Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.09.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Chodził i za mną Szpiglas - w 2021 w czerwcu próba i wycof z powodu pogody (zostało około 30min do przełęczy) Padło na poniedziałek 23-09 - bilety kupione kilka dni wcześniej - pogoda zamówiona więc lecim z żonką z samego rana Miała być pętelka przez 5 stawów ale po Zadnim zakwasiki dawały jeszcze znać i podreptaliśmy przez Morskie Oko już widać ludziki na szczycie ... W południe docieramy na szczyt widoki fantastyczne jeszcze kilka fotek z przełęczy w końcu trzeba było wracać i tak zakończył się nasz 4 dniowy wypad w Tatry...6 punktów
-
Moja wycieczka na Zadni - pogoda super, sobota - w górach tłumy - startujemy z Brzezin piękny Kościelec i korek na Zawrat na Orlej też "gęsto" spojrzenie z Koziej Dolinki na Zadni rzut oka na słynną drabinkę Kasprowy z Giewontem w stronę wierzchołka też dużo narodu i w końcu "mamy to" miała być pętla do Skrajnego ale się zakorkowało i odpuściliśmy jeszcze kilka fotek i wracamy tą samą trasą CDN6 punktów
-
Dzień 5, środa Pod Spalenou-Tatliakova Chata-Dolina Smutna-Rohackie Stawy-Dolina Spalona-Rohacki Wodospad-Pod Spalenou Ten dzień spędzimy osobno. W ogóle to geneza przyjazdu w Słowackie Zachodnie była taka, że S. od kilku lat truł, że on musi na Rohacze. Ja na Rohacze początkowo iść nie chciałam, potem w miarę zdobywania doświadczenia na trudniejszych szlakach coś zaczęło mi świtać, że może jednak(ale ciśnienia jakiegoś nie było). Tylko, że wtedy S. uparł się, że on musi koniecznie całą grań ciągiem czyli Rohacze plus jeszcze Trzy Kopy i Banówkę. Dla mnie to już na pewno byłoby za dużo, na pewno się nie odważę. No to niech sobie idzie sam. Ja od początku planowałam iść na Rohackie Stawy. Nie za bardzo uśmiechało mi się iść samej(tzn. w ostateczności pewnie bym poszła, ale mogłabym się skichać ze strachu przed niedźwiedziami). Na szczęście udaje mi się na wycieczkę namówić @barbie609 moder i @Werniks To przejście było już na forum opisywane, nie za bardzo wiem co jeszcze dodać, ale z kronikarskiego obowiązku Parę minut po 7 chłopaki zgarniają mnie z Habówki(S. na Rohacze wyszedł ponad godzinę wcześniej), jedziemy na parking pod kolejką, który tym razem jest prawie pusty. Pusta jest też asfaltówka, którą maszerujemy krokiem w miarę żwawym Raz dwa i jesteśmy w Tatliakovej Chacie, również pustej Idziemy nas stawek coś zjeść, zrobić fotosesję i chwilkę odpocząć. Tu miały być 3 fotki, ale że są zrobione pionowo, przy wstawianiu obracają się na bok i nie mogę ich obrócić to ich tu nie będzie Po odpoczynku idziemy dalej, w kierunku Doliny Smutnej, potem skręcamy w kierunku stawków, które ułożone są piętrowo więc musimy się drapać coraz wyżej. Czas mamy dobry więc nad każdym stawem chillujemy W międzyczasie odbywa się monitoring wycieczki na Rohacze: Kontrola najwyższą formą zaufania Szlak ogromnie mi się podoba, jest malowniczo oraz wyjątkowo spokojnie. Pierwszych turystów spotkaliśmy dopiero przy pierwszym stawie(i były to moje sąsiadki z pensjonatu Ale pewnie w weekendy bywa gorzej, nawet na zejściu spotkaliśmy jakiś Klub Wesołego Emeryta czy coś takiego. O ile podchodziło się lekko, tak zejście Spaloną Doliną jest dosyć strome ale było mi już znane z wycieczki w pierwszy dzień. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze Rohacki Wodospad, na który w sobotę nie było czasu, ale fotki z niego też mam pionowe więc strach wstawiać Wycieczkę kończymy kofolą na parkingu i to chyba tyle. Korzystając z okazji chciałabym zdementować plotki o jakimś zajechaniu. Cała trójca zeszła na parking w stanie bardzo dobrym Bardzo mi się podobała ta wyprawa, @barbie609 moder jeszcze raz dziękuję za przemiłe towarzystwo i za Kofolę oraz transport Na dodatek kilka fotek z Grani Rohaczy: Rohacze chyba nie wywarły na S. jakiegoś wielkiego wrażenia(ale on ostatnio chodził trochę poza szlakiem, zaczął robić WKT, więc jest chyba trochę zmanierowany :P) i stwierdził, że nie było wcale dużo trudniej niż na odcinku przez Salatyny i Pachoła, tylko, że tam były 2 łańcuchy a tu 5. Hmmm, to może i ja się kiedyś wybiorę, ale raczej wolałabym to podzielić na 2 kawałki a może i nawet spać w Żarskiej Chacie. Dzień 6, czwartek Spacery nieopodal Orawic Na ten dzień potrzebowaliśmy krótszej wycieczki. S. był trochę zmęczony po Rohaczach(tzn. on się w życiu do tego nie przyzna, ale jego zegarek kazał mu odpoczywać 58 godzin :P) Ja zaś nie chcę się styrać, gdyż na kolejny dzień mamy w planach długą wycieczkę. Ale dlaczego te wszystkie słowackie szlaki są takie długie? Trochę kusiła mnie pętla przez Przełęcz pod Osobitą i Grzesia, ale to z mapy 7 godzin, czyli moim tempem to będzie jakieś 9-10 Odpada. Jedziemy do Orawic z zamiarem wejścia na Magurę Witowską. Znowu nie mamy drobnych na parking. Znowu musimy zacząć od Kofoli. Znowu wzięliśmy ze sobą rzeczy na basen. Znowu nie mieliśmy ochoty się w nim taplać ze względu na tłum ludzi. A podobno nic 2 razy się nie zdarza. No dobra. Z tą Magurą to wymyśliłam taką opcję: początek pójdziemy szlakiem, potem skręcimy na ścieżkę rowerową i wejdziemy na szczyt stromą ścieżką, która oficjalnie szlakiem nie jest, ale na niektórych mapach istnieje(wydaje mi się, że @Mnich Admin i @barbie609 moder tam schodzili), a zejdziemy już szlakiem oficjalnym, który na mapach jest. I tak jak zaplanowaliśmy początkowo idziemy szlakiem(chyba żółtym) w kierunku Suchej Hory. Niezbyt nam się podoba. To znaczy trochę nam się podoba, bo idziemy całkiem widokową łączką: Ale taki stan nie może wiecznie trwać i dalsza część szlaku ma postać upierdliwego chaszczownika: Kiedy w końcu ta ścieżka rowerowa???? W końcu na nią wyłazimy i spacerujemy sobie już bardziej cywilizowanym terenem. Znów jest upał a my jesteśmy jacyś zblazowani i nic nam się nie chce. Odnajdujemy wejście na Magurę, S. mówi, że on już nie chce schodzić szlakiem więc wejdziemy i zejdziemy tą samą drogą. Mnie się ten pomysł niezbyt podoba i mówię, że rezygnuję. Trwa tu jakaś zrywka drewna, jest hałas. S. mówi, że jemu też się nie chce. To odpuszczamy. Szlak rowerowy którym idziemy ma postać pętli to sobie drugą stroną wrócimy na parking. No i jak tak sobie debatujemy nad dalszym przebiegiem trasy, nadchodzi jakiś turysta. I mówi, że na asfalcie w Orawicach spotkał niedźwiedzicę z młodymi i nawet na niego nieprzyjemnie burczała. No to teraz to ja już mam zawał, ale jakoś wrócić trzeba. Zatrzymujemy się w turystycznej wiatce na jedzenie i picie, potem dalej maszerujemy rowerowym szlakiem. Na którym niespodziewanie odkrywamy piękne widoki: W końcu ścieżka robi nawrotkę w kierunku Orawic, więc widoki zostawiamy za sobą. O niedźwiedziu jakoś zapomnieliśmy Na koniec idziemy jeszcze na piwo i haluszki przy parkingu i koniec. Chyba potrzebowaliśmy takiego spacerku, na którym dostaniemy ładne widoki bez dużego wysiłku. Za to następnego dnia będzie wyrypa. CDN.4 punkty
-
Na Szpiglasowym byłem w 2014 roku (rany 10 lat !). Na rozgrzewkę CZerwone Wierchy z Giewontem na dokładkę i tu macie rzadki widok - prawie pusty Giewont w sezonie! Ale - jak pisałem - to tylko była rozgrzewka. Tego roku "daniem głównym" był właśnie Szpiglasowy... Trochę chmurek, ale pogoda - jak rzadko w przypadku moich relacji - ładna. Wyruszamy w stronę Mnicha... ..i tak sobie idziemy. Widoki jednak nienajlepsze z powodu chmur, w których chowają się okoliczne szczyty. To przed nami to Wrota Chałubińskiego - w sam raz na krótki wypad po drodze. W dawnych czasach można było tamtędy przejść do Stawów Ciemnosmreczyńskich, ale szlak po słowackiej stronie jest (podobnie jak na Przełęcz pod Chłopkiem) dawno zamknięty. Jak do tego doliczyć Gładką, Tomanową, Pyszniańską (choć ta ostatnia jest technicznie dostepna z Ornaku przez Siwy Zwornik) zobaczyć można ile dawnych przejść na Liptów zamknięto dla ruchu. A szkoda -mnie by się marzyło kółko z doliny Cichej przez Kasprowy i powrót Tomanową, ale... tego własnie obawiali się Słowacy, gdy złośliwie Tomanową zamknęli. Złosliwie, bo - umówmy się - skoro ludzie przez tyle lat tej znalezionej w dolinie roślinki nie zadeptali, nie zrobiłaby również tego ta garstka wędrowców, którzy na takie "kółko - killer" by się zdecydowali, ale... wiem, TANAP wie, co robi). Tym bardzoej marzyłoby mi się zejscie z Wrót nad Wyżni Staw Ciemnosmreczyński i powrót przez Gładką, ale - jak pisałem, też zamknięte i raczej nic się w tej kwestii nie zmieni, a Pan Bryniarski czuwa Ale... dośc odpływania w inne rojony Tatr, wracamy na szlak. Na Wrota prowadzi szlak czerwony, zrazu prawie płasko... Potem dość stromo, czego zdjęcia absolutnie nie oddają... I w krótkim cvzasie osiągam Wrota Chałubińskiego. "Szeroko otwarte" jak powiedział mi pan schodzący ze Szpiglasowej, gdy pytałem, czy szlak otwarty, bo wiem, ze w historii róznie z tym bywało Zejście tą samą drogą i dalej na Szpiglasową Przełęcz... W tzw. międzyczasie chmury się rozproszyły i pojawiły się wierzchołki okolicznych szczytów... Przepięknej urody szlakiem wchodzimy na Szpiglasową Przełęcz i dalej na Szpiglasowy Wierch... Widoki - cudowne... I zejscie do "piątki". Trochę łąńcucha, stosunkowo niewielki ruch... Do Doliny Roztoki schodziłem bardzo zmęczony i uszkodzony, bo naciagnąłem sobie coś w pachwinie i bolało. Niestety wycieczka była forsowna i łatwo o kontuzję. Tyleż niegroźną, co bardzo nieprzyjemną i bolesną. I powrót na parking w Palenicy. Ogólnie była to jedna z najpiękniejszych wycieczej, na jakich byłem w Tatrach. NIezapomniane widoki, piękne tereny i pogoda się udała jak rzadko. Szybko pewnie nie wrócę, bo na Słowacji mam sporo zaległosci do nadrobienia, ale zapomnieć się tego nie da3 punkty
-
@Fibi ja też kiedyś poszłam tylko nad stawy bo mój mąż (wtedy chyba jeszcze niemąż) poszedł na Rohacze a ja bałam się że nie dam razy zrobić całej grani na raz. I jak tam siedziałam to przeszedł miś a ja go dopiero zobaczyłam jak ktoś powiedział żeby nie panikować. A miś powoli sobie poszedł i nie zwrócił na nas uwagi.2 punkty
-
@pmwas też byłam w 2014, ale chyba w innym dniu bo nie miałam tak pięknej pogody. W tym roku wybraliśmy się tam ponownie z okazji 10 tej rocznicy W zeszłym roku chyba był remont tego szlaku i mam wrażenie że dołożyli więcej łańcuchów i teraz wejście na przełęcz jest obwieszone jak choinka. I ludzi w porównaniu z 2014 o wiele więcej, tzn. my akurat trafiliśmy na względny luz, ale korki się tam teraz robią jak na Giewoncie1 punkt
-
Też nam się nie chciało ,ale i tak się cieszymy że pomimo obolałych nóżek po Granacie daliśmy z żoną radę - jak już gdzieś wcześniej wspominałem młodzikami już nie jesteśmy - były plany przez piątkę : życie zweryfikowało1 punkt
-
1 punkt
-
Rezerwowałem z miesięcznym wyprzedzeniem, natomiast na pewno było 1 czy 2 wolne miejsca podczas mojego noclegu. ps. wtedy miejsce kosztowało 24 e a śniadanie 11e (wypasione, bo korzystasz z tego samego co goscie z "wysokiej półki"1 punkt
-
@Zośka jak siedzieliśmy nad którymś stawek to @barbie609 moder twierdził, że widział wielką futrzatą dupkę która zniknęła w kosówce, więc to chyba takie misiowe miejsce1 punkt