Skocz do zawartości

Fibi

Użytkownik
  • Postów

    610
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    32

Odpowiedzi opublikowane przez Fibi

  1. No właśnie to jest przekleństwo, bo zawsze czytam i oglądam co się da a potem się niepotrzebnie nakręcam. W zeszłym roku bałam się iść na Babią Górę Percią Akademików ?, bo też straszyli, że jak ktoś z krótkimi nogami, to będzie miał problem ma klamrach ?a co do Nyki to on również bywa subiektywny?

  2. Mam takie pytanie: jeszcze nie byłam na Zawarcie od tej trudniejszej strony, a w niektórych opisach (widać to także na filmach) straszą jednym miejscem, w którym łańcuch jest bardzo wysoko zawieszony, a nie bardzo jest tam gdzie postawić nogę i z tego powodu niższe osoby mają problem z przejściem tego miejsca. Jakiś czas temu gdzieś wyczytałam, że ten łańcuch przewiesili i jest teraz łatwiej. Ale już nie pamiętam gdzie to czytałam i nie mogę znaleźć. A na w miarę nowych filmach i tak widać, że się ludzie w tym miejscu trochę męczą. Ktoś był tam powiedzmy w ubiegłym sezonie letnim i może rozwiać moje zawratowe rozterki?

     

  3. Cóż za kontrowersyjny tytuł ? Krokusy cherlawe, bo je chyba śnieg wcześniej przysypał ? Przyznam, że jestem z opcji Chochołowskich sceptyków, ale o ile samo przejście doliną uważam za skrajnie nudne, tak Polana Chochołowska jest całkiem urokliwa. No i dla szarlotki z jagodami zawsze się warto przejść?

    • Lubię to ! 1
    • Haha 1
  4. Dnia 21.02.2021 o 20:59, Karol Kliński napisał:

     ?  Też muszę kiedyś zaliczyć ten odcinek Ścieżki Nad Reglami, bo jeszcze kawałek przede mną, żeby ją "skompletować".  ? ?

    Mi został jeszcze początkowy odcinek od Kalatówek do Doliny Białego i z Kościeliskiej do Lejowej. Może latem dokończę ?

  5. Dzień 9, niedziela. Zakopane-Droga pod Reglami-Dolina Strążyska-Przełęcz w Grzybowcu-Wielka Małołącka Polana-Przysłop Miętusi-Dolina Kościeliska-Kiry-Gronik(busem?-Droga pod Reglami-Parking przy Dolinie Strążyskiej

    O ile kilka dni wcześniej nie chciało mi się wstawać z kurami, tak dziś już nie chce mi się wstawać w ogóle. Jakoś na siłę się jednak zwlekamy z wyrek, poranne pitolenie się z kawą i szykowaniem jak zwykle zajmuje więcej czasu niż powinno, także wychodzimy z "domu" dramatycznie późno.

    Nasze wycieczkowo-forumowe grono powiększyło się dziś o jeszcze jedną osobę- poza Jackiem do spaceru dołącza @Artur S ?

    Umawiamy się z chłopakami o 9.30 przy budce w Dolinie Strążyskiej. Tyle, że kiedy @Mnich Moderator dzwoni o 9.40 z pytaniem gdzie jesteśmy, to my jesteśmy jeszcze...w lesie(dosłownie i w przenośni). Coś mi się pokręciło, że z naszej kwatery powinniśmy dojść do celu w 20 minut. Tymczasem naprawdę idzie się 50, a ja tracę dodatkowo jakieś 15 tocząc nierówną walkę z oblodzoną górką. Którą zresztą przegrywam i muszę tracić kolejne minuty na założenie raków

    tz69.jpg.3e15d0b9f44822502f19b7d15b26e4f5.jpg

    Idziemy prawie najszybciej jak możemy(choć ja już czuję lekkie zmęczenie tym ponad tygodniowym pobytem w Tatrach) żeby dogonić resztę.

    tz70.jpg.c5650600d59e605ae66b0cdfa20b573c.jpg

    tz71.jpg.ba358ca71666021e4f023ffed7e52fa3.jpg

    Gdzieś w połowie lub pod koniec czerwonego szlaku w końcu się spotykamy, i do Polany Strążyskiej docieramy już wszyscy razem.

    tz72.jpg.3fa4e9949b86b7434c6b22f37e92bcb4.jpg

    Skręcamy w kierunku Ścieżki nad Reglami, początkowo mamy przyjemny spacerek po prawie płaskim.

    tz73.jpg.91c7e090bf6f143c9d69ab60374591d3.jpg

    Kiedyś szliśmy już tym szlakiem, było to prawie 8 lat temu. Z tamtej wycieczki pamiętam tylko, że co chwilę musiałam się zatrzymywać, żeby wyrównać puls. Teraz już sobie przypomniałam dlaczego. Podejście na Przełęcz w Grzybowcu jest miejscami naprawdę strome. I chociaż moja kondycja przez te parę lat mocno się poprawiła, to cieszę się, że nie będzie trzeba tędy schodzić. Z lasu widoków za bardzo nie ma, ale kiedy z niego wyłazimy ukazuje nam się sama królowa ?

    tz74.jpg.35676980c9bf5b50325b52e9e0321186.jpg

    Pierwszym widokowym miejscem na trasie jest Wileka Małołącka Polana. Teraz to możemy tak stać i się gapić bez końca. Ktoś nam nawet zapalił lampkę ?

    tz75.jpg.0173789b73d0b1f4ab47df4417f990a0.jpgtz76.jpg.ced51f0f4457bc79a230a57931ef9c2f.jpg

    Giewont z nietypowej perspektywy:

    tz77.jpg.a8b89b9525e0557dffbeea16c750b6c3.jpg

    Za polaną mamy znowu dość krótki odcinek zacienionym lasem(strasznie tam zimno), i wychodzimy na Miętusi Przysłop. Tutaj też już kiedyś byliśmy, ale nigdy w ładną pogodę.

    tz78.jpg.b8eb18b981336ea25c204fdb8f3535a0.jpg

    Pogoda tym razem jest idealna i nawet lekko żałujemy, że nie wybraliśmy się wyżej(na Trzydniowiański, hehe), ale z jednej strony sytuacja lawinowa nie była za ciekawa(dzień wcześniej miał miejsce wypadek w okolicach Ornaku-wtedy nikomu nic się nie stało), z drugiej wisiało nad nami widmo pakowania, ponieważ nazajutrz rano mieliśmy już wracać do domu.

    Szlak w stronę Kościeliskiej to wydeptana ceprostrada:

    tz79.jpg.a98a2de4e01ff83e480e4e80dbbc1275.jpg

    Z daleka obserwujemy Halę Stoły, na której byliśmy kilka dni wcześniej:

    tz80.jpg.648f3365c1feeb9f8bf28418fd9bd922.jpg

    Czerwone Wierchy...

    tz81.jpg.2f0ec7f84c07a58b2cf8f2f7bbf3d863.jpg

    ...to mój cel na przyszłoroczną zimę. Skoro udało się doczłapać na Kasprowy i do 5 Stawów to i z Wierchami powinniśmy sobie poradzić. Może to śmiesznie brzmi dla kogoś kto chodzi zimą na Rysy czy Świnicę, ale my póki co stosujemy metodę małych zimowych kroczków ?

    tz82.jpg.4818ce94046476751696a6a59cd4d0b3.jpg

    Na całym szlaku nie spotkaliśmy zbyt wielu osób, dlatego kiedy docieramy do szlaku przez Kościeliską przeżywamy lekki szok. Ruch jak na dworcu. Godzinę mamy dość wczesną, dlatego J. chce iść do schroniska na Hali Ornak? Pozostała trójca wyraża jednak lekki sprzeciw. Jakoś nie czujemy potrzeby pchania się w tłum(przeżyłam już Halę Ornak w czasie burzy podczas "bożocielnego" weekendu i raczej nie mam ochoty tego powtarzać). Nasz rozmowa wygląda mniej więcej tak:

    Jacek: Ale ten dzień taki piękny, szkoda go już kończyć.

    Reszta: Ale ten dzień za 1,5 godziny i tak się skończy.

    Jacek: Ale ja mam wypasioną czołówkę!

    ?

    U wylotu Kościeliskiej pakujemy się wszyscy do busa. Ja i S. mamy zamiar wrócić już do Zako, żeby jeść i się pakować, natomiast A. i J. chcą przespacerować się kawałek Drogą pod Reglami. Jakiś impuls powoduje, że jednak też wysiadamy z busa wcześniej. Idziemy tą Drogą pod Reglami, ja w trybie już mocno marudnym bo głodna już jestem i ślizgam się a nie mam raczków, a raków to już tu zakładać nie będę. Na szczęście odcinek który musimy pokonać jest dość krótki, więc zaraz kończymy wycieczkę.

    @Artur S odwozi nas na nasze kwaterki(dzięki! :), gdzie już w końcu musimy się spakować.

    W poniedziałek wracamy do domu, a @Mnich Moderator idzie na Kasprowy z którego ma piękne widoki.(wrzuć tu jakieś foto!)

    To powoli staje się już naszą tradycją, że kiedy siedzimy w Zakopanem tydzień lub nawet dwa, przez cały czas mamy paskudną pogodę, a w dniu wyjazdu lampę.

    To koniec tej smętnej opowieści o brzydkiej pogodzie. Teraz czekam już na Tatry w letniej odsłonie. Mam cichą nadzieję, że będą to Tatry Słowackie ?

    Do przeczytania lub zobaczenia w górach!

    ?

     

    ?

    • Lubię to ! 9
  6. Dnia 15.02.2021 o 23:37, Jędrek napisał:

    Też parę razy zabrnąłem w śniegu nie tam gdzie chciałem i prawie zawsze okazywało się że ktoś idzie po moich śladach, "no bo skoro jest przedeptane to znaczy że ok".  Coś z tymi owcami jest na rzeczy ??

    Najgorzej jak jest wydeptanych z 5 ścieżek. Nigdy nie wiadomo którą iść, a ja zwykle wybieram najgorszą ?

    Dnia 17.02.2021 o 17:45, Mateusz Z napisał:

     nie próżnowaliście w Tatrach, kilometrów narobione. Szkoda tylko, że warunki nie pozwoliły na podziwianie szerszych widoków. Relacja i zdjęcia super! 

    Knajpy zamknięte, cóż było robić?

    20 godzin temu, Mnich Moderator napisał:

    @Fibi, a propos porannego wstawania, to dwa dni później my czekaliśmy na Was. Ale liczę na to, że. - z kronikarskiego obowiązku - wspomnisz o tym w swojej kolejnej relacji ??

    Nie musiałeś mi tego wypominać. I tak miałam zamiar się przyznać ?

    • Haha 4
  7. Dzień 7, piątek. Brzeziny-Psia Trawka-Dolina Suchej Wody-Murowaniec-Zielona Dolina Gąsienicowa-Karb-Zielona Dolina Gąsienicowa-Hala Gąsienicowa-Boczań- Kuźnice.

     

    Po wczorajszej wycieczce do 5 Stawów nie chciało nam się kolejnego dnia wstawać z kurami. Tym razem budziki zostały nastawione na jakąś 6.30 , a po 8 byliśmy już zwarci i gotowi do wyjścia? Tym razem mieliśmy motywację do szybszego ogarnięcia. Umówiliśmy się z kolegą Jackiem, szerzej znanym jako @Mnich Moderator i nie chcieliśmy się spóźnić. Nasz poranny pośpiech okazał się jednak zbędny. Kolega J. pod względem porannego ogarniania okazał się zupełnie podobny do nas ?

    Także zamiast o 8.30 , startujemy o jakiejś 9. 30. Z Brzezin. Nie przepadam za czarnym szlakiem do Murowańca, bo to jest Chochołowska Tatr Wysokich. Zimą umieram tu z nudów, latem pomstuję na wystające kamienie. Ale J. zarządził, "żeby się od razu na początku nie zmęczyć podejściem " ?

    Początkowo mieliśmy nawet względną pogodę i trochę słoneczka, ale z każdą minutą sytuacja będzie się pogarszać:

    tz57.jpg.6edb373673ff7be7396185061e53ad10.jpg

    Idziemy sobie spokojnie, chłopaki prawie całą drogę debatują o... ciuchach?  ? zaś ja zaczynam czuć, że chyba mam męską płeć mózgu ?

    Dochodzimy wreszcie do Murowańca, w którym o dziwo pozwalają zjeść w głównej sali(pewnie tylko dlatego, że było mało ludzi). Sytuacja na zewnątrz nie nastraja do tego, żeby wychodzić gdzieś wyżej, ale jakoś nawet przez myśl mi nie przechodzi, że można by już zakończyć wycieczkę. W moim katalogu "zimowe szlaki dla początkujących" niewiele już zostało, ale  jest Karb od strony Zielonej Doliny, nada się idealnie.

    Na początku jeszcze było cokolwiek widać:

    tz58.jpg.c5758cc94e6b41721b7ecc5cf545fece.jpg

    Na tym pierwszym odcinku szlaku w kierunku Kasprowego śnieg był w miarę twardy, więc postanowiłam założyć raki. I tu spotkało mnie coś co chyba się zwie starość. Kiedy pochyliłam się, żeby je zawiązać poczułam, że chyba się już nie wyprostuję i tak zostanę na zawsze. ?Tutaj, na śniegu. Nędzna perspektywa?

    Po chwili jednak jakoś udaje mi się wrócić do pionu i nawet mogę się ruszyć. To idziemy. Szlak przez Zieloną Dolinę nie wygląda zbyt obiecująco- przedeptany jest marnie.

    tz59.jpg.c29910f6f89fba38c14d125e169af230.jpgtz60.jpg.7689cd0e731dae8f86f47f56a844f898.jpg

    Zielona Dolina jest całkiem biała, stawów nie widać i w ogóle nie jest tu tak pięknie jak latem. Pogoda i kopny śnieg sytuacji nie poprawiają.

    tz61.jpg.719726fb85d559850e2709eaf33341e0.jpg

    Gdzieś w połowie drogi z Murowańca na Karb, Jacek przypomina sobie, że zostawił w schronisku włączone żelazko ? Początkowo próbujemy go namówić, żeby jednak z nami poszedł, ale jest uparty. Trudno. J. pędzi do schroniska, gdzie chyba z 2 godziny będzie na nas czekał, a my mordujemy się dalej.

    Jeden z Zielonych Stawów czy kałuża?

    tz62.jpg.34a0a114a6e559596fb0b537670ab5a4.jpg

    Sytuacja pogodowo-śniegowa im wyżej tym gorsza i nawet zaczynam mieć myśli, że chyba mi się kurde nie chce i w ogóle po co mi to było. Zaczynam mieć uczucia podobne jak przy wejściu na Kasprowy- czuję, że chyba zaraz umrę z głody. Ale z znowu nie za bardzo jest jak jeść.

    tz64.jpg.ab9c221ba30fe09edab74fa81ec62e69.jpg

    Po długiej i trudnej walce docieramy w końcu do celu.

    To, że na przełęczach zawsze wieje jest pewne prawie tak samo jak śmierć i podatki. Ale tym razem na Karbie nie wiało. Tam po prostu pizgało złem!

    Muszę mieć fotę, na dowód, że tu byłam, ale pozowanie do niej sprawia mi wiele nieszczęścia ?

    tz66.jpg.b17b247d45de31d705df29a3dc9207dc.jpg

    O tym, że dwie  minuty temu miałam tu umrzeć z głodu już dawno zapomniałam. Teraz marzę, żeby jak najszybciej się ewakuować.

    "Widok" w stronę Czarnego Stawu(właściwie to mógłby udawać cokolwiek):

    tz67.jpg.161a5a6eba8fb9e9c7053899143b4a6d.jpg

    Kościelec:

    tz68.jpg.83f56d5a77a74b6085d8dbf8cd391af8.jpg

    Nie wiem, ile czasu byliśmy na tym Karbie, ale podejrzewam, że z minutę. Złazimy nieco poniżej przełęczy, żeby wreszcie coś zjeść. Potem szukamy śladów, które dawno już zasypało, więc trochę się gubimy, błądzimy i łazimy w śniegu do kolan. Dojście do Murowańca zajęło nam dużo więcej czasu niż wg mapy. W schronisku ponownie spotykamy J. i teraz już razem schodzimy przez Boczań do Kuźnic. Pora robi się późnawa, więc gdzieś w okolicach Przełęczy między Kopami dopada nas zmrok. Ale mamy czołówki, a jedno z nas ma nawet czołówkę wypasioną ? Zejście przez las jak zwykle się dłuży, ale podoba mi się, że jesteśmy w nim chyba sami. W Kuźnicach jesteśmy o jakiejś nieludzkiej porze typu 18sta, więc busów nie ma, ale łapiemy jakąś taksówkę. J. wraca na swoją kwaterkę, a my idziemy po jedzenie na wynos. W przedsionku restauracji pozwalają nawet wypić grzane wino, więc jesteśmy chwilowo najszczęśliwsi na świecie ?

    Jutro wreszcie będziemy jak prawdziwi turyści i pójdziemy na Krupówki ?

    cdn.

     

     

     

     

    • Lubię to ! 6
    • Haha 3
  8. Podobny i lekko trudniejszy jest szlak przez Szpiglasową Przełęcz i Wierch. Jest tam kawałek żelastwa, ale niezbyt trudny. Niezbyt trudne jest też przejście z Hali Gąsienicowej do 5 Stawów przez Krzyżne. Można się też wybrać z 5 Stawów na Zawrat lub Kozi Wierch, ale wtedy powrót tą samą drogą. Z Morskiego Oka na Wrota Chałubińskiego, z Hali Gąsienicowej na Zadni Granat, albo pętelka przez przełęcz Karb. Plus wszystkie szlaki w Zachodnich?

    • Lubię to ! 2
  9. @Q'bot Teoretycznie mogę powiedzieć, że widziałam zamknięty szlak, w sensie, że była tam jakaś tabliczka pt. "zamknięte". Wiem co masz na myśli, bo zwykle w takich miejscach nie ma zasieków z drutu kolczastego, ani elektrycznego pastucha, ani nikt tam nie strzela, więc normalnie na taki "zamknięty" szlak da się wejść. Tylko, że ja jestem z tych co nie lubią robić czegoś co jest nielegalne, więc jak park mówi, że zamyka szlaki to mi jednak jakoś głupio po takim "zamkniętym" szlaku chodzić.

    • Lubię to ! 2
  10. Strasznie mnie irytuje ta "nowomoda" i przekonanie morsujących o własnej wyższości i zajebistości. Co ciekawe podobno większość z nich wcześniej nie miała nic wspólnego górami. Najgorsze jest to, że ich wyczyny mogą się negatywnie odbić na tych dobrze przygotowanych turystach. Ostatnio Bieszczadzki Park Narodowy zamknął wszystkie szlaki w porozumieniu z GOPR, właśnie przez to, że mieli dosyć wysypu "nowomodnych". Szczerze mówiąc wkurzyłabym się okropnie gdybym np. pojechała na tydzień w Bieszczady, a na miejscu okazałoby się, że nigdzie nie pójdę, bo szlaki zamknięte, bo morsy?

     

    • Lubię to ! 1
  11. Dnia 8.02.2021 o 18:00, Q'bot napisał:

    Ja nazywam to skrzyżowanie tualetą ?

     

    Chyba nie chcę wiedzieć dlaczego?

    Dnia 8.02.2021 o 18:16, Luk_ napisał:

    . Dwa razy przejść Chochołowską w tą i z powrotem ?

    ?

    W dobie zamkniętego schroniska, bez traktorów i rowerów, to musi być masochizm w najczystszej postaci ?

     

    Dzień 6, czwartek. Palenica Białczańska-Wodogrzmody Mickiewicza-Dolina Roztoki-Dolina 5 Stawów Polskich(i z powrotem)

    Tym razem pogoda miała być gdzieś do 12, więc budzik został nastawiony na 5.30, a o 8.05 byliśmy już na parkingu w Palenicy( @Luk_ doceń, bo robimy postępy! ?

    Nie bardzo wiem dlaczego, ale dwa lata temu, kiedy to byliśmy w Tatrach zimą po raz pierwszy, nawet na myśl by mi nie przyszło, że pójdziemy do 5 Stawów o tej porze roku. Wydawało mi się to strasznie karkołomne i przerażające? Pewnie się jakiś przesadzonych opisów naczytałam. No, ale kiedy zestaw "zimowe szlaki dla początkujących" zaczął się kurczyć, trzeba było tam w końcu pójść. No to idziemy. Temperatura lekko mnie przeraża, bo jest -17, na górze pewnie będzie jeszcze zimniej, zastanawiam się jak będziemy w takich warunkach jeść, pić i zakładać raki.

    Czy widzieliście kiedyś pusty szlak do Morskiego Oka? To popatrzcie:

    tz43.jpg.9e028da3af6b34b0c3305438b4b79044.jpg

    Szliśmy asfaltem dość szybko i chyba przyzwyczailiśmy się trochę do niskiej temperatury. Przy Wodogrzmotach robimy obowiązkową sesję, której tu nie będę prezentować po czym skręcamy do lasu na zielony szlak:

    tz44.jpg.6949277b57799f3f49f794055c8db364.jpg

    Spacerujemy Doliną Roztoki bez przygód, poza nami na szlaku są jeszcze nasi parkingowi sąsiedzi, których czasem mijamy, czasem oni nas.

    tz45.jpg.8058d5725f13fddcae768cd22069f554.jpgtz46.jpg.22a2869ad9dfb0686c8a7177f04d5d15.jpgtz47.jpg.225396175dd45125654b8c37c3d8d15b.jpg

    Spotykamy po drodze cud motoryzacji:

    tz48.jpg.3ef9cc8ff24fe69fb9351233a0bc66f5.jpg

    Na razie jest pęknie, ale to potrwa może jeszcze z godzinkę:

    tz49.jpg.441e178c13711d8359e6cf360833e732.jpgtz50.jpg.daa37dace62b3dc4d3ccbf6fdd099e9a.jpg

    Przy rozejściu czarnego i zielonego szlaku wreszcie robimy przerwę. Tym razem spakowałam banany, ale ze względu na warunki są to bardziej lody bananowe ? Bierzemy po łyku herbaty ze śniegiem(bez śniegu jest za gorąca) i idziemy czarnym szlakiem. Zielony obok Siklawy nie jest oficjalnie zamknięty, ale widać, że nikt nim nie chodzi( i dobrze). Teraz będziemy mieć ze 40 minut darcia pod górę, ale tu już nie sapiemy jak na Kasprowym. Nawet idzie się całkiem lekko.

    tz51.jpg.f4eef34b87798e0fff018758c8841c15.jpg

    Pogoda zaczyna się jednak psuć trochę wcześniej niż przewidziały to prognozy:

    tz52.jpg.2985bfdf033577b61c1d3d92e153bfbb.jpg

    Teraz pójdziemy obejściem zimowym, które jest ekstra wydeptane i oznakowane tyczkami, ale mam wrażenie że ten wariant jest o wiele dłuższy od szlaku letniego.

    .tz53.jpg.03725aebc27be94d13989c4c5c4928bb.jpg

    Dolina wygląda jak śniegowa pustynia, a stawy ktoś ukradł. Czuje się trochę jak na Biegunie Północnym ?

    tz54.jpg.ba3f67524235be4e5c6c1d78d8bdd285.jpgtz55.jpg.54aaad9155ad6e0ea8d3e639c144888b.jpg

    W schronisku trwa remont, ale można wejść do jadalni się ogrzać, zjeść i wypić. A także skorzystać z kibelka na piętrze(ten do którego się chodziło normalnie był w remoncie). W schronisku siedzieliśmy chyba z godzinę (bo nikt nas nie wyganiał), słuchając ciekawych opowieści młodych górali, którzy z nudów(bo wszystko zamknięte) jeździli na nartach ?

    Nie mamy zamiaru robić żadnych spacerów po Dolinie, bo zimno i wieje tak, że ledwo trzymam się na nogach, więc po posiedzeniu w schronie od razu schodzimy. No i tu następuje ten moment kiedy muszę się przyznać do niewygodnej prawdy. Mam chyba jakiś rodzaj lęku przestrzeni, który powoduje, że boję się stromych zejść na otwartej przestrzeni. Zawsze mam wtedy wrażenie, że się zaraz przewrócę na twarz. O ile na zimowym obejściu idzie mi się całkiem dobrze, tak potem następują dwa bardziej strome zakosy, przed którym się zatrzymuję i mówię, że dalej nie idę. Mąż mnie pogania, ale nie wiem jakim cudem on się jeszcze nie nauczył, że to nie działa. Jestem więc zdana na siebie i robię coś przygłupawego. Zjeżdżam kawałek na tyłku. Oczywiście w zjeździe na tyłku nie ma nic złego, pod warunkiem, że się tego nie robi w rakach??‍♀️?(Nie bijcie!)

    No dobra, najgorszy kawałek za nami(jakoś idąc w górę w ogóle nie odczułam tego, że było tam trochę stromo), można odetchnąć. Znowu idziemy Doliną Roztoki, zdjęć prawie nie robimy, bo niedawno tu byliśmy ?

    W dolnej części zachwycamy się zaśnieżonymi kamieniami w potoku:

    tz56.jpg.488692a5b2b9394f767f02dfc7a42dd8.jpg

     

    Przy Wodogrzmotach zdejmujemy raki i zmieniamy grube rękawiczki na cienkie. Po porannym mrozie nie ma śladu, wraz z zachmurzeniem przyszła cieplejsza temperatura. Spacer na parking, choć krótki, dłuży się jak zawsze, ale trzeba z tym żyć. Wracamy do Zakopanego. Trzeba odpocząć przed jutrzejszą wycieczką, która odbędzie się w powiększonym składzie.

    cdn.

    • Lubię to ! 9
  12. Dnia 7.02.2021 o 12:41, martuś napisał:

    Super relacja chociaż faktycznie na początku mieliście pogodę dla koneserów ?

    Pogoda dla koneserów była niestety nie tylko na początku. Właściwie to tylko w ostatni dzień było ładnie ?

  13. Dzień 3, poniedziałek, Siwa Polana-Droga pod Reglami-Dolina Lejowa-Ścieżka Nad Reglami-Dolina Chochołowska-Siwa Polana

    Całą noc po naszej wyprawie na Kasprowy sypał śnieg. W dzień wcale sypać nie przestał, więc nie było sensu pchać się gdziekolwiek wyżej. Wymyślamy więc pętelkę przez regle i Dolinę Lejową w której nigdy jeszcze nie byliśmy. Do tej pory nie mogę się nadziwić jak to się stało, że nastawiając budzik na godzinę 7, na szlaku znaleźliśmy się po 12? Tak to chyba tylko my potrafimy....

    Wycieczkę zaczynamy z parkingu na Siwej Polanie, najpierw trzeba tę nieszczęsną Drogę pod Reglami odnaleźć. Jest:

    tz27.jpg.b324dff1ddb4701ccafe5f8f8045551d.jpg

    Pogoda jak widać dla koneserów, ale podoba nam się, że na szlaku nie ma nikogo.

    Przed wejściem do Doliny Lejowej troszkę przypadkiem zbaczamy z trasy i włazimy w czyjeś zabudowania. Atakuje nas wściekły mały ogryzacz kostek, co lekko mnie stresuje, bo nie lubię kontaktów z agresywnymi psami, nawet jak są wielkości świnki morskiej?tz28.jpg.19a0ecb6f9d666fa73be23750fe02d2e.jpg

    Pimpek okazuje się jednak mocny tylko w pyszczku(widać go na zdjęciu!) i bardzo szybko traci nami zainteresowanie. Możemy w spokoju rozkoszować się dalej bezludnym szlakiem:

    tz29.jpg.daa44aea00065074a3c0a6adf55c7a29.jpgtz30.jpg.3cf59dd827783cafead2f1aacee93abb.jpg

    Gdzieś w połowie doliny S. zaczyna marudzić, że jest głodny, a ja uświadamiam sobie, że zapomniałam spakować nam jedzenia?

    Mam tylko jakieś resztki wczorajszej czekolady w plecaku, będzie się trzeba tym zadowolić. Po dojściu na skrzyżowanie szlaków robimy sobie małą przerwę. Śnieg zaczyna sypać coraz bardziej i szczerze mówiąc to już mi się za bardzo nie chce iść dalej. Ale nie ma wyjścia, jak się coś zaczęło, to trzeba skończyć.

    Idziemy czarnym szlakiem w stronę Chochołowskiej:

    tz31.jpg.635c82b3b7b3973db57b9c30f1856da9.jpg

    Mijamy Niżnią Kominiarską Polanę. Gdyby pogoda była lepsza, to pewnie byłyby ładne widoki:

    tz32.jpg.548c43544947b05f50a198c5b3ff0c2f.jpg

    Teraz trzeba się wdrapać na Kominiarską Przełęcz. Idzie się ciężkawo, bo raz że dosyć stromo, dwa, ślady które ktoś przed nami wydeptał zdążył już zasypać świeży śnieg. Trochę się więc wleczemy. Trudne warunki sprawiają, że idziemy dłużej niż nakazuje mapa, co raczej nieczęsto nam się zdarza.

    tz33.jpg.97e53732f52decdef55be0e8b2e6eaef.jpg

    Zejście jakoś w miarę idzie, ale kiedy dochodzimy do autostrady w Dolinie Przeklętej robi się już ciemno?tz34.jpg.31f16495bee2eca398021eaf151851e4.jpg

    Odpalamy czołówki. Śnieg cały czas sypie intensywnie, a monotonne dojście do parkingu dłuży się jak zwykle niemiłosiernie.

    Chyba w tym roku nie pójdziemy na Trzydniowiański. To by wymagało dwukrotnego przejścia niemal całej Chochołowskiej,a to chyba zbyt wiele ?

    W końcu dochodzimy do parkingu i o dziwno nie jesteśmy ostatni ? Wycieczka mimo, że w łatwym terenie to jednak jakoś umordowała psychicznie. Jutro będzie trochę lepiej ?

     

    Dzień 4, wtorek. Kiry-Dolina Kościeliska-Hala Stoły(i z powrotem)

    Kolejny dzień był już pogodowo znacznie lepszy, ale z powodu lawinowej 3 i nieprzetartych szlaków w wyższych partiach znów będziemy się błąkać po reglach.

    Idziemy na busa na Dolne Krupówki przez zaśnieżone Zakopane:

    tz35.jpg.f261bdf9f56b36b7b32e267808cec164.jpg

    W Kościeliskiej pusto jak nigdy:

    tz36.jpg.e6eaf18b951db66b27a9545814845c09.jpgtz37.jpg.5e15cc5569d1b0811d8458386603c303.jpg

    Po spacerku doliną skręcamy w prawo na niebieski szlak. Polana(czy też Hala) na Stołach znajduje się 400 m. ponad Doliną Kościeliską, więc podchodząc można się trochę spocić ?

    Mamy szczęście, bo znów ktoś przedeptał nam drogę:

    tz38.jpg.af4b4a9f3777977ab1a6fda87084a5e1.jpgtz39.jpg.67ff969847365cd61e00148b8be79f6e.jpg

    Wyżej mamy nawet widoki:

    tz40.jpg.8b72e78e295cd6d9966b7df6742dfcd4.jpgtz41.jpg.5726988ff2e756a3622d21a21b896d80.jpg

    Pogoda zaczyna się trochę(a raczej bardzo) psuć. Robi się bardzo zimno, i zaczyna znów sypać śnieg. Kiedy dochodzimy na Polanę robi się całkowite mleko. Dlatego zamiast robić zdjęcia koncentrujemy się na założeniu dodatkowych polarów i piciu ciepłej herbaty z termosu.

    tz42.jpg.9a17616fd736d202a865ee0c8bb4e209.jpg

    Spotkaliśmy na szlaku aż 2 osoby. Po zejściu do Kościeliskiej pogoda jak na złość się poprawiła, ale już trudno. Drugi raz nie będziemy wchodzić. Mała ilość turystów ma pewne negatywne skutki: W busie na razie jesteśmy tylko my i busiarz bardzo kręci nosem, że on nigdzie nie jedzie bo nie ma z kim. Po jakimś czasie dołącza do nas para, którą spotkaliśmy w drodze na Stoły, ale to i tak za mało. Wreszcie dosiadają się jacyś dziwni ludzie z sankami, którzy chcą, żeby wysadzić ich koło Żabki w Kościelisku. Przez to bus jedzie przez centrum Kościeliska, więc nas wysadza gdzieś pod Gubałówką skąd mamy daleko do domu. Pora jest wczesna, więc wykorzystamy czas na odwiedzenie jednego z dwóch nielegalnie otwartych lokali gastronomicznych w centrum Zakopanego. Kolejnego dnia pogoda raczej się nie poprawi, więc zrobimy sobie dzień przerwy. A potem będziemy mieć jeszcze 3 piękne wycieczki ?

    cdn.

     

    ?

    • Lubię to ! 10
  14. To był dość długi wyjazd, więc będzie przydługawa relacja. Z tego powodu podzielę ją na kilka krótszych odcinków, tak, żebym nie zmęczyła się pisaniem, a Wy czytaniem ?

    Dzień 1, sobota: Próba zdobycia Wielkiego Kopieńca

    Przyjechaliśmy do Zakopanego chyba w najgorszym możliwym momencie- w trakcie halnego i opadów deszczu. No, ale nie będziemy przecież pierwszego dnia siedzieć w pokoju, skoro na zimowe Tatry czekaliśmy prawie rok. Kopieniec wydawał mi się idealną traską: krótką, przyjemną, w sam raz na rozchodzenie. Nic, że pada, może nawet nie zdążymy zmoknąć. Idziemy zatem z buta na Jaszczurówkę- z miejsca naszego tymczasowego zamieszkania mamy 2 kilometry, więc nie opłaca się czekać na busa.

    Początek szlaku wyglądał wtedy tak:

    tz12.jpg.d24a03178b9d909808ba2c500d112a85.jpg

    Cały czas padał deszcz, ale miałam nadzieję, że wraz z nabieraniem wysokości to mokre coś zamieni się w śnieg. Niestety nic takiego nie następuje i im jesteśmy wyżej tym deszcz pada bardziej. Chyba yr.no znów się nie sprawdziło ?

    tz13.jpg.6d6eb2788540963e609c380a81098c1c.jpg

    Leziemy po tej brei( trudno to nawet nazwać śniegiem), humory coraz gorsze, motywacja coraz mniejsza, portki coraz bardziej mokre...

    tz14.jpg.2250c1c994bd637a14cdc6698fdf1a7d.jpg

    Zaczynają chodzić mi po głowie myśli o odwrocie, ale na razie ich nie wyrażam. Dochodzimy prawie do końca Doliny Olczyskiej, kiedy mój mąż stwierdza:

    To co? Chyba zawracamy?

    Akurat on nie jest z tych co się łatwo poddają, więc jeśli chce wracać, to znaczy, że warunki muszą być naprawdę tragiczne. No to złazimy. Droga powrotna mija jakoś szybko, a po brei śniegowej spływają małe wodospadziki. Cała wycieczka zajęła 2 godziny, a suszenie ciuchów jakieś 8, więc może jednak trzeba było siedzieć w tym pokoju ?

     

    Dzień 2, niedziela: Kuźnice-Myślenickie Turnie-Kasprowy Wierch-Hala Gąsienicowa-Boczań-Kuźnice

    Po wczorajszym niepowodzeniu oczywistym było, że kolejnego dnia będziemy mieli ochotę na jakąś bardziej konkretną wycieczkę. Halny miał się uspokoić, zamiast deszczu miały być przelotne opady śniegu, więc można próbować. Martwi mnie tylko lawinowa 3(nie pamiętam już czy była wtedy powyżej 1700, czy 1900 m.), ale ostatecznie(już po wyjściu z busa) decydujemy się iść na Kasprowy. Spacerujemy zielonym szlakiem:

    tz15.jpg.d0fac82f90d416f86bcbc457d734edb5.jpg

    Z satysfakcją dajemy się wyprzedzić jakiejś niedużej grupce. Idźcie sobie przodem, w razie czego to wy będziecie torować?

    Dosyć szybko dochodzimy do Myślenickich Turni:

    tz16.jpg.d2766ab00da60c79e2f1b12a1aa6862b.jpg

     Powyżej robi się ciut bardziej męcząco, od teraz do samego końca będziemy mieć żmudne nabieranie wysokości:

    tz17.jpg.db39ac59b97ff663430f95fac9789190.jpg

    Dochodzimy do niezbyt fajnego miejsca na szlaku, jakim jest trawers Suchej Czuby(można sobie zafundować zjazd w doliny w razie nieuwagi ? Wszyscy poruszają się tu bardzo wolno, ale na szczęście jest mgła i nie widać ekspozycji ?

    Dalej idzie się już w zasadzie bez problemowo, tylko, że męcząco. Naszej starej tradycji staje się zadość, no i jak zwykle trochę się gubimy. Włazimy w jakieś kosówki, w których zapadamy się po uda w śniegu, ja jeszcze zahaczam rakiem o nogawkę?tz18.jpg.13c7282e6b1ae643fa464166b52f06f6.jpg

    Najgorsze jest to, że cały tłum innych ludzi podąża za nami ślepo jak tatrzańskie owce?

    W końcu odnajdujemy właściwy szlak. Śnieg w górnych partiach miejscami wywiany jest do kamieni:

    tz19.jpg.afba74beed601c126ccef04d65af6c48.jpg

    Tutaj obawy, że może zasypać nas lawina ostatecznie mnie opuszczają ? Ostatnie metry pokonuje mi się już bardzo ciężko mam wrażenie, że zaraz padnę śmiercią głodową. No, ale jak tu jeść na tym mrozie i oblodzonych kamieniach? Trochę pociesza mnie fakt, że inni wcale nie idą dużo szybciej ?

    tz20.jpg.0f63536e25e49a860aa576f7d4cecc84.jpg

    A jednak nie umarłam. Fota szczytowa pod słupem musi być!

    tz21.jpg.553e5fe2c3362512070f8af5dcd650cf.jpg

    Ogarnia mnie ogrom szczęścia bo oto zaraz będziemy jeść!(człowiek w tych górach to się strasznie przyziemny robi).

    Mąż pyta mnie:

    -To co chcesz do jedzenia? Chałwę czy banany?

    - Banany! Dawaj mi coś zdrowego!

    Po dwukrotnym przeszukaniu mojego plecaka okazuje się, ze bananów niet ? Ale jak to , przecież na pewno pakowałam. Eh, pewnie zostały w lesie, kiedy wyjmowałam z plecaka raki. Teraz zwabią jakiegoś misia, który obudzi się przedwcześnie i katastrofa gotowa. Już nie mówiąc o zaśmiecaniu parku?

    Na szczycie nie jest zbyt przyjemnie, nie ma też widoków więc szukamy drogi ewakuacji. W miejscu gdzie chyba powinna być Sucha Przełęcz nie widzę szlakowskazu, więc pytam jakiegoś idącego z dołu typa:

    - Tędy na Gąsienicową?

    -YYY, nie wiem

    ?

    -Zapytajcie tego w opasce, on na pewno będzie wiedział.

    Rzeczywiście, chłopak w opasce potwierdza, że tędy, ale łatwo się zgubić. To idziemy:

    tz22.jpg.05ccc583032e1aa4a2663b716e42c987.jpg

    Ścieżka jest wyraźnie wydeptana i niezbyt stroma, więc zejście żółtym szlakiem jest prawdziwą przyjemnością. Szczególnie, że zaczyna nam się poprawiać pogoda:

    tz23.jpg.7f67d9ec06044a9e0ea79fe7557902dd.jpgtz24.jpg.1e83ff72063be40aa3dcb7082d6c9253.jpg

    Murowaniec mijamy bokiem, bo nie chce nam się pitolić ze zdejmowaniem i ponownym zakładaniem raków. Podziwiamy Halę Gąsienicową, która chyba nigdy się nie znudzi:

    tz25.jpg.385ba4e5adeb2f4b77104a3f71aef050.jpg

    Dalej podążamy moim ulubionym zejściem przez Boczań, które pod koniec trochę już nam się dłuży:

    tz26.jpg.cd08f68656b40f8d9b8b6c882c962c0e.jpg

    W Kuźnicach lądujemy jeszcze za jasnego czyli około 16. Idziemy po jedzenie na wynos, które po takim dniu smakuje znakomicie. Kiedy jesteśmy już w pokoju zdarza się cud. Odnajduję w plecaku sprasowane banany!?

    cdn.

    • Lubię to ! 13
×
×
  • Dodaj nową pozycję...