Aforyzmy Mieczysława Świerza – odcinek IV i ostatni. Ale nie odgrażając się ciąg dalszy opowieści wkrótce nastąpi.
Cztery lata później lina zwana kablem przydała mi się naprawdę. A było to tak. Hala Gąsienicowa, spędzamy ten sezon na taborisku [obozowisko taternickie] nazywanym powszechnie Rąbaniska. Hala wita nas długim okresem niepogody, czas wypełniamy miłym życiem obozowym i turystyką. W końcu pogoda się poprawia i możemy zacząć się wspinać. Na drugą wspinaczkę w sezonie wybiera
Przypominając aforyzmy Mieczysława Świerza okazałem się niestety złym prorokiem, to, co się wydarzyło stało się tragiczną ilustracją pierwszego z nich. Life is brutal.
Aforyzmy Mieczysława Świerza III.
I ostatni z aforyzmów, niestety proroczy dla jego autora: Z liną na wspinaczce bywa tak, jak z przyjaźnią w życiu – w chwili potrzeby najczęściej pęka. No i pękła Świerzowi na zachodniej Kościelca, bo jego partner, nota bene inżynier z zawodu, zapewne przes
Siła argumentu. Czworo, tak na oko studentów wybiera się tam, gdzie być nie powinni, bo popołudnie jest bardzo lawinowe. Tzw. rzeczowe argumenty nie skutkują, ruszają. Gdy są już w odległości kilkunastu kroków rzucam za nimi: Tylko dziewczynę zostawcie, bo ładna i szkoda jej. Zawrócili.
Warto wrócić jeszcze do aforyzmów Mieczysława Świerza opublikowanych na łamach Taternika w 1925 roku.
Największą trudnością drogi skalnej jest określenie jej trudności. Aż do końca lat sześć
Wybieram się na emeryturę” – te słowa słyszy się najczęściej z ust ludzi w pewnym, nic nikomu nie ujmując, wieku. Ja zastąpiłem te słowa stwierdzeniem: „Wybrałem wolność !”, wypowiedziałem je parokrotnie, nawet na pożegnalnej dla mnie Radzie Wydziału. Skąd te słowa ? Nie byłem tu zbyt oryginalny, góry nieodmiennie kojarzą się z wolnością dla tych, którzy zostali obdarzeni przez Opatrzność tym, co starzy górale nazywali ongiś maturą do gór. Góry kojarzyły mi się z wolnością od zawsze, a to za sp
Oczekując na moment, kiedy Słowacy otworzą po zimie Tatry zastanawiam się, od czego by tu w Tatrach zacząć sezon 2008. Wygodnie i miło byłoby znaleźć się w poczciwej Roztoce, ale oznaczałoby to zderzenie się z tłumem ludzi na asfalcie prowadzącym do Morskiego Oka i licznymi wycieczkami podchodzącymi do Pięciu Stawów. A od tłumu odzwyczaiłem się w Podsarniu, oj odzwyczaiłem. Wiele lat wyruszałem, jak inni, w Tatry wiosną korzystając z dobrodziejstwa tzw. długiego, majowego weekendu. Ale po serii