Nigdy nie spotkałem filanca w nocy, ale parę lat temu późnym wieczorem gdy schodziłem Jaworzynką, minął mnie idący w górę sam imć Pan Derechtór Parku.
A gdybym filanca spotkał, to linię obrony mam od dawna przygotowaną: panie władzo, wszystko jak zawsze miałem zaplanowane z naddatkiem czasowym, bo chodzę po Tatrach od 30 lat i wiem na co mnie stać - ale niestety gdy już wracałem, rozbolało mnie kolano/biodro/kostka/żołądek/cokolwiek, dlatego szedłem dużo wolniej i zastał mnie zmierzch. A że wstyd mi było do tak prozaicznej sprawy wzywać TOPR, więc co miałem zrobić, skoro nocować na szlaku też nie wolno.... Dzwonić do Tpn?
Każdy sąd mnie niewinni.