Jakoś dało radę, obeszło się bez strat
Ale później, tego samego dnia, gdy szedłem z parkingu do bloku (jakieś 500-600 m) z torbą pełną sprzętu, dłonie bez rękawiczek tak mi zmarzły że nie byłem w stanie otworzyć drzwi kluczem, a domofon nie działał. Dopiero wychodzący sąsiad mnie uratował.
Teraz się z tego śmieję, ale nie było to przyjemnie doświadczenie.