Skocz do zawartości

jaaga76

Użytkownik
  • Postów

    3 030
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    133

Odpowiedzi opublikowane przez jaaga76

  1. 4 godziny temu, barbie609 moder napisał(a):

    my się nie ruszaliśmy przez cały weekend.G w poniedziałek do pracy do Z_nego jechała ponad godzinę i podobnie wracała.

    Nie sądziłam, że ludzie tak ruszą... I z tego względu cieszę się że tylko na jeden dzień pojechałam.  

  2. W dniu 11.11.2025 o 09:44, Fibi napisał(a):

    @jaaga76 byłaś w sobotę? My byliśmy na Śnieżce, w totalnie chorych tłumach ludzi 😂  

    Nawet gadaliśmy o Tobie czy się w Karkonosze nie wybierasz, ale S. twierdził, że skoro nie pada to Cię tam nie ma 😅

    Hahahaha.... Pierwotnie była Śnieżka w planie, ale wiedziałam, że tam będzie masakra z ilością ludzi... I pojechałam do Karpacza, a którym było równie masakrycznie ...😅

    • Przykro mi 1
  3. 2 godziny temu, barbie609 moder napisał(a):

    Kamieńczyka czy żółtym

    Zaraz za Łabskim na żółtym i potem do Kamieńczyka, bo tam auto zostało.

    Nie spodziewałam się tylu ludzi. Byłam koło 10.00 i na parkingach był full, w schroniskach kolejki na pół godziny stania. Odpuściłam w każdym. 

    Mimo to było świetnie. Trochę żałuję, że nie poszłam czeską stroną.... 

    • Lubię to ! 1
  4. Tym razem wróciliśmy na Pogórze Kaczawskie z rowerami. Wybór padł na szlak wygasłych wulkanów. Po drodze zamierzamy obejrzeć kolejne ruiny zamku, czy Grodziec. Samochód zostawiamy na złotoryjskiej starówce i ruszamy rowerami w kierunku miejscowości Zagrodno. Jedziemy sobie spokojnie szosą, ruch jest niewielki, kilometry umykają spod kół. Wjeżdżamy na szutrową drogę wśród pól i dojeżdżamy do miejsca, gdzie wydobywa się skały (chyba). Po prawej stronie identyfikujemy położony na wzgórzu zamek Grodziec i na niego się kierujemy. Końcówka dojazdu jest bardzo, bardzo wymagająca...jakieś 2-3 km stromego podjazdu. Sam zamek okazuje się być dość dobrze zachowaną budowlą. Pewnie dlatego, że został solidnie odbudowany na początku XX wieku. Nie ujął nas specjalnie. Wypijamy kawę i jedziemy dalej. Urokliwe dróżki się kończą i wjeżdżamy na masakrycznie ruchliwą drogę... Samochód za samochodem, do tego ryczące motory... Koszmar. Postanawiam, że słowa o tej trasie nie napiszę. Jestem konsekwentna przez kolejne 8-10 km. Potem zjeżdżamy, żeby obejrzeć Wilczą Górę, zwana też Wilkołakiem. I to jest smaczek wyprawy!!! Nie dość że górka okazuje się urokliwą z pięknym widokiem na Karkonosze i Sokolniki, to pod jej zboczem znajduje się kopalnia bazaltu, dziś już pełniąca funkcję rekreacyjną. Pięknie miejsce.  Zjeżdżamy z górki i dojeżdżamy do przedmieść Złotoryi. Pętelką domknięta. Wyszło 43 km. Czy do powtórzenia... Chyba nie.

    Wracając zahaczyliśmy o techniczny zbiornik Żelazny Most. Na koronę wchodzić nie wolno, bo to urządzenie techniczne, ale już sam objazd zbiornika robi wrażenie. 

     

     

    IMG_20250921_120322820_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_120353629_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_124427546_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_124441350_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_133322962_HDR.jpg

    IMG_20250921_133358726_HDR.jpg

    IMG_20250921_133432398_HDR.jpg

    IMG_20250921_134459497_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_153748941_HDR.jpg

    IMG_20250921_153744936_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_154410290_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_154401814_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_154417503_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_154458480_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_154709759_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_155613805_HDR_AE.jpg

    IMG_20250921_155616758_HDR_AE.jpg

    Screenshot_20250922-180724.Polar Flow.png

    • Lubię to ! 6
    • Dziękuję 1
  5. Spędzony w Alpach ostatni tydzień sierpnia zaczyna się robić tradycją. Dodajmy – bardzo dobrą tradycją! Tym razem razem z Kasią, @Mateusz Z @karpasani Andrzejem, Tomkiem, Szerpą i Witkiem wędrowaliśmy po Wysokich Taurach. Wybór nie był przypadkowy – rozochoceni zeszłorocznym sukcesem na Wildspitze postanowiliśmy podnieść poprzeczkę. Tym razem naszym celem stał się Grossglockner – najwyższy szczyt Austrii (3798 m n.p.m.) – majestatyczny, przepiękny i gdy przyjeżdżamy, zasypany śniegiem…

    Naszą bazą była tym razem urocza alpejska wioska Kals am Grossglockner. Mieszkaliśmy w typowym dla tego rejonu drewnianym, tonącym w kwiatach domu, z wszelkimi wygodami. Choć droga do Alp wcale nie była krótka, to – może nie tak skoro świt, ale o przyzwoitej porze – ruszyliśmy na szlak. Nauczeni doświadczeniem postawiliśmy na aklimatyzację. Po bardzo (ale to bardzo!) długich obradach na cowieczornej odprawie, pod dowództwem kierownika Witolda, celem stał się liczący 3119 m n.p.m. szczyt Böses Weibl.

    Żeby ruszyć na szlak, musieliśmy najpierw podjechać autem. Do parkingu pod Lucknerhaus prowadziła bardzo malownicza, kręta, otoczona skałami i… przepaściami droga. Na jej końcu otwierał się przepiękny widok na „Grossa”. Kiedy zobaczyliśmy go w śnieżnej pelerynie, trochę nas zmroziło, ale zaraz wrodzony optymizm podpowiadał, że słońce świeci na tyle mocno, iż do naszego ataku na pewno po śniegu zostanie tylko wspomnienie… 

     

    IMG_20250824_170000014_HDR_AE.thumb.jpg.334ba92b36e9fe84bf48ec76b23f088d.jpg

    Zostawiamy auta (uprzednio kupiwszy wjazdówkę na parking na tydzień) i ruszamy w drogę. Szlak wiedzie nas początkowo przez alpejskie pastwiska, by z czasem trawa coraz bardziej ustępowała miejsca kamienistym piargom i głazom. Idzie się ogólnie bardzo przyjemnie, tym bardziej że co jakiś czas tuż przy ścieżce pokazują się świstaki – już całkiem tłuściutkie, szykujące się na zimę.

    IMG_20250824_081823058_HDR_AE.thumb.jpg.441e9a17f90ff59f51c08baf39f9fce0.jpg 

    A oto i król.... 😍 Przez tydzień będziemy go oglądać chyba z każdej możliwej perspektywy.

    IMG_20250824_083213017_HDR_AE.thumb.jpg.c21b7d95231882d349f55364903077fd.jpg

    IMG_20250824_085557920_HDR_AE.thumb.jpg.e23f693cdcb9de86823cf3a9b22d84fd.jpg

    IMG_20250824_091925129_HDR_AE.thumb.jpg.2789f2ea43bf13bff171db12653166c5.jpg

    Nie mogliśmy się opanować... Chyba każdy z nas ma zdjęcie na tym dachu.

    IMG_20250824_094021634_HDR_AE.thumb.jpg.420f2a580719b770d64f94ad4040cc81.jpg

    IMG_20250824_094209622_HDR_AE.thumb.jpg.f7a8acc038270b0993530124f0bcf6fe.jpg

    IMG_20250824_102211973_HDR_AE.thumb.jpg.5d092ce9ba6b6bef8c6a35dad0b1f9ea.jpg

    IMG_20250824_104733619_HDR_AE.thumb.jpg.4a7342c30b90e26add80b84281ddf836.jpg

    IMG_20250824_095405570_HDR_AE.thumb.jpg.5683fb553cf0d09af285a0cd5554a6b5.jpg

    IMG_20250824_102321722_HDR_AE.thumb.jpg.72d9994ac3972966276632fa70abff25.jpg

    IMG_20250824_112708931_HDR_AE.thumb.jpg.f82c53ccb58ae2ca66677595093ce61b.jpg

    Nasz cel na niedzielną aklimatyzację (ta góra z krzyżem).

    IMG_20250824_113123079_HDR_AE.thumb.jpg.284f175968a2507e987ad00ca0e80018.jpg

    IMG_20250824_124444275_HDR_AE.thumb.jpg.5d60a7d7cea360ecd2e6d76be0bbdb60.jpg

    A na szczycie, jak to zwykle w Alpach, krzyż. 

    IMG_20250824_131744477_HDR_AE.thumb.jpg.6d387c8225ea0fc2b1c5dcd71fa8d355.jpg

    Oczywiście było nam mało i postanowiliśmy zmienić trasę, żeby "kółeczko" było. Po drodze obejrzeliśmy sobie schron. Nie wyglądał źle, ale jakoś nikt nie pałał chęcią, żeby w nim nocować... Naprawdę nie wiem czemu....😉 

    IMG_20250824_142223088_HDR_AE.thumb.jpg.7ba895309c216e05f1c49a3da77ca49b.jpgIMG_20250824_142236197_HDR_AE.thumb.jpg.2c7f0b38be182d72ce3292a93c843858.jpg

    IMG_20250824_142254646_HDR_AE.thumb.jpg.aa262a362d2fab8cf5a387836dedb07e.jpg

    IMG_20250824_142307783_HDR_AE.thumb.jpg.9f47e17ceb85b7668968ab615439acac.jpg

    IMG_20250824_160350781_HDR_AE.thumb.jpg.624e58f2555185d1c0da12cd6fde2ceb.jpg

    Ponieważ część naszej ekipy postanowiła wracać tą samą drogą, punktem spotkania uczyniliśmy szopkę na jednej z polan na wysokości Rysów. Tak jak się umówiliśmy, tak się spotkaliśmy – i razem doszliśmy już do parkingu.

    Dzień 2

    Nasze wieczorne obrady nad niedzielnym planem były wyjątkowo długie, bo prognozy zapowiadały burze. Jak widać na fotach – sprawdzalność okazała się zerowa. Pogoda sprawiła jednak, że odłożyliśmy na poniedziałek wycieczkę na Rotenkogel – szczyt równie zacny co poprzednik, choć nieco niższy (2762 m n.p.m.). Zgadzam się z opinią, że to jedna z najpiękniejszych gór panoramicznych.

    Ponieważ zbieraliśmy siły przed nadchodzącym atakiem szczytowym, na górę Cimaross (na której króluje restauracja z wielkim tarasem i – chyba – hotelem) wjechaliśmy kolejką. Po sesji zdjęciowej ruszamy dalej. Przed nami godzina marszu w górę po skałach i skałkach. Według informacji z Internetu szlak podobno jest dość wymagający. W mojej ocenie trudności nie ma żadnych. Wręcz przeciwnie – jest na tyle zachęcający, że @karpasani i @Mateusz Z postanawiają jeszcze po drodze zdobyć kolejny szczyt. (I tu mam pytanie: czy to był Gorner, 2702 m n.p.m.? Chłopaki, czy Gorner to ten szczyt, na który weszliśmy, schodząc z Rotenkogela? Bo nie pamiętam… a z mapy to nie wynika).

    Leżący kilka minut drogi dalej Rotenkogel okazuje się bardzo przyjemną górką z niesamowitą panoramą. Na szczycie oczywiście stoi krzyż, który uruchamia w nas artystyczne zacięcie – na siłę próbujemy zrobić zdjęcie Grossa przez jego wycięcie. Próby raczej nie należą do udanych (przynajmniej moje 😉).

    .trashed-1758741694-IMG_20250825_103338187_HDR_AE.thumb.jpg.b2373be323bcc747f48b3bd9516f9dd5.jpg

    Gross jest zawsze i wszędzie 🙂

    IMG_20250825_102513672_HDR_AE.thumb.jpg.e714c4bae11049ad9e62a11e11173984.jpg

     

    Przed nami cel...

    IMG-20250909-WA0050.thumb.jpg.8a64de73013721cdb93119f1363f1cf0.jpg

    Zdjęcie Mateusza.

    IMG_20250825_103631145_HDR_AE.thumb.jpg.c385af6a1bc2e14691d4b41714f5f170.jpg

    Chmury i samoloty robiły robotę.

    IMG_20250825_103639108_HDR_AE.thumb.jpg.1ed1869767308156401af4276c4565aa.jpg

    IMG_20250825_105057355_HDR_AE.thumb.jpg.ea099e52dd088371de3de2297220a427.jpg

    Takie widoki...

    IMG_20250825_105107688_HDR_AE.thumb.jpg.ce47f1e2a4acf0e615e256798d768e4e.jpg

    IMG_20250825_105608021_HDR_AE.thumb.jpg.31ecc7debf79bdcff35d3f072aab6320.jpg

    Niektórzy wybierali alternatywne warianty ..., ale zawsze z piękną perspektywą.

    IMG_20250825_105935628_HDR_AE.thumb.jpg.05e9baf87f5da582ba5aa95a6bccf7ff.jpg

    IMG_20250825_111113604_HDR_AE.thumb.jpg.d70115967824786aa0b8764b702e3ba2.jpg

    Na szczecie znaleźliśmy metalową skrzyneczkę z różnościami. Mamy hipotezę, że mogły służyć do mszy.  

    IMG_20250825_115137830_HDR_AE.thumb.jpg.37814b44043bcc9b5143079a2aedec6a.jpg

    Krzyż jak kamerton?

    .trashed-1758741890-IMG_20250825_113444933_HDR_AE.thumb.jpg.652a8053d791903673e5e36cc90d3921.jpg

    i próby artystycznego  ujęcia.... 😂

    Schodząc nieco zmieniamy trasę i przechodzimy przez jeszcze jeden szczyt, który okazuje się być nawet bardziej fotogeniczny niż Rotenkogel.

    IMG_20250825_115713405_HDR_AE.thumb.jpg.0e46feca0d1d3d7ee30e72f24122b01f.jpg

    Znowu posiadówka i sesja foto, które zajmują nam dobre 40 minut – ale przecież nigdzie nam się nie spieszy. Schodzimy powoli do kolejki, lecz cudna pogoda zatrzymuje nas jeszcze na tarasie. A tam wiadomo: kawa i bombardino. Mniam!

    IMG_20250825_140727284_HDR_AE.thumb.jpg.9472db438bb2d27d42f012de7cc7ec01.jpg

     

     

    Dzień 3

    Czas ataku szczytowego zbliża się nieubłaganie. Póki co wszystko nam sprzyja: dobrze się czujemy, pogoda zapowiada się nieźle, a śniegu jest coraz mniej. Udało się nam nawet zarezerwować nocleg - co prawda nieco niżej, niż pierwotnie planowaliśmy, ale najważniejsze, że mamy gdzie spać. Dzisiejszy punkt noclegowy i baza do ataku szczytowego to schronisko Stüdlhütte.

    Zostawiamy samochody na znanym nam już parkingu i ruszamy. Przed nami około kilka godziny drogi. Krajobraz nieustannie zachwyca, choć i tak wzrok wciąż wraca na Grossglocknera… Uda się, czy nie uda? Póki co mijamy po drodze zabudowania z urokliwą kapliczką.

    IMG_20250826_094311537_HDR_AE.thumb.jpg.7be7dc589406f2df41ed2de5a25b31bc.jpg

    Droga wiedzie doliną. 

    IMG_20250826_095236845_HDR_AE.thumb.jpg.dccc05024d3926dff78a2be870bf053a.jpg

    Po godzinie docieramy do Lucknerhütte. Czas na kawę i delektowanie widokami. Znowu robotę robią świstaki. Nie wiem, ja tam mogę godzinami na nie patrzeć.

    IMG_20250826_095822929_HDR_AE.thumb.jpg.aed2b22c5ec47587c7ea0999e72f032f.jpg

    Okazuje się, że pogłoski o możliwości wwiezienia plecaków windą towarową są prawdziwe – z czego część z nas skorzystała. Szkoda tylko, że nikt nam nie powiedział, iż ta winda jeździ w górę tylko raz dziennie… i to późnym wieczorem. Poza tym znaleźli się też tacy, którzy próbowali dostać się w górę „na krzywą twarz”. Trochę niektórzy denerwowali w schronisku, jak plecaków nie było do wieczora....

    IMG_20250826_113046870_HDR_AE.thumb.jpg.84d36a2edb05deb231af7b32eee16e8b.jpg

    IMG_20250826_113053364_HDR_AE.thumb.jpg.eb8b59758c94f3fd1709e2fa0aa7209c.jpg

    IMG_20250826_120452880_HDR_AE.thumb.jpg.06f503172c490495745c985d9b2f9f49.jpg

    Te liny to kolejna winda towarowa. Tym razem do  Erzherzog-Johan Hütte, w którym będziemy w kolejnym dniu. 

    IMG_20250826_124547048_HDR_AE.thumb.jpg.c47d30df59726b080b7bdc19ac2f0d88.jpg

    Docieramy do schroniska po czterech, może pięciu godzinach marszu. Dzień jest jeszcze młody, więc kręcimy się po okolicy.

    Samo schronisko ma bardzo ciekawy kształt, dostosowany do tutejszych warunków pogodowych. Warto dodać, że pierwsze schronisko w tym miejscu powstało pod koniec XIX wieku jako baza wypadowa na Großglockner przez grań Fanatscharte. Dzisiejszy budynek jest duży, nowoczesny i bardzo czysty (choć niektórzy wciąż opowiadali historie o pluskwach). No i koniecznie trzeba mieć kapcie! Warto też zaopatrzyć się w zestaw jednorazowej pościeli (Kasiu, jeszcze raz dziękujemy!).

    IMG_20250826_124602285_HDR_AE.thumb.jpg.bfe9c5386967f261e05d3a71da22f952.jpg

    Troszkę księżycowy krajobraz wokół schroniska. Za budynkiem Fanotkogel, który zdobyliśmy po obiedzie. 

    IMG_20250826_131525308_HDR_AE.thumb.jpg.10206b2eb8f9193b30a6b37b09b1de1d.jpg

    IMG_20250826_150509201_HDR_AE.thumb.jpg.1b6de4cb721ac8aec26075988a99a52e.jpg

    Sypialnie są duże, ale poszczególne prycze oddzielone od siebie i ponumerowane. 

    IMG_20250826_133157454_HDR_AE.thumb.jpg.c320757e6e8d152364cb430a2c79b3b8.jpg

    IMG_20250826_132746936_HDR_AE.thumb.jpg.cab4683d1138f48a37bce077f0ca8c74.jpg

    Ze schroniska na Grossglocknera prowadzą dwie drogi. Obie piękne, jedna nieco trudniejsza. 

    IMG_20250826_124806753_HDR_AE.thumb.jpg.efef0125e6eabe96a02e14f2ba6d387a.jpgIMG_20250826_125135350_HDR_AE.thumb.jpg.a717d3a348fbea27085e68523f7e560f.jpg

    IMG_20250826_125302862_HDR_AE.thumb.jpg.3d4fd91cfc4c570dd56f0679e8747d7e.jpg

    IMG_20250826_130135678_HDR_AE.thumb.jpg.b4817bbe94255263d4524fca9c3aaa9f.jpg

    W końcu znaleźliśmy szarotki. 

    IMG_20250826_130845786_HDR_AE.thumb.jpg.c6740ad3366b335539efb5108e4201fc.jpg

    IMG_20250826_130647317_HDR_AE.thumb.jpg.b0ca7ff06ea563ad5abad5b63ce21949.jpg

    Po obiedzie poszliśmy na mierzący 2906 m. Fanotkogel i wiadomo co było widać....😉

    IMG_20250826_154750932_HDR_AE.thumb.jpg.2efd56de2b3a8e1094f2a163c67fe4ca.jpg

    IMG_20250826_161650425.thumb.jpg.8dbb74336657850c33133034559a94ba.jpg

    IMG_20250826_161743996_HDR_AE.thumb.jpg.6875233403ec8913e221d2958e5ce92a.jpg

    IMG-20250909-WA0046.thumb.jpg.ff07298361e17a64635da40958a38645.jpg

    Zdjęcie Mateusza.

    IMG_20250826_154538095_HDR_AE.thumb.jpg.b47b9a5bf7bbeef0508e40e8311d7a97.jpg

    IMG_20250826_162928881_HDR_AE.thumb.jpg.06b3a07acc7a409fac2f8d5eaffdf52c.jpg

    Zachód nie był spektakularny. 

    IMG_20250826_202547034_HDR.thumb.jpg.52f9c224cdc6697ed54eca755b20198a.jpg

    Dzień szybko minął. Zmęczeni, ale już z myślą o dniu następnym szybko poszliśmy spać. 

     

    Dzień 4. Atak szczytowy

    Ten dzień rozpoczął się koło godz. 4.00 po całkiem dobrze (przynajmniej u mnie) przespanej nocy sycącym śniadaniem podanym w formie szwedzkiego stołu i całkiem dobrą kawą. Czasu na delektowanie nie było specjalnie dużo, bo przed nami wisienka na torcie wyjazdu, czyli atak na Grossa. Choć zebraliśmy się sprawnie i około 5.00 byliśmy gotowi do wyjścia, po światełkach było widać, że chyba jesteśmy jednym z ostatnich zespołów. Liczyliśmy, że droga w górę zajmie nam koło 5 godzin, co okazało się dość optymistycznym założeniem. Póki co ruszamy sobie dość wygodą ścieżką, by wkrótce dojść do lodowca Ködnitzkees, który bardziej przypominam pole lodowcowe, niż to co znamy z ubiegłego roku. Jak bardzo mylne to było wrażenie przekonamy się przy schodzeniu. Orientację ułatwiać powinny kopczyki, ale ich wielość raczej komplikuje niż ułatwia.... Po drodze mijamy się z trójką młodych chłopaków również zmierzających na Grossglocknera, ale szybko zostają za nami i dość szybko zrezygnują. Przed lodowcem wiążemy się  i "w gąsienicy" zmierzamy przez lodowiec. Wokół nas cicho, spokojnie, w oddali nieco przykryty chmurami Gross. Jest pusto, bowiem większość zespołów weszła na szczyt wczoraj korzystając z pięknej pogody. Dziś zostały niedobitki, jak my 😉. Będzie to miało swoje plusy. 

    IMG-20250827-WA0037(1).thumb.jpg.4f5f45f6f649080ffaa389e7789a741b.jpg

    IMG-20250828-WA0067.thumb.jpg.7f4fa6ff5a4265b0cfce873dc072f3d7.jpg

    IMG-20250827-WA0036.thumb.jpg.c08f26a5564551b25c8bfa400f3b5877.jpg

    IMG_20250827_061529407_HDR_AE.thumb.jpg.a2665972d13345332a091cd703cc3a29.jpg

    IMG_20250827_061511473_HDR_AE.thumb.jpg.23303295ead48c8a1bb1497b38624ffc.jpg

    IMG_20250827_060918067_HDR_AE.thumb.jpg.8bf788821630acab442a37e8437cb6d6.jpg

    IMG_20250827_064601882_HDR_AE.thumb.jpg.8e613300f76e93c2422e541314350879.jpg

    IMG_20250827_075541066_HDR_AE.thumb.jpg.fa05930da7e2025a687f43185696d1a9.jpg

    IMG_20250827_075538306_HDR_AE.thumb.jpg.69f2f088dfed172b96b65c877071e9f1.jpg

    IMG_20250827_083114750_HDR_AE.thumb.jpg.355ab0c0bed9adf0e8eb26cb54d9541c.jpg

    IMG_20250827_084738081_HDR_AE.thumb.jpg.35103c7bba47516897e11c0a1cd40a57.jpg

    IMG_20250827_093515081_HDR_AE.thumb.jpg.a16f1de240d6dccbcf95baae6581559a.jpg

    Spacerek po lodowcu kończy się pod ścianami Blaue Köpfe, którymi prowadzą dwie dość proste feraty, którymi wychodzi się do schroniska Erzherzog-Johann Hütte, które dziś wyznaczy nam półmetek drogi. Pierwotny plan zakładał nocleg w tym schronisku, ale wyszło jak wyszło, co nie znaczy, że źle wyszło. Póki co pogoda jest ok, liczymy że szczyt będzie zdobyty w słońcu.

     IMG-20250828-WA0109.thumb.jpg.0f6534196f5aef16be955d10da9ee7fd.jpg

     IMG_20250827_090619773_HDR_AE.thumb.jpg.5ed6b570293158b8fd8b6f8765d9a01a.jpgIMG_20250827_091053565_HDR_AE.thumb.jpg.0c4e985618e02cebe4417a2d8ccf6139.jpg

    IMG-20250909-WA0033.thumb.jpg.a2872604ab43f3960d808eec09c0ebf1.jpg

    IMG_20250827_093959752_HDR_AE.thumb.jpg.8c5bd35d604c439880926a963470511f.jpg

    Jak się okazuje, dość nam długo zeszło na lodowcu i ferratach. Musimy trochę przyśpieszyć. Zatem załatwiamy niezbędne rzeczy w schronisku i ruszamy na kolejny lodowiec (choć bardziej to przypominało pole śnieżne), by rozpocząć właściwe wspinanie. Podejście pod ścianę Grossów nie jest jakoś specjalnie skomplikowane, ale czujność zachować trzeba. Zjazd zboczem raczej nie byłby przyjemny. Przed nami wejście na Kleinglocknera. Prowadzi na niego dość nietypowa, bo oparta na linach żeglarskich, ferrata, a w zasadzie dwa jej warianty – jeden trudniejszy, drugi prostszy. Jak się okaże, oba przetestujemy, oba okażą się podobne w trudnościach, a raczej w ich braku. Nie jest wygodna, bo trudno się w nią wpiąć. Podobno wybrano to rozwiązanie z uwagi na dużą wilgotność.

    Niestety, z góry zaczynają już schodzić pierwsze zespoły i robią się korki. Pod ferratą nie ma dużo miejsca, żeby jakoś bezpiecznie stanąć, a zdejmowanie raków to swego rodzaju loteria... jak poleci, to amen. Cieszymy się, że pogoda się utrzymuje, bo popołudniu ma być załamanie.

    IMG_20250827_112043570_HDR_AE.thumb.jpg.9d9ddc35f333fe0dce9adbe809e786d8.jpg

    Podejście na Kleinglocknera wiedzie wąską i dość eksponowaną granią. Mijanie się proste nie jest. Na szczęście jest ona ubezpieczona metalowymi tyczkami, które umożliwiają asekurację. A że asekurują się wszyscy, to czasami trzeba poczekać, aż zespół zbierze swoje liny i pójdzie dalej. Nas też to trochę przytrzymało na podejściu. Niestety, pogoda zaczyna się nam psuć... coraz więcej chmur wokół.

    IMG_20250827_113245474_HDR_AE.thumb.jpg.9afe4085a7d3c88d58800caba8b5c882.jpg

    IMG_20250827_122537528_HDR_AE.thumb.jpg.16333d461e7ab46449f41c5f4f5ba690.jpg

    Ekspozycja jest.

    IMG-20250909-WA0020.thumb.jpg.c52c3de69f4b1815e8afa8cc93917cdd.jpg

    IMG-20250909-WA0029.thumb.jpg.9ecc8eed6460c0d4d144e15b03ec5b73.jpg

    IMG-20250909-WA0028.thumb.jpg.86c2bee9ee9f191b8d8853cc586d1f6e.jpg

    IMG_20250827_125349024_HDR_AE.thumb.jpg.3416cf5b3edda134010f17af37411928.jpg

    IMG_20250827_131752920_HDR_AE.thumb.jpg.95bb219e89d22b5c997ca2469051b079.jpg

    Na szczyt Grossglocknera wchodzimy już w chmurach.

    IMG-20250909-WA0027.thumb.jpg.5873821afdbb4f04e5fd490c00aea64a.jpg

    Widoków jak na lekarstwo, ale chyba najważniejsze, że przez dobre kilka minut mam szczyt tylko dla siebie. Potem dołącza do nas para rodaków, którą później jeszcze spotkamy w Kalm (pozdrawiamy serdecznie!). Jest kilka momentów, kiedy chmury się rozwiewają i widzimy przeogromny lodowiec o wdzięcznej nazwie Pasterze. Jest ogromny i przepiękny. Poza tym pojawia się... widmo. Na szczęście kilka razy, więc od razu je odczarowujemy.

    IMG_20250827_132740042_HDR_AE.thumb.jpg.6351236b59e4c1a819d895d19a8ce74e.jpg

    Godzina robi się późna, fotki zrobione. Czas wracać.

    IMG_20250827_143023351_HDR_AE.thumb.jpg.e1917afe428edd1c0ad977e424a2d44a.jpg

    Zejście z Grossa jest mozolne. Trzeba bardzo uważać. Na dodatek pogoda robi się nam coraz gorsza. Prognozy pokazują deszcz i burze. 

    IMG-20250909-WA0023.thumb.jpg.efe86b081e6f3a9f8d95bae9912b05c3.jpg

    Niestety, na wysokości schroniska Erzherzog-Johann Hütte czarny scenariusz pogodowy się realizuje... Zaczyna padać i grzmieć. Perspektywa dwóch ferrat i lodowca w burzy skutecznie dodaje nam sił i prędkości. Bezpiecznie schodzimy do lodowca. Mgła staje się coraz większa. Wiążemy się liną – niektórzy niechętnie, bo przecież lodowiec prosty i bez szczelin – i ruszamy w kierunku schroniska.

    Jak bardzo jesteśmy po kilku krokach zdziwieni tym, jak przez kilka godzin zmienił się lodowiec! Zieją pod nami całkiem spore szczeliny, których rano nie było. Zauważamy też podlodowcową rzekę i zapadlisko z tonami śniegu w wodzie. Z góry schodzi kamienna lawina. Wszystko to pokazuje, że uważnym i ostrożnym w górach trzeba być do samego końca. Lodowce to żywe i bardzo dynamiczne byty.

    IMG_20250827_172839924_HDR_AE.thumb.jpg.90c3f2358d06dcbfe7a6322e06cfe597.jpg

    Przy wejście na feratę. W dole lodowiec ze szczelinami. 

    IMG-20250909-WA0009.thumb.jpg.181543e6b7b9a14c121b92ef4fa81955.jpg

    IMG-20250828-WA0150.thumb.jpg.d091b5806e61b9d61662e028b812a854.jpg

    Tego rano nie było.... Przejście lodowcem dłużyło się niemiłosiernie. Coraz gorsza pogoda nie pomagała.

    IMG_20250827_172224416_HDR_AE.thumb.jpg.0e988bb367f7895176e4d5331552b66c.jpg

    IMG_20250827_172230463_HDR_AE.thumb.jpg.9369825225397ae02dd9ccccd8f5b015.jpg

    IMG_20250827_180330390_HDR_AE.thumb.jpg.2e26b48d4e0e3bae9b9292117a00ae5e.jpg

    IMG_20250827_183518079_HDR_AE.thumb.jpg.35b08b49bc30948e84699ee603d0f1d1.jpg

    IMG_20250827_183526055_HDR_AE.thumb.jpg.71ca05c1b32fa72727fdb96fbf64efcc.jpg

    IMG_20250827_191904532_HDR_AE.thumb.jpg.2d94914e77edf3c6d1aed67e340b3336.jpg

    Tak wyglądało schronisko, kiedy do niego dotarliśmy zmordowani, głodni, ale mega, mega szczęśliwi. Szczyt osiągnięty, wszyscy cali. Zostało nam jeszcze trzygodzinne zejście doliną w padającym deszczu, ale chyba już nic nam nie przeszkadzało. Tonąca w chmurach dolina odprowadziła nas do samochodu.

    IMG_20250827_201730826_HDR.thumb.jpg.5f205224ba29accb9c8306bea2c78e48.jpg

    Choć Lucknerütte zapraszał światłami i ciepłem pognaliśmy na dół. 

    IMG_20250827_203955929_HDR.thumb.jpg.2e676f8f46a11a178c0bcda92833c235.jpg

    To była bardzo długi, ale cudowny dzień....

    Dzień 5. 

    Dzień przeznaczyliśmy na reset. Pogoda sprzyjała, bo od rana padał deszcz. Czekaliśmy na okno pogodowe, żeby choć na chwilę wyjść z domu. Wśród licznych propozycji wybraliśmy spacer na most. Hängebrücke Glor to wiszący most o długości 55 metrów i wysokości około 30 metrów, zawieszony nad wąwozem Ködnitzbach. Most jest widokowy i można go fajnie rozbujać. To część szlaku prowadzącego doliną Kals. Co ciekawe, z korony mostu obserwowaliśmy budowę tamy. Okazało się, że płynąca doliną rzeka kilkukrotnie zalewała położone niżej miejscowości, powodując ogromne straty.

    IMG_20250828_114306786_HDR_AE.thumb.jpg.b720867cede6525f626d7e1de4231def.jpg

    IMG_20250828_114528364_HDR_AE.thumb.jpg.4ec6447b566cada4f64da0c787aa98d9.jpg

    IMG_20250828_114806562_HDR_AE.thumb.jpg.fb980f24370b7d612366c8c97869b38c.jpg

    IMG_20250828_115643619_HDR_AE.thumb.jpg.62d55374b8d8306b6853e28b328e1904.jpg

    IMG_20250828_123852602.thumb.jpg.68fe3c80b9e0d77b0da7bb5ebf81b6c1.jpg

    Takie widoki były niemal przez cały dzień.

     

    IMG_20250828_125109417_HDR_AE.thumb.jpg.2cffd179329f6415449a8eb1ce7727e2.jpg

    Dzień 6. 

    Ostatni dzień przywitał nas od rana słońcem. Ponownie pojechaliśmy na parking pod Lucknerhaus, aby razem zdobyć Figerhorn (2743 m n.p.m)  Spodziewaliśmy się niezłej wyrypy. Początek szlaku był dość stromy, ale potem weszliśmy na połoniny. Gdyby nie szczyty wokół nas, moglibyśmy pomyśleć, że jesteśmy w Bieszczadach. Podobieństwo potęgował brak obecności ludzi. Za to, gdy już się pojawiali, byli głównie seniorzy. Po drodze wykonaliśmy plan minimum, czyli weszliśmy na Greibichl (2247 m n.p.m.), przy okazji objadając się jagodami.

     

    IMG_20250829_101844947_HDR_AE.thumb.jpg.4b69c032b7e631850f3cba558e345a81.jpg

    IMG_20250829_103712065_HDR_AE.thumb.jpg.54b46e82455d26499f6486783c53bfaf.jpg

    IMG_20250829_104118589_HDR_AE.thumb.jpg.3dc871adc4420200681f69e5b5cd8c0b.jpg

    IMG_20250829_104349426_HDR_AE.thumb.jpg.1c4d04bec4e5dc2ad21ac99404da8752.jpg

     

    Po drodze towarzyszyły nam świstaki, którym bardzo staraliśmy się zrobić zdjęcie. Nie bardzo chciały współpracować, muszę przyznać. Gdzieś pod szczytem udało nam się dostrzec dwa orły, które niestety odleciały, zanim doszliśmy do celu. Majestat tych ptaków robi niesamowite wrażenie.

    IMG_20250829_110921770_HDR_AE.thumb.jpg.53da4085333f9bc218f340de60574d87.jpg

    IMG_20250829_111309836_HDR_PORTRAIT.thumb.jpg.71f442a9661ee4cf71e054a37d1adee6.jpg

    Nic nie poradzę, że lubię kwiaty.

    IMG_20250829_132255620.thumb.jpg.6b6dac1e311d8eb89cd07e4c336d1830.jpgIMG_20250829_132506173.thumb.jpg.5d0db48aef990d21abef37ec02becc35.jpg

    IMG_20250829_111811348_HDR_AE.thumb.jpg.51dad0fba55ec01e8d78aaa5a2e90170.jpgIMG_20250829_132202877.thumb.jpg.8338d270475bcf4bd3fb4b06ead85cbb.jpg

    Ostatni fragment szlaku wiódł niewielką, malowniczą grańką, z piękną panoramą z widomo na jaki szczyt 😍.

    Na szczycie spotkaliśmy wycieczkę… a jakże – emerytów. Wszyscy w doskonałych humorach, zadowoleni. Miło się na nich patrzyło. Na szczycie oczywiście znaleźliśmy krzyż, tym razem poświęcony pamięci młodego chłopaka. Nie udało się ustalić, dlaczego tam się znalazł.

    Siedzieliśmy na szczycie, podziwiając widoki. W pewnym momencie nawet nie zauważyliśmy, kiedy nasze orły wróciły. Jedno z nich przeleciało tuż nad moją głową, tak nisko… Mogę z całą odpowiedzialnością śpiewać: „Widziałam orła cień...”. Niezapomniane wrażenie!

    IMG_20250829_113749687_HDR_AE.thumb.jpg.676f2e297ca60dd8b7537ae1bfec2c6e.jpg

    IMG_20250829_115103164_HDR_AE.thumb.jpg.e29e3f16a330c79ccaf0c0361aadc90b.jpg

    IMG_20250829_121740543_HDR_AE.thumb.jpg.80620fe19fcde8865524df45a826e3ea.jpg

    IMG_20250829_121832807_HDR_AE.thumb.jpg.5e5136cc5c7104c94570d8a03d3353e4.jpg

    IMG_20250829_122856671_HDR_AE.thumb.jpg.379c7cedb20d69b70062f1c25fde777c.jpg

    IMG_20250829_123837736_HDR_AE.thumb.jpg.41b1842ee5cef1d7b178a3fd56db35c2.jpg

    IMG_20250829_124016720_HDR_AE.thumb.jpg.948e9721b14763f465f7179610dcad37.jpg

    IMG_20250829_124032431.thumb.jpg.e40f7ec05553bf5c4cfe09b7a08ffe1d.jpg

    Alpejskie świstaki ❤️

    IMG_20250829_133732946_HDR_AE.thumb.jpg.b8a902cebea90760977433e51151ea6d.jpg

    IMG_20250829_133916186_HDR_AE.thumb.jpg.e31954cb908d61cad71baf87e0170a20.jpg

    IMG_20250829_140607848_HDR_AE.thumb.jpg.9850da86265747a345f02507b05d6bf1.jpg

     

    Wracaliśmy powoli, dając szansę na współpracę świstakom, ale już powoli myśląc o pakowaniu i powrocie do domu.

    O plany na przyszły rok też zadbaliśmy, ale o nich póki co… ciiiii…

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

    • Lubię to ! 8
    • Dziękuję 1
    • Wow 5
  6. 9 godzin temu, Fibi napisał(a):

    @jaaga76 szlak na Rysy wcale nie jest taki rozsypany! Sprawdziliśmy przedwczoraj i tam z Wagi jest bardzo elegancko ułożona ścieżka z kamieni. Tyle, że.... bardzo trudno ją wypatrzeć pośród gruzowiska. Większość ludzi idzie właśnie po tym gruzie, bo znaków jak na lekarstwo i my pod górę też szliśmy po tym osuwisku, ale schodząc w dół szlak jest bardziej widoczny.

    Gratki! Z Wagi jest ścieżka całkiem fajna, ale ostatnie podejście pod sam szczyt jest koszmarne. I to o nie właśnie mi chodziło. 

    • Lubię to ! 1
  7. @Berserker nie ma z tym problemu. Ważne, żeby się buty nie ślizgały i żeby podeszwa dawała komfort chodzenia przez kilka godzin. 

    Wiele lat, niezależnie od pory roku, chodziłam tylko w wysokich butach. Od 5 czy 6, jak tylko śnieg ustąpi wskakuję w niskie buty i nikt mnie do wysokich nie namówi. Ale to sprawa bardzo indywidualna.

    Powodzenia!

  8. 2 godziny temu, Górołaz_z_wyboru napisał(a):

    pomysłu na przedłużony

    Naprawdę trudno odpowiedzieć na Twoją bardzo ogólną prośbę. Daj znać jak cześć Tatr Cię interesuje, czy masz jakieś doświadczenia w Tatrach, itd. Poza tym pomysłów na forum bez liku. Zerknij w wątek nasze wyprawy i coś wybierz. Chętnie odpowiemy na pytanie o ewentualne detale. 

    PS. Oficjalnie gleba w schroniskach nie funkcjonuje. Zwykle jakieś wyrko się znajdzie i dla osoby bez rezerwacji. 

    https://mapa-turystyczna.pl/#50.74016/15.77901/16

    • Lubię to ! 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...