Słowackie spacery 4/5
Czwarty dzień spacerów po Słowacji przez długi czas nie dawał jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o warunki, podobnie jak wszelakie wcześniejsze prognozy pogody. Nad Popradem świeciło słońce, jednak niewiele dalej, nad Tatrami, wisiały gęste chmury. Niewzruszony, wsiadłem w samochód i pojechałem w stronę Strbskego Plesa, mając tego dnia w planach ruszyć w kierunku Bystrej Ławki. Poranek był jednak tak mglisty i nieciekawy, że, jak rzadko kiedy, zdecydowałem się zawrócić - ledwo widziałem, co się dzieje parę metrów przed autem, gdzie tu iść wysoko w góry. 3 godziny później trochę żałowałem, sytuacja uległa poprawie, góry się odsłoniły, wróciłem więc do pierwotnego planu. Była 11.30, gdy zameldowałem się na parkingu, cóż, do wieczora daleko, zawsze jest czołówka, pomyślałem i dziarsko ruszyłem w stronę Wodospadu Skoki - super miejsce, ładnie, idealnie na odpoczynek. Po krótkiej przerwie łańcuchy - specjalnie się nie przydały, jednak zdaję sobie sprawę, że czasem warto się chwycić. Ponad wodospadem moje ulubione stawy - do tego teren coraz bardziej "surowy", przypominający nieco odwiedzoną trzy dni temu Dolinę Hińczową. Gdzieś tam z tyłu groźnie zerkała na mnie ciemna chmura, jednak była na tyle daleko, że nie zawracała mi specjalnie głowy. Im wyżej, tym widoki ładniejsze, gdzieś po drodze widać było docelową przełęcz, jednak wydawała się dość odległa. Nic bardziej mylnego, najwyższy punkt wycieczki osiągnąłem na tyle szybko, że wspomniana ciemna chmura dopiero wdzierała się do Doliny Młynickiej, gdy przechodziłem na drugą stronę przez wąskie przejście prowadzące po krótkich łańcuchach i dalej w dół do Doliny Furkotnej. Chętnie odwiedzę to miejsce przy lepszej pogodzie, teraz też było ładnie, klimatycznie, baardzo cicho (jedynie okoliczne ptactwo co jakiś czas tę ciszę przerywało), ale zmęczenie ostatnich dni dawało się we znaki. Szczerze to niespecjalnie polubiłem powrót dolinką, po prostu za dużo kamulców, za długie to zejście, na szczęście im bliżej Strbskiego, tym przyjemniej. Średnio udany powrót nie zepsuł nastroju dnia - Bystra Ławka zdobyta, w fajnym tempie (z powrotem na parkingu byłem po 6 godzinach), dzień tym samym nie ograniczył się do Netflixa na kwaterze, jak było w planach jeszcze parę godzin wcześniej
- 4
4 komentarze
Rekomendowane komentarze