-
Postów
121 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
5
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Treść opublikowana przez sickboy777
-
Zgadzam się z Mili Wi, najlepsze są te z systemem tzw. fast lock, które blokuje się na zaciski, bez konieczności rotacji segmentów. W tym roku w zimie niestety te tradycyjne skręcane się zablokowały na amen przy regulacji. Ja używam takich: https://8a.pl/kije-trekkingowe-gabel-mont-blanc-lite-f-l Mają dwa systemy regulacji (tradycyjny skręcany i fast lock), których można używać osobno lub obu naraz dla zwiększenia bezpieczeństwa.
-
Podobnie jak Ty również byłem w wielu miejscach poza szlakiem. Np. tydzień temu wchodziłem na Durny Szczyt, Łomnicę i Gerlach. I jakoś nie leżałem, choć wspinałem się znacznie dłużej niż 2-3 godziny, o których piszesz. I np. MT Salewy nie nazwałbym półbucikami. Co do przewodników, to też mam zupełnie inne spostrzeżenia od Twoich. Podczas ostatniego wejścia na Gerlach na ok. 15 grup, ani jeden przewodnik nie szedł w wysokich butach (jeden miał wersję z lekko podwyższoną cholewką, tzw. przejściówki). Fakt, w 90% Słowacy. może Ty wspinałeś się z Polskimi przewodnikami i stąd różne spostrzeżenia. Co do ratowników, to pierwsze lepsze zdjęcie z google. Choć tu trochę inna sytuacja, oni nie zawsze mogą skoncentrować się na własnym bezpieczeństwie, priorytetem jest dotarcie do poszkodowanego. Więc tu akurat przewaga wysokich butów (jeśli faktycznie tak jest, bo statystyk nikt chyba nie prowadzi) może być uzasadniona. I kończąc już ten wątek: obiecuję, że jeśli załatwię sobie kostkę, to odszczekam wszystko, co pisałem w tym wątku. Na razie póki co (tfu, odpukać w niemalowane) jakoś mi się udaje :-)
-
Nigdy nie uda się wyeliminować ryzyka kontuzji w 100%. To się nazywa wypadek losowy. Natomiast Ty próbujesz mnie przekonać, że podejściówki w znaczący sposób to ryzyko kontuzji zwiększają. Jako dowód podajesz przykłady ludzi w półbutach, które zapewne nie miały nic wspólnego z profesjonalnym obuwiem górskim. O wiele istotniejsza od długości cholewki jest moim zdaniem jakość podeszwy, która potrafi dobrze trzymać się każdego podłoża i znacząco zminimalizować to, że stopa ujedzie. Skoro podejściówki są tak kontuzjogenne, to dlaczego chodzą w nich ratownicy TOPR i przewodnicy górscy? Twierdzisz, że doświadczenie nie ma tu nic do rzeczy. Czyli uważasz, że ryzyko doznania kontuzji w górach jest tak samo prawdopodobne w przypadku osób, które idą po raz pierwszy w góry, jak i tych wspinających się np. od kilku lat? Przecież to absurd. Mając odpowiednie doświadczenie, umiejąc rozpoznać podłoże, jestem w stanie przewidzieć co się może stać i dostosować do tego technikę np. zwalniając, asekurując się rękami, znajdując dodatkowy punkt podparcia, próbując ominąć to miejsce itp. Jasne, że to nie daje gwarancji w 100%, ale moja doświadczenie chroni mnie w tym momencie o wiele bardziej, niż osobę bez tego typu wiedzy.
-
Po raz pierwszy byłem tam ze dwadzieścia lat temu na początku swojej przygody z Tatrami. Koleżanka planowała nam gdzie idziemy, więc nawet nie sprawdzałem co mnie tam czeka. Zero przygotowania. Jak zobaczyłem drabinkę, to nogi się pode mną ugięły. Pamiętam do dziś jak sobie powtarzałem: niech to się w końcu skończy, chcę już być na dole :-) Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i zrobiliśmy połówkę od Zawratu do Koziego Wierchu. Potem jeszcze kilka razy tam wracałem, ostatni raz rok temu. I pomimo tego, że wiedziałem co mnie czeka, to adrenalina i tak trzyma od początku do końca. Dla mnie zdecydowanie szlak numer jeden w polskich Tatrach. Mieliśmy też z żoną "fajną" przygodę na przełęczy Krzyżne, kiedy robiliśmy drugą połówkę od Żlebu Kulczyńskiego. Wyruszając planowaliśmy, że wrócimy z Krzyżne do Murowańca i dalej do Zakopca, gdzie mieliśmy kwaterę. Po dojściu na przełęcz zatrzymali nas żołnierze. Znaleźli jakiś niewybuch, zamknęli drogę do Murowańca i kazali nam schodzić do Pięciu Stawów. Czasowo masakra, pamiętam to tempo w jakim schodziliśmy, żeby zdążyć złapać jakiegoś busa.
-
Do niedawna to był ostatni znakowany szlakiem szczyt w słowackich Tatrach, którego nie udało mi się zdobyć. Kilka lat temu doszliśmy do Zielonego Stawu i nie starczyło już czasu na wejście. W zeszłym roku postanowiłem sobie zrobić prezent na czterdzieste urodziny. Wyjechałem po pracy z Gdańska, o piątej rano byłem już na szlaku i wreszcie się udało :-) Jedna z piękniejszych tras.
- 37 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- vysokie tatry
- słowacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pieniny - bliska i ciekawa alternatywa
sickboy777 odpowiedział(a) na Marta Andrzejewska temat w Inne góry
W Pieninach zakochałem się od pierwszego wejrzenia :-) Jedno z moich ulubionych pasm. Oprócz najbardziej popularnych szczytów takich jak Trzy Korony czy Sokolica, polecam nieco bardziej dziką część w masywie Wysokiego Wierchu i Wysokiej. Pusto, praktycznie cały czas idzie się w odsłoniętym terenie z panoramą całych Pienin dookoła. I można zjeść świeżutkiego oscypka w bacówce (na pobliskich halach wypasa się owce). No i przepiękny Wąwóz Homole na deser. W ramach odpoczynku można odwiedzić zamek w Czorsztynie i Nidzicy, zaporę, park linowy w Krościenku i przepłynąć statkiem po jeziorze Czorsztyńskim, więc jest co robić z dzieciakami w razie niepogody :-)- 726 odpowiedzi
-
- 3
-
-
- pieniny
- spływ dunajcem
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mała Fatra, Janosikowe Diery
sickboy777 odpowiedział(a) na a chodźże na pole temat w Tatry Słowackie
Byłem tam miesiąc temu i dzięki temu filmikowi poczułem się jakbym znowu był na urlopie :-) Mała Fatra jest przepiękna, choć mam wrażenie że to jedno z najmniej docenianych pasm górskich Słowacji. Ludzi jak na lekarstwo a na mniej uczęszczanych szlakach można w ogóle przez cały dzień samemu wędrować. Widokowo - bajka, takie połączenie Bieszczadów z Pieninami, choć są też miejsca wymagające trochę większego wysiłku (np. Velky Rozsutec). Szczególnie polecam Velky i Maly Rozsutec, Maly Krivań, Stoch, Chleb, Klak i Mincol. -
Wystarczy doświadczenie w poruszaniu się po zróżnicowanym, górskim terenie.
-
Myślę, że przy odpowiednich umiejętnościach buty niskie nie niosą za sobą jakiego dużego ryzyka, a komfort wejścia w podejściówkach jest nieporównywalny. Ja przez lata chodziłem w wysokich, jakiś czas temu zmieniłem na niskie i jakbym dostał skrzydeł :-) Owszem, jeśli wędruje się z dużym obciążeniem, to na pewno buty wysokie będą bezpieczniejsze. Choć przetestowałem niskie również wędrując z trzyletnim dzieckiem na plecach i dramatu nie było. Zauważ, że większość przewodników chodzi w niskich (ja mówiąc szczerze nie spotkałem jeszcze takiego, który szedłby w wysokich), więc chyba nie jest aż tak dramatycznie, jak to próbujesz przedstawić. Osobiście polecam buty Salewy. Mają świetny mechanizm bardzo dobrze trzymający piętę, co w połączeniu z odpowiednio ciasnym sznurowaniem powoduje, że stopa siedzi sztywno i nie pływa na boki.
-
Polecam Bukowe Berdo, moim zdaniem jeden z najbardziej widokowych szlaków w Bieszczadach. Można zrobić solo, ale polecam dodatkowo zahaczyć o Halicz, który jest drugim po Tarnicy najwyższym szczytem polskich Bieszczadów. Połonina Wetlińska też widokowo super i mniej ludzi niż na Caryńskiej. Smerek - nieco mniejszy, ale widokowo przepięknie. No i tzw. Worek Bieszczadzki, czyli wędrówka do źródła Sanu. To jest najbardziej dzika część Bieszczadów. Nie ma tutaj widoków, wędruje się głównie po łąkach i pagórkach, ale za to po drodze mnóstwo śladów po dawnych mieszkańcach: opuszczony cmentarz, ruiny wsi, dworków. Bardzo klimatyczne miejsce no i praktycznie zero ludzi.