nie idzie ustać na dwóch nogach. Tymczasem szlak został wyremontowany i obecnie wygląda tak:
Ja wiem, że te jutowe worki są tu jakby od czapy, dziwnie to dość wygląda...Ale jak szybko i wygodnie się po nich schodzi!
Szlak okazał się najciekawszy właśnie na odcinku Wołowiec-Łopata. Idzie się tutaj wąską granią, i jak na standardy Tatr Zachodnich to jest tu całkiem przepaściasto. Czasem musiałam powiedzieć sobie dla świętego spokoju "nie patrz w dół". Zarejestrowałam też ze 2 trudniejsze technicznie miejsca, ale tak naprawdę to łatwe
Przede wszystkim droga jest fenomenalna widokowo. Rohacz Ostry z tej perspektywy prezentuje się jak Matternhorn :
Wierzchołek Łopaty trawersuje się po słowackiej stronie(czy to teraz legalne??), ale my jesteśmy czasem sieroty i oczywiście przegapiamy znak i pakujemy się na grań po jakiś niewygodnych, mokrych skałach. W końcu udaje się odnaleźć właściwą ścieżkę:
Najgorsze dopiero przed nami. Jarząbczy Wierch(a w zasadzie wejście na niego) z okolic Niskiej Przełęczy prezentuje się niezwykle dołująco
W rzeczywistości jednak nie jest takie złe. Szlak jest dość wygodny, z równych kamiennych schodków, więc myślę, że całkiem dobrze się tędy schodzi(ja akurat lubię zejścia typu schodkowego, nie lubię takich stromych "równi pochyłych", szczególnie jak są przysypane piargiem).
Trochę trzeba się jednak wysilić, po raz ostatni tego dnia wypluć płuca i oto jesteśmy na Jarząbczym. Z którego widoki są bardzo przyjemne:
Oczywiście znów długa przerwa, w takim tempie to my na parkingu będziemy o 23. Ale kto by się tym przejmował. Dalsza droga to już w zasadzie miły spacerek po grani, po tej stronie jest nieco więcej śniegu, ale przeważnie w płaskich miejscach.
Odcinek od Kończystego do Trzydniowiańskiego jest nam już znany z wycieczki na Starego Robota 5 lat temu, toteż nie zachwycamy się już jakoś bardzo
Wierzchołek Trzydniowiańskiego mijamy bokiem, bo się da, po czym schodzimy w stronę Doliny Jarząbczej, którą również jeszcze nigdy nie szliśmy. Na początku jest stromo(worki jutowe już się trochę zdezelowały na tym odcinku) więc marudzę
Pod koniec zejścia zaczynają już bardzo boleć mnie stopy więc marudzę nieco bardziej
Jestem też głodna, skończyła nam się woda i w ogóle spadły wszystkie nieszczęścia. Ale najgorsze jest to, że nasz szlak nie kończy się tuż przy schronisku. Trzeba kawałek się cofnąć i podejść na górkę. Jakieś pięć minut, ale to o pięć za dużo
Daleko jeszcze?
W schronisku, ku utrapieniu innych turystów zdejmuję buty Za to piwko i schabowy po takim spacerku smakują jak ósmy cud świata. Siedzimy tu jakąś godzinkę, no ale w końcu trzeba zejść. O ile do Hucisk idzie mi się w miarę dobrze, to już ostatni, asfaltowy odcinek Doliny Przekletej, tfu, Chochołowskiej jest prawdziwym pasmem udręki. W końcu jednak doczłapujemy do samochodu i tak kończy się nasza wycieczka.
Tatry nas nieco sponiewierały, ale tego było nam trzeba!
Do zobaczenia lub przeczytania
- 13
- 1
-
Ja mam decathlonową , używam ją już 4 sezon i na razie się sprawdza https://www.decathlon.pl/kurtka-turystyczna-forclaz-400-damska-id_8356612.html
- 1
-
@Luk_ jesteś w błędzie. Gdybym była sama, to też 30 minut spokojnie by starczyło. Ale mam męża, który zawsze się grzebie jak baba, i ciągle muszę ma niego czekać
- 3
-
@Luk_ nie, o 4.20 wyszłam z kwatery w Kościelisku
-
@vatra mnie się już wiele razy zdarzyło podobnie jak Tobie- nadchodzi burza to schodzę. I prawie zawsze gdy zejdę na dół to robi się piękna pogoda. I jakoś nigdy nie żałuję, góry poczekają Ostatnio, chociaż bardzo nie lubię wstawić wcześnie rano skorzystałam z klasycznych porad antyburzowych Wstałam o 3.15, 4.40 byłam przy wejściu do TPN, 7.50 na Kopie Kondrackiej, o 10.15 w schronisku na Hali Kondratowej, a o 11.30 zamierzałam już na obiad w Zakopcu. O dziwo nie było to traumatyczne przeżycie, a nowe i bardzo ciekawe doświadczenie.
- 2
-
Poczekajcie, wrócę w sobotę to Wam coś zrelacjonuje pitolenia w skojarzenia na klawiaturze też nie lubię za bardzo. Nic to nie wnosi.
- 3
-
@Anuś Karkonosze są małe i ja mam wrażenie, że tam wszystkie szlaki prowadzą na Śnieżkę (ja to chyba już z 6 razy byłam, o różnych porach roku, w różnych warunkach). Taki must have to dla mnie Śnieżne Kotły- ale to ze Szklarskiej. Idąc ze Śnieżnych Kotłów można się zapuścić na czeską stronę do Źródeł Łaby i czeskich wodospadów. Lubię też czarny szlak z Karpacza na Sowią Przełęcz-stromy i wyciskający poty Jakbyś jednak chciała się znów wybrać na Śnieżkę, to bardzo fajny jest szlak czerwony przez Kocioł Łomniczki, trochę przypomina szlaki w Tatrach. Ze Słoneczników można zamiast Śnieżki pójść w drugim kierunku-do Schroniska Odrodzenie i czeskich schronisk-molochów ;). Nade wszystko polecam Karkonosze zimą
- 4
-
Zgadnij co to za miejsce
w Hyde Park
Opublikowano
To musi być Zadnia Kopa(po słowacku Niżna Bystra!)