Skocz do zawartości

pmwas

Użytkownik
  • Postów

    162
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez pmwas

  1. Z tym też dyzlusji nie było, bo szczęście, że resztę dobrze wydał. Zdecydowanie wysokoprocentowy, choć fakt, było już późno. Płaciłem przy wyjedzie, bo rano akurat go nie było, pewnie się raczył czymś dobrym
  2. Mam tych zdjęć tak dużo, że sam nie wiem, które najlepsze. Setki zdjęć chyba. Co jedno to gorsze, bo nie posiadam super aparatu ani też nie jestem fotografem... Oczywiście - Tatry piękne to i zdjęcia piękne, ale technicznie to wszystko takie - jak to chłopek na wakacjach strzela zwykle fotki Bardzo lubię to zdjęcie... Dodam, że zrobione komórką
  3. pmwas

    Nad Morskim Okiem w zimie

    To dorzucę też coś od siebie. To początek 2023. roku. Piękna zima, szlak świeżo otwarty po lawinie, która zasypiała drogę. Byliśmy wcześnie to ludzi jeszcze mało. Jak schodzilizmy to "rzeka" już płynęła
  4. To ja z kolei spotkałem trochę par, gdzie chłopak zdobywca szedł dziarsko, a dziewczyna - jęcząc że dramat - chyba za karę
  5. Wygląda fajnie i odludnie. Ja na zakończenie lata wybrałem się na... Giewont i chyba jednak wolę bardziej odludnie miejsca ("Ty, patrz! Koza hehehe MEEEEEEEE!" ). Relacja z Giewontu wkrotce, tylko potrzebuję czasu, żeby wycieczkę na górę opisana milion razy w milionie miejsc uczynić choć trochę interesującą
  6. Jak to mówią "lepiej zgrzeszyć i odpokutować niż nie zgrzeszyć i żałować" To oczywiście takie skojarzenie, żeby nie było, że namawiam do złego
  7. I tak pewnie lepszy niż mocno wstawiony parkingowy w Zakopanem
  8. Widziałem przelecz pod Osobitą i mam ją w planach
  9. Brakuje mi, w sensie że jeszcze nie byłem. A na wschód od Smokowców czyli okolice zelenego plesa, Łomnicy, tam jeszcze jest trochę tras...
  10. Marzy mi się wyjście z przewodnikiem na Gerlach, ale to nie ja moją formę. Sam sobie to mogę iść żółwim tempem, ale gdyby iść w grupie "hartów" lecących w górę jak choćby mój stryj (który odbił z rodziną nad Smreczynski Staw, wrócił do schroniska, dogonił mnie w połowie podejścia na Ornak i na Bystrej był z godzinę przede mną) to bym ich makabrycznie spowalniał. Bo wyleżeć bym i pewnie wylazł, tylko musiałbym wyjść przed świtem i mieć cały dłuuuugi letni dzień
  11. W Juraniowej byłem. Kiedyś szedłem z Chochołowskiej do Orawic, bo akurat mama z bratem jechali tego dnia w góry i mogli mnie z Orawic zgarnąć. Super wycieczka była Natomiast brakuje mi odcinków szlaków na zachód od Rohaczy. I na wschód od Smokowców...
  12. Byłem wczoraj na Kondratowej i ryczą. Głośno i wyraźnie
  13. Tu taka ciekawostka... Specjalnie wycelowałem w wydanie z 1946, po spaleniu schroniska a przed utworzeniem rezerwatu... Jak widać nowe schronisko pierwotnie miało być na Pysznej, ale wkrotce potem decyzję zmieniono... W rzeczy samej również, jak prześledzić położenie schroniska na Pysznej i przebieg zaznaczonej na mapach ścieżki - ścieżka omija dawne schronisko od wschodu.
  14. Nieładnie. Jest to jednak prawo. Nawet jesli to Polska i państwo twój wróg Kolega też nie bardzo chyba wierzył w prawo, aż mu zmierzyli 101km/h i 3 miesiące go ojciec do pracy woził. Oczywiście ja zakładam, że skończyłoby się w razie czego na pogadance wychowawczej i kilku stówach mandatu, bo prawda jest taka, że doprowadzenie delikwenta przed sąd to też dla strażnika pewna niedogodność, ale teoretycznie jest to możliwe i warto przynajmniej o tym wiedzieć. Tylko tyle
  15. Wiem, że to chyba nie za chodzenie po lesie, ale gdyby ten las jeszcze podpalić. Ale: Art. 127. Kto umyślnie: 1) narusza zakazy obowiązujące w: a) parkach narodowych, b) rezerwatach przyrody, c) parkach krajobrazowych, d) obszarach chronionego krajobrazu, e) obszarach Natura 2000, 2) narusza zakazy obowiązujące w stosunku do: a) pomników przyrody, b) stanowisk dokumentacyjnych, c) użytków ekologicznych. d) zespołów przyrodniczo-krajobrazowych, e) roślin, zwierząt lub grzybów objętych ochroną gatunkową, 3) nie zgłasza do rejestru, o którym mowa w art. 64 ust. 1, posiadanych lub hodowanych zwierząt - podlega karze aresztu albo grzywny. O ile wiem, straż TPN się w to nie bawi, daje klika stów i nara. Ale teoretycznie istnieje groźba odprowadzenia do wyjścia, przekazania Policji i sądu. Więc uważać trzeba, a już na pewno się nie kłócić jak zaoferują tylko mandat
  16. Przy tych ilościach turystów byłby raj dla złomiarzy. Tylko jak po tych kamieniach z wózeczkiem pomykać?
  17. pmwas

    Jaskinia Mylna

    Owszem, ostatnio odkryłem rękawiczki w plecaku, bo przemokl i go całkiem oproznialem do zera. Fakt, nie wiedziałem, że tam były, więc i tak bym nie skorzystał, ale to już kroczek w dobrą stronę...
  18. pmwas

    Jaskinia Mylna

    Jaskinia Mylna... Jako dziecko uwielbiałem jaskinie. Czy to na Jurze, czy w Tatrach, jaskinia Raj, jaskinia Bielska... nigdy nie załąpałem się na Niedźwiedzią... Potem niestety urosłem za bardzo i jaskiń już nie lubię - ciężko się przecisnąc, ciągle w pochyleniu i boję się, że się zaklinuję . Ale dawniej rodzicie wiedzieli, że jak mi chca zrobić przyjemność, to jaskinia jest dobnrym pomysłem. Raz - pamiętam - nie pykło i to właśnie było w Mylnej. Pamiętam - jeszcze bedąc w podstawówce - poszedłem z tatą do Mylnej Zaczęło się fajnie, bo to bardzo przyjemna wspinaczka. Potem stromy łańcuch, drabinka i cyk - jestem w Raptawickiej. Bomba! Niestety już na tym etapie zaczęły się schody, bo w Raptawickiej wdepnąłem w odchody. Zdecydowanie nie były to odchody nietoperza, bo jeśli tak, to nie chciałbym go spotkać Oczywiście - popularnonaukowe ludzkie... no, odchody. Od tego czasu nauczyłem się też, że na drabinkach stopni nie dotyka się rękami, ale to osobny temat. Po wyjątkowo obrzydliwym czyszczeniunpodeszwy, ruszamy dalej. I co? I Obłazkowa. Pamietam, że miałem obcykane mapy tych jaskiń i wiedziałem,zę mnożna tam przeczołgać się do kolejnej komory, natomiast było tam klaustrofobicznie. Gdzieś dolazłem, ale byłem w takim stresie, że w sumie nie wiem, czy byłem w tej końcowej komorze, czy nie. Naprawdę nie mam pojęcia, czy byłem, natomiast wiem, że na pewno o żadnym czołganiu już nie ma mowy i na pewno tam już nie będę. I potem - gwóźdź programu - mylna! Weszliśmy, poszliśmy do okien pawlikowskiego. Po dwóch kółkach kończących sie zawsze przy oknie, w końcu znaleźliśmy wejście dalej - jak widać na zdjeciach w poprzednim poście - tata musiałby się przeczołgać. I tutaj ogromny zawód (zwłaszcza dla dziecka) - ojciec się wcofał. Powiedział, że się nie przeczołga i zawróciliśmy. Po latach myślę, że ja bym zagryzł zęby, spisał na straty sopodnie i poszedł, ale - niestety - wycieczka nieudana . Wróciłem po wielu, wielu latach. Wiedząc czego się spodziewać, wziąłem gorsze ubrania, gorsze buty, latarkę i w drogę. Znów - Raptawicka... I - w końcu - Mylna. Byłą grupka ludzików i tak jakoś naturalnie dołącczyłem na koniec. Oni jednak chcieli po prostu przelecieć głównym szlakiem przez jaskinię, a ja - w miłym towarzystwie turystki z Gdyni - pozwiedzałem również boczne odnogi. Czy to ciekawe? Eeeee... nie bardzo. Owszem - fajne przejście ciemnym tunelem, zawsze jakaś przygoda, ale z drugiej strony mokro, zimno, ciemno i brudzi. Wyszedłem z jaskini bardzo zadowolony, ale jednocześnie z poczucuem, ze raczej nie wrócę. Chyba że w dobrym towarzystwie. Ale tak sam ze siebie na pewno nie. Często natomiast wracam do Okien Pawlikowskiego, bo lubię sobie tam wyskoczyć podczas spaceru w Kościeliskiej. Ostatnio byłęm zimą. Tzn technicznie to jesienią, ale właśnie w momencie gdy sypnęło, i to mocno. Listopad roku 2023... Piękna zimowa Kościeliska, tylko - niestety - bez widoków... Po sniadaniu na Hali Ornak postanowiłem pójśc do Okien Pawlikowskiego. Zimą jeszcze nie byłem, a nie miałęm za bardzo czasu, bo byłem typowo przejazdem. Tzn tego samego dnia po południu miałem już być w domu i - niestety - nie było czasu na łażenie, zwłaszcza, ze zimą chodzi się wolno i bardziej się męczy. Chciałem zacząć od Raptawickiej, ale szlak nieprzetarty, do tego strzeżony przez sporego kozieła... Podszedłem parę kroków, kozieł stał niewzruszony. Wycofałem się i poszedłem w stronę Mylnej. Widoków - niestety - dalej brak, a szkoda... Dobra, Okna zaliczone, pora wrócić do tematu kozieła i Raptawickiej. Jak widać, stoi dalej. Przebieg szlaku jest dosc oczywisty i omija kozicę od lewej. Warunki kiepskie, świeżego śniegu sporo, miejscami można pojechać na skośnym kamieniu, bo ich po prostu nie widać. Podszedłęm pod samą jaskinię, ale na atak na ubezpieczony - i bardzo śliski - odcinek sie nie zdecydowałem. Tak ślisko, zeni nie umiałem dosięgnąć łąńcucha, a przy schodzeniu to bym się już całkiem (zestresował). Ogólnie było super. Rękawiczki zakupione w schronisku, coby mi łąpy do łańcucha nie przymarzły Nie brałem, bo planowałem tylko spacer po dolince, zresztą ja częsrto zapominam o rękawiczkach. Także - jak na spacerek do Okien Pawlikowskiego - wyszło drogo, ale i tak byłem szczęsliwy
  19. Tak, też mi się wydaje, że jest lepiej niż kiedyś. Ale w sezonie niestety nbie ma opcji, żebym na jakieś nie trafił. Wierze, że zgubione przez przypadek...
  20. I folię koniecznie ciepnąć na ścieżkę, bo się jeszcze plecak ubrudzi...
  21. Zawsze mogą potem powiedzieć, że poniemiecka...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...