Krzysztof_KrK
-
Postów
3 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Odpowiedzi opublikowane przez Krzysztof_KrK
-
-
Latem raz schodziłem tamtędy z Lodowego i choć miejscami bardzo stromo, skała jest pewna i dobre chwyty. Startując od dołu -raczej nie trzeba się bać prawie pionowego spiętrzenia, trudności nie przekraczają II (WHP), Na pierwszym i 3. zdjęciu w albumie z Flickra
widać profil grani na szczyt od Wyż. Sobkowego Przechodu - nie jest tragicznie stromy. Ale to w warunkach letnich. Obejście początkowej części gran na odcinku: Wyż. Sobkowy Przechód -wierzchołek Lodowego po prawej poniżej przełęczy zimą ma sens, latem- nie próbowałem, chyba też niezbyt trudne. Kiedyś (dawno temu) obchodziłem odcinek z lewej strony poniżej grani- zapchałem się w teren za IV i z trudem się wycofałem, bo nie zabrałem liny.
- 1
-
Najłatwiejsza droga od Pn wiedzie z Przeł. Lodowej (Sedelko) -najpierw przechodząc w poprzek przez Michałkową Grań- potem lekko obniżając sie- dalej trawersując wyraźną ścieżką Sobkowy Żleb w jego górnej części na Wyżni Sobkowy Przechód. Tylko, że jest to orientacyjnie nietrywialne. Np. w zejściu można zbytnio obniżyć się nikłymi śladami ścieżki w dół do lewej- orograficznie odnogi Sobkowego Żlebu, która ma jednak progi, (1 zjazd ok. 30m, drugi 20, absolutnie odradzam) podczas gdy właściwa droga ze ścieżki po przejściu wpoprzek, z obniżeniem- Sobkowego- zakręca pod górę, trzeba ze 20m podejść, dopiero poźniej trwersuje w stronę Lodowej Przrełęczy, już w łatwym (0+ , 0) terenie.
Samo podejście Sobkowym Żlebem jest nieprzyjemne, trochę kruszyzny (paradoksalnie- zimą bywa łatwiejsze, o ile śnieg jest utwardzony i nie grozi lawinami). Wówczas ze Żlebu zamiast na Przechód- lepiej wyjść zaśnieżonym terenem ku grani. latem to może być niebezpieczne (śliskie trawki, kamienie). Zejście ze szczytu przez Konia zimą ma 1 niebezpieczne miejsce- spiętrzenie grani powyżej Konia, sam koń- w zależnosci od śniegu, też lepiej z asekuracją w war. zimowych.
Latem trawers Wyżnią Lodową Galerą jest OK, o ile nie jest ślisko - piarżysta ścieżka przez parę żeber z przełączkami -we mgle problemy z orientacją w paru miejscach. Jeśli chodzi o letnie warianty, to napieranie ściśle granią od Lodowej Kopy (Słowacy nazywają ją "Maly Ladovy!) - to jedynkowe ( w porywach II) wspinanie w dości litej skale), w jednym miejscu przy zejściu z jednego z zębów grani na szczerbinę (jak się nie wie, co pod spodem i że można wykorzystać stopień bardzo na prawo), lepiej asekurować się liną. Dalsze przejście ułatwia fragment metalowej klamry. Raz zastaliśmy tam pozostawioną przez kogoś linę. W sumie fajne wspinanie. Im bliżej wierzchołka, tym łatwiej. Ale przy mokrej skale- już gorzej ( z Tiborem robiłem to w deszczu: https://photos.app.goo.gl/2YSyoCM4dhD1JTaW8 ). Sobkową Grań w dolnej i środkowej części odradzam (kruszyzna). Co do zimy- tylko przy pewnych warunkach śniegowych ( w 20016 były dobre: - https://www.youtube.com/watch?v=qOThInYS-Cs , w 2019 nieco gorsze, ale Tiborowi rozleciał się but ( na wysokości ok. 2400m npm)- więc zaliczyliśmy długi odwrót - wolną tójką, w dolinie -przy świetle super-jasnego Księżyca.) W sumie Lodowy, to najczęściej odwiedzany przeze mnie szczyt na Słowacji, piękna góra, ze wspaniałymi graniami po północnej stronie.
Krzysztof
- 2
- 2
12 VII 2008 Przez Niewesołą Dolinę i kilka szczytów - z cyklu "wspomnień czar".
w Tatry Słowackie
Opublikowano · Edytowane przez Krzysztof_KrK
linki do zdjęć nie działają
Na parkowanie w tej okolicy mam zgoła inny patent: jeśli chcę zacząć od Siwego Wierchu , do bagażnika wkładam rower, wieczorem podjeżdżam na Zwerovkę (Sindlovec) i przypinam rower do barierki mostu. Już parę razy tak robiłem (w tym raz zimą, gdy droga do wciągów była odśnieżona do asfaltu). Wtedy na koniec wycieczki wsiadam na rower i z górki jadę przez Zuberec 8km plus jakieś 4 do początju szlaku (Horareń Pod Belou Skalou) -już trochę pod górkę , gdzie zostawiam samochód. Próbowałem nawet załatwić nocleg w tej leśniczówce, ale tam mają grafik zajętości i na ogół nie ma szans, więc nocuję w aucie, okołó 6 rano startując na grań. Warto zjechać ze 200 m od głownej drogi - w stronę wsi Huty, bo hałas z drogi utrudnia zaśnięcie.
https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipMcSnlqqdiKdorpAJbq4RK_Hbvfp3i5tXz4iqWF?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
Choć początej szlaku w błotnistym lesie nie jest może najciekawszy, dalej -zwłaszcza za Białą Skałą są coraz ciekawsze widoki, na koniec przchodzimy przez "skalne miasto" pełne tajemniczych zakąrków, jaskiń.
https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipMmrbU4bNp_4sWQNRvwMqgOiHZrkoiaUqd8n7WG?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipMxf4C6eqcSw4lowjAXi4za2I89l3k2eoVOp6XK?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipO-uh8RW9nb9HNea7b_OKIFKJ2Apqc1MU-SC0K0?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
Po drodze zaczął siąpić słaby deszcz, a na szczycie Siwego- siwa mgła, już zacząłem żałować, że nie czekałem na lepsze "okno pogodowe", ale za Brestową zaczęło się przecierać,
https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipPdjFMvHC12ymHN7vCmrnGHFRecW3GM-1XAXFbj?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
Nawet spotkałem pierwszych ludzi, zrobili mi zdjęcie
https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipOQ0iVrvujrusHzKxebuDwWqoRvEsRwYzswVciL?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
Za Salatynem zrobiłem postój na małe co-nieco, podobny pomysł miała kozica, która nie bała się przechodzących akurat obok turystów.https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipOlCDQGZox_lqYyydoeIsnMlhuVkc8x3LWbR4Mv?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
Dalej zaczyna się grań Skrzyniarek- drugie po Siwym miejsce z łańcuchem na trawersie (kiedyś zimą zgubiłem tam aparat -odnalazłem go po 3 miesiącach i nadal działał, zdjęcia się uratowały: w link wstawiam spację, bo chyba ładuje pierwsze ze zdjęć, zamiast link do albumu z Flickra: https ://www.flickr.com/photos/125431512@N04/albums/72157654354081392 ) To pechowe miejsce jest na lewo od wierzchołka, przed dojściem do trawersu pod jego ścianką.
https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipN6RROLEmC0bUOHhRWRF_BrVqgIV7akh8NyCV8r?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
Gdy mijam Spaleną, robi się całkiem niezła widoczność
https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipM09APZm2g36s0CDH3MVW0QOACtmLG7wii_VsEC?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
Potem jeszcze ostatni szczyt przed Przeł. Banikowską -Pachoł (Pachola -po słowacku). Troochę za wolne tempo (8 godz. 20' od startu), więc będę kończył na Wołowcu po ciemku. Trzeba popracować nad kondycją
https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipNYXwjX0M3bl6MYCsEY5_ltK7bzliMlJkkdmsj3?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
Dalsza część grani już była opisana przez Jędrka -w przeciwnym kierunku.
Jakieś 5 godzin później - między Rohaczem Płaczliwym i Ostrym:
https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipNsJQK-qB5VrjnOYHi4fXJMzM1ppRvLTIMuXpoU?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
Ostatni fragment "technicznego terenu"- czyli Koń Rahacki :
https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipPThWb1SzvEUqeZpjAE95az5YCmzTYD6lORnzEt?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3
Jeszcze widok na Stawy Jamnickie o zmierzchu -w dali można dostrzec Giewont. Wychodząc już po ciemku na wierzchołek Wołowca o mało nie potknąłem się o jakiś śpiwór- to fotograf czekający na wschód Słońca! Jeszcze zejście (już ostrożnie, bez pośpiechu) przez Rakoń na Przeł. Zabrat, do Bufetu, dalej asfaltem do roweru: https://photos.google.com/share/AF1QipOuGyy3kXXNOrKiUL2j7M9ay8--YISxyoVure6YhVhC3l5luRGu_9mYA30uYmvk_g/photo/AF1QipPB4m85sMzsEvNaH4xV1w3baQxFYcglijf4Vh17?key=V1VRMjBuMGxNdlgzT3JXQmZDaFlsUHFzdmRyUkV3 . I następna noc w samochodzie, bo już bałem się wracać zmęczony do Krakowa rano zwiedziłem jeszcze Huty i Wąwóz Kwacański -bardzo ciekawy, wciąż działający młyn wodny.