No i stało się... w końcu razem z żoną, przeszliśmy najfajniejszy odcinek Orlej Perci - Zawrat => Kozi Wierch. Termin i wycieczka wyszła zupełnie przypadkiem, ale na szczęście pogoda dopisała, wycieczka wyszła świetnie! Największe obawy Anki były nie tyle co do ekspozycji, ale bardziej czy podoła kondycyjnie. Pod koniec zmęczenie już było odczuwalne, tak więc jest już pewna, że wspólnie całej Orlej za jednym razem nie przejdziemy. Niecały miesiąc później zrobiliśmy Granaty od Kulczyńskiego, więc zostaje nam jeszcze do wspólnego przejścia ostatnia część, Granaty - Krzyżne. ?
Zapraszam