Wiem o czym mówisz, analizowałam później mapy, chodzi o kierunek patrzenia. To był jedyny moment, dosłownie kilka metrów, zaraz potem przechodziłam koło dużej skały pod dość ostrym kątem, wąsko, przy barierkach (tam zdałam sobie w pełni sprawę z tego, że jestem w górach) i całkowicie zmienił się kierunek patrzenia. Też były widok i szczyty, może i Nosal, tylko już zdjęć nie robiłam.
Turystka, która schodziła z Sarniej Skały, żeby uświadomić mi, że nie jestem na jakimś pagórku w dolinie (bo uparcie dopytywałam o zakręt w czarny szlak, „miałam iść ścieżką w dolinie ale trochę się wdrapuję więc chyba przegapiłam...” ) powiedziała „Jaka dolina, za chwilę po prawej zobaczy pani Giewont”