Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.01.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Część II Chata przy Zielonym Plesie - Rakuska Czuba - Schronisko Zamkowskiego - Zbójnickie Schronisko Po śniadaniu wyszliśmy już razem w kierunku Rakuskiej Czuby. Dzień był bardzo spokojny i chyba z tego zapomniałem robić zdjęć Na Rakuskiej Czubie można było poczuć się jak na krańcu Tatr. Z jednej strony najwyższe szczyty, z drugiej widok już praktycznie nizinny. Spodobało mi się też zejście z Rakuskiej Czuby w kierunku stacji kolejki na Łomnice. Taki łagodnie opadający szlak na którym spokojnie idąc można cały czas podziwiać widoki. Reszta Magistrali wydała mi się raczej nudna, podobnie początek Doliny Staroleśnej. Czego nie mogę już powiedzieć o górnej części tej doliny która już bardzo mi się spodobała.
    7 punktów
  2. Lodowa Przełęcz urzekła mnie swoimi widokami. Uważam je za jedne z najładniejszych jakie widziałem w Tatrach. Z uwagi na to, że miejsca było znaczniej więcej niż na Czerwonej Ławce, a widoki fantastyczne, zrobiliśmy tutaj najdłuższy odpoczynek dnia. Został on jednak przerwany przez panów z HZS. Wyglądało to na ćwiczenia, bo po zejściu na przełęcz zrobili krótką rozgrzewkę, po czym helikopter wrócił i zabrał ich z powrotem. Pierwszy raz w życiu mogłem oglądać taką akcję z tak bliska No i oczywiście dobrze, że to (chyba) tylko ćwiczenia i nikomu nic się nie stało. Powrót doliną był czystą przyjemnością. Choć długa to niezwykle piękna i bardzo krótkie były odcinki w których las przysłaniał widoki. Na szlaku spotkaliśmy tylko kilka małych grupek turystów podążających na przełęcz i jednego schodzącego. Jedynie ostatnie pół godziny nam się dłużyło.
    6 punktów
  3. Dzień 6 Zbójnickie Schronisko - Czerwona Ławka - Lodowa Przełęcz - Jaworzyna Tatrzańska Kolejny dzień zaczęliśmy wyjściem na wschód słońca, potem śniadanie, pakowanie i start w kierunku Czerwonej Ławki przez przepiękną dolinę. To sypkie i kamieniste podejście na przełęcz wydało nam się być bardziej kłopotliwe niż druga strona z łańcuchami Zasady na via ferracie traktowane bardzo luźno. Lonże widzieliśmy tylko u jednej z kilku osób, niektórzy szli pod prąd. Ale ruch o tej porze był bardzo mały zarówno na szlaku jak i na via ferracie nie było problemu z mijaniem się. Na samej przełęczy bardzo mało miejsca więc kilka fotek i idziemy dalej. Lodowa Przełęcz - nasz następny punkt dnia.
    6 punktów
  4. Dzień 5 Część I - Jagnięcy Szczyt Następny dzień zaczął się od mojego samotnego wyjścia na Jagnięcy. Tym razem poszło bezproblemowo Wyszedłem trochę przed wschodem i już było widać pierwsze promienie słońca. Zaczyna się przejaśniać. Już jakieś 10 minut później słyszałem helikopter krążący w okolicach Doliny Dzikiej, to było kilka dni po tym kiedy zaginął ten Polak w okolicach Lodowego Szczytu. Ten sam helikopter będziemy widzieć jeszcze kilka razy tego dnia. Na szczycie byłem tuż po wschodzie i mogłem podziwiać piękne widoki. W drodze powrotnej spotkałem jedną Kozicę pod szczytem, jedną osobę w okolicach wejścia na grań, dwie kozice gdzieś w połowie drogi i kilka grup ludzi na samym dole przy schronisku. Na dole byłem przed 8, więc jeszcze zdążyłem na śniadanie
    5 punktów
  5. No i kolejny dzień. Pogoda bardzo marna, nie dopadało ani grama śniegu, więc wiemy, że żadne nowe trasy nie będą ratrakowane. Nie pozostało nam nic innego jak korzystać z tego co się da. Tak jak wczoraj dojeżdżamy pociągiem do Jakuszyc. Potem kierujemy się na Górny Dukt dobiegajac do Rozdroża pod Cichą Równią. Jest sporo ludzi, choć nie tyle ile się nam wydawało ze będzie. Żeby trochę uciec z głównego nurtu kolejny raz odwiedzamy Kopalnię Stanisław (to to zdjęcie z choinką - widoczność na 50 metrów). Dalej nasza droga wiedzie tradycyjnie do Orla, gdzie trafiamy na ognisko i koncert biegowej kapeli. Robi się mała polsko-czeska imprezka. Niestety atmosferę psuje pogoda, bo zaczyna siąpić. Nie chcemy zmoknąć, wiec odpuszczamy znowu Chatkę Gorzystów i wracamy tzw. Trasą Spacerową na Polanę Jakuszycka. Zegarek pokazuje 18 km. Chyba na dziś straczy....
    4 punkty
  6. Cecylia Kukuczka napisała wspomnienia. Poki co fragment. https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177343,30565796,cecylia-kukuczka-raz-przed-slubem-wywinal-numer-nie-zdradzil.html#s=BoxWeSl_1_2
    2 punkty
  7. Zaczynam od naszej dzisiejszej trasy biegówkowej. Ruszamy pociągiem (lub vlakiem - jak mówią Czesi) tuż po 9.00 ze Szklarskiej Poręby Górnej, by po kwadransie zameldować się w Jakuszycach. O ile w Szklarskiej pogoda była prześliczna, o tyle w Jakuszycach jest pochmurno i do tego mgliście. Wilgotność ma jednak i plusik, bo osiada na drzewach i robi się nawet malowniczo. Wypożyczamy narty w nowym kompleksie COS, chwila rozgrzewki i ruszamy. Ja grzecznie w torach, a mój dzielny Mąż obok, szlifując krok łyżwowy. Jest niewiele osób, więc nie ma problemów z mijankami. Straszą nieco - z braku śniegu - rowy pełne wody, ale patrząc jakie były warunki pogodowe trasy są przygotowane bardzo dobrze. Tradycyjnie jedziemy Duktem i po pół godznie docieramy do Rozdroża pod Cichą Równią. Herbatka, ciacho, chwila oddechu i ruszamy "na Kopalnię". To bardzo ciekawe miejsce z piękna panoramą na niemal cały grzebiet Karkonoszy. Kopalnia wciąż działa, wydobywa się w niej kwarc mleczny. Czasami można usłyszeć odstrzały - robi to wrażenie. Po drodze mijamy apteczkę. Po kwadransie jesteśmy znowu na Rozdrożu pod Cichą Równią. Kolejny punkt to Schronisko Orle - mekka narciarzy biegowych (kolejną jest Chatka Górzystów). Ja postanawiam jechać przez mój ulubiony Samolot, a Grześ nieco łagodniejsza trasą KGHM. Droga do Orla przez Samolot to liczacy jakieś 2 kilometry zjad - cudowny! Mam szczęście, bo na Samolocie jestem sama, więc mogę sobie pozwolić na szybki zjazd. Dopiero pod koniec szyszki i inne paskudztwa wymuszają solidne zwolnienie. Grzesiu melduje się z Orla, a ja dołączam po 5 minutach. Jemy pyszny miętowy jabłecznik, suszymy się trochę i dumamy, czy wybrać do Górzystów na naleśniki czy nie...? Zgodnie jednak stwierdzam, że to kolejne 10 km i pewnie (jak zwykle) nie ma założonego śladu, więc zostawiamy to na jutro. Poza tym chemy wyrobić się na pociąg. Nie pozostaje nam już nic innego jak zmierzać w kierunku Polany Jakuszyckiej. Po dotraciu kręcimy się jeszcze po okolicznych trasach, bo po pół godzinie stwierdzić, że już dość. W sumie wyszło ponad 22 km i szaleńcze 150 metrów przewyższenia. Ale to nie jest ważne - ważna jest radość z cudnie wspólnie spędzonego czasu i no i plan, że jutro znowu meldujemy się w Jakuszycach.
    2 punkty
  8. Właśnie obejrzałem "Śnieżne Bractwo" (Netflix) i napisać o nim, że jest mocny, to jakby nic nie napisać (sic!) Nie jest to może film wybitny, ale historia katastrofy lotniczej w Andach i rozpaczliwej walki bohaterów o przeżycie pokazana jest bardzo szczegółowo, a momentami wręcz drastycznie. Dość napisać, że moja przyjaciółka podczas seansu kilka razy chwyciła mnie za rękę i zamknęła oczy. A po końcowych napisach wyznała: - Chyba będę miała traumę do końca życia... Czy warto? Dla pięknych widoków absolutnie tak. Andy pokazane są bardzo zjawiskowo. A co fabuły - film jest oparty na faktach, więc każdy chyba wie, jak się zaczyna i jak kończy. Daję solidne 5,5/10.
    1 punkt
  9. W Izerach jeszcze nie byłem, więc wypowiadał się nie będę. O swoich odczuciach napiszę, jak zaliczę Na Śnieżniku chyba podobało mi się najbardziej Oczywiście, że wszystkie góry są piękne. Ale jak mam wybór, to chyba wolę jednak Tatry i Beskidy. Albo Twoje ukochane Pieniny
    1 punkt
  10. Jest nas dwoje . Warto tam patrzeć po nogi, bo niektóre kamienie wyglądają jakby je ktoś pomalował w esyfloresy. Dolnośląskie z górami ( o tak wielkim zróżnicowaniu - to trzeba mocno podkreślać), wyjątkową przyrodą i niesamowitą historia coraz bardziej mnie wciąga.
    1 punkt
  11. I tu się różnimy, bo mnie dolnośląskie góry urzekły i to bardzo. A Izery z ich alaskańsko-syberyjskim klimatem i alpejskim Świeradowem to już w ogóle.Masyw Śnieżnika też zrobił wrażenie z tą jego alpejskością a moje ulubione gołoborza to te pod Łabskim szczytem na szlaku do Śnieżnych Stawków.
    1 punkt
  12. pojawił się taki wynalazek , co prawda w opisie nie ma ani słowa o zboczach , ale kto czyta opisy . https://militaria.pl/p/raczki-turystyczne-vi-6-pro-traxion-simple-black-2269598 w mojej ocenie z tak mizernymi zębami to tylko Kościeliską do schroniska , bo już podejście/zejście do Roztoki może być wyzwaniem
    1 punkt
  13. we wtorek ścieżka już zdecydowane w czwartek może piątek Mendralowa , może Jałowiec
    1 punkt
  14. https://www.portalgorski.pl/kultura/12933-worochta-drugie-zakopane-przedwojennej-polski
    1 punkt
  15. https://24tp.pl/n/113697 "Okiem niedźwiedzia"
    1 punkt
  16. @jaaga76 ja pierwszy raz w tym roku byłam w Izerach i szczerze mówiąc nie urzekły mnie ale chciałabym jeszcze wrócić tam zimą, taką prawdziwą zimą z dużą ilością śniegu i słońcem bo wszyscy znajomi mówią że zimą jest tam pięknie.
    1 punkt
  17. Już się bałam, że znowu będę pisać relację pt. "Ciagle pada...", ale udało się nam wbić między deszcze... . No bo oczywiście pada. Dziś w planie były biegówki, ale z racji aury, plan uległ zmianie. Postanowiliśmy więc ponownie górski rok zainaugurować na Wysokim Kamieniu. Ruszamy czerwonym szlakiem tuż za stacją kolejową przez bardzo jesienny las. Obawialiśmy się błota, ale choć leje od kilku dni, szlak był w miarę. Pół godzinki i jestemy tuż pod schroniskiem na Wysoki Kamieniu, gdzie ku naszemu zaskoczeniu króluje zima. Oczywiście wieje też jak zawsze. Jakoś nie mamy parcia, żeby wejść do środka, więc tylko fotka i ruszamy dalej. I tu niespodzianka, bo zaczyna padać śnieg. Może jednak jutro to nie będą narty wodne...? Idziemy pustym szlakiem aż do Rozdroża pod Zwaliskiem. I tu nam się szlaki plączą i chwilę się zastanawiamy nad drogą. Ogarniamy się i dalej zmierzamy juz w stronę miasta niebieskim szlakiem. Spokojna drogą przez las urozmaicona jest pokonywaniem potoczków. Ludzi brak. Tuż przed hotelem zaczyna padać...
    1 punkt
  18. Z lekkim opóźnieniem ale udało mi się jakieś znaleźć ? Te akurat najświeższe bo z ostatniej majówki
    1 punkt
  19. Ostatnio to miałem okazję pooglądać Tatry w wersji zimowej - najpierw z Wołowca, potem z Kończystego - piękny to widok. Właściwie to tak piękny, że dzięki niemu mam znowu realne perspektywy dłuższych wyjazdów w Tatry, bo tam udało mi się zarazić Tatromaniactwem żonę ? A jeśli chodzi o letnie wędrówki to schodziłem większość Polskiej strony i zacząłem zwiedzać Słowacką - i to właśnie tutaj zatrzymałem się z tą przerwą o której napisałem w poprzednim poście. Dlatego mam nadzieję, że w tym roku uda mi się wznowić poznawanie tamtej strony ?
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...