Skocz do zawartości

jaaga76

Użytkownik
  • Postów

    2 549
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    109

Odpowiedzi opublikowane przez jaaga76

  1. 6 godzin temu, peter1 napisał:

     

    Podsumowując - nie rozumiem ludzi, którzy na buty potrafią wydać 500-1000zł. Buty się zużywają i nie ma w tym nic dziwnego a sklepów jest od groma i do wyboru, do koloru. ?

     

    Choć sama na Giewont weszłam w "juniorkach" podobnej "atrakcji" swemu dziecku bym nie zafundowała - młody zawsze miał górskie buty. Zatem argumenty, że kiedyś nie było i się chodziło, więc teraz nie ma co szukać lepszego do mnie nie trafiają.

    Co do ceny - dobre buty tyle kosztują, ale  moja poznańska dusz każe mi szukać okazji, co zwykle skutecznie czynię. Wychodzę z założenia, że na tanie mnie nie stać. I tym sposobem chodzę w butach po 10 lat. Podobnie mam z rzeczami - dobre i na lata, oczywiście z promocji lub wyprzedaży.

    • Lubię to ! 3
  2. O matko... pierwszy szlak?! Miałam 7 lat i byłam na Giewoncie. Weszłam od strony Grzybowca w "juniorkach" ( forumowa Starszyzna będzie pamiętać to zacne obuwie na pewno nieturystczne ??) Poza tym chyba dolinki, ale z nich nic nie pamiętam.... Niedawno znalazłam mapę z tej wyprawy z rysunkami mojej siostry ?. Mapa rocznik 1982....

    • Lubię to ! 6
  3. Kije łączą☺️! Pomysł na wyjazd zrodził się podczas weekendowego treningu. Od słowa do słowa wyprawa została zaplanowana i tak w lutowy poniedziałek, tradycyjnie po nocy w autobusie, zameldowałyśmy się z @nie_umiem_w_czekan w Zako. Pyszne śniadanko w kultowej Brzozie i ruszamy na szlak. Na "rozejście" wybieramy Murowańca. To plan minimum, bo ledwie w nocy TOPR zmienił zagrożenie lawinowe z 3 na 2 i nie wiemy co nas czeka. W górę śmigamy szlakiem przez Boczań, obserwując "pióropusze" unoszące się najpierow nad Kopą, a potem między Świnicą a Kasprowym. Jak tam musiało wiać...? Po godzince jesteśmy w Murowańcu (o braku uroku tego miejsce pisać nie będę.... :-(). Mamy niedosyt, więc ruszamy w kierunku Czarnego Stawu. Ścieżka momentami jest baaardzo wąska, a leżące nad nią depozyty śniegu nie budzą zaufania... Komentując sytaucję pokazuję @nie_umiem_w_czekan pomnik ku czci Mieczysława Karłowicza, który zginął w tym miejscu w lawinie... Po kwadransie osiągamy Czarny Staw. Przy okazji obserwujemy ludzi brodzących po pas w śniegu przy zejściu z Karbu... szaleństwo. Wzmagający się wiatr skutecznie wygania nas na dół. Nie oglądając się za siebie schodzimy do Murowańca na szarlotkę i herbatkę. Nocka w autobusie zaczyna dawać o sobie znać, zatem w dobrym tempie schodzimy do  Kuźnic na obiad. Jakież wielkie jest nasze zdziwinie, że o 18.00 na busa nie ma już co liczyć.... Czeka nas spacer.  Napiszę tylko, że zakopiańskie chodniki nas pokonały... Obolałe 4 litery będę czuła do końca wyjazdu...?.

     

    Wtorkowy poranek, mimo słabych prognoz, wita nas pięknym słońcem. Nie namyślając się długo za cel wybieramy Rakoń, z opcją wyjścia na Wołowiec, który ostatecznie odpuścimy. Koło 9.00 jesteśmy w Chocho. "Podziwiamy" kolejne budy na Siwej Polanie, zastanawiając się co jeszcze może się tu pojawić??? Idziemy dość szybko, bo rano trochę zmarudziłyśmy, a chcemy jednak złapać powrotnego busa (nauczone wczorajszym doświadczeniem). Dojście do schroniska nie zajmuje nam nawet 2 godzin. Chocho w śniegu jest całkiem urocza.  Szybkie śniadanko i ruszamy. Mamy nadzieję, że szlak będzie podmarźnięty i nie będziemy taplać się w błocie, co rzeczywiście ma miejsce. Im wyżej tym częściej mam okazję podziwiać panoramę Tatr Zachodnich. Słoneczko świeci, wiatr w porównaniu do dnia wczorajszego przyjemnie powiewa. Po godzince meldujemy się na Grzesiu. Sesja foto, kilka zdań z innymi Łazikami i ruszamy w stronę Rakonia. Jest uroczo. Cicho i pięknie... nie sposób opisać, tego co się czuje w takich momentach... na Rakoniu sporo ludzi i wieje. Podziwiamy Wołowca popijając herbatkę. Czas na odwrót... jeszcze kilka spojrzeń i schodzimy. Robi się poźno, więc omijamy schronisko i zmierzamy do wyjścia. Droga powrotna ciągnie się niemiłosiernie.... Radości jaką sprawił nam widok bud na Siwej Polanie nawet nie będę opisywać, podobnie jak euforii z powodu busa... oj zmęczone byłyśmy?, a przecież w środę byłyśmy umówione z @barbie609 i @vatra na wycieczkę w Pieniny ...  (co świetnie @barbie609 opisał)

    W czwartek pogoda przestała być łaskawa. W nocy lało i wiało, a nasze plany stawały sie coraz mniej ambitne... W końcu postanowiłyśmy pojechać  do Doliny Kościeliskiej. Niewielu mogło pochwalić się podobnym pomysłem ?, w końcu co to za przyjemność chodzić w śnieżycy... ma się fantazję ?.  Po drodze zaszłyśmy do Wąwozu Kraków i zerknęlyśmy czy rycerz na pobliskiej skale śpi ( to część tej ekipy, co śpi pod Giewontem, tylko temu się tylko nieco wcześniej przysnęło ?).Pogoda skutecznie zniechęciła nas do wejścia na Stoły. Nieco zmoknięte dotarłyśmy do schroniska i spałaszowałyśmy zimową wersję szarlotki. PYCHA ❤. Ponieważ na dworze było coraz gorzej postanawiłyśmy  sprawdzic jak szybko chodzimy z kijami i tak po 45 minutach zameldowałyśmy się w Kirach. Ale że pogoda się poprawiała decyzja mogła być tylko jedna - wracamy Drogą pod reglami... Choć pogoda była taka sobie dzień wykorzystałyśmy na maksa. 

    Marta pięknie dzięki! Świetna z Ciebie kompanka na szlaki i nie tylko☺.

     

     

    .

    20220214_124837.jpg

    20220214_131236.jpg

    20220214_135743.jpg

    20220214_131319.jpg

    20220214_141858.jpg

    20220214_142022.jpg

    20220214_161206.jpg

    20220215_101150.jpg

    20220215_121225.jpg

    20220215_121600.jpg

    20220215_130230.jpg

    20220215_132204.jpg

    20220215_132244.jpg

    20220217_140937.jpg

    20220217_140929.jpg

    20220217_133247.jpg

    20220217_130115.jpg

    20220217_125350.jpg

    20220217_123444.jpg

    20220217_124320.jpg

    • Lubię to ! 12
×
×
  • Dodaj nową pozycję...